-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać192
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2023-09
2023-11
Niezłomnie, mimo pewnej dozy niezadowolenia po seansie najnowszego filmu Martina Scorsese, zdecydowałam się sięgnąć po jego pierwowzór literacki. Książkowa wersja „Czasu Krwawego Księżyca” stanowi reportaż spisany przez Davida Granna. Czy różnice między nią, a blockbusterową ekranizacją są faktycznie duże i czy faktycznie historię tę lepiej się czyta niż ogląda?
Ta pozycja z gatunku non-fiction jest faktycznym dziennikarskim śledztwem z prawdziwego zdarzenia. Zgłębiana zostaje jedna z mroczniejszych kart historii Stanów Zjednoczonych, czyli morderstwa, jakie zostały dokonane na Osagach w latach dwudziestych XX wieku. Autor przedstawia historię indiańskiego plemienia, nieprzyjemności, jakie dotknęły je z rąk rządu, niespodziewanego bogactwa… które przynosi ze sobą śmierć. Powoli odkrywane karty prezentują pełen kolaż zdarzeń, jakie miały miejsce w trakcie śledztwa, przybliżając wszystkie najważniejsze postaci dramatu. Zarysowane zostają również pierwsze kroki stawiane przez nowoutworzone FBI, ich agentów, a także liczne elementy biograficzne głównego śledczego w sprawie morderstw Osagów. Po zakończeniu części stricte historycznej, autor przechodzi do sprawozdania ze swych własnych poczynań oraz prób rozwiązania kilku innych tajemnic zgonów, które miały miejsce w podobnym okresie do głównego wątku reportażu. Znajduje wiele wstrząsających odpowiedzi – większość poszlak prowadzi jednak do ślepych zaułków i tych kart historii, które na zawsze pozostaną niezapisane.
Widać niezwykłą precyzję w przedstawianiu zdarzeń, poziom uporządkowania poszczególnych wątków prezentuje się zadziwiająco dobrze. Zauważyć trzeba, że rozwiązanie całej tajemnicy następuje tutaj zdecydowanie później niż w filmowej ekranizacji. Da się więc czytać tę książkę niczym udany kryminał. Nie ma tu męczących wstawek obyczajowych – dominują wyłącznie fakty i skomplikowane śledztwo, w którym nie sposób przez długi czas określić, co jest prawdą, co pogłoską, a co zwykłym kłamstwem. Szczególnie intrygujące, wręcz poruszające są relacje potomków bohaterów tej zapomnianej historii. Choć minęło niemal sto lat od przedstawionych wydarzeń, okazują się one być wiecznie żywe również w pamięci tych, których nie było jeszcze wówczas na świecie. Wielkie tragedie bardzo głęboko zapuszczają swe korzenie…
Styl napisania książki jest naprawdę suchy, nie ma tu opisów innych niż niezbędne do zarysowania opowieści. Rozdziały nie są szczególnie długie, każdy z nich stanowi przy tym wyraźnie oddzielony akt, który opowiada o bardzo konkretnym obszarze wydarzeń. Przyznam przy tym, że miejscami odrobinę za bardzo odbiegano w mojej opinii od głównej osi tej historii, wiele tu więc wątków pobocznych, szczególnie biograficznych, które tak naprawdę niezależnie od tego, w którym miejscu zostałyby umieszczone – nie pasowałyby szczególnie dobrze. W pozycji zamieszczono również liczne fotografie, które skutecznie ułatwiają wczucie się w klimat dawnych lat i dotknięcie przeszłości na dużo głębszym poziomie niż wyłącznie słów. Bardzo rozbudowana jest również sama bibliografia. Odsyła ona do najważniejszych pozycji książkowych i archiwalnych: mogą one zainteresować przede wszystkim tych, którzy chcieliby poznać więcej faktów na temat historii Osagów.
Pozycja ta stanowi naprawdę udany reportaż, który z pewnością warto przeczytać niezależnie od tego, czy miało się w ogóle okazję sięgnąć po film. Historia została tu przedstawiona dużo ciekawiej i bardziej treściwie, wyjaśniono też zdecydowanie lepiej niektóre wątki, czego próżno szukać w ekranizacji. Literacka wersja „Czasu Krwawego Księżyca” spodoba się przede wszystkim fanom non-fiction, a także osobom, które chciałyby dowiedzieć się więcej na temat wydarzeń przedstawionych w kinowym blockbusterze. Z mojej strony książka ta zyskuje zasłużone 8/10.
Niezłomnie, mimo pewnej dozy niezadowolenia po seansie najnowszego filmu Martina Scorsese, zdecydowałam się sięgnąć po jego pierwowzór literacki. Książkowa wersja „Czasu Krwawego Księżyca” stanowi reportaż spisany przez Davida Granna. Czy różnice między nią, a blockbusterową ekranizacją są faktycznie duże i czy faktycznie historię tę lepiej się czyta niż ogląda?
Ta pozycja...
Na hasło „egzorcyzmy” do głowy przychodzą obrazy znane z sztandarowych powieści i filmów gatunku. Nic dziwnego, wszak obecnie temat opętań czy nawiedzeń sprzedaje się niesamowicie dobrze w kulturze masowej. Jak jednak prezentują się działania diabelskie w rzeczywistości? Z czym wiąże się egzorcyzm we współczesnym wykonaniu? Na te pytania usiłuje odpowiedzieć Gabriele Amorth – watykański egzorcysta, z którym wywiad przeprowadza Marco Tosatti na łamach książki „Wspomnienie Egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem”.
Pozycja wydana w Polsce nakładem wydawnictwa „Replika” może być kojarzona przede wszystkim za sprawą tegorocznego filmu „Egzorcysta papieża”. W rzeczywistości książkę z horrorem o egzorcystach łączy wyłącznie nazwisko księdza. O czym zatem jest ta pozycja? Trochę o biografii samego egzorcysty, trochę o jego posłudze czy przemyśleniach na temat współczesnych działań Szatana. Całość ma formę rozmowy, wywiadu, niekiedy przewijają się świadectwa samych opętanych, listy od nich. Rozdziały są bardzo krótkie, każdy z nich ma raptem kilka stron – oczywistość stanowi więc fakt, że żadna z historii nie zyskuje szczególnego rozwinięcia. Książka składa się więc z niemal 300 stronic o wszystkim i niczym, z których nie wynika tak naprawdę zbyt wiele. Szybkie przeskoki między poszczególnymi opowieściami nie sprzyjają utrzymaniu zainteresowania.
Czy treść jakkolwiek fascynuje? W mojej opinii – nieszczególnie, bardzo dużo jest tu historii do siebie podobnych, a ksiądz egzorcysta miejscami się po prostu powtarza. Wiele razy podczas czytania można odnieść wrażenie, że „to już gdzieś było”. Pomijając jakiekolwiek kwestie wiary – niektóre opowieści brzmią, jakby żywcem zostały wyjęte z jakiejś sterty historii dla niegrzecznych dzieci. Odnieść można wrażenie, że czarne msze to zjawisko powszechne, ofiary z dziewic składa się co chwilę, a każda teściowa może zatruć ciasto jakąś klątwą. Nie można też przy tym zapomnieć, że wedle księdza Amortha Szatan często mu wspomina podczas egzorcyzmów, że nawet nie chrześcijaństwo, a jedynie katolicyzm jest prawdziwą religią, a buddyzm czy islam go cieszą, ponieważ są religiami fałszywymi. Sama konstrukcja części narracji potrafi być przy tym bardzo nieprawdopodobna – nawet warstwa realistyczna (niedotycząca samego opętania lub dręczenia) brzmi miejscami niezwykle naiwnie.
Jeśli mowa o samych kwestiach paranormalnych, egzorcyzmach i wszystkim tym, co powinno stanowić trzon opowieści… Zupełnie nie ma się czym fascynować. Egzorcyzmy potrafią tutaj trwać latami, niekiedy wymagane są niemal codziennie. Procedury całego tego przedsięwzięcia niemal nie mają żadnego opisu w tej pozycji. Dowiedzieć się za to można, że ksiądz odfajkowuje egzorcyzmy w pół godziny i przyjmuje nawet ponad kilkunastu pacjentów dziennie (wedle jego rachunków odprawił łącznie jakieś 70 000 egzorcyzmów w ciągu swojego życia). Dodatkowo da się z tej wspaniałej lektury odkryć, że przewlekły ból brzucha oraz głowy może być sprawką działania diabłów. W związku z tym również wówczas możliwym jest poddanie się egzorcyzmom – a ksiądz najwyraźniej potrafi egzorcyzmować migrenę przez telefon. Tak, albowiem egzorcyzmy przez telefon to pewne novum w świecie egzorcystów: demony najwyraźniej stały się szczególnie gadatliwe. A sam ksiądz Amorth niekiedy wdaje się z nimi w pogawędki choć wedle „Rytuału Rzymskiego” powinno się tego unikać.
Przyznać muszę, że książka ta nie buduje szczególnie ciepłego wizerunku Kościoła. Nie mówię przy tym o kwestiach niepodważalnych wedle dogmatów religijnych, a o całej otoczce zbudowanej wokół – w dużej mierze stanowiącej przemyślenia własne księdza. Jednocześnie o samych egzorcyzmach jest trochę mało jak na temat przewodni, mnóstwo znaleźć można przy tym powtórzeń tych samych wątków, co naprawdę nie sprzyja lekturze. Po kilkudziesięciu stronach w zasadzie już do końca powtarza się to samo, w odrobinę innych przypadkach, nie wnosząc szczególnie nowości. Można się naprawdę zanudzić podczas czytania i przebrnięcie do końca było dla mnie istnym utrapieniem. W końcowym rozrachunku „Wspomnienia egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem” zyskuje u mnie ocenę 3/10. Zdecydowanie odradzam, książka ta jest po prostu stratą czasu.
Na hasło „egzorcyzmy” do głowy przychodzą obrazy znane z sztandarowych powieści i filmów gatunku. Nic dziwnego, wszak obecnie temat opętań czy nawiedzeń sprzedaje się niesamowicie dobrze w kulturze masowej. Jak jednak prezentują się działania diabelskie w rzeczywistości? Z czym wiąże się egzorcyzm we współczesnym wykonaniu? Na te pytania usiłuje odpowiedzieć Gabriele Amorth...
więcej Pokaż mimo to