-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-02-28
2023-06-28
2023-03-28
2023-01-05
Był taki film "Prawo ojca". Niezbyt udany. Tam też główny bohater wziął sprawy w swoje ręce wzorem kina akcji made in USA. I wydawać by się mogło, że ten motyw jest już tak oklepany i przemielony przez kulturę masową, że w XXI wieku ludzie dadzą sobie z tym spokój. Niestety. Wracamy do schematów, które w wykonaniu Piotrowskiego są bliższe kinu B niż klasykom akcji z Charlesem Bronsonem. Jedynym odświeżeniem jest chyba fakt, że bohaterem w tym przypadku jest kobieta. Ten wątek został jednak tak mocno powyginany, że aż wykracza poza szansę zaistnienia w realu. Wiarygodność tej historii leży i kwiczy. Mimo dobrych chęci nie mogę dać więcej nić 4 gwiazdki.
Był taki film "Prawo ojca". Niezbyt udany. Tam też główny bohater wziął sprawy w swoje ręce wzorem kina akcji made in USA. I wydawać by się mogło, że ten motyw jest już tak oklepany i przemielony przez kulturę masową, że w XXI wieku ludzie dadzą sobie z tym spokój. Niestety. Wracamy do schematów, które w wykonaniu Piotrowskiego są bliższe kinu B niż klasykom akcji z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-06-11
O ile cenię sobie Cegielskiego jako dziennikarza, o tyle jego proza do mnie nie przemawia. Wymęczyłem do końca, ale nie czuję, że było warto. Duże rozczarowanie, ogólnie patrząc.
O ile cenię sobie Cegielskiego jako dziennikarza, o tyle jego proza do mnie nie przemawia. Wymęczyłem do końca, ale nie czuję, że było warto. Duże rozczarowanie, ogólnie patrząc.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-27
Rzecz w rzeczy samej nikomu niepotrzebna. Lepiej się czegoś napić dobrego, niż poświęcić czas na tę książkę.
Rzecz w rzeczy samej nikomu niepotrzebna. Lepiej się czegoś napić dobrego, niż poświęcić czas na tę książkę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-02
Książka najzwyczajniej w świecie słaba. Gdyby to był debiut, dałbym sześć gwiazdek, ale że to nie jest debiut, daję tylko trzy.
Książka najzwyczajniej w świecie słaba. Gdyby to był debiut, dałbym sześć gwiazdek, ale że to nie jest debiut, daję tylko trzy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-22
"Fikcja bardziej bolesna niż rzeczywistość."
Dokładnie. Czytanie tej powieści boli. Polecam masochistom. Ja nie dałem rady dokończyć.
"Fikcja bardziej bolesna niż rzeczywistość."
Dokładnie. Czytanie tej powieści boli. Polecam masochistom. Ja nie dałem rady dokończyć.
2021-08-31
Wycieczka wgłąb umysłu notorycznego alkoholika, który dobrze radzi sobie z językiem polskim. No i tyle. Ja akurat miałem ojca pijaka, znałem jego kompanów od flaszki i stąd wiem, że Pilcha książka minęła się z problemem o jakieś dwa tysiące kilometrów. Przeczuwałem to jednak już dawno, dlatego jakoś unikałem kontaktu z tą pozycją. W sumie czuję satysfakcję, bo miałem rację.
Wycieczka wgłąb umysłu notorycznego alkoholika, który dobrze radzi sobie z językiem polskim. No i tyle. Ja akurat miałem ojca pijaka, znałem jego kompanów od flaszki i stąd wiem, że Pilcha książka minęła się z problemem o jakieś dwa tysiące kilometrów. Przeczuwałem to jednak już dawno, dlatego jakoś unikałem kontaktu z tą pozycją. W sumie czuję satysfakcję, bo miałem rację.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-29
Zmęczyłem. Za więcej uprzejmie dziękuję.
Zmęczyłem. Za więcej uprzejmie dziękuję.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-09
Niczego ciekawego ani tym bardziej odkrywczego w tej pozycji nie ma. Typowy zapychacz świadomości, o którym za dwa dni zapomnę.
Niczego ciekawego ani tym bardziej odkrywczego w tej pozycji nie ma. Typowy zapychacz świadomości, o którym za dwa dni zapomnę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-09
2020-08-03
Czyżby Zygmunt Miłoszewski brał lekcje pisania u Remigiusza Mroza? Wiele na to wskazuje. Kwestia ceny, widać, ma tutaj znaczenie wykraczające szeroko poza tytuł książki. Mam nieodparte wrażenie, że została napisana na szybko, byleby tylko zdążyć przed wakacjami, z czego ucieszyli się marketingowcy. Redakcji tekst chyba nawet nie przeszedł. Panuje chaos, nierówność stylu i kanonada sytuacji tak głupich, że aż nawet nieśmiesznych. Więcej powiem, ja się w ogóle zacząłem zastanawiać, czy to aby na pewno Miłoszewski napisał. Jedyny plus z tego doświadczenia jest taki, że książkę pożyczył mi kolega i to nie ja musiałem za nią zapłacić. Ufff...
Czyżby Zygmunt Miłoszewski brał lekcje pisania u Remigiusza Mroza? Wiele na to wskazuje. Kwestia ceny, widać, ma tutaj znaczenie wykraczające szeroko poza tytuł książki. Mam nieodparte wrażenie, że została napisana na szybko, byleby tylko zdążyć przed wakacjami, z czego ucieszyli się marketingowcy. Redakcji tekst chyba nawet nie przeszedł. Panuje chaos, nierówność stylu i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-23
Ładne wydanie, ale sama powieść to chyba jakaś pomyłka. Nie może się to równać z filmem, z którym jest związane, tak więc jeśli Ci się ów film podobał, nawet nie trać czasu na tę książkę, bo skończysz tak jak ja - rozczarowany i zły, że nie kupiłem sobie czegoś innego, nowej koszulki Iron Maiden na przykład.
Ładne wydanie, ale sama powieść to chyba jakaś pomyłka. Nie może się to równać z filmem, z którym jest związane, tak więc jeśli Ci się ów film podobał, nawet nie trać czasu na tę książkę, bo skończysz tak jak ja - rozczarowany i zły, że nie kupiłem sobie czegoś innego, nowej koszulki Iron Maiden na przykład.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-01
Barwne, ale merytorycznie mało istotne. Poza tym w niektóre opowiastki bardzo powątpiewam. Zdają się być naciągane jak gumka od majtek.
Barwne, ale merytorycznie mało istotne. Poza tym w niektóre opowiastki bardzo powątpiewam. Zdają się być naciągane jak gumka od majtek.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-04
Plątanina kontekstów, szum manipulacji w społeczeństwie i obrzydliwy smród płynący z tej książki sprawia, że dziewiętnastowieczne miasto przytłacza, przeraża i przede wszystkim wciąga swoją atmosferą jak czarna dziura, z której nic nie może umknąć, nawet światło... Tylko jeden jedyny Simonini, jak się wydaje, ma moc sprawczą, aby tego dokonać. Ale nie robi tego, bo w tym mieście Simonini czuje się jak ryba w wodzie. Sam jest jego dziecięciem, elementem jego pokrzywionej architektury. Bohater łączy się więc ze światem przedstawionym w sposób doskonały i wspólnie tworzą klimat, przy którego kreacji poległo już wielu pisarzy. Ale...
No właśnie, ale. W tym wypadku dość duże, się obawiam. Po pierwsze książka aż ocieka antysemityzmem, a tak się akurat składa, że ja tym antysemityzmem gardzę. Co prawda nienawiść ma być z założenia podstawą świata przedstawionego, ale w mojej ocenie autor trochę z tym przegiął, mówiąc krótko. Po drugie „Cmentarz w Pradze” był momentami tak zagmatwany, że miałem ochotę odłożyć książkę i już nigdy do niej nie wracać. Postanowiłem jednak zacisnąć zęby i iść do przodu, z tym że nie zostałem za to w żaden sposób wynagrodzony. I o to mam poważne pretensje do Umberto Eco, którego „Imię róży” jest w końcu arcydziełem. Wydaje mi się, że zaszkodził mu tutaj stan bycia akademikiem i fakt, że próbował wykorzystać to do powieści o charakterze - bądźmy szczerzy - popularnym. W związku a tym mam nieodpartą pokusę powiedzieć, że... jakby to ująć, żeby nikogo nie drażnić... czasem brakowało tu... Dana Browna. Tak, Dana Browna. Kto wie, być może „Cmentarz w Pradze” byłby czymś rzeczywiście wyjątkowym, gdyby panowie połączyli siły.
Podsumowując. Mamy tutaj świetny klimat i nawet forma „dziennikowa” mi w tej powieści nie przeszkadza (wręcz intryguje). Ale z tekstu nie wynika ani jakiś przekaz, ani nawet ekscytująca fabuła niezbędna w literaturze popularnej, którą „Cmentarz w Pradze” jest i nie udawajmy inaczej. To, że ktoś ujął to w ramy literatury pięknej jest ewidentnym nadużyciem. Koniec końców średnio oceniam tę książkę.
Plątanina kontekstów, szum manipulacji w społeczeństwie i obrzydliwy smród płynący z tej książki sprawia, że dziewiętnastowieczne miasto przytłacza, przeraża i przede wszystkim wciąga swoją atmosferą jak czarna dziura, z której nic nie może umknąć, nawet światło... Tylko jeden jedyny Simonini, jak się wydaje, ma moc sprawczą, aby tego dokonać. Ale nie robi tego, bo w tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-02
Jest taki problem z Andrzejem Potockim. Mianowicie bardzo chce być kronikarzem/gawędziarzem, ale nieszczególnie ma coś do powiedzenia, nie na tyle przynajmniej, żeby napisać ciekawą książkę. Stoi to w zupełnym przeciwieństwie do Krzysztofa Potaczały, którego należy uznać za właściwego kronikarza bez tendencji do gaworzenia ot tylko po to, żeby sobie pogawędzić.
Jest taki problem z Andrzejem Potockim. Mianowicie bardzo chce być kronikarzem/gawędziarzem, ale nieszczególnie ma coś do powiedzenia, nie na tyle przynajmniej, żeby napisać ciekawą książkę. Stoi to w zupełnym przeciwieństwie do Krzysztofa Potaczały, którego należy uznać za właściwego kronikarza bez tendencji do gaworzenia ot tylko po to, żeby sobie pogawędzić.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-09
Trzeba by chyba osobny gatunek literacki wymyślić dla tego całego Stasiuka. Niby jest coś takiego jak „literatura piękna”, ale Stasiuk to po prostu Stasiuk i trzeba ten fakt zaakceptować, bo walczyć z nim się nie da. Polegnie ten, który spróbuje wsadzić tego Stasiuka na jakąś obarczoną etykietą półkę.
Fabuła… hmmm... ta powieść to raczej bardzo subiektywnie sportretowane miasto, mimo że autor próbuje zakamuflować swoją subiektywność pod przykrywką fikcyjnych postaci i zdarzeń. I to jest błąd, myślę, nie wyszedł Stasiukowi ten zabieg. Jest chaotyczny, czuje się w nim fałsz. Wolałbym, jakby Stasiuk o tej Warszawie mówił z własnej perspektywy, na podstawie własnych przeżyć, a nie wymyślał jakąś quasi fabułę na siłę.
Ale nie tylko to jest w „Dziewięć” irytujące. Momentami autor za daleko odpływa, że tak powiem, zostawiwszy czytelnika za sobą gdzieś tam z tyłu i trzeba go potem szukać. To się zdarza często w gatunku literackim Stasiuk, ale w tym akurat przypadku, jak na mój gust przynajmniej, zjawisko przekracza dopuszczalne normy.
A więc tak: wymuszona fabuła + tendencja do odpływania w siną dal = dość średnich lotów popis literacki. Gdyby chociaż to był debiut...
Trzeba by chyba osobny gatunek literacki wymyślić dla tego całego Stasiuka. Niby jest coś takiego jak „literatura piękna”, ale Stasiuk to po prostu Stasiuk i trzeba ten fakt zaakceptować, bo walczyć z nim się nie da. Polegnie ten, który spróbuje wsadzić tego Stasiuka na jakąś obarczoną etykietą półkę.
Fabuła… hmmm... ta powieść to raczej bardzo subiektywnie sportretowane...
2019-11-17
Interesująca powieść, lecz krótka, o wiele za krótka. To jest prędzej szkic, aniżeli kronika. Bez wątpienia największa wada książki. Marquez, który przecież słynie z wielowarstwowego opisu świata bardzo się tutaj ogranicza i mi to przeszkadza. Przeszkadza mi zwłaszcza dlatego, że ostatnio przeczytałem „Z zimną krwią” T. Capote i tam miałem do czynienia z podobną tematyką, ale znacznie lepiej „sprzedaną”. U Capote historia, a zwłaszcza jej psychologiczne tło, jest czymś pełnym, rzetelnie przez pisarza przedstawionym. U Marqueza widzę za to pośpiech, chodzenie na skróty, przez co mam uczucie niedosytu. Uważam, że tego akurat Kolumbijczyka stać było na więcej, dużo dużo więcej i dlatego daję mu relatywnie niską ocenę.
Interesująca powieść, lecz krótka, o wiele za krótka. To jest prędzej szkic, aniżeli kronika. Bez wątpienia największa wada książki. Marquez, który przecież słynie z wielowarstwowego opisu świata bardzo się tutaj ogranicza i mi to przeszkadza. Przeszkadza mi zwłaszcza dlatego, że ostatnio przeczytałem „Z zimną krwią” T. Capote i tam miałem do czynienia z podobną tematyką,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-27
Jestem rozczarowany tą książką. Księgi Jakubowe uważam za arcydzieło i aż trudno mi uwierzyć, że ta sama autorka napisała „Prowadź...”. Mam poważny problem z tym, jak gruby mur stoi tu między tymi dobrymi, a tymi złymi, którzy oczywiście muszą być myśliwymi, bo to modne jest teraz. Wiem, co mówię, bo sam poluję i bardzo mi przykro, że Olga Tokarczuk w tak jednowymiarowy sposób pokazała środowisko myśliwych, o którym ma bardzo blade pojęcie, jak się okazuje. Bardzo żałuję, że autorka nie dała szansy drugiej stronie, że nie pozwoliła się wypowiedzieć tym myśliwym.
Jestem rozczarowany tą książką. Księgi Jakubowe uważam za arcydzieło i aż trudno mi uwierzyć, że ta sama autorka napisała „Prowadź...”. Mam poważny problem z tym, jak gruby mur stoi tu między tymi dobrymi, a tymi złymi, którzy oczywiście muszą być myśliwymi, bo to modne jest teraz. Wiem, co mówię, bo sam poluję i bardzo mi przykro, że Olga Tokarczuk w tak jednowymiarowy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przerost formy nad treścią. Książka w sumie o niczym ani szczególnym, ani odkrywczym.
Przerost formy nad treścią. Książka w sumie o niczym ani szczególnym, ani odkrywczym.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to