-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant22
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2024-05-30
2024-05-27
[Współpraca barterowa z
Greta Eden - strona autorska i
Studio Wydawnicze Litera Inventa ]
"Nigdy nie chciałem zostać z żadną kobietą na dłużej. Przychodziły i odchodziły, ale ona... Ona nie może ode mnie odejść. Muszę ją posiadać całkowicie i dokumentnie. Tyle, że biorąc pod uwagę wszystko, co przeszła, oraz to, czym ja się zajmuję, powinna uciekać, gdzie pieprz rośnie."
Znacie książki Grety Eden? A może mieliście już okazję przeczytać Ukryte motywy, pierwszy tom genialnej serii mafijnej Baleary? Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, gorąco polecam.
Złamana róża jest drugim jej tomem.
Sofię mieliśmy okazję poznać w poprzedniej części, jednak dopiero teraz dowiadujemy się jaka była jej historia ze wszystkimi szczegółami, a autorka po raz kolejny funduje nam emocjonalny rollercoaster.
Wymarzone egzotyczne wakacje Sofii zmieniają się w koszmar, o którym nigdy nie śniła. 47 dni, które zmieniły wszystko. Tylko tyle, i aż tyle...
Nagle trafia do świata, gdzie staje się bezwolną zabawką bogatych mężczyzn.
Nadzieja na ucieczkę umiera z każdym kolejnym dniem. Aż do dnia, gdy pojawił się on...
Czy okaże się księciem z bajki, czy kolejnym oprawcą? Czy miłość może naprawić coś, co się wydaje nieodwracalnie złamane?
Kocham tą serię za emocje jakie we mnie wywołuje. Za każdą stronę, która trzyma mnie w napięciu, gdy zastanawiam się, co będzie dalej...
Greta Eden po raz kolejny udowodniła mi, że nie boi się trudnych tematów i potrafi w swojej historii zawrzeć taki ładunek emocjonalny, że czytelnik przeżywa wszystko razem z bohaterami powieści.
Złamana róża to historia pełna bólu, cierpienia i traum przeplatających się z promieniami słońca w postaci dni, gdy ciemność nie panuje nad umysłem Sofii. Genialnie został ukazany brutalny świat mafii i handlu żywym towarem, gdzie wola jednostki zostaje złamana w brutalny sposób.
"Być albo nie być. Oto jest problem.
Nie być...
Byłam zmęczona i mentalnie wyczerpana, jak bateria, której została tylko jedna migająca kreska i za chwilę przestanie funkcjonować."
Czy miłość potrafi uleczyć złamaną duszę i serce, skleić w całość potrzaskany umysł, który wciąż i wciąż wyświetla nam obrazy tego co się stało?
Jestem pod ogromnym wrażeniem sposobu, w jaki autorka przedstawiła przeżycia osoby z PTSD. Dzięki ukazaniu tego, co się dzieje w głowie Sofii możemy śledzić jej codzienną walkę z demonami, które nie pozwalają zapomnieć tego, co się stało. Bo tak naprawdę tego nie da się zapomnieć, ale trzeba ogromnej siły woli, motywacji i wsparcia ukochanej osoby, by walczyć każdego dnia...
"Miałem ochotę zniszczyć wszystko, co sprawiło, że była w takim stanie, oraz zabić tych, którzy się do tego przyczynili. Ale przede wszystkim pragnąłem wziąć ją w ramiona i ukoić. Musiałbym to jednak zrobić na siłę, bo to, jak się cofnęła o krok, kiedy wyciągnąłem w jej stronę ręce, powiedziało mi wyraźnie, że działa w akcie desperacji i stoi na krawędzi rozpaczy. Nie chciałem bardziej utrudniać tej sytuacji, żeby przypadkiem nie zepchnąć jej w przepaść. Zachowywała się jak zaszczute zwierzątko, które zacznie gryźć w samoobronie, jeśli tylko zdecydujesz się je dotknąć."
Jeśli macie ochotę na książkę, która nie tylko zostanie w waszej pamięci, ale również przeczołga was emocjonalnie, gorąco polecam wam Złamaną różę.
[Współpraca barterowa z
Greta Eden - strona autorska i
Studio Wydawnicze Litera Inventa ]
"Nigdy nie chciałem zostać z żadną kobietą na dłużej. Przychodziły i odchodziły, ale ona... Ona nie może ode mnie odejść. Muszę ją posiadać całkowicie i dokumentnie. Tyle, że biorąc pod uwagę wszystko, co przeszła, oraz to, czym ja się zajmuję, powinna uciekać, gdzie pieprz...
2024-05-22
Recenzja przedpremierowa.
[Współpraca barterowa z Klaudia Max i Wydawnictwo Żywioł ]
"Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć. Poniżenia. Zdrady. Samotności. I braku wsparcia w spojrzeniu, w którym zawsze odnajdowałam zrozumienie."
Lubicie książki z mitologią grecką w tle?
Jeśli tak jest, to Nemezis będzie idealną lekturą dla was. Podobnie jak i pozostałe boginie - Eris, Afrodyta i Hebe.
Ta historia wciągnęła mnie od samego początku, a połączenie współczesnego języka z grecką mitologią oraz akcją osadzoną w czasach współczesnych jest strzałem w dziesiątkę.
Nemezis. Najwierniejszy żołnierz Zeusa. Wypełniała wszystkie wydane przez niego rozkazy. Do czasu...
Jeden błąd przekreślił wieki, podczas których bogini mu służyła. Zesłana za karę na Ziemię, przemierza jej tereny przez millenia w poszukiwaniu zemsty.
"Samotność nie rani. To miłość sprawia, że zatracamy siebie, a ja muszę odnaleźć swój ogień. Tylko tak wrócę na Olimp.
Nazywam się Nemezis. Bogini zemsty. Bogini zdradzona. Bogini upodlona.
Bogini, której jedynie odwet przyniesie katharsis."
Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź tej historii wiedziałam, że przypadnie mi ona do gustu. I miałam rację.
Świetnie wykreowani bohaterowie, dowcipne dialogi i cięte riposty sprawiły, że nie sposób jej odłożyć, gdy już się zacznie ją czytać.
Wszystkie upadki i wzloty przeżywałam razem z Nemi. A połączenie fantastyki z wątkami kryminalnymi dodaje tej historii dreszczyk emocji.
"Nie pamiętam ilu ich było... Nie chciałam tego pamiętać. Jednak wiedziałam, ilu z nich pozbawiłam życia. Ilu z nich poczuło smak mojej zemsty.
Tuzin. Dwanaście zdezelowanych ciał, które rozpoczęły moją ścieżkę vendetty. Sięgnęłam dna, ale odnalazłam siłę, by się od niej odbić."
Historia Nemezis połączona jest z losami jej sióstr - Eris, Afrodyty i Hebe. Tak więc również ich losy poznamy w tej powieści, choć główną postacią tego tomu jest właśnie bogini zemsty.
Warto zapoznać się również z losami pozostałych bogiń, ponieważ dopiero wtedy będziemy mieć pełny obraz sytuacji, która rzuci światło na to, co się wydarzyło na Olimpie.
Zdrada bliskiej osoby zawsze jest bolesna. Tkwi jak zadra w naszym sercu nie pozwalając zapomnieć o tym, co się stało.
Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny, a nasze decyzje kierują nas na jedną z dróg, które Mojry dla nas przewidziały.
Jeśli lubicie zadziorne i pyskate bohaterki, to pokochacie Nemezis. Z nią po prostu nie można się nudzić. A do kompletu z Belialem tworzą duet niezwykle wybuchowy, który dostarczy nam wielu emocji.
"Oszukiwałam samą siebie, ale nie byłam w stanie dłużej tego robić. Ciało od początku to wiedziało, do umysłu też powoli to docierało. Oto stał przy mnie mężczyzna idealny w moim odczuciu, chociaż miał jedną, zasadniczą wadę: niedługo będzie martwy. Bo ja na pewno nie miałam zamiaru dać się zabić."
Jesteście ciekawi jak potoczą się losy Nemezis i Beliala? Kto będzie przegranym w starciu bogów, a kto wygranym? Chcecie poznać zakulisowe działania bóstw, ich intrygi, romanse i zdrady?
"Nigdy nie byłam z Zeusem. Tak naprawdę przez wiele tysiącleci byłam z jednym bogiem, chociaż nie dziwią mnie te plotki. Według mitologii to, co działo się na Olimpie, było bardziej pokręcone niż "Moda na sukces"."
Macie ochotę odwiedzić Olimp, rozległe pola umarłych wzdłuż rzeki Styks, a może bajecznie kolorowe Las Vegas? Wszystko to znajdziecie w książce Klaudii Max - Nemezis.
Ta historia wciągnie was w swoje objęcia od pierwszych stron i dostarczy wam wielu emocji. Gorąco polecam.
Recenzja przedpremierowa.
[Współpraca barterowa z Klaudia Max i Wydawnictwo Żywioł ]
"Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć. Poniżenia. Zdrady. Samotności. I braku wsparcia w spojrzeniu, w którym zawsze odnajdowałam zrozumienie."
Lubicie książki z mitologią grecką w tle?
Jeśli tak jest, to Nemezis będzie idealną lekturą dla was. Podobnie jak i pozostałe boginie - Eris,...
2024-05-19
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo FLOW ]
"Wszystko opiera się na marzeniach, ludziach wokół nas i na naszej chęci działania. Jeżeli te trzy czynniki są we względnej równowadze, zawsze osiągniesz sukces."
Znacie książki Magdaleny Witkiewicz?
Ulotny zapach czereśni to kolejna powieść autorki, która mnie oczarowała. Zarówno sama historia, jak i cudowna oprawa, która ma nie tylko barwione brzegi, ale również niesamowite ilustracje wewnątrz, pozwalające nam zwizualizować sobie opowiedzianą historię.
Marianna podczas przeprowadzki znajduje w jednej z książek zasuszone liście bluszczu. Niecodzienne znalezisko przenosi ją we wspomnieniach do lat, gdy w łódzkim parku Rejtana spędziła cudowne chwile z Michałem, chłopakiem, którego kochała.
Niestety późniejsze wybory oraz naciski ze strony rodziny sprawiły, że ich drogi się rozeszły, a do Marianny wróciła tęsknota za niespełnioną miłością. Jednocześnie na jaw wychodzą inne sekrety jej rodziny, które sięgają czasów jej prababci Elsy.
Czy historia może zatoczyć koło? Czy Mariannie uda się odczarować przeszłość?
Autorka po raz kolejny poruszyła najgłębsze struny w moim sercu. W tej historii możemy znaleźć wiele odnośników do wydarzeń, które mogły rozegrać się również w naszym życiu. Niespełniona miłość, naciski rodziny, priorytety...
Chwilami miałam wrażenie, że odnajduję siebie w tej powieści.
Cudownie barwne i lekkie pióro autorki sprawia, że książka pochłania nas od pierwszych stron. A wszystkie perypetie bohaterów przeżywamy razem z nimi.
I choć Ulotny zapach czereśni opowiada o innych bohaterach niż książka Czereśnie zawsze muszą być dwie, to jednak zarówno Zosię, jak i jej rodzinę również będziemy mieli okazję tutaj spotkać i poznać ich dalsze losy.
"Tak sobie myślę, że nasi rodzice byli przekonani o tym, że droga, którą dla mnie wybrali była jedyną słuszną, że gdy próbowałam iść swoją własną ścieżką, to albo tego nie zauważali, albo nie traktowali tego poważnie."
Często jest tak, że staramy się spełnić oczekiwania naszych rodziców, choć niejeden raz są one rozbieżne z naszymi pragnieniami, a presja jaką wtedy odczuwamy wywołuje naszą frustrację i bunt.
Co jednak, gdy przez naszą uległość zaczynamy powielać utarte schematy? Gdy historia po raz kolejny zatacza swe koło, a sytuacje, których chcieliśmy uniknąć i tak mają miejsce?
"Czasem wydaje się, że wpadamy w te same pułapki, które obserwowaliśmy u naszych rodziców, mimo iż wielokrotnie obiecywaliśmy sobie, że nigdy w życiu nie będziemy tacy jak oni. Za wszelką cenę staramy się uniknąć pewnych wzorców zachowań, ale to po prostu nie wychodzi. Uparcie brniemy w to, co przecież tak doskonale znamy."
Czy potrafimy spojrzeć sobie w oczy w lustrze i powiedzieć: Tak, jestem szczęśliwa. Tego zawsze chciałam. Spotkałam miłość mojego życia.
Jeśli na te pytania twoja odpowiedź brzmi tak, masz wielkie szczęście.
Jednak niejedna z nas z pewnością zadawała sobie pytanie: Co by było gdyby... Gdybyśmy kiedyś podjęły inną decyzję?
To właśnie presja rodziny w pewien sposób zaważyła zarówno na szczęściu Elsy, jak i Marianny. A ta książka pokazuje nam, w jaki sposób historia lubi się powtarzać.
"Prawda była smutna... Mama zawsze się bała, że powtórzę historię prababci Elsy, i próbowała mnie odciągnąć od Michała, a przez tyle lat nie zauważyła, że dokładnie powielam niezbyt szczęśliwy, jak się okazało, schemat, w którym ona tkwiła przez całe swoje życie."
Pani Magdalena zabiera nas w cudownie emocjonalną podróż przez różne pokolenia w poszukiwaniu jednej, najważniejszej prawdy - Miłość jest najważniejsza.
Szukajcie więc jej w swoim życiu, dokonujecie swoich własnych wyborów. Każda porażka czegoś nas uczy. Jednak to nasze potrzeby powinny być najważniejsze. Nikt nie przeżyje naszego życia za nas. Podobnie, jak my nie zrobimy tego za nasze dzieci. Ta książka daje nam wiele wskazówek na które powinniśmy zwrócić uwagę i pokazuje, co jest w życiu najważniejsze.
Pozwólcie sobie zanurzyć się w historię przedstawioną przez autorkę i odnaleźć skrawek siebie w opisanych losach bohaterów.
Gorąco polecam.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo FLOW ]
"Wszystko opiera się na marzeniach, ludziach wokół nas i na naszej chęci działania. Jeżeli te trzy czynniki są we względnej równowadze, zawsze osiągniesz sukces."
Znacie książki Magdaleny Witkiewicz?
Ulotny zapach czereśni to kolejna powieść autorki, która mnie oczarowała. Zarówno sama historia, jak i cudowna oprawa, która ma nie...
2024-05-13
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo WasPos ]
"Zraniona miłość jest bolesną lekcją i nadzieją, że po burzy wyjrzy słońce."
Wiecie, co mi się najbardziej spodobało w powieści Magdy Rysy?
Po pierwsze, osadzenie części akcji w cudownej scenerii kompleksu pałacowo - folwarcznego w Siemczynie (dawnym Henrykowie), którego historia również jest opisana w tej książce.
Muszę przyznać, że dodaje jej to niezwykłego uroku. Tym bardziej, że pałac ten jest odnawiany przez jego właścicieli. Obecnie mieszczą się w nim dwa muzea - "Pałac Siemczyno w epoce baroku" i "Uniwersalium Rzemiosł Różnych."
Po drugie fakt, że bohaterowie powieści są bardziej dojrzali. Zarówno Emilia, jak i Norbert są po czterdziestce.
Jest to piękny czas, który może stać się początkiem czegoś nowego.
Życie po czterdziestce nie oznacza ciągłej stagnacji, ani końca wszystkiego. Zwłaszcza jeśli pewnego dnia mąż oznajmia ci, że chce rozwodu.
W takiej właśnie sytuacji znalazła się bohaterka książki.
"I tak ponad dwadzieścia lat wspólnego życia rozsypało się Emilii jak domek z kart. Nawet "przepraszam" nie powiedział. Nic, po prostu zakochał się i wychodzi. Z ich domu, z jej życia."
Jak byście zareagowały w takiej sytuacji?
Rozwód nigdy nie jest łatwą decyzją. Przyzwyczajamy się do tego co mamy. I gdy nagle wszystko wali się nam na głowę i jesteśmy zmuszeni podjąć radykalne kroki, nie jest to dla nas łatwe.
Jednak każdy koniec jest zarazem początkiem czegoś nowego, trzeba się tylko na to otworzyć. A najlepszym lekarstwem na złamane serce jest nowa miłość.
Tak właśnie było w przypadku Emilii i Norberta. Poznali się w idealnym momencie, by móc razem zbudować przyszłość. Jednak los nie jest dla nich łaskawy i rzuca im kłody pod nogi.
"Przywarł do niej, wtulając twarz w jej szyję. Za wszelką cenę chciał uratować to, co działo się między nimi. Dawno zrozumiał, że takiej kobiety jak Emilia nigdy już nie spotka, że to ona jest tą jedyną miłością w życiu."
Razem z losami Emilii i Norberta poznajemy również historię miłości Melanii i Lucjana.
W jaki sposób losy tych czworga są ze sobą połączone? Czy wymyślona historia może wydarzyć się w świecie realnym?
Historia dwóch miłości to niezwykle wciągająca powieść, w której znajdziemy idealny balans pomiędzy teraźniejszością a przeszłością. Bohaterowie są świetnie przedstawieni, choć nie ustrzegli się błędnych decyzji, które zaważyły na ich życiu.
Jest to opowieść o uczuciach, drugich szansach i prawdziwej miłości, która pomimo wielu przeciwności zostaje na zawsze w naszym sercu.
Zachęcam was do zapoznania się z tą wyjątkową historią.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo WasPos ]
"Zraniona miłość jest bolesną lekcją i nadzieją, że po burzy wyjrzy słońce."
Wiecie, co mi się najbardziej spodobało w powieści Magdy Rysy?
Po pierwsze, osadzenie części akcji w cudownej scenerii kompleksu pałacowo - folwarcznego w Siemczynie (dawnym Henrykowie), którego historia również jest opisana w tej książce.
Muszę...
2024-05-11
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo FLOW ]
"W tym momencie Ben zatrzymał się przed Dworem Artusa i z podziwem zadarł głowę na rzeźby postaci spozierających z góry na przechodniów. Nie rozpoznał Scypiona Afrykańskiego, Temistoklesa Kamillusa i Judy Machabeusza, przeniósł wzrok wyżej, na kobiece posągi i westchnął z podziwem."
Mieliście kiedyś okazję zwiedzić Gdańsk? Spacerowaliście nabrzeżem wzdłuż Motławy? Widzieliście Dwór Artusa i Wyspę Spichrzów?
To właśnie tam rozgrywa się akcja powieści Anny Sakowicz.
Mam to szczęście, że mieszkam niedaleko Gdańska, więc mogę często bywać na Starym Mieście i oglądać zabytkowe kamienice.
Czy wiecie skąd wzięły się nazwy ulic w Gdańsku, które funkcjonują do dziś?
Takich ciekawostek również dowiecie się z tej powieści.
"Ben wiedział od wuja, że dawniej Wyspy Spichrzów w nocy strzegły psy pędzone tu każdego dnia przez Hundegasse (ulica Ogarna) i Kuhbrücke (Most Krowi). Dawno temu jednak rozebrano Psi Wał, zabezpieczający wyspę od wschodu, zrezygnowano też ze zwierzęcych strażników."
Jestem zachwycona powieścią Anny Sakowicz Kamienica Schopenhauerów. Cudownie było przenieść się w przeszłość do 1788 roku, gdy Danzig był miastem hanzeatyckim pod wpływami Rzeczypospolitej.
Ta historia jest jak okno pozwalające nam zajrzeć w przeszłość, która już nie wróci.
Z kart tej powieści możemy poznać losy mieszkańców miasta, a wszystkie opisy są niezwykle barwne i sprawiają, że możemy usłyszeć krzyk mew i wyobrazić sobie zapach soli i ryb z rozładowywanych statków na nabrzeżu Motławy.
"Cumowało tu dzisiaj mnóstwo statków. Ruch był taki, jakby kto kij wetknął w mrowisko. Tragarze dźwigali pękate worki w kierunku spichrzów. Pod stopami można było poczuć nie tylko błoto, ale też rozsypane ziarno. W powietrzu krążyły mewy, rybitwy i gołębie. Drewno stękało pod ciężarem najróżniejszych towarów (...)
Wokół unosił się słonawy zapach wody pomieszany z aromatem najróżniejszych przypraw przywiezionych z odległych zakątków świata."
To właśnie to niezwykłe miasto przyciągało ludzi z różnych stron. Osiemnastowieczny Danzig był mieszaniną przepychu i bogactwa oraz mrocznych zakamarków pełnych brudu i ubóstwa.
To właśnie w tym mieście Frieda próbuje zrealizować swoje marzenia.
W tamtych czasach jedyną drogą dla kobiety do uzyskania pewnej niezależności w świecie rządzonym przez mężczyzn stanowiło małżeństwo lub wyuczenie się pożytecznego fachu.
Tak więc Freda przyuczała się w kuchni domu państwa Schopenhauerów pod okiem swojej ciotki, Anny.
Los jednak bywa przewrotny i tragiczna śmierć jej ciotki splotła losy dziewczyny z dwoma rzezimieszkami.
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy uda się odnaleźć mordercę Anny?
Jestem pod ogromnym wrażeniem reaserchu, który autorka zrobiła pisząc tą historię, by jak najdokładniej oddać realia tamtej epoki. Tym bardziej, że jak sama pisze, inspiracją stały się dla niej Gdańskie wspomnienia młodości Johanny Schopenhauer oraz wydarzenia, które miały miejsce w Gdańsku w 1650 roku.
Autorka w niesamowity sposób ukazuje zarówno piękne oblicze miasta Danzig, jak i jego mroczniejszą stronę, gdzie bieda i przemoc domowa królowały wśród mieszkańców z niższych warstw społecznych, którzy próbowali jakoś związać koniec z końcem.
"Rita przetarła ramiona. Walczyły w niej nienawiść do pijaka i lojalność małżeńska, ale w tle majaczył strach o przyszłość. Dopiero teraz spojrzała na Zosię(...)
Nie chciała pytać, gdzie była, choć słyszała, jak Henryk wysyłał ją na ulicę, wymagając, by przyniosła pieniądze. Nieraz wyzywał swoje dzieci od darmozjadów i bękartów, a na dziewczynki patrzył z większą niechęcią. Kilka razy powtórzył im, że gdy tylko się nadadzą, to za mąż wyda za pierwszego lepszego obwiednia, by pozbyć się gęb do wyżywienia."
Niesamowite emocje zawarte w tej historii sprawiły, że niejeden raz łzy pojawiały się w moich oczach.
Pani Anna idealnie oddała klimat tamtej epoki posługując się niemieckimi nazwami ulic i miejscowości, zgodnie ze stanem faktycznym z XVIII wieku. Dodatkowo wplotła cytaty z oryginalną pisownią z tamtych czasów. Przy czym te stylizacje językowe, jak sama pisze, ograniczyła do minimum, by nie utrudniać odbioru współczesnemu czytelnikowi.
To była niesamowita przyjemność przemierzać ulice XVIII - wiecznego Gdańska razem z bohaterami tej powieści.
Jestem ogromnie ciekawa ich dalszych losów i z niecierpliwością czekam na kolejny tom pt. Karczma Pod Rybim Łbem.
Jeśli macie ochotę zajrzeć w przeszłość i poczuć klimat minionej epoki gorąco polecam wam tą historię.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo FLOW ]
"W tym momencie Ben zatrzymał się przed Dworem Artusa i z podziwem zadarł głowę na rzeźby postaci spozierających z góry na przechodniów. Nie rozpoznał Scypiona Afrykańskiego, Temistoklesa Kamillusa i Judy Machabeusza, przeniósł wzrok wyżej, na kobiece posągi i westchnął z podziwem."
Mieliście kiedyś okazję zwiedzić Gdańsk?...
2024-05-08
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Zwierciadło ]
"Waldemar, klęcząc przy łóżku Stefci, targany szaloną rozpaczą, porywającą go w bezkresy, ściskał drobne ręce dziewczyny, a z piersi jego wydobywał się jęk zdławiony, do ryku podobny.
- Żyj, żyj!... na Boga... zostań... nie odchodź!"
Która z nas nie zna tej łamiącej sceny z książki Heleny Mniszkówny - Trędowata. A może nawet bardziej przejmującego jej obrazu ukazanego w filmie pod tym samym tytułem.
Chyba najbardziej znana nam jest ekranizacja filmu z 1976 roku z Elżbietą Starostecką i Leszkiem Teleszyńskim.
Przyznaję szczerze, że ilekroć oglądam ten film, zawsze się wzruszam i łzy płyną mi po twarzy.
Byłam ogromnie ciekawa historii kobiety, która swoimi powieściami potrafiła poruszyć kobiece serca.
I kiedyś, i dzisiaj kobiety ogromnie się wzruszają czytając, bądź oglądając Trędowatą.
Dlatego też, gdy ukazała się powieść biograficzna Mniszkówna o tej sławnej pisarce, postanowiłam się z nią zapoznać pomimo, że nie jestem wielką miłośniczką książek biograficznych.
Spodziewałam się suchych faktów z życia i twórczości Heleny Mniszkówny, tymczasem otrzymałam zaskakującą i wciągającą historię, od której nie mogłam się oderwać.
Napisana w stylu powieści historycznej, przenosi nas w przeszłość, w lata młodości Heleny Chyżyńskiej (po pierwszym mężu), zanim jeszcze stała się sławną pisarką.
Ta książka pozwala nam poznać autorkę poczytnych powieści w sposób dogłębny. Wraz z nią poznajemy losy jej rodziny, dzieci i kolejnego małżeństwa.
Poznamy upodobania pisarki oraz grono artystyczne, w jakim obracała się Helena Mniszkówna. A wśród nich znajdą się znane wszystkim nazwiska.
Opinie krytyków dotyczące pierwszej i chyba najbardziej znanej powieści autorki - Trędowata, były dość stonowane, ale zachęcające ją do dalszej pracy. Jednak po nich pojawiły się również negatywne.
"Zaczęły napływać krytyczne, przy pierwszej, która sugerowała, iż dzieło powinno być traktowane jako próba pisarska: ukryte na zawsze w szufladzie lub spalone Halszka rozpłakała się i uciekła do sypialni."
Na szczęście czytelniczki miały zgoła odmienne zdanie niż krytycy i ciągle żądały nowych powieści.
Pierwsze nakłady Trędowatej rozeszły się, jak ciepłe bułeczki, a sama książka doczekała się szesnastu wznowień od 1938 roku. Helena Mniszkówna została okrzyknięta autorką romansów z życia wyższych sfer.
Jeśli macie ochotę poznać historię i twórczość Heleny Mniszkówny gorąco polecam wam biografię autorki, którą napisała Katarzyna Droga. Ja jestem nią oczarowana.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Zwierciadło ]
"Waldemar, klęcząc przy łóżku Stefci, targany szaloną rozpaczą, porywającą go w bezkresy, ściskał drobne ręce dziewczyny, a z piersi jego wydobywał się jęk zdławiony, do ryku podobny.
- Żyj, żyj!... na Boga... zostań... nie odchodź!"
Która z nas nie zna tej łamiącej sceny z książki Heleny Mniszkówny - Trędowata. A może...
2024-05-05
[Współpraca barterowa
LoveBook ]
"Wiązał mnie z nim cyrograf, który nieświadomie i nawet nieosobiście podpisałam - jak się okazało z samym diabłem. W dodatku ten diabeł był piękny, seksowny i niezwykle uwodzicielski w tym swoim eleganckim wydaniu."
Znacie książki Moniki Magoskiej - Suchar?
Miałam ogromną przyjemność zapoznać się z twórczością autorki czytając Serca ze śniegu i płomieni, cudowną historię, która mnie oczarowała.
Dlatego też byłam ogromnie ciekawa kolejnej odsłony jej powieści. Tym bardziej, że mamy tu intrygujący motyw bliźniaczek i zamiany miejsc, a dodatkowo akcja osadzona została w kraju kwitnącej wiśni - Japonii.
Holly i Mila są identyczne z wyglądu, jednak ich charakter jest krańcowo różny. Pierwsza to idealna córka, natomiast druga jest w rodzinie czarną owcą.
Holly ginie krótko przed wylotem do Japonii, gdzie miała objąć lukratywne stanowisko guwernantki. Mila, która nie ma potrzebnych środków do utrzymania, a dodatkowo jest skłócona z rodziną przejmuje tożsamość siostry. Jednak dość szybko okazuje się, że obowiązki w nowej pracy nie są takie, jak się spodziewała, a jej szefem zostaje niebezpieczny Shinji Sakai, wnuk mafijnego bossa.
Jak potoczą się dalsze losy dziewczyny? Czy Mila podoła obowiązkom w pracy?
"Myślałam, że moje dotychczasowe życie sięgnęło dna, ale się myliłam. To moja siostra była tam przede mną i teraz ściągnęła mnie w otchłań, z której nie dało się uciec. Cóż z tego, że ta otchłań była ze złota."
Czytając opis historii nieco inaczej ją sobie początkowo wyobrażałam. Dlatego cieszę się, że stanowi ona dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie i muszę powiedzieć, że taka wersja ogromnie mi się podoba.
Autorka świetnie ukazała przemianę Mili i jej nowej osobowości, która niejako została wymuszona przez sekrety jej siostry.
Postacie są bardzo dobrze wykreowane, a sama historia jest niesamowicie wciągająca i zdecydowanie HOT ❤️
Mamy tu sporo pikantnych scen oraz wątków BDSM, dlatego też jest ona przeznaczona dla dorosłego czytelnika. Jednak wszystkie sceny przedstawione zostały z odpowiednią dozą wrażliwości, pożądania i pikanterii, tak aby rozpalić nasze zmysły.
"O tak. Shinji Sakai był demonem seksu i erotyzmu. Samym wzrokiem rozpalał do czerwoności, a jego dotyk był niczym świeca zapłonowa..."
Muszę przyznać, że orientalne klimaty i kultura Japonii stanowią idealne tło dla tej powieści.
Skradziona tożsamość to historia, która pochłonęła mnie od pierwszych stron, a nietuzinkowa fabuła tylko dodała jej tajemniczości.
Każdy z nas ma jakieś sekrety, jednak niektóre mogą sprawić, że zmieni się nasze postrzeganie danej osoby. Choć tak naprawdę, aby kogoś oceniać powinniśmy najpierw poznać motywy, które nią kierowały.
Skradziona tożsamość jest pierwszym tomem cyklu Spadkobierca i powiem wam, że z ogromną niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Tym bardziej, że nie wszystkie sekrety ujrzały jeszcze światło dzienne.
Jeśli szukacie historii, która rozpali wasze zmysły polecam wam tą książkę.
[Współpraca barterowa
LoveBook ]
"Wiązał mnie z nim cyrograf, który nieświadomie i nawet nieosobiście podpisałam - jak się okazało z samym diabłem. W dodatku ten diabeł był piękny, seksowny i niezwykle uwodzicielski w tym swoim eleganckim wydaniu."
Znacie książki Moniki Magoskiej - Suchar?
Miałam ogromną przyjemność zapoznać się z twórczością autorki czytając Serca ze...
2024-04-26
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo W.A.B. ]
"W uśpionej głowie Meli przemknął obraz błyszczących oczu i zaszumiały słowa: masz wybór, zawsze masz wybór."
Magdalena Kordel po raz kolejny zabiera nas do Kotkowa. Schody do lata to drugi tom cyklu Przystań Śpiących Wiatrów.
Poznajemy w nim dalsze losy rodziny Saganków: Stelli, Meli, Julki i Beniamina.
Główną postacią tej części jest Mela i jej historia. Jednak będziemy mieli okazję dowiedzieć się również, jak potoczyły się dalsze starania Stelli o wymarzony dwór, a także poznamy jego historię.
Jest to niezwykle emocjonujący tom, w którym autorka ukazuje ogromnie ważny problem przemocy psychicznej.
Malwina nie może dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Choć tłumaczy zachowanie swojego narzeczonego sama przed sobą na wiele sposobów, to jednak jasne się staje, że doświadcza ona przemocy.
"Dotarło do niej, że Jacek może i nie podnosił na nią ręki, poza tym jednym razem, ale codziennie i z wyjątkowym upodobaniem katował jej serce i duszę. Ale twierdził też, że ją kocha i że to nie on jest winny, tylko ona. Bo przecież rozczarowanie też musi znaleźć ujście. A ona go non stop rozczarowuje..."
Na szczęście Mel nie jest sama. Na pomoc ruszają jej siostry i brat oraz pan Wiktor, który zostaje wtajemniczony w ich plany.
Odpowiedzi na nurtujące ją dylematy kobieta odnajdzie właśnie zaglądając w przeszłość Przystani Śpiących Wiatrów.
Powiem wam, że serce mnie bolało, gdy czytałam o tym jak bardzo Jacek stłamsił Melę. Zastraszył ją, odciął od rodziny i odebrał całą radość z życia, a ona go wciąż usprawiedliwiała i szukała wytłumaczenia dla jego zachowania biorąc winę na siebie. A przecież nigdy nie jest tak, że wina leży po jednej stronie.
Pewne zachowania świadczące o stosowaniu przemocy psychicznej powinny być dla nas sygnałem alarmowym. Nie może być przyzwolenia dla znęcania się nad innymi. Tym bardziej, że nie jest to zjawisko odosobnione i z pewnością niejeden z nas spotkał się z podobnymi sytuacjami w życiu codziennym.
Tylko osoba posiadająca kompleksy, nie umiejąca przyjąć krytyki własnej osoby i pozbawiona kompasu moralnego może w ten sposób postępować wobec kogoś słabszego. I trzeba reagować w porę, aby nie doszło do tragedii.
"Zatęskniła całą sobą za widokiem z górskiego szczytu. Najlepiej takiego, z którego mogłaby skoczyć - w razie gdyby nie mogła już wytrzymać. Na główkę. I choć przez moment znów poczuć, jak to jest, gdy dusza dostaje skrzydeł i wierzy się w szczęście."
Ta historia poruszy was do głębi i sprawi, że łzy napłyną wam do oczu. Tym bardziej, że styl pisania pani Magdaleny jest tak niezwykle plastyczny, że praktycznie na kartkach papieru wyczarowuje nam obrazy tej poruszającej historii.
To właśnie te emocje sprawiają, że od tej historii trudno jest się oderwać. Pragniemy przenieść się do Przystani Śpiących Wiatrów w Kotkowie, pragniemy skosztować wypieków sióstr Kazimierczkówien. A fakt wplecenia w tą historię wydarzeń z przeszłości i opisanie losów poprzednich właścicieli dworu dodaje tej powieści jeszcze większej autentyczności.
Schody do lata to książka, która pochłonie was od pierwszych stron. To historia o poszukiwaniu siebie i odnajdywaniu wewnętrznej siły by walczyć z przeciwnościami. Jest to również opowieść o miłości i sile więzów rodzinnych.
I wierzę gorąco w to, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tej historii i będziemy mieli jeszcze niejedną okazję przeżyć wszystkie perypetie jej bohaterów razem z nimi.
Gorąco polecam wam tą cudowną historię.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo W.A.B. ]
"W uśpionej głowie Meli przemknął obraz błyszczących oczu i zaszumiały słowa: masz wybór, zawsze masz wybór."
Magdalena Kordel po raz kolejny zabiera nas do Kotkowa. Schody do lata to drugi tom cyklu Przystań Śpiących Wiatrów.
Poznajemy w nim dalsze losy rodziny Saganków: Stelli, Meli, Julki i Beniamina.
Główną postacią tej...
2024-04-23
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Rycerze, kasztelani i pozbawione imion sieroty, podobnie jak Bytom i Jawor, nazwane na cześć wsi i miasteczek, gdzie odnalezione w rynsztoku przez duchownych, wpadły w tryby Kapituły i niekończącej się wojny. Przysposobieni do miecza i krzyża, najpierw stalą, a później kulami z samopałów i karabinów rozbijały w pył upiory, by samemu w końcu lec z duszą lub bez, z rąk tych, którzy raz już umarli."
Książek z motywem wrót do piekła, zastępów piekielnych próbujących podporządkować sobie ludzi czy demonów jest dużo. Niemniej jednak, gdy tylko przeczytałam opis tej książki ogromnie mnie on zaintrygował. Stanowi zapowiedź historii, jakiej jeszcze nie czytałam.
Akcja książki dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Na Morawach dochodzi do piekielnej manifestacji. Neutralizacją piekielnych zastępów zajmuje się oddział specjalnie wyszkolonych kanoników. Jednak coś idzie nie tak jak powinno...
Dochodzi do strat po stronie sił kościelnych i ludności cywilnej. Ocalali wracają do Warszawy, gdzie zaczyna się zupełnie inna rozgrywka...
W sam jej środek trafia Roksana, kanoniczna nawiedzana przez koszmary, które usilnie próbuje rozwikłać.
Tymczasem piekło "nie powiedziało" jeszcze ostatniego słowa...
Walka dobra ze złem trwa od tysięcy lat, często niezauważalnie dla nas.
Z jednej strony walka z potępionymi oddziałami, z drugiej wewnętrzne konflikty, które zaczynają przesłaniać właściwy cel.
"Dla ciebie ofiara kanoników to uszczuplenie świętych szeregów w wiecznym konflikcie. Dla mnie to zmurszała cegła wyjęta z równie chybotliwego muru, zza którego nie sposób już prowadzić skutecznej obrony. Ten mur musi runąć. Bo my mój drogi przyjacielu, chcemy na gruzach tego lichego szańca wznieść warownię, której nie zarysują diable pazury i ognie piekielnych armat. To marzenie kosztuje, a zapłatą jest ludzkie życie i ...ludzkie dusze."
Ogromnie zaintrygował mnie sposób, w jaki autor podszedł do walki dobra ze złem. Z takim spojrzeniem do tej pory się nie zetknęłam w literaturze.
Kanonicy, jako wyszkolona i uzbrojona armia przyszłości, walcząca z piekielnymi zastępami i to nie za pomocą krzyża i wody święconej, ale broni palnej.
Początek powieści zaczął się niezwykle interesująco. Niestety później w samą historię wkradło się sporo zagrywek politycznych, i naprawdę przez chwilę obawiałam się, że całość akcji skupi się właśnie na tym. Na szczęście tak się nie stało, z czego ogromnie się cieszę, bo walka pomiędzy siłami dobra i zła rozgorzała na dobre. Tak więc zapowiada się interesujący ciąg dalszy tej historii.
Ogromnie podobało mi się to, że bohaterowie nie są wyidealizowani. Są ludźmi popełniającymi błędy, pełnymi pychy i pragnień.
Ogromnie intryguje mnie Roksana i jej sekret. Natomiast nie do końca podobało mi się zrobienie z niej kozła ofiarnego, ale rozumiem zamysł autora.
Takie jest życie. Czyż na co dzień nie spotykamy się z ocenianiem innych na podstawie poszlak?
Wyznaję zasadę, że jeśli jesteśmy zespołem - działamy razem. Gdy brak jest jednomyślności w zespole, to w jaki sposób możemy osiągnąć założone cele?
"Piekło jest prawdziwe i bardzo chce tutaj wejść - wyjaśnił Augustyniak. - Czasem okazuje się, że dociera do nas nie tylko przez bramę, ale wyłazi z nas samych. Musimy więc bronić się również przed swoimi."
"Wieczne Igrzysko. Imię duszy " stanowi ciekawy początek całej historii. Jestem ogromnie ciekawa dalszych losów bohaterów, tak więc z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Polecam.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Rycerze, kasztelani i pozbawione imion sieroty, podobnie jak Bytom i Jawor, nazwane na cześć wsi i miasteczek, gdzie odnalezione w rynsztoku przez duchownych, wpadły w tryby Kapituły i niekończącej się wojny. Przysposobieni do miecza i krzyża, najpierw stalą, a później kulami z samopałów i karabinów rozbijały w pył...
2024-04-19
[Współpraca barterowa z autorką Krefft Gj ]
"Zostaliśmy siłą obdarci z naszej wolności, godności i życia. Jakże okrutny musi być jeden gatunek, aby zrobić coś takiego drugiemu... A przecież historia nie kłamie - ludzie nie są wcale lepsi. Na przestrzeni wieków ludzki rodzaj udowodnił już niejednokrotnie, że potrafi być tak samo potworny w stosunku do innych, jak teraz wobec nas podli są obcy."
Lubicie książki z gatunku science-fiction? Muszę przyznać, że ten gatunek literacki zaczyna mnie coraz bardziej intrygować.
Przyznaję, że byłam ogromnie ciekawa tej historii po przeczytaniu jej opisu oraz opiniach.
I nie zawiodłam się. Wręcz przeciwnie, Nietykalna przykuła moją uwagę od pierwszych stron, a z każdą kolejną coraz bardziej intrygował mnie świat przedstawiony przez autorkę.
Olympia Blunt budzi się w miejscu, którego nie poznaje. Jednak w jej pamięci znajdują się przebłyski niepokojących przeżyć z Ziemi zaatakowanej przez obcych.
Kobieta dostaje się do niewoli razem z innymi ludźmi i zostaje wywieziona do galaktyki oddalonej o setki tysięcy lat świetlnych od Ziemi.
Olympia wbrew sobie zostaje uwikłana w sprawy obcej cywilizacji, a jej los zależy od potężnego księcia Adlaia. A ma on wobec kobiety swoje własne plany.
Gdy Olympia udaremnia zamach na życie księcia, ten zaczyna szkolić ją na swoją osobistą ochroniarkę, jednak jego fascynacja kobietą z każdym dniem przybiera na sile.
Wkrótce Olympia będzie musiała zdecydować - podążyć za swoimi pragnieniami..., czy zrealizować plan wyzwolenia ludzi.
Czytając tą historię na myśli przychodzą mi pytania, które naukowcy zadają sobie już od wielu lat. Czy jesteśmy tutaj sami? Czy w kosmosie istnieje inna cywilizacja, o której nic nie wiemy? Czy kontakt z obcymi skończyłby się dla ludzi podobnie jak ta historia?
Co byście zrobili, gdyby przyszło wam wybierać - dobro jednostki, czy dobro ogółu? Teoretycznie odpowiedź jest prosta, ale jeśli tą jednostką jesteście wy sami? Jeśli musielibyście wybrać swoje dobro, czy dobro wszystkich porwanych ludzi, co byście zrobili?
Przed takim dylematem staje Olympia.
"Opium, bycie Nietykalnym oznacza życie w ciągłym zagrożeniu. Nietykalni są osobistymi ochroniarzami rodziny królewskiej, a ich najważniejszym zadaniem jest utrzymanie ich przy życiu bez względu na cenę. Stają się cieniami rodziny królewskiej i podążają za nią wszędzie, niezależnie od tego, co ta robi."
Status Nietykalnej księcia Adlamereia wiąże się dla Olympii z licznymi nakazami i zakazami, jednak dzięki temu i stopniowemu zaufaniu, jakim darzy ją książę, Olympia może powoli wcielać swój plan w życie. Cóż, nie bez znaczenia jest też fakt, że książę jej obsesyjnie pożąda i ta obsesja z każdym dniem się pogłębia.
Autorka świetnie ukazała dylematy kobiety i jej rozterki. Gdy serce zmaga się z rozumem nie jest łatwo wybrać. Jednak czasem trzeba się poświęcić, by osiągnąć większy cel.
Bardzo podobał mi się motyw enemies to lovers, który autorka świetnie wykreowała w swojej powieści.
Obcy zniszczyli jej planetę, zamordowali wielu ludzi, a jeszcze większa ilość trafiła do niewoli.
Czy w takiej sytuacji można darzyć uczuciem swojego oprawcę? Czy można oddzielić uczucia i pozostawić wyłącznie pożądanie jako swoisty element osiągnięcia drogi do celu?
Sama Olympia, jako córka wojskowego oraz ekonomistka z wykształcenia radzi sobie nadzwyczaj dobrze na obcej planecie, jak na człowieka. Zostaje poddana morderczemu treningowi na Nietykalną księcia Adlaia. Dzięki zaawansowanej technologicznie medycynie obcej cywilizacji wszelkie urazy mogą być dosyć szybko niwelowane, a zastrzyki, które kobieta otrzymuje sprawiają, że staje się silniejsza, szybsza i może konkurować w walce wręcz z przedstawicielami obcych.
Nietykalna to niezwykle udany debiut literacki autorki. Świetnie wykreowani bohaterowie sprawiają, że jesteśmy ogromnie ciekawi ich losów. Olympia zwana na planecie Borgomom Opium jest dokładnie taką bohaterką, jakie lubię najbardziej - twarda, zawzięta, nieustępliwa i zaradna. A my kibicujemy jej z całych sił w realizacji zamierzonego celu, gdyż stanowi on być, albo nie być wielu ludzi.
Nietykalna to nie jest słodka opowieść o rodzącej się miłości ludzkiej kobiety i obcego, to historia o przetrwaniu za wszelką cenę, o ambicjach, skomplikowanych planach, zemście, nadziei i trudnych wyborach. Choć nuty pikanterii również w niej nie zabraknie.
Polecam gorąco tą książkę fanom fantastyki i science-fiction, a ja czekam z niecierpliwością na kolejny tom tej historii. Tom pierwszy to dopiero początek...
[Współpraca barterowa z autorką Krefft Gj ]
"Zostaliśmy siłą obdarci z naszej wolności, godności i życia. Jakże okrutny musi być jeden gatunek, aby zrobić coś takiego drugiemu... A przecież historia nie kłamie - ludzie nie są wcale lepsi. Na przestrzeni wieków ludzki rodzaj udowodnił już niejednokrotnie, że potrafi być tak samo potworny w stosunku do innych, jak teraz wobec...
2024-04-13
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Excalibur ]
"Każdy próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Czasami musi przemierzyć niezliczoną ilość kilometrów, żeby zrozumieć, że tak naprawdę nie chodzi o miejsce, a o ludzi, którzy przy nim są. To oni są domem."
Lubicie książki fantastyczne? Marzyliście kiedykolwiek o tym, żeby posiadać własnego smoka, który byłby waszym dopełnieniem?
Krwawe przeznaczenie to drugi tom genialnej serii Joanny Karyś Smocze Kryształy.
Tom pierwszy - Sekrety Władców mnie zachwycił, natomiast tom drugi pochłonął mnie bez reszty. To jedna z tych serii, których zakończenie chcemy poznać, a jednocześnie nie chcemy opuszczać wykreowanego przez autora świata i rozstawać się z bohaterami.
Arysa i Calypso po opuszczeniu pałacu królowej Elathy, wpadły w ogromne tarapaty. Nic już nie będzie takie samo. By przeżyć, one również będą musiały się zmienić.
Nadciąga nieuchronna wojna z królową.
Lorcan kosztuje życia poza pałacowymi murami. Razem z Baldrickiem przemierzają królestwa, by odnaleźć Arysę.
Nowe wyzwania, ból, strata, zdrada, łzy, krew i niebezpieczeństwo - to ich nowa rzeczywistość.
Jesteście ciekawi tej historii?
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl przy tej powieści to KOCHAM. Kocham tą serię. Kocham smoki. Jestem absolutnie oczarowana przedstawioną historią, a cudowne wydanie Smoczych Kryształów i genialne arty dopełniają całości. Tej powieści nie sposób się oprzeć.
"Nie zatrzymuj tych, którzy od ciebie odchodzą. Nie oznacza to, że twoja historia się skończyła, tylko że ich czas w niej dobiegł końca."
Ile prawdy jest w tych słowach. Strata, porażka są wpisane w życie każdego z nas. Każda z nich czegoś nas uczy, każda daje nam siłę, by walczyć z przeciwnościami.
Ogromnie doceniam historie, które dzieją się w świecie całkowicie wykreowanym przez autora. Stworzenie od podstaw całego kontynentu z poszczególnymi królestwami, ludźmi, zwierzętami, roślinami, niebezpieczeństwami, żeby wszystko ze sobą współgrało, budzi mój ogromny podziw. Na takie książki czekam z niecierpliwością.
A co byście powiedzieli, gdyby przeznaczenie z góry kształtowało wasz los? Czy można przed nim uciec? A jeśli nie ma dokąd? Jeśli ucieczka oznacza zagładę wszystkiego co kochamy?
"Będą tak różni, jak dzień i noc, a jednak tylko połączeni będą mogli zmierzyć się z tym, co ich czeka. Jeśli jedno z nich zginie zbyt wcześnie, mrok nie zostanie przegnany (...) Jedno urodzi się w czasie mroźnej zimy, a drugie podczas nieznośnych upałów. Jednemu będzie przeznaczone nieść światło, drugiemu mrok. Jedno zniszczy świat, drugie go ocali (...) Śmierć zapoczątkuje lawinę zdarzeń. Śmierć popchnie ich ku sobie. Ostrze stanie się ich wybawieniem. Ostrze stanie się ich przekleństwem (...)"
Tą historię czyta się jednym tchem i pochłania nas ona od pierwszych stron. Autorka posiada cudowną umiejętność barwnego kreowania opisywanego świata i postaci, dzięki czemu zżywamy się z nimi. Razem z Calypso, Arysą, Baldrickiem, Lorcanem, Rohanem i innymi bohaterami przeżywamy wszystkie przygody, ich wzloty i upadki. Marzymy o tym, by stanąć oko w oko ze smokami, by przenieść się na kontynent Verros.
Smocze Kryształy to absolutne "must have" dla każdego fana fantastyki.
Polecam z całego serca i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód bohaterów tej historii.
Dla mnie Smocze Kryształy to seria, do której będę wracać niejeden raz.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Excalibur ]
"Każdy próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Czasami musi przemierzyć niezliczoną ilość kilometrów, żeby zrozumieć, że tak naprawdę nie chodzi o miejsce, a o ludzi, którzy przy nim są. To oni są domem."
Lubicie książki fantastyczne? Marzyliście kiedykolwiek o tym, żeby posiadać własnego smoka, który byłby waszym...
2024-04-11
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Często nie zabija się za coś dokonanego, ale za coś, co mogłoby się dokonać, a jeszcze bardziej za wiedzę.
Wiedza to coś, co może zagrażać życiu i zdrowiu, coś, co zabija. Tylko czy ona coś wiedziała, czy tylko morderca o tę wiedzę ją posądzał?"
Lubicie komedie kryminalne?
Kto już czytał książki Iwony Banach, ten wie, że autorka ma swój specyficzny styl pisania. Dość ekscentryczny i barwny. I czasem trudno jest się połapać w wywiadach myślowych bohaterów, niemniej jednak ma to swój urok.
Zajazd pod Szalonym Mnichem jest drugim tomem przygód emerytowanych policjantów: Edzia, Mundka i Huberta oraz licencjonowanej bufetowej Ady, którzy postanowili stworzyć Geriatryczne Biuro Śledcze.
A ponieważ emerytura im doskwierała niską aktywnością zawodową (a właściwie jej brakiem), znaleźli wspólnie sposób na łapanie złodziei i wypełnienie nadmiaru wolnego czasu.
Ada dowiaduje się, że zamordowano córkę jej koleżanki w Zajeździe pod Szalonym Mnichem. Jednak ślady nie wskazują jednoznacznie na człowieka. A czy siły nadprzyrodzone mogły maczać w tym palce?
Aby to sprawdzić cała ekipa udaje się do Mnichowoli, żeby zająć się sprawą.
Jesteście ciekawi, kto okaże się mordercą? Odpowiedź może was zaskoczyć.
Książkę szybko się czyta dzięki dużej ilości dialogów, choć czasem są one pełne absurdalnych przemyśleń bohaterów. Niemniej jednak ja się przy tej historii naprawdę dobrze bawiłam.
Niemałą rolę odgrywać tu będzie pies, którego uratowała ekipa GBŚ z rąk szalonego tresera, który wygląda jak szczotka od mopa i wyje, gdy zobaczy piękne kobiety (a przynajmniej mające czym oddychać). Stąd Wycior został nazwany psem na baby.
Zaś co do morderstwa, to jeden trup może się zdarzyć... Jednak co zrobić, gdy nagle pojawia się ich więcej? Czyżby to jednak była sprawka szalonego mnicha?
" Mnich zaczął w Mnichowoli rządzić. Zaczęto tworzyć mu legendę. A ponieważ robili to wszyscy naraz, i to bez konsultacji, bywała niespójna(...)
Potrzebowali mnicha mrocznego, niebezpiecznego i choć trochę groźnego, bo to przyciąga młodych, a tylko oni płacą. Starzy oszczędzają na wszystkim."
Macie ochotę na poszukiwania mordercy razem z Geriatrycznym Biurem Śledczym?
Jeśli tak, polecam wam tą historię.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Często nie zabija się za coś dokonanego, ale za coś, co mogłoby się dokonać, a jeszcze bardziej za wiedzę.
Wiedza to coś, co może zagrażać życiu i zdrowiu, coś, co zabija. Tylko czy ona coś wiedziała, czy tylko morderca o tę wiedzę ją posądzał?"
Lubicie komedie kryminalne?
Kto już czytał książki Iwony Banach, ten...
2024-04-04
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Replika ]
"Stały przy Zielonym Moście, dalej zobaczyła świeżo wykopane doły i ustawione karabiny maszynowe. Jakiś głos kazał ludziom ustawić się w kolejce przy moście. Przypomniała sobie słowa przyjaciółki, że w kolejce po śmierć będą stali na Zielonym Moście.
Zrobiło jej się bardzo smutno, że to już. Trzymała matkę za rękę i pomyślała, że przejdą razem Mostem Pożegnań."
Muszę przyznać, że ogromnie się wzruszyłam czytając tą historię.
Na moście pożegnań to drugi tom Sagi kresowej Katarzyny Majewskiej - Ziemby.
I o ile to w ogóle możliwe, ten tom jest jeszcze bardziej przejmujący od pierwszego.
Mamy rok 1941. Na tereny Kresów wkraczają Niemcy. Początkowo mieszkańcy Baranowicz uważali ich za wybawicieli od "czerwonej zarazy".
Jednak życie bardzo szybko zweryfikowało te poglądy.
W tych trudnych chwilach Stach stanowi dla Janki i Stefanii prawdziwe oparcie. A między Janką i jej "fikcyjnym mężem" rodzi się uczucie.
Wydaje się, że wojna powoli będzie zmierzać ku końcowi, jednak nie dane będzie mieszkańcom tych terenów osiąść w spokoju.
Na skutek podziału Polski i zmiany granic czeka ich trudny wybór - zostać u siebie i przyjąć obywatelstwo rosyjskie, bądź w ramach akcji ekspatriacyjnej zostawić wszystko i wyjechać na Ziemie Odzyskane.
Po raz kolejny autorka w sposób obrazowy, na przykładzie Stefanii i jej rodziny oraz najbliższych znajomych, pokazała nam, co tak naprawdę działo się z mieszkańcami Kresów Wschodnich .
Historia nie obeszła się łaskawie z narodem polskim. I nie tylko z naszym...
Kresy Wschodnie wspólnie zamieszkiwali Polacy, Żydzi, Białorusini, Ukraińcy i Rosjanie. Do czasu wybuchu wojny wszyscy żyli ze sobą w zgodzie.
Jednak wojna ma to do siebie, że wyciąga z niektórych ludzi najgorsze zachowania.
"Znowu napadają, palą polskie domy, kradną, co się da. Żydów szukają tak samo zajadle jak Niemcy, podobno za to dostają pieniądze. Mówią na nich szmalcownicy, mnie się to kojarzy z tym kocim smalcem i jakoś przeraża.
Jak wycenić ludzkie życie? Jak bez skrupułów zarabiać na cudzym nieszczęściu? Stach twierdzi, że taka jest właśnie wojna. Wywleka z ludzi, co najgorsze."
Ta historia w niesamowity sposób przenosi nas po raz kolejny w czasy II Wojny Światowej. Stanowi dla nas okno przeszłych wydarzeń, które ożywają na kartach tej powieści.
Poznajemy lepiej losy mieszkańców Baranowicz i okolicznych wsi, ich mowę, sposób myślenia.
Dowiadujemy się w jak trudnych warunkach przyszło im żyć, gdy każdego dnia towarzyszyły im głód i groźba śmierci.
Plany, marzenia - to wszystko zniknęło. Pozostała tylko szara rzeczywistość, strach i rozpacz.
"- Boże mój, ja już się pogubiłam, ja już nie wiem, kogo się bać. My tu w zgodzie tyle czasu, a teraz każdy jeden wróg. I ten swój, i ten cudzy, nawzajem sobie do gardeł skaczą."
"Daleko im było do radości, sami nie wiedzieli, co lepsze: ruska dzicz czy niemiecki pedantyczny morderca, a znowu los kazał im to wiedzieć i wybierać. Przeżyli jednego i drugiego, i nikt już nie miał nadziei, że będzie lepiej. Nie wierzyli, że wojna może minąć bez śladu, przynieść spokój i wyzwolenie."
Na moście pożegnań to przepiękna i jednocześnie niezwykle bolesna opowieść. To kawałek historii przedstawiony na kartkach papieru, abyśmy nigdy nie zapomnieli o tym, co jest najważniejsze i co wojna potrafi zrobić z ludźmi.
Autorka pokazała upadek człowieczeństwa. A jednak mimo tego całego nieszczęścia były osoby, które starały się pomóc innym, nawet za cenę własnego życia. Osoby, które pomimo okrucieństwa wojny nie straciły empatii i dobrego serca.
Gorąco polecam wam tą historię.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Replika ]
"Stały przy Zielonym Moście, dalej zobaczyła świeżo wykopane doły i ustawione karabiny maszynowe. Jakiś głos kazał ludziom ustawić się w kolejce przy moście. Przypomniała sobie słowa przyjaciółki, że w kolejce po śmierć będą stali na Zielonym Moście.
Zrobiło jej się bardzo smutno, że to już. Trzymała matkę za rękę i pomyślała,...
2024-04-02
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo W.A.B. ]
"Cuda jednak mają to do siebie, że nie potrzebują ani poklasku, ani innego aplauzu. Wystarczy im to, że cichutko i niepostrzeżenie zmieniają świat, sprawiając, że pomięte ludzkie dusze pod ich wpływem się prostują i znów zaczynają z nadzieją patrzeć w przyszłość."
Znacie książki Magdaleny Kordel?
Ja pokochałam je od momentu, gdy kilka lat temu przeczytałam Anioła do wynajęcia.
I powiem wam, że powieści autorki wciąż mnie zachwycają swoim ciepłem, barwnymi opisami i emocjami.
Wiosna cudów jest pierwszym tomem sagi Przystań śpiących wiatrów. Bohaterką tego tomu jest Stella, najstarsza z czworga rodzeństwa Saganków.
Wszystkie problemy zwaliły się na raz na głowę kobiety. Stella straciła pracę, a do tego została z ogromnym kredytem do spłacenia.
Społeczność małego Kotkowa wydaje się być dobrze poinformowana co do problemów kobiety. Zwłaszcza siostry Kazimierczakówny, których lokalna piekarnia pełni od wielu lat funkcję centrum wymiany wiadomości.
Jednak to nie wszystkie problemy, jakie dotykają Stellę, ponieważ do miasteczka przybywają dwaj tajemniczy mężczyźni, którzy również namieszają w jej życiu.
Jesteście ciekawi, czy Stella poradzi sobie ze wszystkimi problemami?
Książkę czyta się bardzo szybko, a historia wciąga nas od pierwszych stron. Cudowne i barwne opisy przenoszą nas w wyobraźni do malowniczego Kotkowa.
"To był początek zimy. I wtedy zdarzyło się coś, czego nigdy więcej nie widziałam. Spadł deszcz, a jednocześnie chwycił tak duży mróz, że woda z miejsca zamarzła. I cały świat zaczął przypominać baśń. A tutaj wszystko przystrojone było, jakby mieniącymi się kryształami. Cała aleja lśniła, dom połyskiwał, jakby cały zrobiony był z masy perłowej. A dodatkowo deszcz zamienił się w śnieg i to szkło, ten błysk zostało otulone przez miękkie czapy..."
Uwielbiam pióro Magdaleny Kordel. Za każdym razem jestem oczarowana jej wrażliwością i sposobem przedstawienia miejsca, gdzie rozgrywa się akcja. Barwne i realistyczne obrazy, które wychodzą spod pióra autorki wprawiają mnie zawsze w nostalgię.
Ta historia jest jedną z tych, jakie pisze życie. Słodko - gorzka opowieść o tym, że czasem nie warto bezgranicznie ufać drugiej osobie.
"W tym momencie co innego bolało najbardziej. Bo w pełni i bez żadnego znieczulenia dotarło do niej, że została zdradzona i wykorzystana przez osobę, którą do tej pory uważała za najlepszą przyjaciółkę."
Jednak po burzy zawsze przychodzi słońce i czasem lekcja, którą dostajemy od życia hartuje nas na przyszłość.
Wiosna cudów to przepiękna i pełna ciepła historia, która pokazuje siłę miłości rodzinnej.
Gorąco polecam.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo W.A.B. ]
"Cuda jednak mają to do siebie, że nie potrzebują ani poklasku, ani innego aplauzu. Wystarczy im to, że cichutko i niepostrzeżenie zmieniają świat, sprawiając, że pomięte ludzkie dusze pod ich wpływem się prostują i znów zaczynają z nadzieją patrzeć w przyszłość."
Znacie książki Magdaleny Kordel?
Ja pokochałam je od momentu, gdy...
2024-03-25
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Prószyński i S-ka ]
"- Nie rozumiesz, Tekla? Ty nigdy nie przynosiłaś pecha. Ty nieświadomie wymierzałaś sprawiedliwość, bo los w twoim imieniu wymierzał karę twoim prześladowcom."
Lubicie komedie kryminalne? Znacie książki Olgi Rudnickiej?
Powiem wam, że tego mi właśnie było trzeba. Książki, która rozbawi mnie do łez.
W chwili zaćmienia umysłowego Tekla odprawia wymyślony naprędce rytuał. Okazuje się on niezwykle skuteczny, gdyż kolejnego dnia pada trupem mąż jednej z kobiet, które brały udział w sabacie. Chcąc, nie chcąc historia zaczyna żyć własnym życiem, a opowieści o mocy Tekli sprawiają, że kobiety zaczynają się do niej ustawiać w kolejce, licząc na pomoc sił nadprzyrodzonych.
Kolejne rytuały okazują się równie skuteczne...
Na psa urok, ości śledzia jest trzecim tomem cyklu Zezowate szczęście Tekli. Jednak nawet jeśli nie czytaliście poprzednich tomów nie będzie wam to w niczym przeszkadzało.
Mam ostatnio szczęście do świetnych książek, które wciągają mnie od samego początku. Ta historia również taka jest. Po prostu nie mogłam się od niej oderwać, a Tekla jest dokładnie takim typem bohaterki, jakie lubię najbardziej - zwariowana i zabawna. Z nią po prostu nie można się nudzić.
Styl pisania autorki oraz jej poczucie humoru również przypadły mi do gustu.
Podobało mi się, jak Olga Rudnicka przedstawiła mieszkańców Wilczygódki, ich mentalność i zabobony.
Na szczególną uwagę zasługuje rodzina Tekli, której matka jest bardzo religijna, z kolei babcia Pelagia jest szczera aż do bólu, przez co bardzo ją polubiłam. Byłam ogromnie ciekawa co wyniknie ze spotkania jej rodziny z jej przyszłą teściową. A powiem wam, że zrobił się z tego spory galimatias.
"Ja zostałam wzięta z zaskoczenia w sobotę wieczorem. Osaczyły mnie w bibliotece. Ty się lepiej mamusi zapytaj, co robiła przez cały dzień.
- Której?
- Swojej. Moja była nawiedzoną katoliczką, dopóki nie wpadła w szpony twojej. Pracowita pszczółka z naszej Izy. Latała po całej wsi, tu bzyknęła, tam bzyknęła i nawet nie wiem, jak i kiedy to się stało, że w środku nocy biegałam po cmentarzu."
Pewnie dobrze wiecie, jak jest w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają. Nic się tam nie ukryje. W takich lokalnych społecznościach rozwód jest bardzo źle postrzegany.
Co więc zrobić, gdy nie jesteśmy szczęśliwe w małżeństwie? Może poszukać pomocy nadprzyrodzonej? Z pewnością nie zaszkodzi.
Tak więc Tekla, za namową teściowej oraz o dziwo swojej matki i babci, została postawiona w sytuacji, w której nie wypadało odmówić pomocy potrzebującym kobietom. Wspólnie zorganizowały więc sabat na cmentarzu.
Tak naprawdę dziewczyna udowodniła im, że największa moc kryje się w nich samych. Te, które wcześniej ze sobą nie rozmawiały znalazły odwagę, by ze sobą porozmawiać i zmierzyć się ze swoimi problemami. A seria niezwykłych zbiegów okoliczności dodała temu wszystkiemu nuty tajemnicy i magii.
"Kiedy tłumaczyłam, jak działają świece, sto tysięcy razy mówiłam o pozbywaniu się złych emocji, o skupieniu na tym, czego chcemy, na gotowości do zmiany, dlaczego?(...)
- Żeby koncentrowały się na własnych emocjach. Zidentyfikowały problem. Zastanowiły się, czego chcą, a przede wszystkim czego nie chcą. Kiedy jest za dużo emocji, nie da się myśleć rozsądnie. Te kobiety włączyły myślenie i zaczęły ze sobą rozmawiać. A przede wszystkim przestały być same ze swoimi problemami."
Te słowa to szczera prawda. Każda z nas ma moc zmieniania świata dookoła niej. Trzeba tylko w to uwierzyć.
Jeśli macie ochotę na historię, która rozbawi was do łez gorąco polecam wam Na psa urok, ości śledzia.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Prószyński i S-ka ]
"- Nie rozumiesz, Tekla? Ty nigdy nie przynosiłaś pecha. Ty nieświadomie wymierzałaś sprawiedliwość, bo los w twoim imieniu wymierzał karę twoim prześladowcom."
Lubicie komedie kryminalne? Znacie książki Olgi Rudnickiej?
Powiem wam, że tego mi właśnie było trzeba. Książki, która rozbawi mnie do łez.
W chwili...
2024-03-24
[Współpraca barterowa z autorem
Marek Czestkowski ]
"- Nie dąsaj się bracie. Wszystko się ułoży. Brałeś już dzisiaj idyllę?
- To te śmieszne tabletki dla psycholi?
- O czym to mówisz bracie? To cudowny wynalazek, który pozbawił nas trosk życia codziennego. Są niezbędne w idealnym społeczeństwie. One zapewniają błogostan i czynią nasze życie lepszym.
- Każdy ćpun tak mówi... - burknął Habanero pod nosem."
Znacie książki Marka Czestkowskiego? Kto już czytał poprzednie tytuły autora - Knurowiec albo Rzeźnia Wyszków wie, że ma on specyficzny styl pisania pełen czarnego humoru oraz groteski.
Dziki Kamieńczyk jest połączeniem science-fiction z satyrą w wiejskim wydaniu.
Autor po raz kolejny przedstawia nam problemy społeczeństwa w krzywym zwierciadle.
Z Kamieńczyka stworzono utopię. Miejsce, które miało być idealnym przykładem cudownego życia dla całego kraju. W tym celu w ramach projektu RAJ odcięto je od reszty państwa. Wprowadzono w nim punkty graniczne i odrębne prawa, natomiast mieszkańców pozbawiono...pragnień.
W tym idealnym świecie je się robaki, nie ma w nim pieniędzy, bo za wszystko płaci się punktami społecznymi, nie stosuje się używek, nie je mięsa ani nabiału.
"Od prawie stu lat nie hoduje się we wsi żadnych zwierząt gospodarskich. One tylko zwiększały ślad węglowy. Ukróciliśmy barbarzyńskie traktowanie zwierząt poprzez ich fizyczną eliminację. Nasz świat jest czysty."
Do tego utopijnego świata trafia po prawie stu latach hibernacji Habanero, który zostaje wciągnięty w rozgrywki pomiędzy namiestnikiem Schabeuszem, a sędzią Kwaśniakiem. Jego przewodniczką po nowym świecie jest Czyścicielka Dżesika.
Okazuje się, że nie wszystko jest takie idealne, jak się wydaje, a w tym utopijnym miejscu bez przemocy zaczynają ginąć ludzie...
Powiem wam, że uwielbiam poczucie humoru Marka Czestkowskiego i jego satyryczny obraz problemów, w kierunku których zmierza nasze społeczeństwo.
Jedzenie świerszczy, ślad węglowy, ograniczenie fizycznego pieniądza na rzecz wirtualnej waluty, elektryczne auta - nasz świat się zmienia, a rządząca elita zaczyna zdobywać nad nami coraz większą władzę.
Hipotetyczna przyszłość? Czyżby? To wszystko już się dzieje na naszych oczach. Jeśli się w porę nie opamiętamy, być może skończymy tak, jak obywatele utopii w Kamieńczyku.
"- Punkty społeczne są zakodowane w mikrochipach, które krążą w ciele każdego zaszczepionego w strefie.
- Co za głupota... Dopóki żyję, będę popierać pieniądz papierowy. Coś, co jest fizyczne, co mogę pobrać z banku i kupić za to jakiś towar bez wiedzy państwa. Te wasze punkty to tylko cyferki na koncie. Władza zna każdy wasz zakup i w każdej chwili może odciąć was od waszych środków."
Ten alternatywny, wymyślony przez autora świat pełen jest absurdalnych i groteskowych sytuacji. Jednak jeśli przemyślimy dogłębnie to, co napisał autor stwierdzimy, że ta hipotetyczna sytuacja może wcale nie być taka hipotetyczna za pięćdziesiąt, sto czy dwieście lat...
Jeśli lubicie satyrę i czarny humor ta historia może wam się spodobać. Oczywiście trzeba do niej podejść z pewnym dystansem, jednak Dziki Kamieńczyk stanowi ciekawą odskocznię pomiędzy innymi tytułami książkowymi.
[Współpraca barterowa z autorem
Marek Czestkowski ]
"- Nie dąsaj się bracie. Wszystko się ułoży. Brałeś już dzisiaj idyllę?
- To te śmieszne tabletki dla psycholi?
- O czym to mówisz bracie? To cudowny wynalazek, który pozbawił nas trosk życia codziennego. Są niezbędne w idealnym społeczeństwie. One zapewniają błogostan i czynią nasze życie lepszym.
- Każdy ćpun tak...
2024-03-21
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Na Szczęście ]
"Życie jest wiotkim płomieniem, nigdy nie wiadomo, kiedy wiatr wieczności go zdmuchnie."
Macie swoje ulubione powieści, które coś w was zmieniają? Skłaniają do przemyśleń i dają nadzieję?
Tak właśnie jest ze mną po przeczytaniu tej historii.
Joanna miała mieć wszystko: narzeczonego, ślub, przyszłość u boku ukochanej osoby. Jedna chwila sprawiła, że życie kobiety się zmieniło, gdy samolot pilotowany przez jej ukochanego roztrzaskał się na miliony blaszanych odłamków. Podobnie jak jej serce...
Joanna zapadła w stan odrętwienia, z którego próbuje wyciągnąć ją jej siostra - Marta.
Powrót do życia jest niezwykle trudny, jednak kobieta nie ma wyjścia. Ultimatum od szefa sprawia, że Joanna pojawia się w biurze. Nieoczekiwanie odnajduje tam wsparcie w koleżance - Joli.
Czy Asia znajdzie w sobie odwagę, by żyć dalej?
Muszę powiedzieć wam jedno. Jestem oczarowana tą książką. Od pierwszych stron, gdy zaczęłam czytać, przepadłam.
Ta historia, ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie, ból, strata, roztrzaskane nadzieje, walka o powrót do życia sprawiły, że niejeden raz łzy napływały mi do oczu.
Z kart tej powieści czuć wewnętrzną walkę bohaterki z bólem po stracie ukochanego.
"Zdawała sobie sprawę z tego, że minęło już sporo czasu. Ile? Nie wiedziała, bo codziennie powtarzało się to samo. Walka między dniem a nocą, życiem a śmiercią (...) Chciała biec za nim, ale nie potrafiła, zupełnie jakby ktoś ją trzymał i nie pozwalał, by do niego dołączyła. "To był jego czas, a nie twój" czasem brzmiało jej w uszach."
Czy słowo dobranoc ma dla was specjalne znacznie?
Dla Joanny oznaczało coś ostatecznego. Sny nie dawały jej spokoju.
"Zobaczyła go i już wiedziała, co usłyszy za chwilę. "Asiu, giniemy. Dobranoc."
Jedno słowo, a jakie ostateczne.
Ogarniające ja emocje Joanna przelewa na płótno.
"Odrzucała kolory, tak by zostały tylko czerń i szarość. Nie potrzebowała pędzli, wystarczyły jej dłonie (...) Każda ciemna plama symbolizowała ból, niemoc i żal. Po chwili Joanna stanęła przed płótnem. Czegoś jeszcze brakowało. Czegoś ważnego. Przyłożyła palec do ciemnoszarego tła i powoli napisała na nim słowo, które na zawsze będzie oznaczało dla niej koniec "dobranoc"."
Ten opis jest tak wymowny, oddaje wszystkie emocje i łamie serce. Zamykasz oczy i widzisz te barwy, cierpienie, ostateczność, DOBRANOC.
Strata bliskiej osoby jest zawsze dla nas bolesna. W różny sposób radzimy sobie z bólem. Jednak, gdy nieszczęście dotyka nas niespodziewanie i nie było czasu na pożegnanie... miliony pytań wypełniają naszą głowę. Co by było gdyby...?
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć, bo czasu nie można cofnąć. Nawet, gdybyśmy bardzo chcieli.
Ból po stracie bliskiej osoby zawsze będzie nam towarzyszył.
Jednak czas nie stoi w miejscu. Życie toczy się dalej... Kto wie, co szykuje dla nas los?
Znajdziesz mnie wśród chmur, to historia, która daje ukojenie i nadzieję. Wszyscy, którzy przeżywają ból straty powinni ją przeczytać. Jest jak plaster na naszą ranę. Pozwala zmierzyć się z własnymi emocjami, a jednocześnie oczyszcza.
Kiedyś znów się spotkamy wśród chmur...
Chciałabym ten ogrom emocji opisać wam słowami, jednak to za mało. Te emocje po prostu trzeba przeżyć.
"Popatrzyła na obraz namalowany w nocy. Teraz w świetle dnia, miała wrażenie, że z granatowych chmur wyłania się twarz Marcina. Nagle gdzieś w środku głowy usłyszała jego szept:
- Żyj, Asiu, żyj."
Znajdziesz mnie wśród chmur to jedna z piękniejszych powieści jakie czytałam. Gorąco polecam.
[Współpraca barterowa z
Wydawnictwo Na Szczęście ]
"Życie jest wiotkim płomieniem, nigdy nie wiadomo, kiedy wiatr wieczności go zdmuchnie."
Macie swoje ulubione powieści, które coś w was zmieniają? Skłaniają do przemyśleń i dają nadzieję?
Tak właśnie jest ze mną po przeczytaniu tej historii.
Joanna miała mieć wszystko: narzeczonego, ślub, przyszłość u boku ukochanej osoby....
2024-03-19
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Nikt nie przyjdzie, nikt nie załomocze w te drzwi. Tam, na zewnątrz, trwa taka sama walka, a mogą ją przetrwać co najwyżej jednostki. (...) Przerażająca zaraza pochłonie świat, który znał, wraz z tym szpitalem, jego żoną i najbliższymi, a także każdym, kogo kiedykolwiek znał i spotkał, a nawet nie spotkał. Nie można przecież zabić czegoś, co nie żyje."
Powracamy na ulice Wrocławia, który walczy z apokaliptyczną plagą zmieniającą ludzi w krwiożercze zombie.
Akcja drugiego tomu rozgrywa się w tym samym czasie, co pierwszego. Jednak tutaj poznajemy losy osób pracujących w Klinice Psychiatrii Państwowego Szpitala Klinicznego Nr 2 Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Na skutek rozszerzającej się zabójczej zarazy dyrektor kliniki podejmuje decyzję o zamknięciu bram szpitala i odizolowaniu wszystkich pracowników i pacjentów. Wydawałoby się, że to powinno pomóc przetrwać im do czasu, aż nadejdzie pomoc. Jednak pech chciał, że przed zamknięciem bram trafił do szpitala zarażony pacjent.
Czy pomoc faktycznie nadejdzie? Co czeka ocalałych z pogromu, gdy zaraza ogarnia kolejne miasta i kraje?
"Nad centrum Wrocławia widać łunę. Strzelanina nie cichnie od wielu godzin, przeciwnie wręcz, nasila się nieprzerwanie!
Nie czarujmy się. Wyprowadzenie wojska na ulicę nic nie dało. Nie wiem z czym nasi chłopcy tam walczą, ale mogę powiedzieć jedno: koncertowo dostają w dupę."
Autor po raz kolejny przedstawia nam obraz pogrążonego w chaosie Wrocławia. Przy czym robi to w sposób niezwykle obrazowy. Opisy są tak plastyczne, że w wyobraźni widzimy hordy niebezpiecznych zombie dobijających się do drzwi, by dotrzeć do żywych.
Szczury Wrocławia to historia brutalna i krwawa, ale jednocześnie niesamowicie wciągająca. I muszę przyznać, że gdy już się zacznie ją czytać, trudno się od niej oderwać.
Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem pomysłu i opracowania tej powieści.
Realia głębokiego PRL-u zostały przedstawione w sposób niezwykle szczegółowy.
Faktem jest, że trudno jest się przywiązać do bohaterów tej historii, ponieważ w większości wszyscy kończą w ten sam sposób. Jednak przez to, że mamy przedstawionych tak wiele postaci z imienia i nazwiska, stają się oni dla nas bardziej realni. Ich walka o przetrwanie przejmuje nas dreszczem.
Tak się zastanawiam, hipotetycznie, gdyby przyszło nam walczyć z podobną pandemią, to nie wiem, czy znaleźlibyśmy rozwiązanie problemu. Z reguły na wszystko potrzeba czasu. A to jedyna "rzecz", której mieszkańcy izolowanego Wrocławia nie mają.
Jeśli nie boicie się zmierzyć z zombie, zapraszam was po raz kolejny na ulice Wrocławia.
Ja jestem pod wrażeniem tej historii i polecam ją wszystkim pragnącym mocnych wrażeń, którzy lubią klimaty horroru i apokalipsy.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Nikt nie przyjdzie, nikt nie załomocze w te drzwi. Tam, na zewnątrz, trwa taka sama walka, a mogą ją przetrwać co najwyżej jednostki. (...) Przerażająca zaraza pochłonie świat, który znał, wraz z tym szpitalem, jego żoną i najbliższymi, a także każdym, kogo kiedykolwiek znał i spotkał, a nawet nie spotkał. Nie można...
2024-03-17
[Współpraca barterowa z Wydawnictwa Videograf SA ]
"Życie to ciągła walka pomiędzy akceptacją a wybaczaniem. Pielęgnowanie urazy nas niszczy."
Znacie książki Eli Downarowicz?
Miałam okazję poznać pióro autorki czytając Cecylię - pierwszą część dylogii o losach bliźniaczek Ułańskich.
Bardzo spodobał mi się styl pisania i sama historia, którą stworzyła autorka. Celina stanowi kontynuację losów obu bliźniaczek. I o ile w tomie pierwszym najważniejsze skrzypce grała Cecylia, o tyle w drugim tomie to losy Celiny odgrywają główną rolę.
Po wcześniejszych przejściach Cecylia i Celina musiały wyjechać z Polski i zamieszkały w małym portugalskim miasteczku.
Wydawałoby się, że tym razem bliźniaczki zaznają trochę spokoju i odbudują swoje relacje. Jednak nie dano im tej szansy, ponieważ Celina ponownie znika bez śladu.
Po niespełna roku od zdemaskowania kreta w tajnej polskiej organizacji rządowej, podczas fiesty w Pampelunie Cecylia dostrzega w tłumie siostrę w towarzystwie Miguela Almeidy, jednego z szefów europejskiej organizacji handlu żywym towarem.
Czyżby Celina przeszła na stronę wroga?
Powiem wam, że Cecylia zafundowała nam mnóstwo emocji, a mimo to w drugim tomie akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Wręcz przeciwnie.
Chęć zemsty, która kieruje działaniami Celiny sprawia, że we współpracy z szefami Cecylii druga z sióstr podejmuje się niezwykle trudnej misji.
Ta historia nie pozostawi was obojętnymi, bo jak można pozostać obojętnym na krzywdę kobiet i dzieci?
"Nigdy przed nikim nie przyzna, że wciąż miewa koszmary wywołane tamtymi zdarzeniami. Słyszy jęki, skomlenie o kroplę wody, skrobanie zadartymi paznokciami po ścianie. Nienawidziła, kiedy ktoś ją bez uprzedzenia dotykał, bo odnosiła wówczas wrażenie, że chodzą po niej szczury."
Przejmująca historia, świetnie wykreowani bohaterowie, akcja trzymająca w napięciu, skrywane tajemnice, brutalny świat mafii powodują, że Celina zafunduje nam istny rollercoaster emocji.
Dodatkowo duża ilość dialogów sprawia, że całą historię czyta się bardzo szybko.
Jeśli macie ochotę na książkę trzymającą w napięciu do samego końca polecam wam tą dylogię. Pamiętajcie tylko, że trzeba ją czytać w kolejności, aby rozeznać się w podejmowanych przez Cecylię i Celinę działaniach.
Gorąco polecam.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwa Videograf SA ]
"Życie to ciągła walka pomiędzy akceptacją a wybaczaniem. Pielęgnowanie urazy nas niszczy."
Znacie książki Eli Downarowicz?
Miałam okazję poznać pióro autorki czytając Cecylię - pierwszą część dylogii o losach bliźniaczek Ułańskich.
Bardzo spodobał mi się styl pisania i sama historia, którą stworzyła autorka. Celina...
"Panna Florentyna, nie po raz pierwszy zresztą, dowiodła, że kobietą jest tylko z wyglądu. Ma powabną postać i słodką twarzyczkę, ale w środku kryje się w niej męski duch."
Lubicie powieści historyczne, gdzie fikcja literacka przeplata się z autentycznymi wydarzeniami historycznymi?
Panny na wydaniu to pierwszy tom Sagi warszawskiej Katarzyny Maludy.
To niesamowita historia, która wywołała we mnie sentyment za czasami, które już nie wrócą.
Pierwsza połowa XIX wieku. Panna Florentyna Glińska przybywa z Paryża do pałacu w Kiernozi, by zorganizować pogrzeb Marii Walewskiej, metresy cesarza Napoleona Bonapartego, której była damą do towarzystwa.
Córka hrabiego Hieronima Żarskiego, do tej pory wychowywana w klasztorze, może odziedziczyć majątek po swojej sławnej ciotce. Jednak jest jeden warunek. Dziewczyna musi wyjść za mąż.
Jak potoczą się losy Helenki i Florentyny? Na jakie kłopoty narazi mieszkańców Kiernozi tajemniczy mężczyzna ze zbyt długą grzywką?
Potraficie sobie wyobrazić, jakby to było móc przejść się ulicami XIX-wiecznej Warszawy? Obejrzeć miejsca, które już nie istnieją?
"Jedną z warszawskich atrakcji były wojskowe parady z upodobaniem celebrowane przez wielkiego księcia Konstantego(...)
Plac otaczały z dwóch stron topole, a widok zamykał okazały pałac kupiony i przebudowany przez wszechmocnego ministra Augusta II Mocnego Henryka Brühla(...)
Trąbki zagrały sygnał. Wjechała kawaleria, na czele Pułk Strzelców Gwardii. Oficerowie, w większości jeszcze napoleońscy, prezentowali się wspaniale w granatowych, szawerowanych złotem mundurach, w białych spodniach."
A może macie ochotę przespacerować się po Ogrodzie Saskim?
"Do Ogrodu Saskiego panna Helenka z Florentyną i hrabią Walewskim udali się wczesnym przedpołudniem. Położony był on tuż za pałacem saskim, a założył go król August II sto lat temu. Niestety park został zniszczony podczas insurekcji kościuszkowskiej i dopiero niedawno zaczęto go uporządkowywać na nowo (...) Teraz park zmieniał swoje oblicze na bardziej naturalne, dziksze, w modnym od niedawna angielskim stylu."
Cudownie plastyczne i barwne opisy, dokładne detale sprawiają, że autorka przenosi nas w przeszłość. Możemy podziwiać codzienne życie mieszkańców Kiernozi i Walewic. Dowiadujemy się, jakie potrawy były w tamtym okresie na porządku dziennym.
Początek XIX wieku nie był łatwym czasem dla mieszkańców nowo utworzonego Królestwa Polskiego, które powstało po Kongresie wiedeńskim w 1815 roku. Księstwo Warszawskie upadło, a nowo powstałe Królestwo Polskie było całkowicie zależne od cara Aleksandra I.
Panny na wydaniu to powieść ukazująca panujące w tamtych czasach nastroje polityczne. Dowiadujemy się, jaki panował rozłam w kraju pomiędzy zwolennikami cara i jego przeciwnikami.
"Był kwiecień 1814 roku, a nasz umiłowany Napoleon podpisał już w Fontainebleau akt kapitulacji (...) Dowodził nami generał Wincenty Krasiński. Jemu ufaliśmy. Powiedział, że przechodzimy pod jurysdykcję rosyjskiego cesarza Aleksandra, więc ze wstrętem, ale przeszliśmy. Car oddał naczelne dowództwo nad nami swojemu bratu, wielkiemu księciu Konstantemu."
Ta historia skłoniła mnie do wielu przemyśleń.
Powiem wam, że ogromnie się cieszę, że kobiety mają prawo głosu i mogą decydować o sobie. Kiedy czytam o tym, jak w XIX wieku znajdowano męża szlachetnie urodzonym pannom, kręcę z niedowierzaniem głową. I choć wiem, że wtedy były inne czasy i aranżowane małżeństwa były na porządku dziennym i tak zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim było miejsce na miłość? Kobiety nie mogły same decydować o swoim majątku, który jako posag przechodził w ręce jej przyszłego męża. A jeśli trafił się hulaka, który roztrwonił majątek, życie takiej niewiasty nie wyglądało zbyt ciekawie.
Tym bardziej cieszę się, że panna Florentyna wyprzedzała kobiety swojej epoki i miała swoje zdanie na wiele tematów, także tych, którymi zajmowali się mężczyźni.
"Jak patrzę na to targowisko próżności, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Naprawdę nie widzi hrabia, co się wyprawia? Jak matki wożą te biedne dziewczyny z balu na bal, z jednego teatru do drugiego(...) Wystawiają ja na tym targowisku jak przekupki swój towar na straganie (...) Ile to wydatków, ile zabiegów, jaki posag trzeba przygotować, by jakiś się znalazł i z tą posagową dopłatą zechciał wziąć sobie panią domu, matkę swoich przyszłych dzieci, towarzyszkę niedoli, opiekunkę w chorobie. Co jej da w zamian? Swoje nazwisko, konieczność znoszenia swoich humorów, przeświadczenie, że jego zdanie we wszystkim najważniejsze i jego wola dla niej najwyższym prawem. Będzie zarządzał jej majątkiem, a ona utraci do niego niemal wszelkie prawa."
Cóż, chyba jednak zdecydowanie wolę nasze współczesne czasy.
Niewątpliwie ogromnym atutem tej powieści jest dbałość z jaką autorka oddała wszelkie szczegóły tamtej epoki, począwszy od strojów i potraw, a skończywszy na poglądach politycznych.
Jeśli macie ochotę zajrzeć w przeszłość, poznać życie mieszkańców w XIX wieku, odbyć sentymentalną podróż w czasie, gorąco polecam wam tą historię.
"Panna Florentyna, nie po raz pierwszy zresztą, dowiodła, że kobietą jest tylko z wyglądu. Ma powabną postać i słodką twarzyczkę, ale w środku kryje się w niej męski duch."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLubicie powieści historyczne, gdzie fikcja literacka przeplata się z autentycznymi wydarzeniami historycznymi?
Panny na wydaniu to pierwszy tom Sagi warszawskiej Katarzyny Maludy.
To niesamowita...