-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-04-11
2024-03-25
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Prószyński i S-ka ]
"- Nie rozumiesz, Tekla? Ty nigdy nie przynosiłaś pecha. Ty nieświadomie wymierzałaś sprawiedliwość, bo los w twoim imieniu wymierzał karę twoim prześladowcom."
Lubicie komedie kryminalne? Znacie książki Olgi Rudnickiej?
Powiem wam, że tego mi właśnie było trzeba. Książki, która rozbawi mnie do łez.
W chwili zaćmienia umysłowego Tekla odprawia wymyślony naprędce rytuał. Okazuje się on niezwykle skuteczny, gdyż kolejnego dnia pada trupem mąż jednej z kobiet, które brały udział w sabacie. Chcąc, nie chcąc historia zaczyna żyć własnym życiem, a opowieści o mocy Tekli sprawiają, że kobiety zaczynają się do niej ustawiać w kolejce, licząc na pomoc sił nadprzyrodzonych.
Kolejne rytuały okazują się równie skuteczne...
Na psa urok, ości śledzia jest trzecim tomem cyklu Zezowate szczęście Tekli. Jednak nawet jeśli nie czytaliście poprzednich tomów nie będzie wam to w niczym przeszkadzało.
Mam ostatnio szczęście do świetnych książek, które wciągają mnie od samego początku. Ta historia również taka jest. Po prostu nie mogłam się od niej oderwać, a Tekla jest dokładnie takim typem bohaterki, jakie lubię najbardziej - zwariowana i zabawna. Z nią po prostu nie można się nudzić.
Styl pisania autorki oraz jej poczucie humoru również przypadły mi do gustu.
Podobało mi się, jak Olga Rudnicka przedstawiła mieszkańców Wilczygódki, ich mentalność i zabobony.
Na szczególną uwagę zasługuje rodzina Tekli, której matka jest bardzo religijna, z kolei babcia Pelagia jest szczera aż do bólu, przez co bardzo ją polubiłam. Byłam ogromnie ciekawa co wyniknie ze spotkania jej rodziny z jej przyszłą teściową. A powiem wam, że zrobił się z tego spory galimatias.
"Ja zostałam wzięta z zaskoczenia w sobotę wieczorem. Osaczyły mnie w bibliotece. Ty się lepiej mamusi zapytaj, co robiła przez cały dzień.
- Której?
- Swojej. Moja była nawiedzoną katoliczką, dopóki nie wpadła w szpony twojej. Pracowita pszczółka z naszej Izy. Latała po całej wsi, tu bzyknęła, tam bzyknęła i nawet nie wiem, jak i kiedy to się stało, że w środku nocy biegałam po cmentarzu."
Pewnie dobrze wiecie, jak jest w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają. Nic się tam nie ukryje. W takich lokalnych społecznościach rozwód jest bardzo źle postrzegany.
Co więc zrobić, gdy nie jesteśmy szczęśliwe w małżeństwie? Może poszukać pomocy nadprzyrodzonej? Z pewnością nie zaszkodzi.
Tak więc Tekla, za namową teściowej oraz o dziwo swojej matki i babci, została postawiona w sytuacji, w której nie wypadało odmówić pomocy potrzebującym kobietom. Wspólnie zorganizowały więc sabat na cmentarzu.
Tak naprawdę dziewczyna udowodniła im, że największa moc kryje się w nich samych. Te, które wcześniej ze sobą nie rozmawiały znalazły odwagę, by ze sobą porozmawiać i zmierzyć się ze swoimi problemami. A seria niezwykłych zbiegów okoliczności dodała temu wszystkiemu nuty tajemnicy i magii.
"Kiedy tłumaczyłam, jak działają świece, sto tysięcy razy mówiłam o pozbywaniu się złych emocji, o skupieniu na tym, czego chcemy, na gotowości do zmiany, dlaczego?(...)
- Żeby koncentrowały się na własnych emocjach. Zidentyfikowały problem. Zastanowiły się, czego chcą, a przede wszystkim czego nie chcą. Kiedy jest za dużo emocji, nie da się myśleć rozsądnie. Te kobiety włączyły myślenie i zaczęły ze sobą rozmawiać. A przede wszystkim przestały być same ze swoimi problemami."
Te słowa to szczera prawda. Każda z nas ma moc zmieniania świata dookoła niej. Trzeba tylko w to uwierzyć.
Jeśli macie ochotę na historię, która rozbawi was do łez gorąco polecam wam Na psa urok, ości śledzia.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Prószyński i S-ka ]
"- Nie rozumiesz, Tekla? Ty nigdy nie przynosiłaś pecha. Ty nieświadomie wymierzałaś sprawiedliwość, bo los w twoim imieniu wymierzał karę twoim prześladowcom."
Lubicie komedie kryminalne? Znacie książki Olgi Rudnickiej?
Powiem wam, że tego mi właśnie było trzeba. Książki, która rozbawi mnie do łez.
W chwili...
2023-08-13
Wiecie jak jest w małych miasteczkach. Wszyscy wszystkich znają i wszystko o wszystkich wiedzą. A jak nie wiedzą to... Cóż teorii może być mnóstwo, bo plotki lubią żyć własnym życiem.
Iwona Banach w swojej zabawnej komedii kryminalnej zabiera nas właśnie do takiego miasteczka.
"Prasławiec był niewielką miejscowością, gdzie mieszkańcy się znali, jeżeli nie z widzenia, to ze słyszenia, plotki były cenną i codzienną walutą oraz niezłym towarem wymiennym, a ludzie, jak to ludzie, do wszystkiego dorabiali sobie teorie mniej lub bardziej spiskowe, które w zależności od zainteresowań i stanu umysłu szły od kosmitów i wybuchów na słońcu po nieświeże pierogi."
W Prasławcu spotykamy kilku emerytowanych policjantów - Edzia, Mundka i Huberta oraz emerytowaną, licencjonowaną bufetową z posterunku policji - Adę Hill.
Zawsze przepracowani, zaganiani marzyli o spokoju na emeryturze. Jednak, gdy już osiągnęli wiek emerytalny zaczęło im brakować zajęć, które nadałyby im jakiś cel w życiu.
Za sprawą tajemniczej zbrodni jednej z mieszkanek Prasławca nasi emeryci z Adą na czele, której nie brakuje charyzmy i energii, zakładają Geriatryczne Biuro Śledcze mające zająć się sprawą.
Jak myślicie, uda się naszym emerytom z GBŚ dotrzeć do sedna sprawy? Co jest prawdą, a co plotką? A to, uwierzcie mi nie będzie łatwe do rozróżnienia. Zwłaszcza, że sprawa, którą zajmuje się Geriatryczne Biuro Śledcze zatacza coraz szersze kręgi, a poszlaki i plotki (a zwłaszcza te drugie) mnożą się w sposób niekontrolowany.
Muszę przyznać, że bardzo dobrze bawiłam się czytając tą historię. Bohaterowie są świetnie wykreowani. Książka jest idealną odskocznią pomiędzy innymi powieściami. Potrafi poprawić humor i rozbawić.
Dialogi i słownictwo używane przez bohaterów sprawiły, że poczułam się, jakbym naprawdę przeniosła się do małego miasteczka.
Liczyłam na trochę bardziej emocjonujące zakończenie. Jednak to, które stworzyła autorka jak najbardziej pasuje do tej historii. Polecam
Współpraca barterowa z Wydawnictwem Skarpa Warszawska
Wiecie jak jest w małych miasteczkach. Wszyscy wszystkich znają i wszystko o wszystkich wiedzą. A jak nie wiedzą to... Cóż teorii może być mnóstwo, bo plotki lubią żyć własnym życiem.
Iwona Banach w swojej zabawnej komedii kryminalnej zabiera nas właśnie do takiego miasteczka.
"Prasławiec był niewielką miejscowością, gdzie mieszkańcy się znali, jeżeli nie z widzenia, to ze...
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
Skarpa Warszawska ]
"Często nie zabija się za coś dokonanego, ale za coś, co mogłoby się dokonać, a jeszcze bardziej za wiedzę.
Wiedza to coś, co może zagrażać życiu i zdrowiu, coś, co zabija. Tylko czy ona coś wiedziała, czy tylko morderca o tę wiedzę ją posądzał?"
Lubicie komedie kryminalne?
Kto już czytał książki Iwony Banach, ten wie, że autorka ma swój specyficzny styl pisania. Dość ekscentryczny i barwny. I czasem trudno jest się połapać w wywiadach myślowych bohaterów, niemniej jednak ma to swój urok.
Zajazd pod Szalonym Mnichem jest drugim tomem przygód emerytowanych policjantów: Edzia, Mundka i Huberta oraz licencjonowanej bufetowej Ady, którzy postanowili stworzyć Geriatryczne Biuro Śledcze.
A ponieważ emerytura im doskwierała niską aktywnością zawodową (a właściwie jej brakiem), znaleźli wspólnie sposób na łapanie złodziei i wypełnienie nadmiaru wolnego czasu.
Ada dowiaduje się, że zamordowano córkę jej koleżanki w Zajeździe pod Szalonym Mnichem. Jednak ślady nie wskazują jednoznacznie na człowieka. A czy siły nadprzyrodzone mogły maczać w tym palce?
Aby to sprawdzić cała ekipa udaje się do Mnichowoli, żeby zająć się sprawą.
Jesteście ciekawi, kto okaże się mordercą? Odpowiedź może was zaskoczyć.
Książkę szybko się czyta dzięki dużej ilości dialogów, choć czasem są one pełne absurdalnych przemyśleń bohaterów. Niemniej jednak ja się przy tej historii naprawdę dobrze bawiłam.
Niemałą rolę odgrywać tu będzie pies, którego uratowała ekipa GBŚ z rąk szalonego tresera, który wygląda jak szczotka od mopa i wyje, gdy zobaczy piękne kobiety (a przynajmniej mające czym oddychać). Stąd Wycior został nazwany psem na baby.
Zaś co do morderstwa, to jeden trup może się zdarzyć... Jednak co zrobić, gdy nagle pojawia się ich więcej? Czyżby to jednak była sprawka szalonego mnicha?
" Mnich zaczął w Mnichowoli rządzić. Zaczęto tworzyć mu legendę. A ponieważ robili to wszyscy naraz, i to bez konsultacji, bywała niespójna(...)
Potrzebowali mnicha mrocznego, niebezpiecznego i choć trochę groźnego, bo to przyciąga młodych, a tylko oni płacą. Starzy oszczędzają na wszystkim."
Macie ochotę na poszukiwania mordercy razem z Geriatrycznym Biurem Śledczym?
Jeśli tak, polecam wam tą historię.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwem
więcej Pokaż mimo toSkarpa Warszawska ]
"Często nie zabija się za coś dokonanego, ale za coś, co mogłoby się dokonać, a jeszcze bardziej za wiedzę.
Wiedza to coś, co może zagrażać życiu i zdrowiu, coś, co zabija. Tylko czy ona coś wiedziała, czy tylko morderca o tę wiedzę ją posądzał?"
Lubicie komedie kryminalne?
Kto już czytał książki Iwony Banach, ten...