Opinie użytkownika
Od czasu do czasu dopuszczam możliwość, że kto inny decyduje o tym, co czytam. Czasem jest to ktoś znajomy lub członek rodziny, a czasem - jak w tym przypadku - głos ludu, czyli lista bestsellerów. Tym razem trafiłem na powieść o zniewieściałym, płaczliwym i mocno nieprofesjonalnym psychoterapeucie, który odbywa terapię u pacjentki (nie, nie przejęzyczyłem się) zamkniętego...
więcej Pokaż mimo toUcieszyło mnie zbiorcze wydanie felietonów pana Rusinka, gdyż nie miałem przyjemności czytywać ich regularnie w "Gazecie Wyborczej". Felietony podzielone są na tematyczne podzbiory, ale erudycja Autora sprawia, że każdy z nich wykracza poza takie przyporządkowanie. Zbiór pełen jest anegdot, nie brakuje mojej ulubionej o pracownicy banku speszonej tym, że poprzez nawiązanie...
więcej Pokaż mimo toKing w starym stylu, cały czas miałem wrażenie, że to opowiadanie wygrzebane z dna szuflady dawno zapomnianego biurka.
Pokaż mimo to
Może określenie na wyrost, ale dla mnie ta książka to taki... czeski realizm magiczny. Nie wiem, czy więcej tu magii i bohaterki-syreny czy innej wodnej nimfy czy jak najbardziej realnego i boleśnie odczuwalnego pogrążania się w obłędzie. Na pewno bezkresne odmęty samotności.
Jeśli ktoś nie wierzy, że momentami nie sposób oderwać się od lektury fragmentów neurotycznie...
Edycja bez korekty, np. "To z kolei skłoniło Toma to opowieści o smutnym Afganistanie (...)". Tłumaczenie wspomagane tłumaczem Google'a, np. "(..) jęczących i nawołujących rannych wciąż znoszono przy tory."
Saga, co się zowie! Nasi wydawcy potrafią już tak określić 300-stronicowe książeczki, drukowane 14-ką i z szerokimi marginesami, a tu rzeczywiście mamy ponad 300 lat...
Do tego wydawnictwa idealnie pasuje żart Kuby Wojewódzkiego, który tak oto tłumaczył w swoim ostatnim show fakt, że 70% Polaków w ogóle nie czyta książek: boją się, że trafią na książkę celebryty.
Ale przynajmniej Wydawca lojalnie ostrzega, że daje nam do rąk opowieści aktora. To nie są opowiadania. Opowiadanie wymaga jakiegoś zamysłu kompozycyjnego, a tu mamy banalne...
Z cyklu "prawą ręką za lewe ucho", czyli jak napisać powieść gejowską zaczynając od heteroseksualnego romansu.
Nie dość, że prowadzona w pierwszej osobie narracja obnaża megalomanię głównego bohatera (oby tylko jego!), który ma wielkie przyrodzenie i który może niemal nieograniczoną liczbę razy pod rząd, to jeszcze czyni zeń nieczułe monstrum, krzywdzące poznaną kobietę i...
Znam wcześniejsze powieści Roberta Harrisa - "Vaterland" i "Ghostwriter", które w swoim czasie czytałem z dużą satysfakcją. Oceny użytkowników LC oraz zainteresowanie Romana Polańskiego ekranizacją powieści obiecywały wiele, tymczasem ja z trudem dobrnąłem do końca. W całym tym śledztwie jest tyle emocji, ile dałoby się wycisnąć z historii nauczyciela próbującego ustalić,...
więcej Pokaż mimo toPowróciłem do lektury po latach. Pierwszy raz czytałem ją natychmiast po wydaniu, to były jeszcze te lata kiedy o nowo wydanych książkach we wszelkiego rodzaju mediach mówiło i pisało się więcej niż o perypetiach Majdanów czy kulkach mocy. I muszę przyznać, że wciąż bawi i zaciekawia - jeśli nie uczy, to na pewno pobudza wyobraźnię i zachęca do własnych poszukiwań i...
więcej Pokaż mimo to
Książka wstrząsająca, ale momentami wzruszająca. Jeśli jakieś zdanie nie krzyczy bólem i nienawiścią, to wyraża dojmujące pragnienie bliskości i bycia kochanym.
Oprócz opresyjnego (mało powiedziane!) ojca mamy tu bezwolną matkę i rodzeństwo, które często nie daje żadnego wsparcia. A w tle ocean dewocji i hipokryzji mieszkańców miasteczka oraz podłość nauczycieli, tych...
Znam wybiórczo zarówno najnowsze dokonania Tess Gerritsen jak i jej harlequinowe początki. We wstępie autorka podkreśla, że "Ciało" jest książką przełomową, w której zaczęła zmieniać proporcje romansu i sensacji. Niestety, dla mnie wciąż tu za dużo romansu, i to takiego mocno lukrowanego. Ona - z biednej dzielnicy i niepełnej rodziny, on - dziedzic i prezes, szarmancki i z...
więcej Pokaż mimo to
Nie jestem koneserem skandynawskich kryminałów, ten wybrałem najdosłowniej metodą na chybił-trafił przeglądając zawartość półki w ofercie abonamentowej e-booków. Traf chciał, że kolejny raz była to skandynawska opowieść z pedofilią w tle.
Po bardzo mocnym wstępie następuje ogromne rozczarowanie i bynajmniej nie chodzi mi o brak kolejnej dawki szokujących emocji - ta...
Minęło wiele długich lat od mojego pierwszego zetknięcia się z prozą Raymonda Chandlera, a już wówczas traktowałem ją jako z lekka trącącą myszką klasykę. Po niezbyt obszerny współczesny sequel sięgnąłem z pewną dozą braku przekonania (to mój pierwszy "ciąg dalszy" napisany po latach przez innego autora), ale i z zaciekawieniem, nastawiony na lekka lekturę na weekend.
Z...
Późny W. Wharton w damskim wydaniu, dzieło dla mężczyzny absolutnie niestrawne. Nie pomoże chyba nawet pasja kulinarna ani turystyczna.
Ja wymiękłem ostatecznie przy dywagacjach lingwistycznych: "Angielskie >>cast<< łatwo sobie skojarzyć z włoskim >>castigo<< - kara. Tak, człowiek karze ukochaną osobę - odrzuca ją - ponieważ ją skrzywdził." O liściach szałwii autorka pisze...
O ile "Dziewczyna..." była prostolinijnym gniotem, to "Zapisane w wodzie" jest gniotem niestrawnym. Rozdzialiki króciutkie, każdy nie dość że poświęcony osobno jednemu z licznych bohaterów, to jeszcze osadzony w innym planie czasowym. Do tego każdy ma swoje pogmatwane motywacje i sekreciki, i żaden nie wydaje się sympatyczny. Nie dałem rady doczytać dalej niż ok. 40%. Mam...
więcej Pokaż mimo to
Kolejna, choćby po prozie Jan Balabána czy wydanych również przez Starą Szkołę "Świnkach morskich", powieść nijak nie współgrająca z obrazem Czechów jaki możemy mieć po opowieściach o Szwejku czy obejrzeniu kilku poczciwych komedii.
Zawiedzeni, albo i zszokowani, mogą być ci, którzy liczyli na pogodne wspomnienia z młodości przypadającej na przełom tysiącleci. Nie można...
Pamiętam, że wkrótce po opublikowaniu "Kodu Leonarda da Vinci" często można było się zetknąć z opinią, że Choć "Kod..." fajny, to nie dorównuje "Aniołom...". Było to jeszcze w czasach, gdy jedna z najwartościowszych opinii o "Aniołach..." nie nazywała "Kodu..." książką poprzednią. Wiele lat trwało, nim wreszcie przyszło mi samemu porównać dwie pierwsze odsłony przygód pana...
więcej Pokaż mimo to
Yyyyyy... Ale o so chodzi!?
Serię zbierałem w latach, w których mogłem sobie finansowo pozwolić na każdą książkę, a w których miałem czas na przeczytanie pewnie nawet mniej niż co 20 zakupionej książki. Dziś, dzięki czytnikowi i usłudze abonamentowej oraz przewartościowaniu priorytetów nadrabiam zaległości w lekturze z ostatnich kilkunastu lat. "Pan..." od zawsze był...
Oj... :-( "Czarny dom" Petera Maya mnie absolutnie zachwycił, autora uznałem za (spóźnione, ale jednak) odkrycie roku, dwa pozostałe tomy trylogii z wyspy Lewis czekają na jesienne i zimowe popołudnia i wieczory, kiedy to spróbuję je pochłonąć w jak najkrótszym czasie (bo nie chcę by o długości lektury decydował korek lub jego brak na trasie dojazdu do pracy) i w wersji...
więcej Pokaż mimo toDo trzech razy sztuka, czyli dam autorowi jeszcze jedną szansę. Pierwszy tom cyklu o Harrym Hole przeczytałem mniej więcej 1,5 roku temu i nie zachwycił mnie na tyle, bym czym prędzej zaczął nadrabiać zaległości. Wielokrotnie czytałem komentarze zapewniające, że Jo Nesbo podnosi poziom wraz z każdą kolejną książką - tymczasem mnie akurat "Karaluchy" wciągnęły jeszcze mniej...
więcej Pokaż mimo to