-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
Biblioteczka
2024-05-09
2024-04-11
2024-04-06
Daję tylko znać, że ostatnio udało mi się przeczytać „Jeźdźca miedzianego”. Nie będę świrować - książka zrobiła na mnie wrażenie, lecz nie znajdzie się w mojej topce ulubionych klasyków. Początek tej historii naprawdę mnie zaintrygował. Pierwsza część spełniła wszystkie moje oczekiwania względem nie tylko samej powieści historycznej, ale i romansu. „Jeździec miedziany” ukazuje życie dwójki młodych ludzi, których wojna wystawia na niejedną próbę. Czytelnik przez całą powieść obserwuje wzloty i upadki Tani, oraz Aleksandra. Dwa różne światy, dwie różne osobowości, które próbują przetrwać wśród ognia, oraz niemieckich oficerów. To książka, która wydobywa emocje. Przedstawia czytelnikowi życie w głodzie, mrozie i wiecznym strachu. Cierpienie, walka o rodzinę, dylematy, kłamstwa, czy skomplikowane relacje, także nie są tutaj pojęciami obcymi. To powieść, która na maksa uderza w czytelnika, zmusza do refleksji, oraz ukazuje, ile jest w stanie poświęcić człowiek dla prawdziwej i tej jedynej miłości. To książka, która zapewne niejednokrotnie złamie Twoje serce. Więc dlaczego nie stała się moim ulubieńcem? Przez pojawiającą się infantylność. Mając wgląd na to, że główną bohaterką jest młoda dziewczyna, idzie jakoś to zrozumieć i przymknąć oko. Lecz tutaj pojawia się kolejna sprawa - sceny erotyczne gdzieś w połowie książki. Był moment, gdzie podczas czytania czułam, że ocieram się o kiepski i tani romans. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach wszystko wraca na odpowiednie tory i czytelnik dalej może cieszyć się piękną i wspaniałą historią. Ale nie ukrywam, trochę mnie to pokonało… Koniec końców, patrząc na całokształt, książka dała radę. Autorka operuje naprawdę przyjemnym piórem, niejednokrotnie zaskakuje, wydobywa z czytelnika sporo smutku, trochę łez, ale również i delikatny uśmiech. Także jak najbardziej polecam.
Daję tylko znać, że ostatnio udało mi się przeczytać „Jeźdźca miedzianego”. Nie będę świrować - książka zrobiła na mnie wrażenie, lecz nie znajdzie się w mojej topce ulubionych klasyków. Początek tej historii naprawdę mnie zaintrygował. Pierwsza część spełniła wszystkie moje oczekiwania względem nie tylko samej powieści historycznej, ale i romansu. „Jeździec miedziany”...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-25
2024-03-25
2023-12-26
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która ma ogromny związek z pisaniem, bowiem dotyczy nikogo innego, jak pisarza, a właściwie pisarki, ukrywającej się pod pseudonimem- Maud Dixon. Maud to kobieta żyjąca w całkowitym odosobnieniu, samotna, tajemnicza. Nie udziela wywiadów, nie wstawia nigdzie swoich zdjęć, nie pokazuje się publicznie, nie spotyka się ze swoimi fanami, którzy ciągle zadają sobie pytanie „kim ona jest?”Takimi właśnie poczynaniami zapewnia sobie pełną anonimowość. Trochę dziwna sprawa, prawda? Jeszcze dziwniejsze jest to, że pewnego dnia postanawia znaleźć sobie asystentkę. Na tę ofertę natrafia Florence Darrow, która od zawsze chciała być sławną pisarką. Jak Maud Dixon. Więc jak łatwo można się spodziewać - dziewczyna bez wahania zgadza się na tę propozycję. I właśnie w tym momencie zaczyna się ich wspólna, kręta i tragiczna przygoda, która wywróci do góry nogami życie nie tylko Maud, ale i Florence. Wypadek samochodowy zmieni wszystko…
„Pozorantka” to kolejna pozycja, z którą mam problem i totalnie nie wiem, co mam o niej myśleć. Z jednej strony dostałam całkiem poprawny i nieschematyczny thriller, a z drugiej, patrząc na całokształt- nie znalazłam w nim nic odkrywczego. Pierwsza połowa książki niestety strasznie mnie wynudziła. Był nawet moment, gdzie chciałam ją porzucić, ale koniec końców tego nie zrobiłam. I w sumie cieszę się z tego powodu, bowiem druga połowa nabiera tempa i w końcu coś zaczyna się dziać. Pojawia się akcja, momenty zaskoczenia, jak i niemała dezorientacja. To zdecydowanie ratuje tę historię. Kolejnym plusem jest kreacja bohaterek. Autorka wykreowała dwie osobowości, które ciężko polubić, lecz moim zdaniem stanowi to największy atut tej książki. Czytelnik przez całą powieść analizuje umysły obu kobiet, zmagając się z przy tym z ich obłudą, intrygami, oraz oszustwami, które niejednokrotnie potrafią zaskoczyć. Bohaterki prowadzą grę nie tylko między sobą, ale i samym czytelnikiem. Ten zabieg powoduje, że praktycznie do samego końca ciężko jest rozgryźć ich intencje, oraz zamiary. „Pozorantka” to historia przede wszystkim o kłamstwach, manipulacjach, ogromnej determinacji, zazdrości i nienawiści. Historia ukazująca najgorszą i najmroczniejszą stronę człowieka. Tę, która przejdzie po trupach do celu, tylko po to, aby zabrać Ci to, co Cię uszczęśliwia. Zrobi wszystko, aby pozbawić Cię marzeń i wszystkich rzeczy, na które tak długo i ciężko pracowałeś. To książka o podłych zachowaniach i nieszczerych uśmiechach. Historia, która zmusza do refleksji, oraz w jakiś sposób ostrzega przed tym, jakich jednostek ludzkich warto omijać w swoim życiu. To opowieść, która potrafi zaciekawić, oraz wciągnąć w toksyczny świat, jaki się w niej toczy. Książka o marzeniach, samotności, zawiści, skomplikowanych relacjach międzyludzkich, popełnionych błędach oraz demonach przeszłości, które powracają do naszych głównych bohaterek jak bumerang. Sam finał także daje radę, chociaż nie ukrywam - niektóre wątki okazały się być lekko przewidywalne, a także pod wieloma aspektami - trochę nierealne. Koniec końców „Pozorantka” to całkiem przyjemna książka, z fajnym motywem, którą można przeczytać. Gdyby nie ten nudny początek i kilka przekoloryzowanych fragmentów, wyszłaby z tego naprawdę fantastyczna i na maksa angażująca lektura. A tak okazała się być po prostu dobra. Bez szału, bez rewelacji. Rewelacja pojawiała się tylko fragmentami. A przecież nie o to chodzi w tym gatunku, prawda?
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która ma ogromny związek z pisaniem, bowiem dotyczy nikogo innego, jak pisarza, a właściwie pisarki, ukrywającej się pod pseudonimem- Maud Dixon. Maud to kobieta żyjąca w całkowitym odosobnieniu, samotna, tajemnicza. Nie udziela wywiadów, nie wstawia nigdzie swoich zdjęć, nie pokazuje się publicznie, nie spotyka się ze swoimi...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-31
2023-12-31
2023-12-31
2023-12-30
2023-12-30
W powieści tej czytelnik poznaje Astrid - młodą żydówkę z Łomży, która przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS, który z początku jest bardzo oczarowany jej urodą i stylem bycia. Do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona…Dziewczyna ucieka z rąk wroga, szukając schronienia u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter za wszelką cenę próbuje ją odnaleźć. Astrid natomiast zrobi wszystko, aby nie dać się złapać. Czy jej się to uda? I co mają z tym wspólnego listy?
Nie będę ukrywać, że „Złodziejka listów” to powieść, która z początku bardzo mnie oczarowała. Autorka już od pierwszych stron przedstawia czytelnikowi życie i relacje rodzinne młodej Astrid, które chwytają za serce. Po tych kilkunastu stronach pomyślałam sobie „kurczę, to będzie fantastyczna opowieść”. Niestety, im dalej w las, tym moja fascynacja zaczęła się ulatniać. Pierwszym punktem, który do tego doprowadził, były poczynania głównej bohaterki. Młodość rządzi się swoimi prawami, stanie w obliczu wojennej zawieruchy, także pewnie miało ogromny wpływ na decyzje i wybory ludzi, którym przyszło żyć w tamtych czasach. Ale czy naiwność i głupotę można przy tym jakoś wytłumaczyć? Chyba nie. A właśnie takimi cechami charakteryzuje się główna bohaterka, która na fali miłości do wroga, człowieka widzianego raz w życiu, igra z ogniem i podrzuca mu listy, zapewniając go o swoim prawdziwym i głębokim uczuciu. Ucieka, aby za chwilę podać mu się na srebrnej tacy. I tak w kółko. Nie byłam w stanie tego zrozumieć. Czy stalkowanie (bo tak byśmy to określili w dzisiejszych czasach) człowieka, który zagraża Twojemu życiu jest czymś normalnym? No chyba nie. Przez to książka traci wiele na swojej autentyczności, a sam aspekt jednostronnej korespondencji pozostawia pewien niesmak… Nie mam nic do fikcji literackiej, lecz jeśli chodzi o literaturę wojenną, czy obozową - wymagam jakiejś namiastki prawdziwości, której tutaj niestety zabrakło. W moim odczuciu autorka przedstawiła te ciężkie czasy jako zabawę. Fabularnie również było różnie. Gdyby nie to cale przekoloryzowanie i pojawiający się praktycznie na każdej stronie łut szczęścia towarzyszący naszej głównej bohaterce, „złodziejka listów” mogłaby uchodzić za naprawdę świetną i watrą polecenia książkę. Wystarczyło tylko poprowadzić fabułę w trochę innym kierunku. Tak czy inaczej, nie twierdzę, że to bardzo zła książka. To zależy od tego, jakie kto ma wymagania. Jeśli szukacie historii takiej do poczytania - spoko, może się Wam spodobać. Jeśli szukacie czegoś mocno emocjonującego, czegoś co zostanie w Was na dłużej i czegoś, co przedstawi Wam prawdziwe oblicze wojny - to niestety, ale nie tutaj. Ja osobiście tego nie kupiłam. Nie polubiłam się z głównymi bohaterami, czułam ogromną irytację podczas czytania i nie wierzyłam w to, co się tam dzieje. Było w książce kilka momentów, które faktycznie mnie wciągnęły, lecz patrząc na całokształt - to trochę za mało. Zabrakło mi w niej również głębszego rozwinięcia niektórych wątków. Samo zakończenie także nie było niczym zaskakującym. Trochę szkoda, bo początek naprawdę bardzo zachęcał. Czy polecam? Chyba tak nie do końca. Ale widziałam sporo dobrych opinii na temat tej książki, więc jest szansa, że komuś się spodoba. Może się nie znam, może moja ocena jest niesprawiedliwa, lecz jak wspomniałam wyżej - nawet od fikcyjnej literatury wojennej oczekuję czegoś autentycznego, logicznego i emocjonującego.
W powieści tej czytelnik poznaje Astrid - młodą żydówkę z Łomży, która przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS, który z początku jest bardzo oczarowany jej urodą i stylem bycia. Do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona…Dziewczyna ucieka z rąk wroga, szukając schronienia u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-30
2023-12-30
2023-12-29
2023-12-29
„Dom obok” to historia, w której główną rolę odgrywają sąsiedzi, do których zgłasza się Milena z prośbą o pomoc. Dziewczyna planowała zrobić rodzicom niespodziankę, lecz nie zastała ich w domu. Wpadła na pomysł, aby zapukać do drzwi Nowickich. Do rodziny, która jakiś czas temu była zamieszana w zniknięcie pewnego chłopaka. Po czasie Milena budzi się w obcym pokoju. Zamknięta, pozbawiona telefonu, zdezorientowana. Nie wie jeszcze, ze to dopiero początek koszmaru, w jakim weźmie udział…
„Dom obok” to mroczny i duszny thriller, od którego nie sposób się oderwać! Autorka przedstawiła tę historię z perspektywy samej porwanej, jak i jej młodszej siostry Laury, która robi wszystko, aby ją odnaleźć. Ten sposób narracji jak najbardziej daje radę. Czytelnik bardzo precyzyjnie poznaje przy tym stan psychiczny obu bohaterek, który ze strony na stronę coraz bardziej napędza całą powieść. Moim zdaniem to największy atut tej książki. Kreacja postaci także zasługuje na ogromny plus. Mało tego, Klaudia Muniak perfekcyjnie przelewa na papier emocje, jakie towarzyszą nie tylko rodzicom i Laurze, ale również i Milenie. To, przez co przechodzi ta dziewczyna, jest nie do opisania. Jej wątki zdecydowanie wbijają w fotel, a im dalej w las, tym czytelnik odczuwa coraz to większy szok i niedowierzanie. „Dom obok” to powieść, która ukazuje najgorsze ludzkie oblicze. Oblicze pozbawione skrupułów i jakiejkolwiek empatii w stosunku do drugiego człowieka. To powieść o chorych fantazjach, niezrozumiałych czynach, wspaniałej, siostrzanej więzi i porwaniu, które zmieni wszystko. Wstrząsająca, mocna, krwawa, okrutna, brutalna, nieoczywista i ociekająca krwią historia, angażująca czytelnika już od pierwszych stron. Autorka w swojej książce serwuje wartką i oryginalną fabułę z niespodziewanymi zwrotami akcji i ciekawym zakończeniem, które naprawdę zaskakuje, lecz pozostawia także pewien niedosyt. I to jest właśnie jeden minus tej książki. Zabrakło mi w tym wszystkim większego rozwinięcia. Motyw sprawcy moim zdaniem nie został przedstawiony zbyt precyzyjnie. Niemniej, książę i tak bardzo polecam! Wierzę, że miłośnicy gatunku nie będą zawiedzeni.
„Dom obok” to historia, w której główną rolę odgrywają sąsiedzi, do których zgłasza się Milena z prośbą o pomoc. Dziewczyna planowała zrobić rodzicom niespodziankę, lecz nie zastała ich w domu. Wpadła na pomysł, aby zapukać do drzwi Nowickich. Do rodziny, która jakiś czas temu była zamieszana w zniknięcie pewnego chłopaka. Po czasie Milena budzi się w obcym pokoju....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-29
Sięgając po „Motel Sun Down” miałam mieszane uczucia, bowiem nie do końca wiedziałam, czy to mój klimat, ale ze względu na to, że książka była mega polecana - postanowiłam zaryzykować. I wiecie co? Nie żałuje, bowiem bawiłam się wybornie! Niejednokrotnie podczas czytania towarzyszył mi niemały dreszczyk emocji, oraz szybsze bicie serca, które powodowały, że lekko się bałam, ale ten strach podsycał również moją ciekawość!
Feel w stanie Nowy Jork 1982. - Dwudziestoletnia Viv Delaney marzy o przeprowadzce do Nowego Jorku. Aby do tego doszło, musi zarobić trochę pieniędzy, dlatego decyduje się na przyjęcie stanowiska nocnej recepcjonistki w motelu Sun Down. Kobieta bardzo szybko się orientuje, że z tym miejscem jest coś nie tak. Po czasie zauważa również, że hotel jest nawiedzony. Fell w stanie Nowy Jork, 2017. - Carly Kirk nie może pogodzić się z tym, że jej ciocia Viv zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Ostatnim miejscem, w którym była widziana był motel. Carly bez zastanowienia przyjmuje ofertę nocnej recepcjonistki i próbuje rozwiązać zagadkę, która zderzy ją z makabrycznymi sekretami tego miejsca.. Czy uda jej się dowiedzieć, co takiego spotkało jej ciotkę 35 lat temu? Tego zdradzić Wam nie mogę, ale zapewniam - dzieje się!
„Motel Sun Down” to powieść, która porywa czytelnika już od pierwszych stron. Autorka zdecydowała się na przedstawienie tej historii z perspektywy dwóch bohaterek - Carly i Viv. Uwielbiam taki zabieg w literaturze, bowiem prowadzi on niemałą grę z czytelnikiem, pozostawiając w jego głowie milion pytań pozbawionych odpowiedzi. Tutaj tak to właśnie wyglądało. Malo tego, Autorka bardzo umiejętnie kończy rozdziały, w tych najważniejszych i kluczowych momentach, przez co rozwiązanie zagadki zawinięcia Viv wcale nie jest łatwym zadaniem. Nie jest to typowy horror przepełniony krwią i mordem. To raczej lekki thriller z elementami nadprzyrodzonymi, który niejednokrotnie przyprawia o gęsią skórkę. Czuć klimat i to bardzo! „Motel Sun Down” to powieść, która wciąga, zaskakuje, a czasmai nawet i szokuje. Świetnie skonstruowana intryga powoduje, że książkę czyta się z prędkością światła, a za sprawą dobrego warsztatu literackiego Autorki, powieść w wielu miejscach staje się naprawdę realna i namacalna. Czytelnik całym sobą czuje ten dym papierosowy unoszący się w powietrzu, powiew chłodnego wiatru i strach, jaki towarzyszy naszym głównym bohaterkom. To powieść również o trudnych relacjach rodzinnych, demonach przeszłości, problemach dnia codziennego, niewyjaśnionych zaginięciach i utajonych morderstwach, które zmienią życie obu kobiet. Świetnie się bawiłam podczas czytania i ogromne Wam polecam sięgnąć po ten tytuł. Wierzę, że wciągnie Was bezpowrotnie w nawiedzone mury hotelu, którego ściany ociekają bólem i cierpieniem.
Sięgając po „Motel Sun Down” miałam mieszane uczucia, bowiem nie do końca wiedziałam, czy to mój klimat, ale ze względu na to, że książka była mega polecana - postanowiłam zaryzykować. I wiecie co? Nie żałuje, bowiem bawiłam się wybornie! Niejednokrotnie podczas czytania towarzyszył mi niemały dreszczyk emocji, oraz szybsze bicie serca, które powodowały, że lekko się bałam,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-29
Twórczość Alicji Sinickiej jest mi bardzo dobrze znana. „Uśpiona” to już szósta książka Autorki, jaką udało mi się przeczytać. Na dzień dzisiejszy moją topką jest zdecydowanie „Obserwatorka”, i „Służąca”. Książkę pt. „Będziesz tego żałować”, również wspominam całkiem dobrze. Jak na tle tych powieści wypadła „Uśpiona”? W moim odczuciu niestety trochę słabo.
„Uśpiona” to pozycja, w której główny wątek stanowi narkolepsja - choroba na jaką cierpi nasza główna bohaterka. Weronika każdego dnia musi zrobić sobie dwie godzinne drzemki, aby normalnie funkcjonować. Nie ma zielonego pojęcia, że w czasie snu, ktoś obcy wchodzi do jej domu. Ktoś, kto ma na jej punkcie niemałą obsesję. Brzmi przerażająco, prawda? Cóż, jak się okazuje, życie ma dla niej jeszcze w zanadrzu wiele innych niespodzianek. Między innymi martwego człowieka, jakiego Weronika znajduje na podłodze swojego salonu, tuż po jednej ze swoich drzemek. To zapoczątkuje koszmar, który totalnie zmieni jej życie.
„Uśpiona” to na pewno poprawny i przemyślany thriller, który potrafi wciągnąć i zaangażować. Najważniejszym punktem tej powieści jest narkolepsja. Autorka bardzo prezyzyjnie przybliża czytelnikowi to, z czym musi borykać się osoba, która cierpi na tę chorobę. Dowiedziałam się kilku ciekawych faktów na ten temat, więc za to ogromny plus. Poza tym, nie będę ukrywać - nigdy w życiu nie spotkałam się jeszcze z takim motywem w literaturze, więc dzięki temu, powieść ta na pewno zalicza się do tych oryginalnych i nieszablonowych. I niestety to są chyba jedyne plusy, jakie udało mi się wyłapać. Podczas czytania nie odczuwałam żadnych emocji, nie czułam adrenaliny, ani dreszczyku niepokoju, jaki charakteryzuje ten gatunek. Nie polubiłam się z główną bohaterką. Jej naiwność i nijakość niejednokrotnie mnie drażniły. Swoją drogą, moim zdaniem jej kreacja również nie została zbyt dobrze rozwinięta, bowiem poza tym, że cierpi na narkolepsję, nie wiemy o niej praktycznie nic. Mam wrażenie, że pod tym względem czytelnik musi sam wyciągnąć wnioski na temat jej osoby, z obserwacji i analiz, jakie ta prowadzi w swojej głowie. Autorka w tej powieści kładzie na to całkiem spory nacisk. Skupia się na umyśle Weroniki, co na początku potrafi oczywiście zafascynować, lecz im dalej w las - fascynacja niestety przeradza się w pewną irytację. Ciągle ten sam monolog, ciągle te same rozkminy. Po czasie zaczyna to być nudne. Ale żeby nie było, że tylko marudzę. Znajdą się również jeszcze dwa aspekty, jakie ratują tę książkę. Pierwszym z nich są na pewno rozdziały przedstawione z perspektywy tajemniczego obserwatora. Tutaj czuć ten złowrogi i psychodeliczny, oraz obsesyjny klimat! Bez dwóch zdań. Samo zakończenie także daje radę. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, więc finał jak najbardziej zalicza się do tych zaskakujących i nieoczywistych.
Koniec końców, totalnie nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Ciężko jest mi ocenić ten tytuł. Nie uważam, że to zła pozycja, ale daleko też jej do ideału. To powieść, która ma w sobie wiele plusów, jak i minusów. Niby zaangażowałam się w tę historię, czułam ciekawość, ale znudzenie także dawało o sobie znać. Trochę nierówna powieść, która podobała mi się tylko fragmentami. Tak czy inaczej, myślę, że książka jest warta przeczytania, chociażby ze względu na temat, jaki został w niej poruszony. To będzie dobra pozycja dla kogoś, kto zaczyna przygodę z thrillerem, oraz dla osób, które szukają lekkiej lektury - takiej do przeczytania i zapomnienia.
Twórczość Alicji Sinickiej jest mi bardzo dobrze znana. „Uśpiona” to już szósta książka Autorki, jaką udało mi się przeczytać. Na dzień dzisiejszy moją topką jest zdecydowanie „Obserwatorka”, i „Służąca”. Książkę pt. „Będziesz tego żałować”, również wspominam całkiem dobrze. Jak na tle tych powieści wypadła „Uśpiona”? W moim odczuciu niestety trochę słabo.
„Uśpiona” to...
2023-12-28
„Psia gwiazda” to moje pierwsze spotkanie z autorką, otwierające cykl pt. „Kobiety z rodu Wierzbickich”. Jeśli już trochę mnie znacie, to wiecie, że ochoczo sięgam po sagi rodzinne. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych motywów w literaturze. Miałam co do tej książki spore oczekiwania. I pomimo, że ciężko było mi się wgryźć z początku w tę historię, tak po jej zamknięciu zdałam sobie sprawę, że się zakochałam! To była fantastyczna i nietuzinkowa książka, która zostanie ze mną na długo!
„Psia gwiazda” to przede wszystkim powieść o silnych i niezależnych kobietach! Na kartkach tej powieści autorka przedstawia Urszulę - najmłodszą z rodu, która nie ma zbyt dobrych relacji ze swoim ojcem. To rezolutna i mądra dziewczynka, wkraczająca powoli w dorosłość, przeprowadzająca czytelnika przez swoje kręte, ale i zaskakujące życie. Kolejną bohaterką jest Malwina - szalona jak na tamte czasy kobieta, która zamyka drzwi sypialni przed własnym mężem, oświadczając przy tym, że otworzy je dopiero w momencie, gdy ten nauczy ją czytać i pisać. Ostatnią główną postacią jest Dyzia - zupełne przeciwieństwo Malwiny, kochliwa kobieta, która z początku jest niepozorna, lecz im dalej w las, tym czytelnik zauważa jej grzeszki, jak i ogromną przemianę. I nie tylko jej, bowiem wojna wywróci życie do góry nogami całej tej trójki. Trzy kobiety z rodu Wierzbickich, trzy odmienne charaktery, trzy różne temperamenty, wykraczające ponad swój czas. Każda z nich ma inne oczekiwania od życia, każda z nich zmaga się z innymi bolączkami, każda z nich ma inną przeszłość. To właśnie one są źródłem tej powieści. Powieści, która zachwyca swoją nieszablonowością, oryginalnością i samym życiem. Życiem, które wystawia główne bohaterki na próbę, zmuszając je do trudnych wyborów. To historia nasączona emocjami, ciężkimi przeżyciami, miłością - tą prawdziwą, niespełnioną, gorzką. Historia o skomplikowanych relacjach rodzinnych, owiana trudami dnia codziennego i widmem nadciągającej wojny. Zdrada, przyjaźń, poświęcenie, ogromna wiara w Boga i zabobony, również nie są tutaj pojęciami obcymi. Powieść skupiająca się na człowieku, szukającego swojego miejsca na ziemii. Człowieku, który dużo widział i jeszcze więcej zobaczy. Powieść o sile kobiet, napisana przepięknym i melodyjnym językiem. Pełna wzruszeń, uśmiechu i żalu. Autorka idealnie przedstawiła klimat czasów I wojny światowej, kreśląc przy tym prostą, ale i zachwycającą fabułę, oraz barwne i porywcze osobowości, które niejednokrotnie zaskakują. To także historia, która uczy i zmusza do wielu refleksji. „Psia gwiazda” idealnie udowadnia, że życie bywa czasami przewrotne i bezlitosne, a największą krzywdę człowiekowi jest w stanie wyrządzić nikt inny, jak drugi człowiek. Gorąco zachęcam do przeczytania tej lektury.
„Psia gwiazda” to moje pierwsze spotkanie z autorką, otwierające cykl pt. „Kobiety z rodu Wierzbickich”. Jeśli już trochę mnie znacie, to wiecie, że ochoczo sięgam po sagi rodzinne. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych motywów w literaturze. Miałam co do tej książki spore oczekiwania. I pomimo, że ciężko było mi się wgryźć z początku w tę historię, tak po jej zamknięciu...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-26
„Lilie królowej” to seria, w której poznajemy trzy główne bohaterki: ośmioletnią Mildę - Litwinkę, cudem unikającą śmierci podczas napaści krzyżaków na jej rodzinną wioskę, Amalię - jej rówieśniczkę, która wiedzie spokojne życie jako dwórka młodziutkiej królewny Jadwigi, oraz samą Jadwigę, przed i po koronacji. Trzy dziewczyny, trzy różne światy, trzy odmienne charaktery, trzy inne statusy społeczne, które w pewnym momencie połączy przyjaźń. Czytelnik już od pierwszego tomu obserwuje życie tych trzech osobowości, po cichutku podgląda ich świat, wzloty, upadki, okres dojrzewania, wejście w dorosłość, czy jak w przypadku Jadwigi - objęcie władzą Polski. To seria przede wszystkim o kobietach, ich prawach, marzeniach, celach, czy nakazach i zakazach, jakie były im narzucane w czasach średniowiecza, przeplatana polityczno-społecznymi wątkami, oraz prawdziwymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w tamtym okresie. To seria o samym życiu. Pięknych i tragicznych momentach, prawdziwych i niespełnionych miłościach, bólu, nadziei, czasach beztroski, oraz przyjaźni wystawionej na ogromną próbę. Historia nasączona emocjami, napisana z ogromnym rozmachem, porywająca, oryginalna. Powieść, przy której zdecydowanie nie ma czasu na nudę! Autorka w tej serii wykreowała niesamowicie barwne, silne, ale i pokrzywdzone przez życie bohaterki, które pokochacie już od pierwszych stron! Klimatyczna, fantastyczna, piękna, wielowątkowa, pouczająca, nieprzewidywalna i na maksa wciągająca historia, którą koniecznie musicie poznać. To zdecydowanie jedna z tych serii, obok której nie można przejść obojętnie. Jestem zachwycona, nie tylko cudowną fabułą, ale i wspaniałym piórem Autorki, które przenosi czytelnika w samo centrum średniowiecznych zwyczajów, zabobonów, i całej tej aury, jaka panowała w tamtej epoce. Dbałość o szczegóły, ciekawostki historyczne i autentyczność tej historii powoduje, że po skończeniu pierwszego tomu, poczujesz ogromną potrzebę, aby sięgnąć po kolejny! Bardzo, a to bardzo polecam! I z niecierpliwością czekam na kolejną część. Dawno nie czytałam tak fenomenalnej historyczno-obyczajowej serii. Bez dwóch zdań skradła moje serce. ❤️
„Lilie królowej” to seria, w której poznajemy trzy główne bohaterki: ośmioletnią Mildę - Litwinkę, cudem unikającą śmierci podczas napaści krzyżaków na jej rodzinną wioskę, Amalię - jej rówieśniczkę, która wiedzie spokojne życie jako dwórka młodziutkiej królewny Jadwigi, oraz samą Jadwigę, przed i po koronacji. Trzy dziewczyny, trzy różne światy, trzy odmienne charaktery,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-26
Ta książka przeleżała na mojej półce kilka lat, więc w końcu postanowiłam wziąć ją w ruch. Totalnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo w mojej ocenie nie jest to raczej jakiś bardzo popularny i „głośny” tytuł. Liczyłam tylko na fajny i wciągający kryminał. No i czuję lekkie rozczarowanie. Bo fajny nawet był, ale czy mocno angażujący? Jakoś niekoniecznie.
Daniel Buchholz, komisarz hamburskiej policji, otrzymuje wezwanie do opuszczonej fabryki, w której znajduje potwornie okaleczone zwłoki. Mało tego, na miejscu zbrodni zastaje również nową koleżankę - Ninę Salomon, która dołącza do jego zespołu. Ich współpraca nie zaczyna się dobrze, lecz z biegiem czasu Daniel dostrzega w Ninie duży potencjał. Jak się okazuje, policjantka ma ogromne doświadczenie, oraz nieomylny instynkt. Razem wkraczają w otchłań najmroczniejszego miejsca, jakim jest internet. I to właśnie w tym momencie zaczyna się cała zabawa.
„Darknet” to historia, której początek naprawdę wciąga. Pedantyczny Daniel i wybuchowa Nina już od pierwszych stron tworzą fantastyczny duet! Kreacja bohaterów stanowi tutaj ogromny atut. Czytelnik ma przed sobą dwa różne charaktery, dwie odmienne osobowości, zmagające się z różnorodnymi problemami, oraz demonami przeszłości. Autorzy w tej powieści zdecydowali się na wieloosobową narrację, co moim zdaniem w tym przypadku nie było ani dobrym, ani przemyślanym zabiegiem. Doprowadziło to do licznych powtórzeń, które nudziły i ze strony na stronę irytowały coraz to bardziej. Sama fabuła jak najbardziej daje radę, choć nie ukrywam - daleko jej do ideału. Na pochwałę na pewno zasługuje motyw darknetu. Mogłoby się wydawać, że ten temat został już na maksa wyczerpany w innych powieściach, lecz to nieprawda. W tej historii pojawia się coś nowego - anonimowe głosowanie użytkowników pewnego forum, którego nagrodą jest śmierć. Obcy ludzie decydują, kto stanie się kolejną ofiarą nieuchwytnego Trajana. I muszę przyznać, że z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Pomysł ciekawy, lecz na dłuższą metę - dość monotonny. Przez całą powieść pojawia się ten sam schemat - głosowanie, nieudolność policji, kolejne głosowanie, jeszcze większa nieudolność policji. Samo śledztwo nie wywołuje żadnych emocji. Akcja toczy się bardzo pozwoli, brakuje w niej większych momentów zaskoczenia. Brak wartkiej akcji. Poza ciekawymi i lekko drastycznymi opisami morderstw nie ma tu nic, co mogłoby charakteryzować dobry i trzymający w napięciu kryminał. Zakończenie także nie ratuje tej powieści.
„Darknet” to historia, która miała ogromny potencjał. Pomysł na tę książkę okazał się być naprawdę bardzo fajny i w jakiś sposób oryginalny, lecz niestety - coś tutaj nie zagrało. Strefa obyczajowa dała radę, z chęcią poznałabym dalsze losy głównych bohaterów, lecz ta kryminalna pozostawiła we mnie lekki niedosyt. Myślę, że ta powieść będzie idealna dla osób, które zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem, oraz lubią powolne i mało dynamiczne opowieści. Niestety, ale starzy wyjadacze nie znajdą tutaj niczego nadzwyczajnego. Nie twierdzę, że to zła powieść. Na mnie po prostu nie zrobiła większego wrażenia.
Ta książka przeleżała na mojej półce kilka lat, więc w końcu postanowiłam wziąć ją w ruch. Totalnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo w mojej ocenie nie jest to raczej jakiś bardzo popularny i „głośny” tytuł. Liczyłam tylko na fajny i wciągający kryminał. No i czuję lekkie rozczarowanie. Bo fajny nawet był, ale czy mocno angażujący? Jakoś niekoniecznie.
więcej Pokaż mimo toDaniel...