Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, która opowiada historię dziewczyny pracującej w hotelu. W sumie to w hotelach, bowiem ma ich za sobą aż dwadzieścia. Noelle to młoda dziewczyna, która działa według schematu: na pierwszym miejscu próbuje zaimponować szefostwu, zjednać się z personelem, następnie ukraść jak najwięcej nic nieznaczących przedmiotów gościom hotelowym, aby na sam koniec opuścić miejsce pracy pod pretekstem problemów rodzinnych. Dotychczas jej plan działał bez zarzutu. Sytuacja się zmienia, gdy trafia do Magnolii - hotelu numer 21. Tam poznaje osoby, które totalnie odmienią jej życie.

„Hotel 21” to historia, po którą sięgnęłam ze względu na całkiem interesujący opis. Sama jeszcze jakiś czas temu pracowałam w hotelu, jako osoba sprzątająca, więc tym bardziej byłam ciekawa, jak autorka przedstawi ten temat. Kleptomania także przyciągnęła moją uwagę. Z racji tego, że nigdy nie miałam do czynienia z tym motywem w literaturze, oczekiwałam czegoś niebanalnego. I o ile sam pomysł okazał się być naprawdę oryginalny, o tyle samo wykonanie totalnie mnie do siebie nie przekonało. Liczyłam na fajną, w jakiś sposób angażującą i interesującą lekturę, a zamiast tego dostałam dość przeciętną, mało zaskakującą obyczajówkę, która nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych powieści z tego gatunku. Nie powiem, kreacja głównej bohaterki jak najbardziej daje radę. Noelle to dziewczyna, która nigdy nie zaznała prawdziwej miłości ze strony swojej matki. Przez całe dzieciństwo była przez nią odrzucana oraz poniżana. Jak łatwo można się spodziewać - te sytuacje strasznie wpłynęły na jej dorosłe życie, pewne decyzje i poczynania. Nie ukrywajmy - dzieciństwo ma ogromny wpływ na budowaniu przyszłości. I w tej powieści jest to bardzo widoczne. Nie powiem, fragmenty dzieciństwa Noelle naprawdę mnie poruszyły. Przykre to były wątki. Sama myśl, że takie rzeczy zdarzają się nie tylko na kartkach papieru, ale i w życiu realnym potrafi złamać serce. Ale wracając do tematu - wzmianki o latach młodości głównej bohaterki to niestety jedyny pozytyw książki, jaki udało mi się wyłapać. Trochę emocji było, lecz na tle całej fabuły, to zdecydowanie za mało. „Hotel 21” to powieść, która ma w sobie kilka fajnych momentów, lecz jako całokształt okazała się być nudna i bezbarwna. Autorka przedstawia w niej życie kilku kobiet, zmagających się z własnymi problemami, wykorzystuje motyw przyjaźni i miłości, oraz skupia się na codziennym życiu, wypełnionym trudnymi wyborami. Mogłabym to kupić, lecz niestety, nie ma w tym nic odkrywczego. To taka książka do przeczytania i zapomnienia.

Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, która opowiada historię dziewczyny pracującej w hotelu. W sumie to w hotelach, bowiem ma ich za sobą aż dwadzieścia. Noelle to młoda dziewczyna, która działa według schematu: na pierwszym miejscu próbuje zaimponować szefostwu, zjednać się z personelem, następnie ukraść jak najwięcej nic nieznaczących przedmiotów gościom...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Darknet Ursula Poznanski, Arno Strobel
Ocena 7,3
Darknet Ursula Poznanski, A...

Na półkach: , , ,

Ta książka przeleżała na mojej półce kilka lat, więc w końcu postanowiłam wziąć ją w ruch. Totalnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo w mojej ocenie nie jest to raczej jakiś bardzo popularny i „głośny” tytuł. Liczyłam tylko na fajny i wciągający kryminał. No i czuję lekkie rozczarowanie. Bo fajny nawet był, ale czy mocno angażujący? Jakoś niekoniecznie.

Daniel Buchholz, komisarz hamburskiej policji, otrzymuje wezwanie do opuszczonej fabryki, w której znajduje potwornie okaleczone zwłoki. Mało tego, na miejscu zbrodni zastaje również nową koleżankę - Ninę Salomon, która dołącza do jego zespołu. Ich współpraca nie zaczyna się dobrze, lecz z biegiem czasu Daniel dostrzega w Ninie duży potencjał. Jak się okazuje, policjantka ma ogromne doświadczenie, oraz nieomylny instynkt. Razem wkraczają w otchłań najmroczniejszego miejsca, jakim jest internet. I to właśnie w tym momencie zaczyna się cała zabawa.

„Darknet” to historia, której początek naprawdę wciąga. Pedantyczny Daniel i wybuchowa Nina już od pierwszych stron tworzą fantastyczny duet! Kreacja bohaterów stanowi tutaj ogromny atut. Czytelnik ma przed sobą dwa różne charaktery, dwie odmienne osobowości, zmagające się z różnorodnymi problemami, oraz demonami przeszłości. Autorzy w tej powieści zdecydowali się na wieloosobową narrację, co moim zdaniem w tym przypadku nie było ani dobrym, ani przemyślanym zabiegiem. Doprowadziło to do licznych powtórzeń, które nudziły i ze strony na stronę irytowały coraz to bardziej. Sama fabuła jak najbardziej daje radę, choć nie ukrywam - daleko jej do ideału. Na pochwałę na pewno zasługuje motyw darknetu. Mogłoby się wydawać, że ten temat został już na maksa wyczerpany w innych powieściach, lecz to nieprawda. W tej historii pojawia się coś nowego - anonimowe głosowanie użytkowników pewnego forum, którego nagrodą jest śmierć. Obcy ludzie decydują, kto stanie się kolejną ofiarą nieuchwytnego Trajana. I muszę przyznać, że z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Pomysł ciekawy, lecz na dłuższą metę - dość monotonny. Przez całą powieść pojawia się ten sam schemat - głosowanie, nieudolność policji, kolejne głosowanie, jeszcze większa nieudolność policji. Samo śledztwo nie wywołuje żadnych emocji. Akcja toczy się bardzo pozwoli, brakuje w niej większych momentów zaskoczenia. Brak wartkiej akcji. Poza ciekawymi i lekko drastycznymi opisami morderstw nie ma tu nic, co mogłoby charakteryzować dobry i trzymający w napięciu kryminał. Zakończenie także nie ratuje tej powieści.

„Darknet” to historia, która miała ogromny potencjał. Pomysł na tę książkę okazał się być naprawdę bardzo fajny i w jakiś sposób oryginalny, lecz niestety - coś tutaj nie zagrało. Strefa obyczajowa dała radę, z chęcią poznałabym dalsze losy głównych bohaterów, lecz ta kryminalna pozostawiła we mnie lekki niedosyt. Myślę, że ta powieść będzie idealna dla osób, które zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem, oraz lubią powolne i mało dynamiczne opowieści. Niestety, ale starzy wyjadacze nie znajdą tutaj niczego nadzwyczajnego. Nie twierdzę, że to zła powieść. Na mnie po prostu nie zrobiła większego wrażenia.

Ta książka przeleżała na mojej półce kilka lat, więc w końcu postanowiłam wziąć ją w ruch. Totalnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo w mojej ocenie nie jest to raczej jakiś bardzo popularny i „głośny” tytuł. Liczyłam tylko na fajny i wciągający kryminał. No i czuję lekkie rozczarowanie. Bo fajny nawet był, ale czy mocno angażujący? Jakoś niekoniecznie.

Daniel...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Daję tylko znać, że ostatnio udało mi się przeczytać „Jeźdźca miedzianego”. Nie będę świrować - książka zrobiła na mnie wrażenie, lecz nie znajdzie się w mojej topce ulubionych klasyków. Początek tej historii naprawdę mnie zaintrygował. Pierwsza część spełniła wszystkie moje oczekiwania względem nie tylko samej powieści historycznej, ale i romansu. „Jeździec miedziany” ukazuje życie dwójki młodych ludzi, których wojna wystawia na niejedną próbę. Czytelnik przez całą powieść obserwuje wzloty i upadki Tani, oraz Aleksandra. Dwa różne światy, dwie różne osobowości, które próbują przetrwać wśród ognia, oraz niemieckich oficerów. To książka, która wydobywa emocje. Przedstawia czytelnikowi życie w głodzie, mrozie i wiecznym strachu. Cierpienie, walka o rodzinę, dylematy, kłamstwa, czy skomplikowane relacje, także nie są tutaj pojęciami obcymi. To powieść, która na maksa uderza w czytelnika, zmusza do refleksji, oraz ukazuje, ile jest w stanie poświęcić człowiek dla prawdziwej i tej jedynej miłości. To książka, która zapewne niejednokrotnie złamie Twoje serce. Więc dlaczego nie stała się moim ulubieńcem? Przez pojawiającą się infantylność. Mając wgląd na to, że główną bohaterką jest młoda dziewczyna, idzie jakoś to zrozumieć i przymknąć oko. Lecz tutaj pojawia się kolejna sprawa - sceny erotyczne gdzieś w połowie książki. Był moment, gdzie podczas czytania czułam, że ocieram się o kiepski i tani romans. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach wszystko wraca na odpowiednie tory i czytelnik dalej może cieszyć się piękną i wspaniałą historią. Ale nie ukrywam, trochę mnie to pokonało… Koniec końców, patrząc na całokształt, książka dała radę. Autorka operuje naprawdę przyjemnym piórem, niejednokrotnie zaskakuje, wydobywa z czytelnika sporo smutku, trochę łez, ale również i delikatny uśmiech. Także jak najbardziej polecam.

Daję tylko znać, że ostatnio udało mi się przeczytać „Jeźdźca miedzianego”. Nie będę świrować - książka zrobiła na mnie wrażenie, lecz nie znajdzie się w mojej topce ulubionych klasyków. Początek tej historii naprawdę mnie zaintrygował. Pierwsza część spełniła wszystkie moje oczekiwania względem nie tylko samej powieści historycznej, ale i romansu. „Jeździec miedziany”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Czarcie lustro” to moje drugie spotkanie z Autorką - miałam już przyjemność czytać „Naszą prywatną grę”, która była całkiem ok. Wyżej widoczna książka natomiast przebiła swoją poprzedniczkę na głowę. W historii tej poznajemy zaginioną przed laty Martę - przerażoną, zagubioną i nie znającą życia czternastolatkę, która spędziła sześć lat w zamknięciu z tajemniczym Mistrzem. Kiedy dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, kilkaset kilometrów od stolicy znika dyrektor pewnego liceum, a główną podejrzaną staje się młoda anglistka. Co łączy te dwa wydarzenia? Tego dowiecie się, sięgając po tę książkę.

„Czarcie lustro” to historia, która wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Autorka zdecydowała się na wielowątkową fabułę, co moim zdaniem okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem czytelnik bardzo precyzyjnie może spojrzeć na pewne sytuacje oczami poszczególnych bohaterów. Nie będę ukrywać, że największe emocje wzbudziły we mnie wątki Marty, która po tylu latach zamknięcia uczy się nowego życia. Jej historia łamie serce, wywołuje ból i dobitnie udowadnia, że największą krzywdę człowiekowi (a właściwie dziecku), jest w stanie wyrządzić nikt inny, jak drugi człowiek. Drugą intrygującą postacią jest Elwira - nauczycielka, która niejednokrotnie nas zaskakuje. Jej historia jest zupełnie inna, lecz równie interesująca i tajemnicza. Dwie różnorodne historie zawarte w jednej powieści. Historie, które z biegiem czasu łączą się w jedną całość, ale zanim do tego dojdzie - czytelnik musi się nieźle nagłówkować, aby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. I takie thrillery jak najbardziej szanuję!

„Czarcie lustro” to książka, którą zdecydowanie warto polecić! Autorka w tej powieści ukazuje nie tylko dramat małej dziewczynki, ale również i samo życie. Demony przeszłości, trauma, chore zachowania, tajemnice czy trudne relacje rodzinne nie są tutaj pojęciami obcymi. Mało tego, pojawiające się morderstwo i pedofilia nadają tej powieści jeszcze większego dreszczyku emocji i dynamizmu. To mocna, brutalna, okrutna, traumatyczna, ale i angażująca oraz intrygująca historia, ukazująca najgorszą naturę człowieka. I mimo, że książka w pewnym momencie stała się lekko przewidywalna - nie psuje to jej odbioru, bowiem autorka nadrabia emocjami, które stanowią tutaj największy atut. Finał natomiast wynagradza tę przewidywalność. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. „Czarcie lustro” to naprawdę kawał dobrej lektury! Zachęcam do przeczytania.

„Czarcie lustro” to moje drugie spotkanie z Autorką - miałam już przyjemność czytać „Naszą prywatną grę”, która była całkiem ok. Wyżej widoczna książka natomiast przebiła swoją poprzedniczkę na głowę. W historii tej poznajemy zaginioną przed laty Martę - przerażoną, zagubioną i nie znającą życia czternastolatkę, która spędziła sześć lat w zamknięciu z tajemniczym Mistrzem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W powieści tej czytelnik poznaje Astrid - młodą żydówkę z Łomży, która przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS, który z początku jest bardzo oczarowany jej urodą i stylem bycia. Do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona…Dziewczyna ucieka z rąk wroga, szukając schronienia u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter za wszelką cenę próbuje ją odnaleźć. Astrid natomiast zrobi wszystko, aby nie dać się złapać. Czy jej się to uda? I co mają z tym wspólnego listy?

Nie będę ukrywać, że „Złodziejka listów” to powieść, która z początku bardzo mnie oczarowała. Autorka już od pierwszych stron przedstawia czytelnikowi życie i relacje rodzinne młodej Astrid, które chwytają za serce. Po tych kilkunastu stronach pomyślałam sobie „kurczę, to będzie fantastyczna opowieść”. Niestety, im dalej w las, tym moja fascynacja zaczęła się ulatniać. Pierwszym punktem, który do tego doprowadził, były poczynania głównej bohaterki. Młodość rządzi się swoimi prawami, stanie w obliczu wojennej zawieruchy, także pewnie miało ogromny wpływ na decyzje i wybory ludzi, którym przyszło żyć w tamtych czasach. Ale czy naiwność i głupotę można przy tym jakoś wytłumaczyć? Chyba nie. A właśnie takimi cechami charakteryzuje się główna bohaterka, która na fali miłości do wroga, człowieka widzianego raz w życiu, igra z ogniem i podrzuca mu listy, zapewniając go o swoim prawdziwym i głębokim uczuciu. Ucieka, aby za chwilę podać mu się na srebrnej tacy. I tak w kółko. Nie byłam w stanie tego zrozumieć. Czy stalkowanie (bo tak byśmy to określili w dzisiejszych czasach) człowieka, który zagraża Twojemu życiu jest czymś normalnym? No chyba nie. Przez to książka traci wiele na swojej autentyczności, a sam aspekt jednostronnej korespondencji pozostawia pewien niesmak… Nie mam nic do fikcji literackiej, lecz jeśli chodzi o literaturę wojenną, czy obozową - wymagam jakiejś namiastki prawdziwości, której tutaj niestety zabrakło. W moim odczuciu autorka przedstawiła te ciężkie czasy jako zabawę. Fabularnie również było różnie. Gdyby nie to cale przekoloryzowanie i pojawiający się praktycznie na każdej stronie łut szczęścia towarzyszący naszej głównej bohaterce, „złodziejka listów” mogłaby uchodzić za naprawdę świetną i watrą polecenia książkę. Wystarczyło tylko poprowadzić fabułę w trochę innym kierunku. Tak czy inaczej, nie twierdzę, że to bardzo zła książka. To zależy od tego, jakie kto ma wymagania. Jeśli szukacie historii takiej do poczytania - spoko, może się Wam spodobać. Jeśli szukacie czegoś mocno emocjonującego, czegoś co zostanie w Was na dłużej i czegoś, co przedstawi Wam prawdziwe oblicze wojny - to niestety, ale nie tutaj. Ja osobiście tego nie kupiłam. Nie polubiłam się z głównymi bohaterami, czułam ogromną irytację podczas czytania i nie wierzyłam w to, co się tam dzieje. Było w książce kilka momentów, które faktycznie mnie wciągnęły, lecz patrząc na całokształt - to trochę za mało. Zabrakło mi w niej również głębszego rozwinięcia niektórych wątków. Samo zakończenie także nie było niczym zaskakującym. Trochę szkoda, bo początek naprawdę bardzo zachęcał. Czy polecam? Chyba tak nie do końca. Ale widziałam sporo dobrych opinii na temat tej książki, więc jest szansa, że komuś się spodoba. Może się nie znam, może moja ocena jest niesprawiedliwa, lecz jak wspomniałam wyżej - nawet od fikcyjnej literatury wojennej oczekuję czegoś autentycznego, logicznego i emocjonującego.

W powieści tej czytelnik poznaje Astrid - młodą żydówkę z Łomży, która przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS, który z początku jest bardzo oczarowany jej urodą i stylem bycia. Do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona…Dziewczyna ucieka z rąk wroga, szukając schronienia u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Dom obok” to historia, w której główną rolę odgrywają sąsiedzi, do których zgłasza się Milena z prośbą o pomoc. Dziewczyna planowała zrobić rodzicom niespodziankę, lecz nie zastała ich w domu. Wpadła na pomysł, aby zapukać do drzwi Nowickich. Do rodziny, która jakiś czas temu była zamieszana w zniknięcie pewnego chłopaka. Po czasie Milena budzi się w obcym pokoju. Zamknięta, pozbawiona telefonu, zdezorientowana. Nie wie jeszcze, ze to dopiero początek koszmaru, w jakim weźmie udział…

„Dom obok” to mroczny i duszny thriller, od którego nie sposób się oderwać! Autorka przedstawiła tę historię z perspektywy samej porwanej, jak i jej młodszej siostry Laury, która robi wszystko, aby ją odnaleźć. Ten sposób narracji jak najbardziej daje radę. Czytelnik bardzo precyzyjnie poznaje przy tym stan psychiczny obu bohaterek, który ze strony na stronę coraz bardziej napędza całą powieść. Moim zdaniem to największy atut tej książki. Kreacja postaci także zasługuje na ogromny plus. Mało tego, Klaudia Muniak perfekcyjnie przelewa na papier emocje, jakie towarzyszą nie tylko rodzicom i Laurze, ale również i Milenie. To, przez co przechodzi ta dziewczyna, jest nie do opisania. Jej wątki zdecydowanie wbijają w fotel, a im dalej w las, tym czytelnik odczuwa coraz to większy szok i niedowierzanie. „Dom obok” to powieść, która ukazuje najgorsze ludzkie oblicze. Oblicze pozbawione skrupułów i jakiejkolwiek empatii w stosunku do drugiego człowieka. To powieść o chorych fantazjach, niezrozumiałych czynach, wspaniałej, siostrzanej więzi i porwaniu, które zmieni wszystko. Wstrząsająca, mocna, krwawa, okrutna, brutalna, nieoczywista i ociekająca krwią historia, angażująca czytelnika już od pierwszych stron. Autorka w swojej książce serwuje wartką i oryginalną fabułę z niespodziewanymi zwrotami akcji i ciekawym zakończeniem, które naprawdę zaskakuje, lecz pozostawia także pewien niedosyt. I to jest właśnie jeden minus tej książki. Zabrakło mi w tym wszystkim większego rozwinięcia. Motyw sprawcy moim zdaniem nie został przedstawiony zbyt precyzyjnie. Niemniej, książę i tak bardzo polecam! Wierzę, że miłośnicy gatunku nie będą zawiedzeni.

„Dom obok” to historia, w której główną rolę odgrywają sąsiedzi, do których zgłasza się Milena z prośbą o pomoc. Dziewczyna planowała zrobić rodzicom niespodziankę, lecz nie zastała ich w domu. Wpadła na pomysł, aby zapukać do drzwi Nowickich. Do rodziny, która jakiś czas temu była zamieszana w zniknięcie pewnego chłopaka. Po czasie Milena budzi się w obcym pokoju....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sięgając po „Motel Sun Down” miałam mieszane uczucia, bowiem nie do końca wiedziałam, czy to mój klimat, ale ze względu na to, że książka była mega polecana - postanowiłam zaryzykować. I wiecie co? Nie żałuje, bowiem bawiłam się wybornie! Niejednokrotnie podczas czytania towarzyszył mi niemały dreszczyk emocji, oraz szybsze bicie serca, które powodowały, że lekko się bałam, ale ten strach podsycał również moją ciekawość!

Feel w stanie Nowy Jork 1982. - Dwudziestoletnia Viv Delaney marzy o przeprowadzce do Nowego Jorku. Aby do tego doszło, musi zarobić trochę pieniędzy, dlatego decyduje się na przyjęcie stanowiska nocnej recepcjonistki w motelu Sun Down. Kobieta bardzo szybko się orientuje, że z tym miejscem jest coś nie tak. Po czasie zauważa również, że hotel jest nawiedzony. Fell w stanie Nowy Jork, 2017. - Carly Kirk nie może pogodzić się z tym, że jej ciocia Viv zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Ostatnim miejscem, w którym była widziana był motel. Carly bez zastanowienia przyjmuje ofertę nocnej recepcjonistki i próbuje rozwiązać zagadkę, która zderzy ją z makabrycznymi sekretami tego miejsca.. Czy uda jej się dowiedzieć, co takiego spotkało jej ciotkę 35 lat temu? Tego zdradzić Wam nie mogę, ale zapewniam - dzieje się!

„Motel Sun Down” to powieść, która porywa czytelnika już od pierwszych stron. Autorka zdecydowała się na przedstawienie tej historii z perspektywy dwóch bohaterek - Carly i Viv. Uwielbiam taki zabieg w literaturze, bowiem prowadzi on niemałą grę z czytelnikiem, pozostawiając w jego głowie milion pytań pozbawionych odpowiedzi. Tutaj tak to właśnie wyglądało. Malo tego, Autorka bardzo umiejętnie kończy rozdziały, w tych najważniejszych i kluczowych momentach, przez co rozwiązanie zagadki zawinięcia Viv wcale nie jest łatwym zadaniem. Nie jest to typowy horror przepełniony krwią i mordem. To raczej lekki thriller z elementami nadprzyrodzonymi, który niejednokrotnie przyprawia o gęsią skórkę. Czuć klimat i to bardzo! „Motel Sun Down” to powieść, która wciąga, zaskakuje, a czasmai nawet i szokuje. Świetnie skonstruowana intryga powoduje, że książkę czyta się z prędkością światła, a za sprawą dobrego warsztatu literackiego Autorki, powieść w wielu miejscach staje się naprawdę realna i namacalna. Czytelnik całym sobą czuje ten dym papierosowy unoszący się w powietrzu, powiew chłodnego wiatru i strach, jaki towarzyszy naszym głównym bohaterkom. To powieść również o trudnych relacjach rodzinnych, demonach przeszłości, problemach dnia codziennego, niewyjaśnionych zaginięciach i utajonych morderstwach, które zmienią życie obu kobiet. Świetnie się bawiłam podczas czytania i ogromne Wam polecam sięgnąć po ten tytuł. Wierzę, że wciągnie Was bezpowrotnie w nawiedzone mury hotelu, którego ściany ociekają bólem i cierpieniem.

Sięgając po „Motel Sun Down” miałam mieszane uczucia, bowiem nie do końca wiedziałam, czy to mój klimat, ale ze względu na to, że książka była mega polecana - postanowiłam zaryzykować. I wiecie co? Nie żałuje, bowiem bawiłam się wybornie! Niejednokrotnie podczas czytania towarzyszył mi niemały dreszczyk emocji, oraz szybsze bicie serca, które powodowały, że lekko się bałam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Znam Twój sekret” to powieść skupiająca się na Clare, która przez ostatni rok nie miała łatwego życia. Dlatego kobieta bardzo ochoczo przystaje na wspólny wyjazd z dziećmi, mężem, oraz jego rodzicami. Cała rodzina wyjeżdża zatem do willi we Włoszech, gdzie planuje spędzić przyjemne i spokojne wakacje. Wszystko się zmienia, gdy dołącza do nich brat jej męża… z żoną, o której cała rodzina nie miała pojęcia. Ella już od początku wzbudza sympatię wszystkich domowników, poza Clare. Sytuacja staje się jeszcze bardziej napięta, gdy Ella oznajmia swojej szwagierce, że zna jej sekret. Sekret, który wywróci do góry nogami życie całej rodziny.

„Znam Twój sekret” to powieść, z którą na początku miałam mały problem, bowiem totalnie nie potrafiłam się w nią wkręcić. Fabuła była lekko mozolna i przegadana. Sytuacja się zmieniła, gdy do akcji wkroczyła Ella. Piękna, olśniewająca i nowoczesna kobieta. Kobieta, która okazała się być nie tylko totalnym przeciwieństwem Clare, ale i jej zagrożeniem. I to właśnie tutaj zaczyna się cała zabawa, która angażuje i ciekawi. Autorka w tej powieści wykreowała różnorodne charaktery, które zadziwiają na każdym kroku! Muszę przyznać, że nie polubiłam się z żadną postacią, lecz nie uważam tego za minus. Te osobowości dostarczyły mi tyle emocji, że szok! Pojawiły się nawet fragmenty, gdzie nerwy na ich poczynania targały mną niemiłosiernie! Miałam ochotę tam wejść i porządnie nimi potrząsnąć. W życiu realnym na pewno nie chciałabym mieć styczności z takimi osobami, a szczególnie z teściową obu kobiet, wokół której trzeba porządnie poskakać, aby zdobyć jej uznanie. Nie do końca też rozumiałam ich tok myślenia. Na miejscu tych kobiet w wielu kwestiach postąpiłabym inaczej, ale jestem w stanie zrozumieć, że każdy człowiek jest inny i każdy podejmuje decyzje takie, jakie mu pasują. I ta historia jest na to świetnym przykładem. Ale wracając do tematu: jeśli to czytacie, to już pewnie się domyślacie, że głównym wątkiem tej powieści jest rodzina. Z początku normalna, niepozorna. Lecz im dalej czytelnik podgląda ich utkane gniazdo, tym bardziej zaczyna dostrzegać pewne niedociągnięcia. Zauważa krzywe uśmiechy, wymuszane słowa, nieszczere intencje. I toksyczną rywalizację o względy teściowej, dwóch obcych sobie kobiet. Pod kątem psychologicznym książka jak najbardziej daje radę. Zmusza nie tylko do refleksji, ale i uczy, jakich ludzi i jakich zachowań warto unikać. Fabularnie rownież było bardzo ciekawie. Poza nudnym początkiem, w książce dzieje się naprawdę sporo! Emocji także nie brakuje. Sam wątek sekretu, również okazał się być interesujący, chociaż bardzo przewidywalny. Od razu zorientowałam się, o co w tym wszystkim chodzi. Niemniej, nie zepsuło mi to przyjemności z czytania, bowiem autorka trzymała w rękawie jeszcze sporo asów, które może nie do końca mnie zszokowały, ale zaciekawiły na tyle, że ciężko było mi odłożyć tę lekturę na bok. Połknęłam ją w dwa wieczory, bowiem życie tej dziwnej rodzinki naprawdę mnie zaciekawiło i zaangażowało! A finał? Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

„Znam Twój sekret” to powieść, o której mogłabym pisać i pisać! A to dlatego, że porusza ona tak wiele życiowych wątków, które zainteresują każdego! To powieść przede wszystkim o rodzinnych zawiłościach, nieuczciwości, zdradach, trudzie macierzyństwa, nieszczerych słowach, manipulacji, ogromnej rywalizacji, demonach przeszłości i wakacjach, które miały być odskocznią od rzeczywistości, a stały się koszmarem. Koszmarem, który wraz z ciałem wyrzuca na powierzchnię wody sekrety, skrywane za drzwiami na pozór miłej i kochającej się rodziny.

„Znam Twój sekret” to powieść skupiająca się na Clare, która przez ostatni rok nie miała łatwego życia. Dlatego kobieta bardzo ochoczo przystaje na wspólny wyjazd z dziećmi, mężem, oraz jego rodzicami. Cała rodzina wyjeżdża zatem do willi we Włoszech, gdzie planuje spędzić przyjemne i spokojne wakacje. Wszystko się zmienia, gdy dołącza do nich brat jej męża… z żoną, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Twórczość Alicji Sinickiej jest mi bardzo dobrze znana. „Uśpiona” to już szósta książka Autorki, jaką udało mi się przeczytać. Na dzień dzisiejszy moją topką jest zdecydowanie „Obserwatorka”, i „Służąca”. Książkę pt. „Będziesz tego żałować”, również wspominam całkiem dobrze. Jak na tle tych powieści wypadła „Uśpiona”? W moim odczuciu niestety trochę słabo.

„Uśpiona” to pozycja, w której główny wątek stanowi narkolepsja - choroba na jaką cierpi nasza główna bohaterka. Weronika każdego dnia musi zrobić sobie dwie godzinne drzemki, aby normalnie funkcjonować. Nie ma zielonego pojęcia, że w czasie snu, ktoś obcy wchodzi do jej domu. Ktoś, kto ma na jej punkcie niemałą obsesję. Brzmi przerażająco, prawda? Cóż, jak się okazuje, życie ma dla niej jeszcze w zanadrzu wiele innych niespodzianek. Między innymi martwego człowieka, jakiego Weronika znajduje na podłodze swojego salonu, tuż po jednej ze swoich drzemek. To zapoczątkuje koszmar, który totalnie zmieni jej życie.

„Uśpiona” to na pewno poprawny i przemyślany thriller, który potrafi wciągnąć i zaangażować. Najważniejszym punktem tej powieści jest narkolepsja. Autorka bardzo prezyzyjnie przybliża czytelnikowi to, z czym musi borykać się osoba, która cierpi na tę chorobę. Dowiedziałam się kilku ciekawych faktów na ten temat, więc za to ogromny plus. Poza tym, nie będę ukrywać - nigdy w życiu nie spotkałam się jeszcze z takim motywem w literaturze, więc dzięki temu, powieść ta na pewno zalicza się do tych oryginalnych i nieszablonowych. I niestety to są chyba jedyne plusy, jakie udało mi się wyłapać. Podczas czytania nie odczuwałam żadnych emocji, nie czułam adrenaliny, ani dreszczyku niepokoju, jaki charakteryzuje ten gatunek. Nie polubiłam się z główną bohaterką. Jej naiwność i nijakość niejednokrotnie mnie drażniły. Swoją drogą, moim zdaniem jej kreacja również nie została zbyt dobrze rozwinięta, bowiem poza tym, że cierpi na narkolepsję, nie wiemy o niej praktycznie nic. Mam wrażenie, że pod tym względem czytelnik musi sam wyciągnąć wnioski na temat jej osoby, z obserwacji i analiz, jakie ta prowadzi w swojej głowie. Autorka w tej powieści kładzie na to całkiem spory nacisk. Skupia się na umyśle Weroniki, co na początku potrafi oczywiście zafascynować, lecz im dalej w las - fascynacja niestety przeradza się w pewną irytację. Ciągle ten sam monolog, ciągle te same rozkminy. Po czasie zaczyna to być nudne. Ale żeby nie było, że tylko marudzę. Znajdą się również jeszcze dwa aspekty, jakie ratują tę książkę. Pierwszym z nich są na pewno rozdziały przedstawione z perspektywy tajemniczego obserwatora. Tutaj czuć ten złowrogi i psychodeliczny, oraz obsesyjny klimat! Bez dwóch zdań. Samo zakończenie także daje radę. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, więc finał jak najbardziej zalicza się do tych zaskakujących i nieoczywistych.

Koniec końców, totalnie nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Ciężko jest mi ocenić ten tytuł. Nie uważam, że to zła pozycja, ale daleko też jej do ideału. To powieść, która ma w sobie wiele plusów, jak i minusów. Niby zaangażowałam się w tę historię, czułam ciekawość, ale znudzenie także dawało o sobie znać. Trochę nierówna powieść, która podobała mi się tylko fragmentami. Tak czy inaczej, myślę, że książka jest warta przeczytania, chociażby ze względu na temat, jaki został w niej poruszony. To będzie dobra pozycja dla kogoś, kto zaczyna przygodę z thrillerem, oraz dla osób, które szukają lekkiej lektury - takiej do przeczytania i zapomnienia.

Twórczość Alicji Sinickiej jest mi bardzo dobrze znana. „Uśpiona” to już szósta książka Autorki, jaką udało mi się przeczytać. Na dzień dzisiejszy moją topką jest zdecydowanie „Obserwatorka”, i „Służąca”. Książkę pt. „Będziesz tego żałować”, również wspominam całkiem dobrze. Jak na tle tych powieści wypadła „Uśpiona”? W moim odczuciu niestety trochę słabo.

„Uśpiona” to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Psia gwiazda” to moje pierwsze spotkanie z autorką, otwierające cykl pt. „Kobiety z rodu Wierzbickich”. Jeśli już trochę mnie znacie, to wiecie, że ochoczo sięgam po sagi rodzinne. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych motywów w literaturze. Miałam co do tej książki spore oczekiwania. I pomimo, że ciężko było mi się wgryźć z początku w tę historię, tak po jej zamknięciu zdałam sobie sprawę, że się zakochałam! To była fantastyczna i nietuzinkowa książka, która zostanie ze mną na długo!

„Psia gwiazda” to przede wszystkim powieść o silnych i niezależnych kobietach! Na kartkach tej powieści autorka przedstawia Urszulę - najmłodszą z rodu, która nie ma zbyt dobrych relacji ze swoim ojcem. To rezolutna i mądra dziewczynka, wkraczająca powoli w dorosłość, przeprowadzająca czytelnika przez swoje kręte, ale i zaskakujące życie. Kolejną bohaterką jest Malwina - szalona jak na tamte czasy kobieta, która zamyka drzwi sypialni przed własnym mężem, oświadczając przy tym, że otworzy je dopiero w momencie, gdy ten nauczy ją czytać i pisać. Ostatnią główną postacią jest Dyzia - zupełne przeciwieństwo Malwiny, kochliwa kobieta, która z początku jest niepozorna, lecz im dalej w las, tym czytelnik zauważa jej grzeszki, jak i ogromną przemianę. I nie tylko jej, bowiem wojna wywróci życie do góry nogami całej tej trójki. Trzy kobiety z rodu Wierzbickich, trzy odmienne charaktery, trzy różne temperamenty, wykraczające ponad swój czas. Każda z nich ma inne oczekiwania od życia, każda z nich zmaga się z innymi bolączkami, każda z nich ma inną przeszłość. To właśnie one są źródłem tej powieści. Powieści, która zachwyca swoją nieszablonowością, oryginalnością i samym życiem. Życiem, które wystawia główne bohaterki na próbę, zmuszając je do trudnych wyborów. To historia nasączona emocjami, ciężkimi przeżyciami, miłością - tą prawdziwą, niespełnioną, gorzką. Historia o skomplikowanych relacjach rodzinnych, owiana trudami dnia codziennego i widmem nadciągającej wojny. Zdrada, przyjaźń, poświęcenie, ogromna wiara w Boga i zabobony, również nie są tutaj pojęciami obcymi. Powieść skupiająca się na człowieku, szukającego swojego miejsca na ziemii. Człowieku, który dużo widział i jeszcze więcej zobaczy. Powieść o sile kobiet, napisana przepięknym i melodyjnym językiem. Pełna wzruszeń, uśmiechu i żalu. Autorka idealnie przedstawiła klimat czasów I wojny światowej, kreśląc przy tym prostą, ale i zachwycającą fabułę, oraz barwne i porywcze osobowości, które niejednokrotnie zaskakują. To także historia, która uczy i zmusza do wielu refleksji. „Psia gwiazda” idealnie udowadnia, że życie bywa czasami przewrotne i bezlitosne, a największą krzywdę człowiekowi jest w stanie wyrządzić nikt inny, jak drugi człowiek. Gorąco zachęcam do przeczytania tej lektury.

„Psia gwiazda” to moje pierwsze spotkanie z autorką, otwierające cykl pt. „Kobiety z rodu Wierzbickich”. Jeśli już trochę mnie znacie, to wiecie, że ochoczo sięgam po sagi rodzinne. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych motywów w literaturze. Miałam co do tej książki spore oczekiwania. I pomimo, że ciężko było mi się wgryźć z początku w tę historię, tak po jej zamknięciu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

„Lilie królowej” to seria, w której poznajemy trzy główne bohaterki: ośmioletnią Mildę - Litwinkę, cudem unikającą śmierci podczas napaści krzyżaków na jej rodzinną wioskę, Amalię - jej rówieśniczkę, która wiedzie spokojne życie jako dwórka młodziutkiej królewny Jadwigi, oraz samą Jadwigę, przed i po koronacji. Trzy dziewczyny, trzy różne światy, trzy odmienne charaktery, trzy inne statusy społeczne, które w pewnym momencie połączy przyjaźń. Czytelnik już od pierwszego tomu obserwuje życie tych trzech osobowości, po cichutku podgląda ich świat, wzloty, upadki, okres dojrzewania, wejście w dorosłość, czy jak w przypadku Jadwigi - objęcie władzą Polski. To seria przede wszystkim o kobietach, ich prawach, marzeniach, celach, czy nakazach i zakazach, jakie były im narzucane w czasach średniowiecza, przeplatana polityczno-społecznymi wątkami, oraz prawdziwymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w tamtym okresie. To seria o samym życiu. Pięknych i tragicznych momentach, prawdziwych i niespełnionych miłościach, bólu, nadziei, czasach beztroski, oraz przyjaźni wystawionej na ogromną próbę. Historia nasączona emocjami, napisana z ogromnym rozmachem, porywająca, oryginalna. Powieść, przy której zdecydowanie nie ma czasu na nudę! Autorka w tej serii wykreowała niesamowicie barwne, silne, ale i pokrzywdzone przez życie bohaterki, które pokochacie już od pierwszych stron! Klimatyczna, fantastyczna, piękna, wielowątkowa, pouczająca, nieprzewidywalna i na maksa wciągająca historia, którą koniecznie musicie poznać. To zdecydowanie jedna z tych serii, obok której nie można przejść obojętnie. Jestem zachwycona, nie tylko cudowną fabułą, ale i wspaniałym piórem Autorki, które przenosi czytelnika w samo centrum średniowiecznych zwyczajów, zabobonów, i całej tej aury, jaka panowała w tamtej epoce. Dbałość o szczegóły, ciekawostki historyczne i autentyczność tej historii powoduje, że po skończeniu pierwszego tomu, poczujesz ogromną potrzebę, aby sięgnąć po kolejny! Bardzo, a to bardzo polecam! I z niecierpliwością czekam na kolejną część. Dawno nie czytałam tak fenomenalnej historyczno-obyczajowej serii. Bez dwóch zdań skradła moje serce. ❤️

„Lilie królowej” to seria, w której poznajemy trzy główne bohaterki: ośmioletnią Mildę - Litwinkę, cudem unikającą śmierci podczas napaści krzyżaków na jej rodzinną wioskę, Amalię - jej rówieśniczkę, która wiedzie spokojne życie jako dwórka młodziutkiej królewny Jadwigi, oraz samą Jadwigę, przed i po koronacji. Trzy dziewczyny, trzy różne światy, trzy odmienne charaktery,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która ma ogromny związek z pisaniem, bowiem dotyczy nikogo innego, jak pisarza, a właściwie pisarki, ukrywającej się pod pseudonimem- Maud Dixon. Maud to kobieta żyjąca w całkowitym odosobnieniu, samotna, tajemnicza. Nie udziela wywiadów, nie wstawia nigdzie swoich zdjęć, nie pokazuje się publicznie, nie spotyka się ze swoimi fanami, którzy ciągle zadają sobie pytanie „kim ona jest?”Takimi właśnie poczynaniami zapewnia sobie pełną anonimowość. Trochę dziwna sprawa, prawda? Jeszcze dziwniejsze jest to, że pewnego dnia postanawia znaleźć sobie asystentkę. Na tę ofertę natrafia Florence Darrow, która od zawsze chciała być sławną pisarką. Jak Maud Dixon. Więc jak łatwo można się spodziewać - dziewczyna bez wahania zgadza się na tę propozycję. I właśnie w tym momencie zaczyna się ich wspólna, kręta i tragiczna przygoda, która wywróci do góry nogami życie nie tylko Maud, ale i Florence. Wypadek samochodowy zmieni wszystko…

„Pozorantka” to kolejna pozycja, z którą mam problem i totalnie nie wiem, co mam o niej myśleć. Z jednej strony dostałam całkiem poprawny i nieschematyczny thriller, a z drugiej, patrząc na całokształt- nie znalazłam w nim nic odkrywczego. Pierwsza połowa książki niestety strasznie mnie wynudziła. Był nawet moment, gdzie chciałam ją porzucić, ale koniec końców tego nie zrobiłam. I w sumie cieszę się z tego powodu, bowiem druga połowa nabiera tempa i w końcu coś zaczyna się dziać. Pojawia się akcja, momenty zaskoczenia, jak i niemała dezorientacja. To zdecydowanie ratuje tę historię. Kolejnym plusem jest kreacja bohaterek. Autorka wykreowała dwie osobowości, które ciężko polubić, lecz moim zdaniem stanowi to największy atut tej książki. Czytelnik przez całą powieść analizuje umysły obu kobiet, zmagając się z przy tym z ich obłudą, intrygami, oraz oszustwami, które niejednokrotnie potrafią zaskoczyć. Bohaterki prowadzą grę nie tylko między sobą, ale i samym czytelnikiem. Ten zabieg powoduje, że praktycznie do samego końca ciężko jest rozgryźć ich intencje, oraz zamiary. „Pozorantka” to historia przede wszystkim o kłamstwach, manipulacjach, ogromnej determinacji, zazdrości i nienawiści. Historia ukazująca najgorszą i najmroczniejszą stronę człowieka. Tę, która przejdzie po trupach do celu, tylko po to, aby zabrać Ci to, co Cię uszczęśliwia. Zrobi wszystko, aby pozbawić Cię marzeń i wszystkich rzeczy, na które tak długo i ciężko pracowałeś. To książka o podłych zachowaniach i nieszczerych uśmiechach. Historia, która zmusza do refleksji, oraz w jakiś sposób ostrzega przed tym, jakich jednostek ludzkich warto omijać w swoim życiu. To opowieść, która potrafi zaciekawić, oraz wciągnąć w toksyczny świat, jaki się w niej toczy. Książka o marzeniach, samotności, zawiści, skomplikowanych relacjach międzyludzkich, popełnionych błędach oraz demonach przeszłości, które powracają do naszych głównych bohaterek jak bumerang. Sam finał także daje radę, chociaż nie ukrywam - niektóre wątki okazały się być lekko przewidywalne, a także pod wieloma aspektami - trochę nierealne. Koniec końców „Pozorantka” to całkiem przyjemna książka, z fajnym motywem, którą można przeczytać. Gdyby nie ten nudny początek i kilka przekoloryzowanych fragmentów, wyszłaby z tego naprawdę fantastyczna i na maksa angażująca lektura. A tak okazała się być po prostu dobra. Bez szału, bez rewelacji. Rewelacja pojawiała się tylko fragmentami. A przecież nie o to chodzi w tym gatunku, prawda?

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, która ma ogromny związek z pisaniem, bowiem dotyczy nikogo innego, jak pisarza, a właściwie pisarki, ukrywającej się pod pseudonimem- Maud Dixon. Maud to kobieta żyjąca w całkowitym odosobnieniu, samotna, tajemnicza. Nie udziela wywiadów, nie wstawia nigdzie swoich zdjęć, nie pokazuje się publicznie, nie spotyka się ze swoimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moja znajomość z Ruth Ware zaczęła się od książki „Pod kluczem”, którą serdecznie Wam polecam! Następnie zdecydowałam się na „Śmierć Pani Westaway” - która niestety bardzo mnie rozczarowała. Mimo wszystko postanowiłam dać autorce kolejną szansę i tym oto sposobem w moje ręce wpadło „Jedno po drugim”. Historia, która zachęciła mnie opisem. Czy spełniła moje oczekiwania? I tak i nie. Niby dostałam poprawnie skonstruowaną opowieść, która na swój sposób mnie zaciekawiła, a z drugiej strony - spodziewałam się chyba czegoś mocniejszego i bardziej wyszukanego.

W tej powieści Ruth Ware zaprasza czytelnika w sam środek luksusowego domku w górach, gdzie dochodzi do spotkania pracowników firmy, którzy zorganizowali ten wyjazd po to, aby porozumieć się w pewnych kwestiach dotyczących ich działalności na rynku. W grę wchodzą duże pieniądze. Mogłoby się wydawać, że wypad w góry zjedna grupę, zaciśnie również między nimi nić przyjaźni i rozwieje panujące między nimi konflikty.. niestety, ten plan nie wypala. Już od samego początku czuć między nimi napiętą atmosferę. Mało tego, lawina śnieżna zapoczątkuje jeszcze większy dramat, nie tylko na zewnątrz wynajętego domku, ale i wśród uczestników, którzy zaczną znikać… jedno po drugim.



„Jedno po drugim” to książka, która potrafi na swój sposób zaangażować i zaciekawić. W tej powieści Ruth Ware przedstawia czytelnikowi kilku bohaterów, których nie da się polubić. Przedstawia nam typy ludzi, których nie obchodzi dobro innych. Intrygantów, którzy nie widzą nic, poza czubkiem własnego nosa. Ci bohaterowie przeprowadzą czytelnika przez multum kłamstw i manipulacji, fałszywych uśmiechów i nieszczerych intencji. Ta kreacja okazała się być strzałem w dziesiątkę. Tutaj każda osoba prowadzi własną grę, nie tylko między sobą, ale i samym czytelnikiem. Uważam to za największy plus książki. Fabularnie za to, było dość słabo. Autorka zdecydowała się na powolną akcję i stopniowe budowanie napięcia. W tej powieści nie dynamizm, a profile psychologiczne postaci odgrywają największą rolę. I to jest spoko! Lubię takie książki. Lecz tutaj coś mi zgrzytało. O ile z początku ten zabieg jak najbardziej mi odpowiadał, tak później zaczął mnie lekko nudzić. Bo ile można w kółko wałkować te same kwestie? Ile razy można czytać o jednym i tym samym? Nic dziwnego, że znużenie dawało o sobie znać. Liczyłam na jakieś smaczki, większy dreszczyk emocji, czy niespodziewane zwroty akcji. Niestety, ale się nie doczekałam. Owszem, poczynania bohaterów potrafią niejednokrotnie zaskoczyć, lecz koniec końców spodziewałam się chyba czegoś mocniejszego i bardziej oryginalnego. Czegoś, co spowoduje, że książka zostanie w mojej głowie na dłużej. Niestety, ale dość szybko o niej zapomnę. Finał także okazał się lekkim rozczarowaniem - przewidywalny i mało wyszukany. Ta książka miała naprawdę ogromny potencjał, autorka miała ogromne pole do popisu, lecz totalnie tego nie wykorzystała. Patrząc na całokształt - tylko bohaterowie i ich rywalizacja ratują tę powieść. Reszta wyszła dość średnio.

„Jedno po drugim” to historia, z którą można się polubić. To zależy od tego, jakie kto ma wymagania. To książka, w której czuć mroźny i lekko klaustrofobiczny klimat. Czuć negatywną energię i sprzeczne sygnały. Lecz nie czuć w niej dreszczyku emocji. Książka nie zaskakuje niczym szczególnym. Motywy w niej wykorzystane można bez problemu znaleźć w innych pozycjach. To nie było nic wyjątkowego, ani szczególnego.

Moja znajomość z Ruth Ware zaczęła się od książki „Pod kluczem”, którą serdecznie Wam polecam! Następnie zdecydowałam się na „Śmierć Pani Westaway” - która niestety bardzo mnie rozczarowała. Mimo wszystko postanowiłam dać autorce kolejną szansę i tym oto sposobem w moje ręce wpadło „Jedno po drugim”. Historia, która zachęciła mnie opisem. Czy spełniła moje oczekiwania? I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Noc, w której zniknęła” to było moje pierwsze spotkanie z Autorką i jeśli mam być szczera - trochę się go obawiałam. Opinie o tej książce są różne. Jak się okazało, ta obawa była niepotrzebna, bowiem Lisa Jewell już od pierwszych stron tak mnie zaczarowała swoim piórem, że od razu przepadłam. Autorka w tej powieści serwuje czytelnikowi logiczną, spójną i trzymającą w napięciu intrygę, od której nie sposób się oderwać. Historia ta została przedstawiona z perspektywy Sophie - pisarki kryminałów. Kobieta po przeprowadzce w nowe miejsce, trafia na sprawę zaginięcia nastolatki, która dwa lata temu wyszła na randkę, zostawiając małego synka pod opieką swojej mamy. Od tamtej pory słuch o Tallulah zaginął. Nikt nie wie, co się stało z tą młodą dziewczyną. Nikt poza nią. Tallulah na kartkach tej powieści także opowiada nam swoją historię. Tę historię przed zaginieciem. Stopniowo odkrywa przed czytelnikiem karty, które zaprowadzą go do prawdy. Uwielbiam taką wielowątkowość w powieściach. Prowadzi ona do tajemniczości i niemałej gry z czytelnikiem, co również i tutaj miało miejsce. Mało tego, Autorka na tle całej tej intrygi nie zapomniała o bohaterach. Mamy zatem świetnie wykreowane osobowości, różne charaktery, różne historie, marzenia, doświadczenia i więzi. To wszystko wpływa na to, że stają się oni bardziej realni. Namacalność tych postaci powoduje, że książkę czyta się z ogromnym zaangażowaniem. Świetnie skonstruowana intryga, tajemnice wiszące w powietrzu, dramat rodzinny, czy mrok pewnego domu, nadają tej powieści lekkiego dreszczyku emocji. I mino, że akcja w książce rozgrywa się raczej niespiesznie - Autorka potrafi niejednokrotnie zaskoczyć.

„Noc, w której zniknęła” to świetnie poprowadzony, niebanalny, oraz intrygujący thriller, skupiający się nie tylko na samym zaginieciu, ale również i traumach, sekretach, skomplikowanych relacjach, oraz manipulacjach. Ból, tęsknota, miłość - ta dobra i zła, ta piękna i gorzka, również nie są tutaj pojęciami obcymi. Pojawiający się motyw obsesji, toksycznych zachowań i despotycznych odruchów, powoduje, że książka w pewnych momentach staje się niemalże nieodkładalna. To była bardzo duszna, ale i w jakiś sposób fantastyczna przygoda, nasączona emocjami i bezsilnością bohaterów, którą koniecznie musicie poznać. Jedyny mój problem to finał. Jak dla mnie okazał się trochę przewidywalny i może trochę nierealny. Niemniej, na tle tych wszystkich wydarzeń nie ma on większego znaczenia. Ogromne brawa należą się również dla Pani Agnieszki Brodzik, która w fenomenalny sposób przełożyła tę książkę na język polski.

„Noc, w której zniknęła” to było moje pierwsze spotkanie z Autorką i jeśli mam być szczera - trochę się go obawiałam. Opinie o tej książce są różne. Jak się okazało, ta obawa była niepotrzebna, bowiem Lisa Jewell już od pierwszych stron tak mnie zaczarowała swoim piórem, że od razu przepadłam. Autorka w tej powieści serwuje czytelnikowi logiczną, spójną i trzymającą w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Uwielbiam, kiedy fabuła książki rozgrywa się w małej społeczności. To zdecydowanie mój ulubiony motyw, jeśli chodzi o kryminał i thriller. Dlatego totalnie kusiło mnie sięgniecie po „Miasteczko Twin Falls”. No i nie ukrywajmy - o tej pozycji było również dość głośno. Pozytywne recenzje wylewały się jak szalone. I na początku podchodziłam do nich dość sceptycznie, lecz kiedy zaczęłam czytać książkę, zrozumiałam zachwyty i przepadłam na maska. „Miasteczko Twin Falls” ma wszystko, czego można oczekiwać od porządnego i mocnego thrillera.

Jak łatwo już można się spodziewać - akcja książki rozgrywa się w małym miasteczku, gdzie dwadzieścia lat wcześniej została brutalnie zamordowana pewna nastolatka. Mordercę schwytano, a sprawa ucichła. Wszystko się zmienia, gdy do miasteczka wkracza młoda i dociekliwa podcasterka kryminalna. Skazany za morderstwo Clayton Pelley nawiązuje z nią kontakt i po latach milczenia postanawia ujawnić nowe fakty. Jak się okazuje, ta sprawa wcale nie została zakończona. To dopiero początek, który rozpęta huragan wśród miejscowych mieszkańców…

„Miasteczko Twin Falls” to fenomenalny thriller, od którego nie sposób się oderwać. Autorka postanowiła przedstawić tę historię nie tylko na przestrzeni dwóch ram czasowych, ale i z perspektywy kilku bohaterów, co okazało się być strzałem w dziesiątkę, bowiem te oto zabiegi doprowadziły do tajemniczości i niebanalnej zabawy psychologicznej z czytelnikiem. Mało tego, Loreth White kreśli również niesamowicie dobrze wykreowane osobowości, które jak się okazuje - skrywają niejeden sekret, więc książka i pod tym względem niejednokrotnie zadziwia. To taka pozycja, w której ciągle coś się dzieje. Jak nie w aspekcie śledztwa, to w treści obyczajowej. I do tego podcast kryminalny w tle. Świetne i klimatyczne uzupełnienie całej historii. „Miasteczko Twin Falls” to idealnie nakreślona powieść, owiana mrocznym i dusznym klimatem, strachem przed prawdą, oraz ludzkimi słabościami, zwieńczona przemyślanym i zadziwiającym finałem. To historia, która skupia się nie tylko na motywie morderstwa, ale i kwestiach, jakie dotyczą nastolatków i ich bliskich. Nie zabraknie w niej zatem ciężkich i gorzkich do przełknięcia tematów. Tajemnice, kłamstwa, problemy rodzicielskie, demony przeszłości, oraz trudna rzeczywistość również nie są tutaj pojęciami obcymi. To idealna powieść dla miłośników mrocznych i brutalnych historii.

„Miasteczko Twin Falls” to naprawdę bardzo dobra, mocna i zdecydowanie warta polecania powieść, o której na pewno szybko nie zapomnę. Tym bardziej, że została ona inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Także zachęcam do przeczytania!

Uwielbiam, kiedy fabuła książki rozgrywa się w małej społeczności. To zdecydowanie mój ulubiony motyw, jeśli chodzi o kryminał i thriller. Dlatego totalnie kusiło mnie sięgniecie po „Miasteczko Twin Falls”. No i nie ukrywajmy - o tej pozycji było również dość głośno. Pozytywne recenzje wylewały się jak szalone. I na początku podchodziłam do nich dość sceptycznie, lecz kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Lubicie książki true crime? Historie oparte na prawdziwych wydarzeniach?


Ja mega lubię! Fikcyjne morderstwa to jedno, ale kiedy ma się do czynienia z prawdziwym zabójstwem, od razu podczas czytania można poczuć niemałe dreszcze przerażenia. Swoją drogą - może to dziwnie zabrzmi, ale fascynuje mnie zaglądanie w umysł psychopatycznych zabójców. Bardzo mnie ciekawi, co takiego ma w głowie osoba, która dopuszcza się tak brutalnego czynu, jakim jest morderstwo. Co popycha ludzi do tego, aby pozbawić kogoś życia? Kiedy zobaczyłam „Finalistkę” w zapowiedziach, od razu trafiła na moją listę książek, które koniecznie muszę przeczytać. Miałam nadzieję, że Autorka bardzo precyzyjnie odpowie mi na to pytanie. I tak się właśnie stało!

Krótko mówiąc, „Finalistka” to historia inspirowana życiorysem Agnieszki Kotlarskiej - modelki i miss Polski 1991 roku. W książce jej rolę odgrywa Agata Szklarska, która po latach spędzonych za oceanem postanawia wrócić do Polski. Kiedy Darek dowiaduje się o powrocie kobiety - niezwłocznie chce się z nią spotkać. Od lat czekał na to, aby powiedzieć jej coś ważnego… I to właśnie w tym momencie jego obsesja na punkcie Agaty pokaże swoje prawdzie oblicze, doprowadzając przy tym do ogromnej tragedii.

„Finalistka” to powieść, od której nie sposób się oderwać. Autorka serwuje czytelnikowi prawdziwą historię, która niejednokrotnie szokuje i przyprawia o szybsze bicie serca. Magdalena Majcher zdecydowała się na przedstawienie tej opowieści z perspektywy nie tylko Darka, ale również i Agaty. Ten zabieg sprawdził się tutaj wyśmienicie. Dzięki temu czytelnik bardzo precyzyjnie poznaje tę dwójkę, ma świetny podgląd nie tylko na ich życie, ale również i ich problemy, chwile zwątpienia, momenty szczęścia i radości, oraz… obsesyjnie popędy. Muszę przyznać, że kreacja bohaterów stanowi tutaj największy atut. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak Autorka świetnie przelała na papier ich emocje, jak idealnie się w nich wczuła. Czytelnik przez całą powieść obserwuje życie Agaty - skromnej, mądrej i rozważnej dziewczyny, która zatraca się w modelingu, odnosząc przy tym ogromne sukcesy. Gdzieś w oddali patrzy na nią Darek - zakochany w jej urodzie, snujący plany i marzenia. Człowiek, który kocha. Którego obsesyjna miłość z rozdziału na rozdział przeradza się w nienawiść. Nienawiść, która niszczy wszystko. Nawet czytelnika, którego podczas czytania, niejednokrotnie zasmuca fakt, że stąpa po tak okropnym świecie.

„Finalistka” to historia przyprawiająca o dreszcze. To powieść nie tylko o samej tragedii, ale również i samym życiu. Chorej miłości, stalkingu i psychopatycznych odruchach. To historia, która wydobywa emocje. Smuci i szokuje. Zmusza do refleksji. Otwiera oczy i w pewien sposób namawia do ostrożności. Historia, która naprawdę precyzyjnie przybliża tragedię Agnieszki Kotlarskiej. Magdalena Majcher odrobiła tę pracę domową na szóstkę z plusem. To było moje pierwsze spotkanie z Autorką, ale po tej lekturze już wiem, że na pewno nie ostatnie. Bardzo przypadł mi do gustu styl, jakim została napisana ta książka. Ciężki temat otulony lekkim i przyjemnym piórem. Polecam!

Lubicie książki true crime? Historie oparte na prawdziwych wydarzeniach?


Ja mega lubię! Fikcyjne morderstwa to jedno, ale kiedy ma się do czynienia z prawdziwym zabójstwem, od razu podczas czytania można poczuć niemałe dreszcze przerażenia. Swoją drogą - może to dziwnie zabrzmi, ale fascynuje mnie zaglądanie w umysł psychopatycznych zabójców. Bardzo mnie ciekawi, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

„Spacerujący z książkami” to kolejna opowieść, która skradła moje serce!

Carl Kollhoff to księgarz niezwykły. Jego bezgraniczna miłość do książek może zawstydzić niejednego mola książkowego. Carl co wieczór, podczas spaceru roznosi książki swoim klientom. Klientom, których totalnie nie zna, ale stanowią dla niego ważną część jego skromnego życia. Pewnego dnia podczas jednej z wędrówek, przyczepia się do niego Schascha - na maksa wygadana dziewczynka, która nie daje spokoju starszemu mężczyźnie. Carl, w pewnym momencie ma dość jej towarzystwa. Lecz Schascha się nie poddaje. Jak się później okaże - to dziecko diametralnie zmieni jego życie.

„Spacerujący z książkami” to wybitna i niezwykle otulająca powieść, która rozkocha w sobie niejednego czytelnika. Głównym motywem tej pozycji, jak łatwo można się spodziewać - są książki. Ale nie tylko! Carsten Henn w swojej powieści skupia się przede wszystkim na relacjach międzyludzkich i więzi, jaka może zacisnąć się wokół zupełnie obcych sobie ludzi. Ukazuje obraz pięknej przyjaźni, zrodzonej ze wspólnej pasji. Dobrą wisienką na torcie stanowi tutaj także kreacja głównych bohaterów. Carl to starszy mężczyzna, człowiek o wspaniałym sercu i dobrych manierach. Człowiek, który każdego dnia wręcza książki innym ludziom, wywołując przy tym uśmiech na ich twarzy. Schascha natomiast to dziewięcioletnia, rozgadana, ale i mądra, oraz rezolutna dziewczynka, która pragnie spacerować z Carlem. Księgarzowi nie do końca podoba się ten pomysł, bowiem już pierwszego dnia ta mała istota burzy cały jego uporządkowany harmonogram, oraz spokój i życie jego klientów. Powoli jednak, z pomocą tej energicznej dziewczynki, zaczyna dostrzegać rzeczy, których przedtem nie widział. Dzięki niej zauważa, że jego klienci to pokrzywdzeni przez życie ludzie. Ludzie, którzy uciekają do krainy książki, aby odwrócić wzrok od otaczającej ich rzeczywistości. Rzeczywistości przepełnionej smutkami, niepowodzeniami, przykrymi sytuacjami, czy toksycznymi relacjami. Carl wraz z Schaschą przeprowadza czytelnika przez samo życie. Życie, które niejednokrotnie zaskoczy i zmusi do wielu refleksji.

„Spacerujący z książkami” to piękna, kojąca, ciepła, wartościowa, wesoła, ale również i momentami bardzo smutna opowieść, o przemyślanej i idealnie nakreślonej fabule, od której nie sposób się oderwać. To lektura skupiająca się na człowieku i jego uczuciach. Autor porusza tutaj również temat przemocy domowej, samotności, ułomności, wstydu, bezradności, lęków, czy śmierci. Ale mimo całej tej otoczki, czuć w niej aurę życzliwości i dobroci, która daje nadzieję na lepsze jutro. To zdecydowanie jedna z TYCH WYJĄTKOWYCH opowieści, obok której nie można przejść obojętnie. Uśmiech przez łzy, emocje, samo życie. Cudowna bajka dla dorosłych, nasączona magicznym klimatem. Polecam!

„Spacerujący z książkami” to kolejna opowieść, która skradła moje serce!

Carl Kollhoff to księgarz niezwykły. Jego bezgraniczna miłość do książek może zawstydzić niejednego mola książkowego. Carl co wieczór, podczas spaceru roznosi książki swoim klientom. Klientom, których totalnie nie zna, ale stanowią dla niego ważną część jego skromnego życia. Pewnego dnia podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, której akcja rozgrywa się w luksusowym hotelu w pięknych i malowniczych Karkonoszach. To właśnie tam Nina i Tomasz Engelowie przyjeżdzają do „Wichrowych Wzgórz” na upragniony weekend. Weekend, który zamienia się w koszmar, gdy Tomasz odkrywa, że jego żona zaginęła. Mężczyzna popada w obłęd i zaczyna obsesyjne poszukiwania…

„Apartament” to książka, która całkowicie mnie porwała. Już od pierwszego zdania wiedziałam, że to będzie wyśmienita uczta literacka. I się nie myliłam. Autorka stworzyła naprawdę wciągającą, intrygującą, a przede wszystkim - spójną i logiczną powieść, od której ciężko się oderwać. Historia ta została przedstawiona z perspektywy Tomasza - świetnie wykreowanego bohatera, zmagającego się nie tylko z zaginięciem żony, ale również i demonami przeszłości, które stopniowo zaczynają wychodzić na światło dzienne, za sprawą pamiętnika Niny. Jej zapiski pojawiające się pomiędzy rozterkami i analizami Tomasza, wprowadzają do fabuły nutę tajemniczości i niepewności. Świetnie przemyślany zabieg, który pozostawia po sobie jeszcze więcej pytań pozbawionych odpowiedzi. W samej fabule na próżno szukać jakiegokolwiek dynamizmu i tysiąca zwrotów akcji. W moim odczuciu Autorka bardziej skupia się na profilu psychologicznym człowieka, zagadkach ludzkiego umysłu, traumach, bólu, krzywdach, czy bezsilności. Niemniej, książka potrafi niejednokrotnie zaskoczyć. Do samego końca tak naprawdę ciężko rozszyfrować, o co w tym wszystkim chodzi, bowiem wychodzące na jaw sekrety nieustannie pogrywają z czytelnikiem na każdej możliwej płaszczyźnie, także finał jak najbardziej zalicza się do tych zaskakujących. I to nie tylko dla odbiorcy, ale również i samego Tomasza.

„Apartament” to powieść, którą zdecydowanie warto przeczytać! Niebanalna intryga, klimat, mroczna otchłań ludzkiej psychiki, tajemnice, świetnie nakreślone osobowości, przeszłość powracająca jak bumerang - powodują, że nie odłożysz tej książki, dopóki jej nie skończysz.

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, której akcja rozgrywa się w luksusowym hotelu w pięknych i malowniczych Karkonoszach. To właśnie tam Nina i Tomasz Engelowie przyjeżdzają do „Wichrowych Wzgórz” na upragniony weekend. Weekend, który zamienia się w koszmar, gdy Tomasz odkrywa, że jego żona zaginęła. Mężczyzna popada w obłęd i zaczyna obsesyjne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pierwsza książka z „serii Skandynawskiej” za mną.” Sięgając po „Życie Sus”, totalnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bowiem poza Camillą Läckberg, nigdy nie miałam styczności ze skandynawskimi Autorami, ani tego typu literaturą. I co? Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, bo to trochę za duże słowo. Czuję lekkie rozczarowanie. Nie twierdzę, że to zła pozycja! Książka sama w sobie okazała się być ciekawa, angażująca i całkiem zgrabnie poprowadzona, lecz po jej skończeniu, mam wrażenie, że cała ta historia była tak naprawdę o niczym. To jedna z tych powieści, która totalnie nic nie wnosi do naszego życia.

Jak sam tytuł wskazuje, „Życie Sus” opowiada o Sus - młodej dziewczynie, która nienawidzi. Gardzi wszystkim i wszystkimi. Osoba samotna, pozbawiona empatii i jakichkolwiek skrupułów. Dziewczyna, która musi radzić sobie w życiu sama. Sus ma świadomość, że jej przeszłość odezwie się do niej w przyszłości. Dlatego chce być na nią przygotowana, w czym pomaga jej kolekcja noży. Kolekcja, której nie zawaha się użyć, gdy przyjdzie jej spotkać się twarzą w twarz z potworem, który zamordował jej matkę.

Po przeczytaniu tego opisu pomyślałam sobie „kurczę, to może być naprawdę mocne!” Niestety wyszło zupełnie inaczej. Na pewno ogromnym plusem jest kreacja głównej bohaterki. Tutaj Autor dał radę i przedstawił czytelnikowi dziewiętnastoletnią dziewczynę, pełną negatywnych cech i zachowań. Dziewczynę, której głównym celem jest zemsta. Zachowanie Sus niejednokrotnie potrafi szokować, a sam jej tok myślenia, plany i wszystkie analizy - bez dwóch zdań przyprawiają o dreszcze. Nie jest to postać, która tworzy wokół siebie dobry obraz. Tej osobowości zdecydowanie nie można polubić. Współczuć? Oczywiście. „Życie Sus” idealnie pokazuje, że dzieciństwo ma ogromny wpływ na budowanie przyszłości. I to niestety jedyne plusy, jakie jestem w stanie wyłapać. Sama historia w dużej mierze skupia się na obserwacji życia Sus, przepełnionego samotnością, narkotykami, obsesyjnymi zachowaniami, dość mocnymi i brutalnymi celami, jakie stawia sobie każdego dnia. Przez to czytelnik oczywiście poznaje bohaterkę na wylot, ale nic poza tym. Mało tego - historia ta okazała się być bardzo oszczędna w treści. Minimalistyczny dobór słów powoduje, że czytelnik tak naprawdę wiele rzeczy musi dopowiedzieć sobie sam. A nie ukrywajmy - nie o to w tym chodzi. Zabrakło mi w tym wszystkim głębszego rozwinięcia, szerszych opisów, większej dawki emocji. Niektóre wątki zostały omówione w zaledwie dwóch zdaniach. To była naprawdę skromna w słowach powieść, która wiele przez to traci. Gdyby Autor poszerzył kilka kluczowych fragmentów - ta powieść brzmiałaby zupełnie inaczej. A tak wyszedł z tego typowy średniak, który może i nadaje się do polecenia, ale fajerwerków nie ma co się spodziewać.

„Życie Sus” nie jest złą książką, ale naprawdę daleko jej do ideału. Z początku miała ona ogromny potencjał, lecz im dalej w las - widać, że nie został on w ogóle wykorzystany. To historia nie tylko o zepsutej życiem dziewczynie, ale również i rodzinie, zemście, walce z własnymi słabościami. To powieść, która potrafi zaangażować, lecz nie wyróżnia się niczym specjalnym. Samo zakończenie także nie zachwyca. Przez całą powieść czekałam na finał, bowiem spodziewałam się bomby, a tak naprawdę Autor zafundował mi rozczarowanie. To zakończenie było naprawdę bez sensu i sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Książkę można przeczytać, dla zabicia czasu, albo jeśli ma się ochotę na coś szybkiego i mało wymagającego. To taka historia, którą można „skosztować” w zaledwie trzy godzinki. Tak czy inaczej nie zamierzam porzucać tej serii. W kolekcje czeka na mnie jeszcze „pożegnanie z Afryką” i „niebo w kolorze siarki”. Mam nadzieję, że te tytuły okażą się być o niebo lepsze!

Pierwsza książka z „serii Skandynawskiej” za mną.” Sięgając po „Życie Sus”, totalnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bowiem poza Camillą Läckberg, nigdy nie miałam styczności ze skandynawskimi Autorami, ani tego typu literaturą. I co? Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, bo to trochę za duże słowo. Czuję lekkie rozczarowanie. Nie twierdzę, że to zła pozycja!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Nasza prywatna gra” to powieść, na którą trafiłam przez przypadek, przeglądając nowości na Legimi. Opis bardzo mnie zaintrygował, więc od razu siadłam do czytania. Nie miałam wobec tej książki żadnych oczekiwań, bowiem to było moje pierwsze spotkanie z Autorką i tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Czy książka dała radę? I tak i nie. Wprawdzie dostałam wszystko, czego oczekuję od tego gatunku, lecz z drugiej strony czuję również ogromny niedosyt. Ale po kolei.

„Nasza prywatna gra” to historia Bianki, która zjawia się w rodzinnym Nasielsku, aby odwiedzić grób matki. Wieczorem prowadzi zajęcia w szkole językowej, lecz nie wraca już do domu. Budzi się za to związana w ciasnym i dusznym piwniczym pomieszczeniu. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego się tam znalazła, nie wie również, kto mógłby za tym stać. Wie jedynie, że jej oprawca skrywa się za przerażającą maską i nie ma wobec niej dobrych zamiarów. Mąż i ojciec Bianki próbują odnaleźć dziewczynę na własną rękę. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy jej przeszłość cichutko zapuka do ich drzwi. Przeszłość, która skrywa wiele tajemnic. I wiele złego.

„Nasza prywatna gra” to zdecydowanie fajnie skonstruowany thriller, z przemyślaną i spójną fabułą, nasączoną wieloma zaskakującymi wątkami jak i zwrotami akcji. Autorka bardzo umiejętnie manipuluje czytelnikiem, przez co do samego końca ciężko rozgryźć, kto tak naprawdę stoi za porwaniem głównej bohaterki, więc finał jak najbardziej zalicza się do tych zdumiewających i nieoczywistych. Tajemnice, sekrety rodzinne, walka z chorobą psychiczną, mroczna otchłań porwania, dylematy, intrygi, oraz skomplikowane relacje międzyludzkie, także stanowią tutaj smaczny kąsek. To książka, w której króluje duszny i psychodeliczny klimat, nasączony przerażonym oddechem Bianki, więzionej w ciasnych murach klaustrofobicznej piwnicy. Także jak widać, książka daje radę. Ale też nie do końca. Cała ta historia została przedstawiona z perspektywy kilku bohaterów, i o ile uwielbiam taki zabieg w literaturze, o tyle tutaj totalnie się to nie sprawdziło. Nie twierdzę - ci bohaterowie potrafią nieźle namącić w głowie, jeśli chodzi o rozwiązanie sprawy porwania, lecz sama ich kreacja pozostawia wiele do życzenia. Tutaj każda osobowość jest nijaka. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Autorka serwuje nam minimum. Stawia na ogromny minimalizm, nie tylko w opisach postaci, ale również i samych dialogach, czy pobocznych, ale i znaczących wątkach. Sam styl pisania Autorki również nie przypadł mi do gustu. Jak dla mnie był zbyt prosty. Momentami nawet banalny i trochę bezbarwny. Niestety, ale w moim odczuciu książka wiele przez to traci.

Podsumowując: „Nasza prywatna gra” nie jest najlepszym thrillerem na świecie, lecz również nie można zaliczyć go do tych najgorszych. Patrząc na całokształt- to była po prostu całkiem w porządku historia - prosta, bardzo oszczędna w tekście, ale w jakiś sposób ciekawa, angażująca, mroczna i przede wszystkim - nieprzewidywalna. Posiadająca wiele wad, jak i wiele zalet. W sumie ciężka do ocenienia. Krótkie rozdziały powodują, ze książkę czyta się naprawdę błyskawicznie, więc jeśli ktoś ma ochotę na szybką lekturę - jak najbardziej polecam.

„Nasza prywatna gra” to powieść, na którą trafiłam przez przypadek, przeglądając nowości na Legimi. Opis bardzo mnie zaintrygował, więc od razu siadłam do czytania. Nie miałam wobec tej książki żadnych oczekiwań, bowiem to było moje pierwsze spotkanie z Autorką i tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Czy książka dała radę? I tak i nie. Wprawdzie dostałam...

więcej Pokaż mimo to