Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Meksykańska raskolnikowszczyzna. Opowieść o tym jak w oparach trucizn, w beznadziei biedy i przemocy, wykluwa się pomysł na bezsensowną zbrodnię. Napisana ohydnym, pięknym, bezkompromisowym językiem. Literacka perła.

Meksykańska raskolnikowszczyzna. Opowieść o tym jak w oparach trucizn, w beznadziei biedy i przemocy, wykluwa się pomysł na bezsensowną zbrodnię. Napisana ohydnym, pięknym, bezkompromisowym językiem. Literacka perła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ślepy zegarmistrz" nie jest zwykłą książką popularnonaukową. Jest literacko i naukowo mistrzowską rozprawą z tematem. Trudno sobie wyobrazić bardziej klarowną i precyzyjną narrację. Kompetencja, samodzielność i rygoryzm myślenia oraz nieprzeciętny talent przekonywania. Dawkins przedstawia kompletny obraz ewolucji, wyjaśnia krok po kroku w jaki sposób z prostoty tworzy się złożoność. Oddziela to co wiemy, od tego czego nie wiemy, co jest prawdopodobne, a co zupełnie nie i dlaczego. Pozwala rzeczywiście zrozumieć neodarwinizm. Przy okazji opisuje i eliminuje konkurencyjne teorie tyleż merytorycznie, co bezlitośnie. (Kreacjonizm oraz teorię boskiego nadzoru nad procesem ewolucji rozrywa na strzępy).

"Ślepy zegarmistrz" nie jest zwykłą książką popularnonaukową. Jest literacko i naukowo mistrzowską rozprawą z tematem. Trudno sobie wyobrazić bardziej klarowną i precyzyjną narrację. Kompetencja, samodzielność i rygoryzm myślenia oraz nieprzeciętny talent przekonywania. Dawkins przedstawia kompletny obraz ewolucji, wyjaśnia krok po kroku w jaki sposób z prostoty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybitne.

Szósty tom można podzielić na trzy zasadnicze tematy. Pierwsza część dotyczy pretensji wujka o opis śmierci ojca i babki w pierwszym tomie, jego gróźb, prób wstrzymania publikacji książki, ataków słownych i prawnych na autora, jego matkę i brata. W szerszym sensie jest to opowieść o złych skutkach publicznego opowiadania o sobie i bliskich. Druga część jest ogromnym esejem - a może zbiorem esejów? - na temat Hitlera i jego epoki, literatury, sztuki i filozofii. Ta część była trudna, niekiedy fascynująca, niekiedy żmudna i męcząca. Trzecia - najbardziej intymna, ale też najbardziej emocjonalna i pasjonująca - dotyczy choroby Lindy, żony autora, ale też ponownie opieki nad dziećmi i pisania. Autor kończy swoją opowieść z ulgą.

Knausgaard wystawił swoje życie na widok publiczny w stopniu właściwie bezprecedensowym w czasach, gdy prywatność staje się cenniejsza niż kiedykolwiek. Tekst jest szczery w stopniu bez mała autodestrykcyjnym. Bolesny dla autora, ale nie oszczędzający też osób z jego otoczenia. To z jednej strony imponujące, pasjonujące i na swój sposób odkrywcze, z drugiej okupione dużą ceną - całkowicie zmieniające życie. To także sposób Knausgaarda nie tylko na to, aby zostać pisarzem, ale aby zostać wielkim pisarzem. Na wydarcie sobie trwałego miejsca historii literatury.

Wybitne.

Szósty tom można podzielić na trzy zasadnicze tematy. Pierwsza część dotyczy pretensji wujka o opis śmierci ojca i babki w pierwszym tomie, jego gróźb, prób wstrzymania publikacji książki, ataków słownych i prawnych na autora, jego matkę i brata. W szerszym sensie jest to opowieść o złych skutkach publicznego opowiadania o sobie i bliskich. Druga część jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To taka powieść do kochania, zamknięta w kameralnym świecie kilku osób. Pamiętający wyłącznie ostatnie osiemdziesiąt minut życia profesor matematyki podgląda - jak sam twierdzi - zeszyty Boga i raz na jakiś czas udaje mu się coś z nich przepisać. Dzięki temu opowieść toczy się na pograniczu tego co ludzkie i boskie, i jest usnuta z tajemnic nierozwikłanych zagadek matematycznych. Podglądacz Boga żyje życiem, którego nie pamięta, przez co wydaje się, że mieszka w innej rzeczywistości, w jakiejś bezlitosnej, zapętlonej matematycznej funkcji.

Pochłoniętego przez matematyczną abstrakcję geniusza obserwujemy oczami gosposi. Nieskończony ocean liczb spotyka się dzięki temu z codziennością - gotowaniem, sprzątaniem, opieką nad chorym, wychowywaniem dziecka. Absolutna abstrakcja i namacalny konkret tańczą ze sobą w rytm kolejnych zdarzeń, zafascynowane sobą nawzajem.

To taka powieść do kochania, zamknięta w kameralnym świecie kilku osób. Pamiętający wyłącznie ostatnie osiemdziesiąt minut życia profesor matematyki podgląda - jak sam twierdzi - zeszyty Boga i raz na jakiś czas udaje mu się coś z nich przepisać. Dzięki temu opowieść toczy się na pograniczu tego co ludzkie i boskie, i jest usnuta z tajemnic nierozwikłanych zagadek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Relacja obozowa jest poruszająca i może dla niej samej warto przeczytać tę książkę. Jednak opis logoterapii, trzeciej szkoły wiedeńskiej psychoterapii, wskazuje, że mamy do czynienia z pseudonauką i - wbrew temu co pisze autor - dogmatyzmem (wrzucanie materializmu do jednego worka z nihilizmem, silne oparcie w dogmatach religijnych). Autor opisuje kilka przypadków z własnej praktyki, cytuje Nietzschego i Schopenhauera, i z rzadka podaje wyniki kilku luźno powiązanych z jego tezami badań statystycznych - poza tym jednak bazuje na własnych oryginalnych przemyśleniach niezakotwiczonych (przynajmniej w tej książce) w jakiejkolwiek rzetelnej metodzie naukowej. Jeśli logoterapia jest skuteczna - to książka nie wyjaśnia rzetelnie dlaczego.

Relacja obozowa jest poruszająca i może dla niej samej warto przeczytać tę książkę. Jednak opis logoterapii, trzeciej szkoły wiedeńskiej psychoterapii, wskazuje, że mamy do czynienia z pseudonauką i - wbrew temu co pisze autor - dogmatyzmem (wrzucanie materializmu do jednego worka z nihilizmem, silne oparcie w dogmatach religijnych). Autor opisuje kilka przypadków z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaka piękna katastrofa, chciałoby się powiedzieć. Mimo specyficznej narracji, trudno się było oderwać. Cixin Liu wykorzystał wiedzę o kosmosie, jaką ludziom udało się do dzisiaj wydrzeć, i przetworzył w opowieść o możliwych fundamentach rzeczywistości. Ludzie są w niej tym, czym są w rzeczywistości, z jednej strony czymś wyjątkowym - bo powstanie inteligencji wyłącznie na skutek działania sił fizyki trudno odróżnić od cudu, z drugiej strony marną drobiną zawieruszoną w niewyobrażalnym ogromie przestrzeni, czasu i wymiarów.

Jaka piękna katastrofa, chciałoby się powiedzieć. Mimo specyficznej narracji, trudno się było oderwać. Cixin Liu wykorzystał wiedzę o kosmosie, jaką ludziom udało się do dzisiaj wydrzeć, i przetworzył w opowieść o możliwych fundamentach rzeczywistości. Ludzie są w niej tym, czym są w rzeczywistości, z jednej strony czymś wyjątkowym - bo powstanie inteligencji wyłącznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Samobójstwo jako akt niemożliwy do zrozumienia

” Tego ranka, gdy już ostatnia z kolei córka Lisbonów podjęła próbę samobójczą – tym razem była to Mary oraz tabletki nasenne, podobnie jak to miało miejsce z Therese – dwaj sanitariusze przybyli do domu, doskonale wiedząc, gdzie znajduje się szuflada z nożami, a gdzie kuchenka gazowa, a także gdzie jest belka w piwnicy, na której można powiesić sznur.”

Fraza Eugenidesa ma polot i efektowność, która z miejsca - po kilku zaledwie zdaniach - pozwala zdać sobie sprawę, że nie jest on sprawnym rzemieślnikiem, ale przynależy do kategorii talentów z najwyższej półki.

Historia krótkiego samobójczego lotu przez życie sióstr Lisbon dzieje się na amerykańskim przedmieściu. Klimat małego miasta, dojrzewania i liceum, spódniczek w kratę i białych podkolanówek. Dzieci chodzą do jednej szkoły, sąsiedzi się znają, młodzież flirtuje, popija i marzy o pierwszym seksie. Czasem ktoś rzuci piłkę w czyjeś okno, ktoś upije się winem, ktoś straci cnotę. Wszystko zastałe w lokalnym sosie w przededniu wiszącej w powietrzu rewolucji seksualnej, jeszcze w purytańskich okowach.

Nie jest do końca jasne, kto jest narratorem poza tym, że są nim “chłopcy” (co ciekawe - książka napisana jest w pierwszej osobie liczby mnogiej), koledzy-rówieśnicy dziewcząt, którzy zdają się prowadzić coś w rodzaju śledztwa po latach. Obecnie mają już - jak sami twierdzą - przerzedzone włosy i zaokrąglone brzuchy, ale coś każe im wracać do historii, która wywarła wielki wpływ na ich nastoletnie życia. Chcą zrozumieć, gromadzą zdjęcia i inne przedmioty, które nazywają dowodami i nawet je numerują, jak na śledztwo przystało. Spotykają się ze świadkami i odnotowują ich wspomnienia, ich spekulacje na temat przyczyn. Wielu osobom wydaje się, że wie jak śmierć sióstr Lisbon wyjaśnić, choć każdy ma nieco inną teorię. Niezrównoważenie wieku dojrzewania, rygoryzm rodziców, choroba psychiczna, gen samobójczy, odrzucenie okrucieństw tego świata, czy kryzys moralny epoki? Czy wszystko naraz, czy jeszcze coś innego?

Mimo niewyobrażalnej tragedii, proza jest lekka i smakowita. Motywem najważniejszym jest tajemnica samobójstwa jako aktu z definicji niezrozumiałego. Ten kto próbuje odczytać motywy samobójcy jest skazany na klęskę. Dotyka tajemnicy, której nie można zgłębić. W gąszczu plotek sąsiadów, poglądów dziennikarzy, teorii śledczych, opinii psychologów i wreszcie domysłów samych narratorów, ciągle jesteśmy tak samo bezradni jak na początku.

Samobójstwo jako akt niemożliwy do zrozumienia

” Tego ranka, gdy już ostatnia z kolei córka Lisbonów podjęła próbę samobójczą – tym razem była to Mary oraz tabletki nasenne, podobnie jak to miało miejsce z Therese – dwaj sanitariusze przybyli do domu, doskonale wiedząc, gdzie znajduje się szuflada z nożami, a gdzie kuchenka gazowa, a także gdzie jest belka w piwnicy, na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Barnes jest mistrzem. Przypadkowe spotkanie przynosi miłość, przestawia życie na inny tor, trwale doświadcza, zostawia głębokie ślady i wyrzuca w zupełnie innym miejscu. Niczego nie da się odwrócić, choć można próbować zapomnieć. Litościwy czas przyniesie wreszcie upragnioną obojętność albo śmierć.

Barnes jest mistrzem. Przypadkowe spotkanie przynosi miłość, przestawia życie na inny tor, trwale doświadcza, zostawia głębokie ślady i wyrzuca w zupełnie innym miejscu. Niczego nie da się odwrócić, choć można próbować zapomnieć. Litościwy czas przyniesie wreszcie upragnioną obojętność albo śmierć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo “Moja walka” była po prostu zbyt szczerą opowieścią o życiu. Źródłem rozrywki - jeśli można tak napisać - był głównie właśnie ten nadmiar szczerości.

Z czasem z tekstu wyłania się wielowątkowy autoportret. W nisko nasyconych kolorach, ale wyraźny i szczegółowy, z głębokimi cieniami, kilkoma jasno oświetlonymi miejscami i dużą ilością półcieni, burawych plam. Bogactwo obrazu rośnie w miarę kumulowania się wstydu. Karl Ove odkrywający w późnym wieku masturbację, upijający się do utraty świadomości, nie radzący sobie z przedwczesnymi wytryskami, sztywny i nieefektowny w towarzystwie, rzucający szklanką w brata w pijanym widzie, odczuwający obrzydzenie do oddanych pod jego opiekę niepełnosprawnych umysłowo, zakochujący się w trzynastolatce, szlochający po śmierci ojca, którego się panicznie bał. Wreszcie zdradzający ukochane kobiety w krótkich aktach pijackiej kopulacji z przygodnymi kobietami, a następnie nienawidzący się za to i przygnieciony wyrzutami sumienia. Drażliwy, niepewny, rozchybotany pomiędzy dramatycznie niską samooceną a wielkimi ambicjami.

Karl Ove staje przed czytelnikiem właściwie nieosłonięty i nie pozostaje nienaruszony. Snuje opowieść własnym kosztem. Co pewien czas powiemy w myśli, “ten cholerny Karl Ove...” Nie skreślamy go, choć z czasem przestajemy się z nim identyfikować, coraz trudniej czuć do niego sympatię. Z drugiej strony jego żenujące wady są fundamentalnie ludzkie, wręcz banalne w swej zwykłości. Pochodzą z niewypowiedzianych sektorów życia przeciętnego człowieka. Dotyczą rzeczy, które robi się codziennie, myśli się codziennie, ale zawsze intymnie w samotności. O których nie rozmawia się przy kawie, a nawet nie zwierza bliskim przyjaciołom.

Jest to nie całkiem zwykła opowieść o nie całkiem zwykłym człowieku, który najmocniej na świecie chce zostać pisarzem, ale nie potrafi. Jeszcze nie dojrzał do swojego marzenia. W opowieści widać te części obrazu, które zwykle pozostawia się przemilczane. Rozświetlenie mroku powoduje, że ten naturalistycznie wyraźny obraz staje się również pełny. Widzimy precyzyjnie oświetlony portret nagiego człowieka.

Początkowo “Moja walka” była po prostu zbyt szczerą opowieścią o życiu. Źródłem rozrywki - jeśli można tak napisać - był głównie właśnie ten nadmiar szczerości.

Z czasem z tekstu wyłania się wielowątkowy autoportret. W nisko nasyconych kolorach, ale wyraźny i szczegółowy, z głębokimi cieniami, kilkoma jasno oświetlonymi miejscami i dużą ilością półcieni, burawych plam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W największym uproszczeniu jest to opowieść o goniącym za swoimi fantazjami kolekcjonerze ludzkich zabawek, który usprawiedliwia się przed światem (bo chyba nie przed sobą) zapewnianiem im w miarę dostatniego życia i tak zwanych perspektyw na przyszłość. Książka ma cechy dzieła wybitnego. Mimo wszystkich różnic, można je porównywać z Lolitą, Nabokova. Lektura jest w podobny sposób dręcząca. I podobnie zawiera prawie kompletny obraz psychologiczny dewiacji, namalowany rękami dewianta.

W największym uproszczeniu jest to opowieść o goniącym za swoimi fantazjami kolekcjonerze ludzkich zabawek, który usprawiedliwia się przed światem (bo chyba nie przed sobą) zapewnianiem im w miarę dostatniego życia i tak zwanych perspektyw na przyszłość. Książka ma cechy dzieła wybitnego. Mimo wszystkich różnic, można je porównywać z Lolitą, Nabokova. Lektura jest w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podobnie jak wcześniej Sapiens i Homo Deus, jest to majstersztyk. Sapiens jest historią sukcesu jednego z gatunków ludzi od mało imponujących początków, gdy dostępna technologia składała się z futer i patyków, po stan dzisiejszy, gdy człowiek posiada umięjętności, które przypisuje się bogom. Homo deus to efektowna próba przewidzenia, co nasz gatunek czeka w przyszłości. Trzecia książka Harariego zajmuje się tym, co najważniejsze tu i teraz. Jest to synteza zagrożeń i szans ludzkości podana w błyskotliwej i prowokującej formie. Największych intelektualistów często wyróżnia umiejętność prostego ujęcia najtrudniejszych spraw. Harari potrafi pisać tak, że trudno się oderwać. Uczta dla każdego.

Podobnie jak wcześniej Sapiens i Homo Deus, jest to majstersztyk. Sapiens jest historią sukcesu jednego z gatunków ludzi od mało imponujących początków, gdy dostępna technologia składała się z futer i patyków, po stan dzisiejszy, gdy człowiek posiada umięjętności, które przypisuje się bogom. Homo deus to efektowna próba przewidzenia, co nasz gatunek czeka w przyszłości. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka napisana ze szczerą troską o mięsożerców. Ujawnia rzeczy, które są przed nimi ukrywane. W szczególności mogą dowiedzieć się co tak naprawdę zjadają w mięsie z chowu przemysłowego. Oraz jak skrajne i niewyobrażalne okrucieństwo finansują. Autor twierdzi, że w książce nie ma ani jednego przekłamania. To w gruncie rzeczy najbardziej przytłaczająca informacja, jaką można w niej znaleźć.

Książka napisana ze szczerą troską o mięsożerców. Ujawnia rzeczy, które są przed nimi ukrywane. W szczególności mogą dowiedzieć się co tak naprawdę zjadają w mięsie z chowu przemysłowego. Oraz jak skrajne i niewyobrażalne okrucieństwo finansują. Autor twierdzi, że w książce nie ma ani jednego przekłamania. To w gruncie rzeczy najbardziej przytłaczająca informacja, jaką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piekielnie dobrze napisany page-turner o rozwoju ludzkiej wiedzy na temat dziedziczności. Od idei Platona i Arystotelesa do technologii CRISPR/cas9. Opowieść zawiera także poruszające motywy osobiste oraz wielowymiarowy obraz wyzwań, nadziei i niebezpieczeństw, które stoją przed ludzkością w świecie edytowalnych genów. Dla każdego.

Piekielnie dobrze napisany page-turner o rozwoju ludzkiej wiedzy na temat dziedziczności. Od idei Platona i Arystotelesa do technologii CRISPR/cas9. Opowieść zawiera także poruszające motywy osobiste oraz wielowymiarowy obraz wyzwań, nadziei i niebezpieczeństw, które stoją przed ludzkością w świecie edytowalnych genów. Dla każdego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podręcznik zen napisany przez założyciela i oddanego pracownika hospicjum. Za pomocą pięciu podpowiedzi oraz wielu historii umierania, dowodzi, że od śmierci możemy się uczyć wewnętrznego spokoju i szczęścia.

Podręcznik zen napisany przez założyciela i oddanego pracownika hospicjum. Za pomocą pięciu podpowiedzi oraz wielu historii umierania, dowodzi, że od śmierci możemy się uczyć wewnętrznego spokoju i szczęścia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Flanagan stworzył mocną miksturę złożoną z wojny, jako zbieraniny bezmyślnych, okrutnych rzeczy, które ludzie sobie nawzajem wyrządzają, miłości, jako nagłej, potężnej, obezwładniającej i niezrozumiałej siły, oraz przypadku, tego złośliwego, małego skurwysyna, co rządzi losem. Przy zażywaniu tej mieszanki co pewien czas musimy się zatrzymywać, zwalniać, aby nie uronić napływających myśli i żeby zatrzymać jak najdłużej pojawiające się emocje. Fabuła, prowadzona nielinearnie, jest bezwględnie precyzyjna do ostatniej strony. Na koniec pozostaje smutek w zielonoszarym, burawym kolorze, dziwny stan półkatatoniczny, połączony z beznadziejną tęsknotą za przewróconymi stronami.

Flanagan stworzył mocną miksturę złożoną z wojny, jako zbieraniny bezmyślnych, okrutnych rzeczy, które ludzie sobie nawzajem wyrządzają, miłości, jako nagłej, potężnej, obezwładniającej i niezrozumiałej siły, oraz przypadku, tego złośliwego, małego skurwysyna, co rządzi losem. Przy zażywaniu tej mieszanki co pewien czas musimy się zatrzymywać, zwalniać, aby nie uronić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest jak przydługi odcinek „Allo, allo” tylko bez jakichkolwiek śladów poczucia humoru. Francuski ruch oporu zasłużył zapewne na coś mniej patetycznego.

Książka jest jak przydługi odcinek „Allo, allo” tylko bez jakichkolwiek śladów poczucia humoru. Francuski ruch oporu zasłużył zapewne na coś mniej patetycznego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To jedna z tych moralnie podstępnych opowieści, w których zmanipulowany czytelnik kibicuje bandycie.   To również jedna z tych opowieści, w których coś tam na początku odpada od precyzyjnie naoliwionego mechanizmu życia bohatera uruchamiając reakcję łańcuchową.  Śledzimy więc gwałtowny proces rozkładu świata, który bohater-bandyta pracowicie sobie wcześniej zbudował.

Ta mała katastrofa pływa sobie obok innych małych katastrof w bagnie dużego miasta.  W nim można spotkać indywidua różnego autoramentu.  Można też spotkać samego diabła, który wie wszystko o wszystkim i wobec którego wszystkie inne siły są bezradne, wszelki opór bezcelowy.  

Bandyta ma jedno złudzenie, jedno marzenie i trochę demonów.  Złudzenie się rozpływa, jak to złudzenia.  Marzenie - mimo, że niewielkie, skrojone, powiedzmy, akurat na miarę zapracowanego nihilisty - umyka, jak to marzenia.  Demony, jak to demony, pozostają. 

To jedna z tych moralnie podstępnych opowieści, w których zmanipulowany czytelnik kibicuje bandycie.   To również jedna z tych opowieści, w których coś tam na początku odpada od precyzyjnie naoliwionego mechanizmu życia bohatera uruchamiając reakcję łańcuchową.  Śledzimy więc gwałtowny proces rozkładu świata, który bohater-bandyta pracowicie sobie wcześniej zbudował.

Ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z tych rzadkich książek, w których drzemie siła odmieniania świata. Rzecz o konieczności reformy islamu. Imponująca kombinacja odwagi i mądrości.

Jedna z tych rzadkich książek, w których drzemie siła odmieniania świata. Rzecz o konieczności reformy islamu. Imponująca kombinacja odwagi i mądrości.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaliczyłbym tę pozycję do gatunku literatury dziecięco-przygodowej gdyby nie dorosłe opisy zbrodni i niewychowawczy język. Muszę więc zaliczyć ją do literatury infantylnej. Mistrzowski lektor audiobooka w osobie Pana Krzysztofa Gosztyły jest jak nagroda pocieszenia.

Zaliczyłbym tę pozycję do gatunku literatury dziecięco-przygodowej gdyby nie dorosłe opisy zbrodni i niewychowawczy język. Muszę więc zaliczyć ją do literatury infantylnej. Mistrzowski lektor audiobooka w osobie Pana Krzysztofa Gosztyły jest jak nagroda pocieszenia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sam Harris, neurobiolog i flozof, proponuje przeciwintuicyjny lecz zaskakująco przekonujący traktat o iluzji wolnej woli. Książka jest doskonale napisana i sugestywnie wyjaśnia dlaczego tzw. wolna wola nie jest tym, czy sądzimy, że jest. Jedna z tych obowiązkowych pozycji, które zmieniają nasz sposób widzenia i rozumienia świata.

Sam Harris, neurobiolog i flozof, proponuje przeciwintuicyjny lecz zaskakująco przekonujący traktat o iluzji wolnej woli. Książka jest doskonale napisana i sugestywnie wyjaśnia dlaczego tzw. wolna wola nie jest tym, czy sądzimy, że jest. Jedna z tych obowiązkowych pozycji, które zmieniają nasz sposób widzenia i rozumienia świata.

Pokaż mimo to