rozwiń zwiń

„A niechaj narodowie wżdy postronni znają…”, czyli książki o języku (nie tylko) polskim

Anna Sierant Anna Sierant
21.02.2024

Choć posługujemy się nim na co dzień, to nierzadko nie zwracamy na to szczególnej uwagi. No, może czasem, gdy jakieś słowo sprawia nam szczególną trudność lub w ogóle nie znamy jego znaczenia. A językowi warto się bliżej przyjrzeć, tak jak to zrobili autorzy i autorki poniższych książek. Poznajcie kilka interesujących tytułów na ten temat.

„A niechaj narodowie wżdy postronni znają…”, czyli książki o języku (nie tylko) polskim Raaka_pl (https://www.flickr.com/photos/rakka_pl/), Unsplash

„Pypcie na języku”, Michał Rusinek, Wydawnictwo Agora

W Lubimyczytać mamy osobną kategorię Językoznawstwo. I choć nie cieszy się ona takim powodzeniem, co Kryminał, sensacja, thriller, to najpopularniejszą – tzn. mającą największą liczbę ocen – pozycją do niej przypisaną są „Pypcie na języku” Michała Rusinka. Autor w swoim felietonie zwraca uwagę, że język często jest przez nas niezauważany, a dostrzegamy go wtedy, gdy… pojawią się na nim jakieś pypcie – gdy jakieś słowo nas uwiera, śmieszy, drażni. Ta językowa świadomość sprawia jednak, że świat staje się bogatszy, a przyglądanie się rzeczywistości od strony języka może dawać wiele radości. Jeśli też chcecie ją poczuć, poczytajcie ten zbiór felietonów, w którym nie brakuje niewłaściwie użytych słów i językowych zagadek.

„Wszystko zależy od przyimka”, Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim, Wydawnictwo Agora

Na studiach polonistycznych, gdy ktoś mówił „w cudzysłowiu” zamiast „w cudzysłowie”, profesor prowadzący zajęcia przywoływał regułkę autorstwa (ponoć) profesora Miodka, której nie można tu przytoczyć, ale która sprawia, że tę właściwą formę pamięta się już potem zawsze. Profesor dodawał przy okazji, że zwraca na to uwagę tylko dlatego, że rozmawia z przyszłym filologiem, bo tak naprawdę wytykanie komuś błędów w dobrym tonie nie jest. Co też potwierdza profesor Bralczyk, który zauważa, że takie wytykanie błędów w sieci powinno być dyktowane wrażliwością językową, a nie złośliwą satysfakcją, radością z czyjegoś językowego potknięcia.

Gdy rok temu pisałam artykuł o literackich aukcjach WOŚP, na jednej z nich można było wylicytować spotkanie z profesorami Bralczykiem i Miodkiem. Część osób pisała w komentarzach, że bałaby się na takiej kolacji odezwać, lecz panowie – razem z profesorem Markowskim – dowodzą we „Wszystko zależy od przyimka”, że ich się nie ma co bać, a do kwestii językowych podchodzą nie tylko ze znawstwem, ale i humorem, opowiadając o językowych problemach, jakie miewają Polki i Polacy ze współczesną polszczyzną.

„W drodze do języka”, Martin Heidegger, Wydawnictwo Aletheia

A jeśli ktoś ma ochotę na lekturę ciężkiego, filozoficznego kalibru, może sięgnąć po „W drodze do języka” Martina Heideggera. To opublikowany w 1959 roku zbiór rozpraw, w których autor zastanawia się nad istotą języka, rozważając go jako miejsce doświadczania bytu. Język nie jest wobec rzeczywistości zewnętrzny, nie stanowi środka, za pomocą którego tę rzeczywistość można opanować, a wręcz przeciwnie – język rzeczywistość ewokuje, wywołuje. Dla Heideggera najczystszą postać języka stanowi poezja i to do niej się w „W drodze do języka” nierzadko odwołuje.

„Luka. Jak wstyd i lęk dziurawią nam język”, Jagoda Ratajczak, Wydawnictwo Karakter

Wstydzicie się mówić po angielsku, a zwłaszcza tego, że ktoś (negatywnie, oczywiście!) oceni albo nawet zauważy wasz polski akcent? I dlaczego sami często też dość surowo oceniamy, jak po angielsku mówią inni Polacy? Czy przez ten językowy wstyd tracimy spontaniczność rozmowy z innymi osobami w języku angielskim? Dlaczego łatwiej nam rozmawiać z osobami, dla których język angielski nie jest pierwszym językiem, niż z native speakerami? Jagoda Ratajczak, filolożka, tłumaczka przysięgła i konferencyjna, stworzyła książkę o skomplikowanych relacjach Polek i Polaków z językiem angielskim, którą czyta się nietrudno także osobom bez wykształcenia filologicznego. Oprócz twardych danych w książce znajdą się opowieści z życia wzięte, jak ta o uprzejmym Brytyjczyku, który wybrał się do rolnika po pomidory, za to – właśnie przez język i zbytnią (to możliwe) uprzejmość – uwaga, spoiler!, wrócił z trzema innymi rodzajami warzyw. Mam nadzieję, że po lekturze tej książki będziecie mniej bali się mówić po angielsku!

„Żeńska końcówka języka”, Martyna F. Zachorska, Wydawnictwo Poznańskie

Dyskusja o nich budzi nie mniej emocji niż rozmowy między zwolennikami PiS-u i PO czy zwolennikami i przeciwnikami aborcji – feminatywy, żeńskie końcówki w tekstach w internecie, a przede wszystkim w książkach: powieściach, tytułach popularnonaukowych, widujemy coraz częściej. Zwolennicy i zwolenniczki żeńskich końcówek argumentują, że przecież feminatywy występują w języku polskim nie od dziś, a kilkadziesiąt lat temu to powolna rezygnacja z używania żeńskich form rzeczownika budziła zdziwienie. Mówią też o tym, że, jak pisał Marcin Napiórkowski w tekście „Żeńskie końcówki to kwestia życia i śmierci”, język ma znacznie większe znaczenie, niż nam się wydaje. Przeciwnicy i przeciwniczki feminatywów zwracają uwagę na to, że niektóre feminatywy brzmią w ich uszach śmiesznie, część z tych wyrazów to homonimy, więc „graficzka to mała grafika, a nie kobieta wykonująca zawód grafika”.

Językoznawczyni Martyna F. Zachorska właśnie feminatywom poświęciła „Żeńską końcówkę języka” – jeśli ciekawi was, od jak dawna feminatywy występują w języku polskim, jak język buduje obraz świata, w tym także postrzeganie kobiet, i skąd tyle zamieszania wokół feminatywów, sięgnijcie po tę książkę.

„Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie”, Zofia Zaleska, Wydawnictwo Czarne

Gdyby nie oni, nie moglibyśmy przeczytać po polsku dzieł Tomasza Manna czy Fiodora Dostojewskiego. Ba! Nie poznalibyśmy polskich odpowiedników słów z magicznego uniwersum Harry’ego Pottera czy losów Ani z Zielonego Wzgórza a.k.a. Anne z Zielonych Szczytów. Mowa oczywiście o tłumaczach, którym głos oddaje w swojej książce Zofia Zaleska. O pracy nad przekładami opowiadają jej: Carlos Marrodán Casas, Andrzej Jagodziński, Małgorzata Łukasiewicz, Teresa Worowska, Magdalena Heydel, Ireneusz Kania, Piotr Sommer, Anna Wasilewska, Jerzy Jarniewicz, Ryszard Engelking, Jan Gondowicz oraz Michał Kłobukowski.

Warto też przypomnieć, co o „Przejęzyczeniu” pisała w recenzji w Lubimyczytać Monika Długa:

Nikt nie zna tak dobrze książki jak tłumacz. Redaktor, ba!, nawet autor często nie posiada takiej wiedzy na temat tekstu, jaką zdobył tłumacz podczas translacji. Gdyż to właśnie on wgryzł się i rozgryzł tekst na drobne, bardzo drobne fragmenty i żadne wpadki fabularne, żadne konteksty i nawiązania nie są mu obce. I to właśnie jego doświadczenie, wiedza i poetyka decydują o ostatecznym kształcie publikacji – rzecz jasna mówimy o tłumaczach nieprzeciętnych, wybitnych, bo z takimi właśnie konwersowała Zofia Zaleska.

„Słowo humoru”, Olga Drenda, Wydawnictwo Karakter

Olga Drenda, autorka „Duchologii”, pod koniec 2023 roku powróciła ze „Słowem humoru”. Ten wiele mówiący tytuł wskazuje kierunek, który obrała w swoim eseju twórczyni – skupia się bowiem właśnie na języku humoru. Wspomina dawno minione czasy, pisze o współczesności, zastanawiając się, jak długo żyją żarty. A te przecież często związane są z konkretną sytuacją polityczną czy społeczną. Olga Drenda pokazuje, że śmiech pomaga się ludziom solidaryzować, i nawet suchary, dad jokes, mają funkcję pokrzepiającą. Autorka zastanawia się również, czy żarty mogą stać się niebezpiecznym narzędziem. Pisze o tym, jakie odsłony i konteksty przybierają dowcip, ironia, abstrakcja, nonsens, badając „słowo humoru” na przestrzeni lat.

„Głusza”, Anna Goc, Wydawnictwo Dowody

Anna Goc za „Głuszę” otrzymała w 2023 roku Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego, a w książce niemało miejsca poświęca polskiemu językowi migowemu (PJM). Ten przez dekady był zakazywany w szkołach, dzisiaj coraz więcej osób wybiera go jako specjalizację na studiach polonistycznych, influencerzy migają w filmikach na Instagramie, a tłumacze i tłumaczki języka migowego, którzy pojawiają się w prawym dolnym rogu ekranu w telewizji, nierzadko zostają, dzięki swojej ekspresji, bohaterami i bohaterkami internetu. Jak mówi konstytucja, „w Rzeczypospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski”. A co z osobami głuchymi od urodzenia, którzy nie potrafią w tym języku mówić? Czy ludzi można opuścić, wykluczyć językowo, na siłę nakłaniać do nauki obcego języka, tego, którym posługuje się większość? To tylko niektóre z pytań, na które Anna Goc poszukuje w swojej książce odpowiedzi wśród głuchych Polek i Polaków.

Samuel Bogusław Linde i pierwszy jednojęzyczny słownik języka polskiego

Jeśli kiedykolwiek zawędrujecie do Torunia i zechcecie odwiedzić Książnicę Kopernikańską, przed biblioteką zobaczycie pomnik mężczyzny z książką w ręku. Tą książką jest jeden z tomów pierwszego jednojęzycznego słownika języka polskiego, tym mężczyzną natomiast – Samuel Bogusław Linde. Syn Niemki (torunianki o niemieckich korzeniach) i Szweda, dla którego pierwszym językiem był właśnie niemiecki, urodził się w Toruniu, a Polskę i polski – jak łatwo się domyślić po jego dokonaniu – bardzo pokochał. Po ukończeniu studiów teologicznych w Lipsku Lindemu zaoferowano posadę lektora języka polskiego – języka, który znał, ale w którym specjalistą zdecydowanie nie był. Postanowił jednak posadę przyjąć i swoją wiedzę o języku polskim poszerzyć, inspirowany m.in. spotkaniami z przedstawicielami polskiej inteligencji, przebywającymi w Lipsku, m.in. z Julianem Ursynem Niemcewiczem czy Hugonem Kołłątajem. Linde pracował więc z polskim, ale nie miał słownika, po który mógłby czasem sięgnąć. Postanowił więc te braki nadrobić i sam stworzył 6-tomowe dzieło, wydawane w Warszawie w latach 1807–1814. Odwiedzając biblioteczne czytelnie, warto zajrzeć do tego ważnego dzieła. Można to zrobić także online, korzystając z zasobów biblioteki cyfrowej Polona.

Jakie tytuły dodalibyście do tej listy?


komentarze [43]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
miserycardia 25.02.2024 21:02
Czytelniczka

Wszystkie wymienione pozycje już za mną, została mi tylko "Głusza". Zdziwiłam się obecnością Heideggera, bo jego rozważania nie do końca pasują do pozostałych książek popularyzujących naukę. 
Od siebie dodałabym:
- Babel. W dwadzieścia języków dookoła świata Gadka. W sześćdziesiąt języków dookoła...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Babel. W dwadzieścia języków dookoła świata  Gadka. W sześćdziesiąt języków dookoła Europy  Dobra zmiana. Czyli jak się rządzi światem za pomocą słów  Języczni. Co język robi naszej głowie  Jak powstał język. Historia największego wynalazku ludzkości  Język - narzędzie kultury  Trzy po 33  What the F. Co przeklinanie mówi o naszym języku, umyśle i nas samych  Latające świnie. Jak umysł tworzy znaczenie  Na końcu języka
Ktosia 23.02.2024 22:40
Czytelniczka

Dodałabym "Zapomniane słowa" Magdaleny Budzińskiej, "Gadkę" Gastona Dorrena, "Dawniej czyli drzewiej" Małgorzaty Strzałkowskiej, "Wytrzyszczkę" Michała Rusinka, "Doktora Esperanto i język nadziei" Zosi Dzierżawskiej. 

Osobom władającym niemieckim zabawna może się wydać seria "Dativ ist dem Genitiv sein Tod" Bastiana Sicka  oraz "Bin ich denn der Einzigste hier wo Deutsch...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
domekzkart 23.02.2024 19:45
Czytelniczka

W sumie i artykuł i same pozycje bardzo ciekawe. Chetnie się z nimi zapoznam bliżej

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Linguist_reader 22.02.2024 23:27
Czytelniczka

Ja bym jeszcze dodała "Gadkę" i "Babel" Gastona Dorren, "Trzy tłumaczki" Krzysztofa Umińskiego, oraz "Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać" Daniela Tammeta   ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aliki 23.02.2024 02:25
Czytelniczka

I poprzednią książkę Jagody Ratajczak  Języczni. Co język robi naszej głowie

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Języczni. Co język robi naszej głowie
AgaGaga 23.02.2024 09:43
Czytelniczka

Języczni nie trafili do mnie w ogóle, ale "Babel" i "Gadka" boskie :-) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Linguist_reader 14.03.2024 20:50
Czytelniczka

A dla mnie Języczni byli OK, ale nie była to książka odkrywcza. (Może dlatego, że sama pracuję jako lektor i tłumacz j. ang.)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
saa-saa- 22.02.2024 19:02
Czytelnik

Nie da się ukryć, że feminatywy wpływają na postrzeganie kobiet. 😃

Ale sprawa jest wielowymiarowa. Jest tu i wątek humorystyczny. Nie bez znaczenia jest moda i nieporozumienie. Dyskusja w krajach anglojęzycznych została przeniesiona na grunt Polski z komicznym skutkiem. Tam nie ma profesorów i profesorek, nauczycieli i nauczycielek czy chirurgów i chirurżek. Tam chodzi o...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
StaryKon 22.02.2024 21:54
Czytelnik

Jeśli przyjrzeć się współczesnej lewicy dokładniej to wniosek jest jeden - nie chodzi o żaden postęp, tylko o anormatywność. Skoro feminatywy są tak wielkim wyrazem postępu, to dlaczego feministki w Czechach wywalczyły - uwaga - rzecz dokładnie odwrotną, czyli możliwość używania męskiej formy nazwiska? Ano dlatego, że właśnie żeńskie formy z przyrostkiem -ova były tam normą...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
saa-saa- 22.02.2024 22:18
Czytelnik

@StaryKon 
Bardzo ciekawe. O tych końcówkach czeskich nie widziałem. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Meszuge 23.02.2024 09:39
Czytelnik

Nie mam pewności, jak to jest obecnie, ale kiedyś nazwiska też przerabiali na swoją modłę, na przykład Marylina Monroukowa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa- 23.02.2024 09:54
Czytelnik

@Meszuge 
😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
StaryKon 23.02.2024 13:33
Czytelnik

@Meszuge A to na Litwie było równie grubo, przypuszczam, że nadal jest - widziałem w wileńskim muzeum sztuki obraz, nazwiska malarza nie pamiętam, ale przyjmijmy, że na obrazie autor podpisał się pędzlem "Jan Kowalski", natomiast plakietka obok obrazu mówiła "Januas Kovalcikas" :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa- 23.02.2024 15:07
Czytelnik

@StaryKon 
Na Litwie jest ustawa o nazwiskach. O kurczę! Ależ błąd! W Litwie! Oczywiście, w Litwie. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
StaryKon 23.02.2024 20:29
Czytelnik

@saa-saa- I masz, faktycznie "na Litwie" zdradza sarmacki imperializm. O ustawie nie wiedziałem

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mariola 24.02.2024 17:32
Czytelniczka

Nie wiem, jak tu można cokolwiek porównywać, skoro angielski nie ma rodzajów, więc to dość naturalne, że feminatywy nie mogą być w nim przedmiotem dyskusji (wie o tym każdy, kto próbował kiedyś bawić się w tłumaczenia między tymi językami i wie, jak trudno potrafi być oddać płeć po angielsku czy - w drugą stronę - 'zakamuflować' ową płeć po polsku, co po angielsku da się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
saa-saa- 24.02.2024 19:30
Czytelnik

@Mariola 
No niezupełnie masz rację. W angielskim są określenia zawodów lub stanowisk/stanow, które wskazują na płeć. Actor i actress, waiter i waitress, prince i princess. Nikt jednak nie bawi się w politicianess, doctorness czy profesorness. My zaś tak. O to mniej więcej mi chodziło     🙂 Pozdrawiam 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
StaryKon 24.02.2024 23:29
Czytelnik

@Mariola - toteż właśnie dokładnie o to chodzi z komicznym przeniesieniem - dyskusja teoretycznie mająca sens w kontekście języka pozbawionego rodzajów została przeniesiona bezmyślnie do języka polskiego, który posiada zarówno rodzaje rzeczowników jak i koniugację czasowników przez osoby.

Tak że warto czytać ze zrozumieniem przed odpisywaniem bez sensu, przynajmniej na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mariola 03.03.2024 13:07
Czytelniczka

@StaryKon Rzecz w tym, że nasza dyskusja wcale nie jest przeniesieniem dyskusji anglosaskiej, to jest dyskusja kontynentalna - występująca od Rosji po Hiszpanię, w językach, w których rodzaje i odmiana jest.  Nie wszystko bierzemy z Ameryki :P
A jeszcze co do kwestii czeskich nazwisk:  "Skoro feminatywy są tak wielkim wyrazem postępu, to dlaczego feministki w Czechach...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Meszuge 03.03.2024 13:14
Czytelnik

W Grecji nazwiska też bywają odmieniane. Papadopulos - on, Papadopulu - ona.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa- 03.03.2024 15:36
Czytelnik

@Mariola 
Jedziesz po bandzie 😀 Podoba mi się teoria tradycji hiszpańskiego filozofa Donosa. To a propos tych końcówek -ova w czeskim. Pon Donos mówi o tradycji, że jej istotą jest gromadzenie powtórzeń kulturowych na przestrzeni setek i nawet tysięcy lat. Ten proces polega na tym, że wszelkie nowości są dopuszczalne i nawet pożądane, no bo świat się zmienia. Jednak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
StaryKon 03.03.2024 16:32
Czytelnik

@Mariola Po pierwsze - jeżeli woke aktywiści rozpoczynają tę dyskusję we wszystkich krajach gdzie istnieje odmiana przez osoby, to jest to jeszcze śmieszniejszy absurd i potwierdza tylko moją tezę o anormatywności, dlatego dziękuję. W języku polskim norma jest taka, że wyrazy pochodzenia łacińskiego, np. "minister", "profesor", "doktor", "magister", nie są odmieniane i nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
saa-saa- 03.03.2024 20:28
Czytelnik

@StaryKon 
Widzę, że zaangażowałeś się w dyskusję. To dobrze. Przeczytałem kilka wpisów i opinii o książkach @Mariola. To jest mądra osoba o szerokich horyzontach. Zatem warto rozmawiać. Niestety, skażona w pewnym, a może raczej, w znacznym stopniu, woke politics. Zatem jeżeli chce widzieć wszędzie YMCA to będzie je widzieć wszędzie. Ponieważ @Mariola podaje się za osobę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Paulina 22.02.2024 11:06
Czytelniczka

Ciekawy artykuł, w czasach, gdy nasz język bardzo mocno ewoluuje (niekoniecznie w dobrą stronę) warto przypomnieć sobie/poznać jego historię, czy zasady. Trzeba stale zwracać uwagę na to jak i co mówimy lub też piszemy. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant 22.02.2024 12:57
Redaktor

Dziękuję :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Meszuge 22.02.2024 16:14
Czytelnik

Nie wiem, czy ewolucją można nazwać obsesyjne powtarzanie kilku-kilkunastu błędów. Bez dokładnych opisów tylko je zasygnalizuję: nieoczywisty, warto, epicki, bynajmniej, spolegliwy... Kiedy ostatnio, to jest w poniedziałek, poinformowałem kogoś, co znaczy "epicki", to wgapiał się na mnie jak żaba na piorun przez dłuższą chwilę i wreszcie wydukał pytanie, skąd ja to wiem?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
beatyfiksacja 22.02.2024 19:45
Czytelniczka

Ewoluuje, gubiąc po drodze wiele ze swojego uroku.
Zachwyciłam się niedawno przepiękną polszczyzną w
Wiele demonów Jerzego Pilcha. Ileż tam było smaczków, przestawnych szyków, zapomnianych "do imentu" słów. Jestem w trakcie czytania Lema Szpital Przemienienia. Język powieści już...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Wiele demonów  Szpital Przemienienia
twujstary8 22.02.2024 23:15
Czytelnik

@Meszuge oo właśnie, od jakiegoś czasu ślę na marne zgłoszenia do synonim.net żeby usunęli uległe konotacje słowa spolegliwy https://synonim.net/synonim/spolegliwy . Niby jest w słowniku PWN «taki, który łatwo ustępuje i podporządkowuje się innym»  podane jako potoczne znaczenie, ale dla mnie to tak, jakby potocznym znaczeniem bynajmniej było przynajmniej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina 23.02.2024 09:03
Czytelniczka

@Meszugeniestety niektórzy powtarzają pewne słowa, np. epicko, bez głębszej analizy jego faktycznego znaczenia, ale myślę, że jeśli dane słowo nabiera jakiegoś nowego sensu dla części społeczeństwa, to jest to swojego rodzaju ewolucja, choć niekoniecznie dla nas korzystna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina 23.02.2024 09:17
Czytelniczka

@beatyfiksacjasuper, że odnajdujesz radość w poznawaniu tego typu wyrazów. Miejmy nadzieję, że część z nich być może zostanie jeszcze wskrzeszona. Ja muszę przyznać, że gdy czytam powieść, gdzie są wypowiedzi w innym języku, czuję się trochę zagubiona, ale naprawdę to czasem świetna zabawa i satysfakcja z tego, że poznajemy niby stare a nowe dla nas słowa, dzięki czemu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Nowe życie
Meszuge 23.02.2024 09:42
Czytelnik

@Paulina
Nie potrzeba żadnej głębszej analizy. Albo się wie, co dane słowo znaczy, albo się nie wie. O podziale na lirykę, EPIKĘ i dramat uczyli pod koniec podstawówki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina 23.02.2024 09:52
Czytelniczka

@Meszugemoże nie dla każdego konkretne słowo ma takie samo znaczenie, tak też bywa, a wtedy, gdyby ktoś, kto używał go niepoprawnie musiałby jednak podjąć wysiłek, by naprawić swój błąd i dowiedzieć się o czym tak naprawdę mówi. Z pewnością współczesnej młodzieży słowo epicko bardziej kojarzy się z zadowoleniem niż z gatunkiem literackim. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Meszuge 23.02.2024 13:48
Czytelnik

https://sjp.pwn.pl/sjp/epika;2556891.html  Jeśli dla kogoś "dupa" znaczy "głowa", "bynajmniej" oznacza "przynajmniej" itp. to jego prywatny problem, a nie normalnych ludzi. 
Całkiem niedawno pewna pani próbowała mi wmówić, że "zadośćuczynienie" to to samo co "wybaczenie". Kiedy pokazałem w słowniku, że bredzi, uznała, że ona tak to rozumie, więc wszyscy mają się do niej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Paulina 23.02.2024 13:53
Czytelniczka

Wiem pomyliłam gatunek z rodzajem literackim. Też należą mi się cięgi za tę pomyłkę. To przykład, gdzie bezmyślnie szasta się słowami. Gdybym zastanowiła się ciut dłużej, nie zrobiłabym tego błędu. Cóż, błądzić jest rzeczą ludzką...

Co do drugiej części wypowiedzi: Zmuszanie do takiego dostosowania się nie powinno mieć miejsca, ale jeśli ktoś woli myśleć dupą, a nie głową...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Meszuge 23.02.2024 15:02
Czytelnik

Błędy są oczywiste u ludzi. Ich powtarzanie, upieranie się przy nich, to już choroba. :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Remigiusz Koziński 21.02.2024 22:22
Redaktor

"Głusza" abstrahując od pozostałych, istotnych bardzo i mądrych - niezwykle ważna także w kontekście artykułu. PJM to też język Polaków. Głuchych. Co nie znaczy, że gorszych. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ktosia 22.02.2024 21:01
Czytelniczka

"Głusza" jest świetna, a najbardziej zaskoczyło mnie to, że są osoby bezjęzyczne. Bo nie słyszą, a w ich otoczeniu nie było dorosłych Głuchych posługujących się PJM. Przez co te dzieci (obecnie już dorosłe) wykształciły bardzo prymitywny język migowy. 

Tak na marginesie - czy istnieje poezja lub odpowiednik śpiewania w tym języku?  

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Krzysztof Gromadzki 21.02.2024 16:23
Czytelnik

W dzieciństwie oglądałem program "Ojczyzna polszczyzna" autorstwa profesora Jana Miodka, a teraz jestem wiernym widzem programu "Słownik polsko@polski". Szczególnie ciekawe są moim zdaniem fragmenty dotyczące etymologii, czyli pochodzenia wyrazów, imion, nazwisk oraz nazw własnych, np. miejscowości, rzek albo gór. Dlatego polecam książki autorstwa profesora Miodka:  Słownik...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Słownik polsko@polski z Miodkiem  Słownik polsko@polski z Miodkiem II  Słownik polsko@polski z Miodkiem. Tom III  Polszczyzna. 200 felietonów o języku
FioletowaRóża 21.02.2024 19:31
Czytelniczka

Dla mnie ten program to też pozycja obowiązkowa. Miałam też okazję być na wykładzie profesora Bralczyka, było świetnie, ale to zawsze profesor Miodek ze swoim gestem zakręcanej żarówki będzie ideałem:)  😀

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki 21.02.2024 19:48
Czytelnik

Ja pochodzę z Lubelszczyzny, gdzie w języku codziennym jest bardzo dużo naleciałości z języków wschodniosłowiańskich - rosyjskiego, białoruskiego i ukraińskiego. Pan profesor Miodek pochodzi z Tarnowskich Gór, a kształcił się we Wrocławiu na Dolnym Śląsku, gdzie po II wojnie światowej osiedliło się wielu tzw. "Kresowian", byłych Lwowiaków lub Wilniuków, których język był...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LetCentryczna 21.02.2024 21:30
Czytelniczka

Uczestniczyłam kiedyś w dyskusji na lokalnym forum internetowym, gdzie domorosły redaktor twierdził, że profesor Miodek się myli, gdy mówi o obowiązku odmiany nazwisk typu Wilk, Gołota, Fredro. 😏  

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Iwona 23.02.2024 15:05
Czytelnik

Ogólnie w języku polskim obowiązuje zasada, że nazwiska trzeba odmieniać. Odstępuje się od niej tylko wtedy, gdy odmienione nazwisko brzmi niezręcznie lub komicznie i może ośmieszać właściciela.
Uważam, że nazwisko Fredro można bez "zgrzytów" odmieniać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant 21.02.2024 16:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post