rozwiń zwiń
LetCentryczna

Profil użytkownika: LetCentryczna

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 godziny temu
27
Przeczytanych
książek
57
Książek
w biblioteczce
24
Opinii
526
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 11 cytatów
Psia matka, trochę wariatka, czasem poetka. Moją duchową ojczyzną jest Finlandia. Spotkać mnie można także na FB (Moje książki - mój świat). Czytam mniej niż bym chciała, ale czytam solidnie. Ponownie aktywna na LC jestem od grudnia 2023, po kilkuletniej przerwie i pobycie gdzieś, gdzie było lepiej, ale się skończyło (stamtąd przenoszę tu niektóre recenzje). Doceniam recenzje rzetelnie napisane i daję im plusy, nawet jeśli nie czytałam książki, której dotyczą. Nie kolekcjonuję znajomych. Zaproszenia wysyłam i przyjmuję jeśli mam z kimś jakieś punkty wspólne - opinie o książkach, poglądy, zainteresowania czy najzwyczajniejszą w świecie sympatię.

Opinie


Na półkach: ,

Jeśli chcesz zmienić swoje życie, musisz umrzeć.

Dobiegający pięćdziesiątki Arthur Ophof jest nudnym, leniwym i żałosnym nieudacznikiem – przynajmniej w oczach swojej żony Afry. Od wielu lat ta sama praca (którą zresztą wkrótce traci), żadnych perspektyw, marzeń i ambicji. Miłość była, ale się skończyła. Afra też nie zrealizowała wszystkich swoich życiowych planów, ale wydaje się lepiej sobie radzić z poczuciem rozczarowania (ale nie mężem). Oboje już sobie tylko przeszkadzają i najlepiej się czują, gdy współmałżonka nie ma w domu. Mają siebie nawzajem dość – z pierwszoosobowej narracji obojga dowiadujemy się szczegółów na ten temat.

Ale choć wspólne życie coraz bardziej im doskwiera i właściwie nie mają już ze sobą nic wspólnego, nie są w stanie o tym ze sobą porozmawiać – i na przykład po prostu się rozstać. Łatwiejszym niż normalne dojście do porozumienia okazuje się oszustwo, w realizacji którego mocno wspierają Arthura jego dwaj przyjaciele. Mówiąc w skrócie: Arthur finguje swoją śmierć za granicą, a przyjaciele, przekupiony przedsiębiorca pogrzebowy i spec od zmiany wyglądu załatwiają resztę. Arthur przybywa jeszcze na swój pogrzeb, po czym używaną pandą z napędem na cztery koła (!!!) wyjeżdża do Włoch, posługując się fałszywą tożsamością. Cały ten pomysł i jego realizacja są chyba jego największym dotychczasowym osiągnięciem.

Arthur działa poniekąd jak samobójca. Uważa, że będzie lepiej dla Afry, gdy uwolni ją od swojej męczącej obecności, że właściwie wyświadcza jej przysługę. Nie sądzi, by jakoś szczególnie jej go brakowało, jest wręcz przekonany, że po jego zniknięciu Afra odżyje. Głównym jego celem jest jednak jego własne nowe życie.

Wyobrażam sobie różne możliwe reakcję na tę lekturę:

* irytujemy się i pukamy w głowę podczas czytania;
* zaśmiewamy się do rozpuku;
* kręcimy głową z pełnym podziwu niedowierzaniem;
* zastanawiamy się, dlaczego ludzie, którzy spędzili ze sobą wiele lat i znają się jak łyse konie, nie potrafią ze sobą szczerze rozmawiać.

Ja doświadczyłam każdej po trochu. Bo rzeczywiście – plan niesamowity, wymagający precyzyjnych przygotowań, zadbania o najdrobniejsze szczegóły, powściągliwości i cierpliwości w oczekiwaniu, kontrolowania się, żeby z niczym wcześniej się nie zdradzić. Nie brak tu absurdalnie zabawnych sytuacji. Akcja jest iście filmowa. Jednak trudno też nie pomyśleć o Arthurze: idiota i egoista. Wreszcie – książka jest po prostu smutna, przygnębiająca i prawdziwa, jeśli chodzi o kwestię rozpadu relacji międzyludzkich. Przed tym rozpadem nic nas nie chroni, nawet to, że kiedyś byliśmy sobie bardzo bliscy, odgadywaliśmy swoje myśli bez słów i łączyła nas miłość. Tę niewygodną i przykrą prawdę książka odsłania wprost, bez ogródek.

Trudno mi stwierdzić, czy polecam tę powieść. Wydaje mi się, że jeśli ktoś czytał „Małe eksperymenty ze szczęściem” i „Nowy sekretny dziennik Hendrika Groena”, historią Arthura i Afry będzie nieco rozczarowany. Ja sama wolałabym trzecią część przygód Henka.

Nie można jednak odmówić autorowi fabularnej pomysłowości oraz umiejętności prowadzenia akcji wartko i bez dłużyzn. Rozczarowuje tylko trochę zakończenie, które powinno być wg mnie bardziej rozbudowane. Zabrakło w nim tego, czego przez całą książkę brakowało w relacji między bohaterami: rozmowy.

Jeśli natomiast Wam nie brakuje cierpliwości do dużych chłopców i zrzędzących bab, czytajcie. 😊

Jeśli chcesz zmienić swoje życie, musisz umrzeć.

Dobiegający pięćdziesiątki Arthur Ophof jest nudnym, leniwym i żałosnym nieudacznikiem – przynajmniej w oczach swojej żony Afry. Od wielu lat ta sama praca (którą zresztą wkrótce traci), żadnych perspektyw, marzeń i ambicji. Miłość była, ale się skończyła. Afra też nie zrealizowała wszystkich swoich życiowych planów, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

#Wyzwanie LC kwiecień 2024

Białe noce, czarne dni

Książka Urszuli Honek poczekałaby jeszcze pewnie trochę na swoją kolej, gdyby nie niedawna nominacja do Nagrody Bookera, która mnie zmobilizowała do lektury. I dobrze się stało, warto było.

Ten zbiór opowiadań – będących tak naprawdę rozdziałami jednej opowieści bez początku i końca – ma dwie główne bohaterki: śmierć i wieś. Śmierć jest najsilniejsza, obecna w każdym tekście. Zamieszkała w tej wsi, zadomowiła się na amen i na drzwiach każdego domu zostawia ślad. Opowiada siebie z różnych perspektyw, ustami różnych postaci. Przychodzi do nieszczęśliwych wiejskich głupków, nierozeznanych jeszcze w uczuciach młodych kobiet i do matek o piersiach ulewających mleko. Rodzi się, gdy dzieci są jeszcze malutkie, ale już wychowują się same i już poznają ciężar rodzicielskiej ręki. Przychodzi do domów, w których nie ma czasu na pierdoły i nie umie się rozmawiać, gdzie czułość i serdeczność nie wiedzą, jak mają być okazywane, bo wulgarność jest łatwiejsza, bo są ważniejsze sprawy, bo przyzwyczajeniem jest walka o przetrwanie – ale tylko przetrwanie fizyczne, na inne nie wystarcza już siły. Po latach taka śmierć jest jedynym sposobem na ukojenie niewytłumaczalnej i obezwładniającej tęsknoty. Taka śmierć miesza w głowie, burzy zmysły, zostaje, jest celebrowana i ekscytująca bardziej niż życie. Jest wydarzeniem. Nawet jeśli nie ty umierasz, to przynajmniej wspominasz śmierć i ją odczuwasz, nie możesz się bez niej obyć. Gdzieś spomiędzy tego wszystkiego przebija pewna neoromantyczna ludowość, a może i zabobonność – ta śmierć jest, każdy ją widzi, nikt jej nie neguje.

Okładkowy opis głosi, że z pozoru nic się w tych opowiadaniach nie dzieje - i rzeczywiście, to tylko z pozoru. Faktycznie dzieje się tu bardzo dużo, w środku, we wnętrzu bohaterów, w ich emocjach. W niektórych opiniach czytam z kolei o obecnym u Honek realizmie magicznym - ja go nie dostrzegam, gdybym dostrzegała, rzuciłabym książkę w kąt, bo realizmu magicznego nie lubię. Dla mnie ta książka jest wybitnie rzeczywista, namacalna wręcz. Bohaterów i ich przeżyć da się niemal dotknąć.

Nie mamy tu do czynienia z sielskim i anielskim obrazem wsi. To nie ten efekt, że zachwycisz się polami malowanymi zbożem rozmaitem albo śpiew ptaków zwabi cię pod lipę w przydomowym zagajniku. Choć nie wychowałam się w Binarowej, widzę w tym obrazie pokolenie moich dziadków i rodziców, którym w życiu brakowało wszystkiego poza ciężką pracą – i których to życie niestety nie nauczyło wielu innych ważnych umiejętności. Szorstkie, twarde, bolesne życie, z którego konsekwencjami musiały się zmagać następne pokolenia. Znajduję w pamięci o mojej wsi postacie podobne do Pilota, wydarzenia o takiej wadze, jak pożar domu, w którym giną dzieci. Czuję i rozumiem niedopasowanie i chęć ucieczki bohaterów. Widzę tę samą, co oni, śmierć.

Urszula Honek idzie właściwą ścieżką opisu, łączącą w sobie trop poetyckości i zwyczajności wypowiedzi. Jej opowieść pozbawiona jest eksperymentów językowych, nie jest przestylizowana, ma w sobie naturalne piękno. Sprawia to, że wierzymy bohaterom, wiemy, że mówią swoim językiem.

Podsumowując, „Białe noce” to zazębiający się, uniwersalny wielogłos. Przytłaczający, niewygodny, prawdziwy. To literatura z bardzo wysokiej półki, a mam przeczucie graniczące z pewnością, że Urszula Honek ze swoją twórczością przemieści się jeszcze wyżej.

I choć tego nie przewidywałam, czuję się całkowicie przeniesiona do świata Binarowej pokazanego przez Urszulę Honek i wręcz ukorzeniona w nim. Dlatego uznaję, że kwietniowe wyzwanie czytelnicze mam zaliczone.

#Wyzwanie LC kwiecień 2024

Białe noce, czarne dni

Książka Urszuli Honek poczekałaby jeszcze pewnie trochę na swoją kolej, gdyby nie niedawna nominacja do Nagrody Bookera, która mnie zmobilizowała do lektury. I dobrze się stało, warto było.

Ten zbiór opowiadań – będących tak naprawdę rozdziałami jednej opowieści bez początku i końca – ma dwie główne bohaterki: śmierć i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czekając na Hitlera

Okładka książki Gregora Ziemera przedstawia kilku uśmiechniętych chłopców wpatrujących się z zafascynowaniem w kotka. Obrazek ten poraża łagodnością, gdy zestawimy go z treścią książki. Jeden z chłopców delikatnie głaszcze zwierzątko, a ja oczami wyobraźni widzę, jak ukręca mu łepek. Takie wizje rodzi ten "Reportaż o fanatycznej edukacji".

W 1939 roku dyrektor Szkoły Amerykańskiej w Berlinie, Gregor Ziemer, zdobywa list polecający z ministerstwa (nie ukrywa, że za pomocą łapówki) i wizytuje instytucje o charakterze edukacyjnym (a także placówki w jakiś sposób z nimi powiązane czy towarzyszące), w których produkuje się przyszłych żołnierzy Hitlera oraz matki tych żołnierzy. To, co ogląda i czego się dowiaduje, niejednokrotnie wprawia go w osłupienie i napawa przerażeniem, ale chcąc poznać i zanotować jak najwięcej, powstrzymuje się od daleko idących komentarzy. Jego reportaż jest pewnym i przekonującym źródłem wiedzy, źródłem z pierwszej ręki, skondensowanym podręcznikiem opisującym procedurę wytwarzania nazistów. Autor został wpuszczony do nazistowskiej kuchni, obserwował precyzyjne odmierzanie składników i mieszanie ich w diabelskim kotle – udało mu się po prostu zdobyć przepis na doskonałego nazistę.

Nazistowskie metody edukacji i wychowania są maksymalnie uproszczone na każdym szczeblu – i w swojej prostocie genialne. Cel jest zawsze jeden i realizuje się go od najmłodszych lat, a wręcz po to powołuje się na świat dzieci: aby stworzyć dobrego, gorliwego, ślepo oddanego i wiernego wyznawcę hitlerowskiej religii. Nie waham się tak powiedzieć, ponieważ w książce wiele razy czytamy o tym, że Adolf Hitler traktowany był jak bóg i otaczany bałwochwalczym kultem. To do niego odmawia się modlitwę przed jedzeniem, to on przywołuje do siebie dzieci, jak to robił Jezus. Ideologia nazistowska jest religią.

Realizacji wspomnianego celu służyć może każda lekcja, każdy przedmiot nadaje się do tego tak samo. Nawet zjawiska przyrodnicze tłumaczone są z punktu widzenia nazizmu. Ze wszystkiego jednak najważniejsze są siła fizyczna i cielesność – chłopcy mają być mocni na froncie, dziewczęta zaś po to, by rodzić. Jedna z rozmówczyń autora powiedziała mu, że "(…) Führer życzy sobie, aby dziewczęta czuły, że ich ciała są dla Państwa ważniejsze niż umysły". (s.173)

Sens życia nazistowskiego ucznia to śmierć, to gotowość do oddania życia za Hitlera. Największym marzeniem nazistowskiej uczennicy jest wydanie na świat takiego właśnie chłopca – lub dziewczynki, która wypełni tę jedyną dla kobiety słuszną misję. Do tego przygotowuje ich szkoła. Rozwój duchowy jest zbędny i kłopotliwy – nie należy go umożliwiać, bo oznacza budzenie wrażliwości, poszerza horyzonty, rozprasza i odwraca od dzieła budowy Wielkich Niemiec. "Nazistowskie szkoły nie są miejscem dla słabeuszy." (s. 34) Ponadto szkoła nie powinna kolidować z obowiązkami partyjnymi czy wojskowymi, stąd np. znaczne ograniczenie liczby zajęć na uczelniach wyższych.

Mogłabym podać jeszcze wiele przykładów wynaturzeń przedstawionych przez Gregora Ziemera, od których włos się jeży na głowie. Nie samym jednak ich opisem żyje ta książka. Czytając ją, nie pomińcie znakomitego wstępu profesora Bogdana de Barbaro, który pisze, że jest to książka o nieodróżnianiu dobra od zła i prawdy od kłamstwa. A nade wszystko nie pomińcie ostatniego rozdziału, w którym autor stawia bardzo ważne pytanie: czy jesteśmy w stanie tak skutecznie edukować i wychowywać do życia, jak Hitler edukował i wychowywał do śmierci. Książka Gregora Ziemera została opublikowana w roku 1941 i autor pyta jako Amerykanin – nie wiemy jednak przecież, gdzie i kiedy pojawi się następny Adolf Hitler. Bo że się pojawi, to jest raczej pewne. Jak silne wartości będziemy wówczas w stanie mu przeciwstawić?

Czekając na Hitlera

Okładka książki Gregora Ziemera przedstawia kilku uśmiechniętych chłopców wpatrujących się z zafascynowaniem w kotka. Obrazek ten poraża łagodnością, gdy zestawimy go z treścią książki. Jeden z chłopców delikatnie głaszcze zwierzątko, a ja oczami wyobraźni widzę, jak ukręca mu łepek. Takie wizje rodzi ten "Reportaż o fanatycznej edukacji".

W 1939 roku...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika LetCentryczna

z ostatnich 3 m-cy

@Marcin, a może ty sobie jakąś encyklopedię kup? To już druga dyskusja, którą widzę z twoim udziałem i druga, w której oczekujesz podawania definicji.

@Marcin o nie, co za pech.

@Marcin no to może się zastosuj do tego.

@Diabeł_Z_Caroc, zachowaj, może się jeszcze przydać.  😋

Pewnie, dokładaj, co chcesz, skoro masz taką potrzebę. 😊W sumie dziwię się, że tak długo się powstrzymywałeś, to niezdrowe.

2024-04-27 12:49:16
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024
2024-04-27 12:49:16
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024

Już sobie ściągnęłam z Wolnych Lektur. 😊

2024-04-27 11:49:44
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024
2024-04-27 11:49:44
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024

Przeczytałam. Zdania nie zmieniam.

2024-04-27 09:44:24
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024
2024-04-27 09:44:24
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024

Polecam "Wielkiego Gatsby'ego" w tłumaczeniu Jacka Dehnela. Piękny, pełny język.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/174512/wielki-gatsby

2024-04-27 09:38:05
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024
2024-04-27 09:38:05
LetCentryczna wypowiedziała się w dyskusji Czytamy w weekend. 26 kwietnia 2024

Już drugi raz ostatnio napotykam tu "Dzieje jednego pocisku" i pochlebną opinię o nich. A że jakoś nie przeczytałam tego na studiach... To chyba znak. 😉

ulubieni autorzy [3]

Antti Tuomainen
Ocena książek:
6,4 / 10
9 książek
1 cykl
Pisze książki z:
16 fanów
Bernard Cornwell
Ocena książek:
7,3 / 10
62 książki
8 cykli
529 fanów
Henning Mankell
Ocena książek:
7,1 / 10
49 książek
5 cykli
1262 fanów

Ulubione

Stanisław Lem Astronauci Zobacz więcej
Urszula Honek Białe noce Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Urszula Honek Białe noce Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Adrianna Trzepiota Siostry z lasu Zobacz więcej
Urszula Honek Białe noce Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
27
książek
Średnio w roku
przeczytane
5
książek
Opinie były
pomocne
526
razy
W sumie
wystawione
27
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
156
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
11
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]