Żeńska końcówka języka Martyna Zachorska 7,6
ocenił(a) na 63 tyg. temu Ta pozycja byłaby o wiele lepsza, gdyby autorka trzymała się tego, co obiecuje w tytule - feminatywów. Pierwsza część książki ciekawa, napisana w taki sposób, że osoby nie interesujące się zbytnio lub nie znające się na językoznawstwie powinny ją zrozumieć. Porusza ważny i jakże aktualny współcześnie temat, do tego wciąż kontrowersyjny. Dla filologów to nic lub niewiele nowego, ale przyjemnie się czyta.
Reszta… cóż. Rozumiem, że kwestie tożsamości, orientacji, innych kolorów skóry etc. też są ważne i aktualne (nie jestem pewna, czy kwestie rasizmu były tu niezbędne, nasze społeczeństwo i kultura różni się jednak od amerykańskiej),jak najbardziej zasługują na swoje miejsce w druku. Jednakże - czy w publikacji na temat feminatywów? Jeśli autorka chciała napisać książkę o wszystkich możliwych grupach marginalizowanych społecznie, to powinna chociaż inaczej ją nazwać, żeby czytelnik wiedział, czego się spodziewać. Jeśli autorka chciała mieć to koniecznie w tej samej publikacji, co feminatywy, to powinna zmienić tytuł, zamieścić tam informację, że książka porusza kwestie języka inkluzywnego jako takiego - na co wskazuje wyłącznie grafika na okładce, ale nie tytuł publikacji. Poruszone pozostałe wątki nie powinny być przemilczane, są równie istotne; pytanie, czy powinny być w tym samym miejscu - czy nie lepiej byłoby napisać osobne książki na te tematy i poświęcić im tam tyle miejsca i uwagi, na ile zasługują.
Widać wyraźnie, że pisząc część o feminatywach autorka zadała sobie sporo trudu, wykonała dużo pracy, badań własnych, syntezy dostępnych badań etc. - pozostałe części w porównaniu do tego wydają się być opracowane na szybko i potraktowane po macoszemu, ot, aby były.