-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2011-12-31
2012-07-05
2012-07-23
2012-05-26
Nastoletnia Jane Killian, zostaje potrącona przez motorówkę. Od tej pory jej życie się zmieniło. Bolesne operacje, które w większości się nie udawały, doprowadziły do wewnętrznej przemiany bohaterki. Uważa się za potwora, ponieważ po wypadku straciła wielu przyjaciół, siostra się od niej odsunęła. Po jakimś czasie umiera jej babka, która zostawiła jej duży majątek. Niedługo później poznaje Iana i staje się znaną artystką. Jednak jej koszmar jeszcze się nie skończył. Jej mąż zostaje oskarżony o morderstwo, a ona dostaje listy od jej dawnego oprawcy. Jak Jane poradzi sobie z tą sytuacją ? Co jeszcze straci?
„Zrobiłem to specjalnie, żeby usłyszeć jak krzyczysz.”*
Od niedawna rozbudziła się u mnie miłość do kryminałów, dlatego bardzo ucieszyłam się gdy otrzymałam tę książkę od wydawnictwa. Spindler wprowadza nas do świata, w którym najważniejsze są pieniądze. Bogata rodzina przyciąga do siebie same kłopoty. Jednak poza morderstwem, w tej książce jest pełno uczuć, które towarzyszą głównej bohaterce. Poznajemy ją z wielu stron. Jako radosną artystkę, zazdrosną kobietę, kobietę, która jest w stanie zrobić wszystko dla męża, ale również niestety widać jak bardzo przeżywa rozłąkę z mężem. Bardzo ciekawym wątkiem tej książki są relację między przyrodnimi siostrami Jane i Stacy. Oddaliły się od siebie od wypadku, ale tylko dlatego, że Stacy czuła się niekochana i nierozumiana. Uważała, że wypadek to jej wina. Po wypadku jej matka i ojczym mieli do niej ogromny żal, przez co Stacy zazdrościła Jane, że jest w centrum uwagi. Po części również Spindler próbuje przekazać nam radę na przyszłość. Według niej musimy uważać kogo uznajemy za przyjaciela lub bliską osobę, bo często okazuje się, że nic o niej nie wiemy.
Od Zabić Jane płynie fala tajemniczości. Każda strona dostarcza kolejnych nierozwiązanych zagadek. Na każdym kroku dowiadujemy się, że znaleziono kolejną poszlakę. W pewnym momencie już myślisz, że wiesz kim jest morderca, a tu psikus jest nim ktoś kogo nigdy byś o to nie podejrzewał. Autorka bardzo zdolnie manipuluje nami i odciąga nas od rozwiązania zagadki. Dzięki temu książka ta staje się jeszcze ciekawsza i zaskakująca. Nie ma tutaj jakiś strasznych krwawych scen, no ale trupa spotkamy na każdym kroku. Jedyne zastrzeżenie to troszkę za mało był tego dreszczyku emocji. Dopiero na końcu czuło się strach bohaterki.
Spindler posługuję się bardzo łatwym językiem, który na pewno trafi do każdego czytelnika. Fabuła ogólnie to nic nowego, bo wiele jest takich książek, ale jednak ma ona to coś ;]
*str. 173
Nastoletnia Jane Killian, zostaje potrącona przez motorówkę. Od tej pory jej życie się zmieniło. Bolesne operacje, które w większości się nie udawały, doprowadziły do wewnętrznej przemiany bohaterki. Uważa się za potwora, ponieważ po wypadku straciła wielu przyjaciół, siostra się od niej odsunęła. Po jakimś czasie umiera jej babka, która zostawiła jej duży majątek. Niedługo...
więcej mniej Pokaż mimo to2009-07
2012-05
2012-08-09
2011-10-28
Szczerze przyznam się, że jako osoba wierząca, ale nie praktykująca nie zachwyciłam się tą książką, ale jednak też nie uważam, że autor chce w niej zrobić nam pranie mózgu. Sposób w jaki pisze ten amerykański kaznodzieja nie jest tragiczny i jeżeli byłaby to powieść o czym innym ocena byłaby dużo wyższa. W książce tej zawarte są rady jak odnaleźć w swoim codziennym życiu miejsce dla Boga, w czym może on nam pomóc i co daje nam wiara. Każdy z nas powinien znaleźć dla siebie wskazówkę, która naprowadzi go na to jak odnaleźć w Bogu szczęście, miłość oraz radość. Przez cały czas autor pokazuje nam same zalety bycia wierzącym oraz twierdzi, że bez boga będziemy ponurymi ludźmi.
Książka składa się z wielu pozytywów, które podparte przykładami udowodniają nam, że Bóg to samo dobro. Autor wprowadza do książki z sytuacje dna codziennego, które każdemu z nas mogą się przytrafić i naprowadza nas na pozytywne ich rozwiązanie. Książka ta to nie zbiór suchych faktów o tym co jest złe, a co dobre jest takim naprowadzaczem na znalezienie dla siebie poprawnej odpowiedzi.Bóg przedstawiony jest jako ojciec, który nie każe, a wybacza i pomaga naprawić błędy. p. Ortberg nikogo nie atakuję, na nikogo nie krzyczy, jest wyrozumiały i wie jakie pokusy obecnie na nas czyhają. Ani razu nie zwraca się do nas w książce jak do winnego raczej próbuje nam wyjaśnić dlaczego popełniamy błędy.
Pozycję tą poleciłabym każdemu. Język użyty w tej książce jest tak prosty, że zrozumie je tak samo dobrze nastolatek jak dorosły człowiek. Ja jako bardzo specyficzna osoba z całego serca mogę powiedzieć, że p. John trochę mnie przekonał do życia w zgodzie z Bogiem i szczerze powiem chciałabym mieć takiego księdza u siebie w parafii. Ten mężczyzna musi prowadzić bardzo ciekawe kazania. Kończąc mój wywód uważam, że jeżeli lubisz literaturę religijną lub szukasz jakiegoś połączenia z bogiem to sięgnij po tą pięknie napisaną i wykonaną książkę, a może zmieni ona coś w Twoim życiu Drogi Czytelniku ;]
Szczerze przyznam się, że jako osoba wierząca, ale nie praktykująca nie zachwyciłam się tą książką, ale jednak też nie uważam, że autor chce w niej zrobić nam pranie mózgu. Sposób w jaki pisze ten amerykański kaznodzieja nie jest tragiczny i jeżeli byłaby to powieść o czym innym ocena byłaby dużo wyższa. W książce tej zawarte są rady jak odnaleźć w swoim codziennym życiu...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-01
To już koniec. Historia Eragona i Saphiry zakończyła się wraz z ostatnią stroną Dziedzictwa. Długo oczekiwana kontynuacja pożegnała nas w dobrym stylu jednak nie jest to na co tak długo oczekiwałam. W tej części poznajemy kolejne losy Nasuady - przetrzymywanej i torturowanej przez Galbatorixa oraz wynik podróży Eragona i Saphiry do Vroengardu. Ta podróż dostarczy nam wiele nowych i niesamowitych faktów z ich życia. To co wydarzy się w tym momencie przechodzi oczekiwania wszystkich. Poznany na nowo historię Murgaratha, która ukaże go w innym świetle. Cała książka składa się z rozdziałów, które dotyczą Eragona, Saphiry i Rorana. Pozwala nam to na poznanie wielu sytuacji, które rozgrywają się w tym samym czasie, a do tego Paolini mógł w ten sposób opowiedzieć nam wszystko to co wcześniej pominął. Nie chcę za dużo pisać, zeby nie odebrać Wam radości z przeczytania tego tomu.
Postacie, które wykreował Paolini są bardzo barwne i przyciągają uwagę czytelnika. Eragon, który wraz z serią dorasta zachowuje się coraz dojrzalej i stara się odnaleźć swoje prawdziwe oblicze. Każdy czytelnik znajdzie w tej książce postać, z którą zacznie się utożsamiać. Autor tak przedstawia postaci jakby to byli nasi najbliżsi znajomi. Poznajemy ich wnętrze i zwyczaje, a do tego potrafimy wczuć się w ich rolę. To co w tej książce najważniejsze to walka dobra ze złem. Autor bardzo szczegółowo i z rozmachem opisuję działania na polach bitwy, które z każdą stroną coraz bardziej wciągają w akcję książki.
Jednak wszystko pięknie, ślicznie itd., ale końcówka okropna. To co tak na prawdę przyciągnęło moją uwagę do tego tomu to walka Nasuady, którą musiała odbyć we własnym umyśle. Interesujące była siła sugestii i to co działo się z kobietą, kiedy Galbatorix chciał, aby uwierzyła we wszystko to co stworzył dzięki swojej magii. Może opis tego co działo się po wojnie nie jest częstą częścią innych serii, ale autor rozwiązał wszystkie zagadki i nagle wszystko stało się takie nierealne i nudne. Wolę jednak jak autor zostawia nas z taki niedowierzaniem, że to już koniec i pozwala nam snuć marzenia o tym co działo się dalej. Do tego koniec skopiowany od Tolkiena i dłużące się pożegnane Najsilniejszego Maga z przyjaciółmi, ukochaną.... Eh... jednak chyba oczekiwałam czegoś lepszego... Mam wrażenie, że Paolini się wypalił już na koniec i jego pomysły nie są już takie twórcze. Może terminy go goniły, albo nachodził go wydawca. Dla mnie końcówka niedopracowana i pisana w pośpiechu...
Pozytywne mam odczucia, które dotyczą okładki książki. Śliczny zielony kolor i bardzo dopracowany obraz smoka ;]. Jednak nie przepadam kiedy wydawnictwa dzielą Część na 2 tomy. Pewnie były ku temu jakieś powody, ale wolę więcej zapłacić i mieć na półce jeden tom jako całość...
To już koniec. Historia Eragona i Saphiry zakończyła się wraz z ostatnią stroną Dziedzictwa. Długo oczekiwana kontynuacja pożegnała nas w dobrym stylu jednak nie jest to na co tak długo oczekiwałam. W tej części poznajemy kolejne losy Nasuady - przetrzymywanej i torturowanej przez Galbatorixa oraz wynik podróży Eragona i Saphiry do Vroengardu. Ta podróż dostarczy nam wiele...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-11-11
Autor Carskiej roszady przenosi nas do XIX-wiecznej Warszawy, która wielu osobom kojarzy się jedynie z Lalką Bolesława Prusa. Do Warszawy przyjeżdża Estar Pawłowicz Van Houten tajny urzędnik specjalny generalnego-gubernatora w Moskwie. Jego celem jest rozwiązanie zagadki tajemniczych i brutalnych morderstw kobiet. Kobiety były brutalnie torturowane, a ich zmasakrowane ciała pozostawiane byy w różnych częściach Warszawy. Morderca dość przebiegły i nieuchwytny, był ogromnym wyzwaniem dla policji. Bohater stara się działać incognito i nie zdradzać się ze swoimi prawdziwymi zamiarami. Jak się później okazuje najtrudniejszym elementem tej zagadki jest fakt, że zamieszane w tę sprawę są osoby trzecie, które wynajęły mordercę, a są nimi osoby z wyższych sfer (często nieuchwytnych dla bohatera). Wszystko jeszcze bardziej się komplikuje w momencie, kiedy Pawłowicz pojawia się w najmniej odpowiednich miejscach i o złym czasie...
Przede wszystkim książka ta to pozycja dla osób, które lubią połączenie wielu wątków - kryminalnych, romantycznych itd. w jedną całość oraz dla takich, które lubią pozycje, w których nie zabraknie szpiegów, dwulicowców, morderców, spisków oraz ... zboczeńców...
Jak do tej pory jest to chyba mój pierwszy kryminał, rozgrywający się w innych czasach niż obecne. Melchior Medard zaprosił mnie do swojej historii w sposób, bardzo przykuwający wzrok(okładka) i uwagę ( ciekawy początek - po kilku stronach już mamy pierwsze morderstwo na żywo). Jednak na początku jakby coś między nami nie zaiskrzyło. Przez pierwsze 70-80 stron autor wprowadza w bardzo szybko i w dużej ilości nowe postaci i wątki, więc w pewnym momencie już nie wiedziałam kto jest kim i jaka jest ich rola w tej powieści. Po tym malutkim kryzysie rozpoczyna się dość zręcznie napisany kryminał/sensacja niepozwalający się oderwać od siebie.
Przede wszystkim bardzo nietypowy i odrobinę zwariowany główny bohater Estar. Zaskakuje nas na każdym kroku swoimi zdolnościami dedukcji, sprytem i szóstym zmysłem. Jak na prawdziwego detektywa przystało każda zagadka w mig zaczyna układać jakąś całość. Bardzo zabawnym momentem książki jest moment kiedy Pawłowicz przebiera się ze swojego eleganckiego stroju, którego mógłby mu pozazdrościć nawet największy elegancik w sportowy strój do jazdy na... bicyklu. Nie wiem dlaczego w tym momencie moja wyobraźnia podsunęła mi obraz dżokeja, który przesiadł się na rower ;). Bohater ten przypomina odrobinę innych detektywów, których spotkać można w innych książkach z tego rodzaju, jednak ten ma w sobie to coś co przyciąga czytelnika i pobudza jego wyobraźnie.
Po drugie autor prowadzi akcję po tych 80str. w sposób bardzo dynamiczny. Prowadzi nas przez mroczne, ciemne i tajemnicze uliczki Warszawy nie dając nam nawet chwili oddechu. W sposób wręcz idealny oddaje każdy szczegół XIXw. stolicy, przez co mogę powiedzieć, że wykazał się ogromną wiedzą historyczną, nadając w ten sposób swojej książce odpowiedniego charakteru. Bardzo dokładne opisy miejsc, charakteru oraz ubrań bohaterów to dodatkowy atut tej powieści - nakreślił w ten sposób bardzo charakterystyczne postaci i miejsca, które dodają tej książce dodatkowego uroku. Świetnie oddał również kontrast między ubogim społeczeństwem, a wyższymi sferami, które znajdują czas na pokazy, teatry i wielkie przyjęcia..
Autor w bardzo efektowny sposób kradnie uwagę czytelnika i przyciąga na długo. Poprzez połączenie wątków kryminalnych, historycznych oraz romansów stworzył coś co na długo pozostaje w pamięci czytelnika...
Autor Carskiej roszady przenosi nas do XIX-wiecznej Warszawy, która wielu osobom kojarzy się jedynie z Lalką Bolesława Prusa. Do Warszawy przyjeżdża Estar Pawłowicz Van Houten tajny urzędnik specjalny generalnego-gubernatora w Moskwie. Jego celem jest rozwiązanie zagadki tajemniczych i brutalnych morderstw kobiet. Kobiety były brutalnie torturowane, a ich zmasakrowane ciała...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-10-01
Wierzysz, ze jesteś człowiekiem bez skazy? Uważasz, ze nie masz się z czego tłumaczyć mimo iż popełniłeś w życiu wiele błędów? Nieświadomie skrzywdziłeś ludzi lub co gorsza zrobiłeś to świadomie? Jednak mimo wszystko nie żałujesz tego i dalej brniesz w swoje kłamstwa, oszustwa i przekręty. Tylko pamiętaj, że ktoś kiedyś może pociągnąć Cię do odpowiedzialności jak bohaterów tej książki. Gdzieś może siedzieć jeszcze ukryty Głos twojego sumienia.
Czterech bohaterów tej książki - Kapral (były wojskowy o ciężkim charakterze), Szczęściarz (bogaty biznesmen), Przystojniak (jednak tylko piękne i miłe słówka były jego mocną stroną - tak wabił kobiety) oraz Prorok (guru sekty religijnej) znajdują się w najmniej spodziewanej sytuacji. Po raz pierwszy to życie płata im figla. Trafiają do jednego pomieszczenia, do którego zostali ściągnięci siłą przez tajemniczą postać nazywaną Głosem. Głos chciał sprawiedliwości, jednak powiedział, że wyrok zostanie wykonany tylko na jednej osobie, a wyboru, kto nim będzie będą sami sądzeni. Mężczyźni sami muszą wybrać tego, który najbardziej zasłużył na śmierć i którego winy są największe. Jesteście ciekawi jak potoczą się ich losy i czy na prawdę głos pozbędzie się tylko jednego z nich? Zajrzyjcie do tej pozycji, bo może ona Was nauczyć dbania o innych i odpowiedzialności za wyrządzone im krzywdy...
Muszę powiedzieć, że książka ta nie jest łatwa do odbioru dla każdego. Nie poradzą sobie z nią osoby, które nie lubią szybkiej, akcji, dużej ilości wątków i zadziwiających sytuacji. Na każdym kroku napotykamy jakąś nową ciekawostkę, jakiś element, który powoduje gęsią skórkę na ramionach. Książka nie jest zbyt długą pozycją, ale autor umiejętnie wyważył ilość emocji i niepewności. Bardzo trudno oderwać się od tej pozycji, jednak przy końcu czuć pewnego rodzaju niedosyt - książka skończyła się zbyt szybko i jakby gdzieś był ukryty dalszy ciąg. Co się stało z postaciom na końcu ? Mogę się tylko domyślać, jednak chciałabym wiedzieć na pewno. Cwane zagranie ze strony autora - rozbudził moją ciekawości i spowodował, że po przeczytaniu moje szare komórki nadal działały...
Tajemnicza postać jaką jest Głos, przemawia nie tylko jak sędzia czy kat, ale również jako głos sumienia, które nie zawsze jest dla nas łaskawe. Czasami wyciąga w najmniej oczekiwanym momencie wszystkie brudy i mówi nam żebyśmy wreszcie odpokutowali za nasze złe działania. Jednak czasami postać ta jak dla mnie była zbyt spokojna, zbyt opanowana i nie dolewała oliwy do ognia - bohaterowie, nadal za mało jak dla mnie się denerwowali i nie do końca było widać ich strach przed Głosem...
Bardzo odpowiada mi to, że każdy z bohaterów tej książki jest inny. Ich losy biegły kompletnie innymi torami, jednak każdy z nich w większym lub mniejszym stopniu potraktował ludzi w okrutny sposób. Budowali swoją drabinę kariery, łamiąc po drodze karki i marzenia innych... Jednak każdy z nich w duchu jest małym dzieckiem, który gdy zabierzemy mu zabawkę ( ogrom technologii, ludzi, dumę i radość) zaczyna się bać, a strach powoduje, że nie jest on dalej w stanie wyrzucić ze swojej pamięci wszystkich złych rzeczy, których dokonał. Mały minusik również za to, że książkę czyta się trudniej z powodu braku korekty...
Wierzysz, ze jesteś człowiekiem bez skazy? Uważasz, ze nie masz się z czego tłumaczyć mimo iż popełniłeś w życiu wiele błędów? Nieświadomie skrzywdziłeś ludzi lub co gorsza zrobiłeś to świadomie? Jednak mimo wszystko nie żałujesz tego i dalej brniesz w swoje kłamstwa, oszustwa i przekręty. Tylko pamiętaj, że ktoś kiedyś może pociągnąć Cię do odpowiedzialności jak bohaterów...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-25
2013-04-20
Jest rok 1957. Znany bostoński detektyw Frank Sullivan otrzymuje tajemnicze zlecenie - ma odnaleźć zaginionego mnicha, który mieszkał w klasztorze na wyspie Saint Bradley. Co jest najdziwniejsze w tej całej historii - klasztor jest miejscem zamkniętym, bardzo trudno z niego wyjść bez zgody opata oraz bardzo trudno komukolwiek do niego wejść - także jakim sposobem, ktoś porwał mnicha ? Jak mnich mógł wyjść z klasztoru niezauważenie ? Gdzie się ukrywa na małej wyspie, na której rzadko kto się pojawia? Sprawa jakiej podjął się detektyw jest dość trudna i zagadkowa jednak w jakiś nadnaturalny sposób, ktoś udziela mu pomocy. Tylko czy aby na pewno ta pomoc jest bez interesowna ? Jedno jest pewne z jednej strony ułatwia mu to zadanie jednak z drugiej naraża bohatera na wiele niebezpieczeństw, a przy tym odkąd pojawił się w klasztorze nawiedzają go okropne koszmary... Jesteście ciekawi jak zakończy się ta historia? Przeczytajcie, bo warto.
Gra cieni to debiut dobrze zapowiadającego się autora Radosława Dąbrowskiego. W swojej książce starał się on połączyć nutkę grozy z elementami kryminału - nie mogę powiedzieć, że zakończyło się to porażkom jednak czegoś mi tu brakuję... Jednak chyba sama nie wiem czego i tylko znowu wybrzydzam... Autor prowadzi nas w historię, która wciąga niemiłosiernie.Cały czas nowe elementy historii, wartka akcja i ciekawe "poszlaki" tworzą interesującą całość. Świetne opisy przyrody, zdarzeń i postaci oraz niewielkie elementy nadprzyrodzone dodają tej książce smaku i powodują, że chce się czytać o losach nieustraszonego Sullivan'a jeszcze więcej. Jedyne co działa na minus dla tego autora to dość przy długi wstęp, który nie dał książce nic specjalnego, a bardzo trudno było przez niego przebrnąć, aż tu nagle zaczęło się coś dziać po ok 30 stronach... Niestety również dość lakoniczne i momentami dziwne, suche dialogi przeszkadzają w odbiorze książki. Wielu osobom już na wstępie może to utrudniać to czytanie, a książkę na prawdę warto przeczytać do samego końca, gdyż tam czeka nas niesamowita niespodzianka w postaci zadziwiającego i niedającego nawet chwili wytchnienia zakończenia.
Jak na debiut książka ta zasługuję na ogromną pochwałę. Połączenie kryminału z thrillerem sprawia wielu młodym autorom problemy, a nawet tym wieloletnim pisarzom nie zawsze wychodzi tak świetnie, jak czytelnik się spodziewa. Ze wszystkich polskich debiutów, które przeczytałam Gra cieni będzie należała do moich ulubionych. Autor ma zadatki na świetnego pisarza i mam nadzieje, ze już niedługo usłyszymy o nim wszędzie. Czekam z niecierpliwościom na dalsze losy Franka Sullivan'a - może autor pokusi się na jakąś serie z jego udziałem? Tylko prosiłabym o dłuższe książki, w których akcja toczy się jeszcze szybciej i oprócz wątku głównego jest również miejsce na wątki poboczne (których tu było mało, a wręcz można rzec że ich zabrakło).
Życzę autorowi wytrwałości w dążeniu do celu i powodzenia w szlifowaniu warsztatu.
Jest rok 1957. Znany bostoński detektyw Frank Sullivan otrzymuje tajemnicze zlecenie - ma odnaleźć zaginionego mnicha, który mieszkał w klasztorze na wyspie Saint Bradley. Co jest najdziwniejsze w tej całej historii - klasztor jest miejscem zamkniętym, bardzo trudno z niego wyjść bez zgody opata oraz bardzo trudno komukolwiek do niego wejść - także jakim sposobem, ktoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-08-08
Osioł w okularach to książka, która ma przekonać czytelnika do tego, żeby dbał o swój wzrok. Czasami w sposób obraźliwy autor próbuje nam powiedzieć co tak na prawdę spowodowało u nas osłabienie widzenia. Chyba jednak nikt z nas nie ma wątpliwości, że osoby młode i zdrowe wzrok tracą tylko właśnie z własnej "oślej głupoty". Zbyt duża ilość godzin spędzanych przy komputerze czy telewizji, nieodpowiednie światło przy czytaniu itd. Nie raz autor nazywa nas głupcami, ponieważ twierdzimy, że naszą ślepotę uzdrowi tylko i wyłącznie góra lekarstw. Jednak tak na prawdę możemy znaleźć wiele innych sposobów na poprawienie wzroku. Codzienne ćwiczenia, specjalnie opisane przez autora, tablice ćwiczące widzenie. Dowiemy się również, jakie niekonwencjonalne metody ludy różnych państw stosowały aby wyleczyć tą ciężką przypadłość - jednak tu odzywa się u mnie lekkie niedowierzanie. Czy aby na pewno to działa ? Jakoś nie chce mi się wierzyć w cudowne zdolności specjalnego błotka...
Jak się okazuje wada wzroku jaki i inne choroby zaczynają się w naszej psychice. Spytacie dlaczego? Czasami jest tak, ze chorobę najpierw sobie wmawiamy, a dopiero w następstwie tego pesymistycznego myślenia okazuje się, ze ona na prawdę nas dopadła. Wiele osób również po prostu lubi być chorym i szuka kolejnych symptomów, aby udać się do lekarza i zapytać o jakieś tabletki, choćby to miało być zwykłe placebo... Po lekach czujemy się lepiej...
Autor, który jest znanym psychologiem, próbuje przekazać nam swoje rady w sposób zabawny i nietypowy. Do tego zobrazowany przez ilustratora wieloma śmiesznymi, karykaturalnymi obrazkami. Całość książki nie pozwala na nudę i wciąga czytelnika. Są momenty niedowierzania, niepewności, ale wiele z metod czytelnik sam będzie chciał wypróbować, aby przekonać się czy to aby na pewno prawda. Widać w sposobie w jaki opowiada o swoich metodach to, że sam nie bierze ich w 100% na poważnie i jak na początku wspomina "nie jest to książka dla ludzi bez poczucia humoru".
Książka napisana jest dość prostym językiem, jednak czasami odczuwam w żartach doktora, odrobinę za dużo pychy... Trochę jakby próbował dowartościować się tą książką i potwierdzić swoją mądrość i doskonałość. Jednak mimo wszystko polecam tę książkę nie tylko "osiołkom w okularach" ale również osobom, które chcą pozbyć się pesymistycznych myśli dotyczących ich zdrowia...
Osioł w okularach to książka, która ma przekonać czytelnika do tego, żeby dbał o swój wzrok. Czasami w sposób obraźliwy autor próbuje nam powiedzieć co tak na prawdę spowodowało u nas osłabienie widzenia. Chyba jednak nikt z nas nie ma wątpliwości, że osoby młode i zdrowe wzrok tracą tylko właśnie z własnej "oślej głupoty". Zbyt duża ilość godzin spędzanych przy komputerze...
więcej mniej Pokaż mimo to
Elphame to młoda dziewczyna, która darzona jest w swoim mieście ogromną czcią i uwielbieniem. Jako córka Wybranej Epony i Wielkiego Szamana oraz następczyni matki musi stawić czoła zadaniom i oczekiwaniom jakie stawiają przed nią jej rodzice oraz Partholon. Jednak dziewczyna nie jest zadowolona z tego skąd pochodzi i jak wygląda. Postanawia opuścić swoje miasto i odbudować zamek swojego przodka MacCallana. Elphame wyrusza na poszukiwanie swojego miejsca i radości z życia. Towarzyszy jej brat Cuchulan, który przepowiada jej, że na zamku spotka swojego długo poszukiwanego mężczyznę. Jednak czy Elphame spodziewa się kim jest ta osoba i jakie następstwa będzie miało jego pojawienie się?
Phyllis Christine Cast znana mi do tej pory tylko z niespecjalnie ekscytujących książek składających się na serię pt. Dom Nocy tym występuję jako solowa autorka, jednak Przepowiednia nie różni się poziomem od jej pozostałych książek. Może tym razem nie mamy do czynienia z wampirami, które już na pewno wszystkim się znudziły, ale historia z tej książki jest bardzo podobna do Naznaczonej. Przynajmniej ja tak odbieram tę książkę. Podczas czytania wyczuwałam powielanie tematu. Autorka po prostu zamiast wampirów, które żyją w dość współczesnym świecie wprowadziła nas w opowieść o Wcieleniu Bogini, która jest pół człowiekiem, pół centaurem i jej ukochanym, który jest pół człowiekiem pół demonem. Po raz kolejny dobro musi zwalczyć zło, a kochankowie pochodzą można powiedzieć z przeciwnych stron mocy i muszą przezwyciężyć swoje przeznaczenie, aby być razem. Myślę, że teraz takich powieści jest za dużo, a 2-3 lata temu takie historie były jeszcze ciekawe.
Bohaterowie książki może nie są schematyczni, ale tworzeni z pomocą wzorów z innych książek. Jednak każdy z nich ma jakąś cechę, która nas do niego przyciąga. Piękna tylko w połowie kobieta, kobieta, mężczyzna, który musi walczyć ze swoim przekleństwem, aby uratować swoją miłość oraz w szczególności dotknięta przez los młoda dziewczyna, która jest mała ciałem, ale wielka duchem... Nie mogę powiedzieć, że wybory których dokonują bohaterowie są łatwe i powodują, że ta książka trzyma poziom przeciętniaków, ale nie można nazwać ją złą powieściom.
Początkowo książka wydawała mi się nudna i nie miałam takiej chęci przeczytać jej całej, ale gdy akcja zaczęła dziać się szybciej dałam jej nadzieję i dotrwałam do końca. Jednak bardzo nie podobało mi się jak autorka rozwodziła się na jakiś słodziutki momentach, przerysowanych i po prostu nie ciekawych, a mniej rozwijała wątki powiązania Przepowiedni z klanem MacCallana i tego co powinno tworzyć książkę. Za mało akcji jak dla mnie do połowy książki.
Momentami czułam również, że autorka na siłę starała się napisać książkę. Tak jakby n początku jej pomysły były pisane przez dziecko. Nie mam zamiaru obrażać tej Pani, ale myślę, że nie miała ona pomysłu na tę książkę i była zmuszana przez wydawcę do jej napisania. Jednak mimo wszystko daję nadzieje jeszcze drugiej części. Może wtedy jakoś autorka mnie do siebie przekona, ponieważ koniec tomu pierwszego daje na to jakąś nadzieję.
Książkę polecam przede wszystkim młodzieży, ponieważ uważam, że bardziej wymagający czytelnik nie będzie ekscytował się wydarzeniami w tej książce. Chyba, że ktoś lubi sposób w jaki pisze ta Pani, bo ja widzę, że poziom jej twórczości nadal się nie zmienił...
Elphame to młoda dziewczyna, która darzona jest w swoim mieście ogromną czcią i uwielbieniem. Jako córka Wybranej Epony i Wielkiego Szamana oraz następczyni matki musi stawić czoła zadaniom i oczekiwaniom jakie stawiają przed nią jej rodzice oraz Partholon. Jednak dziewczyna nie jest zadowolona z tego skąd pochodzi i jak wygląda. Postanawia opuścić swoje miasto i odbudować...
więcej Pokaż mimo to