Kenneth Boegh Andersen to obecnie najbardziej poczytny w Danii pisarz specjalizujący się w literaturze młodzieżowej. Na rodzimym rynku popularność jego serii dorównuje popularności serii o Harrym Potterze. W 2007 roku Andersen całkowicie zrezygnował z kariery nauczyciela, by oddać się pisaniu książek. Zamiana kredy na klawiaturę okazała się korzystna – seria „Wielka wojna diabłów” okazała się hitem, który zmusił do czytania nawet najbardziej opornych nastolatków. Kolejne tomy serii o Filipie, władcy piekieł, zostały wyróżnione prestiżową Nagrodą Orla, przyznawaną przez Duńskie Ministerstwo Kultury i Związek Bibliotekarzy oraz dziecięcy i młodzieżowy oddział Danmark Radio.http://
Kolejne przygody Filipa są naprawdę ciekawe. Fabuła jest ok, Filip próbuje ratować swojego przyjaciela, a za razem oprawcę. Autor w świetny i humorystyczny sposób opisuje Piekło, Niebo ale też Hades i inne mityczne krainy. Postacie w nich występujące starają się być poważne ale średnio im to wychodzi. W książce jest wiele pobocznych tematów które tak naprawdę są ważniejsze od głównego. Opis Boga i Lucyfera którzy ze sobą dyskutują, grają w gry i próbują się nawzajem okantować jest komiczny, ich kłótnia i wymiana zdań, boki zrywać. Spotkamy tu wiele historycznych postaci, chociażby jak Piłat, Herkules, które są ukazane w prześmiewczym świetle. Świat duchowy stworzony przez autora jest świetny, inny. Książkę szybko i dobrze się czyta.
Drugi tom serii „Wielka wojna diabłów” nie przyniósł zaskoczenia, ale zapewnił całkiem niezłą rozrywkę. Tym razem Filip, który po szkoleniu przez samego Lucyfera, nie jest już tym samym chłopcem, musi wracać do Piekła, bo Śmierć ma kłopoty. Ktoś ukradł Kostkę odmierzającą ludzkie życie i świat zaczyna zaludniać się nieśmiertelnymi. Okazuje się, że życie wieczne nie jest takim błogosławieństwem, jak się uważa.
„Kostka śmierci” to młodzieżówka, ale z przesłaniem podanym lekko, nienachlanie i w bardzo przyswajalnej formie. Poza tym kawał dobrej zabawy. Ten kto polubił Piekło z I tomu, na pewno nie rozczaruje się kontynuacją. Mamy tu starych przyjaciół i wrogów, oraz głównego bohatera, który mnie ujął już dawno, a ta część pogłębiła moją sympatię do Filipa. Myślę, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie.