Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

bardzo sprawnie napisany kryminał, wciąga i zasysa, chce się zdecydowanie więcej

bardzo sprawnie napisany kryminał, wciąga i zasysa, chce się zdecydowanie więcej

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

i jak to jest kiedy nie było się na 53 wojnach swojego męża a siedzi się otępiale z kotem we wnęce przeznaczonej na szafę? szafę miał zrobić mąż.
on jednak oddaje się swojej pasji, swojemu opętaniu, gdzieś tam w Afganistanie, Gruzji czy Czeczenii.
żonie pozostanie czekanie, wyobrażanie sobie telefonu z informacją o śmierci i codzienność, do której czytelnik nie ma dostępu bo jest jakby za szybą. zmiany mieszkań, rodzące się dzieci, pies i kot. życie.
życie w przygotowaniu na jego śmierć. i swoją jednocześnie.
i gdy mąż jak gdyby nigdy nic opowiada o gwałconej co miesiąc przez żołnierzy matce pięciorga dzieci, opowieść ta zasiewa się jak baobab w głowie żony. podobnie jak urwana lecąca głowa pewnego Gruzina.
książka mocna i intymna, i tak jak napisach Tochman - nie ciepła.
musiała boleć pana Jagielskiego. jego żonę życie bolało (boli?) bardziej.
ku przemyśleniu, bo wszystko ma swoją cenę.

i jak to jest kiedy nie było się na 53 wojnach swojego męża a siedzi się otępiale z kotem we wnęce przeznaczonej na szafę? szafę miał zrobić mąż.
on jednak oddaje się swojej pasji, swojemu opętaniu, gdzieś tam w Afganistanie, Gruzji czy Czeczenii.
żonie pozostanie czekanie, wyobrażanie sobie telefonu z informacją o śmierci i codzienność, do której czytelnik nie ma dostępu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

po górach nie chodzę, a jeśli już to z rzadka. nie mam kondycji, jestem za leniwa, wybieram inne rozrywki na świeżym powietrzu, wolę eksplorować hutongi w Pekinie (*niepotrzebne skreślić).
natomiast jeżeli już zdarzy mi się wspiąć gdzieś, to w milczeniu chłonę. chłonę atmosferę, powietrze, widoki i tę nienamacalną magię gór.
Krakauer jest nie tylko królem gór, ma też nieprawdopodobny talent do pióra, co wśród wspinaczy może być pewnego rodzaju ewenementem. Dość porównać styl Krakauera z przedmową napisaną przez naszego wspaniałego himalaistę- Krzysztofa Wielickiego (dosłownie cztery zdania, które napisałby średnio rozgarnięty uczeń podstawówki). No ale. Himalaista nie jest od pisania lecz od zdobywania. Natomiast Krakauer czuje się jak ryba w wodzie nie tylko w czasie ekspedycji ale i z piórem. Kolejne relacje stanowiące zbiór "Eiger wyśniony" czyta się z zapartym tchem. Krakauer czaruje, góry czarują... i tylko książka kończy się zbyt szybko. i czujemy niedosyt. pozycja obowiązkowa!

po górach nie chodzę, a jeśli już to z rzadka. nie mam kondycji, jestem za leniwa, wybieram inne rozrywki na świeżym powietrzu, wolę eksplorować hutongi w Pekinie (*niepotrzebne skreślić).
natomiast jeżeli już zdarzy mi się wspiąć gdzieś, to w milczeniu chłonę. chłonę atmosferę, powietrze, widoki i tę nienamacalną magię gór.
Krakauer jest nie tylko królem gór, ma też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

[wolę pomilczeć]

[wolę pomilczeć]

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

zanim sięgniemy po Lindqvista konieczne należy:
- przeczytać "Jądro ciemności" Josepha Conrada
- zapoznać się z twórczością Kiplinga
- stworzyć sobie solidną bazę wiedzy historycznej o kolonializmie, rasizmie i imperializmie.
wtedy można przystąpić do wytępiania bydła.

pozycja szczególna, warto przeczytać.

zanim sięgniemy po Lindqvista konieczne należy:
- przeczytać "Jądro ciemności" Josepha Conrada
- zapoznać się z twórczością Kiplinga
- stworzyć sobie solidną bazę wiedzy historycznej o kolonializmie, rasizmie i imperializmie.
wtedy można przystąpić do wytępiania bydła.

pozycja szczególna, warto przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

książka pełna naturalistycznych opisów i fiksacji autora na temat kobiecych piersi, sutków i dekoltów.
w tle historia i zmieniające się Chiny.
jest matka, jej osiem córek i wyczekiwany syn.
wszystko się gmatwa, czytelnika zalewają tysiące bohaterów i prawie wszyscy nazywają się tak samo/podobnie. właśnie dlatego mnie czytało się "obfite piersi..." trudno. wymaga większego skupienia niż mogłam jej zaoferować :)

książka pełna naturalistycznych opisów i fiksacji autora na temat kobiecych piersi, sutków i dekoltów.
w tle historia i zmieniające się Chiny.
jest matka, jej osiem córek i wyczekiwany syn.
wszystko się gmatwa, czytelnika zalewają tysiące bohaterów i prawie wszyscy nazywają się tak samo/podobnie. właśnie dlatego mnie czytało się "obfite piersi..." trudno. wymaga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

jednym zdaniem: Tochman to mistrz słowa!

jednym zdaniem: Tochman to mistrz słowa!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

uwielbiam Japonię, fascynują mnie tak odmienne obyczaje, tak inny charakter i wszystkie dziwności (by nie powiedzieć dziwactwa) tego kraju.
o wszystkim tym książka ta nam opowie, poda japońską nazwę, przybliży. będzie opowiastka, mnóstwo dokumentujących faktów, niezaprzeczalna erudycja i wiedza autora-japonisty. wiedza, którą wprost jesteśmy zasypywani... cóż zatem mi się nie podoba?
-a na przykład fatalna okładka, błe błe błe. średniorozgarnięty uczeń gimnazjum zaprojektował by coś znacznie lepszego. kolaż pokoju (z matami tatami na podłodze rzecz jasna) i fotografii gejszy (właściwie jej pleców) jest banalnie beznadziejny i po prostu brzydki. nie zachęca do przeczytania książki.
- mimo gejszy na okładce nie przeczytamy o nich ani słowa
- mam wrażenie, że autor chciał napisać o wszystkim, opisać każdy styl, trend, zjawisko. każdą dziwność i inność. czasem niestety kosztem niepogłębiania ciekawego tematu.
i jeszcze moja ostatnia uwaga - sięgając po książkę Tomańskiego liczyłam na podobny styl jak u Bruczkowskiego i jego "Bezsenności w Tokio" chociażby. zawiodłam się bo "tatami..." to zupełnie inna książka. znacznie konkretniejsza, bardziej informacyjna i niestety lekko drętwa. co nie znaczy, że nie warto przeczytać :)

uwielbiam Japonię, fascynują mnie tak odmienne obyczaje, tak inny charakter i wszystkie dziwności (by nie powiedzieć dziwactwa) tego kraju.
o wszystkim tym książka ta nam opowie, poda japońską nazwę, przybliży. będzie opowiastka, mnóstwo dokumentujących faktów, niezaprzeczalna erudycja i wiedza autora-japonisty. wiedza, którą wprost jesteśmy zasypywani... cóż zatem mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

idąć Ruandyjskim tropem (ciagle nie mogę się zdecydować, pisać Ruanda czy Rwanda? nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba :) sięgnęłam po książkę pani Ewy Szumańskiej.
mogłam nie sięgać. książka jest zwyczajnie nudna.
jedna gwiazdka bo nie ma niżej.

idąć Ruandyjskim tropem (ciagle nie mogę się zdecydować, pisać Ruanda czy Rwanda? nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba :) sięgnęłam po książkę pani Ewy Szumańskiej.
mogłam nie sięgać. książka jest zwyczajnie nudna.
jedna gwiazdka bo nie ma niżej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

dużo faktów
spora erudycja Cegielskiego
no i przede wszystkim Stambuł.
i niby jest wszystko ale zabrakło jakiejś iskry.
nie pochłania

dużo faktów
spora erudycja Cegielskiego
no i przede wszystkim Stambuł.
i niby jest wszystko ale zabrakło jakiejś iskry.
nie pochłania

Pokaż mimo to

Okładka książki Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Magda Umer
Ocena 7,7
Agnieszki Osie... Agnieszka Osiecka, ...

Na półkach: ,

cudownie zajrzeć w cudze kochanie, zwłaszcza kochanie tak niesamowitych postaci jakimi byli Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora.

jest miłośnie, potoczyście, mgliście i romantycznie.
są wierszyki i piosenki.
tęskniące telegramy
zdania skreślone na odwrocie zdjęć
i niesamowite uczucie, które ich opętało.

przeuroczy zbiór, pięknie wydany.
przyjemność zarówno dla oka jak i dla ducha.
i zapomniałam dodać - dla ucha też bo do książki dołączona jest płyta :)

cudownie zajrzeć w cudze kochanie, zwłaszcza kochanie tak niesamowitych postaci jakimi byli Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora.

jest miłośnie, potoczyście, mgliście i romantycznie.
są wierszyki i piosenki.
tęskniące telegramy
zdania skreślone na odwrocie zdjęć
i niesamowite uczucie, które ich opętało.

przeuroczy zbiór, pięknie wydany.
przyjemność zarówno dla oka jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

...odgłos jaki wydaje maczeta rozłupująca ludzką czaszkę przypomina odgłos wydawany przez rozłupywaną główkę kapusty...

...
im więcej czytam o masakrze w Rwandzie, tym gorzej sklejam jakiekolwiek słowa by choć w niewielkim stopniu wyraziły ogrom okrucieństw tych stu dni na małym płachetku kieszonkowego państwa.

Tochman ma dar. dar opowiadania bez koloryzowania. dar słowa pisanego oszczędnie ale rozłupującego ci czaszkę. maczetą.
książka liczy 150 stron. czyta się je mozolnie, z trudem, często ocierając krew skapującą z kartek, wachlując się w przerwach by choć na chwilę usunąć unoszący się w powietrzu smród rozkładających się ciał.

o Rwandzie trzeba wiedzieć, nie wolno zamykać oczu, unikać rozbryzgującej się krwi, jęków gwałconych kobiet, stosów ściętych ciał. to jest prawdziwy świat. świat, w którym żyjemy. gdzie człowiek człowiekowi...


książka wybitna. ostrzegam - nie da się jej zapomnieć. i mogą przyjść s n y ...

...odgłos jaki wydaje maczeta rozłupująca ludzką czaszkę przypomina odgłos wydawany przez rozłupywaną główkę kapusty...

...
im więcej czytam o masakrze w Rwandzie, tym gorzej sklejam jakiekolwiek słowa by choć w niewielkim stopniu wyraziły ogrom okrucieństw tych stu dni na małym płachetku kieszonkowego państwa.

Tochman ma dar. dar opowiadania bez koloryzowania. dar słowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

no i co?
i co teraz? pozostałam w półkroku, z szeroko rozdziawionymi ustami w wiercącym oczekiwaniu na kolejną część.
wiedząc już więcej o 1Q84, o little people czy o sektach nadal nie wiemy nic. historia się zaplątuje i gmatwa a my wciąż nie znajdujemy jednoznacznej odpowiedzi. uczucie osaczenia czytelnika jest tożsame z osaczeniem Tengo czy Aomame... uczucie osamotnienia pogłębia się...
pozostaje nam cierpliwie czekać na ostatni tom, przeczytać go w mgnieniu oka, a potem powoli przeczytać całość trylogi jeszcze raz. i wtedy być może dostąpimy zaszczytu iluminacji. być może.
czekam Panie Murakami...

no i co?
i co teraz? pozostałam w półkroku, z szeroko rozdziawionymi ustami w wiercącym oczekiwaniu na kolejną część.
wiedząc już więcej o 1Q84, o little people czy o sektach nadal nie wiemy nic. historia się zaplątuje i gmatwa a my wciąż nie znajdujemy jednoznacznej odpowiedzi. uczucie osaczenia czytelnika jest tożsame z osaczeniem Tengo czy Aomame... uczucie osamotnienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

po mojej ubiegłorocznej wyprawie do Chin, coraz częściej sięgam po litaraturę z rego rejonu świata. i kusi i miło czyta się o znajomych już teraz miejscach czy zwyczajach. "Pekińska koma" to druga książka Ma Jiana po "czerwonym pyle", którą miałam przyjemność przeczytać. wspaniała historia o wielkim przełomie i tragicznych wydarzeniach w Pekinie w 89 roku. główny bohater leży w śpiączce z dziurą w głowie. to pierwszej warstwie powieści, bo kolejna przenosi nas pod koniec lat 80 gdy główny bohater wraz z innymi studentami dojrzewa do protestów by w końcu namalować transparenty i wyjść na Plac Tienanmen. Dai Wei leży w śpiączce 10 lat i właśnie te lata wspólnie z naszym bohaterem poznajemy.
niech was to jednak nie zrazi bo "Pekińska koma" nie jest książką wyłącznie polityczno-historyczna. dzięki tak mocno zarysowanemu tłu, Jian maluje przed nami niezwykle szczegółowy obraz życia w Państwie Środka. jakby mimochodem, celnie i precyzyjnie. jak tylko Chińczyk i dysydent potrafi.
przeczytałam jednym tchem.

po mojej ubiegłorocznej wyprawie do Chin, coraz częściej sięgam po litaraturę z rego rejonu świata. i kusi i miło czyta się o znajomych już teraz miejscach czy zwyczajach. "Pekińska koma" to druga książka Ma Jiana po "czerwonym pyle", którą miałam przyjemność przeczytać. wspaniała historia o wielkim przełomie i tragicznych wydarzeniach w Pekinie w 89 roku. główny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

uwielbiam literaturę faktu.
i kocham literaturę podróżniczą.
dlatego więc takie książki jak Kamińskiego kocham podwójnie.
bo uczą nas pokory wobec otaczającej natury i pokazują, że nie ma granic, których nie moglibyśmy pokonać.
idziemy sobie z Kamińskiem i jego saniami, noga za nogą, dzień za dniem, przez szczeliny. w śniegu. samotnie. mamy chwile wątpliwości, poranione stopy i odmrożenia. sikamy nocą do butelki i zastanawiamy się w jaki taktyczny sposób zrobić kupę by nie odmrozić sobie tyłka. zakładamy na twarz maseczkę z neoprenu, żeby ochronić skórę przed smagającym nas mrozem. rozkładamy obóz, idziemy spać, wstajemy wczesnym rankiem, zwijamy wszystko i znów idziemy. i tak dzień za dniem, noga za nogą, kilometr za kilometrem...
nie wiem co takiego nieprawdopodobnego jest w tych dziennikach, że tak magnetyzują. podarowują czytelnikowi przestrzeń. i wiarę, że WSZYSTKO jest możliwe, tylko trzeba mocno chcieć.

uwielbiam literaturę faktu.
i kocham literaturę podróżniczą.
dlatego więc takie książki jak Kamińskiego kocham podwójnie.
bo uczą nas pokory wobec otaczającej natury i pokazują, że nie ma granic, których nie moglibyśmy pokonać.
idziemy sobie z Kamińskiem i jego saniami, noga za nogą, dzień za dniem, przez szczeliny. w śniegu. samotnie. mamy chwile wątpliwości, poranione...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

właściwe trochę się wstydzę, że mam na swojej półce książki Harris. to trochę obciach, jej książki ZNACZNIE odbiegają od tego co czytam na co dzień. nie jest to wielka Literatura, o taka mała literaturka do czytania gdy stoimy w kuchni i jedną ręką mieszamy zupę a druga akurat jest wolna i może przewracać kartki. w warstwie literackiej i językowej też nie jest najlepiej, właściwie (geez Louise!*) jest całkiem słabo.
do tego dochodzi przefatalne, tragiczne i beznadziejne drewniane tłumaczenie. niestety wydawnictwo Mag nie zmieniło tłumaczki i obawiam się, że aż do ostatniego (Harris ma kontrakt na 12 tomów) uraczeni będziemy wątpliwej jakości przekładem.

ale mimo wszystko czytam tę Harris. mimo, że prosta i głupia. bo lubię Sookie, i lubię Erica, i mam słabość do Bubby. i kocham Pam. bo pasjami uwielbiam HBO-wski "True Blood". tak mam.

jedna gwiazdka - bo to takiej jakości pisanina. co nie wyklucza jednak, że książka (w oryginale) mieszka sobie w ulubionych :)

*jeśli ktoś polubił perypetie blond kelnerki i zna angielski- zdecydowanie polecam lekturę oryginałów. nie tylko z uwagi na to, że wydanych tomów jest już około 10 ale przede wszystkim szkoląc język oszczędzimy sobie błędów tłumaczenia.

właściwe trochę się wstydzę, że mam na swojej półce książki Harris. to trochę obciach, jej książki ZNACZNIE odbiegają od tego co czytam na co dzień. nie jest to wielka Literatura, o taka mała literaturka do czytania gdy stoimy w kuchni i jedną ręką mieszamy zupę a druga akurat jest wolna i może przewracać kartki. w warstwie literackiej i językowej też nie jest najlepiej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

nie wiem jak mam się odnieść do polskiego tłumaczenia tej książki. niby "kill grill. restauracja od kuchni" jest tytułem chwytliwym. moderny, najs i cały taki w ogóle marketingowo dwuznaczny. ale jakby nie patrzeć z oryginałem niewiele ma wspólnego. można oczywiście wdać się teraz w długą dysputę jaka jest rola tytułu i czy powinien odzwierciedlać oryginał... pomijając jednak kwestie związane z tłumaczeniem (de gustibus...)książka jest całkiem niezła.
Bourdaina znałam do tej pory ze szklanego pudełka, ale jak się okazuje z piórem radzi sobie też całkiem nieźle.
Kucharz bezkompromisowo odkrywa przed nami karty. dań. zdradza sekrety skryte do tej pory kuchenną ścierką. czasem brudną.opowie nam wcale nie na ucho i w sekrecie ale wprost i donośnym głosem:
dlaczego nie powinniśmy zamawiać ryby w poniedziałek
dlaczego nie powinniśmy jeść małży
co przykrywa sos vinegrete czy holenderski
że chleb w koszyczku jest prawie zawsze second hand
jaką niespodziankę kryją w sobie promocje na sushi
i dlaczego lepiej zrezygnować z dobrze wysmażonego kawałka mięsa.
to dopiero początek.

jest smacznie i wartko. literatura na jedno popołudnie.

nie wiem jak mam się odnieść do polskiego tłumaczenia tej książki. niby "kill grill. restauracja od kuchni" jest tytułem chwytliwym. moderny, najs i cały taki w ogóle marketingowo dwuznaczny. ale jakby nie patrzeć z oryginałem niewiele ma wspólnego. można oczywiście wdać się teraz w długą dysputę jaka jest rola tytułu i czy powinien odzwierciedlać oryginał... pomijając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

chciałabym kiedyś nauczyć się japońskiego by móc przeczytać Murakamiego w oryginale. podejrzewam, że byłoby to (będzie?) niezapomniane doznanie.
podobnemu celowi przyświeca moja nauka hiszpańskiego. dzień, w którym przeczytam "grę w klasy" w jej pierwotnym brzemieniu będzie dla mnie świętem.
ale dość offtopów, miało być o panu M. i jego zbiorze opowiadań - bo właśnie tym jest "słoń który znikł". a może po prostu "słoń znika"? a może lepiej byłoby użyć słowa "rozpływać się"? jak radość dla tłumacza, ważyć znaczenia i niuanse słów... :) liczę, że kiedyś się go doczekamy w przekładzie i wydaniu Muzy, ale wiem, że teraz wydawnictwo ma ważniejsze sprawy na głowie. jak choćby wydanie w tym roku pozostałych części 1q84. mrr.
niełatwo jest ocenić pana M., mnie tym bardziej bo uwielbiam go ponad wszystko i na pewno jestem stronnicza.
bohaterowie opowiadań, jak wycięci z rzeczywistości i włożeni na płytkę mikroskopu, uwiązani w swoich rutynowych światach (zauważyliście jak często bohaterowie M odmierzają czas? jak precyzyjnie? czyj budzik nastawiony jest na 6:13? właśnie!).
pozornie wszystko jest realne, tak prawdziwe, że aż nieprawdopodobne. ale czyż nie jest tak właśnie w życiu? gdzieś znika kot, gdzieś gwiżdże ptak, gdzieś znika słoń pozostawiając nietknięty łańcuch, gdzieś rozgotowuje się spaghetti. oszczędnie w słowach.
k r y s t a l i c z n i e.
na progu realności.

chciałabym kiedyś nauczyć się japońskiego by móc przeczytać Murakamiego w oryginale. podejrzewam, że byłoby to (będzie?) niezapomniane doznanie.
podobnemu celowi przyświeca moja nauka hiszpańskiego. dzień, w którym przeczytam "grę w klasy" w jej pierwotnym brzemieniu będzie dla mnie świętem.
ale dość offtopów, miało być o panu M. i jego zbiorze opowiadań - bo właśnie tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

po Pawlikowską nie sięgamy na górną półkę (no chyba że myślimy o pani Jasnorzewskiej), nie należy się jednak martwić, że spadnie nam kapelusik bo będziemy szukać jej książek na półkach w pobliżu bruku czy innej szeroko pojętej grafomanii.pani Beata podróżuje, obserwuje świat i opowiada nam o nim. opowiada bez naukowego zadęcia, tak jak rozmawia się z koleżanką na plotach przy kawie, jak między znajomymi na powakacyjnym spotkaniu z oglądaniem zdjęć. nie ma tu silenia się na pseudointelektualne wywody, nie ma przeładowania wiedzą czy nie daj Bóg niestrawnymi ideami. jest prosta historia o pięknym i dziwnym kraju z pewnym bohaterem w tle. Cze Guevara mimo że Kubańczykiem nie był wpisał się na zawsze w historię tej wyspy, podobnie jak kuriozalne środki transportu, opisami których autorka raczy nas często.
jest sporo zdjęć. są rysuneczki i jest Kuba- wyspa jak wulkan gorąca... czego chcieć więcej?
jest przyjemnie.
dobrze
znaczy się - trzy.

po Pawlikowską nie sięgamy na górną półkę (no chyba że myślimy o pani Jasnorzewskiej), nie należy się jednak martwić, że spadnie nam kapelusik bo będziemy szukać jej książek na półkach w pobliżu bruku czy innej szeroko pojętej grafomanii.pani Beata podróżuje, obserwuje świat i opowiada nam o nim. opowiada bez naukowego zadęcia, tak jak rozmawia się z koleżanką na plotach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

1Q84 napisana jest w tak charakterystyczny sposób, że nawet gdybyśmy nie mieli żadnych informacji o autorze książki, nie byłoby żadnych wątpliwości co do tego kto jest jej twórcą.mamy więc dwójkę bohaterów, kobietę Aomame i mężczyznę Tengo i naprzemienne historie o nich. kobieta jest płatną morderczynią, mężczyzna pisarzem. w dzieciństwie się poznali, teraz chodzą po tych samych ulicach...jest też włąsnoręcznie zrobiony szpikulec służący do błyskawicznego zabijania i litte people, o których wiemy niewiele. jest szybki seks i zemsta oraz pisanie książki, która nie jest naszą książką. pewnego dnia policjanci zmieniają mundury a na niebie pojawiają się dwa księżyce. nadchodzi równoległy rok 1Q84....Murakamiego przeczytałam wszystko i moim zdaniem to jedno z jego najlepszych dzieł. jak dobrze, że kolejne tomy już w tym roku :)

1Q84 napisana jest w tak charakterystyczny sposób, że nawet gdybyśmy nie mieli żadnych informacji o autorze książki, nie byłoby żadnych wątpliwości co do tego kto jest jej twórcą.mamy więc dwójkę bohaterów, kobietę Aomame i mężczyznę Tengo i naprzemienne historie o nich. kobieta jest płatną morderczynią, mężczyzna pisarzem. w dzieciństwie się poznali, teraz chodzą po tych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to