-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-01-12
2023-06-05
Nie spodziewałam się takiej lektury! Autor zupełnie mnie zaskoczył. Całkowicie i absolutnie zdobył moje serce, przykuł uwagę. Nie sądziłam, że książkę o faunie (głównie ptaki, owady i niewielkie ssaki) oraz florze (grzyby, mchy i porosty) będę czytać z takim przejęciem, jakbym w ręce trzymała powieść sensacyjną. No, cóż, teraz już wiem, jak bujne życie toczy się wokół mnie. Wystarczy na chwilę (może trochę dłużej) zatrzymać się i poobserwować. Wtedy i kowalik w samym centrum stolicy pozwoli się zauważyć. I sikory. A o całym legionie owadów to nawet nie wspomnę. Lecz to nie wszystko. Autor również uczy. I to nie tylko przepięknych nazw, które noszą mchy (skrętek wilgociomierczy, pędzliczek wiejski i inne), czy grzyby, a także rośliny (stulisz żółtolica, świerząbek), lecz również co to jest edafon glebowy, błonkówki, czy jak powstaje miód albo na czym polega system korzenny. A to jeszcze nie wszystko. Możemy również poczytać o założeniach urbanistycznych. O odpowiednim gospodarowaniu wodą. Niektóre tematy są zaledwie rozwiniętą definicją, lecz w jaki sposób rozwiniętą?! Zrozumiały, klarowny, tak, że aż chce się zgłębić temat. Bardzo jestem wdzięczna wydawnictwu, że zechciało mi zaproponować recenzowanie takiej książki. Chylę czoła przed autorem i już czekam na kolejne jego książki. Lekturę polecam wszystkim, nawet przygodnym pasażerom w metrze, zatem wam również będę. Przeczytajcie. Choćby po to, by podyskutować, podeliberować. Warto.
Nie spodziewałam się takiej lektury! Autor zupełnie mnie zaskoczył. Całkowicie i absolutnie zdobył moje serce, przykuł uwagę. Nie sądziłam, że książkę o faunie (głównie ptaki, owady i niewielkie ssaki) oraz florze (grzyby, mchy i porosty) będę czytać z takim przejęciem, jakbym w ręce trzymała powieść sensacyjną. No, cóż, teraz już wiem, jak bujne życie toczy się wokół mnie....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-15
Ponieważ jest to kontynuacja i to zaplanowana, to nie należy się spodziewać jakichś szczególnych odchyleń od poprzedniego tomu. Nadal akcja wre, a wydarzenia następują po sobie szybko i zaskakująco. Bohaterowie wciąż ci sami, a jednak nie ci sami. Ponieważ życie ich zmienia. Zmieniają się ich poglądy i alianse. Nadal wiele się dzieje, a Reynevan plącze się tu i tam usiłując znaleźć damę swego serca. Nadal jest wiele scen batalistycznych, a krew leje się wiadrami. Jeśli zaś chodzi o wykonanie, to słuchowisko wciąga niczym bagno, a aktorzy przeszli samych siebie. Nim się człowiek obejrzy, a już po uszy zanurzony jest w świecie XV-wiecznego Śląska. Polecam.
Ponieważ jest to kontynuacja i to zaplanowana, to nie należy się spodziewać jakichś szczególnych odchyleń od poprzedniego tomu. Nadal akcja wre, a wydarzenia następują po sobie szybko i zaskakująco. Bohaterowie wciąż ci sami, a jednak nie ci sami. Ponieważ życie ich zmienia. Zmieniają się ich poglądy i alianse. Nadal wiele się dzieje, a Reynevan plącze się tu i tam usiłując...
więcej mniej Pokaż mimo toRewelacyjna książka dla tych, którym nie przeszkadzają opaty absurdu a zachwyca ich zabawa słowem i inne spojrzenie na nasze realia. Zdecydowanie polecana tym, którym przypadł do gustu „Prześwietny raport kapitana Dosa”. Spostrzeżenia na nasz, a właściwie mieszkańców Barcelony, temat, zapisuje w dzienniku pokładowym, kosmita podróżujący w „postaci bezcielesnej (czysta inteligencja, iloraz 4800)”. Aby zbytnio się nie wyróżniać, a przede wszystkim odnaleźć zaginionego członka załogi przyjmuje ludzką postać i rusza w miasto. Oto jeden z jego wniosków: „Istoty ludzkie, podobnie jak owady, przechodzą trzy fazy czy etapy rozwoju, jeżeli czas im na to pozwoli. Tych, którzy znajdują się na pierwszym etapie nazywa się dziećmi; tych na drugim - pracującymi, a tych z trzeciego - emerytami. Dzieci robią to, co im się każe; pracujący także, ale są za to wynagradzani; emeryci też otrzymują honoraria, ale nie pozwala im się nic robić, bo ich puls jest niestały i zwykle wszystko, oprócz laski i gazety, wypada im z rąk. Dzieci służą do niewielu rzeczy. Dawniej używano ich do wydobywania węgla w kopalniach, ale wraz z postępem funkcja ta została zarzucona”. Na dobrą sprawę ten cytat prezentuje również styl w jakim napisana jest książka. Podobała mi się do tego stopnia, że mogłabym przepisać ją całą, ponieważ ma tylko lepsze fragmenty. Już dawno lektura nie sprawiła mi tyle radości. Niewymuszone żarty słowne, bazujące przede wszystkim na wiedzy i uważnej lekturze, rozrzucone są po kilka na każdej stronie. Szczere wybuchy śmiechu i poprawa nastroju - gwarantowane.
Rewelacyjna książka dla tych, którym nie przeszkadzają opaty absurdu a zachwyca ich zabawa słowem i inne spojrzenie na nasze realia. Zdecydowanie polecana tym, którym przypadł do gustu „Prześwietny raport kapitana Dosa”. Spostrzeżenia na nasz, a właściwie mieszkańców Barcelony, temat, zapisuje w dzienniku pokładowym, kosmita podróżujący w „postaci bezcielesnej (czysta...
więcej mniej Pokaż mimo toZbiór opowiadań, w których główną rolę odgrywa Bukareszt. Część z nich opowiada o współczesnej Rumunii, marzeniach, przemyśleniach obecnych mieszkańców stolicy. Część przybliża nam historię. I to zarówno tę nieodległą, czyli lata po drugiej wojnie światowej (komunizm, totalitaryzm) jak i tą z początków naszej ery gdy rzymski cesarz Trajan podbił dzielny naród Daków. Książka fascynująca, napisana świetnym językiem, niemalże sama się czyta. Zupełnie nie wiem dlaczego odkładałam wzięcie się za lekturę na później. Nie popełniajcie tego błędu, sięgnijcie po te reportaże już dziś.
Zbiór opowiadań, w których główną rolę odgrywa Bukareszt. Część z nich opowiada o współczesnej Rumunii, marzeniach, przemyśleniach obecnych mieszkańców stolicy. Część przybliża nam historię. I to zarówno tę nieodległą, czyli lata po drugiej wojnie światowej (komunizm, totalitaryzm) jak i tą z początków naszej ery gdy rzymski cesarz Trajan podbił dzielny naród Daków. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo toUwaga, z góry uprzedzam, że recenzja będzie subiektywna i lizusowska, ponieważ szalenie sobie cenię książki tego autora. A ta jest prawdziwym majstersztykiem. Normalnie mlaszcze się podczas lektury z zachwytu. Jaka tu zabawa słowem się odbywa. I na ilu poziomach. I słowotwórstwo jest zaangażowane, i stylistyka odmienna w zależności od narratora. A i sposób przedstawienia głównego bohatera nieoczywisty. On sam nie powie nam ani słowa, a będziemy mieć wrażenie, że z nim beczkę soli zjedliśmy. Tematyka? Wszechstronna. Socjologia, psychologia, filozofia, a nawet kulinaria. Te tematy znalazły swoje miejsce w powieści. Przedstawione są jakby przy okazji, mimochodem, a czytelnik zawiesza się i duma. I polemizuje z autorem. I uczy się niejednokrotnie, aby inaczej spojrzeć na rzeczywistość. Literacka uczta. Polecam.
Uwaga, z góry uprzedzam, że recenzja będzie subiektywna i lizusowska, ponieważ szalenie sobie cenię książki tego autora. A ta jest prawdziwym majstersztykiem. Normalnie mlaszcze się podczas lektury z zachwytu. Jaka tu zabawa słowem się odbywa. I na ilu poziomach. I słowotwórstwo jest zaangażowane, i stylistyka odmienna w zależności od narratora. A i sposób przedstawienia...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-10
Przejmujący dokument o wojnie w Afganistanie. Ktoś mógłby powiedzieć, że to przecież były lata osiemdziesiąte, że to już zamierzchła przeszłość i nieistotne wydarzenia. Niestety, pokłosie tych wydarzeń widać do dziś. A książka z charakterystyczną dla autorki pieczołowitością pochyla się nad niemal każdym aspektem tych czasów. Rozmawia z żołnierzami, wspomina zarówno czasy działań na terenie Afganistanu, jak i lata powojenne. Przejmująca jest hipokryzja ówczesnych władz. Przekonywanie młodych ludzi, iż wyjeżdżają szerzyć komunizm i wspierać bratni naród. Tyle, że do ręki wkładano im karabin i granaty. Co więcej, niewprawnej ręki, która nie umiała się tą bronią posługiwać. A po wojnie? Traktowani są jako faszyści, nikt nie przejmuje się kalekimi żołnierzami, nikt nie udziela im pomocy psychologicznej. To samo dotyczy pielęgniarek, lekarzy. Jednakże autorka odważnie pisze również o korupcji w wojsku, o nielegalnym handlu konserwami, bronią, kocami, o fali, czyli gnębieniu młodszych roczników. Nie waha się przed opisywaniem ataków wojska radzieckiego na ludność cywilną, karawany. A potem opowie o bólu matek, które straciły czasami jedyne dziecko. Największe wrażenie robi swoiste post scriptum, czyli pozwy sądowe jakie wnieśli bohaterowie tych opowieści. Rozprawy jakie miała autorka. Międzynarodowe wsparcie, które otrzymała. Wszystko to jednoznacznie wskazuje jak ważna jest ta książka i jak istotny, a zarazem drażliwy temat porusza. Audiobook czytany jest przez panią Krystynę Czubównę, a jej spokojny głos stanowi wspaniały kontrapunkt dla okropności wojny. Polecam.
Przejmujący dokument o wojnie w Afganistanie. Ktoś mógłby powiedzieć, że to przecież były lata osiemdziesiąte, że to już zamierzchła przeszłość i nieistotne wydarzenia. Niestety, pokłosie tych wydarzeń widać do dziś. A książka z charakterystyczną dla autorki pieczołowitością pochyla się nad niemal każdym aspektem tych czasów. Rozmawia z żołnierzami, wspomina zarówno czasy...
więcej mniej Pokaż mimo toSłuchałam wersji audio. Spokojny, wyważony głos Krystyny Czubówny czytający o poparzonych, cierpiących likwidatorach, o ludziach, którzy z dnia na dzień musieli rozstać się ze swoim dotychczasowym życiem, o dzieciach, które były wysyłane byle dalej od Czarnobyla, sprawia, że reportaż jest jeszcze bardziej poruszający. Przez kontrast, przez to, że każde zdanie wybrzmiało w pełni, a jego treść głęboko wniknęła w świadomość czytelnika. Słuchałam i nie mogłam uwierzyć. A przecież pamiętam i tamte czasy, i wybuch elektrowni. Ale o tym, jak bardzo Białoruś ucierpiała – nie wiedziałam. O tym, że tylu ludzi wysiedlono, że tak wzrosła zachorowalność na choroby nowotworowe w tym kraju – też nie. Książka, w której wypowiadają się zwyczajni ludzie, którym przyszło żyć w niezwykłych czasach. Autorka postarała się porozmawiać z każdym, kto w jakikolwiek sposób był związany z Czarnobylem. Posłuchała historii dzieci, wysłuchała staruszki, porozmawiała z uczonymi. Dzięki temu czytelnik ma pełen obraz. Smutny, lecz jakże prawdziwy. Polecam. Zwłaszcza wersję audiobooka.
Słuchałam wersji audio. Spokojny, wyważony głos Krystyny Czubówny czytający o poparzonych, cierpiących likwidatorach, o ludziach, którzy z dnia na dzień musieli rozstać się ze swoim dotychczasowym życiem, o dzieciach, które były wysyłane byle dalej od Czarnobyla, sprawia, że reportaż jest jeszcze bardziej poruszający. Przez kontrast, przez to, że każde zdanie wybrzmiało w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-09
Wersja audio to prawdziwy hit. Pan Pratchett napisał dobrą książkę. Pan Cholewa genialnie ją przetłumaczył, dodając sporą dawkę humoru zrozumiałego właśnie dla Polaków, bądź Słowian. A pan Zadura włożył całe serce, oprócz głosu, oczywiście, żeby ta powieść zabrzmiała. I jest świetna. Wprost zaparskać się ze śmiechu można. Co prawda, jak to w książkach o Świecie Dysku bywa, fabuła dość często jest spychana na plan dalszy przez zabawne sformułowania, lecz mi osobiście niespecjalnie to przeszkadza. Bo czyż naprawdę fabuła powieści fantastycznej jest istotna? Gdy herosem jest młodzian, który właśnie skończył lekturę „Jak zostać bohaterem? Najważniejsze wskazówki” a strój kupiła mu mama, kupcowa? Gdy mag nie potrafi czarować, za to często pakuje się w sytuacje krańcowo niebezpieczne? Gdy bagaż ma nóżki? I tak mogłabym wymieniać bez końca. Przecież tu o rozrywkę chodzi, a nie o to, czy uda się uratować świat. Polecam.
Wersja audio to prawdziwy hit. Pan Pratchett napisał dobrą książkę. Pan Cholewa genialnie ją przetłumaczył, dodając sporą dawkę humoru zrozumiałego właśnie dla Polaków, bądź Słowian. A pan Zadura włożył całe serce, oprócz głosu, oczywiście, żeby ta powieść zabrzmiała. I jest świetna. Wprost zaparskać się ze śmiechu można. Co prawda, jak to w książkach o Świecie Dysku bywa,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-11
Jak zwykle w przypadku tej autorki mnóstwo godzin spędzonych na rozmowach z ludźmi. I to z różnych obozów (komunistów, zwolenników pieriestrojki, popierających pucz Jelcyna) i wyrażających różne poglądy. Spotyka się z młodymi, pełnymi nadziei i optymizmu. Ze starymi, którzy brali udział w drugiej wojnie światowej, tymi, którzy zachwalają komunizm, lecz również z tymi, którzy cierpieli w łagrach, obozach i domach dziecka. Rozmawia z żołnierzami walczącymi w Afganistanie. Z bezdomnymi. Z bogaczami. Z emigrantami. Na dobrą sprawę chyba nie ma środowiska, które autorka pominęła. A jakie wnioski płyną z tych rozmów? Otóż, właśnie, czytelnik musi dojść do nich sam. I to bardzo cenię w reportażach pani Aleksijewicz. Jeśli chodzi o wersję audio, to pani Czubówna jak zwykle genialna. Nie zawiodłam się. Sama przyjemność ze słuchania, nawet gdy treść poruszająca. Polecam.
Jak zwykle w przypadku tej autorki mnóstwo godzin spędzonych na rozmowach z ludźmi. I to z różnych obozów (komunistów, zwolenników pieriestrojki, popierających pucz Jelcyna) i wyrażających różne poglądy. Spotyka się z młodymi, pełnymi nadziei i optymizmu. Ze starymi, którzy brali udział w drugiej wojnie światowej, tymi, którzy zachwalają komunizm, lecz również z tymi,...
więcej mniej Pokaż mimo toPoruszająca książka. Po raz kolejny okazuje się, że życie pisze dużo ciekawsze scenariusze niż są w stanie wymyślić najlepsi autorzy. Dzienniki kołymskie to książka, w której przeplatają się relacje z podróży autora po Traktem Kołymskim, zwanym przez miejscowych Trasą z opowieściami napotkanych przez niego ludzi. Droga, którą podąża, to najdłuższy cmentarz na świecie, ponieważ właśnie podczas jej budowy ginęli więźniowie gułagów. A gdy umierali to albo ich porzucano tuż obok, albo stawali się budulcem drogi. I między innymi o nich, tych którzy przeżyli obozy pracy jest ta książka. Lecz również o poszukiwaczach złota i o potentatach finansowych, posiadających fabryki nie tylko w Rosji lecz również poza jej granicami. Dziennikarz pisze o ludziach zwykłych, tych, którzy w załadowanych po brzegi ciężarówkach pokonują kolejne kilometry oblodzonej Trasy, tych, którzy mieszkają w porzuconych przez Boga i ludzi osadach oraz tych, którzy pozwalają, aby alkohol niszczył ich życie i zdrowie. Książka przedstawia tych wszystkich ludzi bez pozłoty, lukru czy innych ozdobników, a przez to do głębi przejmujemy się ich losem. Każdy dzień przynosi autorowi nowe spotkania, lecz również nowe wyzwania, ponieważ postanowił przebyć Trasę stopem. Szczerze polecam. Lektura, z którą ciężko się rozstać.
Poruszająca książka. Po raz kolejny okazuje się, że życie pisze dużo ciekawsze scenariusze niż są w stanie wymyślić najlepsi autorzy. Dzienniki kołymskie to książka, w której przeplatają się relacje z podróży autora po Traktem Kołymskim, zwanym przez miejscowych Trasą z opowieściami napotkanych przez niego ludzi. Droga, którą podąża, to najdłuższy cmentarz na świecie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-22
Komiks jest zapisem graficznym biografii Anny Politkowskiej, dziennikarki i działaczki w obronie praw człowieka, zaangażowanej po stronie ludności cywilnej podczas wojny w Czeczenii. Bardzo mocna pozycja, poruszająca tematy, o których media publiczne są uprzejme milczeć. Wyważona, stonowana, a przez to jeszcze bardziej szokująca historiami, jakie obrazuje. Polecam wszystkim, którzy twierdzą, że nie należy obawiać się armii rosyjskiej oraz rządów Putina zwanych przez Rosjan „demokraturą”. Losy zarówno młodych żołnierzy, którzy nie chcieli uczestniczyć w polowaniu na ludność cywilną, jak i młodych, czeczeńskich chłopców i dziewcząt przejmują i przerażają. Oszczędna forma pod względem rysunku i treści podkreśla wagę opowiadanych historii. Autor nawiązuje do dwóch słynnych akcji bojowników Czeczeńskich: wzięcia zakładników wśród widzów teatru na Dubrowce oraz uczniów i ich rodziców szkoły w Biesłanie (o dziwo bojownicy kazali więźniom komunikować się z nimi w języku rosyjskim). Należy podkreślić, że autor nie opowiada się po którejś ze stron, potępia jedynie bezwzględną brutalność i okrucieństwo. Oprócz losów Anny Politkowskiej dowiadujemy się jaki los spotkał kułaków zamieszkujących Ukrainę w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Poruszająca książka.
Komiks jest zapisem graficznym biografii Anny Politkowskiej, dziennikarki i działaczki w obronie praw człowieka, zaangażowanej po stronie ludności cywilnej podczas wojny w Czeczenii. Bardzo mocna pozycja, poruszająca tematy, o których media publiczne są uprzejme milczeć. Wyważona, stonowana, a przez to jeszcze bardziej szokująca historiami, jakie obrazuje. Polecam...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-14
Jednym słowem? Rewelacyjna!!! A gdyby jednakowoż należało się rozpisać? Pouczająca – dla młodych adeptów sztuki reportażu. Namiesza im w głowach perfekcyjnie udowadniając, że nie ma jedynie słusznej drogi, po której powinien kroczyć twórca. Nie ma idealnego sposobu w jaki należy pisać, co więcej również dobór tematu zależy od autora. I to jest wspaniałe. Ta różnorodność, w której każdy czytelnik może odnaleźć swojego ulubieńca. Podejście do prawdy? Do sposobu relacjonowania zdarzeń. Może być aptekarskie, a i tak okaże się, że coś autorowi umknęło. Zawsze pozostaje czynnik ludzki, to czy uda się trafić na właściwą opowieść, ciekawą relację, że uda się potwierdzić jej wiarygodność. Lecz zdarzają się również reporterzy, którzy przedkładają płynność narracji nad wiarygodność. Tacy, którzy przedstawiają osobiste refleksje wkładając je w usta charakteryzowanych postaci. I kto ma rację? Decyzję podejmie odbiorca. Pan Szczygieł odniesie się do ikon reportażu, zarówno naszych rodzimych, jak i tych zagranicznych. I przedstawi nam swoją opinię na ich temat. Przy czym zrobi to na tyle sprytnie, że czytelnik będzie miał możliwość podjąć własną decyzję, czy się z nią zgadza. A czy wiecie czym jest styl gonzo? I kto jest jego twórcą? Nie? To poczytajcie. Lektura obowiązkowa dla fanów reportażu. Sprawi, że inaczej spojrzycie na czytane teksty. Polecam.
Jednym słowem? Rewelacyjna!!! A gdyby jednakowoż należało się rozpisać? Pouczająca – dla młodych adeptów sztuki reportażu. Namiesza im w głowach perfekcyjnie udowadniając, że nie ma jedynie słusznej drogi, po której powinien kroczyć twórca. Nie ma idealnego sposobu w jaki należy pisać, co więcej również dobór tematu zależy od autora. I to jest wspaniałe. Ta różnorodność, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-10
Córka była zachwycona. Przeczytała dwa razy. Sobie. Potem dwa razy siostrze. Potem jeszcze tacie. Słów może nie ma zbyt wiele, ale dla początkującego czytelnika w sam raz. Za to treść obrazków jest zabawna. Dziecko zupełnie sobie tego nie uświadamiając uczy się odgadywać ciąg przyczynowo-skutkowy. Wręcz odruchowo opowiada o tym, co widzi na ilustracjach, co się wydarzyło i dlaczego. Słowa płyną potokiem. Sama radość ze słuchania małego lektora. Polecam.
Córka była zachwycona. Przeczytała dwa razy. Sobie. Potem dwa razy siostrze. Potem jeszcze tacie. Słów może nie ma zbyt wiele, ale dla początkującego czytelnika w sam raz. Za to treść obrazków jest zabawna. Dziecko zupełnie sobie tego nie uświadamiając uczy się odgadywać ciąg przyczynowo-skutkowy. Wręcz odruchowo opowiada o tym, co widzi na ilustracjach, co się wydarzyło i...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążka, którą można przeczytać wielokrotnie. Na raty i w całości. I za każdym razem z ogromną przyjemnością. I zaciekawieniem. Tyle tu upakowanych skrzętnie wiadomości. O ludziach, bo to o nich przede wszystkim ten reportaż. O postaciach charakterystycznych dla Czechosłowacji. Lecz również o historii tego państwa, przez pryzmat ludzi, którzy żyli w opisywanych przez autora czasach. Wtedy historia nagle ma ludzkie oblicze. Przykuwa uwagę w dwójnasób. Wersja audio – świetna. Lektor sprawia, że słuchanie to czysta radość. Zastanawiam się, czy już powinnam zacząć lekturę ponownie, czy też jeszcze chwilę poczekać. A jeżeli wy jeszcze nie czytaliście ani razu, to czym prędzej naprawcie to niedociągnięcie. Zachęcam, namawiam, radzę.
Książka, którą można przeczytać wielokrotnie. Na raty i w całości. I za każdym razem z ogromną przyjemnością. I zaciekawieniem. Tyle tu upakowanych skrzętnie wiadomości. O ludziach, bo to o nich przede wszystkim ten reportaż. O postaciach charakterystycznych dla Czechosłowacji. Lecz również o historii tego państwa, przez pryzmat ludzi, którzy żyli w opisywanych przez autora...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-08
Wyprawa rowerowa. Miała być we dwóch, a jest samotna. Z Katowic na Nord Cap, potem Murmańsk, a stamtąd do Soczi. Ile to kilometrów? Jak to sam autor stwierdził „w najskromniejszym wariancie kilkanaście tysięcy”. We wspomnieniach jest to rewelacyjna przygoda, choć czasami było ciężko i niebezpiecznie. Taka, do której wraca się po latach. Duża w tym zasługa autora, urodzonego gawędziarza, ze swadą opisującego swoje przeżycia. Tego nie da się nauczyć, z tym trzeba się urodzić. A gdy dorzucimy bezpośredniość, łatwość nawiązywania kontaktów oraz nie poddawanie się nawet w najtrudniejszych momentach, powstaje świetna opowieść. Wielkim atutem tej wyprawy była znajomość języka. Ułatwiło to kontakt z tubylcami, historie są ciekawsze, niż te przywiezione z Indii, gdzie, siłą rzeczy, autor z reguły pełnił funkcję obserwatora. Hajer nie boi się wyzwań. Nie straszne mu wywiady telewizyjne, list do Putina z prośbą o przyznanie długoterminowej wizy, czy wyposzczone rosyjskie nauczycielki. Przygody miał takie, że na wołowej skórze by nie spisał. Moją ulubioną historią było spotkanie w szczerym polu z rosyjską drogówką. Chociaż pilnowanie pomnika też było świetne. A ubikacja nad Morzem Azowskim albo nocleg u Kuźmy. Można wymieniać i wymieniać. Nie zapominając o wisience na torcie, czyli opisie kompleksu olimpijskiego powstającego w Soczi. Dwieście dni do rozpoczęcia igrzysk, a robota wre. I to w iście zadziwiającym stylu. Nie powinno nikogo dziwić, że od książki nie da się oderwać. Czyta się ją jednym tchem, a ogromnym rozczarowaniem jest ostatnia strona. Jak to, już? I zaczyna się szukać w internecie. Może gdzieś jest spotkanie autorskie? A może jakaś inna książka Hajera? Szczerze polecam. Nie będziecie żałować.
Wyprawa rowerowa. Miała być we dwóch, a jest samotna. Z Katowic na Nord Cap, potem Murmańsk, a stamtąd do Soczi. Ile to kilometrów? Jak to sam autor stwierdził „w najskromniejszym wariancie kilkanaście tysięcy”. We wspomnieniach jest to rewelacyjna przygoda, choć czasami było ciężko i niebezpiecznie. Taka, do której wraca się po latach. Duża w tym zasługa autora, urodzonego...
więcej mniej Pokaż mimo toJakby to powiedzieli młodzi – WOW! Naprawdę nie spodziewałam się, że można w taki sposób napisać i zilustrować powieść łotrzykowską. A właściwie trzy powieści. Jedna bardziej bezczelna od drugiej. Lecz czegóż się nie robi, by wypełnić życiową maksymę ojca, która głosi, iż za wszelką ceną trzeba przeżyć. A start nasz bohater miał kiepski. Biedna, żyjąca z nieuczciwych zajęć rodzina. Matka jest kimś w rodzaju znachorki, ojciec i bracia kradną, żebrzą i oszukują. A to wszystko dzieje się w Segowii w czasach Złotego Wieku. To wtedy Hiszpanie odbywali wędrówki do Indii, które okazały się być Ameryką Południową. Zatem nasz bohater, Pablos, też chce spróbować zdobyć tam bogactwa. Czy uda się to komuś, kto nie potrafi być uczciwy i ciężko pracować? Czy dotrze w jednym kawałku do wymarzonych Indii? Odnajdzie El Dorado? Komiks czyta się świetnie. Historie są pasjonujące, a to jak się nawzajem przenikają, jak podstęp goni szalbierstwo jest wręcz znakomite. Psychologia się chowa. Manipulacje ludźmi na najwyższym poziomie. Tak to już jest, gdy ktoś szkoli się całe życie. Kreska wyśmienita. Żart zacny. Reasumując, czym prędzej sięgnijcie po lekturę. Nie będziecie żałować. Jeden z lepszych komiksów jakie czytałam w tym roku. Polecam.
Jakby to powiedzieli młodzi – WOW! Naprawdę nie spodziewałam się, że można w taki sposób napisać i zilustrować powieść łotrzykowską. A właściwie trzy powieści. Jedna bardziej bezczelna od drugiej. Lecz czegóż się nie robi, by wypełnić życiową maksymę ojca, która głosi, iż za wszelką ceną trzeba przeżyć. A start nasz bohater miał kiepski. Biedna, żyjąca z nieuczciwych zajęć...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-16
Słysząc słowo antologia z reguły pobłażliwie się uśmiecham. Doświadczenie mi podpowiada, że nie będzie się czym zachwycać, a jeśli trafi się kilka dobrych opowiadań, to będę zdziwiona. Z takim nastawieniem sięgnęłam po ten tom. I wbił mnie w ziemię. Wywrócił mój światopogląd do góry nogami. Udowodnił, że istnieją antologie, w których nie ma słabych historii. Może to kwestia tych ilustracji, może to ich inspiracja sprawiła, że każdy autor dał z siebie wszystko. Każdy z nich inaczej, w innym stylu, lecz każdy mistrzowsko. Będą wędrówki w czasie, będą krasnale, będą mechatrony. Czego byście nie wymyślili – znajdzie się. Są różne style opowieści od bajędy po science fiction. Kurczę, już żałuję, że dotarłam do ostatniego utworu. Już się zastanawiam, czy nie czytać raz jeszcze. Już żal mi się rozstać. Jeśli jeszcze macie jakieś wątpliwości, wahania, czym prędzej je porzućcie. Tę książkę naprawdę warto wziąć do ręki i zawrzeć z nią znajomość. Nie będziecie mogli się rozstać. Miłość do ostatniej strony. Polecam.
Słysząc słowo antologia z reguły pobłażliwie się uśmiecham. Doświadczenie mi podpowiada, że nie będzie się czym zachwycać, a jeśli trafi się kilka dobrych opowiadań, to będę zdziwiona. Z takim nastawieniem sięgnęłam po ten tom. I wbił mnie w ziemię. Wywrócił mój światopogląd do góry nogami. Udowodnił, że istnieją antologie, w których nie ma słabych historii. Może to kwestia...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-28
Tytuł nawiązuje do dziecięcego określenia osoby zezującej. Dlaczego? Ponieważ to był pierwszy symptom, który zauważył młodszy brat głównego bohatera, a zarazem narratora, świadczący o tym, że coś złego dzieje się z jego wzrokiem. W wieku lat szesnastu Ryan, rozpoczął powolną wędrówkę w kierunku ślepoty. Czytelnik może mu w niej towarzyszyć, obserwować jego codzienne zmagania. Początkowo było to tylko zdziwienie, że czegoś nie zauważył, a później powolne uznawanie faktu, że choroba nie zniknie, a wzrok będzie się jedynie pogarszać. Książka zawiera mnóstwo refleksji dotyczących zarówno niewidzących, np. „Codziennie brakuje mi czegoś, ale czego tak naprawdę? Zjawisk takich jak kolor, głębia, kształt. Przedmioty mają zapach, smak, fakturę, ciężar. Ten świat robi masę hałasu, szczególnie kiedy na niego wpadam” jak i widzących: „Widzieć oznacza coś przegapiać. Zawsze mamy do czynienia ze stratą”. Można się z niej dowiedzieć w jaki sposób osoba niewidoma postrzega świat: „Jeśli nie powiesz o czymś niewidomemu, tego czegoś nie ma. Jeżeli wydasz wskazówki górnej połowie ciała, dolna nie będzie wiedziała, co robić” i na ile niekomunikatywny jest język, którym się porozumiewamy, jak bardzo gest jest wkomponowany w to, co mówimy. Nawet sobie nie uświadamiamy, że machnięcie ręki to za mało dla niewidomego. Swoistą wisienką na torcie jest dystans autora do jego upośledzenia, zdolność do spojrzenia na sytuację w jakiej się znalazł z przymrużeniem oka: „To właśnie podziwiam w niewidomych ludziach. Mamy niezrównaną zdolność do sypania piasku w tryby biurokracji, wszystko jedno, czy celowo, czy nie. Nasze ciała tak bardzo odmawiają współpracy, że nie uginamy się łatwo przed takimi hasłami jak efektywność czy standaryzacja”. Rewelacyjna książka, którą czyta się jednym tchem, chociaż na pierwszy rzut oka to zwykła autobiografia przeciętnego człowieka.
Tytuł nawiązuje do dziecięcego określenia osoby zezującej. Dlaczego? Ponieważ to był pierwszy symptom, który zauważył młodszy brat głównego bohatera, a zarazem narratora, świadczący o tym, że coś złego dzieje się z jego wzrokiem. W wieku lat szesnastu Ryan, rozpoczął powolną wędrówkę w kierunku ślepoty. Czytelnik może mu w niej towarzyszyć, obserwować jego codzienne...
więcej mniej Pokaż mimo toNajlepsza książka Tony'ego Halika jaką czytałam. Niesamowita. Powinna stać się obowiązkową lekturą szkolną. Przygody i przeżycia, którymi można obdarować czterech ludzi. Historie we współczesnym świecie niemalże fantastyczne. Któż z nas polowałby wyposażony jedynie w harpun, z dwoma chłopcami, szestnasto i dziewięcioletnim na rekiny albo towarzyszył jedenastolatkowi w wyprawie po jadowite węże, mając świadomość, że zaklina je grając na flecie? Wyobrażacie sobie cywilnego operatora kamery, który bierze udział w obławie na handlarzy narkotyków, podczas której wywiązuje się strzelanina? Poprowadzilibyście zaprzęg psów husky, jeżeli cała wasza wiedza w tym temacie ograniczałaby się do tego, że kiedyś widzieliście kogoś, kto to robił i dano wam zeszyt z instrukcjami? Czy wybralibyście się na poszukiwanie złota mając świadomość, że w tym rejonie: „Kula do rewolweru jest tu tańsza niż para butów. A buty mieliśmy dobre”? Mielibyście tyle hartu ducha, by podczas awarii helikoptera grożącej rozbiciem, kręcić film, aby zrealizować cel lotu? Te i inne historie opisane są przez autora w sposób niesamowicie lakoniczny, ot, po prostu, takie opowieści, które zdarzają się każdemu. Jeżeli chodzi o samą wyprawę, w której brała udział również żona Tony'ego Halika, Pierrette, a w późniejszym czasie również ich syn, to na podstawie historii z książki trochę trudno obserwować jej przebieg. Myślę, że był to celowy zabieg autora, aby opowiedzieć o tym, co było ciekawego lub niezwykłego, a nie zanudzać czytelników relacjami z tego jak gotowali zupę w trudnych warunkach pogodowych lub jak ich pogryzły meszki. Książka, którą czyta się jednym tchem, otwierając szeroko oczy ze zdumienia i zastanawiając się, gdzie się podziali tacy ludzie, którzy z ogromną autoironią dokonywali heroicznych czynów.
Najlepsza książka Tony'ego Halika jaką czytałam. Niesamowita. Powinna stać się obowiązkową lekturą szkolną. Przygody i przeżycia, którymi można obdarować czterech ludzi. Historie we współczesnym świecie niemalże fantastyczne. Któż z nas polowałby wyposażony jedynie w harpun, z dwoma chłopcami, szestnasto i dziewięcioletnim na rekiny albo towarzyszył jedenastolatkowi w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Do sięgnięcia po tę książkę skłoniła mnie okładka. A gdy zobaczyłam kilka kolejnych ilustracji, przepadłam. Już dawno nie widziałam tak precyzyjnych, a przede wszystkim ładnych rysunków. Szata graficzna tej książki to czysta przyjemność. Jeśli chodzi o treść, to okazuje się, że tylko dzięki myszom człowiek osiągnął cokolwiek w dziedzinie awiatyki i astronautyki. Ponieważ to właśnie te gryzonie pierwsze oderwały się od ziemi. Cóż, kto to wie. Nie mniej jednak kilka faktów historycznych też zostało w tej powieści przemyconych, a dziecko słucha jej z wyjątkową uwagą. Polecam!
Do sięgnięcia po tę książkę skłoniła mnie okładka. A gdy zobaczyłam kilka kolejnych ilustracji, przepadłam. Już dawno nie widziałam tak precyzyjnych, a przede wszystkim ładnych rysunków. Szata graficzna tej książki to czysta przyjemność. Jeśli chodzi o treść, to okazuje się, że tylko dzięki myszom człowiek osiągnął cokolwiek w dziedzinie awiatyki i astronautyki. Ponieważ...
więcej Pokaż mimo to