-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-27
Niecodzienna, magiczna opowieść. Taka, w której mity i legendy mieszają się z rzeczywistością. I trudno odróżnić jedne od drugiej. Jak zrozumieć to, że kobiety z rodziny St Bernard mają kontakt z umarłymi. Czy tylko tak im się wydaje, czy też naprawdę są w stanie ich zobaczyć, a co więcej przewidzieć czyjąś śmierć? Opowieść o niezwykłych damach płynnie splata się z losami młodego rastafarianina. Historia pełna tajemnic, nieoczekiwanych zwrotów akcji, napisana językiem baśni. Czytelnik nawet się nie spostrzeże, gdy już po uszy zatonie między kolejnymi stronami, gdy wciągnie go osobliwy klimat tej powieści. Bardzo się cieszę, że wpadła w moje ręce. Dzięki niej chociaż przez kilka chwil byłam na Trynidadzie, poznając jego kulturę i wierzenia. Polecam.
Niecodzienna, magiczna opowieść. Taka, w której mity i legendy mieszają się z rzeczywistością. I trudno odróżnić jedne od drugiej. Jak zrozumieć to, że kobiety z rodziny St Bernard mają kontakt z umarłymi. Czy tylko tak im się wydaje, czy też naprawdę są w stanie ich zobaczyć, a co więcej przewidzieć czyjąś śmierć? Opowieść o niezwykłych damach płynnie splata się z losami...
więcej mniej Pokaż mimo toLektura tej książki odrobinę przypomina czytanie encyklopedii zdrowia. Też w pewnym momencie można złapać się na tym, że objawy choroby są mi znajome i w końcu wiem, dlaczego tak dziwnie się zachowuję. A ponieważ autorka przekonuje, że ADHD związane jest z nietypową budową mózgu (jednakże nie podaje na ten temat żadnych badań), a diagnozowane jest na podstawie testów, a nie badań radiologicznych, to tym chętniej czytelnik może stwierdzić – „o, to przecież o mnie”. A zatem, gdy już zdiagnozujemy się pozytywnie, możemy się dowiedzieć, jak poprawić nasze funkcjonowanie wśród społeczeństwa. Trenerka podaje kilka rad, opisuje stopnie drabiny psychologicznej, na której wszyscy funkcjonujemy, przedstawia plansze operacyjne. I wydawać by się mogło, że czytelnik ma narzędzie w garści. Nic bardziej mylnego. To raczej sporych rozmiarów broszura, mająca nas zachęcić do terapii. Wspartej farmakoterapią. Dzięki tej książce poznacie schemat na jakim bazuje trenerka, lecz by wcielić go w życie potrzeba będzie wytężonej pracy. Polecić mogę wszystkim tym, którzy nie boją się poradników pisanych w amerykańskim stylu, a chcieliby sprawdzić, czy ADHD to ich niezdiagnozowany towarzysz dnia lub przekonać się, czy da się tego koleżkę nieco okiełznać.
Lektura tej książki odrobinę przypomina czytanie encyklopedii zdrowia. Też w pewnym momencie można złapać się na tym, że objawy choroby są mi znajome i w końcu wiem, dlaczego tak dziwnie się zachowuję. A ponieważ autorka przekonuje, że ADHD związane jest z nietypową budową mózgu (jednakże nie podaje na ten temat żadnych badań), a diagnozowane jest na podstawie testów, a nie...
więcej mniej Pokaż mimo toSą takie chwile, kiedy doznajemy rozczarowania na własne życzenie. Z reguły wówczas, gdy nasze oczekiwania są zbyt wielkie. Ten właśnie przypadek przytrafił mi się podczas lektury powieści pani Chutnik. Przymierzałam się do zawarcia znajomości z jej prozą już od dłuższego czasu. Niemalże mlaskałam na samą myśl o lekturze. Okazało się, iż warsztat pisarki niezmiernie mi odpowiada. Styl w jaki pisze swoje opowiadania jest świetny. Idealnie oddaje nastrój bohaterów, ich wykształcenie, charakter. Natomiast tematyka opowiadań umieszczonych w zbiorze zupełnie mi nie podeszła. To rozżalenie odmieniane przez wszystkie wersje i przypadki. To drążenie powodów nieszczęścia, niemalże napawanie się nim jest zupełnie nie w moim stylu. Najbardziej doceniłam opowieść o gwałtach. W lakoniczny, szczątkowy sposób opisane jest wszystko. A najwięcej mówią niedomówienia. To mój osobisty faworyt, który upewnił mnie, że nie myliłam się w ocenie warsztatu autorki.
Są takie chwile, kiedy doznajemy rozczarowania na własne życzenie. Z reguły wówczas, gdy nasze oczekiwania są zbyt wielkie. Ten właśnie przypadek przytrafił mi się podczas lektury powieści pani Chutnik. Przymierzałam się do zawarcia znajomości z jej prozą już od dłuższego czasu. Niemalże mlaskałam na samą myśl o lekturze. Okazało się, iż warsztat pisarki niezmiernie mi...
więcej mniej Pokaż mimo toPodróż wspomnieniowa dla autorów. O pewnym gorącym lecie w Szwecji, gdy podczas mistrzostw świata w piłce nożnej ich drużyna miała szanse na złoty medal. Zatem mamy rok 1994. I morderstwa na tle seksualnym, które zostały popełnione w kilku różnych regionach. Czyżby przestępca liczył na brak komunikacji między komisariatami? A może tych zbrodni rzeczywiście nic ze sobą nie łączy? Czy dziennikarce, która przypadkiem trafia na trop przestępstw uda się wytropić gwałciciela nim uczyni to policja? Książka robi wrażenie swoją objętością, a jednakowoż czyta się zadziwiająco szybko. Wręcz pochłania się tę powieść całymi rozdziałami. Praca śledczych, może odrobinę trąci myszką, bez telefonów komórkowych i komputerów, lecz oddana jest realistycznie. Konflikty na tle rasowym, problemy z neonazistami i uchodźcami już w tamtym okresie były aktualne. A syndrom PTSD, z którym zmaga się główny bohater, niestety nie był jeszcze rozpoznany. Cieszę się, że zdecydowałam się na tę lekturę – to był dobry wybór. Polecam.
Podróż wspomnieniowa dla autorów. O pewnym gorącym lecie w Szwecji, gdy podczas mistrzostw świata w piłce nożnej ich drużyna miała szanse na złoty medal. Zatem mamy rok 1994. I morderstwa na tle seksualnym, które zostały popełnione w kilku różnych regionach. Czyżby przestępca liczył na brak komunikacji między komisariatami? A może tych zbrodni rzeczywiście nic ze sobą nie...
więcej mniej Pokaż mimo toPani detektyw miała wymieć dziesięć powodów, dla których Miriam mogła zginąć. Doliczyłam się tylko pięciu. Może autorka dla tych mniej rozgarniętych powinna zmieścić w ramach epilogu taką listę. Hmm… Początek książki jest rewelacyjny. Czytelnik daje się pochłonąć akcji niemal natychmiast. I zaczyna dociekać. Kto ma rację? Mąż czy siostra. Odnalezione ciało należy do zaginionej pół roku wcześniej Miriam, czy też to zupełnie przypadkowa kobieta. Tylko dlaczego samochód to mini morris, którym jeździła poszukiwana. Książka jest jak matrioszka. Gdy już wydaje nam się, że znamy wszystkie powody i wydarzenia, unosi się górna połowa laleczki i pojawia się następny fakt. Albo i kilka. Lektura ciekawa, nie należy jednak zbytnio upierać się przy prawdopodobieństwie wypadków. Można byłoby się nieźle sparzyć. Tylko morał taki przykry – jeśli twoje życie wydaje ci się idealne, to należy się mieć na baczności. A gdy twoi znajomi zazdroszczą ci idylli, możesz być pewien, że to ułuda i za chwilę gorzko pożałujesz. Polecam.
Pani detektyw miała wymieć dziesięć powodów, dla których Miriam mogła zginąć. Doliczyłam się tylko pięciu. Może autorka dla tych mniej rozgarniętych powinna zmieścić w ramach epilogu taką listę. Hmm… Początek książki jest rewelacyjny. Czytelnik daje się pochłonąć akcji niemal natychmiast. I zaczyna dociekać. Kto ma rację? Mąż czy siostra. Odnalezione ciało należy do...
więcej mniej Pokaż mimo toAutorowi należy się ogromny szacunek za poruszenie tematu prostytucji wśród nieletnich. Tematu pomijanego, przemilczanego, a jeżeli pojawiającego się w mediach, to w ramach sensacji. A tymczasem za każdym takim młodym człowiekiem stoi jakaś trudna historia. I kiepskie dzieciństwo. Zupełnie przez niego niezawinione. Z przyjemnością zanurzyłam się we Wrocławiu lat dziewięćdziesiątych, z sentymentem wspominając własne doświadczenia z tego okresu. Z uwagą śledziłam poczynania grupy śledczej. Może czasami miałam poczucie sztuczności dialogów i tego, że autor sili się na autentyzm, ale to czepialstwo jest. Jedynym mankamentem dla mnie był swoisty dwugłos narracji. Podobnie jak w „Szymku” autor ukazuje nam akcję z dwóch punktów widzenia. I im bardziej opisywane wydarzenia zbliżają się do siebie w czasie, tym więcej nieuniknionych powtórzeń. Cóż, może moja arterioskleroza nie jest jeszcze na tak zaawansowanym etapie, by cieszyć się tym, że pisarz rekapituluje to, co wydarzyło się przed chwilą. Natomiast okładka zrobiła na mnie wysoce korzystne wrażenie. Nie zliczę tych momentów, gdy usiłowałam rozprostować rozbite szkło. Podsumowując – warto. Nawet gdy nie jesteście fanami kryminałów. Polecam.
Autorowi należy się ogromny szacunek za poruszenie tematu prostytucji wśród nieletnich. Tematu pomijanego, przemilczanego, a jeżeli pojawiającego się w mediach, to w ramach sensacji. A tymczasem za każdym takim młodym człowiekiem stoi jakaś trudna historia. I kiepskie dzieciństwo. Zupełnie przez niego niezawinione. Z przyjemnością zanurzyłam się we Wrocławiu lat...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo chciałam przeczytać biografię Janusza Kurczaba. To wspinacz, którego sylwetka przewijała się przez wiele książek o alpinistach, które czytałam wcześniej. Intrygowała. Zadziwiała. Przecież nie każdy wspinacz był również szpadzistą. Wielu z nich traktowało wyprawy w góry jako hobby, jako pasję, a sukcesy osiągało również w życiu zawodowym. Zupełnie inaczej niż obecnie. Do tego pokolenia pionierów należał Janusz Kurczab. Przy czym on był sportowcem w życiu zawodowym i prywatnym. Biografia nam to wyraźnie uzmysławia. Pokazuje nie tylko życie wspinacza, lecz również jego środowiska. Ukazuje czasy w jakich przyszło im żyć, tak niezwykłe dla współczesnego człowieka realia. Nie jest to opowieść linearna. Może wydać się to dziwne, lecz brak zachowanej chronologii wydarzeń sprawia, że z tym większym zainteresowaniem czytelnik zagłębia się w lekturze. Książka spełniła wszelkie moje oczekiwania. A jeśli wy również chcielibyście poznać bliżej postać, którą opisuje – czym prędzej zanurzcie się pomiędzy jej strony. Nie będziecie żałować.
Bardzo chciałam przeczytać biografię Janusza Kurczaba. To wspinacz, którego sylwetka przewijała się przez wiele książek o alpinistach, które czytałam wcześniej. Intrygowała. Zadziwiała. Przecież nie każdy wspinacz był również szpadzistą. Wielu z nich traktowało wyprawy w góry jako hobby, jako pasję, a sukcesy osiągało również w życiu zawodowym. Zupełnie inaczej niż obecnie....
więcej mniej Pokaż mimo toRację mają ci, którzy uważają, że lekturę należy zacząć po bożemu, czyli od pierwszego tomu, jakim jest „Zamęt”. Autor niby wspomina o wcześniejszych wydarzeniach, niby nadmienia, ale nie uczestnicząc (w wersji czytelniczej, oczywiście) w poprzednich szpiegowskich historiach, nie będziecie wiedzieli dlaczego tak ważne i niesprawiedliwe jest osadzenie Konrada i Marcela w areszcie. I dlaczego dziewczyny tak ściśle współpracują, by ten fakt zmienić. Jak zwykle w prozie pana Severskiego dużo się będzie działo, nawet zmartwychwstanie zaliczymy, akcja będzie się zmieniać dynamicznie, a jej zwroty sprawią, że czytelnik na zakrętach nie zawsze będzie wyrabiać. Niemniej jednak to właśnie sprawia, że lektura to przednia rozrywka, pomimo tego, iż skrycie marzę, aby dystopia przedstawiona przez autora, pozostała jedynie literacką fikcją. Polecam.
Rację mają ci, którzy uważają, że lekturę należy zacząć po bożemu, czyli od pierwszego tomu, jakim jest „Zamęt”. Autor niby wspomina o wcześniejszych wydarzeniach, niby nadmienia, ale nie uczestnicząc (w wersji czytelniczej, oczywiście) w poprzednich szpiegowskich historiach, nie będziecie wiedzieli dlaczego tak ważne i niesprawiedliwe jest osadzenie Konrada i Marcela w...
więcej mniej Pokaż mimo toTo nie jest książka o nieuleczalnej chorobie. O załamywaniu rąk i depresji. No, dobrze, trochę o chorobie będzie. O kiepskim nastroju również. Lecz jest to przede wszystkim onkopodróż, jak to celnie określiła autorka. Na początku drogi mamy zdrową kobietę, która otrzymuje diagnozę, a na końcu kobietę, która wiele się o sobie i o swojej chorobie dowiedziała. Bardzo osobista to podróż, pełna emocji. Lecz również wiedzy. Z różnych dziedzin, między innymi z psychologii, z onkologii, a nawet weterynarii. Książka, którą warto przeczytać, nawet gdy słowo nowotwór to dla was jedynie pozycja w leksykonie. Ponieważ opis choroby stanowi zaledwie jedną piątą zawartości. Dużo ważniejsze są informacje o tym, co to jest trauma, stres. Jak planować swoje życie i na co naprawdę warto poświęcić czas. To książka, z którą się dyskutuje, polemizuje. Co więcej, zachęca nas do tego sama autorka. Polecam.
To nie jest książka o nieuleczalnej chorobie. O załamywaniu rąk i depresji. No, dobrze, trochę o chorobie będzie. O kiepskim nastroju również. Lecz jest to przede wszystkim onkopodróż, jak to celnie określiła autorka. Na początku drogi mamy zdrową kobietę, która otrzymuje diagnozę, a na końcu kobietę, która wiele się o sobie i o swojej chorobie dowiedziała. Bardzo osobista...
więcej mniej Pokaż mimo toRozumiem gadatliwość, znam tę przywarę z autopsji, więc nie ośmielę się ganić. Wybaczam sklerozę, też nie jest mi obca. Jednakże połączenie tych dwóch sprawia, że książka, która powinna liczyć maksymalnie dwieście stron rozrasta się do niemalże pięciuset. Wiem, autor chce zarobić. Żali się na braki finansowe po wielokroć na kartach autobiografii. Lecz dlaczego, na litość, zdecydował się na taką masę powtórzeń, wałkowanie w kółko tych samych wydarzeń, opisywanie tych samych krajobrazów?! Toż po prostu nie da się tego czytać, no, chyba, że w odstępach kilkumiesięcznych, gdy już łaskawy czytelnik zapomni, o czym to pisarz opowiadał. I ta młodość taka chmurna i durna. Niby podobna do mojej, a jakże inna. Niby spowiedź powszechna, a na szczegółach się potyka. Ech, te meandry pamięci. A może specjalnie autor nas wodzi na manowce. Z pewnością fani twórczości pana Witkowskiego będą zachwyceni – dokładnie się dowiedzą, kto był pierwowzorem postaci książkowych. Mnie osobiście ta wiedza jakoś specjalnie nie urzekła. Za to sposób postrzegania świata, te wszystkie doznania węchowe to niemalże olfaktologia. I to właśnie listy zapachów wymienionych w książce przywołały moje dzieciństwo, za co jestem autorowi wdzięczna.
Rozumiem gadatliwość, znam tę przywarę z autopsji, więc nie ośmielę się ganić. Wybaczam sklerozę, też nie jest mi obca. Jednakże połączenie tych dwóch sprawia, że książka, która powinna liczyć maksymalnie dwieście stron rozrasta się do niemalże pięciuset. Wiem, autor chce zarobić. Żali się na braki finansowe po wielokroć na kartach autobiografii. Lecz dlaczego, na litość,...
więcej mniej Pokaż mimo toUwaga niebezpieczeństwo! Powieść absolutnie podstępna. Prawdziwy pożeracz czasu, nie liczący się z potrzebami czytelnika. Faworytka konkursu na książkę pt.: „Jeszcze tylko jeden rozdział i…”. Znacie takie? Właśnie poznałam kolejną. Przeczytana pędem, bo w ciągu jednego popołudnia. Młoda dziewczyna, z przeszłością, która trafia w świat wielkiej polityki. Zostaje księżniczką państwa zaatakowanego przez podstępnego wroga. Takiego, który nie liczy się z ludźmi, pali całe miasta, byle tylko pokazać swoją siłę. Do tego dorzućmy odrobinę magii (czemuż by nie), przyjaźń, miłość, zazdrość i mamy wspaniały koktajl, który ciężko odstawić od czytelniczych ust. Rzec by można, że powieść nie jest odkrywcza, podobnych można znaleźć wiele, a jednak obcowanie z nią to przyjemność. Może przez to, że rozterki głównej heroiny są naturalne, może przez zaskakujące zwroty akcji, a może przez żart. Trudno określić. Chcecie się przekonać – sami sprawdźcie. Polecam.
Uwaga niebezpieczeństwo! Powieść absolutnie podstępna. Prawdziwy pożeracz czasu, nie liczący się z potrzebami czytelnika. Faworytka konkursu na książkę pt.: „Jeszcze tylko jeden rozdział i…”. Znacie takie? Właśnie poznałam kolejną. Przeczytana pędem, bo w ciągu jednego popołudnia. Młoda dziewczyna, z przeszłością, która trafia w świat wielkiej polityki. Zostaje księżniczką...
więcej mniej Pokaż mimo toLubicie, gdy narrator jest wszechwiedzący? Taki naprawdę wszechwiedzący. Poinformuje o tym, co w duszy gra u niemalże każdego bohatera, wytłumaczy jego pobudki i zamiary, nawet te z zamierzchłej przeszłości. A lubicie, gdy narrator ma schizofrenię i raz wypowiada się w trzeciej osobie, a już za chwilę przemawia w pierwszej? To macie już niejakie pojęcie o warsztacie autora. Dodam jeszcze, że pisarz lubi się powtarzać, wkładać okrągłe zdania w myśli postaci, które wypowiadają się głównie wulgaryzmami i ma aspiracje, aby w jednej książce poruszyć jak najwięcej tematów społecznych. Zatem mamy homoseksualizm, ostracyzm społeczny, alkoholizm, bezrobocie, falę wśród młodzieży, gwałt, przypadkowe ciąże i jeszcze kilka innych. Niestety, jak to zwykle bywa, gdy chce się napisać o wszystkim, tak naprawdę pisze się o niczym lub wyjątkowo lakonicznie. Cóż da się przeczytać ten kryminał, aczkolwiek jeśli chcielibyście mieć przyjemność obcowania z zagadką, to nic z tego. O motywach działania zarówno tych, którzy nękają i popełniają przestępstwa, jak i tych, którzy są ofiarami czytelnik dowiaduje się niemal natychmiast. Liczę na to, że kolejna powieść autora będzie lepsza, ponieważ potencjał pisarski posiada, a i tematy wybiera ważne.
Lubicie, gdy narrator jest wszechwiedzący? Taki naprawdę wszechwiedzący. Poinformuje o tym, co w duszy gra u niemalże każdego bohatera, wytłumaczy jego pobudki i zamiary, nawet te z zamierzchłej przeszłości. A lubicie, gdy narrator ma schizofrenię i raz wypowiada się w trzeciej osobie, a już za chwilę przemawia w pierwszej? To macie już niejakie pojęcie o warsztacie autora....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-30
Powoli zaprzyjaźniałam się z lekturą, bardzo powoli. Może oczekiwania były zbyt wygórowane, a może sposób narracji nie sprzyjał. Otóż autor opisuje losy przebudowy katedry, przy okazji nakreślając biografie ludzi związanych z tym procesem. A ponieważ nie była to sprawa prosta ani łatwa, a na dodatek długotrwała, to i ludzi zaangażowanych było wielu. Zatem opisy są pobieżne. Gdy już zdążymy się z kimś zapoznać, już zaczniemy kibicować mu w jego dążeniach, to autor przedstawia nam kolejną postać. I cały proces należy rozpocząć od nowa. Lecz gdy już przyzwyczaiłam się do maniery pisarza, to nagle nie mogłam się od książki oderwać. A może to zawiłości polityki sprawiły, może losy kolejnych biskupów, może ekonomiczne rozgrywki prowadzone pomiędzy mieszczaństwem a klerem, że o knowaniach prawników nie wspomnę. Nie wiem. Zapewne konglomerat tych wszystkich elementów sprawił, że teraz śpieszę by zachęcić was do przeczytania tej powieści. Warto było uzbroić się w cierpliwość i powoli zanurzać w świat przedstawiony. Naprawdę zacna lektura - polecam.
Powoli zaprzyjaźniałam się z lekturą, bardzo powoli. Może oczekiwania były zbyt wygórowane, a może sposób narracji nie sprzyjał. Otóż autor opisuje losy przebudowy katedry, przy okazji nakreślając biografie ludzi związanych z tym procesem. A ponieważ nie była to sprawa prosta ani łatwa, a na dodatek długotrwała, to i ludzi zaangażowanych było wielu. Zatem opisy są pobieżne....
więcej mniej Pokaż mimo toAktualizacja książki tej samej autorki sprzed trzydziestu lat. Napisana jest na podstawie wieloletnich wykładów na temat asertywności oraz treningów, które przeprowadziła jako psychoterapeutka. Tematy omówione są krótko i treściwie, każdy jest zobrazowany przykładami opisującymi konkretną sytuację oraz sposoby, jak zareagować asertywnie. Co prawda zdania zaproponowane przez autorkę są odrobinę drętwe, niemniej jednak przekazują w jaki sposób komunikować swoje zdanie, żeby wyrazić opinię a nie obrazić rozmówcę. Książka skłania do myślenia, do zastanowienia się, czy jestem asertywny w kontaktach międzyludzkich. Warto zwrócić uwagę na refleksje autorki po trzydziestu latach pracy nad asertywnością. Książkę zdecydowanie warto przeczytać jeśli chcecie się zapoznać z problemem asertywności. Polecam
Aktualizacja książki tej samej autorki sprzed trzydziestu lat. Napisana jest na podstawie wieloletnich wykładów na temat asertywności oraz treningów, które przeprowadziła jako psychoterapeutka. Tematy omówione są krótko i treściwie, każdy jest zobrazowany przykładami opisującymi konkretną sytuację oraz sposoby, jak zareagować asertywnie. Co prawda zdania zaproponowane przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-05
Nie spodziewałam się takiej lektury! Autor zupełnie mnie zaskoczył. Całkowicie i absolutnie zdobył moje serce, przykuł uwagę. Nie sądziłam, że książkę o faunie (głównie ptaki, owady i niewielkie ssaki) oraz florze (grzyby, mchy i porosty) będę czytać z takim przejęciem, jakbym w ręce trzymała powieść sensacyjną. No, cóż, teraz już wiem, jak bujne życie toczy się wokół mnie. Wystarczy na chwilę (może trochę dłużej) zatrzymać się i poobserwować. Wtedy i kowalik w samym centrum stolicy pozwoli się zauważyć. I sikory. A o całym legionie owadów to nawet nie wspomnę. Lecz to nie wszystko. Autor również uczy. I to nie tylko przepięknych nazw, które noszą mchy (skrętek wilgociomierczy, pędzliczek wiejski i inne), czy grzyby, a także rośliny (stulisz żółtolica, świerząbek), lecz również co to jest edafon glebowy, błonkówki, czy jak powstaje miód albo na czym polega system korzenny. A to jeszcze nie wszystko. Możemy również poczytać o założeniach urbanistycznych. O odpowiednim gospodarowaniu wodą. Niektóre tematy są zaledwie rozwiniętą definicją, lecz w jaki sposób rozwiniętą?! Zrozumiały, klarowny, tak, że aż chce się zgłębić temat. Bardzo jestem wdzięczna wydawnictwu, że zechciało mi zaproponować recenzowanie takiej książki. Chylę czoła przed autorem i już czekam na kolejne jego książki. Lekturę polecam wszystkim, nawet przygodnym pasażerom w metrze, zatem wam również będę. Przeczytajcie. Choćby po to, by podyskutować, podeliberować. Warto.
Nie spodziewałam się takiej lektury! Autor zupełnie mnie zaskoczył. Całkowicie i absolutnie zdobył moje serce, przykuł uwagę. Nie sądziłam, że książkę o faunie (głównie ptaki, owady i niewielkie ssaki) oraz florze (grzyby, mchy i porosty) będę czytać z takim przejęciem, jakbym w ręce trzymała powieść sensacyjną. No, cóż, teraz już wiem, jak bujne życie toczy się wokół mnie....
więcej mniej Pokaż mimo toWierzyć się nie chce, że ta książka miała aż dwie korektorki. Przecież to prawie niemożliwe, żeby obie panie nie zauważyły, że słowo Matylda, nomen omen to imię nosi główna bohaterka, powtarza się niemalże w co drugim zdaniu. Autorka nie odważyła się go zastąpić słowem dziewczynka, wnuczka, ona, koleżanka itp. itd. Panie odpowiedzialne za korektę również o to nie zadbały. Zatem powieść, a może powiastkę czyta się z dużym trudem, potykając się o powtarzające się słowa. Poza tym brak w tej historii wątku przewodniego. Pojawiają się za to fragmenty „Odysei” Homera, czy też streszczenie historii Don Kichota z La Manchy. Z tego względu opowieść jest odtwórcza. Zwłaszcza dla dorosłego lektora. Wydarzenia przedstawione w książce są mało prawdopodobne (na przykład wyspa, której mieszkańcy mówią językiem jedynym w swoim rodzaju – zrozumiałym tylko wtedy, gdy interlokutor będzie tego chciał), opisane z dużym lekceważeniem dla zdrowego rozsądku czytelnika. Lektura dla zdeterminowanych, nie odważę się polecić. Szkoda.
Wierzyć się nie chce, że ta książka miała aż dwie korektorki. Przecież to prawie niemożliwe, żeby obie panie nie zauważyły, że słowo Matylda, nomen omen to imię nosi główna bohaterka, powtarza się niemalże w co drugim zdaniu. Autorka nie odważyła się go zastąpić słowem dziewczynka, wnuczka, ona, koleżanka itp. itd. Panie odpowiedzialne za korektę również o to nie zadbały....
więcej mniej Pokaż mimo toKuba, czasy Fidela Castro. Komunizm. Ideologia. I ludzie, którzy usiłują jakoś w takim świecie funkcjonować. W rzeczywistości, która nie toleruje inności, zabrania posiadania poglądów niezgodnych z tymi wytyczonymi przez partię, która potępia homoseksualizm, kapitalizm i każdy inny izm, jaki nie spełnia standardów przywódców. Do tego dochodzi wojna w Angoli. Wojna, o której dowiedziałam się z tej powieści. Jej bezsens, jej okrucieństwo – tak charakterystyczne dla każdej przemocy. Poruszająca powieść, napisana specyficznym językiem, pełnym metafor i niedomówień, które sprawiają, że tym bardziej do nas przemawia. Odniesienia do czasów antycznych, do bogów starożytnych Greków, pokazują w jak niewielkim stopniu zmienił się człowiek. A w szczególności jego mentalność. Polecam.
Kuba, czasy Fidela Castro. Komunizm. Ideologia. I ludzie, którzy usiłują jakoś w takim świecie funkcjonować. W rzeczywistości, która nie toleruje inności, zabrania posiadania poglądów niezgodnych z tymi wytyczonymi przez partię, która potępia homoseksualizm, kapitalizm i każdy inny izm, jaki nie spełnia standardów przywódców. Do tego dochodzi wojna w Angoli. Wojna, o której...
więcej mniej Pokaż mimo toŚwiętochłowice. Nazwa, na której każdy obcokrajowiec język może sobie połamać. A i nie każdy Polak poprawnie ją wypowie. To może lepiej milczeć. Zapomnieć. Nie wspominać. Może dobrze się stało, że teraz na Zgodzie są ogródki działkowe. Rosną drzewa owocowe, tam, gdzie niegdyś torturowano i zabijano ludzi. Najpierw robili to Niemcy, podczas drugiej wojny światowej znajdował się w tym miejscu obóz przejściowy dla więźniów, którzy mieli trafić do Oświęcimia. A w 1945 roku miejsce przejęli z rąk radzieckich żołnierzy Polacy. I kogo tam umieścili? Ślązaków, Niemców i wszystkich posiadaczy kategorii drugiej, nadanej przez niegdysiejszego okupanta. Osadzając ludzi na Zgodzie nie zastanawiano się, czy powinni trafić w to miejsce. Jak odnoszono się do uwięzionych opowie ta książka. Zapis wspomnień więźnia, który po latach przerwał milczenie. Czy rok to dużo? Może udzielicie innej odpowiedzi po przeczytaniu tej powieści. Polecam.
Świętochłowice. Nazwa, na której każdy obcokrajowiec język może sobie połamać. A i nie każdy Polak poprawnie ją wypowie. To może lepiej milczeć. Zapomnieć. Nie wspominać. Może dobrze się stało, że teraz na Zgodzie są ogródki działkowe. Rosną drzewa owocowe, tam, gdzie niegdyś torturowano i zabijano ludzi. Najpierw robili to Niemcy, podczas drugiej wojny światowej znajdował...
więcej mniej Pokaż mimo toLektura całkiem przyjemna, w przystępny sposób informująca czytelnika o realiach w jakich egzystowano pod koniec XIX wieku. Dowiemy się zatem jak wyglądała codzienność arystokracji, a także o tym, co należało do obowiązków służby. Przekonamy się jak wiele znaczył, a zarazem mówił - strój. I do jakiego stopnia był pożądany. Zagadka kryminalna jest dość trudna do rozwiązania, ponieważ czytelnikowi zabraknie danych znanych perdytorystce. Jeśli chcielibyście czerpać pełną przyjemność z powieści, nie rozpoczynacie lektury od tego tomu. Umknie wam złożoność relacji rodzinnych oraz proces dojrzewania Enoli. A szkoda. Podsumowując - ciekawa propozycja dla młodych czytelników, a i ten starszy nie będzie cierpiał podczas zapoznania się z treścią książki. Polecam.
Lektura całkiem przyjemna, w przystępny sposób informująca czytelnika o realiach w jakich egzystowano pod koniec XIX wieku. Dowiemy się zatem jak wyglądała codzienność arystokracji, a także o tym, co należało do obowiązków służby. Przekonamy się jak wiele znaczył, a zarazem mówił - strój. I do jakiego stopnia był pożądany. Zagadka kryminalna jest dość trudna do rozwiązania,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jeżeli wydaje wam się, że tytuł ma literówkę i powinien to być debiut, to jesteście w mylnym błędzie. Co prawda literówek i błędów w tekście nie zabraknie. Zadbał o to zespół redakcyjny, zatem czytelnik lubiący wytykać potknięcia w ich pracy, będzie więcej niż usatysfakcjonowany. Lecz do brzegu. Tytuł to akronim, za którym kryje się eksperymentalne centrum badawcze. A co usiłują wynaleźć naukowcy, którzy tam pracują? Lek. Taki, który skutecznie pokona wirusa. Co ciekawe te zarazki zimna się nie boją, rozprzestrzeniają się rewelacyjnie, a ci, którym uda się pokonać pierwszy etap choroby... No, bez przesady, przecież nie streszczę wam całej powieści. Z pewnością jest intrygująca, zwłaszcza gdy czytelnik nie jest upierdliwy i nie drąży. Nie mogę powiedzieć, że jest przerażająca, no chyba, że ja z tych niebojaźliwych. Trudno również nie zauważyć wpływów pandemii na jej treść, zatem odkrywczość nie jest jej zaletą. Przyjemność z lektury jest. Taka nie za duża.
Jeżeli wydaje wam się, że tytuł ma literówkę i powinien to być debiut, to jesteście w mylnym błędzie. Co prawda literówek i błędów w tekście nie zabraknie. Zadbał o to zespół redakcyjny, zatem czytelnik lubiący wytykać potknięcia w ich pracy, będzie więcej niż usatysfakcjonowany. Lecz do brzegu. Tytuł to akronim, za którym kryje się eksperymentalne centrum badawcze. A co...
więcej Pokaż mimo to