-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-06-10
Znowu wybrałam sobie odpowiednią książkę w odpowiednim momencie. W dodatku bez świadomości, że to jest ta książka i ten moment.
Książka o słowach usatysfakcjonowałaby mnie zawsze. A tu – jak to u Pratchetta – jest dużo więcej. I jak zwykle u Pratchetta, tu są warstwy. Ta podstawowa, fabularna, która wciąga lub nie; i ta właściwa, podskórna. Zwykle patrzę na tę drugą, bo to ona zostaje mi w pamięci i powoduje (często bardzo gorzkie) refleksje. Stale podziwiam autora za tę bożą iskrę, która pozwoliła mu pisać w ten sposób.
Do rzeczy: Prawda jest o słowach i o tym, jak wielką mają moc. Lektura ponadczasowa, bo z pewnością inaczej czytelnicy odbierali ją, gdy powstała (2000 rok), a inaczej odczytują ją teraz, gdy – parafrazując Kinga – świat poszedł naprzód. Niekoniecznie w tę stronę, której byśmy chcieli.
Prawda mówi też o wolności słowa i niezależności prasy. O wpływach i zależnościach biznesowych, które na tę wolność i niezależność wpływają. O tym, jak słowami można wykreować lub zepsuć czyjś wizerunek.
A z wierzchu? Prawda mówi o Ankh-Morpork. O specyfice tego jedynego w swoim rodzaju miasta. (Po kilkuletniej znajomości z autorem, kiedy czytam o Ankh-Morpork, czuję się, jakbym po długiej podróży wracała do domu. Trochę dziwne, jeśli uwzględnię, co to za miasto.) I o ludzkich …onych charakterach. Tu, jak zwykle, wystarczą autorowi dwa celne zdania, żeby oddać sedno. Dzięki temu chce mi się do niego wracać i wracać.
Poczytajcie.
Znowu wybrałam sobie odpowiednią książkę w odpowiednim momencie. W dodatku bez świadomości, że to jest ta książka i ten moment.
Książka o słowach usatysfakcjonowałaby mnie zawsze. A tu – jak to u Pratchetta – jest dużo więcej. I jak zwykle u Pratchetta, tu są warstwy. Ta podstawowa, fabularna, która wciąga lub nie; i ta właściwa, podskórna. Zwykle patrzę na tę drugą, bo to...
2021-06-10
Dawno nie czytałam Yaloma, więc oto jest. Tym razem o odchodzeniu i żałobie, a wszystko w kontekście niedawnej śmierci matki autora. Matki, z którą łączyła go niełatwa relacja. Mam wrażenie, że matka jest obecna w każdej opowieści, nawet jeśli pozornie nie ma z nią związku.
Pięknie wpisuje mi się ta książka w moje ulubione lektury o śmierci. Ludzie odchodzący dają otoczeniu mądre lekcje. Trzeba tylko mieć odwagę, żeby je przyjąć. Żeby stanąć przy umierającym i nie udawać, że nic się nie dzieje. Bo dzieje się proces umierania - jeden z najważniejszych w życiu.
W tej książce dostajemy też Yaloma - człowieka, który nie waha się mówić o swoich słabościach. Początkowo byłam tym zdziwiona, zdziwienie szybko jednak przeszło w zachwyt. I podziw. Nie dosyć, że dobry terapeuta, to jeszcze niezły pisarz.
Dawno nie czytałam Yaloma, więc oto jest. Tym razem o odchodzeniu i żałobie, a wszystko w kontekście niedawnej śmierci matki autora. Matki, z którą łączyła go niełatwa relacja. Mam wrażenie, że matka jest obecna w każdej opowieści, nawet jeśli pozornie nie ma z nią związku.
Pięknie wpisuje mi się ta książka w moje ulubione lektury o śmierci. Ludzie odchodzący dają otoczeniu...
2021-05-15
Długo się wahałam, zanim sięgnęłam po tę książkę. Bo jak to, Kanadyjczyk będzie mnie uczył pisać po polsku? A z drugiej strony, lubię czytać o pisaniu. Dla osoby, która - jak ja - jest radośnie zakręcona na punkcie słów i metod ich używania, taka wiedza jest cenna.
Test pierwszych 50 stron rozwiał moje obawy. Bo Pinker potwierdził to, co już wiedziałam. Czyli swój chłop, zna się na rzeczy. Postanowiłam mu zaufać i dać szansę.
To była dobra decyzja. Oprócz tego, co już wiedziałam, poznałam kilka nowych zasad/trików/sztuczek. Lubię, gdy ktoś uczy na konkretnych przykładach i wie, jak je dobrać. Bo jak tu się nie śmiać, gdy:
Nie niszczymy Twoich ubrań przy użyciu maszyn. Robimy to ręcznie, z największą starannością.
Pacjentka jest w depresji, odkąd zaczęła do mnie przychodzić w 2008 roku.
WSKAZÓWKA DLA PROFESJONALISTÓW: Jeśli chcesz, żeby Twoje pisarstwo bardziej przemawiało do czytelnika, unikaj "pisania negatywnego". Używaj pozytywnych wyrażeń.
ŹLE: "Nie używaj tego urządzenia w wannie".
DOBRZE: "Śmiało, użyj tego urządzenia w wannie".
Doceniam pracę tłumaczki. Miała trudne zadanie, bo potrzebowała przełożyć przykłady z angielskiego tak, żeby po polsku były zgodne z zamysłem autora. Dała radę.
I tak mi się marzy, niech ktoś napisze podobną książkę o języku prostopolskim! Tylko w podobnym duchu i podobnym językiem. Bez naukowego zadęcia i klątwy wiedzy, która straszy czytelnika na każdej stronie. I osiąga skutek odwrotny do zamierzonego, bo odstrasza od dalszej lektury.
Poczytajcie.
Długo się wahałam, zanim sięgnęłam po tę książkę. Bo jak to, Kanadyjczyk będzie mnie uczył pisać po polsku? A z drugiej strony, lubię czytać o pisaniu. Dla osoby, która - jak ja - jest radośnie zakręcona na punkcie słów i metod ich używania, taka wiedza jest cenna.
Test pierwszych 50 stron rozwiał moje obawy. Bo Pinker potwierdził to, co już wiedziałam. Czyli swój chłop,...
2021-06-10
Trochę zmylił mnie jej tytuł. Sugerował, że to jakiś coachingowy poradnik - a takie omijam szerokim łukiem. Z drugiej strony, poleciła mi tę książkę osoba z grupy tych, do których mam zaufanie. Zaryzykowałam więc.
Teraz ja ją polecam. Roslingowie sprytnie rozprawili się w niej ze stereotypami na temat naszej wiedzy o świecie. Udowodnili, że choć dokonuje się w nim ciągły postęp, tkwimy w przekonaniu, że sytuacja jest o wiele gorsza, niż w rzeczywistości. Wyjaśnili, dlaczego myślimy w ten sposób. I ile pracy wymaga od nas zmiana tego toku myślenia. Swoje dowody poparli danymi i wykresami. Trzeba tylko pamiętać, że brali pod uwagę skalę globalną, zamiast jednostkowej. Wielokrotnie to podkreślili.
Wielu czytelników może zniechęcić porównanie poziomu naszej wiedzy z losowymi trafieniami szympansów. Powiedzcie jednak z ręką na sercu - na ile pytań odpowiedzieliście poprawnie? Czy wykazaliście się tendencją do wskazywania najsłabszych odpowiedzi, bo założyliście, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej?
Najbardziej zapadła mi w pamięć opowieść o premierze Mozambiku (Pascoal Mocumbi, 1994 - 2004), który oceniając postęp ekonomiczny, oprócz analizy danych przyglądał się, jak ludzie funkcjonują na co dzień. W jakich butach przychodzą na marsz z okazji Pierwszego Maja? Idą boso, w zdartych butach, czy porządnych? Podczas podróży po kraju, przyglądał się budynkom w budowie. Jeśli fundamenty zarastały trawą, to znaczy, że jest źle. Jeśli budowa się rozwijała oznaczało to, że ludzie mają środki na inwestycje, a nie tylko na codzienną konsumpcję. Czyli Excel Excelem, tabele tabelami, a umiejętność obserwacji życia bardzo się przydaje.
Autorzy przyjrzeli się też mediom i wyjaśnili, dlaczego nie mogą być obiektywne. Niby to wszystko wiemy, a jednak fajnie, że ktoś w tak przystępny sposób potrafił o tym przypomnieć. I przy okazji umiał pisać o statystyce w taki sposób, żeby dać odbiorcy do myślenia, zamiast go zniechęcić.
Poczytajcie.
Trochę zmylił mnie jej tytuł. Sugerował, że to jakiś coachingowy poradnik - a takie omijam szerokim łukiem. Z drugiej strony, poleciła mi tę książkę osoba z grupy tych, do których mam zaufanie. Zaryzykowałam więc.
Teraz ja ją polecam. Roslingowie sprytnie rozprawili się w niej ze stereotypami na temat naszej wiedzy o świecie. Udowodnili, że choć dokonuje się w nim ciągły...
2021-02-10
Czytałam Żulczyka, zanim to stało się modne. No dobrze, czytałam to za duże słowo. Informacja zwrotna była naszym drugim spotkaniem, bo pierwsze za mocno mnie przeczołgało.
Autor nie marnował czasu od pierwszego kontaktu. Dorósł. Dojrzał. Zaserwował mi książkę, która bez znieczulenia wwierca się w bebechy i trepanuje czaszkę. To jeden z najlepszych przykładów literatury brudnej, z jakimi miałam okazję się zetknąć. Choć tu lepiej powiedzieć "miałam przyjemność" - tak rewelacyjnie się czytało.
O tej książce można by wiele napisać. Trudno jednak zrobić to bez spojlerów, a nie chcę pozbawić Cię przyjemności samodzielnej podróży.
Pozornie jest to opowieść o wychodzeniu z nałogu. A jednak główne role grają: kłamstwo, relacje rodzinne w życiu z alkoholikiem, terapia, współuzależnienie i jeszcze kilka innych. Pierwszoplanową rolę gra natomiast alkohol. Sprawdza się w niej doskonale.
Ta książka ma dźwięk, zapach i smak. W przeważającej części są to doznania nader nieprzyjemne. A jednak... tak piękne opisy alkoholu może stworzyć jedynie ktoś, kto doznał tego, o czym pisze. Miłość bije z tych opisów, porównań i zaskakujących metafor. Dorasta nam pisarz, którego chce się czytać, choć to czytanie boli. Pojawia się iskierka w mroku polskiej prozy. Oby nie zgasła.
Jest też w tej książce depresja. Nareszcie ktoś szczerze, brutalnie, bez eufemizmów i udziwnień przypomina, że tej choroby lekceważyć nie wolno. Autorowi należą się wielkie podziękowania za to przypomnienie.
Poczytaj. Jeśli masz odwagę.
Czytałam Żulczyka, zanim to stało się modne. No dobrze, czytałam to za duże słowo. Informacja zwrotna była naszym drugim spotkaniem, bo pierwsze za mocno mnie przeczołgało.
więcej Pokaż mimo toAutor nie marnował czasu od pierwszego kontaktu. Dorósł. Dojrzał. Zaserwował mi książkę, która bez znieczulenia wwierca się w bebechy i trepanuje czaszkę. To jeden z najlepszych przykładów literatury...