-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać12
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik1
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik7
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-11-01
2017-03-03
Znam i mam w swojej biblioteczce książkę Ewy Curie, córki uczonej. Jest bogata w fotografie, listy i relacje bliskich. Wyniosłam z niej obraz kobiety silnej, niezależnej, oddanej nauce.
Ewa Curie wspomina o romansie matki z żonatym mężczyzną, poświęcając więcej miejsca na opis nagonki, jaka rozpętała się po jego ujawnieniu.
Magdalena Niedżwiedzka wokół romansu z Paulem Langevinem buduje akcję zbeletryzowanej biografii Marii Curie, koncentrując się na latach 1911-1913. W kilku retrospektywnych opowieściach pokazuje ją także z perspektywy jej życia uczuciowego; młodzieńczej miłości do Kazimierza Żórawskiego, małżeństwa z Piotrem Curie.
Autorka poświęca bardzo dużo uwagi historiom miłosnym. W rozmowie z Olgą Woźniak (Gazeta Wyborcza z 27.02.17 r.) przyznaje, że chciała pokazać Skłodowską - Curie jako osobę prywatną.
Mnie ten obraz "chichoczącej" i "rechoczącej" uczonej wydał się mało wiarygodny (autorka zdecydowanie za często używa tych słów). Skłodowska otoczona gronem adoratorów nie przystaje mi zupełnie do obrazu wyniesionego z lektury "Marii Curie".
Nie lubię beletryzowanych biografii, nie przekonują mnie wymyślone dialogi, zdecydowanie preferuję dokument.
Ciekawe, jaki okaże się film z Karoliną Gruszką w roli głównej, który dziś wchodzi do kin.
Znam i mam w swojej biblioteczce książkę Ewy Curie, córki uczonej. Jest bogata w fotografie, listy i relacje bliskich. Wyniosłam z niej obraz kobiety silnej, niezależnej, oddanej nauce.
Ewa Curie wspomina o romansie matki z żonatym mężczyzną, poświęcając więcej miejsca na opis nagonki, jaka rozpętała się po jego ujawnieniu.
Magdalena Niedżwiedzka wokół romansu z Paulem...
2017-05-26
A miało być tak pięknie; wielki dom, gromadka dzieci, święta i wakacje w gronie licznych krewnych. Przez jakiś czas trwa ta idylla, aż pojawia się ktoś, "piąte dziecko", kto wywróci cały ten misternie przygotowany plan.
Na zaledwie 140 stronach Lessing pokazuje 20 lat małżeństwa Lovattów i jest tu wszystko, co najważniejsze. Podziwiam mistrzowskie, oszczędne pióro noblistki, która każe się zastanowić nad niełatwymi wyborami, miłością macierzyńską, realizowaniem swych planów bez należytej refleksji, nad sytuacją "innego" dziecka w rodzinie.
Lessing nie upiększa rzeczywistości, otwarcie i szczerze pokazuje niełatwe problemy. Od "Lata przed zmierzchem" czułam, że to godna Nobla pisarka. teraz sięgam do "Podróży Bena".
A miało być tak pięknie; wielki dom, gromadka dzieci, święta i wakacje w gronie licznych krewnych. Przez jakiś czas trwa ta idylla, aż pojawia się ktoś, "piąte dziecko", kto wywróci cały ten misternie przygotowany plan.
Na zaledwie 140 stronach Lessing pokazuje 20 lat małżeństwa Lovattów i jest tu wszystko, co najważniejsze. Podziwiam mistrzowskie, oszczędne pióro...
2017-10-11
„Tego lata w Zawrociu” Hanny Kowalewskiej to książka, którą po przeczytaniu można spokojnie odłożyć i o niej zapomnieć. Czyta się ją lekko i łatwo... ale czy przyjemnie? Rodziny pokazane przez pisarkę są, delikatnie rzecz ujmując, dziwaczne. Wszyscy mają jakieś problemy, choć nie do końca wiadomo, w czym tkwią ich kłopoty. Narratorka Matylda, rozmawiając z nieżyjącą babką, a czasami i z jabłonką (nazywa ją Zielonooką!), próbuje odkryć rodzinne tajemnice. Nie jest w tym wiarygodna, może lepiej zrobiłby to narrator w trzeciej osobie. Matylda nie zna babki (widziała ją tylko raz w życiu), odtwarza przeszłość na podstawie pamiętników dziadków, nie może wiedzieć wszystkiego.
Czytelnik „porusza się” więc po domu i okolicy i odnosi wrażenie, że babka Aleksandra to potwór bez uczuć. Kiedy córka nie spełnia jej oczekiwań, wyrzuca ją z domu i z serca. Nawet po wielu latach mówi o niej: „Kim jest ta utuczona, zaniedbana kobieta, która uważa się za moją córkę”? Czy można tak znienawidzić własne dziecko tylko dlatego, że nie oddało się całkowicie muzyce? Jest w tym przesada, tak jak w licznych przenośniach typu: „długie włosy tworzyły czarną kałużę”, „diabli chichot skręca mnie pod wierzbą”. Tego „chichotu” jest tu zresztą sporo.
W bohaterce często „budzi się chichotliwe, diabelskie pragnienie”, „chce jej się śmiać ze zmęczenia”, a nawet „zastyga w pół chichotu”. Czy próbuje tym chichotem zrównoważyć nienawiść do babki? A właściwie dlaczego jej nienawidzi, nigdy jej naprawdę nie poznała? Dlaczego dostała w spadku Zawrocie?
Na te pytania czytelnik nie otrzymuje odpowiedzi i chyba nie jest mu to potrzebne. Ot, taka historyjka, w której pobrzmiewają bardzo odległe tony skrzypiec z „Cudzoziemki” - tu zastąpione przez fortepian. Babka Aleksandra, w podobnym jak Róża tonie, pyta męża: „Czy ja żyłam Maurycy? Czy to aby na pewno było życie”? Oczywiście daleko jej do Kuncewiczowskiej bohaterki.
Kowalewska chce babkę Matyldy „wykreować” na wielką damę, która żyje bez miłości, wydaje się, że kocha wnuka, chce go „oddać muzyce”, ale Paweł to papierowa postać. Czytelnik dziwi się, że wszyscy go kochają. Anna buduje nawet dla niego drugie Zawrocie. No i nie ma potrzeby zastanawiania się nad tym. Można spokojnie czytać sobie powieść Kowalewskiej np. w pociągu, u fryzjera czy w kolejce do lekarza.
„Tego lata w Zawrociu” Hanny Kowalewskiej to książka, którą po przeczytaniu można spokojnie odłożyć i o niej zapomnieć. Czyta się ją lekko i łatwo... ale czy przyjemnie? Rodziny pokazane przez pisarkę są, delikatnie rzecz ujmując, dziwaczne. Wszyscy mają jakieś problemy, choć nie do końca wiadomo, w czym tkwią ich kłopoty. Narratorka Matylda, rozmawiając z nieżyjącą babką,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-31
Świetna końcówka roku z Wielkim Grafomanem. Bardzo dobrze mi się czytało, lubię Roberta Storma i Pawła Skórzewskiego. Ciekawe poszukiwania książki Makuszyńskiego czy srebrnego relikwiarza. Interesujące tytułowe opowiadanie z wojną i wilkołakiem w tle. W ogóle całość godna polecenia.
Lubię Pilipiuka i chętnie od czasu do czasu zagłębiam się w jego światy.
Świetna końcówka roku z Wielkim Grafomanem. Bardzo dobrze mi się czytało, lubię Roberta Storma i Pawła Skórzewskiego. Ciekawe poszukiwania książki Makuszyńskiego czy srebrnego relikwiarza. Interesujące tytułowe opowiadanie z wojną i wilkołakiem w tle. W ogóle całość godna polecenia.
Lubię Pilipiuka i chętnie od czasu do czasu zagłębiam się w jego światy.
2017-12-27
Tę autorkę polecała na spotkaniu Anna Kańtoch. Cóż, mimo jej, i Marka Krajewskiego na okładce, rekomendacji, mówię: "Nie, mnie się nie podobało".
Podobnie jak helmutek stwierdzam, że wynudziłam się i zupełnie nie wciągnęła mnie historia morderstwa, a nawet dwóch, w Jeziorach.
Weselne przygotowania "za pięć dwunasta" są dla mnie jakieś mało wiarygodne, bohaterowie mało sympatyczni i raczej śmieszni. Irytowało mnie wielokrotne nazywanie jednego z bohaterów, Andrzeja Ostrowskiego, Kmicicem.
Klimat epoki może i jest zachowany, wątki patriotyczne i Związek Ziemian, eksponowane. Jednak od kryminału, retro także, oczekuję napięcia, wartkiej akcji i ciekawych rozwiązań. Tutaj tego nie znalazłam.
Zdecydowanie wolę Krajewskiego i Kańtoch.
Tę autorkę polecała na spotkaniu Anna Kańtoch. Cóż, mimo jej, i Marka Krajewskiego na okładce, rekomendacji, mówię: "Nie, mnie się nie podobało".
Podobnie jak helmutek stwierdzam, że wynudziłam się i zupełnie nie wciągnęła mnie historia morderstwa, a nawet dwóch, w Jeziorach.
Weselne przygotowania "za pięć dwunasta" są dla mnie jakieś mało wiarygodne, bohaterowie mało...
2017-12-21
Całość mnie nie porwała, ale uważam, że warto było przeczytać dla zawartych w książce refleksji na temat starości, przemijania, samobójstwa.
Było też trochę zabawnych fragmentów. Najwyżej oceniam tu rozdział, w którym pisarz podał 21 najstraszliwszych odpowiedzi na "nieco zrytualizowane, ale przecież dalej czułe: Kocham cię". Najbardziej spodobały mi się "Rozumiem, ale nie pomogę" i "Teraz? Kurwa! Teraz mi to mówisz?"
Całość mnie nie porwała, ale uważam, że warto było przeczytać dla zawartych w książce refleksji na temat starości, przemijania, samobójstwa.
Było też trochę zabawnych fragmentów. Najwyżej oceniam tu rozdział, w którym pisarz podał 21 najstraszliwszych odpowiedzi na "nieco zrytualizowane, ale przecież dalej czułe: Kocham cię". Najbardziej spodobały mi się "Rozumiem, ale nie...
2017-12-15
Kryminały Puzyńskiej polecała Anna Kańtoch. Postanowiłam przeczytać pierwszy z serii Lipowo i rozczarowanie wielkie.
Rzecz dzieje się w roku 2013 w mazurskiej wsi, w której jest posterunek policji zatrudniający czterech policjantów i matkę jednego z nich w charakterze sekretarki, organizatorki czy może dostarczycielki własnoręcznie wypiekanych ciast. Jest to dla mnie kompletnie niewiarygodne, 15 km dalej jest Brodnica, a w niej komenda powiatowa.
Co ci policjanci mogą robić na co dzień??? Ich nudne rozmowy związane ze śledztwem, ciągłe powtórzenia i wplatanie słowa na k... w żaden sposób nie ożywiają akcji.
Gdy dołączy do nich dziwaczna pani komisarz Klementyna Kopp z irytującym sposobem mówienia, jest jeszcze gorzej.
Sprawy z przeszłości, które łączą się z bieżącymi także są dla mnie jakieś mało realne i nieprawdopodobne, i raczej nieciekawe.
Schematyczni i nudni są bohaterowie, o mieszkańcach Lipowa niewiele wiadomo. Ktoś tam mieszka poza policją, księdzem, jego gospodynią,rodziną Kojarskich, Wierą i Weroniką, która porzuciła miasto? A, na krótko pojawi się sołtys.
Skojarzenie pani Puzyńskiej z Agatą Christie uważam za skandal. Zastanawiam się tylko, dlaczego Kańtoch, której kryminały są dla mnie świetne, chwali pisarkę.
A może ona się rozwija w kolejnych powieściach, cóż, spróbuję sięgnąć po jeszcze jedną. Chociaż, jeśli niektórzy doszukują się tu klimatu Lackberg, to chyba to jednak nie dla mnie. Kryminałów Lackberg nie polubiłam; przeczytałam zdaje się trzy czy cztery i wystarczy.
Kryminały Puzyńskiej polecała Anna Kańtoch. Postanowiłam przeczytać pierwszy z serii Lipowo i rozczarowanie wielkie.
Rzecz dzieje się w roku 2013 w mazurskiej wsi, w której jest posterunek policji zatrudniający czterech policjantów i matkę jednego z nich w charakterze sekretarki, organizatorki czy może dostarczycielki własnoręcznie wypiekanych ciast. Jest to dla mnie...
2017-12-13
Po dwóch świetnych kryminałach Anny Kańtoch sięgnęłam po "Niepełnię". Byłam na spotkaniu z autorką i wiedziałam, że to nie jest właściwie kryminał, jeśli już, to z określeniem "nieoczywisty".
I to jak!!! Czytałam, "zaglądając" do kolejnych opowieści i te internetowe przeplatały mi się z tymi bieżącymi. Jest ich w sumie trzynaście, ale dwie ostatnie mają ten sam numer - dwunasty.
Pochłaniał mnie świat, w którym biały domek na pustkowiu i piwnica kryją tajemnicę. Czy przeniknęłam ją do końca? Sama nie wiem, ale na pewno warto było zagłębić się w ten nieoczywisty, mroczny świat.
Po dwóch świetnych kryminałach Anny Kańtoch sięgnęłam po "Niepełnię". Byłam na spotkaniu z autorką i wiedziałam, że to nie jest właściwie kryminał, jeśli już, to z określeniem "nieoczywisty".
I to jak!!! Czytałam, "zaglądając" do kolejnych opowieści i te internetowe przeplatały mi się z tymi bieżącymi. Jest ich w sumie trzynaście, ale dwie ostatnie mają ten sam numer -...
2017-12-10
Drugi kryminał Anny Kańtoch i wrażenia podobne. Jest bardzo dobrze, powieść "wciąga" niesamowicie. Od opisów upalnego lipca 1986 roku robi się gorąco i czytelnikowi, tzn. ja tak miałam.
Na posterunku w Rokitnicy urzędują w bałaganie i brudzie, w zapachu prawdopodobnie rozkładającej się gdzieś pod szafami myszy, trzej, a właściwie troje, dzielnych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Z pomocą przybyłego "z góry" kapitana Witczaka śledztwo powoli, ale i skutecznie zacznie się toczyć.
Nie ma czasu na nudę, zaczynają wychodzić na jaw skrywane tajemnice, wraca sprawa zbrodni sprzed lat. Zagadkę próbuje też wyjaśnić przystojny proboszcz Marczewski, czyżby konkurencja dla ojca Mateusza?!
Zgadzam się z opiniami tych, którzy piszą o Annie Kańtoch - "królowa polskiego kryminału". Byłam niedawno na spotkaniu z autorką, niezwykle sympatyczna, dobrze się z nią rozmawia o kryminałach; przyznała, że najlepiej jej idzie opisywanie przyrody. Pisze kolejną książkę, nie ma w planach tworzenia sylwetki jednego śledczego.
Drugi kryminał Anny Kańtoch i wrażenia podobne. Jest bardzo dobrze, powieść "wciąga" niesamowicie. Od opisów upalnego lipca 1986 roku robi się gorąco i czytelnikowi, tzn. ja tak miałam.
Na posterunku w Rokitnicy urzędują w bałaganie i brudzie, w zapachu prawdopodobnie rozkładającej się gdzieś pod szafami myszy, trzej, a właściwie troje, dzielnych funkcjonariuszy Milicji...
2017-12-04
Monika Sznajderman napisała o swojej żydowskiej (ze strony ojca) i polskiej (ze strony matki) rodzinie. W niewielkim stopniu mogła się oprzeć na relacji ojca, który właściwie całe życie milczał i nie dzielił się z nikim swoimi dramatycznymi przeżyciami z czasów Holokaustu. Nie opowiadał i o swoim szczęśliwym dzieciństwie, i licznej, barwnej, kochającej się rodzinie.
Autorka, dzięki zachowanym szczęśliwym trafem zdjęciom, odtwarza losy swoich przodków. Pisze pięknie o dobrym, ale i czasem bardzo trudnym, losie Żydów w Polsce. Chce przede wszystkim ocalić pamięć o tych, o których zaginął wszelki ślad i którzy być może przetrwają z imienia i nazwiska tylko na kartach jej książki.
Opowiadając o polskiej rodzinie, także ciekawej i barwnej, zwraca uwagę, jak zupełnie innym torem biegło ich życie, mimo iż żyli w jednym kraju. Dotyka bolesnych spraw związanych z antysemityzmem. Zastanawia się nad obojętnością członków swojej rodziny wobec losów Żydów w czasie wojny.
Czytałam z wielkim zainteresowaniem i wzruszeniem o losach Sznajdermanów, Rozenbergów, Weissbaumów, o pięknej babci Amelii, o Lachertach, Rojowskich i innych, którzy dzięki książce Moniki Sznajderman mają przedłużone życie.
Patrzyłam na zdjęcia żydowskiej rodziny, tak pełne życia i radości, i, jak autorka, czułam smutek, wiedząc, że los odmierza ich ostatnie lata. A byli tacy młodzi, byli dziećmi...
Piękna, ważna i mądra książka.
Monika Sznajderman napisała o swojej żydowskiej (ze strony ojca) i polskiej (ze strony matki) rodzinie. W niewielkim stopniu mogła się oprzeć na relacji ojca, który właściwie całe życie milczał i nie dzielił się z nikim swoimi dramatycznymi przeżyciami z czasów Holokaustu. Nie opowiadał i o swoim szczęśliwym dzieciństwie, i licznej, barwnej, kochającej się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-23
Bardzo dobrze się czyta, Liz Salander znów w akcji, wspomaga tych, którym dzieje się krzywda. Ożywają echa z jej niełatwego dzieciństwa.
Ciekawy wątek dotyczący genetyki i wpływu środowiska na wychowanie człowieka.
Wartka akcja, brak dłużyzn, bo i ten tom liczy tylko trochę ponad 400 stron.
Nie rozumiem biadolenia, że to nie Larsson, wiadomo że nie, ale dla mnie jest to całkiem niezła kontynuacja Millenium.
Bardzo dobrze się czyta, Liz Salander znów w akcji, wspomaga tych, którym dzieje się krzywda. Ożywają echa z jej niełatwego dzieciństwa.
Ciekawy wątek dotyczący genetyki i wpływu środowiska na wychowanie człowieka.
Wartka akcja, brak dłużyzn, bo i ten tom liczy tylko trochę ponad 400 stron.
Nie rozumiem biadolenia, że to nie Larsson, wiadomo że nie, ale dla mnie jest to...
2017-11-16
Pierwsza książka Papużanki - "Szopka" bardzo mi się podobała, potem był "On" i reakcja już bardziej stonowana.
Teraz mam problem. Niby jest klimat w tych dwunastu opowiadaniach, jest piękny, czasem wręcz poetycki język, są, (jak to u Zośki P.) ciekawe nawiązania literackie. Niektóre opowieści są interesujące, dają szansę zanurzenia się w świecie przedstawionym, chłonięcia zatrzymanych jakby w kadrze scen. Tak jest w "Straciatelli" czy w "Spotkałem opowiadanie".
"Daleko" i "Domerara" to z kolei okazja do obserwowania zabawnych, rodzinnych czy przyjacielskich relacji, sympatycznych dialogów, humorystycznych scen.
Wymieniłabym jeszcze "Ślady", z których pochodzi tytuł zbioru, tu autorka uchwyciła świąteczny nastrój przygotowań wigilijnych i pewien niepokojący klimat wyrażony przez narratorkę, małą Marysię, która poznaje rodzinną tajemnicę.
Część opowiadań wydaje mi się dziwna, nawet nieco nudna po prostu - "Kaprys", "Ursa maior", "Cykada".
Nie podzielam zachwytów wyrażonych w wielu opiniach, dla mnie te opowiadania są dobre (6 gwiazdek) głównie ze względu na język i styl, a to cenię u Papużanki. Myślę, że ta proza mogła sobie jeszcze dojrzewać w "szufladzie", ale, jak pisze Dariusz Nowacki, "chodzi o podtrzymanie nazwiska autorki w świadomości czytelniczej".
Czekam na powieść na miarę "Szopki".
Pierwsza książka Papużanki - "Szopka" bardzo mi się podobała, potem był "On" i reakcja już bardziej stonowana.
Teraz mam problem. Niby jest klimat w tych dwunastu opowiadaniach, jest piękny, czasem wręcz poetycki język, są, (jak to u Zośki P.) ciekawe nawiązania literackie. Niektóre opowieści są interesujące, dają szansę zanurzenia się w świecie przedstawionym, chłonięcia...
2017-11-17
2017-11-14
To pierwsza książka Jo Nesbo, którą przeczytałam i chyba na razie ostatnia. Wynudziłam się okrutnie, akcja się wlecze, nieciekawe rozmowy, śledczy Harry Hole z problemami alkoholowymi (ilu już takich było).
Jest niby trochę miejscowego kolorytu (akcja w Bangkoku), ale tajscy policjanci jacyś mało bystrzy, śledztwo ma żółwie tempo, dopiero pod koniec trochę przyśpiesza.
Chyba pozostanę fanką naszych rodzimych kryminałów.
To pierwsza książka Jo Nesbo, którą przeczytałam i chyba na razie ostatnia. Wynudziłam się okrutnie, akcja się wlecze, nieciekawe rozmowy, śledczy Harry Hole z problemami alkoholowymi (ilu już takich było).
Jest niby trochę miejscowego kolorytu (akcja w Bangkoku), ale tajscy policjanci jacyś mało bystrzy, śledztwo ma żółwie tempo, dopiero pod koniec trochę...
2017-10-26
Brawo Chmielarz, cykl gliwicki pięknie się rozwija. Jest zdecydowanie lepiej niż w "Wampirze". Mam wrażenie, że nawet Dawid Wolski odrobinę zyskuje przy bliższym poznaniu.
Bardzo ciekawa i niezwykle wciągająca akcja z nieoczekiwanymi zwrotami plus retrospekcje sprzed 20 laty.
Język soczysty i dosadny, gdy trzeba, wszak często bohaterów ponoszą emocje, a i zaglądamy do patologicznych środowisk.
Ciekawe nawiązania do aktualnej sytuacji społecznej i politycznej (program 500+, serduszko WOŚP).
Bardzo dobry kryminał, Wojciech Chmielarz to wciąż jeden z moich ulubionych autorów.
Brawo Chmielarz, cykl gliwicki pięknie się rozwija. Jest zdecydowanie lepiej niż w "Wampirze". Mam wrażenie, że nawet Dawid Wolski odrobinę zyskuje przy bliższym poznaniu.
Bardzo ciekawa i niezwykle wciągająca akcja z nieoczekiwanymi zwrotami plus retrospekcje sprzed 20 laty.
Język soczysty i dosadny, gdy trzeba, wszak często bohaterów ponoszą emocje, a i zaglądamy do...
2017-10-20
2017-10-24
Bardzo dobrze mi się czytało. Brawurowa akcja, Robert Langdon i Sienna Brooks w pogoni za rozwiązaniem zagadki, a czas niestety nagli i światu grozi katastrofa.
Zanim dowiemy się, czy znów uda się zapobiec w porę nieszczęściu, możemy wraz z bohaterami "pozwiedzać" trochę wspaniałe zabytki Florencji, Wenecji i Stambułu, "obejrzeć" piękne rzeźby i obrazy, i odświeżyć znajomość "Boskiej komedii".
W dziele Dantego, zwłaszcza w części "Piekło", kryje się bowiem tajemnica, którą trzeba przeniknąć.
"Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją!" - to Dante, ja zaś zapewniam: "Ty, który zaczniesz czytać, przygotuj się na nieprzespaną noc i duże emocje!"
Bardzo dobrze mi się czytało. Brawurowa akcja, Robert Langdon i Sienna Brooks w pogoni za rozwiązaniem zagadki, a czas niestety nagli i światu grozi katastrofa.
Zanim dowiemy się, czy znów uda się zapobiec w porę nieszczęściu, możemy wraz z bohaterami "pozwiedzać" trochę wspaniałe zabytki Florencji, Wenecji i Stambułu, "obejrzeć" piękne rzeźby i obrazy, i odświeżyć...
2017-10-12
Miałam wrażenie, że chodzę ulicami deszczowej Barcelony w listopadowe i grudniowe dni 1799 roku. Błoto, dźwięk dzwonów kościelnych, panowie w perukach, przyjęcia, światło świec. Jak ten Cabre to wszystko opisuje! Przeczytałam cztery jego powieści i mój zachwyt nie ustaje.
Tym razem w roli głównej prezes Trybunału Królewskiego w Barcelonie don Rafel Masso i Pujades, nowobogacki jaśnie pan i jego swoiste pojmowanie sprawiedliwości.
Śledząc jego losy, można zadumać się nad wciąż aktualnymi problemami żądzy władzy, korupcji, przekupstwa, szantażu.
Cabre jak zwykle w charakterystycznym dla siebie stylu, choć dla mnie mistrzostwo w rozwijaniu rozlicznych wątków, mieszaniu czasów i narracji, mnożeniu postaci, osiągnie w " Wyznaję".
Mam w planach "Cień eunucha" i mocno wierzę, że i tym razem Cabre mnie nie zawiedzie.
Miałam wrażenie, że chodzę ulicami deszczowej Barcelony w listopadowe i grudniowe dni 1799 roku. Błoto, dźwięk dzwonów kościelnych, panowie w perukach, przyjęcia, światło świec. Jak ten Cabre to wszystko opisuje! Przeczytałam cztery jego powieści i mój zachwyt nie ustaje.
Tym razem w roli głównej prezes Trybunału Królewskiego w Barcelonie don Rafel Masso i Pujades,...
2017-10-05
"Gugułom" dałam 6 gwiazdek, tu o połowę mniej, tam udało się autorce obudzić we mnie parę refleksji, rozbawić kilkoma historiami.
Tym razem odczuwałam nudę i z trudem doczytałam do końca. Perypetie mieszkaniowe Wiolki są jakieś dziwne i mało wiarygodne, tak jak i przytaczane opowieści spotykanych przez nią ludzi.
Giną gdzieś studia, zdawkowo wspominane, kompletnie brak relacji rodzinnych. Tak miało być, w tym właśnie jest "poezja i głębia"?? Może, ale mnie to jakoś nie przypadło do gustu i choć, jak widzę z opinii, jestem w mniejszości, raczej nie sięgnę już do twórczości pani Grzegorzewskiej.
"Gugułom" dałam 6 gwiazdek, tu o połowę mniej, tam udało się autorce obudzić we mnie parę refleksji, rozbawić kilkoma historiami.
więcej Pokaż mimo toTym razem odczuwałam nudę i z trudem doczytałam do końca. Perypetie mieszkaniowe Wiolki są jakieś dziwne i mało wiarygodne, tak jak i przytaczane opowieści spotykanych przez nią ludzi.
Giną gdzieś studia, zdawkowo wspominane, kompletnie brak...