-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-23
2024-02-17
„Podobno prawda jest tylko jedna, a wszystko zależy jedynie od jej interpretacji. Czyż nie?”
Miriam Macharow znika w dniu czwartej rocznicy swojego ślubu. Jej samochód zostaje odnaleziony pół roku później, na terenie opuszczonej fabryki, a w nim częściowo spalone zwłoki kobiety. Mąż Miriam jest pewien, że to ona i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu. Jednak siostra Miriam, Adela, ma wątpliwości. Po emisji programu o osobach zaginionych, okazuje się, że ktoś widział Miriam w metrze…
Czy to możliwe, że Miriam żyje?”
„Okazuje się, że ludzie, nawet ci najbliżsi, potrafią mieć oblicza całkiem inne od naszych wyobrażeń.”
„Sześć powodów by umrzeć” to najnowsza powieść Marty Zaborowskiej. Mimo, że autorka ma już spory dorobek literacki, dla mnie było to pierwsze spotkanie z jej twórczością.
Kiedy na pierwszej stronie zauważyłam cytat słynnej wyliczanki z „Koszmaru z ulicy Wiązów”, pomyślałam sobie „mój klimat”, a po pierwszym rozdziale już szukałam innych tytułów autorstwa pani Marty 😉🤩
Ten thriller jest taki jaki być powinien. Niepokojący, zakręcony, wypełniony charakterystycznymi postaciami i wartką akcją.
I jeszcze coś, co zdarza mi się ostatnio rzadko… było to kilkukrotne poczucie irytacji 😉 Irytacji, bo autorka sprawnie, raz po raz, wyprowadzała mnie w pole i wodziła za nos 🤣 Serio! Zazwyczaj podczas lektury thrillerów, obieram jakiś „kierunek” w mojej głowie, mniej więcej do połowy wiem (albo wydaje mi się, że wiem) „kto i jak”, a później tylko potwierdzam swoje teorie. Tym razem było inaczej, co wywołało pewną czytelniczą złość (w najlepszym tego słowa znaczeniu) co, jestem tego pewna, spowoduje, że zapamiętam ten tytuł na długo. Dałam się zwodzić bohaterom, popłynęłam wraz z nurtem wydarzeń, a nielinearna narracja sprawiła całkowite zatracenie w lekturze! I zakończenie… tadaaam… nic nie powiem! 🤣😂
„Sześć powodów by umrzeć” zdecydowanie wpada na moją, raczej krótką, listę najlepszych thrillerów 🤩
Poza tym, chyba warto mieć chociaż jeden powód by umrzeć? Czyż nie?
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Podobno prawda jest tylko jedna, a wszystko zależy jedynie od jej interpretacji. Czyż nie?”
Miriam Macharow znika w dniu czwartej rocznicy swojego ślubu. Jej samochód zostaje odnaleziony pół roku później, na terenie opuszczonej fabryki, a w nim częściowo spalone zwłoki kobiety. Mąż Miriam jest pewien, że to ona i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu. Jednak siostra...
2024-02-06
2023-09-03
Uczeń jednego z wrocławskich techników popełnia samobójstwo. Policja umarza sprawę. Jednak kiedy kilka dni później brat Szymona Dąbrowskiego - Tomek, decyduje się na podobny krok, prokuratura wszczyna śledztwo. Prowadzi je komisarz zmagający się z trudną zawodową przeszłością i jego nowy partner, młody i ambitny policjant. Sprawa, która początkowo wydaje się być łatwa do wytłumaczenia, powoli zatacza coraz szersze kręgi.
„Myślisz, że ci wszyscy zabójcy, których łapiemy, żałują swoich czynów? Część może tak, ale większość ma w dupie to, co czują bliscy ofiar.”
Najnowsza powieść Piotra Kościelnego nie jest kryminałem w pełnym tego słowa znaczeniu. Właściwie to trudno mi ją przyporządkować do jakiegoś konkretnego gatunku. „Szymek” to raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Piszę „obyczajowa”, bo to ta warstwa zdominowała fabułę. A główny temat powieści jest trudny z wielu powodów. Już samo samobójstwo młodego chłopaka przytłacza czytelnika od pierwszych stron. Wszystko co następuje później tylko w nas wzmaga depresyjne uczucia. Bo „Szymek” to opowieść o bólu. I to nie o tym „najprostszym”, który łatwo zagłuszyć garścią pigułek, tylko o bólu istnienia. O bólu, który zdominował życie, nad którym nie można zapanować i który niszczy nas od środka. Każdy bohater tej historii niesie w sobie jakiś ból, który jego życie sprowadza tylko do egzystencji… a niektórzy nie potrafią żyć z tym dalej.
Co mi się w tej powieści podobało to znakomicie przedstawione realia wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Tytułowy Szymek to mój rówieśnik i to właśnie z nim najbardziej mi było „po drodze” w tej fabule. Może ja miałam nieco łatwiejszy start w dorosłość, ale doskonale pamietam młodzieżowe subkultury, szalejące bezrobocie i zmiany, z którymi nie wszystkim było dane nadążyć. Dla mnie osobiście to było jak powrót do przeszłości, a historię Szymka poznawałam tak, jakbym czytała o koledze z czasów szkoły średniej.
Natomiast znalazło się tu także kilka (jak dla mnie) mankamentów.
Pierwszy to styl autora. Zawsze i w każdej książce przeszkadzają mi krótkie zdania. Nie znam innych tytułów Kościelnego, być może tutaj taki styl opowiadania miał uwypuklić i odrzeć z „literackości” temat… jeśli tak, to się udało. Ja jednak zdecydowanie wolę, by powieść była „literaturą” i zawsze doceniam potoczyste opisy.
Drugi to taki, że nie sposób nie było domyślić się rozwiązania. Właściwie układałam te literackie puzzle zawsze krok przed narratorem, a w powieści, nawet takiej tylko z wątkiem kryminalnym, to niedopuszczalne. Również drugi poboczny wątek nie należał do skomplikowanych.
I ostatnie - zakończenie. Nawet nie wiem czy chcę o nim mówić (jedyne co chcę to zapomnieć ostatni akapit)… Autor tak wszystko dokładnie opisał, że nie zostawił nawet grama przestrzeni dla wyobraźni czytelnika. Tak, jakby to była powieść opisująca prawdziwą historię…
Podsumowując, raczej nie sięgnę po inne powieści Piotra Kościelnego. Za mało tu było dla mnie „przestrzeni”, brakowało miejsca dla wyobraźni, czy małych niedopowiedzeń, które zmusiłyby mój umysł do pracy. Niemniej jednak dostałam solidne (takie „rzemieślnicze”) opowiadanie na trudny temat (nie jeden), umieszczone w genialnie scharakteryzowanych latach dziewięćdziesiątych.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Uczeń jednego z wrocławskich techników popełnia samobójstwo. Policja umarza sprawę. Jednak kiedy kilka dni później brat Szymona Dąbrowskiego - Tomek, decyduje się na podobny krok, prokuratura wszczyna śledztwo. Prowadzi je komisarz zmagający się z trudną zawodową przeszłością i jego nowy partner, młody i ambitny policjant. Sprawa, która początkowo wydaje się być łatwa do...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-02
„Pani komendant była zdecydowana rozpieprzyć w drobny mak ten bandycki proceder. Nie miała zamiaru dać tym bydlakom najmniejszych szans.”
Tuż po napaści Rosji na Ukrainę do Polski napływa coraz więcej uchodźców. Komisarz Aneta Nowak jest przekonana, że nie może się temu biernie przyglądać i aby pomóc,
najpierw wraz z kolegą z komendy wozi na granicę dary, a później wspomaga wolontariuszy działających przy rejestracji uchodźców na dworcu w Poznaniu. Jedna z rodzin trafia do mieszkania kolegi Anety - znanego nam z poprzednich tomów, Szymona Turka.
Kilka tygodni później do Poznania jedzie siostra dziewczyny, która zatrzymała się u Turka, a ten, ku swemu zdumieniu, chętne przystaje by również zamieszkała w jego mieszkaniu. Niestety Sonia nie dojeżdża do celu. Szymon, najpierw nieoficjalnie, zaczyna jej poszukiwania.
W tym samym czasie na autostradzie ginie tragicznie młoda Ukrainka, a druga zostaje znaleziona w lesie pobita.
Jak możemy się domyślić, początkowo osobne śledztwa, zbiegają się w jednym wspólnym punkcie.
Przed Anetą znowu skomplikowane śledztwo, które trudno pogodzić z „normalnym” życiem, które nasza bohaterka także pragnęłaby prowadzić.
„Człowiek ma swoją wytrzymałość. Jeśli przekroczy punkt krytyczny, nie jest w stanie wrócić do punktu wyjścia.”
„Ostatnia droga” to już piąty tom (!) cyklu z Anetą Nowak, który jest naturalnym przedłużeniem cyklu o milicjantach z Poznania.
Tak jak i w poprzednich, i tutaj Ryszard Ćwirlej stanął na wysokości zadania. Ta powieść jest nieco mniejsza objętościowo niż poprzednie, niemniej jednak jest równie wciągająca, ponieważ jak zwykle akcja toczy się wartko. Mamy tu ciekawe policyjne śledztwa, znakomicie skonstruowane postaci i świetną warstwę obyczajową, gdzie śledzimy losy naszych ulubionych bohaterów z komendy w Poznaniu i Szamotułach.
Wydarzenia są mocno zakorzenione w polskich realiach, mamy więc wrażenie, że mogłyby toczyć się tuż obok nas.
Akcja jest wartka, a jej częste zmiany miejsca nie pozwalają na znużenie.
Ryszard Ćwirlej przez wszystkie lata swojej obecności na naszym rodzimym kryminalnym „rynku” zbudował już swoje własne „imperium”. Przyzwyczaił czytelników do świetnie skonstruowanych powieści i na pewno ma wiernych fanów (w tym mnie), ponieważ jego nazwisko na okładce zawsze gwarantuje znakomity kryminał, niezależnie od tego, do którego ze stworzonych przez niego „światów” wejdziemy.
W stronę Wydawnictwa ślę ukłony za niezwykle spójne graficznie wydania każdego z cykli. Cieszą oko 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza. Współpraca reklamowa.
„Pani komendant była zdecydowana rozpieprzyć w drobny mak ten bandycki proceder. Nie miała zamiaru dać tym bydlakom najmniejszych szans.”
Tuż po napaści Rosji na Ukrainę do Polski napływa coraz więcej uchodźców. Komisarz Aneta Nowak jest przekonana, że nie może się temu biernie przyglądać i aby pomóc,
najpierw wraz z kolegą z komendy wozi na granicę dary, a później...
2023-10-26
„Być albo nie być nie jest kwestią kompromisu. Albo cię nie ma, albo jesteś.”
Akcja „Dystopii” rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach opisanych w poprzednim tomie. Agencja Wywiadu została rozwiązana. Wolski, Cichy, Leski i Winarska pozostają w areszcie, natomiast Sara, Monika i Maria mają zamiar ich z niego uwolnić. Początkowo bez planu, chwytają się każdej możliwej deski ratunku. Dzięki swojej determinacji i zaangażowaniu przyjaciół z różnych stron, ich planowana akcja nabiera rozpędu, co nie jest na rękę wicepremierowi Kaziurze. Angażuje on wszelkie możliwe środki by uciszyć, jak sam je nazywa, trzy „jaszczurki”.
„W Polsce zaczęło się gwałtowne polityczne przesilenie.”
„Dystopia” to najnowsze dzieło naszego rodzimego mistrza powieści szpiegowskiej. Jest zarówno tomem, który można potraktować jako postawienie kropki nad „i” w tym cyklu, jak i swoistym nowym otwarciem, ponieważ autor (na szczęście) nie zatrzaskuje drzwi za swoimi bohaterami. Myślę „na szczęście” ponieważ, po pierwsze, to genialny, mocno utrzymany w konwencji thrillera szpiegowskiego kawał literatury. Po drugie zaś, i teraz trochę prywaty, zbyt długo zwlekałam z lekturą powieści autorstwa Severskiego, żeby teraz rozstawać sie z bohaterami.
A bohaterowie są tu fantastyczni! Żywi, kolorowi, ludzie z krwi i kości, wrażliwi, mający rozterki i dylematy. Są tak prawdziwi i naturalni, że czytając „Dystopię” tak bardzo wchodzimy w ich świat, że miejscami czujemy sie jak uczestnicy akcji.
Wszystko to świadczy tylko o niezwykłym kunszcie pisarskim Pana Vincenta Severskiego. Mam wrażenie, że każde zdanie, określenie i słowo jest tu nieprzypadkowo, że zostało gruntownie przemyślane…
…ponieważ, w tle, które przecież (cały czas mocno trzyma mnie to wrażenie) mogłoby być inne, a nie jest, toczy się walka o dobra nadrzędne. O przywrócenie naszemu krajowi stabilizacji poprzez eliminację ludzi, których cele są zupełnie odwrotne. No i tytuł taki, a nie inny…okładka…
Przemyśleń po lekturze jest wiele… po to w końcu jest literatura, ta z najwyższej półki przede wszystkim.
Oczywiście są i mrożące krew w żyłach wartkie opisy akcji szpiegowskich, starcia wywiadów z różnych stron świata, czy opisy działań operacyjnych, co tylko dodaje tej powieści koloru.
Niechętnie, ale lubię być uczciwa, oddaję rację temu, co nazywa siebie mym współmałżonkiem (gadał dziad prawdę!), żeby czytać Severskiego już wiele lat temu… No, ale poza tym, w każdej innej kwestii rację mam ja i musicie uwierzyć mi na słowo 😉🤣🤭🙃
Powiedzieć „polecam” to za mało…
„Dystopia” to lektura obowiązkowa! Jestem pewna, że po jej lekturze, oglądanie wieczornych programów informacyjnych nie będzie już takie jak przedtem.
Za egzemplarz recenzencki jestem niezwykle wdzięczna Wydawnictwu Czarna Owca. Współpraca reklamowa.
„Być albo nie być nie jest kwestią kompromisu. Albo cię nie ma, albo jesteś.”
Akcja „Dystopii” rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach opisanych w poprzednim tomie. Agencja Wywiadu została rozwiązana. Wolski, Cichy, Leski i Winarska pozostają w areszcie, natomiast Sara, Monika i Maria mają zamiar ich z niego uwolnić. Początkowo bez planu, chwytają się każdej możliwej...
2023-07-17
„Zło zostaje na zawsze złem, nie da się go przerobić na dobro.”
Komisarz Laura Wilk prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych zabójstw nastolatek. To, że wśród śledczych wydziału kryminalnego, w którym pracuje brakuje chęci współpracy, nie pomaga w dochodzeniu. Laura, zwana Wilczycą, jest samotną kobietą całkowicie oddaną pracy. Prywatnie spotyka się z policyjnym psychologiem Maciejem Lesieckim. Ten otrzymuje intratne zlecenie odnalezienia ciała zaginionej przed laty nastolatki. Mimo natłoku zajęć Wilczyca postanawia pomóc w tym nieoficjalnym śledztwie. Tym samym oboje popadają w kłopoty większe niż mogli to sobie wyobrazić…
„Los bywa złośliwy i rzadko daje nam to, czego chcemy.”
„Poszukiwacz zwłok” to najnowsza powieść cenionego przez wielu czytelników Mieczysława Gorzki. Dla mnie to było to pierwsze spotkanie z tym pisarzem (wiem - wstyd 🫣😉), ale dzięki temu była to ogromna czytelnicza niespodzianka. Nowa powieść, nowe nazwisko… polubię, nie polubię…😉 Trzy inne tytuły już od dłuższego czasu stały na mojej półce, więc to właśnie „Poszukiwacz zwłok” miał „zadecydować” czy czytam dalej, czy zwalniam miejsce na półkach (miejsce jest potrzebne, a właściwie wszystkie książki tego autora to niezłe cegiełki 😜).
No i właśnie zdarzyło się tutaj to „coś”, co się często nie zdarza, kiedy po pierwszym akapicie wiesz, że to jest to na co czekałeś, a po pierwszym rozdziale szukasz co ten facet jeszcze napisał, a czego, być może, jeszcze nie masz 🔥🤣
Najnowsza powieść Mieczysława Gorzki to powieść kryminalna (taki jest przypisek przy tytule) i taka też jest. Gęsta, mroczna atmosfera, momentami nawet brutalna i brudna. Z fabułą, może nie nazbyt oryginalną, ale zdecydowanie w konwencji gatunku. Wartka fabuła, kiedy kartki przewracają się same, czasami na chwilę zwalnia, byśmy mogli lepiej poznać bohaterów powieści. Historia opowiedziana częściowo w retrospekcjach sprawia, że mózg czytelnika pracuje na najwyższych obrotach od pierwszej do ostatniej strony.
WOW.
Wielki plus za kilka literackich i filmowych „smaczków”… tak, tak, także uwielbiam Janusza Christę. I tym samym czuję się stuprocentowo kupiona 🧡💚💛
Ale wracam do „Poszukiwacza zwłok”…
Lubię takie kryminały. Właśnie takie jak ten. Napisane w odpowiednim rytmie, który nie męczy. Wyważone. Z ciekawymi bohaterami. I takie, które zapowiadają początek (być może) fajnego cyklu, bo wątków, które można pociągnięć dalej było tam jeszcze co najmniej kilka.
Tak więc po lekturze już wiem, że ten autor nie zaoszczędzi mi miejsca w mojej biblioteczce (albo może nawet będzie mu trzeba trochę dodać 😉).
Zdaję sobie sprawę, że fanom autora „Poszukiwacza zwłok” specjalnie nie trzeba polecać, a tym którzy jeszcze nie zaczęli przygody z jego książkami zaświadczam, że to znakomity tytuł na początek! 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Zło zostaje na zawsze złem, nie da się go przerobić na dobro.”
Komisarz Laura Wilk prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych zabójstw nastolatek. To, że wśród śledczych wydziału kryminalnego, w którym pracuje brakuje chęci współpracy, nie pomaga w dochodzeniu. Laura, zwana Wilczycą, jest samotną kobietą całkowicie oddaną pracy. Prywatnie spotyka się z policyjnym psychologiem...
2023-07-03
2023-07-02
2023-01-22
„Prawo jest po to, żeby je przestrzegać. I dlatego przestrzegają jego wszyscy frajerzy. Ale jak ktoś ma poukładane pod kopułą, to dobrze wie, że frajerskie prawo trzeba łamać w mądry sposób.”
Jest rok 1990 i Polska zachłystuje się demokracją. Co sprytniejsi wiedzą jak wykorzystać nie do końca jeszcze precyzyjne nowe prawo i nową rzeczywistość, w której wszystkie drzwi do prywatnego biznesu stoją przed nimi otworem.
Funkcjonariusze służb są rozdarci. Jeszcze niedawni milicjanci stali się z dnia na dzień policjantami i jeszcze nie bardzo wiedzą jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Przestępcy jednak nie śpią i policja musi spełniać swoje zadania.
W Opalenicy dochodzi do wypadku. W aucie jadącym z Niemiec ginie kierowca i pasażer. W samochodzie nie ma nic więcej oprócz trupów, co wzbudza podejrzenia prokurator Brygidy Bocian.
Natomiast w Poznaniu przed willą biznesmena Grubińskiego wybucha jego mercedes, w którym ginie przyjaciółka Rycha. Sprawę prowadzi absolwent policyjnej szkoły oficerskiej - Mariusz Blaszkowski.
„Co zrobić. Zawsze jest jakaś granica możliwości.”
„Granica możliwości” otwiera nowy cykl autorstwa Ryszarda Ćwirleja. W gruncie rzeczy jednak, nic w nim nowego, ponieważ ta „postmilicyjna” powieść jest niejako łącznikiem pomiędzy Milicjantami z Poznania, a cyklem z Anetą Nowak.
Bardzo mi się podobał ten kryminał. Jestem (niestety 😜) na tyle stara, żeby pamiętać rok 1990, ale (na szczęście 🤪) na tyle młoda, że jeszcze nie zapomniałam jak to wtedy było 😉.
I powiem wam, że autor zdał egzamin celująco! Przeniósł mnie do moich nastoletnich lat i przez cały czas podczas lektury towarzyszył mi komfort możliwości bezproblemowego zatonięcia w lekturze. Nie jeden raz wzbudziła ona także we mnie nostalgię. Wspominając wszechobecne bazary, dresy ortalionowe w krzykliwych kolorach, raczkujące wypożyczalnie kaset wideo, pierwsze dyskoteki… nagrywanie piosenek z radia na kasety (czy komuś by to jeszcze wpadło do głowy ?! 🤪) Ryszard Ćwirlej pomógł mi przenieść się do moich ostatnich beztroskich lat. To było fantastyczne!
A jeśli chodzi o warstwę kryminalną, cóż powiedzieć… Ćwirlej to już marka sama w sobie. To taki „pewniak”, że jak sięgniemy po jego książkę, to ona będzie po prostu dobra. Jak zwykle jest wielowątkowo, jak zwykle mamy wielu bohaterów i tych znanych i kilku nowych. Jak zwykle nie ma nudy 🤩
Świetna! Znakomita!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Prawo jest po to, żeby je przestrzegać. I dlatego przestrzegają jego wszyscy frajerzy. Ale jak ktoś ma poukładane pod kopułą, to dobrze wie, że frajerskie prawo trzeba łamać w mądry sposób.”
Jest rok 1990 i Polska zachłystuje się demokracją. Co sprytniejsi wiedzą jak wykorzystać nie do końca jeszcze precyzyjne nowe prawo i nową rzeczywistość, w której wszystkie drzwi do...
2023-02-11
2023-05-31
2023-05-10
2023-04-30
„Mówią, że koty żyją na tyle długo, żeby się wpleść w ludzkie życie i wkraść w serce, i na tyle krótko, żeby je złamać swoim odejściem.”
Ktoś zabija Jovana, Serba mieszkającego od lat w Polsce. Jest tylko jeden świadek tego zabójstwa - kotka Sheila. To ona postanawia odnaleźć mordercę. Pomoże jej w tym policjantka Magda, która także szuka tego niebezpiecznego człowieka, a Sheilę przygarnia do siebie, bo Jovan nie miał żadnych krewnych, którzy zechcieliby wziąć kota. Szybko okazuje się, że razem stworzą one całkiem zgrany duet…
„Podobno koty mają siedem, a nawet dziewięć żyć, ale jak Piksel umarł, to już go więcej nie widziałam… A Jovan? Może zaraz wstanie, otrzepie się, zastrzeże uszami i otworzy drzwi balkonowe, wołając „kici, kici, kici”?
🐈 „Siódmy koci żywot” to moje kolejne spotkanie z twórczością duetu Beaty i Eugeniusza Dębskich. Już po pierwszej lekturze wiedziałam, że na tym się nie skończy, a teraz wiem, że nie skończy się na pewno! Ten tytuł to osobna książka, nie należy do cyklu z Tomkiem Winklerem, chociaż luźno do niej nawiązuje - miód na me serce, bo pojawia się tutaj moja ulubiona babcia Roma 🤩
To lekki kryminał, przy którym, z jednej strony, trudno utrzymać powagę, ponieważ aż skrzy się od celnego żartu i komediowych scenek, a z drugiej, to dopracowana kryminalna historia, w której trup ściele się gęsto.
Fajnym i zdecydowanie niecodziennym zabiegiem było stworzenie kociego bohatera jako jednej z głównych postaci. Dzięki temu możemy śledzić akcję z dwóch perspektyw - dwu i czteronożnej - bo przecież te dwa spojrzenia są zupełnie różne i zdecydowanie mają różne priorytety 😉
To wszystko nadaje lekturze tej książce lekkości. Powoduje, że „Siódmy koci żywot”, jest świetnym przerywnikiem wśród tytułów cięższego kalibru, a jednocześnie cały czas to kryminał pełną gębą.
🐈⬛Dodatkowo, jak zwykle u tego duetu - fenomenalna warstwa językowa, spójna akcja i ciekawi bohaterowie.
Ta książka czyta się sama i zdecydowanie należy do tych nieodkładalnych! Jestem pewna, że będzie biła tego lata rekordy popularności podczas wakacyjnych wyjazdów 🤩
🐈🐈⬛ Jak to w Wydawnictwie Agora - staranne wydanie i świetna okładka - Sheila jak żywa 😉 🐈🐈⬛
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Agora.
„Mówią, że koty żyją na tyle długo, żeby się wpleść w ludzkie życie i wkraść w serce, i na tyle krótko, żeby je złamać swoim odejściem.”
Ktoś zabija Jovana, Serba mieszkającego od lat w Polsce. Jest tylko jeden świadek tego zabójstwa - kotka Sheila. To ona postanawia odnaleźć mordercę. Pomoże jej w tym policjantka Magda, która także szuka tego niebezpiecznego człowieka, a...
2023-04-16
„Nalał wino do dwóch kieliszków i wzrósł toast. - Za życie na koszt naszych spadkobierców.”
Znany dziennikarz telewizyjny Rafał Terlecki przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta na zjazd absolwentów liceum, w którym zdawał maturę. Jeden z jego kolegów bardzo by chciał, aby Terlecki przyjrzał się zabójstwu młodej dziewczyny, do którego doszło w Wolsztynie dwa lata wcześniej. Wprawdzie sprawcę tej zbrodni ujęto i skazano, ale mężczyzna twierdzi, że jej korzenie sięgają głęboko w historię ich rodzinnego miasta.
Rafał obiecuje, że zajmie się sprawą, chociaż robi to niezbyt chętnie. Dopiero gdy w toku dziennikarskiego śledztwa natrafia na znane mu nazwiska, w tym swoje, sprawa nabiera rumieńców. Okazuje się, że Terlecki mocno nadepnął komuś na odcisk. Na tyle mocno, że w spokojnym Wolsztynie, zaczyna mu grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.
„Przeszłość daje wiele odpowiedzi. Więcej, niż większość ludzi mogłaby oczekiwać.”
„Sierociniec janczarów” to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, chociaż Piotr Gajdziński ma już na swoim koncie kilka tytułów. Z wykształcenia historyk, autor kilku pozycji biograficznych, dziennikarz i publicysta, teraz napisał kryminał. I to kryminał nie byle jaki!
Historia toczy się tu na trzech planach czasowych: współcześnie, w latach siedemdziesiątych oraz przed rozpoczęciem II Wojny Światowej. Jest tu wszytko to co uwielbiam, fantastycznie wykreowane postaci, historia, która płynie, kilka zwrotów akcji, dających fabule niezłego kopa i genialne tło historyczne. Trochę polityki, trochę szpiegostwa, wiele o dziennikarstwie, o przyjaźniach, tych prawdziwych i tych wymuszonych przez życie, o nienawiści i o sile manipulacji. Wszystko misternie skonstruowane i grające ze sobą bez zgrzytów i poczucia, że coś nas „uwiera” podczas lektury. Czuć, że autor nie jest debiutantem. Miło się czyta powieści, których autorzy tak sprawnie operują językiem jak Piotr Gajdziński.
Jakbym miała powiedzieć o czymś co mi trochę przeszkadzało, to była to ilość przelanego na kartach tej powieści alkoholu… chociaż, na jego jakość narzekać nie mogę 😉
Od pierwszej strony „Sierocińca janczarów” mam nadzieję, że nie jest to pierwszy i ostatni kryminał pana Gajdzińskiego. Zdecydowanie czekam na kontynuację 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Nalał wino do dwóch kieliszków i wzrósł toast. - Za życie na koszt naszych spadkobierców.”
Znany dziennikarz telewizyjny Rafał Terlecki przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta na zjazd absolwentów liceum, w którym zdawał maturę. Jeden z jego kolegów bardzo by chciał, aby Terlecki przyjrzał się zabójstwu młodej dziewczyny, do którego doszło w Wolsztynie dwa lata...
2023-04-02
2023-03-21
2023-01-12
„Gdy przyjedziesz do Rügenwalde,
to poszukaj światła umarłych.”
Paulina, Igor i Johann, znani już nam z poprzedniego tomu tego cyklu, ponownie zostają wplątani w bardzo zawiłą, kryminalną intrygę, której początek sięga kilkuset lat wstecz.
Akcja powieści zaczyna się od otrzymania przez Paulinę listu od mieszkańca małej nadmorskiej miejscowości, w którym ten przesyła jej fragmenty starego dziennika z czasów wojny.
Początkowo dziennikarka sądzi, że to tylko urojenia starego człowieka, ale przychodzą następne listy i sprawa zaczyna przekłuwać jej uwagę. Dziennikarskie śledztwo szybko zmienia tory na kryminalne i jednocześnie śmiertelnie niebezpieczne dla Pauliny i jej przyjaciół.
„Ludzie są, byli i będą źli, a w sprzyjających ku temu okolicznościach zmieniają się w potwory.”
„Latarnia umarłych” to jeden z tytułów z mojej ‚kupki wstydu’ (można ją również nazwać ‚piramidą wyrzutów sumienia’ lub ‚górą niezrealizowanych planów’ 🫣🤣). Pierwsza cześć tego cyklu pt. „Sedinum” zachwyciła mnie tak bardzo, że bez zastanowienia kupiłam następne tomy. Tak, pięknie wyglądają na półce… 🤷♀️
Miałam tylko jedno postanowienie noworoczne i było ono związane właśnie z systematycznym podkopywaniem rzeczonej ‚góry’ 😉 Ponieważ od pierwszego przeczytania kilka miesięcy temu (a może lat 🙃) pokochałam ten cykl, wybór lektury był oczywisty.
„Sedinum” było świetne, a „Latarnia umarłych” jest jeszcze lepsza!
Historia jest po prostu niesamowita! Czyta się błyskawicznie i nie można odłożyć tej książki, mimo że to prawdziwa sześciusetstronicowa cegła w dużym formacie. Wydarzenia z teraźniejszości przeplatają się z tymi z czasów wojny i z tymi jeszcze wcześniejszymi. Do tego, wszystko jest okraszone wieloma wiadomościami z takich dziedzin jak architektura czy żeglarstwo, które są tak umiejętnie wplecione w fabułę, że zupełnie nie obciążają one umysłu czytelnika.
Oczywiście trochę rozumiem te wszystkie zarzuty, które kierują nieliczni czytelnicy pod adresem tego tytułu…że nieprawdopodobne, że wydumane… Tak, to prawda. Niektóre zbiegi okoliczności są zupełnie nieprawdopodobne, a sytuacje wydumane. Ale pamietajmy jaki to gatunek literacki, on przecież kieruje się swoimi prawami. „Latarnia umarłych” to znakomita lektura z tej półki!
Fantastycznie było spędzić czas w towarzystwie znanych już mi postaci, a ponieważ także mieszkam na Pomorzu Zachodnim, razem z nimi jeździłam znanymi mi drogami, ich oczami oglądałam znajome budynki i podziwiałam to, co podziwiam w mojej codzienności. To wszystko dało piorunujący efekt! Oprócz tego Darłówko to moja prawie ulubiona nadmorska miejscowość😉. Oczywiście ulubiona jest ta, w której mieszkam 😃, ale gdyby ta nie istniała, to z całą pewnością mieszkałabym właśnie w Darłówku 😍
Polecam mocno ten tytuł, ten cykl i tego autora!
„Gdy przyjedziesz do Rügenwalde,
to poszukaj światła umarłych.”
Paulina, Igor i Johann, znani już nam z poprzedniego tomu tego cyklu, ponownie zostają wplątani w bardzo zawiłą, kryminalną intrygę, której początek sięga kilkuset lat wstecz.
Akcja powieści zaczyna się od otrzymania przez Paulinę listu od mieszkańca małej nadmorskiej miejscowości, w którym ten przesyła jej...
2020-02-02
Milena Bilkiewicz jest gwiazdą estrady. Przede wszystkim jednak jest celebrytką, której image jest starannie i nieustannie kreowany. W dbaniu o zewnętrzny wizerunek gwiazdy pomaga jej asystentka Alicja, która z czasem stała się również najbliższą przyjaciółką Mileny. Alicja wie o Milenie wszystko, oprócz tego jakie było jej życie zanim stała się idolką wielu milionów ludzi. Pewnej nocy gwiazda znika bez śladu, a Alicja otrzymuje przerażający film. W obawie przed skandalem specjalistka od wizerunku nie może pozwolić aby sprawa wypłynęła do mediów. Rezygnuje z zaangażowania w sprawę policji i przyjmuje na siebie śledztwo i postanawia sama odnaleźć Milenę.
Książka napisana jest w sposób zupełnie niecodzienny. Jest to właściwie zbiór opowieści różnych postaci, w tym Alicji, które są powiązane bezpośrednio z Mileną. Pomiędzy nimi, na tej samej zasadzie funkcjonuje opowiadanie jeszcze jednego bohatera - Szymona. Obie te historie, jak można się szybko domyśleć w pewnym momencie powieści łączą się w nierozerwalną całość.
Czytając tę powieść czułam się zupełnie niecodziennie. Zupełnie nie tak, jak powinnam się czuć. Fabuła mnie nie wciągnęła. Nawet trudno mi w tym przypadku mówić o fabule. Czułam się jakbym siedziała na sali przesłuchań i analizowała wynurzenia różnych ludzi na różne tematy, bardziej lub mniej związane z osobą głównej bohaterki. Jako osoba zupełnie niezaangażowana w śledztwo (bo tak się czułam - a nie powinnam), było to dla mnie raczej męczące.
Szczególnie dlatego, że język był bardzo często, delikatnie mówiąc, niewybredny,
Nie jestem w tej sprawie jakaś szczególnie pruderyjna. Nawet lubię, gdy w powieści od czasu do czasu jest coś zaakcentowane mocniej, ale autor "Reputacji" jakby zapomniał, że czasami mniej znaczy więcej. Jednak "Reputacja" jest promowana jako thriller, jakby nie było, gatunek literacki. Może i popularny, ale jednak literacki...
Poza tym mnóstwo wtrętów z potocznego języka młodzieżowego. W tym przypadku sądzę tak samo. Połowa tego by zupełnie wystarczyła, aby stworzyć zamierzony przez autora efekt. W takiej formie jak zostało to podane dla mnie jest po prostu niestrawne. Być może młodsze pokolenie czytelników, być może mniej wymagających w tej kwestii niż ja, będzie potrafiło mimo to, skupić się na opowiadanej historii.
Bo tak naprawdę, historia sama w sobie nie jest zła.
Świetna historia Szymona, która sama, umiejętnie napisana, mogłaby być kanwą osobnej powieści.
Zdecydowanie fajny, niecodzienny sposób prowadzenia narracji.
W tym wszystkim zabrakło tylko (a może "aż') pierwiastka literackiego. Tego czegoś, co sprawiłoby, że opowieść poniosłaby mnie sama, a po zakończeniu jeszcze kilka godzin lub dni byłabym myślami razem z bohaterami.
Okładka niezbyt mi się podoba, ale chyba pasuje do gatunku.
Sądząc z opisu miałam nadzieję, że czeka mnie kolejna perełka i nowe świetne nazwisko na polskim rynku wydawniczym. Niestety tak się nie stało, a szkoda.
Myślę jednak, że powieść znajdzie swoich fanów. Niestety jednak, aby się dowiedzieć do której grupy będziemy należeć, nie ma innej możliwości, jak przeczytać tę książkę.
Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Milena Bilkiewicz jest gwiazdą estrady. Przede wszystkim jednak jest celebrytką, której image jest starannie i nieustannie kreowany. W dbaniu o zewnętrzny wizerunek gwiazdy pomaga jej asystentka Alicja, która z czasem stała się również najbliższą przyjaciółką Mileny. Alicja wie o Milenie wszystko, oprócz tego jakie było jej życie zanim stała się idolką wielu milionów ludzi....
więcej mniej Pokaż mimo to
"Człowiek w dzieciństwie czyta książki o Indianach, rycerzach, polskich partyzantach, a potem dorasta i przekonuje się, że szlachetnych odruchów próżno oczekiwać nawet w prozaicznych sprawach. A już najgorsze, kiedy dowiaduje się, że sam jest świnią..."
Przypadkowa kobieta spacerująca po krakowskim osiedlu odnajduje ciało mężczyzny. Chłopak wyskoczył z okna swojego mieszkania. Wszystko wskazuje na samobójstwo i tak zostaje zakwalifikowane przez miejscowych policjantów. Zostaje powiadomiona rodzina tragicznie zmarłego Kuby. Jego ojciec wraz z przyjacielem swojego syna z lat dziecinnych jadą do Krakowa by zidentyfikować ciało oraz zająć się formalnościami. Po przeczytaniu listu pożegnalnego Kuby, jego przyjaciel Kris jest przekonany, że to nie było zwykłe samobójstwo, a sprawa ma drugie dno.
Już od pierwszych zdań powieści czytelnik jest wciągnięty w wir wydarzeń. W stosunkowo niewielkiej objętościowo książce autorowi udało się umieścić dwa bardzo ciekawe wątki.
Pierwszy, meritum powieści, czyli sprawa samobójstwa Kuby. Drugi zaś, przewijający się przez całą powieść, wątek wieloletniej znajomości Krisa i Kuby.
Autor wprowadza do fabuły kilka nietypowych rozwiązań. Poprzedza rozdziały kartką z kalendarza wraz krótką prasówką z lokalnych gazet wydanych danego dnia, co daje wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach tu i teraz. Drugą ciekawostką jest postawienie w roli detektywa amatora żołnierza zawodowego, którym jest Kris.
Sam kryminał utrzymany jest w dobrym starym stylu, bez zbędnych dłużyzn i opisów, a te które są, są na tyle sugestywne, że skutecznie wprowadzają czytelnika w odpowiedni klimat i atmosferę.
Jestem mile zaskoczona, bo ta książka jest zupełnie niedzisiejsza, tak bardzo odmienna od tego co aktualnie ukazuje się na rynku wydawniczym. Dwa wspomniane wyżej odstępstwa sprawiają jednak, że klasyczny kryminał staje się dla czytelnika ciekawy i świeży.
To lekka pozycja z ciekawą fabułą, pewnie nie jest pozbawiona małych wad, ale autorowi nie można odmówić lekkości pióra i umiejętności wciągania czytelnika w wykreowany przez siebie świat. Trudno tę powieść odłożyć na półkę wcześniej niż wszystkie klocki tej układanki nie wskoczą we właściwe miejsca.
Osobiście od jakiegoś czasu poszukuję powieści, szczególnie kryminałów, które są odmienne, w których jest coś co sprawi, że zapamiętamy na dłużej o czym była przeczytana przez nas książka. Jedną z takich książek jest "Powódź" Pawła Fleszara.
"Człowiek w dzieciństwie czyta książki o Indianach, rycerzach, polskich partyzantach, a potem dorasta i przekonuje się, że szlachetnych odruchów próżno oczekiwać nawet w prozaicznych sprawach. A już najgorsze, kiedy dowiaduje się, że sam jest świnią..."
Przypadkowa kobieta spacerująca po krakowskim osiedlu odnajduje ciało mężczyzny. Chłopak wyskoczył z okna swojego...
„Świat handlarzy i przemytników dzieł sztuki, byłych oficerów wywiadu, ludzi żądnych pieniędzy i zdrajców ojczyzny jest dość zagmatwany.”
Na jednej z wysp archipelagu Seszeli tajemnicza, uzbrojona grupa napada na dom byłego oficera rosyjskiego wywiadu. Kradną ukryte tam bezcenne artefakty, między innymi fragment Bursztynowej Komnaty.
W Berlinie zostaje zamordowany antykwariusz. Dla wywiadu MI6 jest jasne, że obie sprawy się łączą. Ślady natomiast prowadza do Polski. Agentka Caroline Godlewski nawiązuje kontakt z Marcinem Łodyną, emerytowanym oficerem Agencji Wywiadu. Tak rozpoczyna się niebezpieczny pościg o niezwykle wysoką stawkę.
„…skarby wikingów, Bursztynowa Komnata, tajemnicza śmierć starego berlińskiego antykwariusza… O co tu chodzi? Gubię się w tym. Co to wszystko ma ze sobą wspólnego?”
„Ostatni azyl” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Falińskiego. Teraz już wiem, że na pewno nie ostatnie, bo w tej powieści jest wszystko to, co uwielbiam. Zaginione dzieła sztuki, tajne dokumenty, pościgi, zagmatwane historie ludzkich losów, szalone zwroty akcji oraz piękne krajobrazy. Wszystko to, co nie pozwala na nudę podczas lektury.
„Ostatni azyl” to prawdziwy rollercoaster emocji. Akcja toczy się w tak skrajnie różnych miejscach, że czasami brak tchu od natłoku wrażeń. Początkowo lektura nie jest przez to łatwa, bo postaci również jest sporo. Dobrze jest więc na początku opanować emocje, by wgryźć się w fabułę, aby później dać się porwać tej niesamowitej akcji.
Cieszę się, że autor znalazł swoją własną drogę w gatunku jakim jest thriller szpiegowski, że wydeptuje świeże literackie ścieżki, kreuje nowe, jakże ciekawe światy.
Znakomite jest to, że na naszym rodzimym podwórku, mamy co najmniej kilku świetnych twórców tego poczytnego gatunku i każdy z nich proponuje coś innego. Każdy znalazł sposób by uchylić, niegdyś zamknięte dla zwykłych ludzi drzwi i choć trochę przybliżyć czytelnikowi tę owianą tajemnicą profesję, jaką jest praca w Agencji Wywiadu.
Aaaach, uwielbiam nerwowe przewracanie kartek pod koniec lektury i w tym przypadku tak właśnie było 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Świat handlarzy i przemytników dzieł sztuki, byłych oficerów wywiadu, ludzi żądnych pieniędzy i zdrajców ojczyzny jest dość zagmatwany.”
więcej Pokaż mimo toNa jednej z wysp archipelagu Seszeli tajemnicza, uzbrojona grupa napada na dom byłego oficera rosyjskiego wywiadu. Kradną ukryte tam bezcenne artefakty, między innymi fragment Bursztynowej Komnaty.
W Berlinie zostaje zamordowany...