-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-02
2024-03-23
„Świat handlarzy i przemytników dzieł sztuki, byłych oficerów wywiadu, ludzi żądnych pieniędzy i zdrajców ojczyzny jest dość zagmatwany.”
Na jednej z wysp archipelagu Seszeli tajemnicza, uzbrojona grupa napada na dom byłego oficera rosyjskiego wywiadu. Kradną ukryte tam bezcenne artefakty, między innymi fragment Bursztynowej Komnaty.
W Berlinie zostaje zamordowany antykwariusz. Dla wywiadu MI6 jest jasne, że obie sprawy się łączą. Ślady natomiast prowadza do Polski. Agentka Caroline Godlewski nawiązuje kontakt z Marcinem Łodyną, emerytowanym oficerem Agencji Wywiadu. Tak rozpoczyna się niebezpieczny pościg o niezwykle wysoką stawkę.
„…skarby wikingów, Bursztynowa Komnata, tajemnicza śmierć starego berlińskiego antykwariusza… O co tu chodzi? Gubię się w tym. Co to wszystko ma ze sobą wspólnego?”
„Ostatni azyl” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Falińskiego. Teraz już wiem, że na pewno nie ostatnie, bo w tej powieści jest wszystko to, co uwielbiam. Zaginione dzieła sztuki, tajne dokumenty, pościgi, zagmatwane historie ludzkich losów, szalone zwroty akcji oraz piękne krajobrazy. Wszystko to, co nie pozwala na nudę podczas lektury.
„Ostatni azyl” to prawdziwy rollercoaster emocji. Akcja toczy się w tak skrajnie różnych miejscach, że czasami brak tchu od natłoku wrażeń. Początkowo lektura nie jest przez to łatwa, bo postaci również jest sporo. Dobrze jest więc na początku opanować emocje, by wgryźć się w fabułę, aby później dać się porwać tej niesamowitej akcji.
Cieszę się, że autor znalazł swoją własną drogę w gatunku jakim jest thriller szpiegowski, że wydeptuje świeże literackie ścieżki, kreuje nowe, jakże ciekawe światy.
Znakomite jest to, że na naszym rodzimym podwórku, mamy co najmniej kilku świetnych twórców tego poczytnego gatunku i każdy z nich proponuje coś innego. Każdy znalazł sposób by uchylić, niegdyś zamknięte dla zwykłych ludzi drzwi i choć trochę przybliżyć czytelnikowi tę owianą tajemnicą profesję, jaką jest praca w Agencji Wywiadu.
Aaaach, uwielbiam nerwowe przewracanie kartek pod koniec lektury i w tym przypadku tak właśnie było 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Świat handlarzy i przemytników dzieł sztuki, byłych oficerów wywiadu, ludzi żądnych pieniędzy i zdrajców ojczyzny jest dość zagmatwany.”
Na jednej z wysp archipelagu Seszeli tajemnicza, uzbrojona grupa napada na dom byłego oficera rosyjskiego wywiadu. Kradną ukryte tam bezcenne artefakty, między innymi fragment Bursztynowej Komnaty.
W Berlinie zostaje zamordowany...
2024-03-13
„W ogólnym rozrachunku samotność staje się darem, który tylko uwypukla to, co podejrzewałam już wcześniej. Że chodzi o ten moment, kiedy cień wędruje po ścianie i zaspokaja nasze wszelkie potrzeby estetyczne.
Tylko tyle.”
„Dintojra” Sylwii Chutnik to zbiór jedenastu opowiadań. Każde z nich jest niczym wycinek z czyjegoś życia. Każde dotyka ludzkiej egzystencji w różnych jej aspektach. Bohaterami są zwykli ludzie, tacy jakich codziennie spotykamy w autobusie, w sklepie, w parku. A każdy z nich niesie swój niewidzialny krzyż, niezdolny do głośnego wołania o pomoc. Autorka dostrzega ludzi, którzy w swojej zwyczajności wydają się być przezroczyści. Opisuje ich ułomności i smutki, ale także te małe radości, które sprawiają, że warto żyć.
„Miasto przenika skórę. Działa nie jak ekskluzywny krem na zmarszczki, ale jak smoła pokrywająca dach. Zakleja pory, nie daje swobodnie oddychać.”
Lektura „Dintojry” była dla mnie lekturą trudną. Na pierwszy rzut oka to mała książeczka i kilkanaście niedługich opowiadań. Jednak jej przekaz emocjonalny jest tak ogromny, że nie mogłam czytać więcej niż jedno lub dwa dziennie. Właściwie każde z nich wymagało przemyślenia i każde skłaniało do pewnych refleksji. Poza tym Chutnik nie owija w bawełnę i jeśli trzeba to potrafi walić prawdy prosto z mostu, czym robi na czytelniku takie wrażenie, że trzeba przystanąć w lekturze i wziąć głęboki oddech przed kolejnym akapitem. Najczęściej staje w obronie tych wykluczonych i zapomnianych. Otwiera oczy. A to przecież jest cechą literatury przez wielkie „L”.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.
„W ogólnym rozrachunku samotność staje się darem, który tylko uwypukla to, co podejrzewałam już wcześniej. Że chodzi o ten moment, kiedy cień wędruje po ścianie i zaspokaja nasze wszelkie potrzeby estetyczne.
Tylko tyle.”
„Dintojra” Sylwii Chutnik to zbiór jedenastu opowiadań. Każde z nich jest niczym wycinek z czyjegoś życia. Każde dotyka ludzkiej egzystencji w różnych...
2024-03-14
2024-03-09
„To było pełne wydarzeń lato, na pewno je zapamięta, ale nie w jasnym świetle. Zostanie w nim przede wszystkim ta ciemność i smutek, który czuł podczas najcieplejszego i najjaśniejszego lata w Szwecji, jakie pamięta.”
Latem 1994 roku policjant Tomas Wolf zostaje wezwany do Falun, gdzie miała miejsce masowa strzelanina. Wśród ofiar odnalezione zostaje ciało uduszonej kobiety. Szybko okazuje się, że nie jest to ofiara strzelaniny. Tomas odkrywa w toku dochodzenia, że do podobnych zbrodni dochodziło już w różnych częściach kraju. W tym samym czasie na ślad tych zbrodni trafia dziennikarka Vera Berg, a głównym podejrzanym staje się znany i popularny aktor Micael Bratt.
„Dotarł do rozstaju dróg.
Mógł wybrać to, co wydawało mu się właściwe, albo to co było właściwe.
Nie wiedział jednak, które jest które.”
Lato tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku w Szwecji, było czasem niezwykłym z wielu względów. Zlepek wyjątkowych zdarzeń i ekstremalnie wysokiej temperatury wyrył się w szwedzkiej świadomości narodowej. Na kanwie owych wydarzeń autorzy „Pamięci mordercy” postanowili oprzeć fabułę swojej powieści, z gatunku, który ze Szwecją związany jest jak żaden inny, mianowicie powieści kryminalnej.
Autorami „Pamięci mordercy” jest duet dziennikarzy śledczych, a ich dzieło niemałą, ponad sześćset stronicową „cegłą”.
Niemniej jednak czyta się ją jednym tchem! Linearna narracja, mnogość wątków i krótkie rozdziały sprzyjają wciągającej lekturze.
Jest to stuprocentowy skandynawski kryminał, nawiązujący do „starej szwedzkiej szkoły”, co w zalewie kryminałów tego gatunku, nie jest w dzisiejszej czytelniczej rzeczywistości takie oczywiste.
Pamiętam, jak wiele lat temu delektowałam się lekturą Trylogii Millenium, a zaraz później kultowego cyklu z Martinem Beckiem w roli głównej. Jak żałowałam, że nie obrałam innej kolejności tych lektur i jakie wrażenie na mnie wywarły oba te cykle. Tak teraz jestem zadowolona, że kultowy cykl autorstwa duetu Sjowall&Wahloo poznałam wcześniej niż „Pamięci mordercy”. Przede wszystkim dlatego, że powieść Engmana&Selakera, czerpie garściami z tej klasyki. Czułam się teleportowana do rzeczywistości Martina Becka, w gorące lato, kiedy Szwecja zamiera, a Szwedzi wyjeżdżają do swoich domków letniskowych… Ale nie jest to krajobraz sielankowy, lecz brudny, skorumpowany i duszny.
Szeroko przedstawione tło społeczno- obyczajowo-polityczne, tak charakterystyczne dla szwedzkich klasyków gatunku i tutaj gra pierwszoplanowe role, a samo śledztwo to tylko przyczynek do toczenia tych rozważań. Oczywiście policyjne dochodzenie kluczy, przestaje w martwych punktach i wiruje tak, że nawet ścigający mogą stać się ściąganymi.
Wszystko to sprawia, że „Pamięci mordercy” to tytuł obowiązkowy dla miłośników gatunku i dla tych, którzy chcieliby się z nim zapoznać.
A ja osobiście mam nadzieję, że już niedługo będzie mi dane zapoznać się z kolejnym tomem, bo zakończenie tego było… zarwałam noc!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„To było pełne wydarzeń lato, na pewno je zapamięta, ale nie w jasnym świetle. Zostanie w nim przede wszystkim ta ciemność i smutek, który czuł podczas najcieplejszego i najjaśniejszego lata w Szwecji, jakie pamięta.”
Latem 1994 roku policjant Tomas Wolf zostaje wezwany do Falun, gdzie miała miejsce masowa strzelanina. Wśród ofiar odnalezione zostaje ciało uduszonej...
2024-02-17
„Podobno prawda jest tylko jedna, a wszystko zależy jedynie od jej interpretacji. Czyż nie?”
Miriam Macharow znika w dniu czwartej rocznicy swojego ślubu. Jej samochód zostaje odnaleziony pół roku później, na terenie opuszczonej fabryki, a w nim częściowo spalone zwłoki kobiety. Mąż Miriam jest pewien, że to ona i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu. Jednak siostra Miriam, Adela, ma wątpliwości. Po emisji programu o osobach zaginionych, okazuje się, że ktoś widział Miriam w metrze…
Czy to możliwe, że Miriam żyje?”
„Okazuje się, że ludzie, nawet ci najbliżsi, potrafią mieć oblicza całkiem inne od naszych wyobrażeń.”
„Sześć powodów by umrzeć” to najnowsza powieść Marty Zaborowskiej. Mimo, że autorka ma już spory dorobek literacki, dla mnie było to pierwsze spotkanie z jej twórczością.
Kiedy na pierwszej stronie zauważyłam cytat słynnej wyliczanki z „Koszmaru z ulicy Wiązów”, pomyślałam sobie „mój klimat”, a po pierwszym rozdziale już szukałam innych tytułów autorstwa pani Marty 😉🤩
Ten thriller jest taki jaki być powinien. Niepokojący, zakręcony, wypełniony charakterystycznymi postaciami i wartką akcją.
I jeszcze coś, co zdarza mi się ostatnio rzadko… było to kilkukrotne poczucie irytacji 😉 Irytacji, bo autorka sprawnie, raz po raz, wyprowadzała mnie w pole i wodziła za nos 🤣 Serio! Zazwyczaj podczas lektury thrillerów, obieram jakiś „kierunek” w mojej głowie, mniej więcej do połowy wiem (albo wydaje mi się, że wiem) „kto i jak”, a później tylko potwierdzam swoje teorie. Tym razem było inaczej, co wywołało pewną czytelniczą złość (w najlepszym tego słowa znaczeniu) co, jestem tego pewna, spowoduje, że zapamiętam ten tytuł na długo. Dałam się zwodzić bohaterom, popłynęłam wraz z nurtem wydarzeń, a nielinearna narracja sprawiła całkowite zatracenie w lekturze! I zakończenie… tadaaam… nic nie powiem! 🤣😂
„Sześć powodów by umrzeć” zdecydowanie wpada na moją, raczej krótką, listę najlepszych thrillerów 🤩
Poza tym, chyba warto mieć chociaż jeden powód by umrzeć? Czyż nie?
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Podobno prawda jest tylko jedna, a wszystko zależy jedynie od jej interpretacji. Czyż nie?”
Miriam Macharow znika w dniu czwartej rocznicy swojego ślubu. Jej samochód zostaje odnaleziony pół roku później, na terenie opuszczonej fabryki, a w nim częściowo spalone zwłoki kobiety. Mąż Miriam jest pewien, że to ona i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu. Jednak siostra...
2024-02-07
2024-02-06
2024-01-22
2024-01-10
„Wraz z wiekiem przybywa nam zaszczytów i bogactw, a kiedy już chcemy się nimi nacieszyć, przychodzi Ojciec Czas i psuje nam ciało.”
Obrzydliwie bogaty i zabójczo przystojny Lucas Tappan proponuje Norze Kelly pracę przy wykopaliskach prowadzonych w amerykańskiej bazie wojskowej. Nora jednak początkowo odrzuca propozycję, ponieważ ma wrażenie, że ta praca zaprzepaści jej karierę. Wykopaliska są prowadzone w sławetnym Roswell, a Nora nie zamierza stać się „tą archeolożką od UFO”.
Życie jednak decyduje inaczej i w końcu Nora nie ma innego wyjścia. Zgadza się na kierowanie pracami, które sponsoruje Tappan.
Pierwszym odkryciem są dwa ciała, na pierwszy rzut oka - ofiary morderstwa. Wtedy do akcji wkracza FBI w osobie Corrie Swanson.
Ani Corrie, ani tym bardziej Nora, nie podejrzewają do czego może doprowadzić to, z pozoru nieistotne dla prowadzonych prac, odkrycie.
„-Servandae vitae mendacium - zacytował Tappan.
-Kłamstwa w służbie życia. Właśnie.”
„Diabelska góra” to trzeci tom z cyklu o przygodach archeolożki Nory Kelly i agentki FBI Corrie Swanson. Ostatnio to jeden z cykli, na którego kolejne tomy czekam z niecierpliwością. Bardzo go polubiłam. Co ciekawe chyba nie polubiłam go „za coś”, tylko „pomimo czegoś”…😉
W tym cyklu historie, wokół których opłata się fabuła, są często nieprawdopodobne, czasami, tak jak w „Diabelskiej górze” ocierają się o zdarzenia paranormalne. Ale całość jest spójna i ciekawa, a szybko prowadzona akcja pochłania uwagę stuprocentowo i nie pozwala się oderwać od lektury 😃
Ten cykl to znakomita odskocznia od rzeczywistości. Osobiście raczej nie lubię wątków paranormalnych, ale chociaż dwa poprzednie tomy bardzo mi się podobały i były bardziej „przyziemne” 😉, to właśnie ten uważam za najlepszy! 🤩 Być może dlatego, że jest to tom, w którym, jakby dla przeciwwagi, zdarzenia z życia osobistego obu bohaterek bardzo się rozwijają. A ja bardzo im kibicuję, w związku z czym, znowu, z niecierpliwością, czekam na kolejny tom 🤩
Nie mogłam się oderwać!
Przy okazji książek autorstwa tego duetu to chyba oczywiste, że literacko to klasa sama w sobie, w obrębie swojego gatunku. Fabularnie wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik. To tak klasycznie amerykańskie, takie zakorzenione w ideach gatunku! Jest o odwadze, o miłości, o tajemnicy, są niesamowite opisy dzikiej amerykańskiej przyrody, są szeryfowie, jest… UFO 😎👽🤠
Jest także staranne wydanie, genialna okładka i znakomite tłumaczenie 😍
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Agora.
„Wraz z wiekiem przybywa nam zaszczytów i bogactw, a kiedy już chcemy się nimi nacieszyć, przychodzi Ojciec Czas i psuje nam ciało.”
więcej Pokaż mimo toObrzydliwie bogaty i zabójczo przystojny Lucas Tappan proponuje Norze Kelly pracę przy wykopaliskach prowadzonych w amerykańskiej bazie wojskowej. Nora jednak początkowo odrzuca propozycję, ponieważ ma wrażenie, że ta praca zaprzepaści jej...