-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-08-03
2023-07-23
2023-03-26
2021-09-21
2021-02-16
2020-08-06
2017-12-23
2018-07-27
2018-03-08
2018-02-14
2020-03-21
Do książki wróciłam po dokładnie pięciu latach - natchniona nagłym przypływem sentymentu do świata Nocnych Łowców, który zapamiętałam jako niesamowicie złożony i fascynujący, sięgnęłam po serię wspominaną najmilej, właśnie po "Diabelskie maszyny". Kiedy pierwszy raz skończyłam czytanie tomu z zapartym tchem, pokochałam bohaterów miłością bezgraniczną; szanowałam Clare za kreację rzeczywistości wiktoriańskiej Anglii, za stworzenie bohaterów tak prawdziwych, a przede wszystkim - ludzkich.
Niemniej jednak moje obecne spojrzenie na tę książkę uległo zmianie. Nie mogę powiedzieć, że ocena jest w tym momencie bardziej "obiektywna" niż wcześniej - gdy nie mogłam oderwać się od fabuły i z nieokiełznanym książkowym głodem pożerałam kolejne tomy traktujące o Nefilim. Dzisiaj po lekturze "Mechanicznego anioła" widzę inspiracje innymi znanymi perłami literatury (czy tylko mnie scena przed epilogiem przypomina "Przeminęło z wiatrem"?), co jest całkowicie zrozumiałe - w końcu, sama konwencja postaci Tessy Gray tego wymagała. Jest to spostrzeżenie nowe, które wywołało u mnie lekki uśmiech - odkrywanie takich "smaczków" sprawia niezmierną radość.
Sytuacja ma się gorzej z dialogami bohaterów. Wydawały mi się one... sztuczne. Zabrakło mi tej żywiołowości, którą zapamiętałam. Czasami wzdrygałam się, gdy brak logiki w wymianie zdań dawał o sobie znać, co mimo wszystko nie odbierało mi radości z czytania. Bo jednak dobrze jest wrócić w znane rejony.
Sami bohaterowie są ujmujący - nie mogę się powstrzymać, żeby nie rozczulać się nad Henrym albo podziwiać energię Charlotte. Tessa, Will i Jem nadal bawią i stają się idealnymi protagonistami, a co do fabuły - cóż, jest to książka z pewnością lekka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Można się dopatrzeć pewnych zwrotów akcji, ale schematy u Clare często się powtarzają; może takie było jej założenie, skoro historia kołem się toczy, a uniwersum Nocnych Łowców cały czas się rozrasta?
"Mechaniczny anioł" to książka, która nie pozostawia wielu odpowiedzi na nurtujące nas pytania, dlatego poprzestanie lektury na jednej części nie ma sensu - a w czasie długich dni spędzonych w domu ta seria może być ciekawą alternatywą do spędzenia paru chwil z bohaterami, którzy zyskają naszą sympatię.
Do książki wróciłam po dokładnie pięciu latach - natchniona nagłym przypływem sentymentu do świata Nocnych Łowców, który zapamiętałam jako niesamowicie złożony i fascynujący, sięgnęłam po serię wspominaną najmilej, właśnie po "Diabelskie maszyny". Kiedy pierwszy raz skończyłam czytanie tomu z zapartym tchem, pokochałam bohaterów miłością bezgraniczną; szanowałam Clare za...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-25
2020-03-29
2020-05-17
2019-07-21
2019-07-31
2019-08-19
2019-10-06
2019-05-14
2019-04-02
Jak pogodzić ze sobą te sprzeczności - czerwoną krew i srebrne umiejętności, wiarę w lepszą przyszłość i okrutną teraźniejszość, uczucia i zdradę? Mare Barrow staje w obliczu trudnych decyzji i nieoczekiwanych wydarzeń, które mogą prowadzić do głębszych zmian, umożliwiających zakończenie dyskryminacji innych ze względu na brak mocy, gwarantujących władzę w królestwie. Rodzi się pytanie: czy uda się stworzyć lepszy świat na przegniłych fundamentach, które są kłamstwem?
Fabuła jest dość ciekawa, choć da się zauważyć w niej pewne luki, jednak one nie wpływają znacząco na sam odbiór powieści. Ma się wrażenie, że autorka zapomina dokończyć niektóre sceny i w pośpiechu przechodzi do kolejnego wątku; brakuje rozbudowanych opisów, które wciągnęłyby czytelnika w świat Czerwonych i Srebrnych. Można uznać, że przyczyną tych martwych, rzeczowych opisów są niemrawe zachowania bohaterów, które momentami wydają się sztuczne i mechaniczne. Czasami odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z dwuwymiarowymi cieniami bohaterów, pozbawionych wyrazistej osobowości, co nie zmienia faktu, że protagonistka - Mare Barrow - została wystarczająco dobrze wyeksponowana.
Ten efekt został uzyskany poprzez wykorzystanie pierwszoosobowej narracji - obserwujemy Nortę z perspektywy dziewczyny, która przypadkowo odkrywa swoje zdolności, przez co zyskuje nowe, uciążliwe życie. Mimo to w książce nie ma wielu przemyśleń Mare, raczej spotykamy się z rzeczowymi opisami wydarzeń, rzadziej z emocjami. Tak samo relacje między postaciami zostały potraktowane po macoszemu - trudno jest uwierzyć w głębokie przyjaźnie lub miłości między nimi, kiedy tak naprawdę w samej "Czerwonej królowej" nie ma wielu okazji, by być świadkami rozwijających się uczuć.
Oprócz tych mankamentów, książka sama w sobie jest przyjemną lekturą na nudne wieczory. Ten rodzaj fantastyki zawsze będzie wzbudzał moją sympatię, dlatego też nie wątpię, że kiedyś jeszcze raz sięgnę po tę pozycję - choćby tylko po to, by móc ponownie uwikłać się w świat intryg srebrnych możnowładców i poczuć odwagę czerwonych rebeliantów.
Jak pogodzić ze sobą te sprzeczności - czerwoną krew i srebrne umiejętności, wiarę w lepszą przyszłość i okrutną teraźniejszość, uczucia i zdradę? Mare Barrow staje w obliczu trudnych decyzji i nieoczekiwanych wydarzeń, które mogą prowadzić do głębszych zmian, umożliwiających zakończenie dyskryminacji innych ze względu na brak mocy, gwarantujących władzę w królestwie. Rodzi...
więcej Pokaż mimo to