Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

po prostu rewelacja, nie mogłam się oderwać

po prostu rewelacja, nie mogłam się oderwać

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem słoikiem, który mieszka w Warszawie od kilkunastu lat. Funkcjonuję w schemacie praca-dom-dzieci, czasami sporadyczne wyjścia na miasto. Narkotyki – wiem, że są i postrzegam je głównie jako potencjalne zagrożenie dla moich szkolnych dzieci. Po lekturze tej książki zaczynam inaczej patrzeć na mijanych ludzi – czy ten szpakowaty, przystojny facet wysiadający z drogiego auta, ubrany w fajne ciuchy, z wypasionym zegarkiem na ręku – bierze? Czy ta ładna dziewczyna opuszczająca Intercontinental w butach z czerwona podeszwą – daje? Czy ten młody, zblazowany chłopak w raperskich ciuchach – szuka? Bo cała książka Żulczyka ocieka zepsuciem Warszawy i jej mieszkańców, których życie kręci się wokół imprez, narkotyków, alkoholu i seksu.
Trudno oddzielić rzeczywistość od autorskiej fantazji przy tak sugestywnych opisach. Żulczyk jest mistrzem słowa, konstruktorem porównań, które zwalają z nóg swoją misterną budową. Jego główny bohater – Jacek, dealer narkotyków z wymierającego gatunku ludzi myślących i analizujących fakty – jest wytrawnym psychologiem amatorem, który trafnie, a przy tym dosadnie opisuje swoich klientów, przypadkowo poznanych ludzi, nie przebierając w słowach. Wyłania się z tego obraz dwóch pokoleń: ludzi młodych 20-30 lat, zepsutych forsą swoich rodziców, egzystujących bez celu między imprezami, z pustym mózgiem i sercem; ludzi starszych, po 40, z dużą kasą, sukcesami zawodowymi, szukających ukojenia, zapomnienia, ratunku przed pustką.
Czy tak wygląda ludzkie życie? Czy taki jest obraz świata zachodniej cywilizacji? Oczywiście nie, ale ta ponura wizja daje do myślenia, jest przekonująca i sugestywna. To trochę jak Nowy wspaniały świat Huksleya – do czego mogłaby doprowadzić ludzkość gdyby dopuścić do pełnej swobody jej ciemną naturę.
Polecam ku przestrodze i ku refleksji, ponury majstersztyk ciemnej strony mocy.

Jestem słoikiem, który mieszka w Warszawie od kilkunastu lat. Funkcjonuję w schemacie praca-dom-dzieci, czasami sporadyczne wyjścia na miasto. Narkotyki – wiem, że są i postrzegam je głównie jako potencjalne zagrożenie dla moich szkolnych dzieci. Po lekturze tej książki zaczynam inaczej patrzeć na mijanych ludzi – czy ten szpakowaty, przystojny facet wysiadający z drogiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznajmy, ten amerykańsko brzmiący tytuł obiecuje z lekka przetworzoną papkę poradnikowych zaleceń w stylu 7 kroków do szczęścia lub 20 sposobów jak uwieść faceta. Także podeszłam do lektury z dystansem, decydując się na nią ze względu na dostępność w postaci audiobooka.
Ale książka wciąga. Jest jak rozmowa z coachem, psychologiem, dobrym przyjacielem, który delikatnie wywleka wszystkie nasze grzechy i grzeszki wobec siebie, męża, dzieci, współpracowników, pokazując skąd biorą się nasze problemy, brak satysfakcji z życia zawodowego czy rodzinnego. Tytułowe skuteczne działanie to nie zbiór recept na osiągnięcie sukcesu, to majstersztyk, dzięki któremu sam wyciągasz wnioski i utożsamiasz się ze słowami autora.
Podoba mi się w niej to, że autor stworzył swoisty system, kolejne stopnie wtajemniczenia, które doprowadzają nas na coraz wyższy poziom i jakości życia. Oczywiście w teorii, bo pracę nad sobą musisz wykonać sam. Ale zawsze możesz wrócić do lektury, odkrywać nowe pokłady informacji - ja żałuję że nie mam wersji papierowej

Przyznajmy, ten amerykańsko brzmiący tytuł obiecuje z lekka przetworzoną papkę poradnikowych zaleceń w stylu 7 kroków do szczęścia lub 20 sposobów jak uwieść faceta. Także podeszłam do lektury z dystansem, decydując się na nią ze względu na dostępność w postaci audiobooka.
Ale książka wciąga. Jest jak rozmowa z coachem, psychologiem, dobrym przyjacielem, który delikatnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu tej książki - klimat skandynawskich kryminałów, gdzie upiorne zbrodnie są tłem dla galerii psychicznych popaprańców. Ale autorka swoimi niezwykle barwnymi opisami nie pozostawia cienia wątpliwości, że wpływ na opisywane wydarzenia miała polska historia i mentalność naszych rodaków. Wiele tu dygresji na temat Śląska i jego mieszkańców, historii Ziem Odzyskanych, skomplikowanych związków polsko-niemieckich, polsko-żydowskich.
Akcja książki dzieje się we współczesnych czasach – oto 37 letnia dziennikarka wraca po blisko 20-letniej nieobecności do swojego rodzinnego miasta, żeby przygotować reportaż na temat porywanych dzieci. Wraz z przyjazdem do miasta wracają duchy przeszłości: koszmary z dzieciństwa, ból po stracie siostry, wspomnienie biedy, brak rodzicielskiej miłości. Poznając bliżej Alicję wiemy jednak, że tak naprawdę te duchy zawsze tkwiły w jej głowie i nigdy nie udało jej się pozbyć balastu przeszłości. Nie bez powodu zwano ją Alicją Pancernik – skorupa, którą się otoczyła, miała ją chronić przed przeszłością ale wystarczył powrót do Wałbrzycha by wszystko pękło.
Alicja szukając zaginionych dzieci próbuje odnaleźć siebie, na nowo zbudować relacje z nieżyjącymi członkami rodziny. Okazuje się, że każdy z nich skrywał jakąś tajemnicę, które po kolei wychodzą na jaw. Ukochana siostra, nieznana matka, bliski przyjaciel rodziny, koledzy ze szkoły – wszyscy oni mają inną historię niż ta, którą znała Alicja.
Historia książki zbudowana jest wokół tragedii dzieci – przeplatają się w niej losy wojennych sierot, dzieci z patologicznych rodzin, odmieńców i wyrzutków. Łączy je jedno – są niekochane i porzucone przez dorosłych. Dziecko pozbawione ochrony rodziców najłatwiej skrzywdzić i najbardziej przerażające w tej książce jest to, jak szybko dorośli wchodzą w rolę katów. Motywy są zawsze te same: pieniądze, chęć zabawy, potrzeba fizycznego wyżycia, wyładowanie frustracji, bieda. We wszystkich historiach pojawia się jednak pozytywna postać Kociary – to z reguły kobieta, jedna z tych śmiesznie ubranych dziwaczek, wyglądających jak bezdomna, mamroczących cos pod nosem, dźwigających wielkie siaty i dokarmiających koty. To właśnie one ratują życie, pielęgnują rany, otaczają opieką w najtrudniejszych momentach.
Przyznam, że niektóre fragmenty ciężko się czytało, trudno zrozumieć zwykłemu człowiekowi okrucieństwo, w tym także na tle seksualnym, wobec kilkuletnich dzieci. Autorka na obwolucie książki uzasadnia swoją powieść potrzebą walki o dobro – właśnie mimo tego jak ten świat wygląda, do jakich tragedii dochodzi. I to mnie w sumie przekonuje – nie zmienimy przecież faktów: gwałty, zbrodnie były/są nieodłącznym elementem istnienia ludzkości, ale nie oznacza to biernej akceptacji. Dopóki będą ludzie tacy jak Kociary, jest szansa, że uda się walczyć ze złem i chronić zwłaszcza tych najsłabszych.

Moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu tej książki - klimat skandynawskich kryminałów, gdzie upiorne zbrodnie są tłem dla galerii psychicznych popaprańców. Ale autorka swoimi niezwykle barwnymi opisami nie pozostawia cienia wątpliwości, że wpływ na opisywane wydarzenia miała polska historia i mentalność naszych rodaków. Wiele tu dygresji na temat Śląska i jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tej książki nie da się zaklasyfikować jako słabej czy przeciętnej, bo z pewnością wyróżnia się bardzo na tle wielu innych stylem, językiem, błyskotliwymi zdaniami. Można jednak ocenić ją w skali daleko-blisko; ja oceniam ją jako daleką od mojego świata, trochę jak egoztyczny owoc na tle polskich jabłek. Wielu z bohaterów to zbyt przeintelektualizowane istoty w niszowych konstelacjach osobistych (co najmniej 4 bohaterowie w grupie 8 os to geje lub osoby biseksualne), czasem zawodowych (tłumacz wymarłych lub plemiennych języków), prowadzące czasami zbyt intelektualne rozmowy. To tak jakby sam autor (osoba niezwykle wykształcona, oczytana, elokwentna) toczył rozmowy sam ze sobą lub różnymi wersjami swojej osobowości.
Właściwie nie potrafię jasno zdefiniować dla kogo i o czym jest ta książka - jako że nie trafiła mi do serca (ani do rozumu:), nie jest w moim odczuciu głosem mojego pokolenia i środowiska (35+, hetero, rodzina 2+2, wyższe wykształcenie itp.) - mogę dorzucić tu tylko swoje wątpliwOŚĆI dalekie od pochwał i peanów zachwytu.
Nie rozumiem, dlaczego autor tak bardzo nasycił książkę wątkiem gejowskim - czy chciał pokazać, że geje to ludzie tacy jak my, a ich miłość, nieważne czy do kobiety czy mężczyzny jest taka sama? Owszem, prawda, ale jakoś mało to przekonujące w Ościach.
Wątek małżeństwa wietnamsko-polskiego - on biseksualny, ona katoliczka to dla mnie kolejny niezrozumiały i przekombinowany zestaw, postaci zupełnie nieautentyczne i nieprzekonywujące, za to intelektualny i formalny majstersztyk.
Wiele tu dyskusji rozbuchanych, cytatów, popisów oratorskich, które pod koniec książki stają się wręcz męczące.
Jednak trzeba oddać autorowi, że językiem polskim posługuje się jak mało kto; wiele ciętych ripost, ciekawa formalnie konstrukcja książki, bohate słownictwo czynią z niej wyjątkową pozycję na tle tandetnego i płaskiego słownictwa wielu powieści.

Tej książki nie da się zaklasyfikować jako słabej czy przeciętnej, bo z pewnością wyróżnia się bardzo na tle wielu innych stylem, językiem, błyskotliwymi zdaniami. Można jednak ocenić ją w skali daleko-blisko; ja oceniam ją jako daleką od mojego świata, trochę jak egoztyczny owoc na tle polskich jabłek. Wielu z bohaterów to zbyt przeintelektualizowane istoty w niszowych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż głównym bohaterem tej książki jest facet po 50-tce - Henry Chinaski - zdolny poeta, alkoholik, nihilista, odludek, spędzający czas na kilku podstawowych czynnościach (picie, rżnięcie kobiet, spanie do południa, wyścigi konne i wieczory literackie), to jednak nie on jest główną osobą dramatu.
To co rzeczywiście skupiło moje myśli to te wszystkie kobiety, które przewinęły się przez jego łóżko. Brak dominującej grupy społecznej - były kobiety z marginesu i zdolne protokolantki sądowe, były kelnerki, tancerki, studentki i fanki zdrowej żywności, biznesmenki i menedżerki, w wieku od 19 do 40 lat, mężatki, panny, rozwódki, kchanki znajomych.
Dlaczego dobrowolnie dały uwieść się staremu, brzuchatemu, bezzębnemu, wiecznie na kacu lub wymiotującemu pijakowi? Nawet ostatni bastion - wyjątkowa sprawność seksualna - zawodzi. Chinaski to zwykły samiec, który myśli wyłącznie o własnej przyjemności, nawet minietę nauczył się robić dopiero po 50-tce...
To pytanie zmusza do lektury całej książki, mimo że rzeczywiście pod koniec opisy łóżkowe, kolejne dupcie i pijackie libacje zaczynają być powtarzalne i monotonne. Właściwie jednoznacznej odpowiedzi nie ma, bo nie ma racjonalnego powodu dlaczego kobiety decydują sie na Chinaskiego. Można tu puścić wodze psychologicznej fantazji i powiedzieć że:
- wszystkie kobiety były pod wrażeniem jego poezji i uznały, że to prawdziwy znawca kobiet
- nie ważne jak wyglądasz kobieto (chociaz mile widziane są młode ładne dupcie z pięknymi nogami:)- Chinaski jest gotów na każdą
- Chinaski to typ niewymagający - niczego nie oczekuje od kobiety, akceptuje ją taką jaka jest - jesteś narkomanką, alkoholiczką, beznadziejną matką,prostytutką, nie ma problemu
- Chinaski jest nieco szorstki i grubiański tylko w łóżku, w codziennym pożyciu to w sumie dość miły gość, który nie robi awantur, pożyczy gotówkę, zawiezie na lotnisko, jest cierpliwy, ugodowy, gościnny i zawsze ma alkohol w domu, niczego nie oczekuje, jest gotów na abstynenscję seksualną, jeżeli kobieta powiedziałaby nie (ale żadna nie mówi)
- z Chinaskim nie trzeba niczego planować, budować, starać się, po prostu jest wieczór, jest impreza, ew miłe kolacyjki nad Pacyfikiem lub wizyty jego znajomych
- nie bez znaczenia jest powodzenie Chinaskiego wśród innych kobiet - to wyzwala potrzebę bycia z nim, bo bardzo szybko zaopiekuje się nim kolejna chętna
- najbardziej niejasne są motywacje seksualne - można powiedzieć - bo taki z niego zwierzak, dziki prostak, to działa na kobiety, ale z drugiej strony było tyle beznadziejnych sytuacji, np. gwałt analny, że chyba nie ma co drążyć tematu i przyjąć że jest coś na rzeczy

Ciekawa jest perspektywa Chinaskiego, który "rżnie panienki dla chwały sztuki" - zdobywając materiał badawczy do kolejnych książek, ale także to jesgo osobista zemsta za czasy, kiedy jako 20-30-latek wiódł beznadziejne życie niskopłatnego robotnika bez szans na podewanie ładnej dziewczyny. To także chwytanie szczęśliwego losu tak długo jak się da, bo przecież w każdej chwili jego dobra passa może się skończyć... Plan na najbliższe lata: "rżnąć 18-tki w wieku 80 lat"

Cała ta historia robi wrażenie - wydaje się nieprawdopodobna, ale jest napisana niezwykle realistycznym naturalnym językiem, sam bohater to alter ego pisarza. Każda średnio wrażliwa kobieta może się zoburzać, dziwić, wątpić,ale ja to kupiłam:)Polecam bo język jest błyskotliwy, jest wiele trafnych myśli, zabawnych stwierdzeń i obserwacji.

Chociaż głównym bohaterem tej książki jest facet po 50-tce - Henry Chinaski - zdolny poeta, alkoholik, nihilista, odludek, spędzający czas na kilku podstawowych czynnościach (picie, rżnięcie kobiet, spanie do południa, wyścigi konne i wieczory literackie), to jednak nie on jest główną osobą dramatu.
To co rzeczywiście skupiło moje myśli to te wszystkie kobiety, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

książka z gatunku monumentalnych i panoramicznych; jako czytelnicy czujemy się trochę onieśmieleni i zagubieni takimi problemami jak Natura Zła, Piękno, Etyka, Wielka Inkwizycja, Sprawa Żydowska. Bo czym wobec tych tematów sa nasze małe ludzkie problemy? czym jest np. sąsiedzka zawiść w porównaniu ze złem, jakie uczynili naziści?
Ale książka jest także bliska i intymna, bo za każdą filozoficzną etykietą stoją prawdziwi ludzie. Jak powtarzał główny bohater: zło nie jest abstrakcyjne, zło ma imię i nazwisko.
Zło jest osią, wokół której zbudowano tą książkę. I chociaż autor stawia ustami głównego bohatera (niezwykle zdolnego chłopca, z czasem wybitnego profesora) wiele intelektualnych pytań o naturę zła, to równocześnie pokazuje, że zło to nie tylko rzeź w obozie, lecz także tchórzostwo wobec najbliższych, strach, bierność.
Obserwujemy Adriana odkąd nauczył się czytać aż po dzień jego śmierci.Rozumiemy przyczyny, dlaczego stał się takim a nie innym człowiekiem, popełnił takie a nie inne błędy; Jego historia to świat w pigułce. Takie spojrzenie z góry, kiedy znamy początek i koniec, pozwala łatwiej uchwycić istotę zła. Widzimy jak się rodzi - to mieszanina czasami niepozornych gestów, zdarzeń, drobnych potknięć, któe mogą wywołąć lawinę zła. To w sumie jest przerażające, jak szybko człowiek potrafi wyrządzić zło. Przykłąd nazisty - wykształconego, wrażliwego na piękno człowieka, genialnego chirurga, pianisty, który tak po prostu robi dośwaidczenia medyczne na małych dzieciach.
Zło postaje na zasadzie efektu kuli śnieżnej - pierwszy mały kamyczek uchodzi bezkarnie, potem robi sie coraz większy, większy, niszczy coraz więcej, staje się bezkarny. Adrian w pewnym momencie rzuca z obawą: jeżeli zło powstaje bez żadnej przyczyny to nie ma przyszłości dla ludzkości. Jeżeli człowiek potrafi być zły w wyrafinowany sposób i nie stoi za tym żadna historia chociaż częściowo uzasadniająca jego zachowanie - to ludzkość powinna zniknąć z powierzchni.

Książkę odbieram jako spowiedź w imieniu i w obronie ludzkości. Oto człowiek, słaby i grzeszny, przed złem nie chroni go ani piękno, ani bogactwo, ani przyjaźń, ani miłość, to od ciebie czytelniku zależy, czy zasługujemy na rozdgrzeszenie ...

książka z gatunku monumentalnych i panoramicznych; jako czytelnicy czujemy się trochę onieśmieleni i zagubieni takimi problemami jak Natura Zła, Piękno, Etyka, Wielka Inkwizycja, Sprawa Żydowska. Bo czym wobec tych tematów sa nasze małe ludzkie problemy? czym jest np. sąsiedzka zawiść w porównaniu ze złem, jakie uczynili naziści?
Ale książka jest także bliska i intymna, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczypta nostalgii za Piłsudskim, odrobina polskiego nacjonalizmu, naparstek patriotyzmu, gruba warstwa tęsknoty za utraconymi możliwościami i mamy mieszankę wybuchową pt. Polska w roli mocarstwa.
Autor śmiało konstruuje wizję co by było gdyby Piłsudski nie umarł i dzięki swemu wrodzonemu instyktowi politycznemu wyprowadził nasz kraj z przedwojennego labirytnu zdarzeń.
Fani historii odnajdą tu wiele smaczków i historycznych niuansów, ci mniej zaangażowani mogą omijać ze znużeniem nieco przydługie opisy rodem z encykopedii PWN, czekając na wątki bardziej sensacyjne.
A tych tu nie brakuje; na kolejnych stronach autor rozkręca się wyposażając bohaterów w coraz to nowsze zabawki służb specjalnych, starsze panie na emeryturze w umiejętności komandosów, dochodząc do sceny niemal jak z Jeamsa Bonda, bo akcja rozgrywa się na morzu, luxusowym jachcie i pod wodą.
Główny bohater to postać z PRL, która trafia do alternatywnej historii Polski - zwycięskiej i próbuje się tam odnaleźć równocześnie podziwiając zdobycze cywilizacyjne. Mnie osobiście ogarnęła nostalgia, kiedy opisywał imponujący stan dróg w Warszawie i wygodne dojazdy z Wawra...
Nowa rzeczywistość nie jest jednak usłana różami - kraj który jest mocarstwem w Europie musi płacić za to okresloną cenę.
To nie jest ambitna literatura dla intelektualistów i trochę trąci sensacją na poziomie thrillerów ze średniej półki, ale właśnie takie historie trafiają do serc czytelników, bo dostarczają dobrej rozrywki. To co zasługuje na pochwałę to język powieści - napisanej ze swadą, dowcipnie, bezposrednio i trochę rubasznie, jednak pasuje do klimatu całej historii.
Warto po nią sięgnąć w długie zimowe wieczory, a nuda na pewno nikomu nie grozi.

Szczypta nostalgii za Piłsudskim, odrobina polskiego nacjonalizmu, naparstek patriotyzmu, gruba warstwa tęsknoty za utraconymi możliwościami i mamy mieszankę wybuchową pt. Polska w roli mocarstwa.
Autor śmiało konstruuje wizję co by było gdyby Piłsudski nie umarł i dzięki swemu wrodzonemu instyktowi politycznemu wyprowadził nasz kraj z przedwojennego labirytnu zdarzeń....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

solidna porcja lektury dla każdego fana książek, bestseller wart swojej pozycji... ale pisząc recenzję po kilku miesiącach od lektury z trudem przypominam sobie szczegóły opisanej historii... Książka dobra, ale takich historii mam wrażenie powstało już wiele. Ogólnie wątek przeszłości, który wpływa na losy następnych pokoleń to dość mocno eksploatowany w literaturze wątek, dlatego powiem krótko - dobra rozrywka, ciekawa historia, ale po kilku miesiącach zapomnicie o co właściwie chodziło i jak nazywali sie bohaterowie

solidna porcja lektury dla każdego fana książek, bestseller wart swojej pozycji... ale pisząc recenzję po kilku miesiącach od lektury z trudem przypominam sobie szczegóły opisanej historii... Książka dobra, ale takich historii mam wrażenie powstało już wiele. Ogólnie wątek przeszłości, który wpływa na losy następnych pokoleń to dość mocno eksploatowany w literaturze wątek,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

uwielbiam książki tej autorki - to perełki literackie, napisane barwnym językiem, nieco baśniowym, wielowątkowe, z soczystymi, złożonymi bohaterami.
Chmurdalia to 2 część Piaskowej Góry i oba tomy to lektura obowiązkowa każdego, kto lubi powieści panoramiczne, przekrojowe, nasycone wspomnieniami, duchami przodków, zależnościami międzypokoleniowymi...
To książka o wewnętrznej i dosłownej podróży przez świat w poszukiwaniu tożsamości
To książka o trudnej relacji matki i córki
To książka o bohaterach żyjących przed wojną, podczas wojny, w obozie koncentracyjnym, w Polsce czasów PRL i czasach "globalnej wioski"
To wreszcie wysmakowana lektura i wzruszenie że słowem pisanym można wyrazic takie wiele.

uwielbiam książki tej autorki - to perełki literackie, napisane barwnym językiem, nieco baśniowym, wielowątkowe, z soczystymi, złożonymi bohaterami.
Chmurdalia to 2 część Piaskowej Góry i oba tomy to lektura obowiązkowa każdego, kto lubi powieści panoramiczne, przekrojowe, nasycone wspomnieniami, duchami przodków, zależnościami międzypokoleniowymi...
To książka o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zamiast pastwić się nad ubogim językiem, banalnymi opisami scen erotycznych, płaskimi bohaterami, powiązaniami z sagą Zmierzchu, cały czas zastanawiam się dlaczego właściwie przeczytałam tę książkę, jej drugi tom oraz planuję przeczytać trzecią część??
Kto też tak ma, niech zastanowi się nad poniższą listą motywacji. Pomijam tu takie oczywistości jak ciekawość, nagłośnienie tematu, pozycja bestsellera. To wpływa na decyzję o zakupie, ale lektura do końca dla wielu była niemożliwa. Dodam też że raczej uważam się za wyrobionego czytelnika i gustuję w literaturze feministycznej.

1. Christian Grey - mimo wielu literackich mankamentów w konstruowaniu tej postaci główny bohater nie daje czytającemu spokoju. Jego historia odkrywana jest dość powoli, momentami autorka jest dość wiarygodna w uzasadnianiu jego motywów, pokazywaniu stopnia skomplikowania, wypaczeń osobowości.
2. Archetyp męzczyzny? Przystojny, władczy, bogaty, inteligentnty, dowcipny, sarkastyczny, opiekuńczy, dominujący, adorujący, szczodry... w podświadomości kobiet taki mężczyzna może siać spustoszenie, nawet w podświadomości feministek:)
3. Seks idealny - wiemy że takiego nie ma i nie tak on wygląda, wielu Oburzonych pisze, że taki obraz seksu wypaczy wyobrażenia młodych dziewczyn zaczynających z nim przygodę... ale jest coś pociągającego w wizji autorki, że ludzie moga uprawiac seks kilka(naście) razy na dobę w sposób zbliżony do trzęsienia ziemii, kto tak naprawdę nie chciałby tego przeżyć?
4. Ucieczka od rzeczywistości - ta książka nie przypomina nam o realnych problemach - finansowych, zawodowych, wychowawczych, miłosnych, jest tak abstrakcyjna w swym przekazie, bohaterowie i ich problemy tak nierzeczywiste, że wciąga jak powieść SF. Z tej książki nie wynosimy żadnych nauk, przeżyć estetycznych, możemy się jednak bawić jeżeli potraktujemy ją z przymróżeniem oka.
5. Jak to się skończy? Wiadomo że dobrze, ale to trochę jak przyglądanie się uzdrawianiu chorego - mimo wszystko optymistyczne, chociaż naiwne
6. Książka kojarzy się z Dynastią, Niewolnicą Isaurą, harlequinami, wszystkie te pozycje docierają do dusz wielu kobiet - przecież nie powiemy, że wszystkie one są głupie, infantylne, naiwne? Czy można powiedzieć że to romantyzm, potrzeba oderwania sie od banalnego życia, potrzeba egzaltacji? W pewnym sensie także komedie romatyczne pełnią taką samą rolę - w mojej opinii - oczyszczającą.
7. Pan i Uległa - ciekawy główny motyw trylogii, mimo że nieudźwignięty przez autorkę, cały czas wypływa i czytamy dalej w oczekiwaniu na więcej szczegółów. Co ciekawe - dla mnie ta książka nie jest żadnym uwłaczaniem kobiecie, sprawadzaniem jej do roli przedmiotu, wg mnie autorka dość dobrze oddała istotę tej relacji - zabawę w odgrywanie ról.

Mimo 4 gwiazdek zachęcam do lektury, kto przeczytał sagę Zmierzchu znajdzie coś dla siebie i w tej książce, w końcu czy wszystkie lektury muszą być ambitne? Dajmy sobie prawo do głupiutkich lektur, tak jak czasami mamy ochotę klapnąć przed telewizorem z paczką chipsów i oglądać bezmyślnie program typu xfaktor:)

Zamiast pastwić się nad ubogim językiem, banalnymi opisami scen erotycznych, płaskimi bohaterami, powiązaniami z sagą Zmierzchu, cały czas zastanawiam się dlaczego właściwie przeczytałam tę książkę, jej drugi tom oraz planuję przeczytać trzecią część??
Kto też tak ma, niech zastanowi się nad poniższą listą motywacji. Pomijam tu takie oczywistości jak ciekawość, nagłośnienie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stary mężczyzna po przejściach, młoda kobieta z przyszłością i przewrotny los, który pisze zaskakujący scenariusz dla tego romansu. Do tego spora dawka hedonizmu (on), szczypta miłości własnej (ona) i mamy zajmujące studium męsko-damskich relacji z fiksacją, dzikim seksem i zapotrzebowaniem na miłość. Związek w męskim wydaniu z kobiecą nutką nostalgii i czułości. Jak dla mnie danie dnia.

Stary mężczyzna po przejściach, młoda kobieta z przyszłością i przewrotny los, który pisze zaskakujący scenariusz dla tego romansu. Do tego spora dawka hedonizmu (on), szczypta miłości własnej (ona) i mamy zajmujące studium męsko-damskich relacji z fiksacją, dzikim seksem i zapotrzebowaniem na miłość. Związek w męskim wydaniu z kobiecą nutką nostalgii i czułości. Jak dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

nietrafiona forma choć tematyka mocna - zdrada małżeńska. Jednak mimo tak obiecującego wątku forma urywanego dialogu między bohaterami tylko pozornie jest intymna i atrakcyjna. Rozmowa kochanków jest hermetyczna, chaotyczna, to świat widziany przez mocna zamazaną szybę, do mnie ie dotarł.

nietrafiona forma choć tematyka mocna - zdrada małżeńska. Jednak mimo tak obiecującego wątku forma urywanego dialogu między bohaterami tylko pozornie jest intymna i atrakcyjna. Rozmowa kochanków jest hermetyczna, chaotyczna, to świat widziany przez mocna zamazaną szybę, do mnie ie dotarł.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Masz 20-30 lat i niejasny obraz własnej przyszłości? Twoje koleżanki mają narzeczonych, wychodzą za mąż, żyją sobie spokojnie w domu chowając dzieci albo dla odmiany - mają ciepłe posadki od 8 do 16?
Nie łam się - masz szansę uniknąć pożarcia przez męża lub ogłupiającą pracę.
"Kobieta do zjedzenia" to historia młodej dziewczyny wydawać by się mogło na prostej drodze do szczęścia - jest praca (trochę monotonna i nudna, ale w sumie w marketingu z ludźmi), jest narzeczony z perspektywiczną pracą (młody obiecujący prawnik, charyzmatyczny o jasnych i zdecydowanych nieco staroświeckich poglądach), są przyjaciele (szalona współlokatorka, młoda mężatka w trzeciej ciąży, przystojny reżyser), na tle których nasza bohaterka to oaza spokoju, racjonalizmu i przewidywalnej przyszłości. Jej narzeczony wielokrotnie podkreśla, że ceni ją najbardziej za to że jest taka rozsądna.
Ale dlaczego nasza miła Marian nagle zaczyna cierpieć na niestrawność? Kolejne produkty stają się nagle niejadalne i jej dieta sprowadza się wkrótce do kilku produktów ...
Dlaczego tak ławo ulega urokowi neurotycznego Duncana - zagubionego, dziwacznego studenta anglistyki?
Dlaczego włazi pod łóżko podczas imprezy z przyjaciółmi i ucieka z przyjęcia zaręczynowego?

Okazuje się, ze normalność ma swoją cenę. To co pozornie jest społecznie akceptowaną normą w rzeczywistości stanowi zagrożenie na granicy kanibalizmu jednostki. Praca i perspektywy rozwoju w sfeminizowanej firmie badawczej rządzonej przez garstkę facetów - żadne; perspektywa małżeństwa z szowinistą i despotą - średnia; funkcjonowanie w środowisku nudnych, nastawionych na konsumpcję i posiadanie prawników i ich nudnych żon - przygnębiające.

Książka to proces dojrzewania Marian do zerwania wszystkich tych więzi i ucieczki od norm, których tak naprawdę nie akceptuje. Budujące i zachęcające do odważnych zmian w życiu każdej kobiety.
Mimo że książka powstała w latach 60 jest jak najbardziej aktualna i życiowa.

Masz 20-30 lat i niejasny obraz własnej przyszłości? Twoje koleżanki mają narzeczonych, wychodzą za mąż, żyją sobie spokojnie w domu chowając dzieci albo dla odmiany - mają ciepłe posadki od 8 do 16?
Nie łam się - masz szansę uniknąć pożarcia przez męża lub ogłupiającą pracę.
"Kobieta do zjedzenia" to historia młodej dziewczyny wydawać by się mogło na prostej drodze do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po książkę, ponieważ film zrobił na mnie wrażenie, szczególnie rola Agaty Buzek, która świetnie zagrała główną bohaterkę - skromną, cichą dla wszystkich miłą ale jak się okazuje zdolną do wszystkiego redaktorkę Sabinkę.
Czytając tą historię byłam zaskoczona jak wiernie na jej podstawie nakręcono film, dopiero później dowiedziałam się że było odwrotnie:). Ale do rzeczy:
Książkę oceniam na dobry właśnie niejako w zestawie z filmem - za fabułę i klimat lat 50-tych. Osobiście lubię takie historie - to mała dawka wiedzy o mechanizmach władzy ludowej lat 50 ale na pierwszym planie mamy 3 pokoleniową rodzinę kobiet nieprzystosowanych do obecnych czasów, żyjących wciąż w duchu międzywojnia. Mało wyeksponowany ale ciekawy jest wątek nacisku na Sabinkę ze strony matki i babki, które w bardzo wysublimowany sposób wypominają jej staropanieństwo, brak kobiecości, samotność i niezaradność. Na ile te sugestie są powodem dalszych dramatycznych wydarzeń? Czy Sabinka byłaby tak zdeterminowana do znajomości z Bronisławem?
Dla mnie najbardziej irytującym fragmentem jest wątek współczesny i samo zakończenie tej historii - zbyt naiwne oraz nierzeczywiste.

Sięgnęłam po książkę, ponieważ film zrobił na mnie wrażenie, szczególnie rola Agaty Buzek, która świetnie zagrała główną bohaterkę - skromną, cichą dla wszystkich miłą ale jak się okazuje zdolną do wszystkiego redaktorkę Sabinkę.

Czytając tą historię byłam zaskoczona jak wiernie na jej podstawie nakręcono film, dopiero później dowiedziałam się że było odwrotnie:). Ale do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdążyć przed panem Bogiem
Czy są lepsze i gorsze śmierci? Co znaczy śmierć pojedyńczego człowieka w obliczu 400 000 zgładzonych Żydów w trakcie likwidacji getta warszawskiego? Dlaczego współcześnie o wojnie mówimy głównie w atmosferze świętości i bohaterskich czynów? Marek Edelman, jeden z nielicznych ocalałych Żydów, który przeżył likwidację getta odziera dramat wojenny z patosu. Mamy tu szczegółowe opisy, co dzieje się z ludzkim ciałem w okresie głodu, przykłady głupiej, wręcz groteskowej śmierci, bo akurat nastąpił taki a nie inny zbieg okoliczności, opisy okrutnych decyzji „w imię ogółu” (zasypanie przejścia, mimo że był tam człowiek z getta), oblicza brutalnych zachowań ludzi, działających pod wpływem instynktu, bólu, w otępieniu. Wojna to nie śmierć na chorągwiach, to nie bohaterskie czyny i szlachetna odwaga, to przede wszystkim strach i upadek moralny człowieka.
Ale równocześnie dla wielu ocalałych wojna to był czas „szybkich, męskich decyzji”, wtedy ich życie miało sens, ludzie wykazywali się odwagą i bezinteresownością, szybko nawiązywali bliskie relacje, potrafili szukać rabina by dał im ślub tuż przed wywózką do obozu. Dla Marka Edelmana wojna zadecydowała o jego dalszym życiu – odpowiedzialność za ludzi podczas powstania żydowskiego getta przeniósł na pracę w charakterze kardiologa. Tu też odpowiadał za życie człowieka, mógł próbować „osłonić ogarek” przed panem Bogiem.
Bo Marek Edelman daje w tym wywiadzie świadectwo, ze każde życie ludzkie to 100% całości, ma taką samą wartość, nawet w stanie wojny. Porównując śmierć w obozach zagłady jaką poniosły tysiące ludzi z przypadkową śmiercią młodego zasypanego w przejściu chłopaka („kto dziś o nim pamięta? Pamięta się o 400 tys wywiezionych z Umschlagplatz”) ta ostatnia wydaje się niczym. Jednak właśnie ta wielowątkowość w książce – poznajemy kilkanaście krótkich historii – oraz wielokrotne przywoływanie tych samych zdań – kluczy do historii poszczególnych bohaterów pokazuje, jak ważne są te jednostkowe losy. Poprzez powtarzanie zapamiętujemy lepiej bohaterów, współodczuwamy ich tragedię, współczujemy im.
Książka jest niesamowita. To zaledwie 100 stron ale bardzo skondensowanego, mocnego, wielopłaszczyznowego przekazu. Zdarzenia wojenne są tłem do pokazania mechanizmów ludzkiej psychiki – jak liczby o tragicznych wydarzeniach nie robią wrażenia, a opisy jednostkowych sytuacji – ogromne (ale równocześnie – kto pamięta o jednej przypadkowej śmierci w obliczu do 400 tys wywiezionych z umschlagplatz); jak bardzo mamy potrzebę gloryfikowania przeszłości i tragicznych zdarzeń, chcemy wymazywać i wybielać przeszłość; jak bardzo solidaryzujemy się w tragicznych sytuacjach i równocześnie do jakich okrucieństw jesteśmy zdolni; jak łatwo zamienić człowieka w bezwolną maszynę; Jak ważna jest walka o 1% szansy, mimo 99% ryzyka porażki; że tylko odważnym do granicy szaleństwa może się udać; jak ważna jest odwaga w wyborze rodzaju śmierci (ale równocześnie wszystkie rodzaje śmierci są tak samo ważne – i tych co niczym barany za bochenek chleba dali się wprowadzić do wagonów – i tych którzy bohatersko osłaniali piersią karabin maszynowy). To ważna książka dla każdego człowieka, lektura szkolna, której być może w wieku nastu lat się nie ogarnia, ale która wraca do człowieka doświadczonego i jest jak pocisk – prosto w serce.

Zdążyć przed panem Bogiem
Czy są lepsze i gorsze śmierci? Co znaczy śmierć pojedyńczego człowieka w obliczu 400 000 zgładzonych Żydów w trakcie likwidacji getta warszawskiego? Dlaczego współcześnie o wojnie mówimy głównie w atmosferze świętości i bohaterskich czynów? Marek Edelman, jeden z nielicznych ocalałych Żydów, który przeżył likwidację getta odziera dramat wojenny z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

klasyka feministycznego gatunku, dosadnie ukazuje jak fałszywe są nasze wyobrażenia o szczęściu przy boku męża, z gromadką dzieci, w uroczym domku z białymi firankami. Oto losy dwóch bohaterek - mieszkanek małych podalpejskich wiosek w pobliżu fabryki, do której trafia większość młodych dziewcząt z okolicy.Te które nie trafią, parają się krawiectwem albo sprzedają w sklepie spożywczym, jednak wszystkim przyświeca ten sam cel - znaleźć męża, nie ważne czy pije, bije, czy tępy czy nie. Tylko mąż jest celem i sensem życia każdej kobiety - nie musi wówczas pracować zawodowo a zajmuje się dziećmi, gospodarstwem domowym i pielęgnowaniem życia rodzinnego.
Najbardziej przejmujące w tej książce jest pokazanie kobiet jako istot całkowicie zależnych od mężczyzn - to mężczyzna reprezentuje siłę, spryt, opiekę, a kobieta - nie reprezentuje sobą niczego, bo bez mężczyzny jej żywot nie ma sensu, jej jedyną funkcją jest uroda i seks, którymi ma zwabić mężczyznę w celach prokreacyjno-matrymonialnych.
Naiwne i oczywiste spostrzeżenia? Być może, ale ile jest kobiet wokół nas które w nieco bardziej wysublimowany sposób dążą do samorealizacji poprzez mężczyznę?

klasyka feministycznego gatunku, dosadnie ukazuje jak fałszywe są nasze wyobrażenia o szczęściu przy boku męża, z gromadką dzieci, w uroczym domku z białymi firankami. Oto losy dwóch bohaterek - mieszkanek małych podalpejskich wiosek w pobliżu fabryki, do której trafia większość młodych dziewcząt z okolicy.Te które nie trafią, parają się krawiectwem albo sprzedają w sklepie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O zakupie tej książki zdecydowało jedno zdanie na obwolucie: „Zastanawiasz się czasem, jakim cudem życie nieustannie cię pochłania, mimo że rzadko przytrafia ci się coś naprawdę wyjątkowego?”
Pozornie to zachęta do życia w opozycji do buddyjskiego „żyj tu i teraz”, rób na 100% każdą nawet błahą czynność. Każdy z nas przecież marzy(ł?), że zostanie, zrobi, osiągnie coś wyjątkowego, jego życie będzie niesamowite, ciekawe i atrakcyjne. Rzeczywistość jednak bywa przygnębiająca – pełna rutyny, powtarzalnych zdarzeń, spotkań z tymi samymi ludźmi, dni bliźniaczo podobne mijają niewiadomo kiedy… Podobnie myśli główny bohater tej powieści – 45-letni Peter. Chociaż jego życie wydaje się całkiem udane – właściciel galerii, uznany marszand, piękna żona, fajny loft w atrakcyjnej dzielnicy NY, córka już samodzielna, dochody pozwalające na wiele przyjemności – jednak sam bohater odczuwa dziwną pustkę. Sam do końca nie rozumie swoich odczuć, przecież racjonalne argumenty im przeczą.
Pojawienie się dużo młodszego brata żony (bystrego, zdolnego, ale z problemami narkotykowymi, szukającego swojego miejsca, nieco ekscentrycznego) otwiera w Peterze kolejne pokłady nieznanych mu uczuć. Podobieństwo do żony z młodości budzi w nim wspomnienia z okresu, kiedy wszystko było proste a on szaleńczo zakochany. Równocześnie uroda i młodość chłopaka wywołują pociąg erotyczny i Peter uświadamia sobie, że byłby gotów do rezygnacji z całego swojego dotychczasowego życia, gdyby ten mu to zasugerował.
Jak kończy się ta historia nie zdradzę, jednak fascynujące wydaje mi się to, że ludzie po osiągnięciu pewnych celów życiowych, realizacji niektórych marzeń z młodości i osiągnięciu tzw. małej stabilizacji zaczynają mieć chorą duszę. Dlaczego to właśnie bogate społeczeństwa zachodu odnotowują najwyższy wskaźnik samobójstw, dlaczego dobra praca, przyzwoite dochody, ładny dom i tzw. udana rodzina nie dają im szczęścia? Skąd pustka i poczucie jałowości życia? Dlaczego człowiek szuka piękna, ekscytacji, wrażeń, emocji tam gdzie go nie ma, a nie widzi ich w codziennym życiu? Dlaczego motto wielu filozofii czy religii – carpe dijem, ciesz się i żyj tym co masz – nie zapobiega nieznanym tęsknotom?

Dla autora takie poszukiwania to nieodłączny i pociągający element życia, to siła napędowa, która pcha świat do przodu, ale równocześnie zniszczenia mogą być ogromne. Pewnym remedium jest prawda i szczerość wobec innych i siebie...

O zakupie tej książki zdecydowało jedno zdanie na obwolucie: „Zastanawiasz się czasem, jakim cudem życie nieustannie cię pochłania, mimo że rzadko przytrafia ci się coś naprawdę wyjątkowego?”
Pozornie to zachęta do życia w opozycji do buddyjskiego „żyj tu i teraz”, rób na 100% każdą nawet błahą czynność. Każdy z nas przecież marzy(ł?), że zostanie, zrobi, osiągnie coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ironia, absurd, zabawne porównania - niopanowany chichot w trakcie lektury gwarantowany. Pierwsza warstwa książki to rzecz czysto estetyczna - autor bawi się słowem, dialogami, absurdalnymi scenkami, a czytelnik razem z nim. Druga warstwa nie rzuca się od razu w oczy, ale gdy uświadomimy sobie, że rzecz dzieje się w świecie pozaziemskim, a dokładniej w świecie samobójców - już robi się poważniej. Okazuje się, że samobójcy, uciekając z różnych powodów od życia ziemskiego trafiają w niemal identyczne życie pozaziemskie, gdzie jednak czas płynie nieznośnie wolno, nic się nie dzieje i nawet laski jakieś byle jakie - podziurawione kulami albo z pociętymi żyłami.
Książka tytułem nawiązuje do tego opowiadania o samobójcach, jednak znajdują się w niej także inne opowieści, np. o 3 kumplach, którzy naprzemian dostawali fiksacji i podejrzewali o niecne wpływy swojego kolegę, który zmarł tragicznie w czasach szkolnych.

Ironia, absurd, zabawne porównania - niopanowany chichot w trakcie lektury gwarantowany. Pierwsza warstwa książki to rzecz czysto estetyczna - autor bawi się słowem, dialogami, absurdalnymi scenkami, a czytelnik razem z nim. Druga warstwa nie rzuca się od razu w oczy, ale gdy uświadomimy sobie, że rzecz dzieje się w świecie pozaziemskim, a dokładniej w świecie samobójców -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Typ lekkiej, łatwej lektury, książkowa komedia romantyczna, którą łatwo się przyswaja i traktuje z przymrużeniem oka. Ten tytuł, a także "Coś niebieskiego" to ta sama opowieść ale napisana z perspektywy dwóch bohaterek.
Fabuła jest wciągająca i efektowna - poznajemy dwie przyjaciółki od czasów szkolnych, w przededniu ślubu jednej z nich. Dość szybko orientujmy się, że łączące je relacje są toksyczne - jedna z nich to rozpieszczona, przyzwyczajona do otrzymywania wszystkiego co zechce,piękna, zabawna i pełna tupetu, druga - zawsze w cieniu pierwszej, nie tak efektowna, wyważona i spokojna. Ale to właśnie ona godzi się na romans z narzeczonym przyjaciółki i dość długo ukrywa go w tajemnicy.
Dalszy ciąg tej historii jest dość przewidywalny, mimo to rzecz na tyle wciąga, że przeczytałam całość.

W sumie to jestem pod wrażeniem decyzji o rezygnacji z kariery prawniczej i dorobku autorki Emilly Giffin. Pierwsze powieści były ciekawe, wywołały efekt nowości, jedna z historii doczekała się adapacji filmowej.Jednak lektura kolejnych jej książek to gwarantowane dejawu. Powtarzalne wątki, podobne rysy psychologiczne i doświadczenia bohaterów, zbliżone problemy, np. wszędzie akcja dzieje się w NY, bohaterki to kobiety ok 30, prawniczki lub fotografki, miłe i sympatyczne, pracowite, jest też wątek miłosny, zdrady małżeńskiej, rywalizacja z inną kobietą.

Typ lekkiej, łatwej lektury, książkowa komedia romantyczna, którą łatwo się przyswaja i traktuje z przymrużeniem oka. Ten tytuł, a także "Coś niebieskiego" to ta sama opowieść ale napisana z perspektywy dwóch bohaterek.
Fabuła jest wciągająca i efektowna - poznajemy dwie przyjaciółki od czasów szkolnych, w przededniu ślubu jednej z nich. Dość szybko orientujmy się, że...

więcej Pokaż mimo to