-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-09-29
2015-12-21
Kto zasługuje na miano człowieka? Czy szacunek jest przynależny każdemu? Dlaczego sami hierarchizujemy ludzi i na jakiej podstawie tego dokonujemy? Naprawdę można mówić o człowieku i istotach im podobnym? Jeśli przestanę chodzić, czy stracę mowę, to będę gorsza?
Dawno po lekturze nie kotłowało mi się w głowie tyle pytań. Trochę mnie to przeraża i przytłacza. Książka wywarła na mnie duże wrażenie. Podziwiam Martina Pistoriusa. Za wszystko.
Dzieciństwo przeżył "normalnie". Nic nie wskazywało na to, że nastoletni wiek zamieni jego życie w dramat. Któregoś dnia poczuł się gorzej, z dnia na dzień tracił możliwość samodzielnego funkcjonowania oraz kontakt z rzeczywistością. W takim stanie spędził kilka lat. Gdy się "obudził" mógł się porozumiewać tylko za pomocą oczu. I tu zaczął się koszmar. On wrócił do świata, ale świat o tym nie wiedział.
W tym stanie spędził kilka lat. Nie raz był traktowany gorzej niż śmieć. Opluwany słowami, gnębiony lubieżnymi czynami, opuszczony. Nie poddał się.
Dzięki jednej z rehabilitantek wracał do świata żywych. Małymi kroczkami rozwijał umiejętność porozumiewania się. Nie było to łatwe. Ale serce rośnie czytając o sukcesie jaki osiągnął.
Czasem nie potrafimy się podnieść po ciosie, łatwiej się wycofać, uskarżać się na swój ból. A ja cenię bohaterów, ludzi którzy nie znają słowa klęska. Płaczę ze wzruszenia i kocham takie emocje. Trzymam kciuki za Martina. Bo to CZŁOWIEK jakich mało.
Kto zasługuje na miano człowieka? Czy szacunek jest przynależny każdemu? Dlaczego sami hierarchizujemy ludzi i na jakiej podstawie tego dokonujemy? Naprawdę można mówić o człowieku i istotach im podobnym? Jeśli przestanę chodzić, czy stracę mowę, to będę gorsza?
Dawno po lekturze nie kotłowało mi się w głowie tyle pytań. Trochę mnie to przeraża i przytłacza. Książka...
2015-08-01
czytając ciągle czułam się zdystansowana do tej książki. Sama nie wiem dlaczego. Zarówno fabuła jak i sposób jej podania są odpowiednie. Mnie jednak wzruszyło tylko zakończenie (choć nie jest zaskakujące). Nie jestem osobą zimną, czy pozbawioną uczuć, jednak czytałam lepsze historie z tego gatunku. Mimo to książka bez wątpienia coś w sobie ma.
Porusza ona bardzo trudne kwestie. W tym wypadku to zmaganie się z nieuleczalną chorobą oraz opieka nad "obcym" dzieckiem. To sprawy obecne w naszym otoczeniu. Niestety, choć często mają miejsce w naszym otoczeniu, to traktujemy je tak, jakby działy się gdzieś obok. Nie chcemy mieć z nimi bezpośredniego kontaktu. To dość bolesne, a jednak prawdziwe.
Mara zmaga się z chorobą Huntingtona. Zabiera jej ona panowanie nad emocjami, pamięć, a także władanie własnym ciałem. Kobieta, która do tej pory nieustannie poświęcała się pracy, zajmowała się rodziną i podejmowała się każdego wyzwania, teraz porusza się jak "pijana" przynosząc wstyd otoczeniu i sobie. Dla niej rozwiązanie jest jedno - samobójstwo. Wyznaczyła datę. Ciągle zastanawia się nad decyzją.
Scott przez ostatni rok zajmował się chłopcem, który za kilka dni ma od niego odejść. Swój obowiązek wypełnił wzorowo. Popełnił tylko jeden błąd - pokochał to dziecko całym sercem. Żona skupia się na nienarodzonej córeczce, odejście chłopca to dla niej ulga. Jednak mąż nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Oddałby wszystko, by móc dalej opiekować się Curtisem.
W książce tej najbardziej dotknęła mnie reakcja otoczenia. Jak szybko i łatwo ludzie bliscy, przyjaciele, potrafią odwrócić głowę od zaistniałej sytuacji. Zamiast wsparcia odchodzą, w najlepszym przypadku oddalają się z przeświadczeniem, iż ta "sprawa" ich nie dotyczy. W taki sposób Mara traci grono znajomych. Ludzie wolą o niej zapomnieć niż patrzeć jak wyniszcza ją choroba. Od Scotta oddala się osoba najbliższa - żona. Rodzina biologiczna jest dla niej najważniejsza. Nie potrzebuje do szczęścia obcego chłopca, nie chce zrozumieć, iż mąż może go kochać.
To książka o problemach, które mogą dotknąć każdego. O trudnych decyzjach, które ciężko jest podjąć. Nie jest to idealne dzieło literackie, jednak warto po nie sięgnąć. Może komuś otworzy oczy.
czytając ciągle czułam się zdystansowana do tej książki. Sama nie wiem dlaczego. Zarówno fabuła jak i sposób jej podania są odpowiednie. Mnie jednak wzruszyło tylko zakończenie (choć nie jest zaskakujące). Nie jestem osobą zimną, czy pozbawioną uczuć, jednak czytałam lepsze historie z tego gatunku. Mimo to książka bez wątpienia coś w sobie ma.
Porusza ona bardzo trudne...
2015-12-23
Większość książki przeczytałam szybko. Po prostu mnie wciągnęła. Przyznaję, iż końcówka nieco mi się dłużyła. Jak na szumne zapowiedzi i gorąco zachęcające reklamy to "Dziewczyna z pociągu" szału nie robi. Historia jakich wiele. Mimo wszystko towarzyszyły mi przy niej pozytywne emocje.
Krótko mówiąc mamy tu do czynienia ze zniknięciem młodej kobiety - Megan. Kluczową rolę odgrywa Rachel - kobieta podróżująca pociągiem. Jest alkoholiczką, rzadko trzeźwo patrzy na świat. Jednak lubi obserwować, zwłaszcza dom młodej pary - Megan i Scotta. Z okien pociągu widzi zdradę. Na rauszu postanawia powiedzieć o niej mężowi. I tu zaczyna się historia. Rachel była na tyle pijana, że niczego nie pamięta. Z wyprawy wraca zakrwawiona, w tym samym momencie Megan znika. Kto? Jak? Dlaczego? Trzeba przeczytać.
Lubię historie przedstawiane z różnych perspektyw. A tu takowe mamy. Co za tym idzie, często zmieniają się nam rozwiązania sytuacji. Bohaterowie mają swoje charaktery, niepowtarzalne, choć nieco nudne (irytujące).
Akcja cały czas posuwa się do przodu. Przez co książkę momentami trudno odłożyć.
Przeczytałam. Podejrzewam, że raczej szybko zapomnę. Nie jest to historia, która długo siedzi w pamięci. Ale sprawiła mi przyjemność, a to też ważne. W wolnej chwili można po nią sięgnąć.
Większość książki przeczytałam szybko. Po prostu mnie wciągnęła. Przyznaję, iż końcówka nieco mi się dłużyła. Jak na szumne zapowiedzi i gorąco zachęcające reklamy to "Dziewczyna z pociągu" szału nie robi. Historia jakich wiele. Mimo wszystko towarzyszyły mi przy niej pozytywne emocje.
Krótko mówiąc mamy tu do czynienia ze zniknięciem młodej kobiety - Megan. Kluczową rolę...
2015-12-20
Czuję się rozczarowana, nie tego się spodziewałam po Kingu. Nie chodzi tu wcale o formę, gdyż opowiadania zwykle mi odpowiadają. To taka krótka forma, która zwykle wciąga. Każde kolejne powinno zachęcać do lektury pozostałych. W tym przypadku niestety tak nie było.
Niektóre z historii wydały mi się marną namiastką wielkich powieści ("130. kilometr", "Letni grom"). Nie było w nich takiego napięcia, ani takich emocji jak w pierwowzorach. Jednak nie one były najgorsze. Znalazłam bowiem takie "perełki", po których zaniemówiłam. Jak taki autor mógł to napisać?! Opowiadanie o kobiecie, która umiera w sklepie ("Premium harmony") bije wszystko na głowę. Naprawdę warto o takich rzeczach pisać? Bo czytać, w moim przekonaniu, nie warto.
Nigdy nie lubiłam poezji. Może nie zawsze ją rozumiem. Bez wątpienia bardziej pociągają mnie epika i dramat. King mnie w tym utwierdził. Jego utwory (z gatunku liryki) zamieszczone w tym tomie dla mnie są beznadziejne. Nie rozumiem ich i nie mam zamiaru się w nie zagłębiać. Błądzić jest rzeczą ludzką. Nawet King ma do tego prawo.
Nie twierdzę, iż wszystko w tej książce jest słabe. Kilka tekstów coś w sobie ma. "Wydma" była interesująca, "Zielony bożek cierpienia" ma w sobie to coś. Ale dla mnie to za mało. Nie tego oczekuję po pisarzu, którego twórczość kocham za napięcie i nastrój grozy, który tworzy.
Czekam na kolejne książki Kinga, nie chcę wątpić w jego twórczość. Mam tylko nadzieję, że będę mogła nazywać je dziełami, a nie słabą literaturą. Chciałabym ujrzeć powrót Mistrza, bo wiem, że ten autor na to miano mimo wszystko zasługuje.
Czuję się rozczarowana, nie tego się spodziewałam po Kingu. Nie chodzi tu wcale o formę, gdyż opowiadania zwykle mi odpowiadają. To taka krótka forma, która zwykle wciąga. Każde kolejne powinno zachęcać do lektury pozostałych. W tym przypadku niestety tak nie było.
Niektóre z historii wydały mi się marną namiastką wielkich powieści ("130. kilometr", "Letni grom"). Nie było...
2015-12-04
Kocham książki, które zamiast przemawiać do rozumu trafiają prosto w serce.
Jestem wzruszona, oczarowana i skupiona. Nie jest to książka łatwa, taka o której zapomnę tuż po przeczytaniu. Za dużo nad nią myślałam, za bardzo zżyłam się z bohaterami. Choć nie raz łza zakręciła się w oku, a niezrozumienie kłuło serce, to czuję, iż potrzebuję także takich emocji.
Książka opowiada o czasach II wojny światowej. Jej narratorem jest Śmierć, a główną bohaterką dziewczynka o imieniu Liesel. Doświadczona przez los (widzi śmierć brata, cierpienia Żydów; wie czym są strach i głód), czuje nieodparty pociąg ku książką. Otoczona ich stosami nie potrafię sobie wyobrazić życia bez nich. Także dla Liesel stają się one bardzo ważne. Dzięki obcowaniu z nimi uczy się czytać, wzmacnia relacje z ludźmi, a także w końcu tworzy dzieło swojego życia.
Jednak nie chcę tu pisać o samej fabule, bo nie warto odbierać przyjemności przyszłym czytelnikom. Zaskakuje tu sam sposób relacji. O wojnie wiemy tyle, że się toczy. Z jednej strony odznacza swe piętno na życiu bohaterów, z drugiej prowadzą oni zwyczajne, dziecięce życie. Jednak kiedy już wkracza na karty powieści swym złem zalewa wszystko.
Podział ludzi na lepszych i gorszych, cielesne kary za okazywanie dobra i współczucia, ratowanie życia grożące własną śmiercią. Miłość radość, młodość, zło, bieda, dyskryminacja, śmierć. Dla tych powodów trzeba tę książkę przeczytać. A w czasie lektury towarzyszyć Wam będą uśmiech i słone łzy.
"Ludzie ludziom zgotowali ten los". To jest najbardziej przerażające.
Kocham książki, które zamiast przemawiać do rozumu trafiają prosto w serce.
Jestem wzruszona, oczarowana i skupiona. Nie jest to książka łatwa, taka o której zapomnę tuż po przeczytaniu. Za dużo nad nią myślałam, za bardzo zżyłam się z bohaterami. Choć nie raz łza zakręciła się w oku, a niezrozumienie kłuło serce, to czuję, iż potrzebuję także takich emocji.
Książka...
2015-10-18
Wielką fanką trylogii nie jestem, nie uważam, iż to wybitna literatura. Nie utożsamiam się z bohaterami, nie marzę o tym, by i mi przydarzył się podobny romans. Ale też specjalnie jej nie krytykowałam. Traktowałam jako odskocznię, coś na "odmóżdżenie". Z "Grey" jest o wiele gorzej.
Czytałam ponad dwa tygodnie, codziennie kilka stron. Nie wciągnęła mnie, wszystko w końcu było oczywiste. Fajnie, że on powoli odkrywa, iż kocha ją. Tylko to taki odgrzewany kotlet, wg mnie już trochę nieświeży. Spójrzmy prawdzie w oczy - autorka chce jeszcze trochę na tej historii zarobić.
Sam Grey jest momentami niesmaczny (słownictwo). Zadufany w sobie egoista, ma problemy, o których podłożu w tej części mało się dowiadujemy. W tym wypadku dla mnie to nie wyśniony książę na białym koniu, a raczej jaskiniowiec (za kłaki i do jaskini).
Nie jestem zachwycona, nawet nie jestem zadowolona. Przy tym jednak nie czuję się rozczarowana, bo tego się spodziewałam. I chociaż nisko oceniam tę książkę, to pewnie sięgnę także po kontynuację. Warto bowiem krytykować coś co się pozna, a nie w ciemno wyśmiewać innych. Samych czytelników nie skrytykuję nigdy. Bo nie ważne co się czyta, ale satysfakcjonujące jest już to, że sięga się po jakąkolwiek książkę.
Tej lektury nie polecam, ale może choć ona będzie początkiem jakże pięknej przygody z literaturą :)
Wielką fanką trylogii nie jestem, nie uważam, iż to wybitna literatura. Nie utożsamiam się z bohaterami, nie marzę o tym, by i mi przydarzył się podobny romans. Ale też specjalnie jej nie krytykowałam. Traktowałam jako odskocznię, coś na "odmóżdżenie". Z "Grey" jest o wiele gorzej.
Czytałam ponad dwa tygodnie, codziennie kilka stron. Nie wciągnęła mnie, wszystko w końcu...
2015-09-12
Jedna z tych książek, które czytamy szybko, ale w pamięci pozostają na dłużej. To historia o dziecku, które przez swą determinację i siłę, dostaje szansę na lepsze życie.
Waris dzieciństwo spędziła w Somalii, choć to chyba złe określenie tego czasu. Od najmłodszych lat pracowała, zajmowała się dziećmi. Poddana barbarzyńskiemu zabiegowi, w wieku pięciu lat była skazana na potworne męki. Mimo to czas ten wspomina z tęsknotą, w drobnych rzeczach czy czynnościach widzi szczęcie. Trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach ludzie mogą żyć w tak odmienny sposób.
Warto przeczytać tę lekturę, zastanowić się nad tym jak żyją ludzie w biednych krajach. A także pomyśleć chwilę o tym, jak sami żyjemy. Czasem w natłoku zadań i pilnych spotkań zapominamy o tym co najważniejsze - rodzinie, bliskich nam ludziach.
Można dążyć do celu drogą czystą. Bez przepychanek i zbędnego blichtru. To także warto mieć na uwadze. Waris miała szczęście, a także szczere intencje. Osiągnęła wiele, własną pracą i wytrwałością. O takich ludziach chce się czytać.
Jedna z tych książek, które czytamy szybko, ale w pamięci pozostają na dłużej. To historia o dziecku, które przez swą determinację i siłę, dostaje szansę na lepsze życie.
Waris dzieciństwo spędziła w Somalii, choć to chyba złe określenie tego czasu. Od najmłodszych lat pracowała, zajmowała się dziećmi. Poddana barbarzyńskiemu zabiegowi, w wieku pięciu lat była skazana na...
2015-09-03
Mimo wielkiego szumu i tzw. "krakania" książka nie jest przereklamowana. Przyznaję, iż nie pamiętam dokładnie serii Millenium. Wiem, że podczas jej czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji. W napięciu pochłaniałam kolejne części. Pod tym względem "Co nas nie zabije" nie różni się od trylogii.
Zacznę od tego co mi się nie podobało. Przyznaję, iż długie dialogi (lub opisy autora) dotyczące kwestii informatycznych przytłaczały mnie. Tak samo czasem gubiłam się w opisach nielegalnych działań różnych instytucji. Tego wszystkiego było po prostu za dużo, zwłaszcza dla kogoś kto się na tym nie zna.
Zabrakło mi tu także Lisbeth Salander. Co prawda w całej opisywanej sprawie odegrała kluczową rolę, jednak czułam niedosyt.
Plusem są postacie. Mikael Blomkvist oraz wyżej wymieniona hakerka są tacy, jakich ich zapamiętałam. Po latach spotkałam starych znajomych, którzy nie zmienili się ani trochę. Podobało mi się także opisywanie innych postaci. Widziałam ich zachowania zarówno z pozycji obserwatora jak i odczytywałam myśli kotłujące się w głowach. Ciekawie jest patrzeć na coś z dystansu, by po chwili wejść w czyjąś skórę.
Samej akcji nie będę tu opisywać, ponieważ uważam, że trzeba to przeczytać. Koniec i kropka. Jednak mogę zachęcić pisząc o autyzmie. Istotną bowiem rolę odgrywa tu chłopiec cierpiący na tę chorobę. Bardzo rzeczowo i ciekawie opisano różne przypadki rozwoju tej choroby. Sceny, w których obecny jest August, wzruszają. Choć finał wydaje się oczywisty, to w napięciu śledzimy postępy dziecka.
Camilla - postać piękna i zabójcza. Dosłownie. Mistrzyni manipulacji, intrygi. Skłania ludzi do popełniania samobójstw i morderstw. Kim jest? Trzeba przeczytać, aby się dowiedzieć...
Książka ot tak po prostu - fajna. Nie oceniajcie jej po okładce, czy po autorze. mimo fali krytyki wybroniła się. Polecam.
Mimo wielkiego szumu i tzw. "krakania" książka nie jest przereklamowana. Przyznaję, iż nie pamiętam dokładnie serii Millenium. Wiem, że podczas jej czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji. W napięciu pochłaniałam kolejne części. Pod tym względem "Co nas nie zabije" nie różni się od trylogii.
Zacznę od tego co mi się nie podobało. Przyznaję, iż długie dialogi (lub opisy...
2015-08-10
O dziwo odbieram tę książkę pozytywnie. Mimo nieprzychylnych opinii. Nawet fakt, iż od początku wiedziałam kto był mordercą, nie zniechęcił mnie. To taka szybka lektura, potrafi wciągnąć, nie wymaga też szczególnego skupienia. Z pewnością jeszcze sięgnę po twórczość autorki.
Sama fabuła od początku do końca jest znana lub bardzo przewidywalna. Zmienia się tylko punkt widzenia, ukazywany z perspektywy wszystkich postaci. Choć wypowiada się sam narrator, to łatwo wyczuć emocje i uczucia bohaterów. A ci ostatni są ciekawie wykreowani. Różne charaktery i statusy społeczne spotykają się na jednej płaszczyźnie. Ich dostosowywanie się do sytuacji irytuje, bawi, wzrusza.
Kamila to niewidoma nastolatka. Denerwuje czytelnika od pierwszych zdań. Potrafi być złośliwa, bezczelna, kłamie w żywe oczy. Po złych doświadczeniach z ojcem (dyktator nie znoszący sprzeciwu) nie potrafi zaufać. Do chwili pojawienia się Daniela. "Pilnuj mnie". Te słowa mówią wszystko. Bariera pękła, a Kamyk po prostu zaufał.
Daniel Koch do tej chwili był bardziej zaangażowany w pracę niż w życie osobiste. Nie angażował się. W sytuacji związanej z Kamilą czuje się zagubiony, zły. Czas odwraca sytuację. Mężczyzna szczerze martwi się o dziewczynkę, buduje z nią silną relację. Momenty ich przemiany mogą wzruszyć.
Nie jest to mistrzowski kryminał, czy thriller. To dość dobra książka. Trzeba podejść do niej z dystansem. Nie wszystko musi być traktowane dosłownie. A wówczas lektura będzie przyjemniejsza.
O dziwo odbieram tę książkę pozytywnie. Mimo nieprzychylnych opinii. Nawet fakt, iż od początku wiedziałam kto był mordercą, nie zniechęcił mnie. To taka szybka lektura, potrafi wciągnąć, nie wymaga też szczególnego skupienia. Z pewnością jeszcze sięgnę po twórczość autorki.
Sama fabuła od początku do końca jest znana lub bardzo przewidywalna. Zmienia się tylko punkt...
2015-07-27
Sama do końca nie wiem, jak ocenić tę pozycję. Z jednej strony nie jest to wybitne dzieło w swoim gatunku. Z drugiej jednak mam ochotę sięgnąć po inne pozycje tego autora (choć niekoniecznie od razu).
Dużym plusem są tu postaci. Większość z nich to policjanci, jednak nie brak tu cywili. Każda z nich jest starannie dopracowana, barwna. Charakter, temperament, nieprzewidywalność. Za maską zwykłych ludzi skrywają różne tajemnice. Niestety, według mnie czasem za dużo mówią. I to dosłownie. Opowiadają historie swego życia, przeplatane różnymi powiastkami i mitami. Momentami nudziły mnie one. Choć zapewne to będzie cecha powieści Jo Nesebo.
Sama akcja także budzi wątpliwości. Chodzi tu o wytropienie mordercy i gwałciciela młodych kobiet. Zbrodnia - typowa, a tropienie przestępcy - przewidywalne. Wiadomo kto odegra kluczowe role, a nawet można domyślić się winnego.
Trudno mi nawet napisać coś konkretniejszego o tej pozycji. Zapewne sięgnę po kontynuację cyklu. Jednak raczej będzie to przypadkowe spotkanie niż celowe poszukiwanie książki. Jestem rozczarowana, bo nie tego się spodziewałam po fenomenie autora.
Sama do końca nie wiem, jak ocenić tę pozycję. Z jednej strony nie jest to wybitne dzieło w swoim gatunku. Z drugiej jednak mam ochotę sięgnąć po inne pozycje tego autora (choć niekoniecznie od razu).
Dużym plusem są tu postaci. Większość z nich to policjanci, jednak nie brak tu cywili. Każda z nich jest starannie dopracowana, barwna. Charakter, temperament,...
2015-07-19
Książka ta wzbudza wiele emocji, nie można przejść obok tej historii obojętnie. Takie lektury skłaniają mnie do refleksji, chwili zadumy nad społeczeństwem, które mnie otacza. Trzeba bowiem stwierdzić, iż takich sytuacji jest wiele, a kończą się one naprawdę różnie.
Casey Watson wraz z mężem podejmuje się stworzenia tymczasowej rodziny zastępczej. Zadanie samo w sobie niełatwe, a tu spotykamy jeszcze utrudnienia. Mają zajmować się trudnymi przypadkami, dziećmi, które przeszły już niewyobrażalnie dużo w swoim krótkim życiu. Takim sposobem pod ich dach trafia Justin.
Przerażają już pierwsze strony tej książki, gdzie dowiadujemy się, iż chłopiec w wieku pięciu lat podpalił swój dom. Następnie wszystko szło lawinowo. Przez kolejne lata był w dwudziestu rodzinach zastępczych (tudzież innych placówkach tego typu). Był agresywny, nie miał znajomych, nie panował nad emocjami. Wielkie wyzwanie dla Casey i jej rodziny. Czy mu sprostali? Zachęcam do lektury.
Trzeba się tu przygotować na szokujące opowieści chłopca, wzruszające reakcje opiekunki. I cały czas nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co takiego musi się stać, aby odrzucić własne dziecko. Justin wiedział czym jest głód, ból, przemoc fizyczna i psychiczna, nie uciekł przed molestowaniem. Rodzona matka przyczyniała się do tego wszystkiego, jakby świadomie i powoli pragnęła zgładzić syna. Nie kochała go, o czym nie raz mówiła wprost. Momentami wydaje się, iż chciałaby go zniszczyć. Dla mnie nie ma wytłumaczenia, odpowiednich argumentów. Takie rzeczy nie mogą się dziać!
W takich sytuacjach jedyne co pozostaje to nadzieja. Sercem wspierałam tego chłopca, tak mądrego i dojrzałego w całej tej sytuacji. Czy udało się mu pomóc? Jaki był jego los? Przeczytajcie.
Książka ta wzbudza wiele emocji, nie można przejść obok tej historii obojętnie. Takie lektury skłaniają mnie do refleksji, chwili zadumy nad społeczeństwem, które mnie otacza. Trzeba bowiem stwierdzić, iż takich sytuacji jest wiele, a kończą się one naprawdę różnie.
Casey Watson wraz z mężem podejmuje się stworzenia tymczasowej rodziny zastępczej. Zadanie samo w sobie...
2015-07-15
Książkę przeczytałam jednym tchem. Potrafiła mnie zainteresować , a także przenieść mnie do opisywanych wydarzeń. To bardzo dobrze napisana historia. Jednak ciut słabsza od "Cienia wiatru".
Wracają postaci, które pokochałam w poprzedniej części. Daniel Sempere znów daje się wplątać w podejrzaną historię. Nie potrafi sobie odpuścić, gryzie go to, czego nie wie. W tym wypadku wszystko rozbija się o postać Fermina. Przez swój upór i troskę Daniel poznaje przeszłość swego przyjaciela. Większa część książki to właśnie ta historia. Krok po kroku Fermin opowiada o swych losach i kłopotach. I chociaż sam ten monolog wciąga, to brak mi tu tajemnicy.
To nie ta sama postać jak poprzednie książki cyklu. Nie ma tajemnicy, którą można by rozwikłać. Główny bohater stracił swą werwę i pomysłowość. Przytłoczony problemami jest małomówny i skryty. Cały czas zastanawiałam się gdzie jest Fermin, którego tak lubiłam.
Reasumując trochę się rozczarowałam, bo nie tego się spodziewałam. Z drugiej strony książkę czytało mi się bardzo dobrze i przyjemnie. Zapewne jeszcze nie raz do niej powrócę. A puki co czekam na więcej...
Książkę przeczytałam jednym tchem. Potrafiła mnie zainteresować , a także przenieść mnie do opisywanych wydarzeń. To bardzo dobrze napisana historia. Jednak ciut słabsza od "Cienia wiatru".
Wracają postaci, które pokochałam w poprzedniej części. Daniel Sempere znów daje się wplątać w podejrzaną historię. Nie potrafi sobie odpuścić, gryzie go to, czego nie wie. W tym wypadku...
2015-07-13
Zafon nie rozczaruje nikogo, bo każdy wie czego się po nim spodziewać. Jego twórczość to interesująca fabuła, ciekawe postacie i mieszanina różnych gatunków. Łączy to wszystko ze smakiem i w rezultacie mamy takie utwory jak "Gra anioła".
Książka wciąga, zachęca do poznania dalszych losów bohaterów. W tym wypadku mówimy głównie o pisarzu, Davidzie Martinie. Przyznaję, iż postać ta nie do końca przypadła mi do gustu. To pisarz, którego ludzie chętnie czytają, gdy nie pisze pod swoim nazwiskiem. Talent, któremu zawsze wiatr w oczy wieje. Realizuje się tylko przez pisanie na zlecenie, a jedno z nich odmienia jego życie. Przez nie w jego otoczeniu zaczynają ginąć ludzie, nawet ci, których uważał za najbliższych. On sam zwykle stwarza pozę aroganckiego, uciekającego od ludzi. To młody mężczyzna, a życie już go przytłacza. Mimo władczych predyspozycji zwykle to on jest czyjąś marionetką.
Dużo bardziej sympatią obdarzam postać Isabelli. Ta młoda kobieta to wulkan energii, dobre serce i doza szaleństwa. Taki osoby się lubi, kibicuje się im w drodze do szczęścia. Nie traci werwy i rezolutności, niejednokrotnie przemawia Davidowi do rozumu. Może to banalne, ale to ona zdobyła moje serce w tej książce.
Jest tu tajemnica przeszłości, zbrodnia i miłość (do ludzi i książek). Nie zawsze można się odciąć od przeszłości i zacząć życie w nowej skórze. Czasem nawet szereg zbrodni nie uchroni przed pozostaniem anonimowym. Z przyjemnością czytałam kolejne strony. Łykałam tę sensację, kryminał, thriller i romans w jednym. To naprawdę przyjemna lektura, choć dla mnie ma jeden minus.
Postać Andreasa Corelliego jakoś nie przemówiła do mnie. Według mnie rozbija on realizm tej książki. Tu fantastyka bierze górę. Wiecznie młody, zlecający dziwne zadania, niosący za sobą śmierć. Wolę postaci z krwi i kości od niewyjaśnionych istot (jeśli chodzi o ten cykl powieści Zafona).
Książkę gorąco polecam. Szybka i przyjemna lektura. Ot, książka na chwilę odpoczynku i relaksu. Warto po nią sięgnąć.
Zafon nie rozczaruje nikogo, bo każdy wie czego się po nim spodziewać. Jego twórczość to interesująca fabuła, ciekawe postacie i mieszanina różnych gatunków. Łączy to wszystko ze smakiem i w rezultacie mamy takie utwory jak "Gra anioła".
Książka wciąga, zachęca do poznania dalszych losów bohaterów. W tym wypadku mówimy głównie o pisarzu, Davidzie Martinie. Przyznaję, iż...
2015-07-05
To jedna z tych lektur, których nigdy nie ma się dość. W moim odczuciu nie ma się tu do czego przyczepić. Idealna lektura na wakacje. Z jednej strony pozwala się odprężyć, z drugiej wciąga bez pamięci.
Czyta się ją bez żadnego przymusu, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Postaci mają bardzo różnorodne charaktery oraz sposób bycia. Dzielą się nie tylko na dobrych i złych, ale także obserwujemy tu cały wachlarz osobowości. Pisarz żyjący obsesją przeszłości, młody chłopak pragnący rozwiązać zagadkę pewnej książki, bezdomny powalający inteligencją, erudycją i umiejętnością manipulacji, policjant mający na bakier z prawem (choć to skromnie powiedziane). Jednak to nie wszystko, bo powieść ta bazuje nie tylko na bohaterach. Także w samej akcji każdy znajdzie coś dla siebie. Jest miłość, zbrodnia, ucieczka, poszukiwanie szczęścia i zemsty. Bogaty repertuar, który wcale nie wiąże się z przesytem.
Każdy kto lubi tajemnice, historie miłosne zabarwione zbrodnią i różne wątki kryminalne nie pożałuje tej lektury. Ja już sięgam po kolejne części.
To jedna z tych lektur, których nigdy nie ma się dość. W moim odczuciu nie ma się tu do czego przyczepić. Idealna lektura na wakacje. Z jednej strony pozwala się odprężyć, z drugiej wciąga bez pamięci.
Czyta się ją bez żadnego przymusu, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Postaci mają bardzo różnorodne charaktery oraz sposób bycia. Dzielą się nie tylko na dobrych i złych,...
2015-06-25
Nie jest to książka, którą czyta się dla relaksu. Zaintrygowana tytułem sięgnęłam po nią. Chyba trochę żałuję czasu poświęconego na jej lekturę.
Dom ciszy należy do Fatmy. Staruszkę odwiedza trójka wnucząt. Ona sama mieszka z karłem. Bogata mieszanka postaci. Jednak wszystkie one denerwowały mnie w takim samym stopniu. Dorośli, ale nie samodzielni. Całe życie od kogoś uzależnieni. Gonią za uczuciem, przyjaźnią, a czasem tylko za akceptacją. Przy tym wzajemnie darzą się raczej niechęcią, niekiedy tolerują się na wzajem. Można by opisać każdego z osobna, ale nie wydaje mi się to konieczne. W rzeczywistości bowiem żadna z tych postaci nie zasługuje na sympatię, a niekiedy nawet na najmniejszą uwagę.
Dom ciszy nieustannie krzyczy myślami swoich mieszkańców. Widzą oni błędy innych, ich głupotę i naiwność. Klapki na oczach nie pozwalają im widzieć własnych postaw. Ich pomysły na życie są pozbawione realizmu, jakby sami nie dorośli do bycia samodzielnym.
Czasem miałam nadzieję na jakiś nagły zwrot akcji, sytuację która odmieni ich los. W pewnym sensie nastąpiła ona na końcu, ale nie zdradzę sekretu. Głównie niestety lektura ta dłużyła mi się, trochę mnie męczyła, irytowała. Może po prostu nie przywykłam do takiego stylu. Mimo wszystko nie mówię "nie" innym pozycją tego autora. Ale to już chyba w dalszej przyszłości.
Nie jest to książka, którą czyta się dla relaksu. Zaintrygowana tytułem sięgnęłam po nią. Chyba trochę żałuję czasu poświęconego na jej lekturę.
Dom ciszy należy do Fatmy. Staruszkę odwiedza trójka wnucząt. Ona sama mieszka z karłem. Bogata mieszanka postaci. Jednak wszystkie one denerwowały mnie w takim samym stopniu. Dorośli, ale nie samodzielni. Całe życie od kogoś...
2015-06-15
Są książki, na których pojawienie się czekam z niecierpliwością. Ta była jedną z nich. Z bólem przyznaję, że troszkę mnie rozczarowała. Jednak nie fabułą, czy budowaniem napięcia. Po prostu, w mojej ocenie nie dorównała pierwszej książce z tej serii - "Pan Mercedes". Cóż, żaden autor nie dogodzi wszystkim czytelnikom.
Pomysł na treść był bardzo dobry. Przemyślany, rozłożony w czasie i bardzo realny. Ludźmi bowiem władają różne obsesje, niestety niejednokrotnie prowadzące do przestępstw. Tak jest także z głównym bohaterem książki - Morrisem Bellamy. Jako młody chłopak zagłębiał się w dzieła Johna Rothsteina. Główna postać tego twórcy stała się jego "bogiem", nie mógł pogodzić się z zakończeniem losów bohatera. Chcąc zdobyć od autora jego nieopublikowane notesy nie zawahał się przed kilkoma morderstwami. Łup swój ukrył. Trafia na wiele lat do więzienia, paradoksalnie za zupełnie inne przestępstwo. Jego życie skupione jest tylko na jednym celu - odczytać ukryte notesy. Postać ta ma klapki na oczach, jest brutalna i bezwzględna. Przez swą obsesję bardzo przewidywalna.
W kilku słowach wypada także wspomnieć o Peter. "Pan Mercedes" wjechał także w jego ojca, ten został poważnie ranny. Młody bohater jest nad wiek dojrzały, a nawet rzekłabym, iż dorosły. To on znajduje notatniki i pieniądze. Tymi drugimi ratuje trudną sytuację rodzinną, choć robi to anonimowo. Sam także podziwia twórczość Johna Rothsteina. Poznaje jego dalszą twórczość, także jest nim zafascynowany. Jednak odróżnia dobro od zła, walczy o rodzinę.
Postaci te są naprawdę dobrze przemyślane, jednak brak mi tu udziału niezwykłej trójki, którą szczerze polubiłam w pierwszej części. Hodges i spółka i tu mają swój udział, ale jak dla mnie stanowczo za mały.
Mimo małego rozczarowania szczerze polecam tę lekturę, zwłaszcza na deszczowe dni. Wciąga, więc warto mieć trochę czasu na jej spokojne przeczytanie. Historia miesza się tu z rzeczywistością, postaci balansują na granicy miłości do literatury a fanatycznej obsesji. Jak skończą się te fascynacje? Co czeka bohaterów? A notatniki? Raz jeszcze zachęcam do bardzo przyjemnej lektury.
A na koniec najważniejsze: "Tymczasem Zabójca z Mercedesa wciąż żyje...". I jak tu nie kochać Kinga. Z niecierpliwością czekam na więcej.
Są książki, na których pojawienie się czekam z niecierpliwością. Ta była jedną z nich. Z bólem przyznaję, że troszkę mnie rozczarowała. Jednak nie fabułą, czy budowaniem napięcia. Po prostu, w mojej ocenie nie dorównała pierwszej książce z tej serii - "Pan Mercedes". Cóż, żaden autor nie dogodzi wszystkim czytelnikom.
Pomysł na treść był bardzo dobry. Przemyślany, rozłożony...
2015-05-27
Są książki przez które uwielbiam prozę Kinga, ta pozycja nie zasili tego grona. Jednak czyta się ją szybko i z zaciekawieniem. To trochę odskocznia od tego, do czego przyzwyczaiłam się u tego autora.
W tym wypadku grozę budzą realne zachowania ludzi, to do czego doprowadzili swoim działaniem. Nie ma tu niezwykłych zjawisk czy sytuacji. Grozę budzi wizja naszego świata, wcale nie tak odległego w czasie. 2025 rok to podział ludzkości na tych, którzy się ustawili oraz na biedotę. Ci ostatni pieniądze mogą zdobyć tylko biorąc udział w grach. Emitowane są przez jedną stację, ot rozrywka dla mas. Przeraża tylko wynik tych gier - osoby biorące w nich udział zwykle umierają na antenie.
Ben Richards to główny bohater, bierze udział w najbardziej brutalnym widowisku. Ucieka przed bezwzględnymi zabójcami, każda godzina życia to pieniądze dla jego rodziny. Trochę to dziwna postać. Z jednej strony chce mieć rodzinę, dbać o nią. Ale nie ugryzie się w język, traci pracę lądując z wilczym biletem. Inteligentny i bystry, jednak za często polega na innych. Potrafi być bezwzględny. Z zainteresowaniem śledziłam jego ucieczkę.
Czytając takie pozycje, zastanawiam się do czego zmierza nasz świat. Stajemy się coraz bardziej bezwzględni, lubimy patrzeć na nieszczęście innych. King chyba jest naprawdę dobrym obserwatorem. Potrafił w tym miejscu wyciągnąć nasze najciemniejsze strony, spotęgował je. Oby tylko to na zawsze pozostało fikcją literacką.
Są książki przez które uwielbiam prozę Kinga, ta pozycja nie zasili tego grona. Jednak czyta się ją szybko i z zaciekawieniem. To trochę odskocznia od tego, do czego przyzwyczaiłam się u tego autora.
W tym wypadku grozę budzą realne zachowania ludzi, to do czego doprowadzili swoim działaniem. Nie ma tu niezwykłych zjawisk czy sytuacji. Grozę budzi wizja naszego świata,...
2015-05-08
Jest to jedna z takich książek, po które warto sięgnąć. I to nawet niejednokrotnie. Z napięciem czyta się kolejne strony, choć budzi strach to nie można się od niej oderwać. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu. Nowego czytelnika zachęca do innych dzieł autora, a wielbiciela jego twórczości utwierdzi w racji tego zdania.
Postaci są u Kinga jak zwykle najistotniejsze, nadają książce charakteru. Jednak w tym utworze miejsce akcji w najmniejszy stopniu nie schodzi na dalszy plan.
Jack Torrance to postać borykająca się z różnymi problemami. Swego czasu nadużywał alkoholu, choć nie pił od dłuższego czasu, to nie wyzwolił się z sideł nałogu. Ponad to ma skłonności do przemocy. Sfrustrowany życiowymi niepowodzeniami gromadzi w sobie agresję. Jest chodzącą bombą, której wybuch może zniszczyć wszystko wokół. Nie dziwi więc fakt, iż to on jest najbardziej podatny na siły zła.
Jego syn, Danny, ma niespotykane zdolności. Czyta ludziom w myślach, a także widzi różne rzeczy, niektóre z nich dopiero się wydarzą. Jak to nazwał Dick (kucharz hotelu Panorama) chłopiec śni. Jak się okazuje - z bardzo dużą mocą. To postać nad wiek dojrzała, mądrzejsza od własnych rodziców. Nawet on jednak nie jest w stanie pokonać tego, co kryje w sobie hotel.
Panorama to miejsce niezwykłe. Zachwyca swym pięknem, ponadczasowością i widokami, ale z drugiej strony przeraża to, co się kryje w jej wnętrzach. Jest to miejsce budzące drzemiące w ludziach zło. Popełniono tam niejedno morderstwo, a duchy tych wydarzeń są tam stale obecne. Zwierzęta wycięte w żywopłocie są gotowe zabić; kobieta, która zmarła w wannie, chętnie udusiłaby Dannego; ciągle słyszane odgłosy głośnego balu mrożą krew w żyłach.
Książkę tą warto przeczytać. Ta klasyka gatunku wciąga, zachęcając do innych lektur tego autora.
Jest to jedna z takich książek, po które warto sięgnąć. I to nawet niejednokrotnie. Z napięciem czyta się kolejne strony, choć budzi strach to nie można się od niej oderwać. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu. Nowego czytelnika zachęca do innych dzieł autora, a wielbiciela jego twórczości utwierdzi w racji tego zdania.
Postaci są u Kinga jak zwykle...
2015-05-23
Mimo optymistycznego nastawienia i jak najbardziej szczerych chęci, książka ta nie podbiła mojego serca. Sama nie wiem, czego właściwie oczekiwałam. Trudno bowiem opowiadać o tak trudnym przeżyciu jak pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Wielki szacunek za próbę omówienia tej kwestii. Mimo wszystko.
Za dużo było tych nazw leków, które nieustannie łykali bohaterowie. Nie wiem czy tak istotne jest notowanie kolejnych medykamentów, zwłaszcza z perspektywy takiego laika jak ja. Nie rozumiałam też jak to jest, że pacjenci mówią o swoich różnych osobowościach, a lekarze twardo twierdzą, iż coś takiego nie istnieje.
Nie ukrywam, że momentami po prostu się gubiłam. Dany wątek musiałam odczytać raz jeszcze. Po prostu wolę książki bardziej poukładane.
Na pewno jeszcze nie raz sięgną po pozycję tego typu. Sam temat jest niezwykle ciekawy. Wyzwala wiele skrajnych emocji. A zwłaszcza wzbudza strach, bo takie coś spotkać może każdego człowieka. Jednak sięgnę po utwory innych autorów, którzy zetknęli się z chorobą umysłową.
Ta książka trochę rozczarowuje, czasem denerwuje. Ale co najważniejsze uczy. Nigdy nie wiemy jaki będzie nasz los. Warto więc okazywać szacunek wszystkim ludziom, nie zważając na ich chorobę, odmienność.
Mimo optymistycznego nastawienia i jak najbardziej szczerych chęci, książka ta nie podbiła mojego serca. Sama nie wiem, czego właściwie oczekiwałam. Trudno bowiem opowiadać o tak trudnym przeżyciu jak pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Wielki szacunek za próbę omówienia tej kwestii. Mimo wszystko.
Za dużo było tych nazw leków, które nieustannie łykali bohaterowie. Nie wiem...
W ramach wstępu - trochę prywaty. Agatha Christie to pisarka, którą po prostu trzeba znać. To chyba dzięki niej moja przygoda z książkami przerodziła się w długoletni i gorący romans. Jeszcze w czasach licealnych gnałam do biblioteki po kolejne jej powieści. Teraz czas na odświeżenie sobie jej twórczości.
Podkreślić muszę, iż ocenę kryminałów odnoszę tylko do jej twórczości. W porównaniu z innymi twórcami jej literatura dla mnie zawsze będzie na 10. Dlaczego zatem w tym przypadku tylko 6?
Po pierwsze nie domyśliłam się winnego (obawiam się, iż nikomu się to nie uda). Lubię dedukować, iść po nitce do kłębka. W tym wypadku nie za bardzo było to możliwe.
Idąc dalej postaci jakoś mnie nie poruszyły. Wydawały mi się za bardzo mdłe, brak im charakteru. Sam Herkules Poirot nie podźwignie całej książki. Choć bez wątpienia na kartach tej historii jest sobą (zorientowani wiedzą o co chodzi).
Również wątek i motyw nie porwały mnie. Historie osnute miłością, czy chęć wzbogacenia się przez spadek są stare jak świat. A autorka nie raz udowodniła, iż stać ją na dużo więcej.
Mimo tego gorąco polecam tę książkę, jak i każdą inną z dorobku pisarki. Kryminał pozwala się odprężyć, naturalny język ułatwia czytanie. Jest niewiedza, napięcie, chęć rozwiązania tajemnicy.
Bez wątpienia niedługo znów sięgnę po kryminał Pani Christie.
W ramach wstępu - trochę prywaty. Agatha Christie to pisarka, którą po prostu trzeba znać. To chyba dzięki niej moja przygoda z książkami przerodziła się w długoletni i gorący romans. Jeszcze w czasach licealnych gnałam do biblioteki po kolejne jej powieści. Teraz czas na odświeżenie sobie jej twórczości.
więcej Pokaż mimo toPodkreślić muszę, iż ocenę kryminałów odnoszę tylko do jej...