-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2023-05-22
2023-04-24
Wyobraźnia Catherynne Valente nieustannie mi imponuje. Robi wrażenie nieskrępowanej, ale jest też osadzona w bardzo konsekwentnych ramach. "Domostwo błogosławionych" to bujna estetycznie podróż do wyobrażeń o terra incognita sprzed epoki wielkich odkryć geograficznych. W krainie Pentexore napotkamy między innymi blemie z twarzą pośrodku tułowia, gryfy, panoti o wielkich uszach, drzewa owocujące przedmiotami i fontannę nieśmiertelności. Jest to równocześnie pochwała różnorodności i pokojowej koegzystencji, którym przeciwstawiona zostaje misyjna ekspansywność chrześcijaństwa.
Valente sięga do legendy o Janie Prezbiterze, wykorzystuje tradycję apokryfu i relacje orientalistyczne, których historia sięga antyku. W nienachalny sposób portretuje mechanizmy związane ze snuciem opowieści, ich rolę w życiu człowieka i potencjał intertekstualny. I tak w pogoni za podaniami o św. Tomaszu, Jan Prezbiter wyrusza w drogę, której przebieg zgłębić i udokumentować postanawia Hiob von Luzern wspomagany przez Alarica z Rouen. Mamy więc przenikające się relacje osób z kręgu kultury chrześcijańskiej, które są do tego uzupełniane przez nadworną piastunkę tych ziem, a także Hagię: bezgłową kobiecą postać powiązaną bezpośrednio z Janem.
Nigdy nie poznamy całości tej historii. Z czasem trzy księgi transkrybowane gorączkowo przez Hioba zaczynają pleśnieć, co jeszcze bardziej fragmentaryzuje narrację. Zbiór opowieści z jednego z wielu rosnących w Pentexore drzew poznania ulega degradacji. Tym samym zdani jesteśmy na echa już i tak subiektywnej interpretacji wydarzeń, a próby zrozumienia i poznania Orientu przez Okcydent pozostają z góry skazane na porażkę.
"Domostwo błogosławionych" to subwersja mitu o odległej chrześcijańskiej utopii. Za pomocą bujnego pochodu niesamowitych stworzeń Valente eksploruje tematykę zderzenia dążącej do unifikacji ekspansywnej religii ze społeczeństwem wielokulturowym. Podróż Jana będzie dla niego ogromną próbą wiary. Skonfrontuje ona jego definicje herezji, miłości i grzechu z zupełnie obcą mu rzeczywistością. I chociaż przesłanie utworu wybrzmiewa humanistycznie, to świadomość procesów historycznych narzuca autorce pesymizm.
Drugi tom cyklu, 'The Folded World" nie ukazał się póki co po polsku. Kolejna część, "The Spindle of Necessity" na skutek zerwania przez Valente współpracy z Night Shade Books pozostaje w ogóle niewydana. "Domostwo błogosławionych" to jednak mocno samodzielna odsłona serii i jako taka jest warta przeczytania nawet solo. Ma co prawda dość wysoki próg wejścia i szczątkową akcję, ale jej językowe bogactwo i odniesienia kulturowe tworzą prozę, którą można się niespiesznie delektować. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie tłumaczenie Małgorzaty Strzelec. Tak subtelnie stylizowanego i naturalnie brzmiącego przekładu nie spotkałam już od dawna.
Wyobraźnia Catherynne Valente nieustannie mi imponuje. Robi wrażenie nieskrępowanej, ale jest też osadzona w bardzo konsekwentnych ramach. "Domostwo błogosławionych" to bujna estetycznie podróż do wyobrażeń o terra incognita sprzed epoki wielkich odkryć geograficznych. W krainie Pentexore napotkamy między innymi blemie z twarzą pośrodku tułowia, gryfy, panoti o wielkich...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-29
Nie spodziewałam się aż tak solidnej porcji informacji. To naprawdę jest zbiór mało oczywistych ciekawostek, do tego wzbogacony o wskazówki dla turystów skłonnych się z nimi bezpośrednio zaznajomić.
Niesamowite jest to, że mimo swojej wybiórczości, książka ta dała mi wrażenie zapoznania się z szerszym kontekstem kuchni narodowych. Widać tu pewien amerykocentryzm, ale nawet rozdziały o Afryce i Oceanii robią wrażenie. Szkoda, że tak skromnie reprezentowana jest polska kuchnia.
Trafiają się drobne niezręczności w tłumaczeniu, ale Sonia Draga i tak wykonała kawał dobrej roboty. Całość cieszy oko (twarda oprawa, setki barwnych ilustracji) i moim zdaniem świetnie nadaje się na prezent. Jeśli jesteście znudzeni czytaniem o tym, że Francuzi lubią sery, a Kanadyjczycy syrop klonowy, ale chętnie dowiecie się czegoś więcej o mormońskich stypach i starożytnych perskich chłodniach, ta książka jest dla Was.
Nie spodziewałam się aż tak solidnej porcji informacji. To naprawdę jest zbiór mało oczywistych ciekawostek, do tego wzbogacony o wskazówki dla turystów skłonnych się z nimi bezpośrednio zaznajomić.
Niesamowite jest to, że mimo swojej wybiórczości, książka ta dała mi wrażenie zapoznania się z szerszym kontekstem kuchni narodowych. Widać tu pewien amerykocentryzm, ale...
2010-08-02
2023-07-22
Wiele miesięcy zajęło mi przeczytanie tego opasłego tomiszcza, miało przez ten czas zapewnione specjalne miejsce na komodzie.
Na pewno jest to pozycja do rozważenia dla poszukujących polskojęzycznych źródeł na temat włoskiej kultury kulinarnej. Znajdziemy tu nie tylko przepisy (choć nie jest to książka kucharska), ale też mnóstwo informacji związanych z genezą potraw, rodzajami i pochodzeniem składników oraz wpływem kuchni na kulturę i sztukę. Nie pominięto przy tym tematu alkoholi i słodyczy masowej produkcji.
Książka jest ogromna i bogato ilustrowana. Zdarzają się potknięcia: drobne błędy merytoryczne, niejasno przetłumaczone fragmenty i przepisy z niepełną listą składników, ale całość nadal imponuje. To olbrzymie kompendium wiedzy, którego jednakże nie sposób czytać w równym tempie, bo obok fragmentów bardziej gawędziarskich, występuje też mnóstwo tabel, ilustracji i list. Powinno sprawdzić się w przypadku osób, które chcą w swojej kuchni wejść na wyższy poziom, jak i w przypadku odbiorców zainteresowanych śródziemnomorską kulturą kulinarną.
Wiele miesięcy zajęło mi przeczytanie tego opasłego tomiszcza, miało przez ten czas zapewnione specjalne miejsce na komodzie.
Na pewno jest to pozycja do rozważenia dla poszukujących polskojęzycznych źródeł na temat włoskiej kultury kulinarnej. Znajdziemy tu nie tylko przepisy (choć nie jest to książka kucharska), ale też mnóstwo informacji związanych z genezą potraw,...
2023-07-06
"Słowiańskie Boginie Ziół" są ciekawym pomostem między modą na magiczną słowiańszczyznę a literaturą popularnonaukową. Niby mamy tu lekko oniryczną, na wpół baśniową narrację, ale trudno odmówić tej pozycji walorów edukacyjnych. Dostajemy lekko podaną porcję informacji o roli popularnych na ziemiach polskich roślin w folklorze i medycynie ludowej (a w wersji papierowej nie szczędzono przypisów źródłowych).
Książki wysłuchałam w formie audiobooka w interpretacji świetnej Doroty Landowskiej, ale w międzyczasie zerkałam też do wersji papierowej. Oprawa graficzna jest imponująca, daje wrażenie obcowania z odnalezionym po latach zielnikiem wprawnej szeptuchy. Szkoda tylko, że ilustracje nie są dokładniej podpisane.
Problematyczny był dla mnie rozdział z recepturami podanymi bez żadnej dodatkowej adnotacji. Płukanka rozjaśniająca włosy z dziewanny brzmi niewinnie, ale odbiorcy powinni być świadomi ryzyka samoleczenia depresji czy stanów zapalnych dróg rodnych.
"Słowiańskie Boginie Ziół" są ciekawym pomostem między modą na magiczną słowiańszczyznę a literaturą popularnonaukową. Niby mamy tu lekko oniryczną, na wpół baśniową narrację, ale trudno odmówić tej pozycji walorów edukacyjnych. Dostajemy lekko podaną porcję informacji o roli popularnych na ziemiach polskich roślin w folklorze i medycynie ludowej (a w wersji papierowej nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-07
2023-01-28
Barwny korowód postaci, śmiała erotyka, humor i komizm, dogłębny opis chińskich realiów, krytyka gnijącej od nadużyć epoki Mingów ubrana przebiegle w kostium dynastii Song. Wszystko to podane po mistrzowsku w powieści z XVI (!) wieku. Utwór gęsty od treści, niezwykle dojrzały jak na swoją epokę i ważny dla historii literatury światowej.
Barwny korowód postaci, śmiała erotyka, humor i komizm, dogłębny opis chińskich realiów, krytyka gnijącej od nadużyć epoki Mingów ubrana przebiegle w kostium dynastii Song. Wszystko to podane po mistrzowsku w powieści z XVI (!) wieku. Utwór gęsty od treści, niezwykle dojrzały jak na swoją epokę i ważny dla historii literatury światowej.
Pokaż mimo to2023-01-06
2021-12-11
Bardzo nierówny zbiór. Ujmujący kobiecą seksualność w imponująco kompleksowy sposób jak na swoją skromną objętość, lecz miejscami rozczarowujący. Ale też czasem zaskakująco dobry.
od jednego do dziesięciu
Na samym początku myślałam, że tematyka zahaczać będzie o nabytą w dzieciństwie seksualną traumę, ale autorka potraktowała pragnienia swojej bohaterki jako pretekst do wartościowania ludzkiej seksualności. Wieje z tego opowiadania pewną protekcjonalnością i miałam wrażenie, że za pomocą self-insertu patrzy ze swoich wyżyn na jednostki, których bujność życia seksualnego nie dosięga jej standardów.
zaraz cię utulę, zaraz cię zjem
Najmniej charakterystyczny utwór z delikatnym motywem voyeryzmu i nastoletniej heteroseksualnej miłości. Podobał mi się zamysł, ale emocjonalnie nie poczułam nic.
luna
Podejście autorki do motywu na wpół mistycznego połączenia miedzy kobietą a księżycem. Trochę zbyt oczywiste, a przy tym mocno statyczne.
sezon na truskawki
Moje ulubione i cieszę się, że zbiór wziął od niego swoją nazwę. Dzido jest najbardziej swoista w opisywaniu relacji między dojrzewającymi dziewczętami i młodymi kobietami, a tutaj młodzieńcze uczucie w połączeniu z nostalgicznym klimatem przełomu lat 80. i 90. dało piorunujący efekt.
kochanek
Bardzo ciekawy zabieg z odwróconą linią czasową. Jest to historia romansu ciągnącego się na przestrzeni lat. Interesujące, ale temperatura emocji damsko-męskich u Dzido nie dosięga tej międzykobiecej. Postacie męskie traktowane są głównie jako obiekty seksualne, te kobiece z większą dozą fascynacji i sensualności.
laleczki
Kolejne opowiadanie o kobiecej przyjaźni i dojrzewaniu. Bezpretensjonalne i autentyczne. Wzruszyłam się.
pępowina
Byłam nieco zdziwiona, że do zbioru o kobiecej seksualności trafił utwór poruszający nie tylko temat o ciąży i połogu, ale też samego macierzyństwa, ale uważam, że była to bardzo dobra decyzja. Intymne i czułe opowiadanie, którego autentyzm emocjonalny mnie ujął.
czerwone ferrari
Ciekawie poprowadzony utwór o potrzebie wypełnienia wewnętrznej pustki i powrotu do tego, co minione.
jedna jedyna
Zbiór kończy bardzo poważne i wręcz tradycjonalistyczne opowiadanie o trwałej miłości. Na pewno uzupełnia tematykę "Sezonu...", chociaż nieco wybija się stylistycznie. Lawina emocji, z jaką nas zostawia zapada w pamięć.
Bardzo nierówny zbiór. Ujmujący kobiecą seksualność w imponująco kompleksowy sposób jak na swoją skromną objętość, lecz miejscami rozczarowujący. Ale też czasem zaskakująco dobry.
od jednego do dziesięciu
Na samym początku myślałam, że tematyka zahaczać będzie o nabytą w dzieciństwie seksualną traumę, ale autorka potraktowała pragnienia swojej bohaterki jako pretekst do...
2022-12-29
2022-12-16
Ujęła mnie nostalgia opisów ujęta w konsekwentne analityczne ramy. Rzut oka na kilka zdań i już czułam, że jestem razem z autorem. Bałam się, że się odbiję, jak wieki temu od Stasiuka. Nic podobnego. Niby zamysł podobny, podróżowanie jako kwestia bardziej wnętrza niż zewnętrza, ale wrażliwość inna.
Ujęła mnie nostalgia opisów ujęta w konsekwentne analityczne ramy. Rzut oka na kilka zdań i już czułam, że jestem razem z autorem. Bałam się, że się odbiję, jak wieki temu od Stasiuka. Nic podobnego. Niby zamysł podobny, podróżowanie jako kwestia bardziej wnętrza niż zewnętrza, ale wrażliwość inna.
Pokaż mimo to2022-12-13
2022-11-07
Krótka i prosta fabularnie powieść, która porwała mnie swoją nostalgią, natchnęła subtelnym odcieniem smutku, by potem zmusić do rozważań nad definicją nadziei.
"Maresi" jest oryginalną mieszaną elementów cozy fantasy z tematyką oswajania traumy. Pod ramami gatunkowymi skrywa też nawiązania do ezoterycznych wątków w feminizmie. Nie ma tu zaawansowanego światotwórstwa, ale eksploracja zawartych w powieści motywów dostarcza dodatkowej warstwy interpretacyjnej. Da się ją odczytywać jako książkę dla młodych dziewcząt o wchodzeniu w dorosłość z bagażem emocjonalnym, ale też jako uniwersalną i metaforyczną opowieść o sile kobiet.
Najbardziej problematyczne było dla mnie zakończenie forsujące optymistyczny ogląd zdarzeń. Rozumiem konwencję i chęć niesienia otuchy czytelniczkom w sytuacjach najbardziej skrajnych, ale część tej narracji zahaczała o podejście skrajnie patriarchalne.
Krótka i prosta fabularnie powieść, która porwała mnie swoją nostalgią, natchnęła subtelnym odcieniem smutku, by potem zmusić do rozważań nad definicją nadziei.
więcej Pokaż mimo to"Maresi" jest oryginalną mieszaną elementów cozy fantasy z tematyką oswajania traumy. Pod ramami gatunkowymi skrywa też nawiązania do ezoterycznych wątków w feminizmie. Nie ma tu zaawansowanego światotwórstwa, ale...