-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać1
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
Biblioteczka
2023-01-11
Barwny korowód postaci, śmiała erotyka, humor i komizm, dogłębny opis chińskich realiów, krytyka gnijącej od nadużyć epoki Mingów ubrana przebiegle w kostium dynastii Song. Wszystko to podane po mistrzowsku w powieści z XVI (!) wieku. Utwór gęsty od treści, niezwykle dojrzały jak na swoją epokę i ważny dla historii literatury światowej.
Barwny korowód postaci, śmiała erotyka, humor i komizm, dogłębny opis chińskich realiów, krytyka gnijącej od nadużyć epoki Mingów ubrana przebiegle w kostium dynastii Song. Wszystko to podane po mistrzowsku w powieści z XVI (!) wieku. Utwór gęsty od treści, niezwykle dojrzały jak na swoją epokę i ważny dla historii literatury światowej.
Pokaż mimo to2012-04-18
Życiorys Yoshiko Kawashimy to bez wątpienia świetny materiał na powieść, natomiast kwestia, czy Maureen Lindley wyszła z próby ukazania portretu tej niezwykłej kobiety obronną ręką jest mocno dyskusyjna.
Na tyle, na ile pozwala mi posiadana wiedza mogę stwierdzić, iż autorka odrobiła lekcje, jeśli chodzi o realia epoki. Co zaś tyczy się literackiego stylu, to zdystansowana i skondensowana maniera wspomnień głównej bohaterki, mająca pewnie w założeniu nadać charakter refleksyjnej zadumy w obliczu planowanej na niej egzekucji, odebrała całej historii niemalże całości dramatyzmu. Nie byłoby to jednak przyganą, gdyby autorka posiadała większe umiejętności warsztatowe i potrafiła zaoferować czytelnikowi coś w zamian, nie czyniąc klimatu książki 'letnim'. Lindley stara się nakreślić obraz postaci z krwi i kości, zgodnej do niegodziwości, lecz targanej wątpliwościami, dążącej do niezależności i jednocześnie wpadającej w potrzask własnych namiętności, emocjonalnie spaczonej, ale pragnącej ukojenia. Nie do końca się to udaje, jej interpretacja zachowań Klejnotu Wschodu jest to ciekawa, to sprawia wrażenie chybionej, a czasem wręcz mocno naciąganej (rozterki przed planowaną ucieczką). Jednak siła tkwiąca w podanym przez Lindley życiorysie Kawashimy jest nadal mocna i intrygująca, niestety bardziej ze względu na samą tematykę niż warsztat autorki.
Życiorys Yoshiko Kawashimy to bez wątpienia świetny materiał na powieść, natomiast kwestia, czy Maureen Lindley wyszła z próby ukazania portretu tej niezwykłej kobiety obronną ręką jest mocno dyskusyjna.
Na tyle, na ile pozwala mi posiadana wiedza mogę stwierdzić, iż autorka odrobiła lekcje, jeśli chodzi o realia epoki. Co zaś tyczy się literackiego stylu, to...
2013-03-14
2012-05-06
Nie jest to łatwa i przyjemna literatura popularnonaukowa, ale pozycja akademicka dostarczająca solidnej porcji wiedzy. Osoba nieco głębiej zafascynowana Orientem przebrnie jednak przez nią bez problemów (mnie osobiście wciągnęła). Lekturę ułatwia forma krótkich esejów. Bardzo ciekawa rzecz dla studentów kierunków orientalistycznych, dająca przy tym okazję do zapoznania się ze składem grona akademickiego WO UW.
Nie jest to łatwa i przyjemna literatura popularnonaukowa, ale pozycja akademicka dostarczająca solidnej porcji wiedzy. Osoba nieco głębiej zafascynowana Orientem przebrnie jednak przez nią bez problemów (mnie osobiście wciągnęła). Lekturę ułatwia forma krótkich esejów. Bardzo ciekawa rzecz dla studentów kierunków orientalistycznych, dająca przy tym okazję do zapoznania się...
więcej mniej Pokaż mimo toJedna z tych książek, które czyta się nie dla porywającej fabuły czy stylu, ale dla poznania realiów epoki. Te przedstawione są akurat dogłębnie i interesująco. Co nie znaczy, że mamy do czynienia z literaturą wysokich lotów (mimo wszystko nie żałuję jednak czasu spędzonego na czytaniu trzech tomów). Gratka głównie dla domorosłych sinologów.
Jedna z tych książek, które czyta się nie dla porywającej fabuły czy stylu, ale dla poznania realiów epoki. Te przedstawione są akurat dogłębnie i interesująco. Co nie znaczy, że mamy do czynienia z literaturą wysokich lotów (mimo wszystko nie żałuję jednak czasu spędzonego na czytaniu trzech tomów). Gratka głównie dla domorosłych sinologów.
Pokaż mimo to2011-08-16
Żadna pozycja jak dotąd nie dała mi w takim stopniu poznać, jak ważna jest estetyka wydania książki i jak bardzo wpływa na odbiór tekstu (brawa dla autorów oprawy graficznej). Czyta się jednym tchem, oprócz tytułowych sentencji zarysowane jest tło historyczno-kulturowe Kraju Środka. Must have dla miłośników Chin, idealna pozycja dla entuzjastów ogólnie pojętego Orientu i (jak wspomniało wydawnictwo) świetny pomysł na piękny elegancki prezent.
Żadna pozycja jak dotąd nie dała mi w takim stopniu poznać, jak ważna jest estetyka wydania książki i jak bardzo wpływa na odbiór tekstu (brawa dla autorów oprawy graficznej). Czyta się jednym tchem, oprócz tytułowych sentencji zarysowane jest tło historyczno-kulturowe Kraju Środka. Must have dla miłośników Chin, idealna pozycja dla entuzjastów ogólnie pojętego Orientu i...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-08-24
Dopiero styczeń, a ja już wątpię, bym przeczytała coś lepszego w tym roku. "Ta, która stała się słońcem" przypomniała mi, czym jest zachwyt nad dziełem kultury i poczucie więzi z drugą osobą poprzez jej sztukę.
Ramy fabularne tej powieści są w ogólnych zarysach jasne. Będzie nam dane prześledzić drogę na szczyt postaci, która wyrzekając się swojej żeńskiej tożsamości przejmuje imię i przepowiedziane przez wieszcza przeznaczenie wielkości swojego brata. Od tej chwili bardziej niż, czy Zhu zrealizuje swoje plany, sensowniej będzie zastanawiać się, w jaki sposób tego dokona.
Przywodzić to może na myśl skojarzenia z Mulan w bardziej queerowej odsłonie, nieprzerwanie modną od co najmniej kilkunastu lat fantastykę historyczną osadzoną w Azji oraz wykorzystanie sukcesu "Wojny makowej"... Na pewno książka wpisuje się w trendy i wyszła w dobrym komercyjnie momencie, chociaż więcej w niej historii alternatywnej niż popularnego w feminizującej prozie retellingu. Jest nowoczesna, ale na swoich zasadach.
Reprezentacja LGBT+ ubrana w kostium historyczny jest zagadnieniem wyjątkowo problematycznym. Łatwo można rozbić się o mieliznę nadania bohaterom wzorów myślenia właściwych ludziom współczesnym. Tu na szczęście udało się tego zagrożenia uniknąć. Nakreślone na kartach powieści postacie, mimo swojego indywidualizmu, są wyraźnie osadzone w ramach socjalizacji właściwej ich pozycji, pochodzeniu i przypisanej (nawet tymczasowo) płci.
Wręcz niesamowite są samoświadomość i precyzja, z jakimi Parker-Chan konfrontuje postawy życiowe swoich bohaterów. I kiedy już może się wydawać, że z danej relacji nie da się już więcej literacko wycisnąć, zarysowuje między nimi kolejne paralele, kolejny raz udowadnia, jak dużo psychologicznej głębi i znaczenia potrafi im nadać.
Najbardziej polifonicznie wybrzmiewa tu więź łącząca generała Ouyanga z dziedzicem księcia Henanu Esenem. Wysiłki o zasłużenie na przywilej bycia traktowanym jako pełnoprawny mężczyzna zderzają się z poczuciem obarczenia brzemieniem spłodzenia potomka, zranienie i brak zrozumienia z przeświadczeniem o nieustającej i głębokiej przyjaźni, świadomość kulturowej transgresji z kolonialnym lekceważeniem obcego dorobku cywilizacyjnego. Jakże aktualne wydaje się to wszystko w obliczu współczesnej debaty o tożsamości i mechanizmach wykluczenia.
Oddany głosowi obowiązku wynikającego z jego własnej tożsamości Ouyang sytuuje się też jednocześnie na antypodach motywacji Zhu. Dla niej funkcjonowanie w kolejnych rolach zdaje się drogą do celu, sposobem na przetrwanie i późniejszą wielkość. On odnajduje w swojej (co prawda pojmowanej skrajnie) powinności moralnej drogę, ona realizując swoje cele stopniowo wyzbywa się skrupułów. On z całych sił pragnie wpasować się we wzorzec męskości, ona sama już nie wie, kim naprawdę może i chce być.
Losy tych dwojga, splecione ze sobą przeznaczeniem, stanowią główną oś utworu. I chociaż zamieszczone wątki ponadnaturalne są subtelne, nie mamy do czynienia z okraszonym szczyptą fantastyki uniwersum rządzonym przez czysty rachunek prawdopodobieństwa. Tu sieć zdarzeń jest tkana za pomocą z dawna ustalonej przez niebiosa osnowy. Nawiązującą do legend estetykę podbija szczędząca naturalistycznych opisów, z lekka fragmentaryczna narracja.
Drugi tom planowanej dylogii, "He Who Drowned the World" został właśnie ukończony. Obecny w tytule motyw wodny sugeruje, że w kontraście do męskiego solarnego yang, patronować mu będzie mokre i żeńskie yin. Czeka nas zatem szybki powrót do tej skonstruowanej jak dotąd z niezwykłą maestrią opowieści o odkrywaniu i zatracaniu siebie.
Dopiero styczeń, a ja już wątpię, bym przeczytała coś lepszego w tym roku. "Ta, która stała się słońcem" przypomniała mi, czym jest zachwyt nad dziełem kultury i poczucie więzi z drugą osobą poprzez jej sztukę.
więcej Pokaż mimo toRamy fabularne tej powieści są w ogólnych zarysach jasne. Będzie nam dane prześledzić drogę na szczyt postaci, która wyrzekając się swojej żeńskiej tożsamości...