-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-10-16
„Czarownice nie płoną” to sprawnie napisany, wciągający i klimatyczny thriller z elementami horroru. Nieoczywisty, zagadkowy, momentami przerażający – tym, jak okrutni mogą być ludzie. Polecam każdemu, kto lubi tajemnice.
„Czarownice nie płoną” to sprawnie napisany thriller psychologiczny. Podobał mi się znacznie bardziej niż poprzednia książka Blackhurst „Zanim pozwolę ci wejść”. Motyw dziecka otoczonego mroczną tajemnicą, małomiasteczkowe przesądy i przekonania, a w tym wszystkim samotna i prześladowana w szkole dziewczynka – brzmi intrygująco? Blackhurst świetnie wykreowała atmosferę napięcia i tajemnic, łącząc ją z osobistą historią Imogen, niezbyt wesołą. Wszystko tu zagrało, wszystkie elementy doskonale się ze sobą łączą, tworząc spójną, wielowątkową opowieść.
„Czarownice nie płoną” to sprawnie napisany, wciągający i klimatyczny thriller z elementami horroru. Nieoczywisty, zagadkowy, momentami przerażający – tym, jak okrutni mogą być ludzie. Polecam każdemu, kto lubi tajemnice.
„Czarownice nie płoną” to sprawnie napisany thriller psychologiczny. Podobał mi się znacznie bardziej niż poprzednia książka Blackhurst „Zanim pozwolę ci...
2018-11-10
King powraca z nową książką. Niech jednak nie zwiedzie Was nazwisko na okładce – „Uniesienie” nie jest bowiem w żadnym calu horrorem, a jeśli coś Was tu przerazi, z pewnością nie będą to potwory czy czające się w ciemności duchy…
„Uniesienie” to coś w rodzaju powiastki, która zwraca naszą uwagę na ważne problemy. Może trochę moralizuje. Tutaj mamy do czynienia z nietolerancją na tle orientacji seksualnej. King ukazuje, jak bardzo małomiasteczkowa mentalność może zniszczyć życie osobom, które różnią się od innych orientacją i przez to uznawane są za gorsze. Małżeństwo lesbijek, które prowadzi restaurację z meksykańskim jedzeniem, mimo że serwuje smaczne dania, musi pogodzić się z klęską i nadciągającym bankructwem. Dlaczego? Właśnie przez swoją orientację.
King stworzył przyjemną w odbiorze historię, która napawa optymizmem, przemycając w nienachalny sposób morał – wszyscy jesteśmy ludźmi i nie powinniśmy być powierzchownie oceniani przez pryzmat orientacji seksualnej czy koloru skóry. Niech nasze czyny o nas decydują, ale nie to, kogo kochamy.
„Uniesienie” to bardziej opowiadanie niż powieść i moim zdaniem o wiele lepiej prezentowałoby się w zbiorze, niż jako samodzielna książka. Historia jest bowiem nieco za bardzo rozciągnięta i chociaż czyta się szybko – bo krótkie – nie dzieje tu się zbyt wiele, szczególnie na początku. Zdecydowanie więcej tu opisów i wtrąceń o bohaterach, z których to King jest znany. Jednak w tak krótkim tworze mogłoby być tego odrobinę mniej. Skondensowanie tej historii z pewnością wyszłoby jej na dobre.
Nie znajdziecie tu grozy, napięcia, nie przestraszycie się – jedynym, co tu przeraża, jest zaściankowość ludzi mieszkających w Castle Rock i szykanowanie wszystkiego, co jest dla nich inne. King zwraca uwagę na ważne problemy, na to, że w naszym życiu często osoby o odmiennej orientacji są nieakceptowane. Warto się nad tym zastanowić. „Uniesienie” to historia z morałem, w której nie chodzi o szybką akcję, której zresztą wcale tutaj nie ma. Chodzi o problemy, które napotykamy na każdym kroku. Nie warto być biernym.
Więcej: http://iambiblioholic.pl/stephen-king-uniesienie/
King powraca z nową książką. Niech jednak nie zwiedzie Was nazwisko na okładce – „Uniesienie” nie jest bowiem w żadnym calu horrorem, a jeśli coś Was tu przerazi, z pewnością nie będą to potwory czy czające się w ciemności duchy…
„Uniesienie” to coś w rodzaju powiastki, która zwraca naszą uwagę na ważne problemy. Może trochę moralizuje. Tutaj mamy do czynienia z...
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Bińkowskiej i muszę stwierdzić, że udane. Polubiłam bohaterów, a opowieść przypadła mi do gustu.
Książka jest dobra i warta przeczytania. Z pewnością spodoba się fanom kryminałów, którzy lubią poznać bohaterów, o których czytają. Wielbiciele skomplikowanych fabuł, w których wszystko łączy się w intrygującą historię także będą zadowoleni. Nie ma tu co prawda akcji pędzącej niesamowicie szybko, ale i tak „Nie zapomnij o mnie” wciąga. I warto dać się porwać tej historii.
Więcej: http://iambiblioholic.pl/niezapomnijomnie/
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Bińkowskiej i muszę stwierdzić, że udane. Polubiłam bohaterów, a opowieść przypadła mi do gustu.
Książka jest dobra i warta przeczytania. Z pewnością spodoba się fanom kryminałów, którzy lubią poznać bohaterów, o których czytają. Wielbiciele skomplikowanych fabuł, w których wszystko łączy się w intrygującą historię także będą...
Klimat tej opowieści jest świetny. Sporo tu tajemnic, zagadek, nieco odkrywania starożytnych sekretów, chodzenia po ruinach świątyń – niczym w Indiana Jones. Jest tu również wiele mrożącej krew w żyłach akcji, politycznych gierek czy nawet elementów szpiegowskich. Wszystko to doskonale do siebie pasuje, a historia wciąga tym bardziej, im więcej pojawia się poszlak i znaków zapytania.
Ostatnią wyrocznię czytało mi się bardzo dobrze. Zaciekawiła mnie, choć przyznam, że początek szczególnie mocno mnie nie wciągnął. Jednak im dalej, tym ciekawiej, tym więcej zwrotów akcji, niespodzianek i zaskoczeń - nie mogłam się oderwać.
Klimat tej opowieści jest świetny. Sporo tu tajemnic, zagadek, nieco odkrywania starożytnych sekretów, chodzenia po ruinach świątyń – niczym w Indiana Jones. Jest tu również wiele mrożącej krew w żyłach akcji, politycznych gierek czy nawet elementów szpiegowskich. Wszystko to doskonale do siebie pasuje, a historia wciąga tym bardziej, im więcej pojawia się poszlak i znaków...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wiele thrillerów opowiada o poszukiwaniach zaginionych osób, które przeradzają się w prawdziwą pogoń za prawdą. „Bardzo złe miejsce” to jedna z tych książek, które wciągają jak bagno, a po drodze kilka razy wypluwają i wciągają ponownie, by na sam koniec pozostawić czytelnika z wielkim „mindfuckiem”. Nie będzie to długa recenzja, ale bardzo konkretna: przeczytajcie to!
Fabuła początkowo nie wydaje się bardzo skomplikowana, towarzyszymy Rakerowi w jego poszukiwaniach, obserwujemy prowadzone przez niego śledztwo. Im jednak bardziej ono postępuje, tym więcej ukazuje się wątków, ludzkich historii, osób w jakiś sposób zamieszanych w całą historię. Jest ona złożona i przemyślana, a wszystko logicznie się ze sobą łączy.
Tu jest wszystko, co potrzebne w dobrym thrillerze. Trzymające w napięciu śledztwo, ogrom tajemnic rodzinnych i nie tylko, niebezpieczeństwo, akcja, a nawet szaleństwo. Akcja mknie do przodu coraz szybciej i nie zwalnia tempa praktycznie do ostatniej strony. Książkę czyta się szybko i w zasadzie nie sposób jej odłożyć, bo chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Właśnie takie historie lubię!
Wiele thrillerów opowiada o poszukiwaniach zaginionych osób, które przeradzają się w prawdziwą pogoń za prawdą. „Bardzo złe miejsce” to jedna z tych książek, które wciągają jak bagno, a po drodze kilka razy wypluwają i wciągają ponownie, by na sam koniec pozostawić czytelnika z wielkim „mindfuckiem”. Nie będzie to długa recenzja, ale bardzo konkretna: przeczytajcie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-15
„Rok we mgle” to książka specyficzna, która na pewno nie spodoba się osobom lubującym się w wartkiej akcji. Wiele miejsca zajmują tu przemyślenia bohaterki, jej wspomnienia, plany i nadzieje. Ja jestem fanką książek, w których wiele się dzieje, mam jednak na koncie powieści bez ani grama dialogu – jak np. „Piaskowa Góra”, która bardzo mi się podobała i która również miała specyficzny klimat. „Rok we mgle” jednak trochę mnie wymęczył – za wiele tu zbędnych opisów, za wiele przegadania, które właściwie nic nie wnosiło do historii i jedynie niepotrzebnie ją rozwlekło. Można było nieco to skondensować bez szkody na klimacie, który rzeczywiście jest gęsty od emocji i to akurat bardzo mi się podobało. Można również prześledzić zmiany zachodzące w bohaterach oraz w ich relacji, co stanowi ciekawy materiał do przemyśleń. Koniec końców mogę więc powiedzieć, że „Rok we mgle” nie jest może powieścią złą, ale zdecydowanie mógł być o wiele lepszą – jeśli nie lubicie opisów, przemyśleń, psychologii i braku dialogów, wynudzicie się.
Cała recenzja: http://iambiblioholic.pl/rok-we-mgle/
„Rok we mgle” to książka specyficzna, która na pewno nie spodoba się osobom lubującym się w wartkiej akcji. Wiele miejsca zajmują tu przemyślenia bohaterki, jej wspomnienia, plany i nadzieje. Ja jestem fanką książek, w których wiele się dzieje, mam jednak na koncie powieści bez ani grama dialogu – jak np. „Piaskowa Góra”, która bardzo mi się podobała i która również miała...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pierwsze, co mnie uderzyło w tej powieści, to głupota Sophie i totalna bezpłciowość jej męża. Mają dwoje dzieci, pracuje tylko Brian, ona nie ma pracy, bo choć wcześniej zajmowała się programowaniem, przerwa na rodzicielstwo pozbawiła ją klientów, a ta upiera się na dom w tragicznym stanie. A mąż, zamiast twardo powiedzieć kobiecie, że pakowanie pieniędzy, których nie mają w kupno i remont budynku to głupota, potulnie się zgadza, bo ona prosi.
Drugą część książki czyta się zdecydowanie lepiej niż pierwszą, jest bardziej interesująca, a Sophie wreszcie zaczyna myśleć. Choć trochę. No i coś się dzieje, wkrada się pewnego rodzaju napięcie i niepewność co do tego, co zdarzy się dalej.
„W sieci pragnień” to obyczajówka z wplecionym wątkiem kryminalnym, w żadnym razie pełnoprawny kryminał. Byłaby to przyjemna rozrywka, gdyby głupota głównej bohaterki nie irytowała aż tak. Na szczęście nie przez całą powieść. Nie jestem jednak pewna, czy mogę Wam tę książkę polecić lub stanowczo odradzić. Jeśli lubicie obyczajowe opowieści, być może się Wam spodoba. Jeśli jednak jesteście, tak jak ja, wyczuleni na głupotę, możecie się, również jak ja, zirytować zamiast dobrze się bawić. „W sieci pragnień” to takie ot, czytadełko, które szybko się czyta, ale na pewno nie zostanie w mojej pamięci na długo… Chociaż nie, takiej naiwności raczej nie da się zupełnie zapomnieć 😉
Pierwsze, co mnie uderzyło w tej powieści, to głupota Sophie i totalna bezpłciowość jej męża. Mają dwoje dzieci, pracuje tylko Brian, ona nie ma pracy, bo choć wcześniej zajmowała się programowaniem, przerwa na rodzicielstwo pozbawiła ją klientów, a ta upiera się na dom w tragicznym stanie. A mąż, zamiast twardo powiedzieć kobiecie, że pakowanie pieniędzy, których nie mają...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Apartament w Paryżu” to właściwie obyczajówka oparta na magii sztuki, malarstwa, muzyki klasycznej, ten klimat jest odczuwalny i bardzo mi się to podoba. Wątek kryminalny został niejako wpleciony w tło, nie można również powiedzieć, by napięcie wylewało się z tej powieści. Przeważa tu smutek i nastrój melancholii, a rozwiązanie zagadki to słodko-gorzkie podsumowanie i domknięcie całości. Sądzę, że koniec dobrze tu pasuje, choć wydaje mi się również, że jest przy tym nieco dziwny i za bardzo oderwany od rzeczywistości.
Podsumowując…
Mam mocno mieszane uczucia co do tej książki. Momentami czytało mi się ją dobrze, ale były także chwile, gdy narracja stawała się za mocno przegadana, akcja zwalniała i nie działo się właściwie nic. Muszę jednak przy tym przyznać, że zagadka została rozwiązana ciekawie, autor wprowadził kilka mylnych tropów, by na koniec zaprezentować zaskakujące rozwiązanie. Nie powiem, że nie domyśliłam się, jak to się skończy, bo trochę przewidzieć mi się udało, jednak nie wszystko.
Z pewnością nie będzie to moja ulubiona powieść Musso, jednak ze względu na klimat i całkiem ciekawie rozwiązaną zagadkę zyskuje miano niezłej powieści, raczej jednak obyczajowej niż kryminału.
„Apartament w Paryżu” to właściwie obyczajówka oparta na magii sztuki, malarstwa, muzyki klasycznej, ten klimat jest odczuwalny i bardzo mi się to podoba. Wątek kryminalny został niejako wpleciony w tło, nie można również powiedzieć, by napięcie wylewało się z tej powieści. Przeważa tu smutek i nastrój melancholii, a rozwiązanie zagadki to słodko-gorzkie podsumowanie i...
więcej mniej Pokaż mimo toCiekawie przedstawiony powrót po latach do sprawy, która pozornie została rozwiązana. Śledztwo prowadzone przez detektyw Tracy, odkrywanie nowych faktów wciągnęły mnie. Wątkiem głównym jest tutaj właśnie ta sprawa sprzed wielu lat, obok jednak pojawia się inna sprawa, która niby jest rozwiązywana, ale odniosłam wrażenie, że jest nieco na boku. Tak jakby wprowadzono ją, ale potem straciła na znaczeniu, by na końcu powiązać ją w pewien sposób z dawna zbrodnią. Ogólnie jednak książkę czytało się dobrze, wciągnęła mnie - ciekawy kryminał na kilka wieczorów.
Ciekawie przedstawiony powrót po latach do sprawy, która pozornie została rozwiązana. Śledztwo prowadzone przez detektyw Tracy, odkrywanie nowych faktów wciągnęły mnie. Wątkiem głównym jest tutaj właśnie ta sprawa sprzed wielu lat, obok jednak pojawia się inna sprawa, która niby jest rozwiązywana, ale odniosłam wrażenie, że jest nieco na boku. Tak jakby wprowadzono ją, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to"Kirke” to książka dopracowana, w której spotykamy wielu doskonale znanych bohaterów z mitologii greckiej. Dla mnie ogromna frajdą było napotykanie coraz to nowych znanych mi nazwisk, które odgrywały w tej opowieści ważniejszą lub nieco mniej ważną rolę. Widać jednak, że historia jest przemyślana, a sama Kirke to postać z jednej strony ciekawa… Choć zarazem przeciętna i niezbyt wyrazista. Podczas lektury spędziłam miło czas i z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, jednak obyło się bez efektu wow, bez mocniejszego uderzenia. Mogę więc powiedzieć, że „Kirke” to książka dobra, którą przyjemnie się czyta, nie jest jednak z pewnością arcydziełem.
"Kirke” to książka dopracowana, w której spotykamy wielu doskonale znanych bohaterów z mitologii greckiej. Dla mnie ogromna frajdą było napotykanie coraz to nowych znanych mi nazwisk, które odgrywały w tej opowieści ważniejszą lub nieco mniej ważną rolę. Widać jednak, że historia jest przemyślana, a sama Kirke to postać z jednej strony ciekawa… Choć zarazem przeciętna i...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Poprosisz mnie o śmierć” to historia o toksycznej relacji, i to toksycznej w najgorszy możliwy sposób. Nigdy nie wiadomo, czy osoba, z którą rozmawiamy nie okaże się inteligentny socjopatą, od którego trudno uciec, bo on będzie zawsze o krok przed tobą. Ta książka trzyma w napięciu, wywołuje niepokój, ale i zaciekawienie. Do końca nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy. To dobrze napisany, zgrabnie skonstruowany kryminał z ciekawie pokazanym śledztwem, które wcale nie idzie jak z płatka. Interesujący bohaterowie, których da się polubić, wartka akcja i napięcie czające się za każdym rogiem to dopełnienie tej opowieści. Polecam wszystkim, którzy szukają wciągającej historii z dreszczykiem.
Cała recenzja: http://iambiblioholic.pl/poprosisz-mnie-osmierc/
„Poprosisz mnie o śmierć” to historia o toksycznej relacji, i to toksycznej w najgorszy możliwy sposób. Nigdy nie wiadomo, czy osoba, z którą rozmawiamy nie okaże się inteligentny socjopatą, od którego trudno uciec, bo on będzie zawsze o krok przed tobą. Ta książka trzyma w napięciu, wywołuje niepokój, ale i zaciekawienie. Do końca nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy....
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo lubię thrillery psychologiczne, szczególnie takie, w których intryga w pewnym momencie obiera zupełnie nowy kierunek. Nagle nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku. Podobna sytuacja jest z „Zanim pozwolę ci wejść”. Zapowiadało się na ciekawy thriller, dokładnie taki, jak lubię… A potem wszystko się zmieniło. Na gorsze.
„Zanim pozwolę ci wejść” to trochę taki zmarnowany potencjał. Ciekawy pomysł, który po drodze został spalony przez to, że zbyt wcześnie możemy odkryć, kto za wszystkim stoi – i to pozbawia nas zaskoczenia, które tak sobie cenię w książkach tego gatunku. Mimo wszystko jednak historie tę czytało mi się dobrze i szybko, a warstwa psychologiczna dodała smaczku całości. Nie znaczy to jednak, że mogę tę książkę z czystym sercem polecić. Może się spodobać osobom, które nie są zaznajomione z gatunkiem, ale „starym wyjadaczom”, takim jak ja, nie do końca przypadnie do gustu i odczują niedosyt, zmarnowany potencjał.
Bardzo lubię thrillery psychologiczne, szczególnie takie, w których intryga w pewnym momencie obiera zupełnie nowy kierunek. Nagle nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku. Podobna sytuacja jest z „Zanim pozwolę ci wejść”. Zapowiadało się na ciekawy thriller, dokładnie taki, jak lubię… A potem wszystko się zmieniło. Na gorsze.
„Zanim pozwolę ci wejść” to trochę...
„Nocna runda” to pierwsza ksiązką o przygodach Jacka Reachera, jaką przeczytałam – i wiem, że na pewno nie ostatnia. Polubiłam głownego bohatera, to postać, która ma oryginalny sposób na zycie, z którego wynikają ciekawe przygody. W „Nocnej rundzie”, choć początkowo nie dzieje się wiele, im dalej, tym robi się ciekawiej, a początkowo niezwiązane ze sobą tropy łączą się logicznie w całość. To, powiedziałabym, „męska” lektura, mocna, pełna bójek i czarnych charakterów, ale przy tym idealna na odprężenie.
„Nocna runda” to pierwsza ksiązką o przygodach Jacka Reachera, jaką przeczytałam – i wiem, że na pewno nie ostatnia. Polubiłam głownego bohatera, to postać, która ma oryginalny sposób na zycie, z którego wynikają ciekawe przygody. W „Nocnej rundzie”, choć początkowo nie dzieje się wiele, im dalej, tym robi się ciekawiej, a początkowo niezwiązane ze sobą tropy łączą się...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-30
Ona to wie” z początku może wydawać się kolejną taką samą historią o kobiecie z problemami, której wydawało się, że coś widzi. Trochę tak jest, ale autorka dodaje także nieco powiewu świeżości do tego schematu. Tutaj intryga jest dość głęboka, a zaplątanych w nią osób, świadomie lub nie, co najmniej kilka. Na końcu wszystko się wyjaśnia i domyka, a zakończenie… zakończenie jest dobre. Ogólnie to całkiem przyjemna i wciągająca historia, nie jest jednak przy tym wybitna. Przeczytać jednak warto, jeśli szukacie rozrywki na wieczór spędzony przy herbacie.
Ona to wie” z początku może wydawać się kolejną taką samą historią o kobiecie z problemami, której wydawało się, że coś widzi. Trochę tak jest, ale autorka dodaje także nieco powiewu świeżości do tego schematu. Tutaj intryga jest dość głęboka, a zaplątanych w nią osób, świadomie lub nie, co najmniej kilka. Na końcu wszystko się wyjaśnia i domyka, a zakończenie… zakończenie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-03
Jestem w ogromnej mniejszości ze swoją negatywna opinia na temat tej książki, ale niestety innej oceny dać nie mogę.
Chciałabym móc napisać, że „Bieg do gwiazd” to opowieść, przy której można miło spędzić czas czy przywiązać się do bohaterów, ale niestety nie do końca tak jest. Mam wrażenie, że postacie są dość papierowe mimo tego, że autorka każdej z nich starała się nadać charakter i dołożyć jakieś osobiste czy rodzinne problemy (które, swoją drogą, momentami były dość… nieprawdopodobne). Nie zżyłam się z nimi i właściwie ta powieść nie wzbudziła we mnie większych emocji.
Powieść napisana jest słabo. Chodzi mi tu o warsztat, sposób konstruowania zdań, opisywania rzeczywistości, powtórzenia i błędy gramatyczne, których w dodatku nie wyłapała korekta ani redakcja, wpisane do stopki chyba jedynie jako ozdoba...
Więcej tu: http://iambiblioholic.pl/dominika-smolen-bieg-gwiazd/
Jestem w ogromnej mniejszości ze swoją negatywna opinia na temat tej książki, ale niestety innej oceny dać nie mogę.
Chciałabym móc napisać, że „Bieg do gwiazd” to opowieść, przy której można miło spędzić czas czy przywiązać się do bohaterów, ale niestety nie do końca tak jest. Mam wrażenie, że postacie są dość papierowe mimo tego, że autorka każdej z nich starała się...
„Nie odpuszczaj” wciągnęło mnie od pierwszych stron i czytało się szybko. To dobry, klimatyczny thriller z zagadkami z przeszłości, tajemnicami i sekretami, które wychodzą na jaw po wielu latach. Zakończenie jednak nieco mnie zawiodło i wątek CIA nie do końca mi tu pasował, nie zmienia to jednak faktu, że to książka dobra i można spędzić przy niej przyjemnie czas. Fanom Cobena zapewne polecać nie muszę, jednak jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę z autorem od tej książki – warto. Jak również warto, jeśli macie chęć na przyjemny, klimatyczny thriller.
„Nie odpuszczaj” wciągnęło mnie od pierwszych stron i czytało się szybko. To dobry, klimatyczny thriller z zagadkami z przeszłości, tajemnicami i sekretami, które wychodzą na jaw po wielu latach. Zakończenie jednak nieco mnie zawiodło i wątek CIA nie do końca mi tu pasował, nie zmienia to jednak faktu, że to książka dobra i można spędzić przy niej przyjemnie czas. Fanom...
więcej Pokaż mimo to