-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Biblioteczka
Ile warty jest człowiek? W Azji od dziesięciu do około trzydziestu tysięcy batów. Czyli blisko 4 tysięcy złotych. Tyle co używany Macbook, albo średniej jakości telewizor.
Co za to można dostać? A no, jak się okazuje, całkiem wiele. Na przykład tonę ryżu, albo człowieka. Jednak ten w ciągu ostatnich czterystu lat zdecydowanie … staniał.
Bajeczne plaże, tanie i aromatyczne jedzenie, palmy, windsurfing v/s handel ludźmi, prostytucja, niewolnictwo. Porwania dzieci, kanibalizm, sprzedawanie części ciał na czarnym rynku. Gdzie leży cienka linia między pomaganiem a niewolnictwem? Czy człowiek może się sam sprzedać? Jaka jest cena życia?
Ta książka obnaża krwawiące rany turystycznej fantazji. Nie tylko Tajlandii. Nie tylko kobiet.
Warto rzucić okiem przed wyjazdem na wakacje.
Ile warty jest człowiek? W Azji od dziesięciu do około trzydziestu tysięcy batów. Czyli blisko 4 tysięcy złotych. Tyle co używany Macbook, albo średniej jakości telewizor.
Co za to można dostać? A no, jak się okazuje, całkiem wiele. Na przykład tonę ryżu, albo człowieka. Jednak ten w ciągu ostatnich czterystu lat zdecydowanie … staniał.
Bajeczne plaże, tanie i aromatyczne...
Widzieliście film z Willem Smithem? To niby takie banalne :
Świat postapokaliptyczny : siedzi facet w domu, w nocy atakują go wampiry więc za dnia wzmacnia fortyfikację, żeby mu do środka nie nawłazili. W całej peryferii nie ma żywego ducha, więc gdy słońce wstaje to Robert Neville ( Will Smith ) jeździ i szuka : jadła, rynsztunku, nowego wozu, czegokolwiek. Po kilku latach odosobnienia popada w opilstwo, ale jest lepszym żulem od tych których znacie, bo słucha muzyki poważnej.
Pewnego dnia koło domu zauważa psiaka. Próbuje go do siebie zwabić. Po kilku dniach udaje mu się, ale pies ( również po kilku dniach ) zdycha. Po następnych kilku dniach widzi w ciągu dnia kobietę. Nie zabijają jej promienie słoneczne, więc gwałcąc ją intelektualnie zaciąga do domu i próbuje zmusić do zjedzenia czosnku. Jak się później okazuje owa kobieta to wampir poddany surowicy z czegoś, co pozwala jej żyć w promieniach słonecznych. Główny bohater staje się celem numer jeden dla „ nieumarłych ” bowiem niczym Kill Bill, ale z giwerą w łapie , wyżyna ich całymi stadami, a później ciała wywozi na obrzeża miasta, żeby nie cuchnęły pod domem. W międzyczasie próbuje sporządzić antytoksynę na wirusa, który opanował świat.
Ot i cała filozofia geniuszu Richarda Mathesona, który jest uznawany za twórcę jednej z najważniejszych powieści o wampirach dwudziestego wieku.
Po obejrzeniu filmu przed przeczytaniem książki czytając wiedziałem czego się spodziewać. Tym niemniej jednak Matheson w ciekawy sposób opisuje samotność, nadzieję, to jak bardzo potrzebujemy mieć kogoś koło siebie. Niby horror, a wzrusza. Niby bawi, a przeraża.
Widzieliście film z Willem Smithem? To niby takie banalne :
Świat postapokaliptyczny : siedzi facet w domu, w nocy atakują go wampiry więc za dnia wzmacnia fortyfikację, żeby mu do środka nie nawłazili. W całej peryferii nie ma żywego ducha, więc gdy słońce wstaje to Robert Neville ( Will Smith ) jeździ i szuka : jadła, rynsztunku, nowego wozu, czegokolwiek. Po kilku...
Kolejna peregrynacja po świecie Adamczyka była jak strzał z gumowej kluli do terrorysty. Cel osiągnięty, lecz efekt mizerny.
Pewien pisarz wynajmuje obcej kobiecie pokój w swoim mieszkaniu. Tulinka – tak nakazuje się tytułować – jest malarką. Tworzy obrazy waginą, fascynuje się malarstwem „nie pędzlem” a ludzkimi genitaliami. Tworzy dzieła, w których jest zawarte ludzkie DNA wierząc, że kiedyś będzie można ożywić bohaterów. On z kolei pisze kryminał, który jest niemalże identyczny z historią dziejącą się naprzeciwko jego mieszkania, w niby opuszczonym domu. Tam z kolei mieszkają gangsterzy porywający piersiaste kobiety. Sprzedają je, wykorzystują, a gdy są nieposłuszne to zamykają w klatkach. W ten kuriozalny świat wpada trzeci z bohaterów, prosto z Wielkiej Brytanii. Ten wątek jest z kolei przesiąknięty kłamstwem, zdradą, obłudą i pornografią.
Sama książka tradycyjnie dla autora trzyma poziom. Mamy tu i kryminał i romans i komedię i mistycyzm. Jednakże kastrowanie rozpędzającej się fabuły fragmentarycznymi opisami czegoś pozornie niezwiązanego z wątkiem sprawiało, że miałem ochotę przeskoczyć kilka stron by odszukać kontynuację, lub rozszarpać na strzępy ten tom.
Na kartach tego woluminu znajdziemy mnóstwo metafor, gagów i lekcji życiowych. Nie zawsze w życiu chodzi o pieniądze, nie wiek się liczy a doświadczenie. Czytając ze zrozumieniem pogrążymy się w rozmyślaniach, filozofii. Odkryjemy na nowo mnóstwo zakamarków naszego jestestwa.
„ Trzydziestolatka siedzi sama w barze. Co rusz sięga po kosmetyczkę i poprawia makijaż. Ma oczy zapuchnięte od płaczu. Kobiety szukają miłości na lata, mężczyźni na lato „
„W metrze dwie panie po czterdziestce :
- Ty nie masz pojęcia co to znaczy trudne dzieciństwo. Kiedy wszystkie dzieci jadły watę cukrową, ja miałam normalną ”
"Tulinka.
O wyższości literatury nad przelotnym romansem.
Książka zazwyczaj dociera głębiej niż facet, a przy tym nie chrapie."
Kolejna peregrynacja po świecie Adamczyka była jak strzał z gumowej kluli do terrorysty. Cel osiągnięty, lecz efekt mizerny.
Pewien pisarz wynajmuje obcej kobiecie pokój w swoim mieszkaniu. Tulinka – tak nakazuje się tytułować – jest malarką. Tworzy obrazy waginą, fascynuje się malarstwem „nie pędzlem” a ludzkimi genitaliami. Tworzy dzieła, w których jest zawarte ludzkie...
2020-04-23
Czytałem i łzy płynęły strumieniami. D l a c z e g o ?
Miklos Nyiszli był węgierskim anatomopatologiem. W 1944 trafił do Oświęcimia, a szczęście w nieszczęściu zaprowadziło go do laboratorium doktora Mengele. Służył w Sonderkommando, dzięki czemu wielokrotnie uniknął śmierci. Trudnił się sekcją zwłok. Materiał do prac systematycznie dostarczano mu każdego dnia, w różnych postaciach. Przetrwał tylko dlatego, że będąc asystentem doktora Mengele stał się „Politische abteilung”. Należał do Berlina.
Książka jest tak porażająco mocna, że czytając ją miałem gęsią skórkę. To najlepszy pamiętnik z tego czasu. W porównaniu do „Tatuażysty z Auchsiwtz ” znajdziemy tu opisy prawdziwej tragedii, a nie miłosne uniesienia oprószone bezdusznością SS. Tysiące ludzi w komorze uśmiercało kilka kuleczek cyklonu przywożonego autem Czerwonego Krzyża. Wartownicy strzegli, by nikt nigdzie nie przekazał informacji co się dzieje w obozie. Trup ścielił się gęsto, z byle powodu. A później trafiał pod skalpel Nyiszli.
W jednym pokoju strzelano w głowy, a w drugim od razu prowadzono sekcję zwłok; prowadzono grupy ludzi do pracy, po czym rozstrzeliwano ich w najmniej oczekiwanym momencie; mordowano na raz bliźniaków by sprawdzić w którym szybciej zaczną się procesy gnilne; w całej historii obozu jedna młoda dziewczyna przeżyła komorę gazową tylko dlatego, że leżała przy wilgotnej podłodze, a gaz w połączeniu z cieczą nie działa tak mocno. Zamordowano ją zaraz po tym, bo mogła komuś poza murami opowiedzieć o cudzie.
Opisy są tak mocne, że czytelnik razem z Żydami, Holendrami, Polakami, Węgrami, Cyganami, wchodzi do pieców, komór, staje w szeregu przed obliczem luf. Jak to możliwe, że kilkadziesiąt niemieckich bestii mordowało dziesiątki tysięcy i nikt „ się nie postawił ? ”.
Jednakże doktor Mengele w oczach autora jest przedstawiony jako – a jednak ! – człowiek z sumieniem, który rozgraniczał życie prywatne od pracy w obozowej rzeźni. Dzięki promilowi człowieczeństwa procent ludzi przeżył.
Ta książka robi blizny na mózgu. Po jej lekturze warto odwiedzić Auschwitz-Birkenau i na własne oczy zobaczyć gdzie dokonywano tak makabrycznych czynów.
„ Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił „.
To trzeba przeczytać, by nie zapomnieć.
Czytałem i łzy płynęły strumieniami. D l a c z e g o ?
Miklos Nyiszli był węgierskim anatomopatologiem. W 1944 trafił do Oświęcimia, a szczęście w nieszczęściu zaprowadziło go do laboratorium doktora Mengele. Służył w Sonderkommando, dzięki czemu wielokrotnie uniknął śmierci. Trudnił się sekcją zwłok. Materiał do prac systematycznie dostarczano mu każdego dnia, w różnych...
Londyn, Public relations, korposzczury wyścigowe, obłuda, kłamstwo, emigracja. Tak pokrótce można opisać świat przedstawiony przez Adę Martynkowską. Lubię temat emigracji, zatem :
Historia Beaty, która wynajmuje klitkę w centrum Londynu z Niemką i Dunką, pracuje u Amerykanina dla multimilionera Polaka ( o zgrozo ! ). Każdego dnia walczy o szacunek z recepcjonistką rasistką, aż wreszcie w tym całym gówienku poznaje przystojnego bogacza i lukrują wypieki aż do ostatniej strony.
Powieść obyczajowa, która muska problemy emigracji, pokazuje absurd Londynu oraz NeverEnding story wspinaczki po szczeblach kariery w branży PR. Takie damskie czytadło.
Londyn, Public relations, korposzczury wyścigowe, obłuda, kłamstwo, emigracja. Tak pokrótce można opisać świat przedstawiony przez Adę Martynkowską. Lubię temat emigracji, zatem :
Historia Beaty, która wynajmuje klitkę w centrum Londynu z Niemką i Dunką, pracuje u Amerykanina dla multimilionera Polaka ( o zgrozo ! ). Każdego dnia walczy o szacunek z recepcjonistką rasistką,...
Matki na pełen etat to mają przesrane, zaprawdę powiadam wam.
Bohaterką książki jest młoda matka, która pracuje na umowy śmieciowe, żyje w wynajmowanym mieszkaniu, w szczęśliwym związku, i zmaga się z szarym dodupizmem i chandrą, aż wpada w depresję. Jednakże pani Fiedorczuk-Cieślak w tej opowieści pokazuje, że kobiety w dzisiejszych czasach to bardzo silna płeć - muszą pracować, dbać od dom, mieć swoje hobby, ćwiczyć, no i przede wszystkim być matkami i żonami.
"Z twarzy był podobny zupełnie do nikogo" tak jak ta książka stylem nawiązuje do niczego. Ani to opowieść, ani reportaż, ani Bravo ani Pani Domu. Delma albo Dosia.
Tytuł o czym innym, książka o czym innym. Sięgając myślisz, że przeczytasz o centrach handlowych, a żresz wiedzę na temat depresji przed i poporodowej . To krzyk o zrozumienie. A temat bagatelizowany przez mężczyzn, wciskany między szczeliny radości witania nowego członka rodziny a prominentnej posady ojca.
Przeczytałem, ale marazm utopił optymizm w szklance łez beznadziei.
Matki na pełen etat to mają przesrane, zaprawdę powiadam wam.
Bohaterką książki jest młoda matka, która pracuje na umowy śmieciowe, żyje w wynajmowanym mieszkaniu, w szczęśliwym związku, i zmaga się z szarym dodupizmem i chandrą, aż wpada w depresję. Jednakże pani Fiedorczuk-Cieślak w tej opowieści pokazuje, że kobiety w dzisiejszych czasach to bardzo silna płeć - muszą...
2018-11-26
Debiutancka powieść żywej legendy Jo Nespo „ Człowiek Nietoperz ” to taki trochę cydr. Ni to piwo, ni to wino, smakuje dziwnie, niby kopie, ale na dopitkę sięgniesz po coś jeszcze.
Głównym bohaterem jest Harry Hole – norweski policjant, który przybywa do Australii w celu wyjaśnienia morderstwa swojej rodaczki. Przez niemalże połowę książki mamy tyle emocji ile na ustawce fanatyków wyścigów ślimaków. Jednakże w tej części wolumenu możemy pływać po australijskich pejzażach delektując się nie tylko scenami otoczenia, ale i historią powstania Australii. Reszta tomu to nie rollercoaster a tylko szybsza karuzela, ale i tak wciąga.
Hole poznaje funkcjonariusza Andrewa Keningstona, z którym to odwiedza dzielnicę burdeli, podejrzanych lokali w których kwitnie handel dragami. Poznaje zboczeńców, dewiantów, milionera i oczywiście wielką, aczkolwiek krótką miłość. W międzyczasie żłopie na potęgę whisky i płaci wysoką cenę za demaskowanie mordercy, którego czytelnik raczej nie ma szans odkryć jako pierwszy. I nie wynika to wcale z ułomności odbiorcy, a z kiepskiego warsztatu literackiego. Debiut średnio udany, ale podobno kolejne części są o niebo lepsze. Oby.
Debiutancka powieść żywej legendy Jo Nespo „ Człowiek Nietoperz ” to taki trochę cydr. Ni to piwo, ni to wino, smakuje dziwnie, niby kopie, ale na dopitkę sięgniesz po coś jeszcze.
Głównym bohaterem jest Harry Hole – norweski policjant, który przybywa do Australii w celu wyjaśnienia morderstwa swojej rodaczki. Przez niemalże połowę książki mamy tyle emocji ile na ustawce...
2018-11-22
Ojciec Chrzestny polskiej sceny Stand Upu wraz ze swoim młodym Padawanem piszą do siebie maile traktujące o wszystkim, o czym się nie mówi w przykładnych domach, bo nie wypada, bo ktoś nakrzyczy, zlinczuje, zamknie za kratami a klucz połknie.
Na ogół tego typy produkcje traktuję jak próbę zamachu komercyjnego spustu na konto autora wykorzystującego swoje pięć minut. Tymczasem ta lektura depcząc po znanych twarzach show biznesu w lekki, przyjemny sposób składnia do refleksji. Dostajemy w pysk brutalnością sarkazmu po czym uświadamiamy sobie, że uniwersalizm przekazu klepie nas po plecach kiwając łbem, że to też o nas. Tak ty też jesteś zwichnięty.
Alebard Giza jest protoplastą polskiej sceny Stand Upu. Konotacja – nestor z brodą po kolana, tiarą przydziału po sufit, mający pierdylion lat. Maszyna do żartów. Wrzuć pięć dyszek za występ i depresja znika jak porcja ćpania jego rozmówcy. Wygląda inaczej, ale reszta się zgadza. Jacek Stramik to hybryda Bralczyka z Miodkiem - naćpanego, upitego, ale zawsze jest to autorytet lingwistyczny. Lekka dychotomia sprawia, że czytając tę książkę masz wrażenie, że siedzisz na korcie tenisowym. Po lewej stronie Giza – przykładny ojciec i mąż piszący o pierdzeniu, sraniu, papieżu, hejtujący ludzki debilizm. Po prawej Stramik - nihilista tworzący pod wpływem różnych specyfików. Myślicie, że jest gorszy bo bierze? Krasiński, Przerwa-Tetmajer i Witkacy też brali.
„ Łapy precz od żartów ” to gawęda o życiu codziennym zrobiona tak, jak byśmy siedzieli z autorami przy jednym stole popijając piwo zagryzane biskwitami. Tematy? Aborcja, homoseksualizm, szowinizm, rasizm, polityka, codzienność, dodupizm i chandra. A to wszystko na mefedronie życia. O tym rozmawiamy z sąsiadem, w szkole, w pracy, na uczelni i w autobusie. O tym myślimy biorąc prysznic, robiąc zakupy, oceniając ludzi po wyglądzie, ubiorze i po tym z kim śpią.
Ta książka to katalizator. Chcemy to powiedzieć całemu światu, ale nie wypada.
A Stand Up wypada zawsze.
Mi brakowało jedynie Kacpra Rucińskiego, bo w tercecie stworzyliby biblię anatomii tej sceny.
Ale jeszcze wszystko przed nami.
Ojciec Chrzestny polskiej sceny Stand Upu wraz ze swoim młodym Padawanem piszą do siebie maile traktujące o wszystkim, o czym się nie mówi w przykładnych domach, bo nie wypada, bo ktoś nakrzyczy, zlinczuje, zamknie za kratami a klucz połknie.
Na ogół tego typy produkcje traktuję jak próbę zamachu komercyjnego spustu na konto autora wykorzystującego swoje pięć minut....
2018-11-22
Jest to zbiór pięćdziesięciu felietonów podawanych w formie lekcji życia. A czyta się o tyle ciekawie, o ile autorką jest kobieta, która była alkoholiczką, samotną matką, po czterdziestce dopiero wyszła za mąż za mężczyznę swojego życia ( drogie panie, jeszcze macie czas ), a później dowiedziała się, że ma raka, przeszła chemioterapię z sukcesem.
Wskazówki oparte są nie tylko na doświadczeniach, ale i na religii ( wszystkich wyznań ). Z reguły nie czytam poradników w stylu „ Jak żyć ”, ale w tym przypadku reguły złamałem. Nie żałuję, ale też drugi raz do tej książki nie wrócę.
Jednakże Regina Brett jest dowodem na to, że jak się bardzo chce, to można, a jak się szuka Boga ( w każdej postaci, odmianie, maści ) to się go znajdzie.
Wszędzie.
Jest to zbiór pięćdziesięciu felietonów podawanych w formie lekcji życia. A czyta się o tyle ciekawie, o ile autorką jest kobieta, która była alkoholiczką, samotną matką, po czterdziestce dopiero wyszła za mąż za mężczyznę swojego życia ( drogie panie, jeszcze macie czas ), a później dowiedziała się, że ma raka, przeszła chemioterapię z sukcesem.
Wskazówki oparte są nie...
2018-11-14
Ta książka to stolec przyklejony do podeszwy peregrynacji po świecie literatury. Maszerujesz dalej, ale mimo wszystko czujesz ten fetor i wiesz, że nie wypada z nim iść wśród ludzi.
Połączenie Ojca Chrzestnego z Pięćdziesięcioma Twarzami Greya? O zgrozo! Wyszła „ Dosia Uniwersalna ”, czyli do niczego. Trochę Stand Up, bo mimo wszystko kabaretem bym tego nie nazwał. Bardziej George Carlin niż Abelard Giza. Po narkotykach.
Warsztat literacki autorki jest na poziomie wypracowań z języka polskiego w klasie matematycznej, w której z tych lekcji zrezygnowano. Wydawnictwo Edipresse nie zainwestowało w edytora, a to pokutuje pożartymi literkami i przecinkami w dziwnych miejscach. Ta książka to prostytucja pełną gębą. Nie, przepraszam, to kurestwo na międzynarodową skalę. Groteskowe redtubowe sceny pornograficzne, miliardy na koncie, luksusowe samochody, strzelaniny, mafijne porachunki i miłość kupowana za pieniądze i sztywnego fallusa. Chciało by się nucić Demono „Wszystko jest na sprzedaż ”, ale jednak jest to Karramba „ Jaka kochanie twoja cena, wolisz w dolarach, czy wolisz w peelenach ”?
Opis :
Laura Biel wyjeżdża wraz z przyjaciółmi na wakacje na Sycylię. Tam poznaje przystojnego Włocha, który okazuje się szefem sycylijskiej mafii – Massimo Toricelliego, zwanego Czarnym. Po kłótni ze swoim chłopakiem w dzień urodzin wybiega z restauracji i zostaje porwana. Dostaje ultimatum – 365 dni na zakochanie się w nim, albo wróci do Polski. Sprytny Włoch rozkochuje w sobie Polkę dając jej możliwość korzystania z luksusowych rezydencji, kupuje jej apartament w Warszawie, najdroższe ciuchy, jeszcze droższą biżuterię. Laura może korzystać z jego Ferrari, Porsche, kart kredytowych, a to wszystko okrasza hardcorowym seksem rodem z najczarniejszych scen filmów porno.
Tak się rozkochuje Polkę. Nie tam jakieś kwiaty, wiersze i romantyczne kolacje. Fuck it!
Sama fabuła może trochę wciągać. Czyta się to szybko, łatwo, aczkolwiek średnio przyjemnie.
Erika Lena Mitchell gdy to przeczyta - a nie przeczyta - przestanie tworzyć widząc, jak ktoś podrobił jej powieść. Zapewne też popełni zaraz po tym Sepuku. Ale za to Mauro Puzo w grobie się przewraca. Świeć Panie nad jego duszą.
Nie dam 1 na 10. Dam 2 z plusem. Czasami wciąga. Ale to nie bagno tylko lekkie błoto. Niby z zewnątrz podobne, ale jednak da się iść dalej i udawać, że nie sięgnąłem po tę książkę.
To tak jak z „ Ona tańczy dla mnie ”. Niby znasz, ale Disco Polo nie słuchasz, bo wstyd.
Parafrazując słowa mojego kumpla Kamila Rafińskiego – pieniądze wydane na tę książkę wolałbym po prostu przepić.
Tyle.
Ta książka to stolec przyklejony do podeszwy peregrynacji po świecie literatury. Maszerujesz dalej, ale mimo wszystko czujesz ten fetor i wiesz, że nie wypada z nim iść wśród ludzi.
Połączenie Ojca Chrzestnego z Pięćdziesięcioma Twarzami Greya? O zgrozo! Wyszła „ Dosia Uniwersalna ”, czyli do niczego. Trochę Stand Up, bo mimo wszystko kabaretem bym tego nie nazwał. Bardziej...
2018-11-13
Czym się różni dziwka od sprzątaczki? Dla nas wszystkim, dla Niemców niekoniecznie.
Dziesięć lat pucowania dojczlandowskich chat z polskim paszportem w portfelu zrobił z autorki niemalże profesora psychologii niemieckiego narodu. Z jednej strony brak szacunku, pogarda, głęboko zakorzeniona niechęć do Polaków. Polak = dziwka, wódkożłop, złodziej, lump, chojrak. Z drugiej najlepszy w swoim proletariackim fachu, precyzyjny, solidny i niedrogi.
Niemoralne propozycje, ordnungmustzajn, brak szacunku do Polaków, drogie domy z pobojowiskiem w środku, drogie samochody z dramatami rodzinnymi, lukrowane życie przesiąknięte gorzkim smakiem frustracji i depresji. Spokojnie, na to wszystko pomoże sprzątaczka.
Za tą taniość w Niemczech można być bogatym w Polsce. Zwiedzić świat, kupić mieszkanie, samochód, żyć o kilka poziomów wyżej nić w ojczyźnie. Za tą taniość można też być traktowanym jak człowiek trzeciej kategorii, który urodził się by być lennikiem zachodniego wasala. Quo vadis ojczyzno?
Tych opisów nie można też traktować jako wykładni życia za granicą będąc Polakiem. Ale warto się nad tym głębiej zastanowić – 10 lat pracy na czarno z bardzo dobrym niemieckim w mowie i piśmie? To nie parafraza „ Od pucybuta do milionera ”. A gdzie chęć doskonalenia się, kursów, studiów, założenia własnej firmy? Polak – Murzyn, dwa bratanki? Jak cię widzą, tak cię piszą.
Po przeczytaniu dzieła pani Justyny Polanskiej śmiem twierdzić, że każdy z nas kiedyś znajdzie się w dupie. Problem jednak polega na tym, że niektórzy zaczęli się w niej urządzać.
Czym się różni dziwka od sprzątaczki? Dla nas wszystkim, dla Niemców niekoniecznie.
Dziesięć lat pucowania dojczlandowskich chat z polskim paszportem w portfelu zrobił z autorki niemalże profesora psychologii niemieckiego narodu. Z jednej strony brak szacunku, pogarda, głęboko zakorzeniona niechęć do Polaków. Polak = dziwka, wódkożłop, złodziej, lump, chojrak. Z drugiej...
2018-10-05
Albańskie Kako …
Autorka jest Polką z Pomorza, która w latach osiemdziesiątych wyszła za mąż za Libijczyka, który studiował w Polsce, a później razem wyprowadzili się do jego ojczyzny. ( Prawie ) Każdy Arab na swojej ziemi zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni – i w tym przypadku nie było inaczej. Z bukolicznie słodko pierdzącej pary młode małżeństwo przemieniło się dramat, w obmierzłą drogę krzyżową usłaną ortodoksyjnym debilizmem, zarazą naszych czasów. Muchtar – w Polsce idealny „ Ciapaty ” w Libii przemienił się w apodyktycznego zwyrodnialca spychając żonę na nawias marginesu.
Gorzka Pomarańcza jest bardzo bogatym źródłem wiedzy arabsko-muzułmańskiej mentalności oraz obyczajowości, a zwłaszcza o życiu rodzinnym. Widzimy tu odmienne tradycje, prawo szariatu, mnóstwo brutalności, oraz – pomimo wszystko – nieugiętej wiary w Jezusa Chrystusa, którego autorka stawia ponad Islam.
Pomijając literaturę – Nadia zabiła swe najlepsze lata życia na własne życzenie. To jedna z wielu typowych, aktualnych do dziś historii Polek. Jak rapował PiH „ Może jestem niekumaty czemu Polki dają dupy tym ciapatym ”.
Ta książka nie porusza tak bardzo, aczkolwiek pokazuje jakie mogą być konsekwencje głupiej i ślepej miłości, nieuważnych decyzji i braku fundamentalnej wiedzy na temat świata Arabów, świata totalnie innego, sadystycznego, odpychającego.
„ Gorzka pomarańcza ” Nadii Hamid to moje drugie spotkanie z literaturą o Islamie i jednocześnie potwierdzenie moich odczuć co do cudowności Allaha i całej otoczki.
Zainteresowanych odsyłam do dzieła Marka Orzechowskiego – Mój Sąsiad Islamista.
Albańskie Kako …
Autorka jest Polką z Pomorza, która w latach osiemdziesiątych wyszła za mąż za Libijczyka, który studiował w Polsce, a później razem wyprowadzili się do jego ojczyzny. ( Prawie ) Każdy Arab na swojej ziemi zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni – i w tym przypadku nie było inaczej. Z bukolicznie słodko pierdzącej pary młode małżeństwo przemieniło się...
2018-09-30
Dwie historie, kilkanaście postaci, kilkadziesiąt uczuć. Arek Borowik targa emocjami i przeplata w nich zdradę z pragnieniem miłości, bezduszność z romantyzmem. Człowiek ubogi to ten bez uczuć, a nie bez pieniędzy. To opowieść o relacji międzyludzkiej, od tej najgorętszej aż po nieludzką obojętność. To codzienność ubrana w szaty baśni dla dorosłych. Wypali wam nie tylko serca ale i umysły.
Królowa Śniegu w adaptacji Borowika to : Kobiety – matki : te które chciały by nimi być, ale nie mogą z powodów biologicznych v/s te, które nimi są, ale oddają dzieci z jakiegoś powodu. Surogatka rodzi, oddaje, zarabia. Nowa matka kocha, wychowuje. I wszystko by wyglądało tak, jak winno wyglądać gdyby nie wirus wprowadzony do komputera. W surogatce budzą się matczyne uczucia.
Kto ma większe prawo do nazywania się matką? Ta co urodziła, czy ta co wychowała? Można tu tonąć we łzach.
Dziewczynka z zapałkami – opowieść o starszej Pani, która umierając na mrozie rozdawała ulotki. To historia oparta na relacjach międzyludzkich : od tych najgorętszych aż po bezduszne, wyprane z uczuć.
Lektura to szalony rollercoaster. Istna sinusoida. Odkrywa co ukryte, odsłania co każdy nas nosi w sobie, uwypukla ludzie problemy, które w sposób naturalny są kamuflowane przez przybierane maski.
Ta książka to dla mnie 10/10. Polecam, tak jak polecam Piotra Adamczyka.
Dwie historie, kilkanaście postaci, kilkadziesiąt uczuć. Arek Borowik targa emocjami i przeplata w nich zdradę z pragnieniem miłości, bezduszność z romantyzmem. Człowiek ubogi to ten bez uczuć, a nie bez pieniędzy. To opowieść o relacji międzyludzkiej, od tej najgorętszej aż po nieludzką obojętność. To codzienność ubrana w szaty baśni dla dorosłych. Wypali wam nie tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-26
Są słodkie jak cukier, ale sypią się jak mąka - tak w skrócie można opisać niemal 90% landrynkowych obiektów westchnień z Instagrama, Naszej-Klasy i Facebooka.
Dziewczyny z Dubaju to spis cudzołożnic, eklerkowych prostytutek i zwykłych kurwiszonów, które sprzedawały swą godność nie tylko Arabom i nie tylo w Dubaju. Lista ich klientów była dłuższa od spisu nazwisk w książce telefonicznej. Budowały za to domy, kupowały luksusowe samochody, a na czele tej dziwko-korporacji stały znane i lubiane w świecie popkultury celebrytki.
Schemat prosty : wrzucasz zdjęcia na jakiś portal, kontaktuje się z tobą Emilia.Pi wysyła propozycję wyjazdu. W kilka dni później lądujesz w luksusowej rezydencji księcia arabskiego, który za twoje towarzystwo płaci 500 euro dziennie. Podobnych tobie jest tam kilkadziesiąt kobiet, więc cała ekipa korzysta z was dniami i nocami, a później odsyła do domu i zamawia kolejne : piosenkarki, prezenterki telewizyjne, miss. Dla Araba cena jest bez znaczenia. Jak się okazuje - większość polskich kobiet swoją cenę ma.
Wracają do domu, do mężów, dzieci, a kilka godzin wcześniej jakiś obcokrajowiec zrobił na jej ciało kupę/ uprawiały seks grupowy / były wiązane, kneblowane, bite, obrażane. Ale płacili. Suto. Za gwiazdy, celebrytki, za te które są w mediach podziwiane.
Ach co za delicje.
Quo Vadis kobieto? Pytanie retoryczne. Quo vadis świecie.
Są słodkie jak cukier, ale sypią się jak mąka - tak w skrócie można opisać niemal 90% landrynkowych obiektów westchnień z Instagrama, Naszej-Klasy i Facebooka.
Dziewczyny z Dubaju to spis cudzołożnic, eklerkowych prostytutek i zwykłych kurwiszonów, które sprzedawały swą godność nie tylko Arabom i nie tylo w Dubaju. Lista ich klientów była dłuższa od spisu nazwisk w książce...
2018-09-08
Niekiedy ponura jak burdel w poniedziałek rano, czasem rzuci uśmiech na usta, lecz w ostateczności po przeczytaniu odkładam ją daleko, głęboko, w szufladę zapomnienia.
Do rzeczy:
Klyde wraca do domu i przed drzwiami znajduje paczkę z kasetami. Nadawcą jest Hannah, jego przyjaciółka i niespełniona miłość, która dwa tygodnie temu popełniła samobójstwo. Każdy z adresatów dostaje jasne instrukcje - przesłuchać kasety i przekazać kolejnej osobie. Każda kolejna osoba miała bezpośredni związek z samobójstwem dziewczyny.
Nikt tak naprawdę nie wie w jakim stopniu jego postępowanie odbija się na życiu innych. Gro czytelników twierdzi, że książka jest bombą emocjonalną. Dla mnie jednak
13 powodów to chyba pierwsza powieść gorsza od adaptacji. Czemu to bestseller? Miałem wrażenie, że pióro Jaya Ashera rodziło swe dziecko z zatwardzeniem, w przeciwieństwie do kamery Briana Yorkeya. Serial polecam. Serio.
Niekiedy ponura jak burdel w poniedziałek rano, czasem rzuci uśmiech na usta, lecz w ostateczności po przeczytaniu odkładam ją daleko, głęboko, w szufladę zapomnienia.
Do rzeczy:
Klyde wraca do domu i przed drzwiami znajduje paczkę z kasetami. Nadawcą jest Hannah, jego przyjaciółka i niespełniona miłość, która dwa tygodnie temu popełniła samobójstwo. Każdy z adresatów...
2018-09-07
Nigdy nie myślałem, że przeczytam " najgorszą " książkę w życiu. Zwłaszcza, że na tapecie pojawiła się twórczyni epopei kulturowej o Potterze - Joanne Kathleen Rowling. Jej "dzieło" to najnudniejsze, najgorsze, najstraszniejsze kilka godzin mojego życia. Jeśli lektury szkolne to gwałcenie dzieci przez uszy, to "Trafny Wybór" jest gwałtem na każdym, kto wykona próbę przebrnięcia przez jakąkolwiek literę.
Małe miasteczko Pagford, w którym umiera radny staje się areną walki o ten stołek. Pretendentów nie brakuje, a każdy z nich to osobna historia opisana przez autorkę w arcynudny sposób. Oczywiście, można tu odnaleźć opisy patologii, przemocy rodzinnej, narkotyzowania, młodzieńczego dojrzewania, ale mnogość sytuacji i cała surówka bohaterów sprawia, że po kilku stronach nie wiesz czy czytasz o X czy o Y. To opowieść o różnych środowiskach, różnych warstwach społecznych, o ludziach uwikłanych w samorządowe gierki. Rowling obrzygała mnie tym wytworem.
Oczywiście, De gustibus non est disputantum, więc jak ktoś lubi nudną obyczajówkę, w której można śmiało przeskoczyć kilka stron do przodu i czyta się nadal o tym samym, gorąco polecam.
Nigdy nie myślałem, że przeczytam " najgorszą " książkę w życiu. Zwłaszcza, że na tapecie pojawiła się twórczyni epopei kulturowej o Potterze - Joanne Kathleen Rowling. Jej "dzieło" to najnudniejsze, najgorsze, najstraszniejsze kilka godzin mojego życia. Jeśli lektury szkolne to gwałcenie dzieci przez uszy, to "Trafny Wybór" jest gwałtem na każdym, kto wykona próbę...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-26
Nie każdy biedny Brazylijczyk zostaje Neymarem.
Oglądaliście Prison Break – Skazany na Śmierć? Trzeci sezon opowiada o tym :
Carandiru – to miejsce złą sławą owiane jest największym i najsurowszym więzieniem w Brazylii. Autorem książki jest więzienny lekarz, który poznaje świat przestępców od podszewki. Tu się dzieje wszystko, tu siedzi każdy, tu nie ma zbrodni, której nie widziano, nie popełniono. Gwałty, morderstwa, handel, dragi, zdrady, śmierć, krew, pot, łzy, AIDS. W celach szczury; w trzech metrach kwadratowych izolatek ośmiu osadzonych; więzienne trans-żony; krak zabijający każdego; brat mordujący brata za kryształki dragów; bimber produkowany i szmuglowany pod przykryciem nocy; morderstwa dokonywane przez policjantów. Samowolka, walka o przetrwanie.
To jest najlepsze dzieło o więzieniach jakie do tej pory czytałem.
Petarda –polecam każdemu, kto lubi klimat mafijnych porachunków. 10/10.
Nie każdy biedny Brazylijczyk zostaje Neymarem.
Oglądaliście Prison Break – Skazany na Śmierć? Trzeci sezon opowiada o tym :
Carandiru – to miejsce złą sławą owiane jest największym i najsurowszym więzieniem w Brazylii. Autorem książki jest więzienny lekarz, który poznaje świat przestępców od podszewki. Tu się dzieje wszystko, tu siedzi każdy, tu nie ma zbrodni, której nie...
„ Klerycy. O życiu w polskich seminariach ” jest to zbiór reportaży ukazujących codziennie zmagania rekrutów na żołnierzy polskiego kościoła. Nie jest to książka antyreligijna, lecz antykościelna.
Studia kleryków to bieg przez płotki. Nierzadko biegną bez nóg, ale pomimo przeciwności losu schyleni nie wadzą o przeszkody. Wykonują posłusznie swoje obowiązki bo przecież nie ma nic gorszego niż kara wiecznego potępienia.
Jak wygląda życie młodego kleryka, który zaraz po liceum rozpoczął wspinaczkę po świecie teologii? Kurtyna opada zaraz za drzwiami. A tam : Pedofilia, obłuda, pornografia, skarbce pełne pieniędzy, układy, rozkazy. Jak zostać księdzem? Jak się go pozbyć z parafii? Czy księża są dobrymi ludźmi? Dlaczego celibat jest tak ważny dla instytucji? Dlaczego młodzi ludzie odchodzą z kościoła szukając własnej drogi do zbawienia? Czy można przestać być księdzem z własnej woli?
Jak się wybić w strukturach? Co trzeba zrobić by awansować?
Ta książka nie szokuje. Ona zwraca uwagę na problemy, daje rozwiązania i nie oczekuje rezultatów. Lekki infantylizm. To nie Sekielscy.
Parafrazując klasyka – czym się różni kościół od mafii? Kościół ma więcej pieniędzy.
„ Klerycy. O życiu w polskich seminariach ” jest to zbiór reportaży ukazujących codziennie zmagania rekrutów na żołnierzy polskiego kościoła. Nie jest to książka antyreligijna, lecz antykościelna.
więcej Pokaż mimo toStudia kleryków to bieg przez płotki. Nierzadko biegną bez nóg, ale pomimo przeciwności losu schyleni nie wadzą o przeszkody. Wykonują posłusznie swoje obowiązki bo przecież nie...