-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-12-12
Osobiście uważam, że "Bastion" jest prawdziwym klejnotem w twórczości Kinga i jego najlepszym dziełem (póki co). Książka wielce opasła (ponad 1000 stron), ale opasła słusznie, bo każda strona jest wypełniona historią po brzegi i nie ma tu żadnych nudnych, przydługawych fragmentów, przez które ciężko przebrnąć.
A sama historia? Motyw odwiecznej walki dobra ze złem jest zawsze aktualny, a opakowany w takie okoliczności i takich bohaterów sprawia, że czytanie jest przyjemnością i prawdziwą przygodą. Bardzo polecam.
Osobiście uważam, że "Bastion" jest prawdziwym klejnotem w twórczości Kinga i jego najlepszym dziełem (póki co). Książka wielce opasła (ponad 1000 stron), ale opasła słusznie, bo każda strona jest wypełniona historią po brzegi i nie ma tu żadnych nudnych, przydługawych fragmentów, przez które ciężko przebrnąć.
A sama historia? Motyw odwiecznej walki dobra ze złem jest...
2015-12-28
Tegoroczny okres przedświąteczno-świąteczny upłynął mi pod znakiem Kinga, czyli tak jak lubię najbardziej. Wspominałam już kiedyś, że tomy opowiadań są o tyle ciężkie do ocenienia, że zawierają i słabizny (poezja w wykonaniu Kinga) i opowiadania, które zapierają dech w piersi (dla mnie "Wydma" czy "Kiepskie samopoczucie") i takie, które rozkładają na łopatki (dla mnie, jako nałogowego czytelnika Kindle'a na pewno będzie to "Ur").
Biorąc jednak pod uwagę całość, jest to bardzo dobry tom opowiadań, który z całego serca polecam.
Tegoroczny okres przedświąteczno-świąteczny upłynął mi pod znakiem Kinga, czyli tak jak lubię najbardziej. Wspominałam już kiedyś, że tomy opowiadań są o tyle ciężkie do ocenienia, że zawierają i słabizny (poezja w wykonaniu Kinga) i opowiadania, które zapierają dech w piersi (dla mnie "Wydma" czy "Kiepskie samopoczucie") i takie, które rozkładają na łopatki (dla mnie, jako...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-19
Chyba należałam do tej pory do typowych odbiorców malarstwa Beksińskiego: obrazy znam, niektóre dosyć mocno tkwią w mojej pamięci, ale o samym malarzu nie wiedziałam kompletnie nic. To samo tyczy się jego syna, Tomka. Gdy prowadził audycje w Trójce byłam jeszcze dość mała i Trójki nie słuchałam, więc nie był mi znany.
Teraz do znakomitego malarstwa mogłam dołączyć twarz i historię i jest to w moim odczuciu bardzo cenna rzecz. Historia rodziny Beksińskich bywa zabawna (złote lata PRL-u), refleksyjna, a kończy się tragicznie. Największym zaskoczeniem była dla mnie sama osobowość malarza, która tak kompletnie nie pasuje do jego obrazów, że chyba bardziej się nie da. Znakomita książka. Polecam, bo naprawdę warto.
Chyba należałam do tej pory do typowych odbiorców malarstwa Beksińskiego: obrazy znam, niektóre dosyć mocno tkwią w mojej pamięci, ale o samym malarzu nie wiedziałam kompletnie nic. To samo tyczy się jego syna, Tomka. Gdy prowadził audycje w Trójce byłam jeszcze dość mała i Trójki nie słuchałam, więc nie był mi znany.
Teraz do znakomitego malarstwa mogłam dołączyć twarz i...
2014-06
"Blask Fantastyczny" to dla mnie absolutna kwintesencja Świata Dysku. Jest śmieszny, ironiczny, ma dobrze zbudowaną fabułę i jakby tego było mało, zawiera Rincewinda, Cohena, Bagaż i Dwukwiata. Znakomita recepta na sukces i jedna z moich ukochanych Pratchettowych książek.
"- Pytałem, jakie są najwspanialsze rzeczy w życiu?
Wojownicy pochylili się. Warto będzie tego posłuchać. Gość zastanawiał się dość długo i w skupieniu. I po pewnym czasie oświadczył:
- Gorącza woda, dobre żęby i miękki papier toaletowy." - Cohen
"Blask Fantastyczny" to dla mnie absolutna kwintesencja Świata Dysku. Jest śmieszny, ironiczny, ma dobrze zbudowaną fabułę i jakby tego było mało, zawiera Rincewinda, Cohena, Bagaż i Dwukwiata. Znakomita recepta na sukces i jedna z moich ukochanych Pratchettowych książek.
"- Pytałem, jakie są najwspanialsze rzeczy w życiu?
Wojownicy pochylili się. Warto będzie tego...
2015-04
Nie bardzo rozumiem skrajne opinie na temat tej książki: z tego, co widzę trzeba ją albo kochać albo nienawidzić. Jeśli już muszę wybierać, skłaniam się bardziej do kochać. Dlaczego?
Przeczytałam ją w jeden dzień. Wchłonęłam. Tak dobrze mi się ją czytało. Zarzuty, co do języka odpieram. Może i język potoczny, młodzieżowy, ale o młodym człowieku książka przecież jest.
Bunt. Wiele osób zarzuca bohaterowi, że nic mu nie pasuje, niczego nie lubi, wszystkim gardzi. Otóż ja z tym bohaterem się utożsamiam, mimo że epoka już trochę nie ta. Bo wstręt i krytyka w stosunku do wszechobecnej chęci posiadania i pokazania się, że się ma, że się wie, że się tu i tam było, że się zna tego i tego napawa mnie obrzydzeniem. I to naprawdę takim, że tak jak bohaterowi, "rzygać się chce".
Myślę, że ludzie byliby o wiele bardziej szczęśliwi, gdyby żyli tak jak chcą, nie na pokaz. Gdyby chodzili do teatru, bo lubią teatr, a nie, bo wypada. Gdyby jeździli na wakacje tam gdzie chcą/mogą, a nie zaciągali kredyty po to, żeby pojechać tam, gdzie modnie i potem się tym chwalić wszem i wobec. Gdyby czytali, bo lubią czytać, a nie bo chcą wyglądać na oczytanych. Gdyby wyłączyli tego głupiego Facebooka i zaczęli żyć dla siebie.
A książkę polecam.
Nie bardzo rozumiem skrajne opinie na temat tej książki: z tego, co widzę trzeba ją albo kochać albo nienawidzić. Jeśli już muszę wybierać, skłaniam się bardziej do kochać. Dlaczego?
Przeczytałam ją w jeden dzień. Wchłonęłam. Tak dobrze mi się ją czytało. Zarzuty, co do języka odpieram. Może i język potoczny, młodzieżowy, ale o młodym człowieku książka przecież...
2016-02-26
Po ostatnim przeczytaniu książek o Tiffany, które w moim odczuciu są trochę słabszą częścią Świata Dysku, "Carpe Jugulum" przypomniało mi, dlaczego się zakochałam w Pratchetcie. Jest wartka akcja, wspaniale napisani bohaterowie i taka kupa śmiechu, że nie raz ocierałam łzy z oczu (należę do tych, co jak się szczerze śmieją, to płaczą). Polecam, polecam, polecam. Szczególnie miłośnikom sagi "Zmierzch", może otrząsną się z przekonania, że wampiry są wspaniałe.
Po ostatnim przeczytaniu książek o Tiffany, które w moim odczuciu są trochę słabszą częścią Świata Dysku, "Carpe Jugulum" przypomniało mi, dlaczego się zakochałam w Pratchetcie. Jest wartka akcja, wspaniale napisani bohaterowie i taka kupa śmiechu, że nie raz ocierałam łzy z oczu (należę do tych, co jak się szczerze śmieją, to płaczą). Polecam, polecam, polecam. Szczególnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03
Zapomniałam już jak genialna jest "Chatka Puchatka". Idealny początek dla dzieci, żeby zaczęły łapać Monty Pythonowskie absurdy, których w książce jest pełno. Ubóstwiam i polecam każdemu, w każdym wieku.
Zapomniałam już jak genialna jest "Chatka Puchatka". Idealny początek dla dzieci, żeby zaczęły łapać Monty Pythonowskie absurdy, których w książce jest pełno. Ubóstwiam i polecam każdemu, w każdym wieku.
Pokaż mimo to2019-03-13
O tej książce można napisać tak wiele, że aż nie wiadomo od czego zacząć. Nie bez powodu dostaje ode mnie maksymalną ilość gwiazdek i ląduje na podium książek najukochańszych, bo jest to najbardziej zaskakujący prezent, jaki dostałam i największe objawienie czytelnicze, na jakie trafiłam od bardzo długiego czasu.
Myślę, że większość z nas po prostu żyje własnym życiem i nawet się nie zastanawia, jakby to nasze życie wyglądało, gdybyśmy mieli je wieść w jakiejś innej części globu. A tu dostajemy wgląd w życia różnych osób rozrzuconych po całym świecie i uświadamiamy sobie, jak ich życie jest różne od naszych. Każda z tych historii jest na swój sposób wstrząsająca i bardzo uświadamiająca. Pełno tu kultury i polityki, bo jest to nierozerwalnie związane z codzienną egzystencją. I choć wydaje mi się, że swój żywot mogłabym poprawić na bardzo wielu frontach, chyba nie zamieniłabym się z żadnym z bohaterów tej książki. Nie są to autobiografie tylko wyrywkowe wspomnienia, rzeczy, które utkwiły w pamięci bohaterom, od okresu dzieciństwa do dorosłości. Niesamowita lektura, którą bardzo gorąco polecam absolutnie każdemu.
O tej książce można napisać tak wiele, że aż nie wiadomo od czego zacząć. Nie bez powodu dostaje ode mnie maksymalną ilość gwiazdek i ląduje na podium książek najukochańszych, bo jest to najbardziej zaskakujący prezent, jaki dostałam i największe objawienie czytelnicze, na jakie trafiłam od bardzo długiego czasu.
Myślę, że większość z nas po prostu żyje własnym życiem i...
2016-03-29
Dodaję do półki "najukochańsze", choć nigdy więcej nie chcę mieć z tą książką do czynienia, absolutnie nie zamierzam oglądać filmu i będę każdemu odradzać jej czytanie. Mija trzeci dzień odkąd ją skończyłam, a poziom depresji nie maleje tylko wręcz się nasila.
Początkowo uważałam, że jest to świetna, lecz ponura historia o tym, jak niemiecki chłopiec trafia na tą "lepszą" stronę ogrodzenia Oświęcimia i kompletnie nie rozumie całej idei nienawiści do Żydów. Otworzyła mi oczy na to, że nie wszyscy Niemcy żyjący w okresie drugiej wojny światowej byli "tymi złymi". Ale końcówka miażdży. Wgniata w fotel. Niby godna polecenia, ale nikomu nie życzę czuć takiej sieczki w mózgu, jaką teraz czuję ja.
Dodaję do półki "najukochańsze", choć nigdy więcej nie chcę mieć z tą książką do czynienia, absolutnie nie zamierzam oglądać filmu i będę każdemu odradzać jej czytanie. Mija trzeci dzień odkąd ją skończyłam, a poziom depresji nie maleje tylko wręcz się nasila.
Początkowo uważałam, że jest to świetna, lecz ponura historia o tym, jak niemiecki chłopiec trafia na tą...
2016-12-13
Kolejna z listy książek, które ponoć każdy powinien przeczytać i zachwyt absolutny. Świat, w którym wszystko jest zaprojektowane tak, żeby społeczeństwu żyło się dobrze. A że dzieje się to trochę kosztem wolnej woli, uczuć, odbierania kolorów czy nawet istnienia różnych pór roku... Cóż, coś za coś. Najbardziej zszokowało mnie zabicie niemowlęcia z pary identycznych bliźniaków, bo to przecież byłoby mylące, gdyby w społeczeństwie były dwie jednakowe osoby. Z niecierpliwością czekam na kolejne części, bo na koniec zrobiło się jeszcze ciekawiej. Polecam.
Kolejna z listy książek, które ponoć każdy powinien przeczytać i zachwyt absolutny. Świat, w którym wszystko jest zaprojektowane tak, żeby społeczeństwu żyło się dobrze. A że dzieje się to trochę kosztem wolnej woli, uczuć, odbierania kolorów czy nawet istnienia różnych pór roku... Cóż, coś za coś. Najbardziej zszokowało mnie zabicie niemowlęcia z pary identycznych...
więcej mniej Pokaż mimo toBez wątpienia moja najbardziej ulubiona książka Kinga. Mimo że nie ma tu specjalnie żadnej "nadprzyrodzoności", ale zwykli, trochę zaściankowi ludzie, fatalne okoliczności i główna bohaterka, którą można pokochać od pierwszego wejrzenia lub od pierwszego wejrzenia znienawidzić. Ja pokochałam na tyle, żeby o Dolores napisać rozdział w swojej pracy magisterskiej. Przefantastyczna postać, zagrana w ekranizacji przez wspaniałą Kathy Bates (choć sama ekranizacja mocno skiepszczona) - książka przy której człowiek raz się śmieje do rozpuku, raz płacze. Bardzo prawdziwa opowieść o tym, że czasem miłość to za mało.
Bez wątpienia moja najbardziej ulubiona książka Kinga. Mimo że nie ma tu specjalnie żadnej "nadprzyrodzoności", ale zwykli, trochę zaściankowi ludzie, fatalne okoliczności i główna bohaterka, którą można pokochać od pierwszego wejrzenia lub od pierwszego wejrzenia znienawidzić. Ja pokochałam na tyle, żeby o Dolores napisać rozdział w swojej pracy magisterskiej....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04
Kiedyś zaczęłam oglądać ekranizację "Drogi" i... tak mnie zdołowała, że musiałam po dwudziestu minutach ją wyłączyć. Za książkę zabrałam się więc z pewnymi obawami. Słusznie. Jest tak przygnębiająca, że nie wyobrażam sobie jak mogłaby bardziej.
Myślę, że wszyscy ludzie mają świadomość, że świat, który znamy może się skończyć. W "Drodze" najbardziej dobijający był brak jakiejkolwiek wiedzy o tym, co się stało i o tym, co będzie. Życie z godziny na godzinę, z dnia na dzień, od posiłku do posiłku albo częściej od braku posiłku do nadziei, że coś do jedzenia się znajdzie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie samej w podobnej sytuacji.
Choć taka smutna, polecam. Ku refleksji. Chyba za często nie doceniamy tego, co mamy.
Kiedyś zaczęłam oglądać ekranizację "Drogi" i... tak mnie zdołowała, że musiałam po dwudziestu minutach ją wyłączyć. Za książkę zabrałam się więc z pewnymi obawami. Słusznie. Jest tak przygnębiająca, że nie wyobrażam sobie jak mogłaby bardziej.
Myślę, że wszyscy ludzie mają świadomość, że świat, który znamy może się skończyć. W "Drodze" najbardziej dobijający był brak...
Ludzie nie lubią rzeczy brzydkich, wolimy piękno. II wojna światowa była daleka od jakiegokolwiek piękna, a "Dymy nad Birkenau" świetnie to portretują. Można pomyśleć, że to książka obozowa, kolejna z wielu. Ale tak nie jest. To przede wszystkim pamiętnik z pobytu w obozie i to pamiętnik kobiety. Tym bardziej pozwala emocjonalnie odczuć kobietom, jak wyglądałoby ich obozowe życie. Brak przerysowań, goła prawda, o wszach, o brudzie, o braku higieny... Wstrząsająca.
15 lat później autorka napisała moje ukochane "Czarne Stopy" i osobiście dla mnie jest to dowód, że można się otrząsnąć z najgorszego koszmaru.
Ludzie nie lubią rzeczy brzydkich, wolimy piękno. II wojna światowa była daleka od jakiegokolwiek piękna, a "Dymy nad Birkenau" świetnie to portretują. Można pomyśleć, że to książka obozowa, kolejna z wielu. Ale tak nie jest. To przede wszystkim pamiętnik z pobytu w obozie i to pamiętnik kobiety. Tym bardziej pozwala emocjonalnie odczuć kobietom, jak wyglądałoby ich obozowe...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-09
Lektura pięknie ilustrowanej książki "Dzieci z Bullerbyn" była dla mnie przede wszystkim podróżą sentymentalną. Mimo że nie wychowywałam się na wsi (tym bardziej takiej z trzema domami), dzieciństwo bohaterów książki w dużej mierze kojarzy mi się z moim własnym. Dzieciaki z Bullerbyn kiedy mogą są na świeżym powietrzu, zrywają owoce w swoich ogrodach, łowią raki, śpią w stogach siana, kąpią się w jeziorach i przeżywają wspaniałe dzieciństwo, kochając zwierzęta, w szacunku do dorosłych i tradycji, czasem lekko naginając zasady, jak to dzieciaki. Nie chcę zabrzmieć jak stara prukwa, która stęka "bo za moich czasów...", bez przesady, nie jestem taka stara, ale jak patrzę na dzisiejsze dzieci to jednak nachodzi refleksja, że czasy się tak bardzo, tak szybko zmieniły, że dzisiejsze dzieci nigdy nie poznają smaku takiego dzieciństwa - musiałyby się oderwać od telefonów i komputerów. W związku z tym bardzo im współczuję. A książkę polecam.
Lektura pięknie ilustrowanej książki "Dzieci z Bullerbyn" była dla mnie przede wszystkim podróżą sentymentalną. Mimo że nie wychowywałam się na wsi (tym bardziej takiej z trzema domami), dzieciństwo bohaterów książki w dużej mierze kojarzy mi się z moim własnym. Dzieciaki z Bullerbyn kiedy mogą są na świeżym powietrzu, zrywają owoce w swoich ogrodach, łowią raki, śpią w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-05
Kolejna bardzo poruszająca książka obozowa. Poruszająca tym bardziej, że narratorem jest dziecko. Potworność obozów koncentracyjnych była opisana wiele razy, ale ten punkt widzenia jest całkiem inny, bo dzieci postrzegają świat zupełnie inaczej niż dorośli i zupełnie inaczej odnajdowały się w okropnej rzeczywistości Auschwitz. W książce brakowało mi jednego: dalszego ciągu. Czy dzieciom, które przeżyły łatwiej było wrócić do rzeczywistości poza obozem niż dorosłym? Smutne, prawdziwe i przerażające. Lektura obowiązkowa dla wszystkich.
Kolejna bardzo poruszająca książka obozowa. Poruszająca tym bardziej, że narratorem jest dziecko. Potworność obozów koncentracyjnych była opisana wiele razy, ale ten punkt widzenia jest całkiem inny, bo dzieci postrzegają świat zupełnie inaczej niż dorośli i zupełnie inaczej odnajdowały się w okropnej rzeczywistości Auschwitz. W książce brakowało mi jednego: dalszego ciągu....
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka, która boli. Rozdziera serce czytającego, wzbudza niedowierzanie, chęć mordu, płaczu czy wręcz wycia na ludzką krzywdę, na krzywdę dziecka. Historia tragiczna i niestety prawdziwa o psychicznym i fizycznym torturowaniu małego chłopca przez własną rodzinę.
Czyta się to z niedowierzaniem i wstrętem, że coś takiego gdzieś mogło się stać naprawdę, że ludzie mogą być tak nieczuli i okrutni wobec niewinnej istoty.
Książka napisana w formie pamiętnika tego właśnie dziecka. Picie mydła, zjadanie zawartości pieluchy brata, spanie na gołym betonie w piwnicy to zaledwie ułamek koszmaru Dave'a, przez własną matkę nazywanego "to".
Dave jest już dorosły, ma własną rodzinę i dzieci. Nie chcę sobie wyobrażać, ile musiał się napracować nad własną psychiką, żeby otrząsnąć się z tego, jak wyglądało jego dzieciństwo. W kolejce czekają na mnie jeszcze dwie książki tego autora, również pamiętniki... i jakoś boję się po nie sięgnąć. Boję się, że zrobią z moją psychiką to, co zrobiła ta książka. Zmienią na zawsze.
Książka, która boli. Rozdziera serce czytającego, wzbudza niedowierzanie, chęć mordu, płaczu czy wręcz wycia na ludzką krzywdę, na krzywdę dziecka. Historia tragiczna i niestety prawdziwa o psychicznym i fizycznym torturowaniu małego chłopca przez własną rodzinę.
Czyta się to z niedowierzaniem i wstrętem, że coś takiego gdzieś mogło się stać naprawdę, że ludzie mogą być tak...
2017-11-02
Na "Dziedzictwo" patrzę z olbrzymim sentymentem, bo obok "Manitou" to jeden z tych horrorów, które przeczytałam będąc naprawdę małym dzieckiem i który został mi w głowie do dzisiaj. Po latach ponowne przeczytanie było równie fascynujące.
Poza fabułą, którą można uznać za nieco banalną, autor stawia nam ciekawe pytanie: co byśmy wybrali, oczywiście musząc wybrać: śmierć bliskiej osoby czy śmierć setki innych osób, których nie znamy? No i oprócz tego mamy piekielne krzesło, które jest rzeczywiście piekielne. Bardzo polecam.
Na "Dziedzictwo" patrzę z olbrzymim sentymentem, bo obok "Manitou" to jeden z tych horrorów, które przeczytałam będąc naprawdę małym dzieckiem i który został mi w głowie do dzisiaj. Po latach ponowne przeczytanie było równie fascynujące.
Poza fabułą, którą można uznać za nieco banalną, autor stawia nam ciekawe pytanie: co byśmy wybrali, oczywiście musząc wybrać: śmierć...
2016-05-23
Rzeczywiście ubaw po pachy. Autentycznie trzykrotnie poryczałam się ze śmiechu czytając tą książkę. Bardzo polecam na poprawę humoru.
Rzeczywiście ubaw po pachy. Autentycznie trzykrotnie poryczałam się ze śmiechu czytając tą książkę. Bardzo polecam na poprawę humoru.
Pokaż mimo to2016-08-30
Do Ketchuma podeszłam na całkowitym luzie. Gdzieś na forum o horrorze była dyskusja o najbardziej znanych i lubianych autorach i oczywiście wymieniłam Kinga, Koontza, Mastertona, Herberta i Smitha. Ktoś zapytał zdziwiony: a co z Ketchumem? Przyznam szczerze, że wcześniej nie słyszałam tego nazwiska. Szybko więc postanowiłam nadrobić i sięgnęłam po pierwszą z brzegu pozycję autora. I teraz boję się sięgać po kolejne...
Książka zaczyna się bardzo miło, ciekawie i wciąga. Potem trochę znienacka dostaje się w łeb i już tak regularnie do końca dostaje się w łeb na każdej kolejnej stronie. Ciekawość walczy ze zniesmaczeniem, strachem, obrzydzeniem i niedowierzaniem. Pozostaję w głębokim szoku. Polecam tylko ludziom o mocnych nerwach.
Do Ketchuma podeszłam na całkowitym luzie. Gdzieś na forum o horrorze była dyskusja o najbardziej znanych i lubianych autorach i oczywiście wymieniłam Kinga, Koontza, Mastertona, Herberta i Smitha. Ktoś zapytał zdziwiony: a co z Ketchumem? Przyznam szczerze, że wcześniej nie słyszałam tego nazwiska. Szybko więc postanowiłam nadrobić i sięgnęłam po pierwszą z brzegu pozycję...
więcej mniej Pokaż mimo to
Historię "Ani z Zielonego Wzgórza" zna chyba każdy albo prawie każdy, ale wydanie (Skrzat), które kupiłam jest inne niż wszystkie. Duży format, twarda oprawa, książka szyta, fajna czcionka, dobre tłumaczenie i przede wszystkim oszałamiające ilustracje, zrobione z takim smakiem i taką wyobraźnią, jak wyobraźnia samej Ani. Całości dopełniła "ruda" zakładka, która po prostu podbiła moje serce. Piękna rzecz, a historia oczywiście wyśmienita. Gorąco polecam.
Historię "Ani z Zielonego Wzgórza" zna chyba każdy albo prawie każdy, ale wydanie (Skrzat), które kupiłam jest inne niż wszystkie. Duży format, twarda oprawa, książka szyta, fajna czcionka, dobre tłumaczenie i przede wszystkim oszałamiające ilustracje, zrobione z takim smakiem i taką wyobraźnią, jak wyobraźnia samej Ani. Całości dopełniła "ruda" zakładka, która po prostu...
więcej Pokaż mimo to