Nie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”

Zofia Karaszewska Zofia Karaszewska
22.05.2024

Do tej autorki bestsellerów „New York Timesa” ustawiały się na Targach Książki i Mediów Vivelo długie kolejki. Swoim młodym czytelniczkom wpisywała bardzo osobiste dedykacje, bo Kathleen Glasgow wie, czym jest uzależnienie, a także ile może zmienić w życiu książka, która poruszy, i bohaterka, w której odnajdziesz siebie. Autorka „Girl in Pieces” opowiada o kobietach umieszczanych w szpitalach psychiatrycznych za czytanie, o samookaleczaniu, sile TikToka i książkach jako drodze do wolności.

Nie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces” z archiwum wydawnictwa

[Opis - wydawnictwo Jaguar] Każda nowa blizna na sercu Charlotte czyni ją coraz silniejszą, lecz i tak niezwykle boli.
Ból sprawia, że wszystko inne przestaje się liczyć.

Charlie zdecydowanie zbyt wcześnie doświadcza okrucieństw losu. Ukochany ojciec popełnia samobójstwo, a dziewczynka nie znajduje oparcia w pogrążonej w żałobie i niemocy matce. Zostaje sama z lękiem i bólem, z ciężarem nie do udźwignięcia. Ucieka w głąb siebie, milknie i wraz z upływem lat staje się całkowicie samotną, smutną dziewczyną.
W szkole skrzętnie ukrywa blizny po samookaleczeniach. Zupełnie nie pasuje do wesołych, pewnych siebie rówieśników. I oto pewnego dnia nowa koleżanka zwraca na nią uwagę; szybko rodzi się bliska przyjaźń. Po pewnym czasie Charlie traci przyjaciółkę w tragicznych okolicznościach. Dziewczyna rozsypuje się na milion kawałków, rozpacz wygania ją na ulicę i niemal doprowadza do unicestwienia.
Wkrótce Charlie zaczyna wierzyć, że jej życie ma wartość, a bolesne doświadczenia mogą stać się źródłem siły.
Bo nawet kiedy jesteśmy na samym dnie, nie należy tracić nadziei…

Książka znana również pod nazwą „Dziewczyna w rozsypce”.

„Historia Charlie Davis jest przeznaczona dla wszystkich, którzy się tną i przypalają, dla wszystkich dzieciaków żyjących na ulicy, które nie mają gdzie spać. Dla ich matek i ojców, dla ich przyjaciół” – Kathleen Glasgow.

Do popularnych ksiązek autorki należą również „How to Make Friends with the Dark” i „You’d be Home Now”.

Wydawnictwo Jaguar zapowiada na jesień najnowszej książki autorki pt. „The Glass Girl”.

Wywiad z Kathleen Glasgow przeprowadzony podczas pobytu pisarki w Warszawie

Zofia Karaszewska: Czy pisanie i czytanie może być lekarstwem na traumę?

Kathleen Glasgow: Wydaje mi się, że na traumę nie ma lekarstwa, ale można nauczyć się z nią żyć. Czytanie, pisanie i jakakolwiek inna forma sztuki jest na to dobrym sposobem.

Jest taka teoria psychologiczna, że samookaleczanie jest związane z potrzebą poczucia czegoś. Jeśli dotychczas nikt – a najczęściej rodzice – nie słuchał i nie reagował na nasze emocje, jeśli w związku z tym jesteśmy od nich odcięci i nie czujemy ich w sobie, to szukamy ekstremalnych bodźców. Cięcie wynika z potrzeby, żeby w ogóle coś czuć. Zgadzasz się z tym?

Nie zgadzam się z tą teorią. Myślę, że samookaleczanie to pewien mechanizm radzenia sobie z rzeczywistością. Głównie ze stresem i intensywnymi emocjami, które siedzą w nas, w środku, i nie możemy w żaden inny sposób sobie z nimi poradzić. Sądzę, że pod pewnym względem to jest próba skupienia uwagi na sobie, ale wyłącznie po to, żeby zostać wysłuchanym i zrozumianym. Wydaje mi się, że jeśli mamy do czynienia z osobą, która się samookalecza, to zamiast pytać, dlaczego to robi, powinniśmy dawać jej uwagę, o którą zabiega i której ewidentnie potrzebuje.

Należy też pamiętać, że samookaleczanie to problem głównie młodych dziewcząt, a mówienie im, że robią to tylko po to, żeby ściągnąć na siebie uwagę, jest umniejszaniem problemów, z którymi się borykają. Umniejszanie problemów powoduje, że czują, iż ich emocje nie są ważne, czyli one same nie są ważne. Dlaczego nie dać im uwagi i zrozumienia, którego tak bardzo potrzebują?

Myślisz, że to relacje są najważniejsze w budowaniu zdrowia psychicznego?

Tak, myślę, że relacje są kluczowe. Te z rodziną i przyjaciółmi. Myślę też, że bardzo trudno być dziewczyną w dzisiejszym świecie i że dziewczyny potrzebują dużo wsparcia. Rodzice powinni ich słuchać i je wspierać, a nie wyśmiewać, oceniać, nazywać „królowymi dram”. Trzeba brać poważnie emocje córek i szanować je.

Czy sukces twojej książki wśród młodych dziewczyn daje ci poczucie, że pomagasz osobom, które cierpią psychicznie?

Tak. Myślę, że każdy rodzaj sztuki, a w szczególności literatura, pozwala ci lepiej rozumieć siebie. Jeśli trafisz na taką książkę, to masz ją w sercu do końca życia, bo wiesz, że opowiedziała o czymś, co jest dla ciebie ważne, a czego nie potrafiłaś nazwać. Sztuka jest ważna, bo naświetla problemy, których nie potrafimy sami wyrazić, o których nie wiedzieliśmy, a które nas dotykają. Nagle jakieś zdanie, słowa, sytuacja nas głęboko poruszają. Lubię pisać i to dla mnie zaszczyt słyszeć od czytelników i czytelniczek, że historia, którą opowiadam, jest dla nich ważna, że się w niej odnalazły. Jeśli moje książki mogą pomóc dziewczynom nadać w jakiś sposób sens temu, z czym one się mierzą, dać im siłę – to jestem szczęśliwa. Jeśli dostrzegły w moich książkach coś, co je poruszyło i im pomogło, to naprawdę wspaniale! Jestem zaszczycona, że szczególnie dziewczynkom mogę pomagać żyć w świecie, który nie jest dla nich łatwy.

Relacja czytelniczki z bohaterką to jedno. A jak wyglądają twoje relacje z bohaterkami? Czy są ci one bliskie?

Zawsze podkreślam, że moimi ulubionymi bohaterami są ci poboczni, drugoplanowi, bo mam więcej wolności, więc i większą frajdę z prowadzenia ich wątków. Główne bohaterki moich powieści to są zawsze osoby, które borykają się z bardzo poważnymi i przytłaczającymi problemami, a ich życie jest skomplikowane, więc w kreowaniu tych postaci muszę skupić się na czymś innym. Generalnie ja po prostu kocham pisać. Jestem najszczęśliwsza, gdy tworzę ten fikcyjny świat i zanurzam się w nim. Zawsze chciałam to robić. Uwielbiam to! Jestem szczęśliwa, że mogę pisać, że mam tylu czytelników. Moje marzenia się spełniły.

W czasie pandemii „Girl in Pieces” zdobyła ogromną popularność wśród nastolatków, np. na TikToku. Myślisz, że twoja książka jest odpowiedzią na samotność, która nie tylko dotknęła nas w pandemii, ale i w ogóle wydaje się epidemią współczesnego świata?

Tak, myślę, że jednym z powodów, dla którego TikTok przeżył taki rozkwit w czasie pandemii, był fakt, że stał się on odpowiedzią na samotność, z którą się wtedy borykaliśmy. Baliśmy się, myśleliśmy, że świat się kończy. Mam też wrażenie, że BookTok to trochę taki rodzaj pamiętnika dla nastolatków. Umieszcza się tam swoje uczucia i emocje. W czasie pandemii ludzie rozmawiali bardzo dużo o książkach na TikToku, bo z racji okoliczności czytali więcej. Media społecznościowe stały się platformą, na której ludzie dzielą się miłością do czytania. I wiele osób robi to znakomicie!

Ostatnio, gdy robiłam research do jednego z opowiadań, które planuję napisać, natrafiłam na informację, że w XIX wieku w USA mężczyźni dosyć często umieszczali swoje żony w zamkniętych ośrodkach psychiatrycznych, kiedy okazywało się, że one za dużo czytają. Ci mężowie uważali, że książki dają ich żonom zbyt dużo wiedzy o świecie zewnętrznym, i to im się nie podobało. Zamykali żonę w zakładzie psychiatrycznym i brali nową. W opozycji do tego stoją media społecznościowe – i za to je cenię. Pozwalają dziewczynom i kobietom powiedzieć: „jestem molem książkowym”, „jak mam ochotę, to przeczytam 20 książek w miesiącu i nikt mi nie zabroni!”. Te filmiki, które dziewczyny nagrywają o swoich ulubionych książkach, to coś pięknego! Czy nie chodzi o to, żebyśmy wszyscy czytali jak najwięcej?

Czytanie jest drogą do wolności dla kobiet?

Tak. Dla wszystkich. Absolutnie! Dziś literatura zbyt często jest upolityczniana lub wykorzystywana w inny sposób, np. by nastawiać ludzi przeciwko sobie. Ale przecież musisz czytać, żeby wiedzieć, co wydarzyło się w przeszłości i co dzieje się teraz, co i jak myślą ludzie. Książki to dają. Pozwalają nam poznawać siebie, są bezpieczną przestrzenią rozwoju, eksploracji i wolności.

Wiem, że masz nastoletnią córkę, ja również. Czy myślisz, że „Girl in Pieces” to książka, którą powinna przeczytać każda młoda dziewczyna? Nawet jeśli nie mierzy się z problemami dotyczącymi zdrowia psychicznego, to dziś to jest tak powszechny problem, że ta historia może budować większą świadomość i empatię u młodych ludzi.

Myślę, że dziewczyny powinny czytać, co tylko chcą. Jeśli chcą czytać „Girl in Pieces”, to absolutnie niech to robią, jeśli nie, to nie. Jest tyle książek, że naprawdę jest z czego wybierać. Czasami spotykam się z opiniami, że ktoś się boi czytać tę książkę. Wtedy odpowiadam, że to może nie jest książka dla tej osoby. Nie powinnaś czytać książki, której się boisz, tylko dlatego, że inni ją czytają. Możesz też zacząć i odłożyć, jeśli ci się nie spodoba. To kocham w książkach. Wolność wyboru!

Czym ty się kierujesz przy wybieraniu książek? I czy porzucasz książki w połowie?

Najczęściej okładką albą czyjąś rekomendacją. Właśnie skończyłam „Pomoc domową” [thriller autorstwa Freidy McFadden – przyp. red.], chociaż możesz mnie nie podejrzewać o taki typ literatury.

Przeczytałam takie zdanie w twojej książce: „musimy wybierać, kim chcemy być, a nie poddawać się biegowi wydarzeń”. Masz poczucie, że wybrałaś bycie pisarką, że to był twój punkt zwrotny?

Zawsze kochałam czytać. Od małego. Moja mama była wspaniałą czytelniczką i chodziłyśmy razem do biblioteki. Na weekendy przynosiła też ze swojego biura maszynę do pisania, żebym mogła zacząć pisać, bo w którymś momencie przyszło mi do głowy, że mogłabym to robić. Ona zawsze mnie wspierała w pisaniu. Myślę, że trzeba znaleźć w życiu osobę, która jest twoim wzorem, mistrzem, daje ci motywację, która powie: „oczywiście, że ci się uda!”, „oczywiście, że możesz to zrobić”, i wesprze cię w twoich zamierzeniach.

Myślę, że pisanie bardziej wychodzi z mojego wnętrza, niż jest moim wyborem, ale nie chciałabym przeżyć życia w żaden inny sposób. Mówię o sobie jako o pisarce nie dlatego, że publikuję książki, ale dlatego, że piszę. Myślę, że każdy, kto wykonuje jakąkolwiek formę sztuki, może nazywać się artystą. Nie ma żadnego powodu, żeby czekać na pozwolenie od świata zewnętrznego, by móc tak o sobie mówić.

Często trudno przyznać sobie prawo do tego, by tak się określać. Zwłaszcza dziewczynkom, by określały się tak, jak chcą, stawały się tym, kim chcą się stać.

Jest tak, jak mówisz. Dziewczynom trudno przyznać sobie takie prawo. Właściwie żyjemy w świecie, który oczekuje od nich jednej konkretnej rzeczy i który nieustannie chce je złamać, dlatego powinnyśmy wspierać zarówno je, jak i ich marzenia. Pisanie jest świetnym narzędziem ekspresji emocjonalnej. Niekoniecznie chodzi o to, żeby publikować – samo pisanie pamiętnika jest świetne – ale jeśli za tym idzie chęć zostania pisarką, powinniśmy to wspierać. Nigdy nie będzie zbyt wielu artystów w świecie. To osoby, do których zwracamy się, gdy jesteśmy smutni, gdy przydarzy się jakaś tragedia. Sztuka pomaga nam zrozumieć to, co się nam przydarzyło, i doszukać się w tym sensu.

Na jesieni wyjdzie w Polsce twoja kolejna powieść, „The Glass Girl”. Tam też bohaterka będzie mierzyć się z problemami, tym razem związanymi z alkoholem. To jest wspólna cecha twoich bohaterek.

Myślę, że to, co powiedziałaś, jest kluczem do zrozumienia mojej twórczości. W każdej książce, którą piszę, jest element z mojego życia. Kiedy zastanawiałam się nad pisaniem „The Glass Girl”, wróciłam pamięcią do swoich przeżyć i zaczęłam się zastanawiać, kiedy dla mnie alkohol stał się sposobem radzenia sobie z problemami. Myślę, że alkohol jest bardzo zwodniczą używką, bo wszyscy akceptujemy to, że ludzie piją – ja też nie jestem przeciwna odpowiedzialnemu piciu – ale pojawia się pytanie o ten moment, w którym alkohol zaczyna przejmować kontrolę nad naszym życiem. Co takiego się dzieje, że chcemy to przykryć alkoholem? Oczywiście, że nastolatki piją, ale jeśli robi się tego za dużo, to być może warto zadać sobie pytanie: co chcesz „zapić”?, co się dzieje, że potrzebujesz tej używki? Bella z „The Glass Girl” jest osobą, która przechodzi przez paskudny rozwód rodziców, cierpi na stany lękowe i ma problemy związane z kręgiem swoich przyjaciół. To wszystko dzieje się jednocześnie – i zaczyna pić. Picia nauczyła się od swojej babci, bo robiły to razem. Babcia już nie żyje, natomiast Bella pije dalej i jest bardzo dobra w ukrywaniu tego przed światem – aż do momentu, kiedy wychodzi to na jaw.

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem

.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
TheWarOutside  - awatar
TheWarOutside 22.05.2024 18:26
Czytelniczka

Mam książkę, będę czytać 😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Zofia Karaszewska - awatar
Zofia 22.05.2024 15:00
Autorka/Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam