-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2024-05-18
2020-09-07
Dawno, dawno temu, nieźle zjechałam "Emmę" na LC. Z perspektywy czasu "Emma" zrehabilitowała się w moich oczach.
Dziwnie to zabrzmi, ale właśnie ta książka Jane Austen ma w sobie dużo aktualności. Tak, ponieważ nawet obecnie można spotkać sporo takich kobiet jak Emma, które wiedzą lepiej od innych, co dla nich będzie najlepsze, i wręcz mocno narzucają im swoje zdanie. One w prawdziwym życiu są często nieznośne, ale w literaturze możemy spodziewać się po nich znaczących zmian. Tak jak w przypadku panny Woodhouse. O dziwo, jako starsza już czytelniczka, doceniam to, jak Jane Austen opisała fabułę "Emmy", i że tak naprawdę główna bohaterka miała prawo być taka arogancka, ponieważ w porównaniu z resztą postaci kobiecych u Austen, ona była najbogatsza i jedyna pochodziła z "wysoka". Zadzierania nosa uczyła się od małego :-)
Żarty żartami, tak naprawdę dobrze się bawiłam przy czytaniu "Emmy". Nadal nie uważam tej książki za najlepszą w dorobku Jane Austen (pan Darcy górą!!!), jednak ma swój niezaprzeczalny urok. I cenne lekcje na przyszłość. Po pierwsze, konsekwencje wyborów ponoszą tylko ci, którzy tego wyboru dokonali, a nie ci, którzy im doradzali. Po drugie, zajmując się życiem innych, można zapomnieć o sobie i swoich własnych potrzebach. I po trzecie, cioteczka Jane Austen dobra jest na wszystko :-)
Dawno, dawno temu, nieźle zjechałam "Emmę" na LC. Z perspektywy czasu "Emma" zrehabilitowała się w moich oczach.
Dziwnie to zabrzmi, ale właśnie ta książka Jane Austen ma w sobie dużo aktualności. Tak, ponieważ nawet obecnie można spotkać sporo takich kobiet jak Emma, które wiedzą lepiej od innych, co dla nich będzie najlepsze, i wręcz mocno narzucają im swoje zdanie. One w...
2023-11-10
Zakochałam się w najnowszej ekranizacji "Chłopów" (widziałam ją dwa razy), i aż musiałam jeszcze raz przeczytać książkę. I teraz jestem zakochana w tej powieści.
Kiedy piszę tę opinię, to aż drżą mi ręce. Dawno tego nie czułam, i to mnie cieszy. Bo to oznacza, że dana pozycja mnie poruszyła do głębi, i pozwoliła mi na delektowanie się czymś wybitnym. Bo "Chłopi" to jest taki tytuł. Wybitny. Nie tylko dlatego, że dostał Nobla, i w szkole nam to wmawiają do znudzenia. To jest klasyk przez wielkie K. To jest opowieść, która ma mnóstwo rzeczy do odkrycia. I nie dotyczy tylko trójkąta Jagna-Antek-Boryna. "Chłopi" to historia gromady. I ta gromada to tak naprawdę mnóstwo indywidualistów, którzy próbują żyć w zgodzie z innymi, chociaż bywają trudne konflikty. I którzy, pozornie, mają jeden cel: dobro wszystkich. Jeśli ktoś robi i myśli inaczej, spotyka go kara. A w tle zmieniają się pory roku, a autor dodaje niesamowite opisy przyrody. Tak, piszę to ja, czytelniczka, która nigdy ich nie lubiła. A Reymont mnie nimi urzekł. Jak i całością.
Wiecie, co mnie uderzyło przy ponownej lekturze "Chłopów"? To, jak bardzo się zmieniłam, i widzę zupełnie inaczej całość niż wtedy, kiedy byłam licealistką, i pierwszy raz męczyłam tę powieść. Tak. męczyłam. A obecnie czytałam z przyjemnością. Zmianę we mnie widzę też przede wszystkim w tym, jak postrzegam Jagnę. Nie czarno-biało, jak wcześniej... To jedna z najciekawszych bohaterek literackich, jakie powstały, i na jej temat można dyskutować godzinami.
Nobel nie jest przypadkowy. Mamy czym się chwalić. Cieszę się, że mogłam na spokojnie, bez jarzma szkolnego, bez klucza i zastanawiania się, co autor miał na myśli według polonistki, po swojemu spojrzeć na "Chłopów". To była dla mnie uczta literacka.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka nagradzana".
Zakochałam się w najnowszej ekranizacji "Chłopów" (widziałam ją dwa razy), i aż musiałam jeszcze raz przeczytać książkę. I teraz jestem zakochana w tej powieści.
Kiedy piszę tę opinię, to aż drżą mi ręce. Dawno tego nie czułam, i to mnie cieszy. Bo to oznacza, że dana pozycja mnie poruszyła do głębi, i pozwoliła mi na delektowanie się czymś wybitnym. Bo "Chłopi" to...
Ja o "Lalce" Prusa mogę sporo mówić i pisać. Postaram się zrobić to jak najbardziej konkretnie, i bez zbędnych dygresji.
Nigdy nie lubiłam tego rodzaju określenia, ale, na serio, "Lalka", to najważniejsza książka mojego życia. I to nie tylko dlatego, że była piątka ze znajomości lektury na języku polskim. Oraz to, że pisałam o tej powieści pracę magisterską. Myślę, że podobnie jak Wokulski przy Izabeli, tak ja, od drugiej klasy liceum, jestem pod ogromnym wpływem "Lalki". Czytana wielokrotnie, zawsze na innym etapie życia. Zawsze z zainteresowaniem. Może jestem jedną z nielicznych osób, które na etapie szkoły dostrzegli, że miało do czynienia z arcydziełem literackim. Bo, moim zdaniem, nikt z polskich autorów nie napisał lepszej powieści niż "Lalka".
Teraz, kiedy któryś raz czytam tę książkę, jeszcze inaczej patrzę na całość, i zawsze coś nowego w tym odnajduję. Co najważniejsze, cały czas cieszę się, że to bardzo aktualna książka. To, co Prus zrobił ze swoimi postaciami, jaką głębię psychologiczną im nadał... Do dziś jestem pod wrażeniem jego geniuszu. Wokulski, który uważa, że musi, ale to musi się wykazać wielkimi czynami, aby zasłużyć na czyjąkolwiek miłość. Rzecki, który żyje w swoim świecie, z zewnątrz nijaka poczciwina, wyśmiewany, ale tak naprawdę pełen energii człowiek, tylko stłamszony przez lęk przed życiem. Łęcka, którą dziś nazwalibyśmy osobą narcystyczną, ale nie z satysfakcją, lecz współczuciem (tak, trzeba być naprawdę nieszczęśliwą sama ze sobą, aby do tego doszło). Wszyscy troje nie są jednowymiarowi, jak często w szkole próbuje się ich zaszufladkować. Żadne z nich nie jest krystalicznie dobre lub złe do szpiku kości. Za to biję brawa Prusowi - o takich postaciach chce się czytać. I też niesamowite, jak bardzo zmienia się perspektywa czytelnika, kiedy już na swoje lata i co nieco przeżył (😉), i widzi, że np. reakcja Wokulskiego na zdradę Izabeli nie jest wyssana z palca, bo wiele osób tak właśnie przeżywa rozstanie (mam na myśli etap w Warszawie, nie Skierniewicach). Dziesięć lat temu w życiu bym na to nie zwróciła uwagi.
Kiedy myślę o zarzutach, że jest tu ogrom postaci, i ciężko je zapamiętać, to myślę o sagach fantastycznych, gdzie jest o wiele więcej imion i nazwisk do zapamiętania, i fani jakoś nie mają z tym problemu. Tak samo jak z wątkami. Tak, jestem trochę złośliwa 🤭
Uwielbiam "Lalkę", i, prawdopodobnie, to uczucie zostanie ze mną na zawsze. Nawet po kilkunastej lekturze znajomej historii ze znajomym bohaterem. Trochę też zazdroszczę tym, którzy przeczytają to pierwszy raz, i poznają Wokulskiego i jego losy. Piszę to ja, która kilkanaście lat temu zakochała się w "Lalce" od pierwszego kontaktu.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Lektura szkolna".
Ja o "Lalce" Prusa mogę sporo mówić i pisać. Postaram się zrobić to jak najbardziej konkretnie, i bez zbędnych dygresji.
więcej Pokaż mimo toNigdy nie lubiłam tego rodzaju określenia, ale, na serio, "Lalka", to najważniejsza książka mojego życia. I to nie tylko dlatego, że była piątka ze znajomości lektury na języku polskim. Oraz to, że pisałam o tej powieści pracę magisterską. Myślę, że...