„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna Niemczynow

BarbaraDorosz BarbaraDorosz
22.05.2024

Zapytana o przeszłość odpowiada, że wstawała z popiołów wielokrotnie. Może dlatego to właśnie życie stanowi dla niej największe źródło inspiracji. Jak sama podkreśla, pisze prozę, która ma wyrwać czytelnika z „wygodnych kapci codzienności”, a liczne recenzje jej powieści jednoznacznie wskazują, że jest w tym coraz lepsza. Rozmowa z Anną Niemczynow stała się doskonałą okazją do dyskusji na temat relacji z matką, która przez wielu uważana jest za punkt wyjścia do rozwijania inteligencji emocjonalnej. Czego uczymy się od naszych matek i czy bezwarunkowa miłość rodziców zawsze pomaga nam budować poczucie własnej wartości?

„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna Niemczynow

Starannie wyreżyserowany dramat psychologiczny.

Helena, była primabalerina, dla rodziny zrezygnowała z dobrze zapowiadającej się kariery. Jej mąż, Wiktor, nie docenia tych poświęceń, prowadząc podwójne życie u boku enigmatycznej Klary.

Fausti, córka małżeństwa, usiłuje odnaleźć się w rzeczywistości pełnej tajemnic, pozorów i gier wymykających się dorosłym spod kontroli. Dziewczynce z pomocą przychodzi terapeutka dr Mound, za której kunsztem pracy skrywa się bolesna historia.

Czy działanie w imię dobra usprawiedliwia ludzkie uczynki? Czy bezwarunkowa miłość nam służy? Czy może bywa przekleństwem?

„Należy do mnie” to poruszająca opowieść o tym, jak trudno poznać kogoś do końca. Czule i wymownie naszkicowany słowem świat rozpaczliwych wyborów i dróg, z jakich nie można zawrócić.

Wywiad z Anna H. Niemczynow, autorką książki „Należy do mnie”

Barbara Dorosz: Jestem świeżo po lekturze twojej najnowszej powieści „Należysz do mnie” i powiem szczerze, że czytając ją, w mojej głowie przesuwały się gotowe kadry z filmu. Świetnie poprowadzona akcja, retrospekcje, które porządkują fabułę, wyraziści bohaterowie i zakończenie, którego chyba nikt się nie spodziewał. Widziałabyś tę książkę na dużym ekranie?

Anna H. Niemczynow: Powiem więcej, w wyobraźni widziałam już tę książkę na wielkim ekranie tysiące razy. Jak każdą moją poprzednią. (śmiech) Jestem życiową optymistką i mocno wierzę w swoje marzenia. Wizualizuję je i muszę ci powiedzieć, że często rzeczywistość jest jeszcze piękniejsza od marzeń – nie dlatego, że mam kolorowe życie, ale dlatego, że po prostu uwielbiam doszukiwać się w nim kolorów. 

Dziękuję ci za piękne słowa. Od początku zrobiło się niezwykle miło. 

Motyw rozwodu to temat, który wzbudza wiele emocji, zwłaszcza kiedy w sprawę zaangażowane są dzieci. Postawiłaś przed sobą nie lada wyzwanie, sięgając po nowy dla siebie gatunek, jakim jest dramat psychologiczny. Obawiałaś się tego, co przyniesie nowa powieść?

Nie należy bać się wyrażania siebie, swoich emocji i kryjącej się za nimi prawdy. Wszystkie moje książki, zdaniem czytelników, wymykają się ogólnie przyjętym normom, a mnie podobno ceni się za tę odwagę. Gdy piszę, nie wybieram, co się nadaje, a co się nie nadaje do opowiedzenia, ponieważ nic, co ludzkie, nie jest mi obce. Gdybym to robiła, opowiadane przeze mnie historie straciłyby polot i świeżość. Jak dotąd skutecznie pokonuję własne granice lęków, które niewątpliwie, jak w każdym człowieku, gdzieś tam i we mnie drzemią. 

Jak to jest z tą bezwarunkową miłością naszych rodziców? Służy nam czy przeciwnie, bywa utrudnieniem, a może nawet pułapką, jak w przypadku Faustyny? Miłość jej matki, Heleny, po rozwodzie ewoluuje w kierunku toksycznej relacji. 

Wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar i zależy, co z tym zrobimy. Jeśli w jakimś momencie nie przerwiemy nakręcającej się od pokoleń matrycy zła, wówczas przenosimy je na własne dzieci, jak w przypadku mojej bohaterki, Heleny. Potrzeba siły i przede wszystkim decyzji, aby zechcieć żyć inaczej. „Należy do mnie” ma skłaniać czytelnika do refleksji nad relacjami, jakie tworzy on we własnym życiu. To proza niby fikcyjna, lecz nacechowana ogromną prawdą, która wyrywa nas z wygodnych kapci codzienności. 

Śledząc fabułę, długo zastanawiałam się, co łączy obie bohaterki – Małgorzatę i Helenę. Wydaje mi się, że znalazłam wspólny mianownik. Obie bohaterki mają trudne relacje ze swoimi matkami. W psychologii nasze matki stoją najwyżej w hierarchii figury przywiązania. Dlaczego tak ważne jest, by przepracować te relacje, które rzutują na nasze dorosłe życie?

Nieprzepracowane toksyczne relacje mogą nas popchnąć nawet w kierunku obłędu. Bycie niewolnikiem lęku będącego odpowiedzią na przykład na to, „co powie mama” tudzież „co zrobi mama” – albo ktoś inny – ustawia niemal całe nasze życie. 

Często robimy wszystko, aby zadowolić innych, tracąc w ten sposób siebie. Bardzo trudno jest powiedzieć stop. Tymczasem jeśli chcemy wieść dobre życie, mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek bronić się przed skutkami toksycznych relacji. Starać się je przepracowywać samemu, a najlepiej z wykwalifikowaną osobą. Trzeba nam szukać siebie w tym wszystkim, co czujemy, że nam nie służy, co odbiera nam chęć życia. Jeśli tego nie zrobimy, możemy przez całe życie być takim „zadowalaczem”. A bycie nim, jeśli nie podejmiemy czasami nawet drastycznych działań, może nigdy się nie skończyć. Pytanie, co wybierzemy.

Czego uczymy się od naszych matek? 

Ideałem byłoby odpowiedzieć, że pięknej, czystej i prawdziwej miłości. Ale życie jest życiem i nie jest idealne. Są matki, które uczą nas tego, co wyżej wymieniłam, a są też takie, które serwują nam prawdziwy obóz przetrwania. Lecz mimo wszystko ogromnie wierzę, że tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. 

Po skończonej lekturze miałam w sobie wiele emocji, jednak daleko mi było do oceniania któregokolwiek z bohaterów i jego decyzji. Poczułam za to wielki smutek, że wszyscy dorośli zostali postawieni przed koniecznością dokonania rozpaczliwych wyborów, na które chyba nie byli gotowi. No właśnie, czy można być gotowym na wyzwania, które rzuca nam los? Co świadczy o naszej dojrzałości?

My, ludzie, często gubimy się w małych, codziennych wyborach, które, gdy się je złoży do kupy, niosą za sobą ogromne konsekwencje. Nikt nie planuje zrujnowania własnego życia, ale w wielu przypadkach zdajemy się nie dostrzegać, że np. tak zwany niewinny flirt, powtarzany każdego dnia, mimochodem przemienia się w coś więcej. O dojrzałości człowieka świadczy niedopuszczanie do tylko z pozoru niewinnych sytuacji. Pilnowanie przede wszystkim siebie i swojego sumienia, nawet, a może przede wszystkim wtedy, gdy nikt nas nie obserwuje. Możemy ukryć nasze niecne występki przed całym światem, ale nigdy nie ukryjemy ich przed sobą. Właśnie to sumienie jest naszą ogromną bronią. My wiemy, co jest złe, bo sumienie nam to podpowiada. Ale często je bagatelizujemy, mówiąc: „och, jeden raz nie zaszkodzi. Mnie też, się coś od życia należy, to tylko taka odskocznia”. A potem to już idzie… i nagle stajemy twarzą w twarz z sytuacją, która nas przerasta. Zwykle trzeba wypić to gorzkie piwo, którego sami sobie nawarzyliśmy. To nie jest miłe. 

Twoje dotychczasowe książki jasno pokazują, że nie boisz się trudnych tematów, ba, nawet drążysz je i wyciskasz jak cytrynę. Skąd czerpiesz inspiracje?

Tu odpowiem banalnie. Po prostu z życia. Ono jest nieustającym źródłem inspiracji. Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek. 

Podobno mocno wierzysz w to, że nadzieja umiera ostatnia, a człowiek jest zdolny do wielokrotnych odrodzeń. Ale czy zawsze tak głęboko w to wierzyłaś? W twojej autobiograficznej książce „Ciche cuda”, zawierającej „pozytywne opowieści”, czytelnicy znajdują wiele osobistych przemyśleń, dobrych, ale i bolesnych wspomnień. Kiedy narodziła się w tobie potrzeba, by otworzyć się w ten sposób przed czytelnikami? 

Wtedy, gdy sama przed sobą przyznałam, że zostałam w swoim życiu wielokrotnie skrzywdzona i już nie ma we mnie przyzwolenia na udawanie, że wiele rzeczy nigdy się nie wydarzyło.

Gdy stanęłam w prawdzie, zaczęłam zdrowieć. 

Męczył mnie też wizerunek uśmiechniętej dziewczynki, która nic nie wie o życiu. Ludzie często oceniają po pozorach. To, że jestem uśmiechnięta, pogodna i pogodzona z moją przeszłością, nie oznacza, że nic o życiu nie wiem. W „Cichych cudach” celowo opowiedziałam o trudnym dotyku, o rozwodzie, samotnym rodzicielstwie i wielu innych traumach, jakich doświadczyłam, aby wrażliwy czytelnik, który być może przeżywa coś podobnego, patrzący na mnie dziś, został nakarmiony nadzieją na poprawę warunków swojego życia. 

Wstawałam z popiołów wielokrotnie i w gruncie rzeczy do dziś powstaję, każdego dnia nad sobą pracując. Życie jest, jakie jest, ale ja wybieram dobro, miłość, pokój, odwagę, prawdę. To jest mój kręgosłup moralny. Żyję prawdą i niczego nie udaję.

W „Cichych cudach” niesiesz czytelnikom ukojenie. W jednej z recenzji przeczytałam piękne słowa, że ta książka musiała powstać, żeby pokazać inną perspektywę wielu zagubionym duszom, które coraz częściej nie nadążają za współczesnym światem. Z czym zmaga się dziś człowiek?

Boimy się, że ktoś odkryje, iż jesteśmy grzeszni. Podczas gdy tak naprawdę taka jest ludzka natura. Nieidealna. Wstydzimy się czegoś, co nas spotkało, jakby to było nami. A to przecież wielkie kłamstwo. Nie jestem molestowaniem seksualnym. Nie jestem wyrzutkiem, bo ktoś ze mnie zrezygnował. Wybieram inne spojrzenie na daną sytuację. Wyciągam światło z mroku, bo mocno wierzę, że z każdego mroku można je wyciągnąć. To mój wybór. On mi służy i mnie podnosi.

Współczesny człowiek, w moim odczuciu, często jest niezagospodarowany duchowo. Oznacza to, że ma w sobie ogromną przestrzeń do działania sił zarówno dobra, jak i zła. Gdy nie dokonujesz wyboru, często to zło jest łatwiejsze, jest głośne, przychodzi bez trudu. Dobro jest ciche i pokorne, trzeba nad nim pracować. Do tworzenia dobra potrzebna jest świadomość. 

Nie poradziłabym sobie z tym, czego doświadczyłam, gdybym pozostała „niezagospodarowana”. Codziennie napełniam się Bogiem poprzez modlitwę. Ktoś może to nazwać obcowaniem z Siłą Wyższą, energią. Celowo mówię w ten sposób, aby wiara nie została tu pomylona z religią. Wiara mnie odnowiła i wiem, że jest w stanie odnowić każdego z nas. 

Gdy przychodzą mi do głowy myśli ciągnące w dół, natychmiast zadaję sobie pytanie, czy pochodzą one od Boga. Odpowiedź jest jasna. Bóg, mój przyjaciel, chce dla mnie dobra. Mam Go po swojej stronie. Dlatego uśmiecham się i idę do przodu w tym moim życiu. Co mam się przejmować. 

Obserwuję cię w mediach społecznościowych i gdyby ktoś zapytał mnie teraz, jaka jest Anna Niemczynow, to powiedziałabym, że jest wiecznie uśmiechnięta i „zadowolona jak bąk”. Czy życie bez smutku jest możliwe? Powinniśmy zwalczać tego rodzaju emocje czy raczej nauczyć się, jak z nimi funkcjonować?

Kiedy jest nam smutno, trzeba zapłakać. Walka z emocjami w moim przypadku doprowadziła do choroby. Nie jestem wiecznie uśmiechnięta. Zdarza się, że płaczę. Ale w tym płaczu staram się być właśnie „zadowolona jak bąk” (to moje ulubione określenie), chociażby z tego powodu, że jestem zdolna do wyrażania emocji. To wielki dar i jestem za niego wdzięczna. 

Biorę to życie, jakim jest, i szybko staram się godzić z tym, co mi się przytrafia. Akceptacja rzeczywistości przynosi ukojenie. Wrażliwość jest ozdobą człowieka, nie skazą. 

Zaryzykuję stwierdzenie, że większość z nas pragnie miłości i szczęścia. Jednak być szczęśliwym to wielka sztuka. Od kogo możemy się jej uczyć?

Ja uczę się tej sztuki od Jezusa Chrystusa. To mój największy przyjaciel. Nie było na świecie bardziej szczęśliwego i napełnionego miłością człowieka, który oddał życie za innych i jeszcze czuł przy tym szczęście. 

Co daje ci największą radość w życiu? Za co jesteś dziś wdzięczna?

Niewątpliwie moja maleńka rodzina. Mój mąż, moje ukochane dzieci, moje cudowne psy, dom, który tworzę. Uwielbiam gotować rosół, piec chleb, jeździć rowerem. Kocham podróże, te wielkie, ale i te małe. Kocham swoją pracę. Traktuję ją jak służbę drugiemu człowiekowi. Jestem dumna z tej pracy. Pragnę nieść dobro, zmuszać do refleksji pobudzających do tworzenia dobra. Dobre życie jest możliwe. Uczę się nie mieć oczekiwań i mocniej ufać. 

Debiutowałaś w 2017 roku. Czy zmieniłaś się jako autorka przez te lata? Co powiedziałabyś tamtej Ani sprzed lat?

Zmieniłam się i to jest wspaniałe. Zmieniam się każdego dnia. Dojrzewam, odpuszczam, pokornieję i mimo że nie gonię za wszelką cenę za uznaniem, ono codziennie głaszcze mnie po głowie w postaci wiadomości od moich ukochanych czytelników. 

A Anię sprzed lat na pewno bym przytuliła i powiedziała to, co dziś powtarzam moim czytelnikom: Jesteś cudem. Jesteś doskonałą kreacją samego Boga. On stworzył cię na swoje podobieństwo, więc wyprostuj się, przestań przepraszać w kółko za wszystko i żyj najpiękniej, jak to tylko możliwe. 

Dziękuję za rozmowę.

---

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [12]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Batalia  - awatar
Batalia 25.05.2024 21:05
Czytelniczka

Powiedziałabym, że bardziej zagadkowe są ośmiornice, których DNA nie przypomina niczego innego znanego na Ziemi i naukowcy podejrzewają, że są de facto kosmitami.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Kasjopeja  - awatar
Kasjopeja 30.05.2024 11:42
Czytelniczka

To samo mówią np: o delfinach. Mogliby się czasem zastanowić ci naukowcy 😂

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Lucy Fair - awatar
Lucy 30.05.2024 13:28
Czytelniczka

Najbardziej kosmiczne są laski.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Pani Akne - awatar
Pani Akne 06.06.2024 18:26
Czytelnik

Sekcja komentarzy jak zawsze nie zawodzi♥️

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Jeanette ksiazka_na_przesluchaniu - awatar
Czytelniczka

w sobotę 18052024 poznałam Anie osobiście. Jest niesamowitą osobą  😍 ciepło, miłość biją od niej na kilometr, niezwykle uśmiechnięta. Mnie też życie wielokrotnie rozjechało walcem, stąd wiem, ze jej uśmiech jak mój jest szczery i tym szerszy, im więcej razy powstała z popiołów i odrodziła się jak Feniks. Ksiązka "Słowa wdzięczności" zmieniły moje postrzeganie świata i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Bartosz  - awatar
Bartosz 23.05.2024 11:18
Czytelnik

Dla mnie wpływ mojej mamy też ma spore znaczenie. Widziałem kiedyś koszulkę z napisem. MAMA człowiek do zadań specjalnych, oj tak. Kochana, zawsze gotowa do pomocy. Lubię kiedy mnie rozśmiesza, czasem i wygłupiamy się nawzajem. To ktoś na kogo zawsze mogę liczyć i nigdy mnie nie rozczarował. Twarda z niej kobieta. Czemu? 51 lat temu, gdy przyszła na świat nikt nie dawał jej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Sewer  - awatar
Sewer 23.05.2024 00:39
Czytelnik

Może od razu załóżmy jakieś kółeczko różańcowe?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Bartosz  - awatar
Bartosz 23.05.2024 11:14
Czytelnik

Ja zasadniczo taki religijny nie jestem, ale nie mam z tym problemu, kiedy ktoś mówi o Bogu i modlitwie. Czytałem jedną książkę autorki ,,Słowa wdzięczności" no i jak dla mnie to bardzo wrażliwa, dobra osoba. Jej słowa chwytają za serducho. A jeśli faktycznie powstanie tu kółko różańcowe, to mogę dołączyć :P

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Jeanette ksiazka_na_przesluchaniu - awatar
Czytelniczka

to ja podobnie do Bartosz  😃 dlaczego miałaby się ania wstydzic tego, że wierzy i jest religijna. Stoi w prawdzie ze sobą, nie boi się wyznaczać granic, a Pan Sewer je przekracza i umniejsza Ani, czyż nie? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Sewer  - awatar
Sewer 23.05.2024 13:58
Czytelnik

Może i nie powinna się wstydzić wiary (tylko po co o tym trąbić na lewo i prawo -nie rozumiem), ale" literatury" którą popełnia już tak i to bardzo.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Jeanette ksiazka_na_przesluchaniu - awatar
Czytelniczka

Sewer - szanuję Twoje zdanie, jednak "wstyd" to indywidualna interpretacja, jeśli ktoś jest w zgodzie ze sobą, dlaczego miałby się wstydzić? Przeczytałeś choć jedną książkę, żeby się wypowiadać? Czy tylko kreujesz uprzedzenie w swojej głowie? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
BarbaraDorosz  - awatar
BarbaraDorosz 22.05.2024 15:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam