-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
-
ArtykułyNowe „444” Macieja Siembiedy – przeczytaj zupełnie inny początek książki!LubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-07-26
2018-02-15
2016-06-30
2014-08-21
2015-03-29
2016-01-09
Gdyby ktoś streścił mi bardzo oględnie fabułę i powiedział, że będzie to powieść, w której zakocham się już od samego początku, chyba nie uwierzyłabym od razu. Wystarczyło jednak, bym otworzyła książkę, a Bułhakow wciągnął mnie do swego świata do tego stopnia, że nie sposób było się oderwać; niejednokrotnie wybuchałam szczerym śmiechem, tym samym widząc oznaki niepokoju w oczach pozostałych domowników („Spokojnie, spokojnie, do Strawińskiego się jeszcze nie wybieram!”), a zakończenie pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Coś czuję, że jeszcze nie raz do tej niesamowitej historii będę powracać!
Gdyby ktoś streścił mi bardzo oględnie fabułę i powiedział, że będzie to powieść, w której zakocham się już od samego początku, chyba nie uwierzyłabym od razu. Wystarczyło jednak, bym otworzyła książkę, a Bułhakow wciągnął mnie do swego świata do tego stopnia, że nie sposób było się oderwać; niejednokrotnie wybuchałam szczerym śmiechem, tym samym widząc oznaki niepokoju w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-03
Jest to historia mężczyzny przepełniona niesprawiedliwością na przemian ze zrozumieniem, śmiercią i miłością, dystansem i sentymentem. Można by pomyśleć, że Ove jest nieco zgorzkniałym staruszkiem, tymczasem okazuje się on człowiekiem racjonalnym, wyznającym swoje własne wartości - stąd nie brak humoru, choć często ma on postać śmiechu przez łzy. To jest... po prostu niezrozumiałe dla kogoś, kto tej historii nie zna. A najgorsze, że nie jestem w stanie Wam tego pokazać - to po prostu niewykonalne. Przeczytajcie, a zrozumiecie.
Jest to historia mężczyzny przepełniona niesprawiedliwością na przemian ze zrozumieniem, śmiercią i miłością, dystansem i sentymentem. Można by pomyśleć, że Ove jest nieco zgorzkniałym staruszkiem, tymczasem okazuje się on człowiekiem racjonalnym, wyznającym swoje własne wartości - stąd nie brak humoru, choć często ma on postać śmiechu przez łzy. To jest... po prostu...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-05
2021-01-04
2015-07-15
2014-06-23
2015-02-15
2017-09-20
2014-04-22
John Ronald Reuel Tolkien debiutował w roku 1937 książką „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, która okazała się być zaledwie prologiem do pisanej przez kolejne dwanaście lat powieści „Władca Pierścieni”. Warto wspomnieć, iż prace nad historią autor rozpoczął już w roku 1917, czego skutek doskonale widać w budowie przedstawionego świata, obfitującego w postaci, legendy i podania.
Książka ta, uważana za jedną z najbardziej niezwykłych we współczesnej literaturze, znana niemal każdemu; choćby ze słyszenia. Jest to opowieść o losie pewnego przedstawiciela rasy niejakich hobbitów - stworzeń o przyjaznym usposobieniu, uwielbiających zacisze własnego kraiku, Shire, i niewychylających nosa poza jego granice, a także lubujących się w spokoju oraz ciszy - który, jak niegdyś jego krewny, Bilbo („Hobbit, czyli tam i z powrotem”), wybija się ponad schemat i rusza w długą oraz niebezpieczną podróż, by unieszkodliwić zło, jakie szerzy się po świecie. Gnany obowiązkiem i ciężarem dźwiganego brzemienia, ma okazję zobaczyć na oczy to, co do tej pory mógł wyczytać jedynie z ksiąg, i zażyć sporej dawki przygody - honor, przyjaźń, magia? To jedynie początek.
Streszczenie „Władcy Pierścieni” przy uwzględnieniu wszystkich najważniejszych wątków i ograniczeniu jego długości do jednocyfrowej liczby stron jest praktycznie niemożliwe - lektura jest niesłychanie obszerna w wydarzenia, bohaterów, a nawet historię dziejów mieszkańców Śródziemia (a należy również nadmienić, iż znaczna jej część umieszczona jest w dodatkach na końcu książki, które uwzględniają nie tylko najistotniejsze wydarzenia historyczne, lecz także ogromne drzewa genealogiczne rodów, pisma ludów czy mapy, które rysują nam dokładny obraz obszarów i ukształtowania granic), dzięki czemu autor wprowadza nas w świat, który jest jasny i klarowny, a równocześnie równie skomplikowany jak nasz własny. Mimo że pozycja liczy sześć ksiąg zamkniętych w trzech częściach, a każda odznacza się pewną obszernością, to cały czas wydaje się to za mało i po skończonej lekturze nadal pozostaje, w tym wypadku irracjonalny niemal, niedosyt (choć można go zaspokoić kolejnymi dziełami Tolkiena, z których wiele zostało wydanych już po jego śmierci). Książka ta zauroczyła mnie na sobie tylko znany sposób - czy to właśnie bogactwo świata przedstawionego; czy akcja, która sprawia, że czytelnik zostaje wciągnięty w tolkienowskie realia, można by rzec, bez pardonu; czy nietuzinkowe postaci, które stają się tak znajome, że aż bliskie, i szczerze dopinguje się im w ciężkich momentach, wspiera i współczuje w trudnych chwilach oraz dzieli radość w sytuacji choćby najmniejszego zwycięstwa. Cokolwiek to było, udało się temu zapanować nade mną tak, że z pewnością jeszcze niejednokrotnie wrócę do powieści, by raz jeszcze śledzić los Froda oraz reszty członków Drużyny Pierścienia.
Myślę, iż książkę tę mogę polecić każdemu, i to nie tylko fanom fantastyki. Jest to jedna z tych lektur, które zarzucają na czytelnika sieci, sprawiając, że jeszcze długo po ich skończeniu pozostają w umyśle i dają o sobie znać. Poza tym tworzona atmosfera jest przyczyną zupełnego nieodczuwania płynącego czasu i pozwala nam oderwać się od szarej rzeczywistości, codziennych zmartwień oraz rutyny, zapraszając do zupełnie odmiennego świata, pełnego magii i rzadko spotykanych dziś wartości. Sądzę, że naprawdę warto poświęcić swój czas na tę jakże niezwykłą historię i na własnej skórze przekonać się, że jest tego godna.
John Ronald Reuel Tolkien debiutował w roku 1937 książką „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, która okazała się być zaledwie prologiem do pisanej przez kolejne dwanaście lat powieści „Władca Pierścieni”. Warto wspomnieć, iż prace nad historią autor rozpoczął już w roku 1917, czego skutek doskonale widać w budowie przedstawionego świata, obfitującego w postaci, legendy i...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-10
Jestem całkowicie zdruzgotana. Zusak wszedł z butami do mojej biblioteki pedantycznie poukładanych emocji, wywrócił wszystkie regały, pourywał grzbiety, potargał kartki na setki drobnych kawałków i na koniec rzucił zapałkę. Panie i Panowie, przedstawiam Wam pierwszą książkę w moim życiu, przy której płakałam. Łzy żłobiły koryta w moich policzkach, gdy wpatrywałam się w tylną okładkę, nie będąc w stanie pojąć, co dalej zrobić ze swoim życiem.
Losy Liesel, opisywane z punktu widzenia Śmierci, wręcz pochłaniają. Narrator nas nie oszczędza - gdy zaczynasz czuć znużenie, wychodzi nieco w przyszłość, by od niechcenia dodać, że opisywany właśnie bohater za miesiąc zginie. Siłą rzeczy ciekawość wierci dziurę w brzuchu i nie sposób się oderwać od lektury. To sprawia, że książka ma strukturę koła; już na samym początku poznasz jej koniec, znajdziesz odwołania do przyszłych wydarzeń, co choć niektórych może irytować, to moim zdaniem jest zrobione perfekcyjnie. Po pierwsze, ze względu na narratora, który prowadzi narrację na sposób opowieści, gawędy. Każde jego zdanie, im krótsze, tym bardziej jest przesycone napięciem, im prostsze, tym więcej można się w nim doszukać. Śmierć siedzi z duszami na dachu krematorium w Dachau - kropka. A głowa pełna refleksji. Po drugie, taka konstrukcja fabuły świadczy o tym, że całość historii wydaje się pełna, ale jakże rzeczywista - obserwujemy bohaterów w sposób, jakbyśmy ich znali od dawna, tylko ktoś dopowiada nam ich przygody, o których dotychczas nie słyszeliśmy.
Bohaterowie są tak niezwykle realni, że nie sposób im narzucić jakiejkolwiek sztuczności, czego troszeczkę się bałam po latach siedzenia w literaturze wojennej i obozowej, głównie literaturze faktu. Nie ma żadnej postaci, do której nie poczułabym sympatii. Zusak pokazuje nam niemieckie społeczeństwo w czasach III Rzeszy, tym samym udowadniając jeden z oczywistych faktów często niedostrzeganych - nie każdy Niemiec był nazistą, nie każdy nazista wierzył w ideologię, a ci, co wierzyli, niekoniecznie mogli poddawać ją refleksji.
Tak naprawdę o Złodziejce książek mogłabym pisać godzinami. To jednak, co chcę przekazać, można wyrazić jednym zdaniem: jest to historia tak niezwykła, że nawet sobie nie wyobrażam, byście mieli jej nie przeczytać. Polecam dosłownie wszystkim, bo każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Jestem całkowicie zdruzgotana. Zusak wszedł z butami do mojej biblioteki pedantycznie poukładanych emocji, wywrócił wszystkie regały, pourywał grzbiety, potargał kartki na setki drobnych kawałków i na koniec rzucił zapałkę. Panie i Panowie, przedstawiam Wam pierwszą książkę w moim życiu, przy której płakałam. Łzy żłobiły koryta w moich policzkach, gdy wpatrywałam się w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-12
2016-05-18
2018-09-03
2014-06-15
2016-08-23
Sherlocka Holmesa chyba nikomu przedstawiać nie trzeba - ten bystry, błyskotliwy, inteligentny, a jednocześnie ekscentryczny jegomość, który za wszelką cenę stara się zapomnieć o tym, że Ziemia krąży wokół Słońca, by nie zagradzać niepotrzebnymi informacjami swego umysłu, jest z pewnością najsławniejszym detektywem wszech czasów - do tego stopnia, że wielu myślało, iż istniał on naprawdę. A któż z nas nie zna również jego wiernego towarzysza, doktora Johna Watsona? Słynnego mieszkania na Baker Street pod numerem 221B w Londynie? Dostępnych dzisiaj jest mnóstwo wariacji na temat bohaterów, od książek po ekranizacje, adaptacje i inspiracje. Jednak przyjrzyjmy się pierwowzorowi, XIX-wiecznemu dziełu sir Arthura Conan Doyle'a, bo to właśnie od niego winniśmy zacząć naszą przygodę ze śledczym-amatorem, który bije na głowę cały Scotland Yard.
Obszerna pozycja zawierająca, jeśli wierzyć zapewnieniom, wszystkie opowiadania i nowele o słynnym detektywie z początku może przerazić postronnego czytelnika - jest to bowiem ponad tysiąc stron bitego tekstu bez żadnej taryfy ulgowej. Przebrnięcie przez tę książkę nie stanowi jednak większego problemu, wręcz przeciwnie - okazuje się być nadzwyczaj proste i przyjemne. Każda historia wita nas wartką akcją, od której nie sposób się oderwać, zaś długość poszczególnych opowiadań jest nad wyraz przystępna, jeśli traktować lekturę jako miłą przerwę w codziennych zajęciach - w końcu po kolejnych godzinach tej żmudnej trygonometrii, pisania eseju na polski czy zwyczajnej nudy, z pewnością jest to doskonała odskocznia dla wymęczonego umysłu.
Autor pisze językiem przystępnym - bynajmniej nie jest to lektura, do której trzeba się zmuszać; co niektórych może zaskoczyć, biorąc pod uwagę, że książki sięgają końca XIX wieku. Skomplikowane z pozoru sprawy, których chwyta się Holmes, rozpracowywane są od podszewki, dzięki czemu na moment można wejść w umysł detektywa, spojrzeć jego oczami i poznać kolejne etapy dedukcji. Czytelnik, jak doktor Watson, zostaje wprowadzony w tajniki sztuki rozumowania i sam w końcu oświadcza: Faktycznie, ten problem rzeczywiście był taki prosty, jak mogłem tego nie zauważyć? Nie powoduje to jednak frasunku, lecz całkowite oczarowanie spostrzegawczością bohatera, imponuje on nam. I, chcąc, nie chcąc, po zakończeniu lektury z pewnością będziemy inaczej patrzeć na ubranie oraz buty poznawanych ludzi.
Od strony wizualnej, książka jest naprawdę dobrze wydana, a choć jej gabaryty z pozoru są nie do złamania, jak na swoją grubość jest stosunkowo lekka, co jest zasługą cienkiego papieru. Druk jest ładny i przejrzysty, a jedyne, na co można narzekać, to błędy stylistyczne, których, niestety, zdarza się dość dużo - jednakże, biorąc pod uwagę, że czytałam stare wydanie, może ten problem został już rozwiązany.
Polecam każdemu, jest to lektura wręcz obowiązkowa.
Sherlocka Holmesa chyba nikomu przedstawiać nie trzeba - ten bystry, błyskotliwy, inteligentny, a jednocześnie ekscentryczny jegomość, który za wszelką cenę stara się zapomnieć o tym, że Ziemia krąży wokół Słońca, by nie zagradzać niepotrzebnymi informacjami swego umysłu, jest z pewnością najsławniejszym detektywem wszech czasów - do tego stopnia, że wielu myślało, iż...
więcej Pokaż mimo to