-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać411
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2016-02-09
2016-04-26
2016-09-01
2016-03-03
2016-03-08
2016-04-01
2016-04-03
2016-05-07
2016-06-16
2016-07-11
2016-07-27
2016-08-09
http://stronapierwsza.blogspot.com/2016/08/52-ktos-mnie-pokocha-12-wakacyjnych.html
„Podaruj mi miłość”, pierwszy zbiór opowiadań z motywem przewodnim Świąt Bożego Narodzenia nawet mi się spodobał, co mnie zdziwiło, skoro nie przepadam za romansami. Nie byłam jednak pewna, czy uda mi się wczuć w letnią atmosferę przy okazji „Ktoś mnie pokocha”. Całe szczęście moje obawy nie były do końca uzasadnione — no i już wiem, kto dostanie nagrodę za najbardziej optymistyczny tytuł.
Pierwsze opowiadanie, „Łeb i łuski, jęzor i ogon” Leigh Bardugo, jest według mnie tak samo osobliwe jak jego tytuł. Pomysł był całkiem ciekawy, ale trochę dziwnie mi się je czytało. Końcówka nawet mnie zaskoczyła, ale powinnam się wcześniej domyślić, jak to się skończy. Tekst Niny LaCour nieco bardziej przypadł mi do gustu. „Koniec miłości” miał w sobie odpowiednią ilość dramatyzmu i słodyczy. „Ostatni bój w Horrelaksie” to jeden z moich faworytów tego zbioru. Zawierał w sobie akcję, wyrazistych bohaterów i humor. Udało mi się też poczuć klimat starych horrorów (być może pomógł fakt, że opowiadanie Libby Bray czytałam o północy, gdy byłam sama w domu). Z kolei „Sick Pleasure” Franceski Lii Block okazało się sporym rozczarowaniem. Miałkie, niespójne i niespecjalnie ciekawe.
Zdziwiłam się, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że „Za półtorej godziny skręć na północ” jest kontynuacją opowiadania, które Stephanie Perkins umieściła w antologii świątecznej. Fajny pomysł, ponieważ z przyjemnością znowu spotkałam się z Marigold i Northem, chociaż mam wrażenie, że można było wycisnąć z tego więcej. W „Pamiątkach” Tima Federle znalazłam niestety tylko idealną przeciętność i podejrzewam, że szybko zapomnę o tym tekście. Podobną rzecz mogę powiedzieć o „Bezwładności” Veronici Roth — to sympatyczna historia, nie powiem, całkiem ciekawie przedstawiona, ale czy zapadnie mi w pamięć? Wątpię. Kolejny tekst, „Byle nie miłość” Jona Skovrona, absolutnie skradł moje serce. Utrzymany trochę w stylu komedii romantycznych, potrafił mnie rozbawić, a nawet delikatnie skruszyć moje serce z kamienia.
W „Żegnaj i powodzenia” Brandy’ego Colberta zabrakło chemii między głównymi bohaterami. To, że w końcu zakwitło między nimi uczucie wydało mi się sztuczne, a to poważny zarzut, bo wątek miłosny jest tu przecież najważniejszy. Cassandra Clare zaś nie zawiodła mnie swoimi „Całkiem nowymi atrakcjami”. Motyw cyrkowy ze szczyptą fantastyki okazał się strzałem w dziesiątkę. „Tysiąc powodów, dla których mogło nam się nie udać” Jennifer E. Smith to następne interesujące opowiadanie. Może nie należy do moich ulubionych, ale coś w sobie ma i przyznam, że zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. I w końcu ostatnia historia — „Mapa maleńkich wspaniałości” Leva Grossmana. Nie dziwię się, że to właśnie ona wieńczy ten zbiór. Podejmuje w sumie dość popularny temat pętli czasowej, jednak w magiczny i intrygujący sposób.
Wszystkie teksty są napisane lekkim, przyjemnym stylem. Myślę, że to idealna lektura na leniwe, wakacyjne popołudnie, kiedy zależy nam tylko na tym, żeby się zrelaksować i nie myśleć o niczym ważnym. Tymczasem czekam na kolejną antologię — może halloweenową? Nie obraziłabym się.
http://stronapierwsza.blogspot.com/2016/08/52-ktos-mnie-pokocha-12-wakacyjnych.html
„Podaruj mi miłość”, pierwszy zbiór opowiadań z motywem przewodnim Świąt Bożego Narodzenia nawet mi się spodobał, co mnie zdziwiło, skoro nie przepadam za romansami. Nie byłam jednak pewna, czy uda mi się wczuć w letnią atmosferę przy okazji „Ktoś mnie pokocha”. Całe szczęście moje obawy...
2016-08-12
2016-10-27
2016-12-27
2016-10-30
2016-01-28
2016-03-15
http://stronapierwsza.blogspot.com/2016/03/43-wojownicy-ucieczka-w-dzicz-erin.html
Dla Rdzawego spokojne życie u boku Dwunożnych nie jest pełnią szczęścia. Nie zadowala go bycie kotem domowym, marzy mu się coś więcej. W końcu zbiera się na odwagę i zbliża do lasu w poszukiwaniu prawdy. Za sprawą przypadku otrzymuje szansę, by uciec daleko w głąb gęstwiny, gdzie czeka go zupełnie inne życie. Nikt się nie spodziewa, ile obecność nowego kota w klanie zmieni w ich losach.
„Wojownicy. Ucieczka w dzicz” to interesująca lektura, która może zaciekawić tych młodszych i tych starszych. Jej największym atutem jest oryginalność — wyłamanie się ze schematu. Ostatecznie, ile książek nie jest pisanych z perspektywy ludzi? Oczywiście nie mam tu na myśli „człowiekopodobnych” istot takich jak wampiry, wróżki czy anioły. Do tego ścierają się tu dwa oblicza kotów — nasz poczciwy kanapowiec, pulchniutki i leniwy kontra dziki, ponad wszystko lojalny członek klanu. Która natura przeważy?
Fabuła została poprowadzona w zgrabny sposób — akcja zwalnia, gdy jest to konieczne i przyspiesza, kiedy jakaś para kotów właśnie zwarła się w uścisku walki. Autorka czaruje słowem i buduje niezwykły świat kocich przygód, w którym każdy chciałby się zatracić. Koty tworzą społeczność podzieloną na klany, a wewnątrz nich tworzą się hierarchie. Zaskoczyła mnie klimatyczność „Wojowników”; tu nie da się nie poczuć specyficznej atmosfery, w której żyją członkowie klanu, normalnie niedostępnej dla ludzi. Zwierzęta, choć na potrzeby powieści są trochę spersonifikowane, zachowują typowe dla siebie zwyczaje, ale też różnią się między sobą. Na początku trudno było mi się połapać w imionach, których jest sporo, na szczęście kiedy poznałam bardziej charaktery ich właścicieli, przestało mi to sprawiać problem. Przyjemnym dodatkiem jest mapka, która przedstawia miejsce akcji. W ogóle całe wydanie bardzo przypadło mi do gustu.
Lektura „Wojowników” ma w sobie coś pociesznego, i to nie tylko z powodu obecności milusińskich. Książka jest napisana w nieco baśniowym stylu i przypomniała mi o czasach, gdy byłam młodsza i sama miałam kota. Dała do myślenia na temat słuchania głosu serca i podążania za nim, a w końcu wciągnęła w sam środek historii, by razem z Ognistym Ogonem i resztą stawić czoła nieznanemu.
http://stronapierwsza.blogspot.com/2016/03/43-wojownicy-ucieczka-w-dzicz-erin.html
więcej Pokaż mimo toDla Rdzawego spokojne życie u boku Dwunożnych nie jest pełnią szczęścia. Nie zadowala go bycie kotem domowym, marzy mu się coś więcej. W końcu zbiera się na odwagę i zbliża do lasu w poszukiwaniu prawdy. Za sprawą przypadku otrzymuje szansę, by uciec daleko w głąb gęstwiny, gdzie czeka go...