-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: maj 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać117
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
Biblioteczka
2023-12-09
To jest wprost nie do uwierzenia! Przez weekend czytałam „Ścianę” Marlen Haushofer, gdzie to kobietę pozostawioną w lesie rozbolał ząb (i przez co ona tam przeszła, pomyślałam sobie, że kurde ja bym nie dała rady). Natomiast w niedzielę wieczorem, z całym nobliwym rechotem, wertowałam „Muzeum dziwacznych pozostałości w ciele” Rachel Pollquin, czytając na głos o zębach mądrości i o tym jak ważne jest przeżuwanie. I nie zgadniecie, co się stało! Nawet jakbym chciała, to bym na to nie wpadła. Przez noc rozbolała mnie ósemka, która do tej pory nie wykazywała żadnych objawów. I boli! Dajcie spokój, nie mogę sama ze sobą, przecież to się w głowie nie mieści. Za tydzień mam wyjazd!
Póki co, na razie działa tabletka, mogę więc na spokojnie zwrócić Waszą uwagę na „Muzeum dziwacznych pozostałości w ciele”, ale uważajcie, bo to magiczna książka jest, i jeśli za mocno się wczytacie, może Wam odrosnąć futro, albo ogonek :)
Niezwykle interesująca opowieść o ewolucyjnych zmianach, które powinny zainteresować każdego czytelnika, od lat sześciu do stu sześciu. O zębach mądrości nawet nie wspomnę, ale dlaczego czasem mamy gęsią skórę, albo gdzie w naszym ciele są małpie mięśnie, albo gdzie schowała się trzecia powieka i co po niej zostało, o tym wszystkim dowiecie się czytając razem z dzieckiem książkę Rachel Pollquin zilustrowaną przez Claytona Hanmera. Przewodnikami po tym niezwykłym Muzeum są Znikająca Nerka i Ząb Mądrości. Auć! Razem z nimi udamy się do przeszłości, żeby lepiej zrozumieć ciało, jakim obecnie dysponuje ludzkość. Momentami będzie dziwnie, momentami zabawnie, w żadnym wypadku nudno! Wiedza sekretna poleca się serdecznie :)
IG @angelkubrick
To jest wprost nie do uwierzenia! Przez weekend czytałam „Ścianę” Marlen Haushofer, gdzie to kobietę pozostawioną w lesie rozbolał ząb (i przez co ona tam przeszła, pomyślałam sobie, że kurde ja bym nie dała rady). Natomiast w niedzielę wieczorem, z całym nobliwym rechotem, wertowałam „Muzeum dziwacznych pozostałości w ciele” Rachel Pollquin, czytając na głos o zębach...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-27
Lubię wygrzebywać stare książki podróżniczo-przyrodnicze, bo jest w nich świat, którego dziś już nie ma, albo wygląda zupełnie inaczej, i nawet sposób pisania o nim jest inny. Książka „Rio de Oro” Arkadego Fiedlera przenosi nas do niemal zupełnie dzikiej Brazylii. Przyrodnik znalazł się tam na zlecenie Poznańskiego Ogrodu Zoologicznego, do którego miały trafić nowe, żywe okazy zwierząt egzotycznych, oraz Muzeum Przyrodniczego w Poznaniu, które czekało na preparowane ptaki. Oprócz swojej pracy bacznym okiem śledził codzienne życie i zwyczaje brazylijskich Indian, co nie było łatwym zadaniem, ponieważ Koroadzi byli bardzo nieufni wobec europejskich przybyszów, mając ich za mierniczych, do których pałali jawną wrogością (Fiedler podróżował z leśnikiem Antonim Wiśniewskim).
Książka ukazała się na rynku w roku 1966. Wyobraźcie sobie, jak ten przedstawiony przez Arkadego świat oddziaływał na czytelników, kiedy w Polsce szarość i apatia wychylała się z każdej lodówki, o ile ją ktoś miał. Niestety raj miał też swoje mroczne oblicza. Przez kontynent przewalały się epidemie, gryzły muchy, których larwy rozwijały się pod skórą, a w tropikalnym lesie można było stanąć na żararakę, czasem niestety po raz ostatni w życiu. „Rio de Oro” czyta się jak najprawdziwszą przygodówkę. Zdania są zwięzłe, opisy trafne i czasem nawet dowcipne, dialogi ciekawe. Do sięgania po takie starocie gorąco zachęcam.
IG @angelkubrick
Lubię wygrzebywać stare książki podróżniczo-przyrodnicze, bo jest w nich świat, którego dziś już nie ma, albo wygląda zupełnie inaczej, i nawet sposób pisania o nim jest inny. Książka „Rio de Oro” Arkadego Fiedlera przenosi nas do niemal zupełnie dzikiej Brazylii. Przyrodnik znalazł się tam na zlecenie Poznańskiego Ogrodu Zoologicznego, do którego miały trafić nowe, żywe...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-29
Zadziwiające, ile traumatycznych chwil można skryć za maską komedianta. Jeśli podobał Wam się specyficzny rodzaj humoru, jakim operuje Adam Kay, to z całą pewnością powinniście sięgnąć po jego najnowszą książkę - „Nielekarz”. Nie jest łatwo tak po prostu odwiesić fartuch i stetoskop. Okazuje się, że medycyna i jej niesamowite przypadki nie mogą wprost odkleić się od autora. Książka składa się z opisów życia już po rezygnacji z wykonywania zawodu i flashbacków z przeszłości, które w jakiś sposób odcisnęły swoje piętno na psychice Adama. Trzeba przyznać, że ta kompilacja jest niesamowicie wciągająca, bo od książki trudno się oderwać. To nie jest ten sam Kay z „Będzie bolało”. „Nielekarz” jest bardziej osobisty, śmieszy, ale jednocześnie podnosi trudne tematy, momentami szokuje, jest jakby rozliczeniem się z przeszłością, wywaleniem trudnych emocji z zamiarem niewracania do nich już nigdy. To zupełnie inny obraz człowieka. Moim zdaniem ta książka jest o wiele ciekawsza od poprzedniej, dla mnie nawet lepsza. Szanuję jej szczerość i autentyczność. „Nielekarz” zaboli bardziej.
IG @angelkubrick
Zadziwiające, ile traumatycznych chwil można skryć za maską komedianta. Jeśli podobał Wam się specyficzny rodzaj humoru, jakim operuje Adam Kay, to z całą pewnością powinniście sięgnąć po jego najnowszą książkę - „Nielekarz”. Nie jest łatwo tak po prostu odwiesić fartuch i stetoskop. Okazuje się, że medycyna i jej niesamowite przypadki nie mogą wprost odkleić się od autora....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-20
Anatomiczna wiedza o człowieku nie spadła z nieba. To, że dziś możemy (teoretycznie, bo w praktyce bywa różnie) pójść do lekarza i w cywilizowany sposób uleczyć to, co się w ciele popsuło, to prawdziwy luksus, za który powinniśmy być wdzięczni, ale na co dzień o tym zapominamy, traktując to jako oczywistą oczywistość. I nie ma w tym nic złego, gdyby jednak kogoś naszła ochota na lekcję historii medycyny, to nowa książka Adama Kay`a jest czystym złotem, które gorąco Wam polecam.
Dla dużych i małych gwarantuję, że będziecie się przy niej śmiać do łez i puszczać pawie dalej niż sięga Wasz wzrok. „Twoja anatomia” to było zaledwie preludium do tej wspaniałości, jaką zdecydowało się wydać Insignis. Książkę wystarczy położyć gdzieś pod ręką, dzieciaki zaglądają do niej same, bez specjalnej zachęty. Mojego bratanka mocno zainteresowała okładka, kiedy zobaczył wnętrze, przepadł, kartkując w tę i nazad ;D Swoją drogą, jest co oglądać, bo Henry Parker zrobił rysunki do niemal każdej strony, i to był strzał w dziesiątkę.
To jak zmieniała się medycyna to rzeczywiście niezwykła i ciekawa historia. Nawet te niechlubne momenty w dziejach ludzkości, takie jak wojny, przyczyniły się do jej rozwoju. Pełno w niej postaci, które uporem i ciekawością, a czasem gigantycznym kłamstwem, wniosły swój wkład w obecny kształt opieki zdrowotnej. Absolutny hicior, kupujcie dzieciakom na mikołaja, warto <3
IG @angelkubrick
Anatomiczna wiedza o człowieku nie spadła z nieba. To, że dziś możemy (teoretycznie, bo w praktyce bywa różnie) pójść do lekarza i w cywilizowany sposób uleczyć to, co się w ciele popsuło, to prawdziwy luksus, za który powinniśmy być wdzięczni, ale na co dzień o tym zapominamy, traktując to jako oczywistą oczywistość. I nie ma w tym nic złego, gdyby jednak kogoś naszła...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-16
Lubię książki o tematyce medycznej, które są napisane w sposób ciekawy i przystępny, które mimo niewielkiej objętości skrywają w sobie ogrom ciekawostek nie tylko medycznych, ale z medycyną poniekąd związanych. Właśnie taki jest „Stan krytyczny ” dr Matta Morgana.
Dr Matt jest INTENSYWISTĄ i po dekadzie pisania naukowych artykułów do specjalistycznych pism postanowił wypłynąć na szerokie wody i dotrzeć do większego grona odbiorców z tym, na czym zna się najlepiej, czyli wydzieraniem życia z lepkich szponów śmierci. To podróż do świata, który oglądają nieliczni, ale istnieje prawdopodobieństwo, że każdy z nas może tam trafić. Dr Morgan nie straszy, nie przynudza, nie wymądrza się i nie skupia na sobie uwagi, co już jest w pewnym sensie nie lada osiągnięciem. W swojej książce opowiada o tym jak ratować życie, jak dostrzegać jego kruchość i jak doceniać jego niezwykłość. Łączy historię z osiągnięciami medycyny (nie istniałby bank krwi, gdyby nie wojna), popkulturę z najważniejszą czynnością podtrzymującą życie, czyli resuscytacją, na koniec wykorzystuje statystykę, by zwrócić uwagę na konsekwencję naszych wyborów, dramatyczne konsekwencje fatalnych wyborów, o tak, brzmi to bardziej adekwatnie. Polecam serdecznie zapoznać się z całością, warto!
IG @angelkubrick
Lubię książki o tematyce medycznej, które są napisane w sposób ciekawy i przystępny, które mimo niewielkiej objętości skrywają w sobie ogrom ciekawostek nie tylko medycznych, ale z medycyną poniekąd związanych. Właśnie taki jest „Stan krytyczny ” dr Matta Morgana.
Dr Matt jest INTENSYWISTĄ i po dekadzie pisania naukowych artykułów do specjalistycznych pism postanowił...
2021-12-08
Kiedyś ktoś zapytał na Instagramie, czego obawiam się w przyszłości. Dla mnie odpowiedź była prosta, niedołężności ciała, ściślej mówiąc, mózgu. I nie chodzi tu tylko o zanikanie wspomnień. Choroba, która trawi nasz najważniejszy narząd, jest wyjątkowo okrutna. Najpierw zapomina się imienia dziecka, potem nie wie się, jaki jest rok, potem wychodząc, gubi się drogę do domu, a na koniec łóżko zamienia w toaletę, bo mózg ignoruje już najbardziej podstawowe sygnały ciała. Widziałam to, dlatego strach przed chorobą Alzheimera przeraża mnie najmocniej na świecie. Ten sam strach dotknął Maxa Lugavere, kiedy w wieku 58 lat [!] zachorowała jego matka, i ten sam strach napędzał determinację, z jaką autor analizował każdy artykuł z badaniami nad tą chorobą. Lata analiz, rozmów z lekarzami i naukowcami zaowocowały wspaniałą książką, z którą zdecydowanie warto się zapoznać.
Dopiero w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku potwierdzono, że neurogeneza nie jest procesem zachodzącym jedynie w wieku embrionalnym. Neurony tworzą się przez cały czas, aż do śmierci, a im więcej wytworzymy między nimi powiązań, tym sprawniejszy będzie nasz mózg. Jeżeli dodamy do tego odpowiednią dietę i minimalny wysiłek fizyczny, choroba Alzheimera nigdy nas nie dotknie. Max Lugavere podaje nam na tacy gotowe rozwiązania, poparte wieloma badaniami.
W książce znajdziemy wiele ciekawych informacji na temat wyboru i sposobu odżywiania. Każdy proces jest wytłumaczony w sposób przyswajalny przez przeciętnego człowieka. Nie ze wszystkimi argumentami się zgadzam (np. z tym że tylko mięso jest pełnowartościowym źródłem tłuszczy nasyconych), nie mniej spostrzeżenia zawarte w poszczególnych rozdziałach są dla mnie niezwykle cenne i większość z nich znajdzie zastosowanie w życiu codziennym. Czuję się trochę tak, jak człowiek, który dostał w końcu najlepszą instrukcję obsługi swojego osobistego procesora. Świetna książka!
@angelkubrick
Kiedyś ktoś zapytał na Instagramie, czego obawiam się w przyszłości. Dla mnie odpowiedź była prosta, niedołężności ciała, ściślej mówiąc, mózgu. I nie chodzi tu tylko o zanikanie wspomnień. Choroba, która trawi nasz najważniejszy narząd, jest wyjątkowo okrutna. Najpierw zapomina się imienia dziecka, potem nie wie się, jaki jest rok, potem wychodząc, gubi się drogę do domu,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-19
IG @angelkubrick
Kiedy ostatnimi czasy zaskoczyła Was jakaś książka? Ale tak pozytywnie, tak że WOW samo cisnęło się na usta? :) Mnie w taki stan wprowadziła książka Agory "Kwitnący umysł. O uzdrawiającej mocy natury" wydana absolutnie pięknie, choć nie wiem, czy ten minimalizm przekłada się na sprzedaż, bo uwierzcie mi, wnętrze jest wielobarwne, totalnie zaskakujące, gęste od informacji i zdecydowanie WARTE WASZEJ UWAGI. Powinno się wylewać kolorem na okładki, tymczasem może się tak zdarzyć, że przejdziecie obok obojętnie, nie zauważając jaki skarb macie na wyciągnięcie ręki.
Coraz mniej zdajemy sobie sprawę z tego, że grzebanie w ziemi własnymi rękoma to nie obciach, nie wstyd i hańba, nie przypał na dzielni, tylko pielęgnowanie własnej psychiki sposobem naturalnym i najtańszym na świecie. Dla dzieci i młodzieży takie bezpośrednie zaangażowanie w ziemię to nauka poprzez doświadczenie. Jean Piaget, twórca postaw psychologii dziecka, nazwał ten proces rozwojem sensoryczno-motorycznym, co stanowi absolutną podstawę rozwoju poznawczego. Niech ten brud pod paznokciami nie przeraża młode mamy, niech nie lecą od razu z mokrymi chusteczkami i niech nie krzyczą o brudnym ubranku i śmiercionośnych bakteriach. Grzebanie w ziemi jest twórcze i pobudza kreatywne myślenie. Zwłaszcza w dzieciństwie potrzebne są działania, które mają wpływ na środowisko. Każdy potrzebuje poczuć, że ma moc sprawczą. Potwierdzeniem takiej mocy jest choćby ogrodnictwo. Kto nie poczuł dumy, kiedy udało się wyhodować jakąś roślinkę?
Wiecie, że z psychologicznego punktu widzenia drzewa sprawiają, że czujemy się bezpieczni i chronieni? Drzewa dają miejscu strukturę i poczucie TRWANIA ŻYCIA. Działają kojąco na nerwy, co potwierdził Harold Searles, badając ludzi po załamaniach nerwowych. Co ciekawe, ci pacjenci znajdowali w nich przyjaźń, czyli coś, czego nie doświadczyli od innych ludzi. 20 minut na łonie natury wystarczy, by przywrócić żywotność umysłu. Trochę więcej czasu wymaga zaleczenie neurastenii.
Sięgnijcie po tę książkę i dajcie się zaskoczyć. Dużo tu psychologii więc tym bardziej wciąga. Polecam gorąco!
IG @angelkubrick
Kiedy ostatnimi czasy zaskoczyła Was jakaś książka? Ale tak pozytywnie, tak że WOW samo cisnęło się na usta? :) Mnie w taki stan wprowadziła książka Agory "Kwitnący umysł. O uzdrawiającej mocy natury" wydana absolutnie pięknie, choć nie wiem, czy ten minimalizm przekłada się na sprzedaż, bo uwierzcie mi, wnętrze jest wielobarwne, totalnie zaskakujące,...
2021-08-11
IG @angelkubrick
Moje postrzeganie drzew znacząco odmienił Peter Wohlleben, którego książka w Polsce ukazała się w roku 2016. W tym samym roku ukazał się też film, w którym przedstawiono wyniki badań Suzane Simard, profesorki ekologii lasu, w którym potwierdzono obserwacje Wohllebena na temat komunikacji między drzewami. Leśnik z 30-letnim doświadczeniem i naukowczyni z wieloma dyplomami są absolutnie zgodni, że drzewa to wysoce społeczne jednostki, które widzą, czują, mówią, a nawet przemieszczają się, choć robią to bardzo wolno.
Mimo badań i dowodów dla większości ludzi pozostają jedynie produktem na opał lub czymś, co czyha przy drodze na ludzkie życie, co przesłania widok lub niespodziewanie zwala się na dach. Jeszcze te liście! Wszystko pięknie, ładnie, póki nie trzeba ich jesienią grabić.
Choć książka o drzewach stała się bestsellerem, wciąż pozostawała na półce z literaturą faktu lub popularnonaukową, po którą sięga mniejszy odsetek czytelników niż w przypadku sympatyków literatury obyczajowej czy kryminałów.
W roku 2018 pojawia się "The Overstory", powieść, która w sposób mistrzowski łączy w sobie fakty naukowe oscylujące wokół dendrologii i bezdyskusyjnego wpływu człowieka na nieodwracalne zmiany w przyrodzie, z powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym.
Ekologiczny manifest, który ma szansę dotrzeć do większego grona odbiorców, który w obliczu ostatniego raportu IPCC powinien w końcu poruszyć serca i otworzyć oczy tym wszystkim, którzy uparcie starają się NIE WIDZIEĆ tych wszystkich sygnałów, które wysyła nam ledwie zipiąca Matka Natura. Nawet jeżeli gdzieś w środku ludzkiej duszy tli się ognik zmian, niknie zagłuszony wiatrem niewiary w sprawczość. Dorodne nasiona własnej niemocy unoszą się w rzece wymówek, wprost do morza bezpardonowych usprawiedliwień. Prawda jest taka, że jeżeli NIC NIE ZMIENIMY, my jako gatunek najbardziej szkodzący Naturze, to NIC SIĘ NIE ZMIENI.
O eksploatacji zasobów naturalnych, o ludzkich życiach splatających się ze sobą w obronie idei, o świecie drzew, w którym to MY jesteśmy gośćmi, opowiada Richard Powers. Fascynująco, zajmująco, emocjonalnie. W tej książce jest wszytko, co musisz wiedzieć, żeby dalej egzystować na tej planecie. Najgorsza jest OBOJĘTNOŚĆ i KRÓTKOWZROCZNOŚĆ. ZRÓB COŚ!
IG @angelkubrick
Moje postrzeganie drzew znacząco odmienił Peter Wohlleben, którego książka w Polsce ukazała się w roku 2016. W tym samym roku ukazał się też film, w którym przedstawiono wyniki badań Suzane Simard, profesorki ekologii lasu, w którym potwierdzono obserwacje Wohllebena na temat komunikacji między drzewami. Leśnik z 30-letnim doświadczeniem i naukowczyni z...
2021-06-18
IG @angelkubrick
Jeśli nie lubicie typowych poradników, a chcielibyście poznać trochę tajemnej wiedzy z zakresu medycyny weterynaryjnej, to serdecznie zachęcam do zapoznania się z książką lekarza weterynarii, Łukasza Łebka o przewrotnym tytule "Co gryzie weterynarza". Nie można jej odmówić lekkości, fachowości i szczerości, przy czym zaznaczam, że dla ludzi będzie ona momentami trudna, mogą bowiem wystąpić fale bolesnych facepalmów, i to nie z powodu zwierząt ;)
Prawda jest taka, że specjalistom od zdrowia naszych pupili najwięcej nerwów zjadają właściciele tychże. Właśnie to mnie w tej książce bardzo poruszyło. Wymuszanie diagnoz przez telefon, roszczeniowe podejście do lekarza (pani prawnik swoim monologiem na dzień dobry przebiła wszystko), lekceważenie z powodu ubioru i wieku, a przede wszystkim zaniedbania, w wyniku braku obserwacji zwierzęcia, lub ignorowania objawów przed długi czas, a potem kłamanie w żywe oczy, że nie, "to" się stało dopiero wczoraj (tymczasem pies od miesiąca jest w stanie agonalnym). Czytałam i czacha mi dymiła, jak w kreskówce. O eutanazji z powodu wakacji nie wspomnę. Luuuuuudzie....
Żeby nie było, są tu też momenty zabawne i pouczające jednocześnie. Wiele opisanych tu przypadków może zaskoczyć, o wielu warto wiedzieć (dziesięć belgijskich czekolad mlecznych dla mnie to raj i rozumiem, że można je zjeść wszystkie na raz, ale jeśli zje je pies, to konsekwencje mogą być tragiczne). Pięknie dziękuję za cały rozdział o kotach, tak, też uważam, że są dziwne, ale nie sposób ich nie kochać. Dziękuję też za wspaniale napisany rozdział o starości i śmierci. Teraz już wiem, że moja geriatryczna musi mieć badanie co pół roku :) Dla bezpieczeństwa.
Weterynaria to trudna i wymagająca praca, jak bardzo, przekonacie się czytając tę książkę, polecam!
IG @angelkubrick
Jeśli nie lubicie typowych poradników, a chcielibyście poznać trochę tajemnej wiedzy z zakresu medycyny weterynaryjnej, to serdecznie zachęcam do zapoznania się z książką lekarza weterynarii, Łukasza Łebka o przewrotnym tytule "Co gryzie weterynarza". Nie można jej odmówić lekkości, fachowości i szczerości, przy czym zaznaczam, że dla ludzi będzie ona...
2020-07-17
IG @angelkubrick
Umiejętność obserwacji Maurice Maeterlincka, a następnie łatwość, z jaką przekazuje zdobyte informacje, jest ze wszech miar godna podziwu, co zresztą uhonorowano zasłużoną nagrodą Nobla (1911 r.). Jego ogrom wiedzy na dany temat (w tym przypadku mówimy o życiu i zwyczajach pszczół) wylewa się niemal z każdej strony tej monografii.
Jednocześnie autor jest przy tym szalenie powściągliwy i skromny. Nie zarzuca czytelnika górą suchych faktów, lecz umiejętnie dzieli się swoimi przemyśleniami. Dozuje je i rozbudza w odbiorcy podziw, a może i nawet miłość do tych maleńkich, ale jakże ważnych dla świata, istot.
"Wiadomo, że każdy obserwator uważa za najinteligentniejszy i najciekawszy ten rodzaj stworzeń, którymi się sam interesuje, a wszystkie inne ma za nic. Należy się pilnie wystrzegać tego urojenia powstałego pod wpływem miłości własnej".
"Życie pszczół" nie jest stricte opowieścią przyrodniczą. Niezwykle poetycki język autora oraz filozoficzne rozważania nadają tej książce wielowymiarowości a ją samą śmiało sytuują obok klasycznej literatury pięknej. Przy końcu lektury zdziwicie się, jak wiele wspólnego z pszczołą mają ludzie.
Nie sposób nie wspomnieć o wybitnym wydaniu. Solidna, gruba, fakturowana oprawa ozdobiona oryginalną ryciną z 1864 roku, malownicza WYKLEJKA, gruby papier, szycie i moc wyjątkowych ilustracji. Dzieło ABSOLUTNE.
IG @angelkubrick
Umiejętność obserwacji Maurice Maeterlincka, a następnie łatwość, z jaką przekazuje zdobyte informacje, jest ze wszech miar godna podziwu, co zresztą uhonorowano zasłużoną nagrodą Nobla (1911 r.). Jego ogrom wiedzy na dany temat (w tym przypadku mówimy o życiu i zwyczajach pszczół) wylewa się niemal z każdej strony tej monografii.
Jednocześnie autor jest...
2020-10-14
IG @angelkubrick
Wczesną wiosną w Dolinie Chochołowskiej spacerujący turysta może usłyszeć gwizdanie. To wystraszone świstaki oznajmiają światu swój strach. Mają się czego bać. Mimo tego, że świstak tatrzański znajduje się na czerwonej liście zwierząt zagrożonych wyginięciem, co roku, są łapane i zabijane. Uśmiercamy to słodkie zwierzę, którego większość kojarzy z alpejską czekoladą, dla jego tłuszczu. Który mamy rok? 2020?! Wyobraźcie sobie zatem, w co wierzono i jakie lecznicze właściwości przypisywano innym częściom zwierząt w czasach, kiedy medycyna była jeszcze w powijakach.
Na przestrzeni wieków zgromadzono całkiem pokaźną wiedzę na temat anatomii człowieka oraz ziołolecznictwa, jednak magia i czary przez długi czas nie ustępowała tradycyjnym metodom leczenia. Niestety, większość starożytnych mądrości upadła wraz z Imperium Rzymskim. Może to i dobrze, bo skoro Galen, rzymski lekarz greckiego pochodzenia, uważał, że MÓZG to tylko wielki zakrzep śluzowy a kobiety nie różnią się za bardzo od mężczyzn, są jedynie BARDZIEJ ZACOFANE, to kij im w oko z tymi umiejętnościami.
Do medycznego bumu doszło w okresie renesansu, kiedy to bezlitośnie cięto każdego "wolnego" trupa, a żywym dokonywano amputacji. Te rozczłonkowane ciała pozwoliły poznać tajemnice budowy i działania ludzkiego organizmu a wiek XVIII i XIX zrewolucjonizował medycynę dzięki technologicznym nowinkom.
Jeśli myślicie, że w rozumowaniu zwykłego człowieka coś się zmieniło, to jesteście w błędzie. Wracając do początku, maści, balsamy i leki robiono z ludzkich włosów, usznego wosku, kału czy zmielonych narządów, jak serce. Jako cudowny medykament stosowano sproszkowaną czaszkę, którą uważano za naczynie dla boskiej energii.
Wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć, ludzką istotę nigdy.
Kolejna wspaniała dawka okropności podana przez fantastycznego historyka, Jonathana J Moorea.
IG @angelkubrick
Wczesną wiosną w Dolinie Chochołowskiej spacerujący turysta może usłyszeć gwizdanie. To wystraszone świstaki oznajmiają światu swój strach. Mają się czego bać. Mimo tego, że świstak tatrzański znajduje się na czerwonej liście zwierząt zagrożonych wyginięciem, co roku, są łapane i zabijane. Uśmiercamy to słodkie zwierzę, którego większość kojarzy z alpejską...
2020-09-30
IG @angelkubrick
Będąc niedawno w szpitalu, spotkałam chłopaka, który zwrócił moją uwagę swoim obuwiem. Miał bardzo ładne NIKE a wiadoma sprawa, że ja do łyżwy mam słabość. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeden z butów miał około 10 cm podeszwę. To po raz kolejny uświadomiło mi, że ludzki organizm jest naprawdę niesamowity, że codziennie rano, stojąc w łazience i patrząc w lustro, powinniśmy mu podziękować. Dziękować np. za to, że mamy dwie ręce i dwie nogi, które są mniej więcej tej samej długości. Co by to było, gdyby nasze kończyny rosły sobie w samopas?!
Nie dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze nasza pula genów niesie ze sobą już jakąś informację o tym, jak wysoko odbijemy się od ziemi, po drugie, decydujące zdanie ma tu hormon wzrostu. Hormony odkryto dopiero w 1902 roku, co może zakrawać na cud, bo tak naprawdę nie da się ich zobaczyć. Unoszą się w krwi i mają znaczący wpływ na wszystkie tkanki, tym samym na jakość naszego życia. Rozmnażanie bez nich byłoby niemożliwe. Seks, apetyt, wzrost, wygląd zewnętrzny, trawienie, rytm snu czy przekwitanie. Wszystko kontroluje niewidzialna armia hormonów.
Dziś coraz częściej dotykają nas problemy, które wynikają z zaburzeń hormonalnych. Otyłość, spadek libido, cukrzyca czy bezdzietność. Aby zrozumieć rolę i sposób działania naszego organizmu, zespół ekspertów opracował książkę, która w sposób zrozumiały i przyjemny dla oka, odsłania wszystkie tajemnice układu hormonalnego. Podpowiadają, jak wspomóc jego funkcjonowanie a czego nie robić, by nie szkodzić. Myślę, że zwłaszcza w obecnej rzeczywistości jest to ważne i potrzebne. Służba zdrowia zawodzi na całej linii. Apteki zamieniły się w przychodnie. Ludzie w XXI wieku są pozostawieni samym sobie. Wiedza, zwłaszcza podana w tak przystępny sposób, jest na wagę złota. Gorąco polecam Wam tę pozycję. Dzieciom także, przyda się nie tylko na lekcji biologii.
IG @angelkubrick
Będąc niedawno w szpitalu, spotkałam chłopaka, który zwrócił moją uwagę swoim obuwiem. Miał bardzo ładne NIKE a wiadoma sprawa, że ja do łyżwy mam słabość. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeden z butów miał około 10 cm podeszwę. To po raz kolejny uświadomiło mi, że ludzki organizm jest naprawdę niesamowity, że codziennie rano, stojąc w...
Kto chciałby zaoszczędzić grube tysiące na kursach z serii „Ograj swój mózg, zanim on ogarnie Ciebie”? :D Hakowanie za grosze, dla każdego, w średniej cenie trzech dyszek. Ile właśnie zaoszczędziliście? Nie dziękujcie ;)
„Hormonalna rewolucja. Jak w naturalny sposób wykorzystać moc sześciu najważniejszych hormonów”, borze zielony, coraz dłuższe te tytuły robią, nie mniej — ta oto książka powinna być jak biblia w Stanach, w każdej szufladzie, w każdym domu, hotelu czy buur de lulu. Przyswajalna dla każdego, absolutnie podstawowa i obowiązkowa instrukcja użytkowania człowieka, która gwarantuje spokój, szczęście, przyjemności czerpane garściami, ogółem dobre życie, i to bez dopalaczy. Powiem więcej, można żyć beznałogowo i mieć prawdziwy, legalny odjazd, kiedy tylko będziemy chcieli. Wystarczy odpowiednia mieszanka angel`s cocktail i rządzisz na swoim podwórku.
David JP Phillips robi nam powtórkę z biologii, snując opowieść o sześciu substancjach, które mają ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Gdyby tak wyglądały lekcje biologii (apeluję o przynajmniej dwie godziny poświęcone właśnie tak omawianym hormonom) świat byłby lepszy, ja byłabym lepsza, Ty też byłbyś/byłabyś lepsza <3 Absolutnie uwielbiam rozdział dotyczący dopaminy, bo Phillips bajkowo obrazuje jej działanie, odpowiada na pytanie, dlaczego tak istotny jest dla nas, społeczeństwa cyfrowego, dopaminowy detoks, różnicuje działanie wolnej i szybkiej dopaminy (kochani czytacze, czytajcie literaturę piękną, to gwarantuje najdłużej uwalnianą dawkę dopaminy ;) i jednym ostrym cięciem podcina gałąź SM, jako najgorszego trutnia, który psuje mózgi dzieciom. Błagam, niech tę książkę przeczyta każdy rodzic, zwłaszcza przed komunią (smartfony to częsty prezent, niestety).
Polecam razy milion!
IG @angelkubrick
Kto chciałby zaoszczędzić grube tysiące na kursach z serii „Ograj swój mózg, zanim on ogarnie Ciebie”? :D Hakowanie za grosze, dla każdego, w średniej cenie trzech dyszek. Ile właśnie zaoszczędziliście? Nie dziękujcie ;)
więcej Pokaż mimo to„Hormonalna rewolucja. Jak w naturalny sposób wykorzystać moc sześciu najważniejszych hormonów”, borze zielony, coraz dłuższe te tytuły robią, nie mniej...