-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-28
2024-01-10
Czytanie tego to była męczarnia. Absolutna, bezdenna, bezbrzeżna, ultymatywna męczarnia. Wziąłem się za tą książkę, bo ciekaw jestem filmu Glazera, i właściwie tylko tym mogę wytłumaczyć ten masochizm zmuszający mnie do jej skończenia (co to jest, do czego to doprowadzi, jak to się skończy itd itp), w przeciwnym razie wywaliłbym po 1/4. I nie chodzi o to że jest źle napisana, autor ma niewątpliwie dobre, inteligentne pióro, kłopot w tym że miał niezły pomysł (niezbyt co prawda odkrywczy) "zwykłe życie na tle niezwykłego okrucieństwa" i brandzluje się tym pomysłem przez kilkaset stron, zamiast sklecić jakąś zgrabną, zmierzającą dokądś historię. Beznadziejna lektura z jeszcze bardziej dobijającym tą książkę, beznadziejnym zakończeniem. Nie polecam
Czytanie tego to była męczarnia. Absolutna, bezdenna, bezbrzeżna, ultymatywna męczarnia. Wziąłem się za tą książkę, bo ciekaw jestem filmu Glazera, i właściwie tylko tym mogę wytłumaczyć ten masochizm zmuszający mnie do jej skończenia (co to jest, do czego to doprowadzi, jak to się skończy itd itp), w przeciwnym razie wywaliłbym po 1/4. I nie chodzi o to że jest źle...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-06
Jak ktoś obejrzał Dobrzy Nieznajomi, zainteresował go wątek tych rozmów Scotta ze swoimi nieżyjącymi rodzicami i chce się dowiedzieć coś więcej, co, jak i dlaczego, to śpieszę z pomocą, jest trochę inaczej niż w filmie i książka tak naprawdę trochę wszystko upraszcza. Historia jest mocno w japońskich wierzeniach, bohater nie jest żadnym duchem, spotyka za to ducha (jak się później okazuje) dziewczyny (odpowiednik Mescala w filmie) która popełniła samobójstwo, i która zdobywając władzę nad jego sercem, "wytwarza" u bohatera iluzję rodziców, ich domu, rozmów. Zakończenie trochę słabe, rodzice w końcu znikają (dosłowanie rozpływają się podczas spotkania w restauracji) a sama dziewczyna kiedy ujawnia się jako duch, po prostu pozwala bohaterowi dalej żyć i także znika i wszyscy żyli spokojnie i szczęśliwie ...także tak. Książka to bardziej horror, film to klimatyczny melodramat z tzw tajemnicą, warto i przeczytać i obejrzeć :)
Jak ktoś obejrzał Dobrzy Nieznajomi, zainteresował go wątek tych rozmów Scotta ze swoimi nieżyjącymi rodzicami i chce się dowiedzieć coś więcej, co, jak i dlaczego, to śpieszę z pomocą, jest trochę inaczej niż w filmie i książka tak naprawdę trochę wszystko upraszcza. Historia jest mocno w japońskich wierzeniach, bohater nie jest żadnym duchem, spotyka za to ducha (jak się...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzeczytałem bo zainteresował mnie nadchodzący netfliksowy film z Sandlerem, no i niestety zawód. Książka jest słaba, ani to powieść scifi, ani dramat, ani melodramat, wątki tzw fantastyczne rozpoczęte ale ani jakoś porządnie rozwinięte, ani dokończone (jest ten stwór, ale nie wiadomo dlaczego jest jaki jest, dlaczego jest tak superrozwinięty, dlaczego czyta w myślach, potem znika i już, jest tajemnicza chmura, która jest rzekomo Początkiem/Centrum Wszechświata, ale zanim bohater do niej dolatuje i dowiemy się co to dokładnie jest ratuje go stamtąd rosyjski pojazd kosmiczny i koniec wątku) wątki melodramatyczne w pewnym momencie nudzą i doprowadzają do szału, no i Czechy, to musi być trauma po komuniźmie (w sumie zaskoczyło mnie że Czesi nadal tym się tak strasznie przejmują, autor to w końcu dziecko nowych czasów). Takie to wszystko o niczym z nijakim zakończeniem. Słabo.
Przeczytałem bo zainteresował mnie nadchodzący netfliksowy film z Sandlerem, no i niestety zawód. Książka jest słaba, ani to powieść scifi, ani dramat, ani melodramat, wątki tzw fantastyczne rozpoczęte ale ani jakoś porządnie rozwinięte, ani dokończone (jest ten stwór, ale nie wiadomo dlaczego jest jaki jest, dlaczego jest tak superrozwinięty, dlaczego czyta w myślach,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
2023-07-18
Męcząca lektura, po pierwsze przez samo polskie ceglaste wydanie z mikroskopijną czcionką, gdzie po 15 minutach zaczynały boleć oczy, poddałem się w połowie książki i dokończyłem z ebookiem, dwa, cała biografia to właściwie krążenie po orbicie związków Oppenheimera z komunizmem, czy był komunistą, czy popierał ich poglądy, czy sympatyzował, z kim się spotykał, kto to był, czy był bardziej lub mniej komunistą, autorzy zachowują się momentami jak obrońcy na jakimś amerykańskim procesie sądowym próbując udowodnić że nim nie był, trzy, książka to właściwe hagiografia Oppiego, z „gehenną” i „ukrzyżowaniem” przez maccartyzm, bolączkami wielkiego intelektu wobec rzeczywistości, traumą niedocenienia przez akademię szwedzką, byciem za a nawet przeciw broni atomowej. Aha, no i bombę wymyślił Oppie a naukowcy, ci którzy odkrywali rozszczepienie jądra uranu i uczestniczący w projekcie Manhattan (np. w ogóle nie wspomniany w książce Stanisław Ulam) miało tylko zaszczyt mu w tym pomóc. Mam obawy wobec filmu.
Męcząca lektura, po pierwsze przez samo polskie ceglaste wydanie z mikroskopijną czcionką, gdzie po 15 minutach zaczynały boleć oczy, poddałem się w połowie książki i dokończyłem z ebookiem, dwa, cała biografia to właściwie krążenie po orbicie związków Oppenheimera z komunizmem, czy był komunistą, czy popierał ich poglądy, czy sympatyzował, z kim się spotykał, kto to był,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-23
2015-03-15
2015-05-08
Jak się czyta kilkusetstronicowego kloca z miejscami niemiłosiernie przeciągniętą fabułą, oczekuje się jakieś petardy w zakończeniu, przynajmniej ja tak mam. Tu niestety bardzo nijako. Ta akcja z Saschą, Horstem i Amsterdamem strasznie naciągana i na siłę.
Jak się czyta kilkusetstronicowego kloca z miejscami niemiłosiernie przeciągniętą fabułą, oczekuje się jakieś petardy w zakończeniu, przynajmniej ja tak mam. Tu niestety bardzo nijako. Ta akcja z Saschą, Horstem i Amsterdamem strasznie naciągana i na siłę.
Pokaż mimo to2015-05-14
2017-03-07
2017-04-09
2019-01-22
2019-06-09
Malcolm to niewątpliwie osoba obeznana z piórem, która celowo wprowadza "wieśniackie" wstawki żeby wyglądało na jakiś blokersowy debiut a'la Masłowska, stawiam na któreś ze znanych polskich nazwisk, które wpadło na nowy sposób PRu. Książka bez dwóch zdań śmieszna i bardzo czytalna.
Malcolm to niewątpliwie osoba obeznana z piórem, która celowo wprowadza "wieśniackie" wstawki żeby wyglądało na jakiś blokersowy debiut a'la Masłowska, stawiam na któreś ze znanych polskich nazwisk, które wpadło na nowy sposób PRu. Książka bez dwóch zdań śmieszna i bardzo czytalna.
Pokaż mimo to2019-12-05
2020-10-02
2021-11-11
książka bardziej o doli wietnamskiego emigranta w USA niż historia szpiegowska, która, powiedzmy sobie, jest dość słaba, na plus humor, który momentami przypominał "Buddę z przedmieścia" Kureishiego i zjadliwa krytyka Ameryki, na minus motywacje i wybory głównego bohatera, z jednej strony taki trochę nieporadny w obracaniu się w amerykańskiej kulturze, z drugiej, zimny, bezwzględny zabójca (nie dowiemy się oczywiście dlaczego), uciekłem do USA, siedzę ustawiony w Ameryce, która mnie fascynuje, to nie, muszę wrócić do ogarniętego chaosem komunistycznym Wietnamu, bo chcę ratować przyjaciela, co skończy się jak się skończy, no i to straszliwie rozwleczone i przekombinowane zakończenie
książka bardziej o doli wietnamskiego emigranta w USA niż historia szpiegowska, która, powiedzmy sobie, jest dość słaba, na plus humor, który momentami przypominał "Buddę z przedmieścia" Kureishiego i zjadliwa krytyka Ameryki, na minus motywacje i wybory głównego bohatera, z jednej strony taki trochę nieporadny w obracaniu się w amerykańskiej kulturze, z drugiej, zimny,...
więcej Pokaż mimo to