-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-28
2023-12-27
Z jednej strony człowieka biorą turbonerwy, bo Musk w książce to najgorszy z możliwych do wyobrażenia amerykańskich turbokapitalistycznych biznesmenów, opętanych swoimi wizjami, firmami, projektami, pomysłami, optymalizacją kosztów, inwestorami, zyskami, traktującymi ludzi jak pionki, oczekując od nich wyrzeczeń, spania pod biurkiem, pracy 24/7, broń Boże niezrzeszania się i niebrania urlopów, bo firma się zawali a naszym celem jest przecież kolonizacja Marsa i ratowanie ludzkości, z drugiej, patrzy się na niego z rodzajem fascynacji, bo straszliwie serio traktuje te swoje wizje i ma środki żeby je realizować. Sama książka niestety bardziej o jego firmach niż o nim samym, z czasem męczące stawały się te historie strategii, biznesplanów, zwalniań, zatrudnień, zakupów, łańcuchów dostaw, popadań i wychodzeń z kryzysów. Mało tu samego Muska.
Z jednej strony człowieka biorą turbonerwy, bo Musk w książce to najgorszy z możliwych do wyobrażenia amerykańskich turbokapitalistycznych biznesmenów, opętanych swoimi wizjami, firmami, projektami, pomysłami, optymalizacją kosztów, inwestorami, zyskami, traktującymi ludzi jak pionki, oczekując od nich wyrzeczeń, spania pod biurkiem, pracy 24/7, broń Boże niezrzeszania się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-18
Męcząca lektura, po pierwsze przez samo polskie ceglaste wydanie z mikroskopijną czcionką, gdzie po 15 minutach zaczynały boleć oczy, poddałem się w połowie książki i dokończyłem z ebookiem, dwa, cała biografia to właściwie krążenie po orbicie związków Oppenheimera z komunizmem, czy był komunistą, czy popierał ich poglądy, czy sympatyzował, z kim się spotykał, kto to był, czy był bardziej lub mniej komunistą, autorzy zachowują się momentami jak obrońcy na jakimś amerykańskim procesie sądowym próbując udowodnić że nim nie był, trzy, książka to właściwe hagiografia Oppiego, z „gehenną” i „ukrzyżowaniem” przez maccartyzm, bolączkami wielkiego intelektu wobec rzeczywistości, traumą niedocenienia przez akademię szwedzką, byciem za a nawet przeciw broni atomowej. Aha, no i bombę wymyślił Oppie a naukowcy, ci którzy odkrywali rozszczepienie jądra uranu i uczestniczący w projekcie Manhattan (np. w ogóle nie wspomniany w książce Stanisław Ulam) miało tylko zaszczyt mu w tym pomóc. Mam obawy wobec filmu.
Męcząca lektura, po pierwsze przez samo polskie ceglaste wydanie z mikroskopijną czcionką, gdzie po 15 minutach zaczynały boleć oczy, poddałem się w połowie książki i dokończyłem z ebookiem, dwa, cała biografia to właściwie krążenie po orbicie związków Oppenheimera z komunizmem, czy był komunistą, czy popierał ich poglądy, czy sympatyzował, z kim się spotykał, kto to był,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-23
2019-12-05
2020-10-02
2023-09-20
2023-06-13
Dziwne, dziwna sprawa, wyrok, historia, niby wydaje się taka jakaś zwyczajna, podmiejska i po amerykańsku głupia, ale jest bestialskie morderstwo, zmasakrowane 40 ciosami siekiery ciało, tak naprawdę nie wiadomo do końca co tam się wydarzyło i zostaje jakiś taki niesmak w głowie po przeczytaniu. Polecam, mimo ciut zbędnych przeszczególonych pobocznych biografii bohaterów i detalicznego opisu procesu sądowego, książka zasysa jak czarna dziura.
Dziwne, dziwna sprawa, wyrok, historia, niby wydaje się taka jakaś zwyczajna, podmiejska i po amerykańsku głupia, ale jest bestialskie morderstwo, zmasakrowane 40 ciosami siekiery ciało, tak naprawdę nie wiadomo do końca co tam się wydarzyło i zostaje jakiś taki niesmak w głowie po przeczytaniu. Polecam, mimo ciut zbędnych przeszczególonych pobocznych biografii bohaterów i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-20
2023-03-26
2023-03-01
do pani tłumaczki Agi Zano, "the New Yorkers" jak jest w oryginale, bo miałem przyjemność czytać, naprawdę nie trzeba tłumaczyć na "nowojorczycy i nowojorczanki", strasznie irytuje takie feminatywne zaśmiecanie języka
do pani tłumaczki Agi Zano, "the New Yorkers" jak jest w oryginale, bo miałem przyjemność czytać, naprawdę nie trzeba tłumaczyć na "nowojorczycy i nowojorczanki", strasznie irytuje takie feminatywne zaśmiecanie języka
Pokaż mimo to2023-01-13
2022-06-13
jeżeli ktoś zachęcony bardzo dobrym serialem FX "Under the banner of heaven" chce rozwinąć sobie historię Rona i Dana i poznać ciąg dalszy, to jest to niestety tylko połowa albo i jeszcze mniej książki, znaczna część to nudna, żmudna i szczegółowa historia mormonów w USA, także ostrzegam
jeżeli ktoś zachęcony bardzo dobrym serialem FX "Under the banner of heaven" chce rozwinąć sobie historię Rona i Dana i poznać ciąg dalszy, to jest to niestety tylko połowa albo i jeszcze mniej książki, znaczna część to nudna, żmudna i szczegółowa historia mormonów w USA, także ostrzegam
Pokaż mimo to2022-12-25
2022-11-18
2022-11-18
2022-06-15
Kompendium wiedzy o problemach współczesnej Ameryki, wyczerpująco, empatycznie i momentami poruszająco
Kompendium wiedzy o problemach współczesnej Ameryki, wyczerpująco, empatycznie i momentami poruszająco
Pokaż mimo to2022-06-07
2021-11-04
2021-08-02
książka bardziej o doli wietnamskiego emigranta w USA niż historia szpiegowska, która, powiedzmy sobie, jest dość słaba, na plus humor, który momentami przypominał "Buddę z przedmieścia" Kureishiego i zjadliwa krytyka Ameryki, na minus motywacje i wybory głównego bohatera, z jednej strony taki trochę nieporadny w obracaniu się w amerykańskiej kulturze, z drugiej, zimny, bezwzględny zabójca (nie dowiemy się oczywiście dlaczego), uciekłem do USA, siedzę ustawiony w Ameryce, która mnie fascynuje, to nie, muszę wrócić do ogarniętego chaosem komunistycznym Wietnamu, bo chcę ratować przyjaciela, co skończy się jak się skończy, no i to straszliwie rozwleczone i przekombinowane zakończenie
książka bardziej o doli wietnamskiego emigranta w USA niż historia szpiegowska, która, powiedzmy sobie, jest dość słaba, na plus humor, który momentami przypominał "Buddę z przedmieścia" Kureishiego i zjadliwa krytyka Ameryki, na minus motywacje i wybory głównego bohatera, z jednej strony taki trochę nieporadny w obracaniu się w amerykańskiej kulturze, z drugiej, zimny,...
więcej Pokaż mimo to