-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Trudno opisać poziom rozczarowania, jaki pozostawia po sobie ta książka. Na, tzw. papierze, historia wydaje się całkiem zgrabnie przemyślana. Młody mężczyzna po latach trafia na ślad zaginionej narzeczonej, która została brutalnie skrzywdzona na jego oczach, a pomagają mu w tym przyjaciele, zarówno starzy, jak i nowi. Można powiedzieć, że klasyczna podróż bohatera z pewnymi odrębnościami i częściowym wyjście poza schemat. Niestety na pomyśle dobre cechy tej książki się kończą.
Wobec powieści Pana Remigiusza można, a nawet trzeba, wysunąć kilka zarzutów:
1. Kiepski język. To jest w zasadzie zarzut do ogólnie do stylu, w jakim autor uprawia literaturę. Można zrozumieć, że jest to literatura w założeniu popularna, ale niestety prostota języka aż boli. Oczywiście przy narracji pierwszoosobowej autor winien dopasować sposób wypowiedzi do kreowanej postaci, ale nie należy też zbytnio upraszczać, bo wtedy jest to niemożliwe do czytania.
2. Przerysowane postaci. Remigiusz Mróz konstruuje swoich bohaterów na zasadzie przyznawania im jednego kluczowego atrybutu, który definiuje ich całkowicie. Przykładowo, Damian Werner jest fanem Spidermana, a więc wszystko, co będzie prowadziło do rozwiązania zagadki, powiązane będzie z tym bohaterem komiksowym, tak jakby o niczym innym i niczego innego ten człowiek w życiu nie robił. Inny przykład — główny antagonista jest mężem „przemocowcem” i ma się wrażenie, że to jest jego praca. Nic innego nie jest przedstawione w odniesieniu do niego, a przecież nawet najgorszy człowiek może mieć jakieś dobre cechy, przejawiać znikomo choćby oznaki człowieczeństwa.
3. Wykłady z wiedzy niepotrzebnej. Bardzo często pan Remigiusz w trakcie opowieści przedstawia różne „ciekawostki”, bardzo często niezwiązane z fabułą i niepotrzebne do niczego, a przy tym brzmiące kuriozalnie biorąc pod uwagę fakt, że narrator w tej powieści jest pierwszoosobowy, a więc jakby prowadzący wewnętrzny monolog i opowiadający historię z własnej perspektywy. A przecież nikt sam do siebie mówiący nie przedstawia badań na temat osób zaginionych w Polsce.
4. Deus ex machina. Niestety notorycznie w tej powieści pojawiali się bohaterowie znienacka, jakby wyskoczyli z kapelusza, co przy głównej tematyce, w jakiej powieść miała się obracać, sprawiła, że wszystko stało się po prostu absurdalnie śmieszne.
Podsumowując, nie ma co szukać głębi myśli, ani choćby satysfakcjonującej lektury na kartach „Nieodnalezionej". Literatura pociągowa, która idealnie nadaje się, żeby zabić czas w podróży i potem zostawić na siedzeniu do użytku dla innego podróżnego.
Trudno opisać poziom rozczarowania, jaki pozostawia po sobie ta książka. Na, tzw. papierze, historia wydaje się całkiem zgrabnie przemyślana. Młody mężczyzna po latach trafia na ślad zaginionej narzeczonej, która została brutalnie skrzywdzona na jego oczach, a pomagają mu w tym przyjaciele, zarówno starzy, jak i nowi. Można powiedzieć, że klasyczna podróż bohatera z pewnymi...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po przeczytanych poniżej recenzjach, nie sposób nie kryć rozczarowania. Powieść "Kocham cię, Lilith" jest jedną z gorszych książek jakie przyszło mi przeczytać.
Na plus na pewno jest pewna niedookreśloność świata, w którym akcja powieści ma miejsce. Przeplatanie miejsc i postaci realnych z tymi fantastycznymi tworzy pewien intrygujący obraz. Cała reszta natomiast jest miałka, "rozspermiona" i nudna. Bohaterowie powieści, niby niewyżyte dzieciaki, myślą wyłącznie o współżyciu i w zasadzie nic poza tym nie robią. Fabularnie przez cały czas zmierza to donikąd i po przeczytaniu połowy człowiek zastanawia się, kiedy to się wreszcie skończy. Dodatkowo kiepskiego obrazu książki dopełniają próby filozofowania, które niestety kończą się banałem serwowanym przez autora.
Nie skreślam pana Raka, zwłaszcza, że czuć w jego pisarskim stylu potencjał, natomiast ta powieść zdecydowanie okazała się rozczarowaniem.
Po przeczytanych poniżej recenzjach, nie sposób nie kryć rozczarowania. Powieść "Kocham cię, Lilith" jest jedną z gorszych książek jakie przyszło mi przeczytać.
Na plus na pewno jest pewna niedookreśloność świata, w którym akcja powieści ma miejsce. Przeplatanie miejsc i postaci realnych z tymi fantastycznymi tworzy pewien intrygujący obraz. Cała reszta natomiast jest...
Książka lekko rozczarowująca, bo spodziewałem się po panu Stawiszyńskim czegoś więcej. Eseje są bardzo nierówne, jedne bardzo interesujące, a inne z kolei dotykają bardzo płytko poruszanych tematów. Tematy zresztą często się powtarzają i część z esejów wygląda jakby została dorzucona tylko po to, żeby wypełnić przestrzeń w książce. Trochę taka filozofia "do kotleta", do przeczytania i zapomnienia szybko.
Książka lekko rozczarowująca, bo spodziewałem się po panu Stawiszyńskim czegoś więcej. Eseje są bardzo nierówne, jedne bardzo interesujące, a inne z kolei dotykają bardzo płytko poruszanych tematów. Tematy zresztą często się powtarzają i część z esejów wygląda jakby została dorzucona tylko po to, żeby wypełnić przestrzeń w książce. Trochę taka filozofia "do kotleta", do...
więcej mniej Pokaż mimo toChyba najsłabszy Dostojewski ze wszystkich do tej pory przeczytanych przeze mnie (Idiota, Bracia Karamazow, Zbrodnia i kara), ale wciąż dobry, choć męczący momentami.
Chyba najsłabszy Dostojewski ze wszystkich do tej pory przeczytanych przeze mnie (Idiota, Bracia Karamazow, Zbrodnia i kara), ale wciąż dobry, choć męczący momentami.
Pokaż mimo toPrzeczytać, odstawić i zapomnieć. Mimo tematyki około religijnej, to literatura do kotleta. Zbiór ciekawostek, niby filmik na YT. Szybko się czyta, znośne dla zabicia czasu.
Przeczytać, odstawić i zapomnieć. Mimo tematyki około religijnej, to literatura do kotleta. Zbiór ciekawostek, niby filmik na YT. Szybko się czyta, znośne dla zabicia czasu.
Pokaż mimo to2021-04-25
Houellebecqa nie czytałem chronologicznie i ta książka na tle "Serotoniny" czy "Uległości" wypada gorzej, ale na uwadze trzeba mieć że był to literacki debiut francuskiego pisarza, którego bardzo sobie cenię.
Houellebecq porusza tu dobrze znane z jego literatury wątki upadki Zachodu, wypalenia moralnego, samotności i pustki współczesnego świata. Powieść toczy się dosyć monotonnie i dzieje się tu mało, ale w tym się właśnie zakreśla wielkość Michela, że w jego tekstach nie potrzebne są wybuchy i pościgi żeby wciąż było interesująco. Książka warta przeczytania i przemyślenia w kontekście naszej rzeczywistości.
Houellebecqa nie czytałem chronologicznie i ta książka na tle "Serotoniny" czy "Uległości" wypada gorzej, ale na uwadze trzeba mieć że był to literacki debiut francuskiego pisarza, którego bardzo sobie cenię.
Houellebecq porusza tu dobrze znane z jego literatury wątki upadki Zachodu, wypalenia moralnego, samotności i pustki współczesnego świata. Powieść toczy się dosyć...
2021-01-13
Więcej dać nie mogę, bo książka kończy i nie jest najlepsza pozycja Houellebecqa w moim odczuciu. Michel pokazuje tu świat, gdzie istnieją istoty lepsze od człowieka, a sam człowiek jest na skraju wyginięcia i nie można go odratować. Wcześniejsze wydarzenia, czyli dla nas wydarzenia współczesne są preludium, wstępem do zagłady. Houellebecq lepiej lub gorzej poddaje w wątpliwość, czy liberalizacja kultury, konsumpcjonizm i hedonizm są dobrym rozwiązaniem dla człowieka. Nawet jeśli jego literatura może być odbierana różnie, bo przecież autor nie jest wyrocznią, to jednak nie ma wątpliwości, że stawia pytania, których nie składa już nikt.
Więcej dać nie mogę, bo książka kończy i nie jest najlepsza pozycja Houellebecqa w moim odczuciu. Michel pokazuje tu świat, gdzie istnieją istoty lepsze od człowieka, a sam człowiek jest na skraju wyginięcia i nie można go odratować. Wcześniejsze wydarzenia, czyli dla nas wydarzenia współczesne są preludium, wstępem do zagłady. Houellebecq lepiej lub gorzej poddaje w...
więcej mniej Pokaż mimo to
nie widzę powodu jej wydania
nie widzę powodu jej wydania
Pokaż mimo to