-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-03-20
Smutna opowieść o niezrozumieniu, lekceważeniu i nieustannej przemocy wobec dziecka. Wszystko pod płaszczykiem "wychowywania" i "dyscypliny". Bardzo smutna lektura, która wywołuje gniew i poczucie niesprawiedliwości.
Smutna opowieść o niezrozumieniu, lekceważeniu i nieustannej przemocy wobec dziecka. Wszystko pod płaszczykiem "wychowywania" i "dyscypliny". Bardzo smutna lektura, która wywołuje gniew i poczucie niesprawiedliwości.
Pokaż mimo to2022-07-31
"Historię złych uczynków" Zyskowskiej zaklasyfikuję jako książkę "wybitną", gdyż taką ona w istocie jest. Niesamowita i misternie utkana historia opowiedziana jest urzekającym językiem. Książka ta jak mało która wciąga w swój świat od dosłownie pierwszej strony. Nie sposób jej odłożyć - 511 stron pochłonęłam w dosłownie dwa dni. Przecinające się losy bohaterów są zaskakujące i niepowtarzalne. Książka nie jest literaturą "kobiecą" mimo, że opowiada o miłości. Jest to książka tajemnicza, intrygująca, niepokojąca i niedająca o sobie zapomnieć nawet po jej zakończeniu.
"Historię złych uczynków" Zyskowskiej zaklasyfikuję jako książkę "wybitną", gdyż taką ona w istocie jest. Niesamowita i misternie utkana historia opowiedziana jest urzekającym językiem. Książka ta jak mało która wciąga w swój świat od dosłownie pierwszej strony. Nie sposób jej odłożyć - 511 stron pochłonęłam w dosłownie dwa dni. Przecinające się losy bohaterów są...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-04
"Ostatnie historie" to bardzo przejmująca lektura. Na książkę tę składają się trzy opowiadania. Czytając je można odnieść wrażenie, że opowiadane historie są niewyraźne i spowite są jakąś mgłą. Piękny plastyczny i oniryczny język to niewątpliwie wielki plus tej książki, jak i znak rozpoznawczy Tokarczuk. Jednak czytając te leniwie płynące opowieści nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że piękne słowa w sumie nie wnosiły wiele treści. W mojej ocenie opowieść druga była najbardziej "treściwa" a trzecia prawie kompletnie do mnie do siebie nie przekonała.
"Ostatnie historie" to bardzo przejmująca lektura. Na książkę tę składają się trzy opowiadania. Czytając je można odnieść wrażenie, że opowiadane historie są niewyraźne i spowite są jakąś mgłą. Piękny plastyczny i oniryczny język to niewątpliwie wielki plus tej książki, jak i znak rozpoznawczy Tokarczuk. Jednak czytając te leniwie płynące opowieści nie mogłam wyzbyć się...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-14
Książka o ciekawym potencjale była udana do mniej więcej połowy. Od momentu uwolnienia Moniki, stała się nudnawą i mdłą obyczajówką; dość infantylną w moim odczuciu. Domyślam się, że te wszystkie zdrady, chęci przespania się każdego z każdym miały jakieś głębsze znaczenie w zamyśle autorki ale niestety "coś poszło nie tak". Momentami zakrawało to już o łzawe romansidło. A szkoda, bo książka zapowiadała się o wiele ciekawiej. Liczyłam na zgłębienie tematu psychologii ofiary po tak ciężkim przeżyciu a nie rozterek emocjonalnym na poziomie czternastolatek (kto z kim się kiedyś całował, albo z jaką zazdrością była dziewczyna patrzyła na obecnego męża siostry). Niestety nie dla mnie taka literatura.
Do niewątpliwych plusów tej książki zaliczyć można fakt, że się ją szybko i lekko czyta dzięki czemu można się odprężyć.
Książka o ciekawym potencjale była udana do mniej więcej połowy. Od momentu uwolnienia Moniki, stała się nudnawą i mdłą obyczajówką; dość infantylną w moim odczuciu. Domyślam się, że te wszystkie zdrady, chęci przespania się każdego z każdym miały jakieś głębsze znaczenie w zamyśle autorki ale niestety "coś poszło nie tak". Momentami zakrawało to już o łzawe romansidło. A...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-03-22
"Inna dusza" chywta za duszę. Opowieść napisana w oparciu o prawdziwe wydarzenia, które wydarzyły się w Bydgoszczy w latach 90.
Bardzo poruszająca książka, która napisana jest przepięknym przenikliwym do szpiku kości językiem. Głęboka i wstrząsająca opowieść, bez nawet nuty oceny postępowania któregokolwiek z bohaterów.
Było to moje pierwsze spotkanie literackie z Łukaszem Orbitowskim i na pewno nie będzie ono ostatnim.
"Inna dusza" chywta za duszę. Opowieść napisana w oparciu o prawdziwe wydarzenia, które wydarzyły się w Bydgoszczy w latach 90.
Bardzo poruszająca książka, która napisana jest przepięknym przenikliwym do szpiku kości językiem. Głęboka i wstrząsająca opowieść, bez nawet nuty oceny postępowania któregokolwiek z bohaterów.
Było to moje pierwsze spotkanie literackie z...
2020-02-17
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Borgis do moich rąk trafiły "Portrety". Jest to ciekawy zbiór opowiadań z życia wziętych o bardzo wszechstronnej tematyce. Niektóre ciekawsze, inne mniej ale to już kwestia gustu. "Portrety" to skłaniająca do refleksji lektura.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Borgis do moich rąk trafiły "Portrety". Jest to ciekawy zbiór opowiadań z życia wziętych o bardzo wszechstronnej tematyce. Niektóre ciekawsze, inne mniej ale to już kwestia gustu. "Portrety" to skłaniająca do refleksji lektura.
Pokaż mimo to2019-12-14
"Dziewczyna z ogrodu" to opowieść przesycona smutkiem i cierpieniem. Życie rodziny Mahbube pełne było ślepej żądzy posiadania potomstwa a także zazdrości i intryg. Wydaje się, że nikt w tej bogatej żydowskiej rodzinie nie zaznał szczęścia. Smutna opowieść ale jakoś mnie nie porwała ani nie zafascynowała.
Ot, mało w sumie wnosząca opowieść o bogatym kupcu z Kermanszahu, który opętany był żądzą posiadania potomka i cierpień jakie żądza ta sprowadziła na całą jego rodzinę. Przygnębiający jest fakt, że facet tak bardzo zajęty był swoim osobistym "dramatem", że dążąc do upragnionego celu, zrujnował życie wielu osobom.
Plusem książki jest fakt, że czyta się ją w miarę szybko i nie jest długa (raptem 259 stron).
"Dziewczyna z ogrodu" to opowieść przesycona smutkiem i cierpieniem. Życie rodziny Mahbube pełne było ślepej żądzy posiadania potomstwa a także zazdrości i intryg. Wydaje się, że nikt w tej bogatej żydowskiej rodzinie nie zaznał szczęścia. Smutna opowieść ale jakoś mnie nie porwała ani nie zafascynowała.
Ot, mało w sumie wnosząca opowieść o bogatym kupcu z Kermanszahu,...
2019-12-07
Młodemu Egipcjaninowi Nuriemu ciężko jest pogodzić się ze zbyt wczesną i nagłą śmiercią matki. Wkrótce na horyzoncie pojawi się Muna - macocha, z którą bardzo pokomplikują się relacje. Na domiar złego, jego ojciec, egipski dysydent zostaje uprowadzony.
"Anatomia zniknięcia" było moim pierwszym i nie do końca udanym spotkaniem literackim z autorem. Jest to książka przepełniona nostalgią i podbarwionymi smutkiem wspomnieniami. Nie jest to zła książka ale jakoś nie przypadła mi ona do gustu i dość opornie mi się ją czytało, nie mogąc doczekać się jej końca.
Młodemu Egipcjaninowi Nuriemu ciężko jest pogodzić się ze zbyt wczesną i nagłą śmiercią matki. Wkrótce na horyzoncie pojawi się Muna - macocha, z którą bardzo pokomplikują się relacje. Na domiar złego, jego ojciec, egipski dysydent zostaje uprowadzony.
"Anatomia zniknięcia" było moim pierwszym i nie do końca udanym spotkaniem literackim z autorem. Jest to książka...
2019-12-04
Elliott Cooper uznany chirurg ma tylko jedno marzenie - choć raz jeszcze ujrzeć Ilenę, swoją jedyną prawdziwą miłość, którą utracił przed laty. Jakie skutki przyniesie podróż w czasie i próba wpłynięcia na przeznaczenie? O tym właśnie jest książka Musso - "Będziesz tam?".
Przyznaję, że jest to dość lekka lektura, którą czyta się w miarę szybko. Trochę raziła miejscami infantylizmem i schematami. Roi się tutaj aż od oderwania od realizmu. Ale takie już są książki tego autora. Jest to jednak najsłabszy utwór tego autora w mojej ocenie.
Elliott Cooper uznany chirurg ma tylko jedno marzenie - choć raz jeszcze ujrzeć Ilenę, swoją jedyną prawdziwą miłość, którą utracił przed laty. Jakie skutki przyniesie podróż w czasie i próba wpłynięcia na przeznaczenie? O tym właśnie jest książka Musso - "Będziesz tam?".
Przyznaję, że jest to dość lekka lektura, którą czyta się w miarę szybko. Trochę raziła miejscami...
2019-10-27
Jedynym plusem "15 lat w zamknięciu" jest fakt, że książkę tę w miarę szybko się czyta. Więcej plusów niestety nie dostrzegłam.
Książka ta pod praktycznie pod każdym względem jest słaba:
1. pod względem językowym - porażka; język infantylny i prymitywny
2. pod względem fabuły - dramat; jeden wielki chaos i mieszanie wydarzeń
3. pod względem treści - tutaj nie będę polemizowała, co jest wiarygodne a co nie, jednak sądząc po opisywanych wydarzeniach, autorka jest albo osobą o mocno ograniczonych zdolnościach intelektualnych albo opisywała nierealne wydarzenia.
Nie twierdzę, że wydarzenia opisywane w książce nie miały miejsca. Bo jestem przekonana, że miały. Zdaję sobie sprawę z tego, że autorka tego "dzieła" chciała rozliczyć się niejako ze swoją przeszłością, pisząc książkę. Nie odbieram nikomu do tego prawa a wręcz w pewien sposób to podziwiam. Niestety "15 lat w zamknięciu" nie jest to zdecydowanie książka dla mnie. Książka ta w mojej ocenie jest idealnym przykładem definicji słowa "grafomania".
Jedynym plusem "15 lat w zamknięciu" jest fakt, że książkę tę w miarę szybko się czyta. Więcej plusów niestety nie dostrzegłam.
Książka ta pod praktycznie pod każdym względem jest słaba:
1. pod względem językowym - porażka; język infantylny i prymitywny
2. pod względem fabuły - dramat; jeden wielki chaos i mieszanie wydarzeń
3. pod względem treści - tutaj nie będę...
2019-07-24
"Sprawa Hoffmanowej" to fabularyzowane literackie nawiązanie do prawdziwych wydarzeń. Sprawę tajemniczej (i niewyjaśnionej do dziś) śmierci małżeństwa Kaszniców oraz ich syna znałam już wcześniej, dlatego też ochoczo wzięłam się za tę lekturę.
Nie jest to typowy kryminał ani obyczajówka. Jest to napisana nadzwyczaj dobrze historia młodej i pięknej Miry. Wartka akcja "Sprawy Hoffmanowej" wciąga w swój wir od pierwszej strony. Z każdą stroną autorka odsłania przed czytelnikiem zawiłości życia pięknej Miry. Czy ta młoda i doświadczona przez życie kobieta jest winna tragedii, jaka spotkała jej współtowarzyszy na Lodowej Przełęczy? Co w ogóle się tam stało i dlaczego takie makabryczne wydarzenie miało miejsce? Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się ze "Sprawy Hoffmanowej". A co najważniejsze - dowiemy się, że góry przez całe wieki potrafią strzec swoich tajemnic a nam zwykłym śmiertelnikom nic do tego.
Książka ta napisana jest bardzo dobrze i czyta się ją z wielką przyjemnością. Autorka bardzo się przyłożyła do napisania "Sprawy Hoffmanowej" od strony merytorycznej i językowej. Czytając tę książkę można doskonale wczuć się w niespokojny i bohemistyczny klimat Młodej Polski. Dodatkowo dialogi napisane są z wielkim pietyzmem - autorka zadbała o to, by brzmiały one typowo dla tamtych czasów. Na pewno sięgnę po inne utwory Katarzyny Zyskowskiej.
"Sprawa Hoffmanowej" to fabularyzowane literackie nawiązanie do prawdziwych wydarzeń. Sprawę tajemniczej (i niewyjaśnionej do dziś) śmierci małżeństwa Kaszniców oraz ich syna znałam już wcześniej, dlatego też ochoczo wzięłam się za tę lekturę.
Nie jest to typowy kryminał ani obyczajówka. Jest to napisana nadzwyczaj dobrze historia młodej i pięknej Miry. Wartka akcja...
2019-05-28
"Jutro" było moim drugim literackim spotkaniem z Guillaume Musso. Muszę powiedzieć, że nie zawiodłam się i tym razem! Z początku dość sceptycznie podchodziłam do oryginalnej koncepcji autora -akcji dziejącej się w dwóch równoległych do siebie rzeczywistościach - roku 2010 i 2011. Pomysł był dość niespotykany i, co by nie mówić, karkołomny. Jednak Musso wyszedł z tego obronną ręką.
Książka z początku wydawała się spokojną miłą, cukierkową typowo kobiecą powieścią. Jednak mniej więcej w 2 rozdziale akcja zaczyna skręcać w taką stronę, że "najstarszym góralom się nie śniło". Historia zaczyna nabierać szalonego tempa i a sekwencja zdumiewających wydarzeń wręcz oszałamia. Dodatkowym plusem jest fakt, że akcja "Jutra" rozgrywa się w dużej mierze w Nowym Jorku, który bardzo lubię i nieco znam. Naprawdę mogłam poczuć atmosferę tego elektryzującego miasta na kartach tej książki. Zdecydowanie polecam! Niech nie zwiodą was pozory ugładzonej kolejnej książki o przypadku, który zaowocował miłością. Książka czyta się sama - pochłonęłam ją w dwa dni; czytałam w każdej wolnej chwili bo nie mogłam się od niej oderwać.
"Jutro" było moim drugim literackim spotkaniem z Guillaume Musso. Muszę powiedzieć, że nie zawiodłam się i tym razem! Z początku dość sceptycznie podchodziłam do oryginalnej koncepcji autora -akcji dziejącej się w dwóch równoległych do siebie rzeczywistościach - roku 2010 i 2011. Pomysł był dość niespotykany i, co by nie mówić, karkołomny. Jednak Musso wyszedł z tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-02
Opis fabuły "Żmijowiska" przeczytać można na okładce książki także bez zbędnego przeciągania, recenzję tę ograniczę jedynie do wyrażenia swojej opinii. Choć książka ta napisana została przez jednego z moich ulubionych autorów, w jego charakterystycznym stylu, czegoś mi w niej zabrakło. Czasami ciężko było mi "wejść" w fabułę i skupić się na niej. Lektura "Żmijowiska" zajęła mi niespodziewanie dużo czasu, bo ponad 2 tygodnie (co jest moim absolutnym rekordem).
Autor naprawdę postarał się aby wytworzyć odpowiedni klimat, wprowadzić różnorodne postacie. Niestety niektóre opisy czy dygresje sprawiały wrażenie przydługich i niepotrzebnie wprowadzanych. Budziło to we mnie poczucie lekkiego znużenia. "Żmijowisko" było jak dotąd jedyną książką, w której absolutnie żaden z bohaterów (pierwszo- i drugoplanowych) nie budził mojej sympatii a jedynie niechęć. Starałam się sobie to tłumaczyć, że tytuł książki "Żmijowisko" odnosi się właśnie do bohaterów książki, którzy w mniejszym lub większym stopniu byli tymi żmijami i że był to celowy zabieg autora.
Pisałam powyższe słowa z naprawdę wielkim żalem. Były to jednak moje osobiste odczucia. Chciałabym jednak podkreślić, że "Żmijowisko" nie jest złą książką. Widać, że autor włożył w napisanie jej ogrom pracy a jego warsztat jest na najwyższym poziomie. Zakończenie książki wprawiło mnie w osłupienie, dlatego też warto było dotrzeć do ostatniej strony.
Opis fabuły "Żmijowiska" przeczytać można na okładce książki także bez zbędnego przeciągania, recenzję tę ograniczę jedynie do wyrażenia swojej opinii. Choć książka ta napisana została przez jednego z moich ulubionych autorów, w jego charakterystycznym stylu, czegoś mi w niej zabrakło. Czasami ciężko było mi "wejść" w fabułę i skupić się na niej. Lektura...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-22
Brutalną prawdą jest fakt, że aby uratować komuś życie czasem stracić je musi ktoś inny. Tak właśnie jest w przypadku transplantacji serca. Główna bohaterka książki "Tkanki" to siedemnastoletnia Evi, która od dziecka choruje na serce. Wreszcie nadchodzi długo wyczekiwany dzień przeszczepu, który ma uratować i odmienić jej życie. Okazuje się, że moment ten zmieni wszystko w zupełnie inny sposób.
"Tkanki" to przyzwoicie napisana książka obyczajowa. Nie zaliczyłabym jej jednak do grona thrillerów. Niestety momentami miałam wrażenie, że to książka trochę jakby dla nastolatków (zwłaszcza w końcówce).
Widać, że autorka gruntownie przygotowała się do podjęcia tematu tzw. "pamięci tkankowej". Bardzo ciekawy temat. Momentami autorka trochę przynudzała ale "Tkanki" oceniam pozytywnie.
Brutalną prawdą jest fakt, że aby uratować komuś życie czasem stracić je musi ktoś inny. Tak właśnie jest w przypadku transplantacji serca. Główna bohaterka książki "Tkanki" to siedemnastoletnia Evi, która od dziecka choruje na serce. Wreszcie nadchodzi długo wyczekiwany dzień przeszczepu, który ma uratować i odmienić jej życie. Okazuje się, że moment ten zmieni wszystko w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-09
Nieskomplikowane i poukładane życie młodej Louise Clark z dnia na dzień przewraca się do góry nogami; nagle traci pracę w kawiarni, którą tak lubi i musi znaleźć nową. Zostaje zatrudniona jako opiekunka młodego niepełnosprawnego mężczyzny. Niespodziewanie odmieni to całe jej życie.
Nie jestem wielką miłośniczką tak zwanej "literatury kobiecej" czy też romansów. "Zanim się pojawiłeś" wpadło mi w ręce zupełnym przypadkiem a wysokie noty i zadziwiająco dobre recenzje o tej książce zdecydowały aby dać jej szansę. Muszę przyznać, że nie żałuję.
"Zanim się pojawiłeś" to moje pierwsze (prawdopodobnie też nieostatnie) spotkanie literackie z Jojo Moyes. Książka podobała jest dobrze napisana i czyta się ją szybko. Nie ma zbędnego moralizatorstwa ani oklepanych i tandetnych zagrywek z romansideł. Akcja prowadzona jest przyzwoicie, dialogi są zabawne i (na szczęście) nie są w żadnym wypadku pretensjonalne. Autorka podejmuje bardzo trudną i delikatną kwestię - nie chcę tutaj zdradzać szczegółów. Nie ocenia ani i nie wydaje osądów co do wyborów głównych bohaterów książki - Louise i Willa. Daje do myślenia.
Nieskomplikowane i poukładane życie młodej Louise Clark z dnia na dzień przewraca się do góry nogami; nagle traci pracę w kawiarni, którą tak lubi i musi znaleźć nową. Zostaje zatrudniona jako opiekunka młodego niepełnosprawnego mężczyzny. Niespodziewanie odmieni to całe jej życie.
Nie jestem wielką miłośniczką tak zwanej "literatury kobiecej" czy też romansów. "Zanim się...
2019-01-08
Młoda Agnieszka po ukończeniu dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, powraca na swoje rodzinne Pomorze. Jest rozczarowana swoją sytuacją życiową. Pewnego dnia zaskakuje ją telefon od mieszkającej od lat w Holandii siostry, która składa jej ofertę nie do odrzucenia. Następnego dnia Agnieszka jest już w drodze do Amsterdamu. W nowej rzeczywistości na pewno nie będzie się nudzić.
"Do jutra w Amsterdamie" to książka, która "trafiła" mi się zupełnym przypadkiem jak, nie przymierzając, wyjazd Agnieszce. Byłam urzeczona piękną okładką i obiecującym zarysem fabuły. Opowieść tę czyta się nad podziw szybko i bardzo trudno się od niej oderwać. Przez mniej więcej pierwszych 100 stron byłam wręcz zachwycona i zaciekawiona. Niestety po ich upływie książka zaczęła się "psuć". Sięgając po tę lekturę, zdawałam sobie sprawę, jakiego gatunku jest to literatura i czego mniej więcej się po niej mogę spodziewać. Niestety litry lukru spływające w coraz większej ilości z każdą następną stroną trochę mój zapał ostudziły. Agnieszka jawiła się jako człowiek - kryształ, anioł w ludzkiej skórze a wszyscy ludzie, których spotkała byli najlepszymi przyjaciółmi i na wskroś dobrzy. Wiedziałam, że w "Do jutra w Amsterdamie" znajdować się będą wydarzenia rodem z "Mojego Małego Kucyka" ale momentami naiwny infantylizm mnie wręcz zniesmaczał.
Autorka przedstawiła wyidealizowany świat Holandii oraz jej mieszkańców. Miała do tego prawo. Odnosiłam chwilami wrażenie, że jest to lektura dla nastolatek. No bo jak inaczej wytłumaczyć zachowanie głównej bohaterki? Albo innych bohaterów? Gdyby w prawdziwym życiu pilot takich linii lotniczych jak KLM zachowywał się taki naiwny sposób, w życiu nie wsiadałabym do samolotów. Albo taki Jaroen. Gdyby facet non stop wydzwaniał i bombardował SMSami mimo braku odpowiedzi z mojej strony a następnie czekał pod moimi drzwiami, raczej zapaliłby mi się alarm ostrzegawczy.
Niewątpliwym plusem książki jest wplatanie przez autorkę ciekawostek obyczajowych i historycznych o Holendrach. Język, jakim jest napisana jest przystępny i niewymagający. W pewnym momencie zauważyłam pewną prawidłowość - niemal na każdej stronie (przynajmniej raz bo zdarzało się więcej) zostało użyte słowo "kochanie".
Jest to zdecydowanie lekka i niewymagająca lektura. Nie była do końca taka zła. Muszę napisać, że jaka by ta historia nie była, wciągnęła mnie na tyle, że niebawem sięgnę po drugą część bo zżera mnie ciekawość co dalej. Zwłaszcza po tym co Agnieszka odstawiła w ostatniej scenie.
Młoda Agnieszka po ukończeniu dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, powraca na swoje rodzinne Pomorze. Jest rozczarowana swoją sytuacją życiową. Pewnego dnia zaskakuje ją telefon od mieszkającej od lat w Holandii siostry, która składa jej ofertę nie do odrzucenia. Następnego dnia Agnieszka jest już w drodze do Amsterdamu. W nowej rzeczywistości na pewno nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-16
Inga, młoda matka dwójki dzieci czuje się uwięziona w rutynie swojej szarej codzienności i obojętności zapracowanego męża. Nawiązuje nić porozumienia z ponad 10 lat od siebie młodszym Robinem, kolegą poznanym na zajęciach z łucznictwa. Znajomość ta przeradza się w coś więcej. Brzmi jak tanie romansidło? Zgadza się! Ale wbrew wszelkim pozorom nie jest to płytka i łzawa opowieść.
Ciężko mi zaszufladkować "Kiedy będziemy deszczem"; nie nazwałabym tej książki thrillerem ani romansem. Jest to w pewnym sensie książka obyczajowa z pogłębioną psychologią postaci, która aż kipi od całej gamy emocji. Autorka posługuje się bardzo barwnym, plastycznym językiem, którym odmalowuje nieuchwytne, zdawać by się mogło, emocje i uczucia. Na prawdę autorka ta pochwalić się może bardzo dobrym warsztatem pisarskim.
Choć niektóre momenty trochę mi się dłużyły, uważam, że jest to naprawdę ciekawa i nietuzinkowa książka. Pełna jest filozoficznych przemyśleń na pozornie trywialne tematy - macierzyństwa, życiowych wyborów i ich konsekwencji, rezygnacji ze szczęścia własnego.
Polecam, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu.
Inga, młoda matka dwójki dzieci czuje się uwięziona w rutynie swojej szarej codzienności i obojętności zapracowanego męża. Nawiązuje nić porozumienia z ponad 10 lat od siebie młodszym Robinem, kolegą poznanym na zajęciach z łucznictwa. Znajomość ta przeradza się w coś więcej. Brzmi jak tanie romansidło? Zgadza się! Ale wbrew wszelkim pozorom nie jest to płytka i łzawa...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-02
Książka o tytule budzącym lekką żenadę i politowanie w moje posiadanie weszła przez przypadek bo oddała mi ją znajoma, która robiła czystki w swojej biblioteczce. Pewnego dnia postanowiłam z czystej ciekawości przeczytać recenzje czytelników LC na temat "Ulicy Rajskich Dziewic". Jak widać zachęciły mnie do lektury i sama napiszę na ten temat kilka słów.
"Ulica Rajskich Dziewic" zaskoczyła mnie tym, że nie była tandetnym tanim romansidłem. Widać już po pierwszych paru stronach, że autorka naprawdę solidnie przygotowała się do napisania tej książki. Widać to choćby i po dialogach, które brzmią tak jak byłby by wypowiadane przez osoby z tamtego rejonu świata (słownictwo i sposób w jaki się odzywają). Postacie są wyraziste i wiarygodne. Czytając tę książkę zastanawiałam się skąd ta autorka - Amerykanka brytyjskiego pochodzenia - ma taką szczegółową wiedzę na temat obyczajowości i sposobów myślenia współczesnych Egipcjan (zwłaszcza fellahów z Górnego Egiptu). Wciąż tego nie wiem ale pozytywnie zaskoczył mnie ten realizm. Takiej wiedzy nie znajduje się w książkach. Podobał mi się sposób w jaki Barbara Wood wplotła elementy nowożytnej historii Egiptu w opowieść o rodzinie Raszidów. Akcja książki toczy się od czasów panowania ostatniego króla Faruka, poprzez represje prezydenta Nasera, a kończy podczas rządów Hosniego Mubaraka.
"Ulica Rajskich Dziewic" nie jest wielkim arcydziełem literackim ale fabuła wciągnęła mnie szybko. Momentami jednak nie dało się nie zauważyć, że jest to romans ze względu na mnogość perypetii miłosnych bohaterów. Ostatnie sto stron książki obfitowało już w tyle wątków, postaci i nieszczęść jakie spotykały bohaterów, że budziło to moją irytację. Ale nie na tyle by nie dokończyć czytania.
W moim odczuciu jest to książka nie tylko dla miłośników (nomen omen) romansu ale też osób zainteresowanych kulturą bliskowschodnią oraz historią najnowszą Egiptu. Jest to lektura dość lekka ale nie infantylna. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona "Ulicą Rajskich Dziewic".
Książka o tytule budzącym lekką żenadę i politowanie w moje posiadanie weszła przez przypadek bo oddała mi ją znajoma, która robiła czystki w swojej biblioteczce. Pewnego dnia postanowiłam z czystej ciekawości przeczytać recenzje czytelników LC na temat "Ulicy Rajskich Dziewic". Jak widać zachęciły mnie do lektury i sama napiszę na ten temat kilka słów.
"Ulica Rajskich...
2018-11-28
Książka "Nie oddam dzieci" wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Jako, że nie miałam nigdy styczności z twórczością Katarzyną Michalak a nazwisko to czasami obijało mi się o uszy, postanowiłam wyrobić sobie opinię o niej.
Już od pierwszej strony uderzył mnie infantylny i raniący oczy język. Moje zażenowanie wzrastało z każdą stroną. Mimo to, postanowiłam dać temu szansę bo czytało się szybko i byłam ciekawa jak rozwinie się ta historia. Książka ta wręcz poraziła mnie swoim infantylizmem i kompletnym ignoranctwem. Autorka nie zadała sobie najmniejszego trudu by historię tę choć nieco uwiarygodnić. Wszystkie te wydarzenia i zachowania bohaterów sprawiały wrażenie kompletnie oderwanych od rzeczywistości. Kompletnie absurdalnych. Zastanawiałam się momentami czy nie jest to jakiś celowy zabieg pani Michalak i czy nie jest to paszkwil na ten gatunek literacki. A szkoda, bo temat gwałtownej śmierci członka rodziny, nieradzenia sobie z tą stratą a także tragicznych skutków brawurowej jazdy samochodem powinien być podejmowany w literaturze. Niestety Katarzyna Michalak próbowała podjąć te tematy w tak karykaturalny sposób, że mało kto potraktuje "Nie oddam dzieci" poważnie.
Zastanawiałam się jak to możliwe, że pies policyjny szuka KAMERY samochodowej? Nie sądziłam, że zwierzęta te są szkolone by takich rzeczy szukać. Nie jestem lekarzem ale wydaje mi się, że cesarskiego cięcia nie można wykonać na szybcika w karetce ani tym bardziej podać PAVULONU pacjentowi w celu uspokojenia go... to kilka absurdów, które utkwiły mi w pamięci po przeczytaniu tego bubla. Proszę mi wierzyć, w tym literackim dziele aż roi się od tego typu niedorzeczności.
Wszyscy bohaterowie są tak sztuczni, jednowymiarowi, że aż robi się niedobrze. Każdy bez wyjątku budził moją irytację. A już na pewno wielki wspaniały chirurg Michał Sokołowski. O dialogach, wydawać by się mogło, dorosłych ludzi, nie warto nawet wspominać.
"Nie oddam dzieci" było moim pierwszym i, na pewno, ostatnim spotkaniem literackim z Katarzyną Michalak. Jest to jedna z najgorszych i najbardziej irytujących książek jakie kiedykolwiek czytałam. Miałam wrażenie, że książkę tę napisała trzynastolatka i do tego na kolanie w przerwie między lekcjami. Na domiar złego wydano tego gniota bez redakcji. Nie i jeszcze raz nie. Polecam tę "książkę" tylko tym, którzy nie mogąc uwierzyć w prawdziwość mych słów sami chcą się o tych niedorzecznościach przekonać.
Książka "Nie oddam dzieci" wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Jako, że nie miałam nigdy styczności z twórczością Katarzyną Michalak a nazwisko to czasami obijało mi się o uszy, postanowiłam wyrobić sobie opinię o niej.
Już od pierwszej strony uderzył mnie infantylny i raniący oczy język. Moje zażenowanie wzrastało z każdą stroną. Mimo to, postanowiłam dać temu szansę...
Żałuję, że przeczytałam tę książkę i zazdroszczę tym, którzy jej lekturę mają wciąż przed sobą. Już dawno żadna książka nie pochłonęła mnie tak bez reszty. Przeczytałam ją w niecałe dwa dni bo po prostu nie dało się jej odłożyć. Niesamowicie napisana historia trzech kobiet, których los na pierwszy rzut oka nie jest połączony.
Żałuję, że przeczytałam tę książkę i zazdroszczę tym, którzy jej lekturę mają wciąż przed sobą. Już dawno żadna książka nie pochłonęła mnie tak bez reszty. Przeczytałam ją w niecałe dwa dni bo po prostu nie dało się jej odłożyć. Niesamowicie napisana historia trzech kobiet, których los na pierwszy rzut oka nie jest połączony.
Pokaż mimo to