-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-07-31
"Historię złych uczynków" Zyskowskiej zaklasyfikuję jako książkę "wybitną", gdyż taką ona w istocie jest. Niesamowita i misternie utkana historia opowiedziana jest urzekającym językiem. Książka ta jak mało która wciąga w swój świat od dosłownie pierwszej strony. Nie sposób jej odłożyć - 511 stron pochłonęłam w dosłownie dwa dni. Przecinające się losy bohaterów są zaskakujące i niepowtarzalne. Książka nie jest literaturą "kobiecą" mimo, że opowiada o miłości. Jest to książka tajemnicza, intrygująca, niepokojąca i niedająca o sobie zapomnieć nawet po jej zakończeniu.
"Historię złych uczynków" Zyskowskiej zaklasyfikuję jako książkę "wybitną", gdyż taką ona w istocie jest. Niesamowita i misternie utkana historia opowiedziana jest urzekającym językiem. Książka ta jak mało która wciąga w swój świat od dosłownie pierwszej strony. Nie sposób jej odłożyć - 511 stron pochłonęłam w dosłownie dwa dni. Przecinające się losy bohaterów są...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-03
Może autorka nie napisała nic odkrywczego ale uporządkowała zagadnienia. Niby to wszystko się wie i się o tym słyszało ale i tak jest to lektura smutna. Napisana lekkim i przystępnym językiem.
Może autorka nie napisała nic odkrywczego ale uporządkowała zagadnienia. Niby to wszystko się wie i się o tym słyszało ale i tak jest to lektura smutna. Napisana lekkim i przystępnym językiem.
Pokaż mimo to2019-03-06
Młoda samotna matka pięcioletniego chłopca ku swojemu przerażeniu odkrywa, że ma stalkera. Anna popada w paranoję podejrzewając niemal wszystkich. Momentami - ku mojemu przerażeniu - kobieta ta zachowywała się tak impulsywnie, nielogicznie i infantylnie, że budziła moje politowanie.
"Ktoś ci się przygląda" to niewymagająca lektura, przyzwoicie napisana choć prostym (niestety momentami siermiężnym) językiem. Ciekawy pomysł na fabułę. Szczerze mówiąc, już mniej więcej po połowie książki udało mi się poprawnie wytypować "sprawcę" nękania Anny. Książkę tę czyta się bardzo szybko, co jest jej niewątpliwym plusem.
Młoda samotna matka pięcioletniego chłopca ku swojemu przerażeniu odkrywa, że ma stalkera. Anna popada w paranoję podejrzewając niemal wszystkich. Momentami - ku mojemu przerażeniu - kobieta ta zachowywała się tak impulsywnie, nielogicznie i infantylnie, że budziła moje politowanie.
"Ktoś ci się przygląda" to niewymagająca lektura, przyzwoicie napisana choć prostym...
2019-02-09
Nieskomplikowane i poukładane życie młodej Louise Clark z dnia na dzień przewraca się do góry nogami; nagle traci pracę w kawiarni, którą tak lubi i musi znaleźć nową. Zostaje zatrudniona jako opiekunka młodego niepełnosprawnego mężczyzny. Niespodziewanie odmieni to całe jej życie.
Nie jestem wielką miłośniczką tak zwanej "literatury kobiecej" czy też romansów. "Zanim się pojawiłeś" wpadło mi w ręce zupełnym przypadkiem a wysokie noty i zadziwiająco dobre recenzje o tej książce zdecydowały aby dać jej szansę. Muszę przyznać, że nie żałuję.
"Zanim się pojawiłeś" to moje pierwsze (prawdopodobnie też nieostatnie) spotkanie literackie z Jojo Moyes. Książka podobała jest dobrze napisana i czyta się ją szybko. Nie ma zbędnego moralizatorstwa ani oklepanych i tandetnych zagrywek z romansideł. Akcja prowadzona jest przyzwoicie, dialogi są zabawne i (na szczęście) nie są w żadnym wypadku pretensjonalne. Autorka podejmuje bardzo trudną i delikatną kwestię - nie chcę tutaj zdradzać szczegółów. Nie ocenia ani i nie wydaje osądów co do wyborów głównych bohaterów książki - Louise i Willa. Daje do myślenia.
Nieskomplikowane i poukładane życie młodej Louise Clark z dnia na dzień przewraca się do góry nogami; nagle traci pracę w kawiarni, którą tak lubi i musi znaleźć nową. Zostaje zatrudniona jako opiekunka młodego niepełnosprawnego mężczyzny. Niespodziewanie odmieni to całe jej życie.
Nie jestem wielką miłośniczką tak zwanej "literatury kobiecej" czy też romansów. "Zanim się...
2006-03
Książkę tę otrzymałam jako urodzinowy prezent i w pierwszej chwili byłam nią zafascynowana. Myślę, że pomysł na książkę był niczego sobie jednak wykonanie jest bardzo kiepskie - zwłaszcza pod względem stylistycznym. Niektóre "mądrości" były, moim zdaniem, albo mało przemyślane albo przekombinowane. Miejscami nie da się jej czytać. Czyżby wina tłumaczenia? Nie byłam w stanie doczytać do samego końca.
Książkę tę otrzymałam jako urodzinowy prezent i w pierwszej chwili byłam nią zafascynowana. Myślę, że pomysł na książkę był niczego sobie jednak wykonanie jest bardzo kiepskie - zwłaszcza pod względem stylistycznym. Niektóre "mądrości" były, moim zdaniem, albo mało przemyślane albo przekombinowane. Miejscami nie da się jej czytać. Czyżby wina tłumaczenia? Nie byłam w stanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-08
Młoda Agnieszka po ukończeniu dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, powraca na swoje rodzinne Pomorze. Jest rozczarowana swoją sytuacją życiową. Pewnego dnia zaskakuje ją telefon od mieszkającej od lat w Holandii siostry, która składa jej ofertę nie do odrzucenia. Następnego dnia Agnieszka jest już w drodze do Amsterdamu. W nowej rzeczywistości na pewno nie będzie się nudzić.
"Do jutra w Amsterdamie" to książka, która "trafiła" mi się zupełnym przypadkiem jak, nie przymierzając, wyjazd Agnieszce. Byłam urzeczona piękną okładką i obiecującym zarysem fabuły. Opowieść tę czyta się nad podziw szybko i bardzo trudno się od niej oderwać. Przez mniej więcej pierwszych 100 stron byłam wręcz zachwycona i zaciekawiona. Niestety po ich upływie książka zaczęła się "psuć". Sięgając po tę lekturę, zdawałam sobie sprawę, jakiego gatunku jest to literatura i czego mniej więcej się po niej mogę spodziewać. Niestety litry lukru spływające w coraz większej ilości z każdą następną stroną trochę mój zapał ostudziły. Agnieszka jawiła się jako człowiek - kryształ, anioł w ludzkiej skórze a wszyscy ludzie, których spotkała byli najlepszymi przyjaciółmi i na wskroś dobrzy. Wiedziałam, że w "Do jutra w Amsterdamie" znajdować się będą wydarzenia rodem z "Mojego Małego Kucyka" ale momentami naiwny infantylizm mnie wręcz zniesmaczał.
Autorka przedstawiła wyidealizowany świat Holandii oraz jej mieszkańców. Miała do tego prawo. Odnosiłam chwilami wrażenie, że jest to lektura dla nastolatek. No bo jak inaczej wytłumaczyć zachowanie głównej bohaterki? Albo innych bohaterów? Gdyby w prawdziwym życiu pilot takich linii lotniczych jak KLM zachowywał się taki naiwny sposób, w życiu nie wsiadałabym do samolotów. Albo taki Jaroen. Gdyby facet non stop wydzwaniał i bombardował SMSami mimo braku odpowiedzi z mojej strony a następnie czekał pod moimi drzwiami, raczej zapaliłby mi się alarm ostrzegawczy.
Niewątpliwym plusem książki jest wplatanie przez autorkę ciekawostek obyczajowych i historycznych o Holendrach. Język, jakim jest napisana jest przystępny i niewymagający. W pewnym momencie zauważyłam pewną prawidłowość - niemal na każdej stronie (przynajmniej raz bo zdarzało się więcej) zostało użyte słowo "kochanie".
Jest to zdecydowanie lekka i niewymagająca lektura. Nie była do końca taka zła. Muszę napisać, że jaka by ta historia nie była, wciągnęła mnie na tyle, że niebawem sięgnę po drugą część bo zżera mnie ciekawość co dalej. Zwłaszcza po tym co Agnieszka odstawiła w ostatniej scenie.
Młoda Agnieszka po ukończeniu dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, powraca na swoje rodzinne Pomorze. Jest rozczarowana swoją sytuacją życiową. Pewnego dnia zaskakuje ją telefon od mieszkającej od lat w Holandii siostry, która składa jej ofertę nie do odrzucenia. Następnego dnia Agnieszka jest już w drodze do Amsterdamu. W nowej rzeczywistości na pewno nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-16
Inga, młoda matka dwójki dzieci czuje się uwięziona w rutynie swojej szarej codzienności i obojętności zapracowanego męża. Nawiązuje nić porozumienia z ponad 10 lat od siebie młodszym Robinem, kolegą poznanym na zajęciach z łucznictwa. Znajomość ta przeradza się w coś więcej. Brzmi jak tanie romansidło? Zgadza się! Ale wbrew wszelkim pozorom nie jest to płytka i łzawa opowieść.
Ciężko mi zaszufladkować "Kiedy będziemy deszczem"; nie nazwałabym tej książki thrillerem ani romansem. Jest to w pewnym sensie książka obyczajowa z pogłębioną psychologią postaci, która aż kipi od całej gamy emocji. Autorka posługuje się bardzo barwnym, plastycznym językiem, którym odmalowuje nieuchwytne, zdawać by się mogło, emocje i uczucia. Na prawdę autorka ta pochwalić się może bardzo dobrym warsztatem pisarskim.
Choć niektóre momenty trochę mi się dłużyły, uważam, że jest to naprawdę ciekawa i nietuzinkowa książka. Pełna jest filozoficznych przemyśleń na pozornie trywialne tematy - macierzyństwa, życiowych wyborów i ich konsekwencji, rezygnacji ze szczęścia własnego.
Polecam, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu.
Inga, młoda matka dwójki dzieci czuje się uwięziona w rutynie swojej szarej codzienności i obojętności zapracowanego męża. Nawiązuje nić porozumienia z ponad 10 lat od siebie młodszym Robinem, kolegą poznanym na zajęciach z łucznictwa. Znajomość ta przeradza się w coś więcej. Brzmi jak tanie romansidło? Zgadza się! Ale wbrew wszelkim pozorom nie jest to płytka i łzawa...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-13
"Ch...owa pani domu" to lektura lekka i zabawna. Idealna dla odprężenia. Podoba mi się poczucie humoru i dystans do siebie i życia autorki. Wbrew temu, co pisze pani Kostyszyn, ma ona wręcz nadzwyczajnie lekkie pióro. Jej styl jest niebanalny i przezabawny. Dzięki temu czytanie "Ch...owej pani domu" było przyjemnością. W książce aż roi się od błyskotliwych spostrzeżeń i autorefleksji przedstawionych w krzywym zwierciadle.
Lektura "Ch...owej pani domu" dostarczyła mi rozrywki. Dokładnie wiedziałam czego się mogę spodziewać, sięgając po tę książkę.
"Ch...owa pani domu" to lektura lekka i zabawna. Idealna dla odprężenia. Podoba mi się poczucie humoru i dystans do siebie i życia autorki. Wbrew temu, co pisze pani Kostyszyn, ma ona wręcz nadzwyczajnie lekkie pióro. Jej styl jest niebanalny i przezabawny. Dzięki temu czytanie "Ch...owej pani domu" było przyjemnością. W książce aż roi się od błyskotliwych spostrzeżeń i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-16
Niniejsza książka pani Nosowskiej to przezabawnie napisana przyjemna lektura. Jest to zbiór napisanych z przymrużeniem oka spostrzeżeń mądrej i zabawnej kobiety na różne tematy. Autorka napisała, że (i tu cytat) "Nie mam łatwości, jaką legitymują się prawdziwi mistrzowie żonglerki słowem. Ja wysiaduję. Do odleżyn." Zdaje się, że musiała dorobić się niezłych i rozległych odleżyn bo z tego "wysiadywania" wyszła jej błyskotliwa i pełna niegłupich obserwacji książka. Polecam!
Niniejsza książka pani Nosowskiej to przezabawnie napisana przyjemna lektura. Jest to zbiór napisanych z przymrużeniem oka spostrzeżeń mądrej i zabawnej kobiety na różne tematy. Autorka napisała, że (i tu cytat) "Nie mam łatwości, jaką legitymują się prawdziwi mistrzowie żonglerki słowem. Ja wysiaduję. Do odleżyn." Zdaje się, że musiała dorobić się niezłych i rozległych...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-02
Książka o tytule budzącym lekką żenadę i politowanie w moje posiadanie weszła przez przypadek bo oddała mi ją znajoma, która robiła czystki w swojej biblioteczce. Pewnego dnia postanowiłam z czystej ciekawości przeczytać recenzje czytelników LC na temat "Ulicy Rajskich Dziewic". Jak widać zachęciły mnie do lektury i sama napiszę na ten temat kilka słów.
"Ulica Rajskich Dziewic" zaskoczyła mnie tym, że nie była tandetnym tanim romansidłem. Widać już po pierwszych paru stronach, że autorka naprawdę solidnie przygotowała się do napisania tej książki. Widać to choćby i po dialogach, które brzmią tak jak byłby by wypowiadane przez osoby z tamtego rejonu świata (słownictwo i sposób w jaki się odzywają). Postacie są wyraziste i wiarygodne. Czytając tę książkę zastanawiałam się skąd ta autorka - Amerykanka brytyjskiego pochodzenia - ma taką szczegółową wiedzę na temat obyczajowości i sposobów myślenia współczesnych Egipcjan (zwłaszcza fellahów z Górnego Egiptu). Wciąż tego nie wiem ale pozytywnie zaskoczył mnie ten realizm. Takiej wiedzy nie znajduje się w książkach. Podobał mi się sposób w jaki Barbara Wood wplotła elementy nowożytnej historii Egiptu w opowieść o rodzinie Raszidów. Akcja książki toczy się od czasów panowania ostatniego króla Faruka, poprzez represje prezydenta Nasera, a kończy podczas rządów Hosniego Mubaraka.
"Ulica Rajskich Dziewic" nie jest wielkim arcydziełem literackim ale fabuła wciągnęła mnie szybko. Momentami jednak nie dało się nie zauważyć, że jest to romans ze względu na mnogość perypetii miłosnych bohaterów. Ostatnie sto stron książki obfitowało już w tyle wątków, postaci i nieszczęść jakie spotykały bohaterów, że budziło to moją irytację. Ale nie na tyle by nie dokończyć czytania.
W moim odczuciu jest to książka nie tylko dla miłośników (nomen omen) romansu ale też osób zainteresowanych kulturą bliskowschodnią oraz historią najnowszą Egiptu. Jest to lektura dość lekka ale nie infantylna. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona "Ulicą Rajskich Dziewic".
Książka o tytule budzącym lekką żenadę i politowanie w moje posiadanie weszła przez przypadek bo oddała mi ją znajoma, która robiła czystki w swojej biblioteczce. Pewnego dnia postanowiłam z czystej ciekawości przeczytać recenzje czytelników LC na temat "Ulicy Rajskich Dziewic". Jak widać zachęciły mnie do lektury i sama napiszę na ten temat kilka słów.
"Ulica Rajskich...
2018-11-28
Książka "Nie oddam dzieci" wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Jako, że nie miałam nigdy styczności z twórczością Katarzyną Michalak a nazwisko to czasami obijało mi się o uszy, postanowiłam wyrobić sobie opinię o niej.
Już od pierwszej strony uderzył mnie infantylny i raniący oczy język. Moje zażenowanie wzrastało z każdą stroną. Mimo to, postanowiłam dać temu szansę bo czytało się szybko i byłam ciekawa jak rozwinie się ta historia. Książka ta wręcz poraziła mnie swoim infantylizmem i kompletnym ignoranctwem. Autorka nie zadała sobie najmniejszego trudu by historię tę choć nieco uwiarygodnić. Wszystkie te wydarzenia i zachowania bohaterów sprawiały wrażenie kompletnie oderwanych od rzeczywistości. Kompletnie absurdalnych. Zastanawiałam się momentami czy nie jest to jakiś celowy zabieg pani Michalak i czy nie jest to paszkwil na ten gatunek literacki. A szkoda, bo temat gwałtownej śmierci członka rodziny, nieradzenia sobie z tą stratą a także tragicznych skutków brawurowej jazdy samochodem powinien być podejmowany w literaturze. Niestety Katarzyna Michalak próbowała podjąć te tematy w tak karykaturalny sposób, że mało kto potraktuje "Nie oddam dzieci" poważnie.
Zastanawiałam się jak to możliwe, że pies policyjny szuka KAMERY samochodowej? Nie sądziłam, że zwierzęta te są szkolone by takich rzeczy szukać. Nie jestem lekarzem ale wydaje mi się, że cesarskiego cięcia nie można wykonać na szybcika w karetce ani tym bardziej podać PAVULONU pacjentowi w celu uspokojenia go... to kilka absurdów, które utkwiły mi w pamięci po przeczytaniu tego bubla. Proszę mi wierzyć, w tym literackim dziele aż roi się od tego typu niedorzeczności.
Wszyscy bohaterowie są tak sztuczni, jednowymiarowi, że aż robi się niedobrze. Każdy bez wyjątku budził moją irytację. A już na pewno wielki wspaniały chirurg Michał Sokołowski. O dialogach, wydawać by się mogło, dorosłych ludzi, nie warto nawet wspominać.
"Nie oddam dzieci" było moim pierwszym i, na pewno, ostatnim spotkaniem literackim z Katarzyną Michalak. Jest to jedna z najgorszych i najbardziej irytujących książek jakie kiedykolwiek czytałam. Miałam wrażenie, że książkę tę napisała trzynastolatka i do tego na kolanie w przerwie między lekcjami. Na domiar złego wydano tego gniota bez redakcji. Nie i jeszcze raz nie. Polecam tę "książkę" tylko tym, którzy nie mogąc uwierzyć w prawdziwość mych słów sami chcą się o tych niedorzecznościach przekonać.
Książka "Nie oddam dzieci" wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Jako, że nie miałam nigdy styczności z twórczością Katarzyną Michalak a nazwisko to czasami obijało mi się o uszy, postanowiłam wyrobić sobie opinię o niej.
Już od pierwszej strony uderzył mnie infantylny i raniący oczy język. Moje zażenowanie wzrastało z każdą stroną. Mimo to, postanowiłam dać temu szansę...
Żałuję, że przeczytałam tę książkę i zazdroszczę tym, którzy jej lekturę mają wciąż przed sobą. Już dawno żadna książka nie pochłonęła mnie tak bez reszty. Przeczytałam ją w niecałe dwa dni bo po prostu nie dało się jej odłożyć. Niesamowicie napisana historia trzech kobiet, których los na pierwszy rzut oka nie jest połączony.
Żałuję, że przeczytałam tę książkę i zazdroszczę tym, którzy jej lekturę mają wciąż przed sobą. Już dawno żadna książka nie pochłonęła mnie tak bez reszty. Przeczytałam ją w niecałe dwa dni bo po prostu nie dało się jej odłożyć. Niesamowicie napisana historia trzech kobiet, których los na pierwszy rzut oka nie jest połączony.
Pokaż mimo to