-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
Biblioteczka
2016-10-17
2016-10-16
Ciekawa historia. Rysunki lepsze i bardziej dopracowane niż w poprzednich tomach z Kriss. Jest dobrze. Nie ma się co zbytnio czepiać.
Ciekawa historia. Rysunki lepsze i bardziej dopracowane niż w poprzednich tomach z Kriss. Jest dobrze. Nie ma się co zbytnio czepiać.
Pokaż mimo to2013-12-06
Tytuł mówi wszystko. Trzeba zawrzeć sojusz, żeby pokonać wspólnego wroga. W tym przypadku wspólnym wrogiem wikingów są armie cesarza Magnusa. A sojusz zawierają Kriss de Valnor z królem Uzdrowicielem... Akcja jest trochę statyczna, dużo intryg, naginania prawa - typowa gra o tron. Ostatecznie sojusz zostaje zawarty w sposób dość nieoczekiwany...
Ale najważniejsze jest to, że pojawia się Jolan ze swoimi towarzyszami od półboga Manthora. Jak wiadomo kazał on im bronić Północy przed wyznawcami jedynego boga, Javhusa. No i wypełnia on swoją misję starannie korzystając ze swoich mocy, ale... Historia Thorgala zawsze była bardzo rodzinna, a Jolan, już nie będąc przecież w międzyświecie u Manthora, jest na ziemi wśród wikingów i w ogóle go nie interesuje co się dzieje z jego rodziną, czy żyją, gdzie są, nic. To jest trochę dziwne.
Ale komiks dobry.
Tytuł mówi wszystko. Trzeba zawrzeć sojusz, żeby pokonać wspólnego wroga. W tym przypadku wspólnym wrogiem wikingów są armie cesarza Magnusa. A sojusz zawierają Kriss de Valnor z królem Uzdrowicielem... Akcja jest trochę statyczna, dużo intryg, naginania prawa - typowa gra o tron. Ostatecznie sojusz zostaje zawarty w sposób dość nieoczekiwany...
Ale najważniejsze jest to,...
2016-10-14
Dużo Thorgala w tych niethorgalowych zeszytach... Zaczynają się te cykle poboczne coraz bardziej przenikać z cyklem głównym; Król Uzdrowiciel, na przykład.
Scenariusz świetny, skomplikowany, wielowarstwowy, trzeba zmarszczyć mózgownicę, żeby dostrzec pewne niuanse. Rzecz dzieje się w tym samym czasie co "Statek miecz" głównego wątku, a nawet go czasami wyprzedza.
Co ciekawe: jest zima; Thorgal w tym samym czasie jest opatulony w czapę i kapotę, a Kriss? Kriss w samym biustonoszu i pelerynce z gołym brzuchem. Ech, twarda z niej sztuka.
Dużo Thorgala w tych niethorgalowych zeszytach... Zaczynają się te cykle poboczne coraz bardziej przenikać z cyklem głównym; Król Uzdrowiciel, na przykład.
Scenariusz świetny, skomplikowany, wielowarstwowy, trzeba zmarszczyć mózgownicę, żeby dostrzec pewne niuanse. Rzecz dzieje się w tym samym czasie co "Statek miecz" głównego wątku, a nawet go czasami wyprzedza.
Co...
2016-10-23
Przeczytałem jednym tchem. Naprawdę fajna przygoda.
Mamy tu okrutną zbrodnię na nastolatce w Grodzisku Wlkp i dwóch milicyjnych wysłanników z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu, aby ją zbadali. Wywiązuje się z tego większa afera niż mogłoby się na początku zdawać.
Ryszard Ćwirlej umiejętnie łączy grozę sytuacji związanej z morderstwem, kryminalną intrygę, sensacyjne akcje i przede wszystkim humor. Niektóre sytuacje przedstawione są w krzywym zwierciadle, ale umiejętność pisarska oraz to, że wówczas cała sytuacja w PRL to było jedno krzywe zwierciadło wszystko to równoważy i nie ma wrażenia humoru a la Chmielewska, lub zbioru głupich gagów jak w niektórych polskich komediach.
Coś tylko nie zatrybiło w redakcji książki, bo cały rozdział zatytułowany „Sobota” dzieje się tak jakby nie w sobotę. No i czy to możliwe, że 16 czerwca 1983 roku dzieciaki już miały wakacje? Chodziłem wtedy do szkoły, ale byłem świeżo upieczonym pierwszakiem, może dlatego nie pamiętam…
Zdrowie chorążego Olkiewicza!
A jak ktoś chce przeczytać trochę więcej o piwie grodziskim, to tutaj:
http://dzikabanda.pl/teksty/felietony/pijac-ksiazki-czytajac-piwa-s01e03/
Przeczytałem jednym tchem. Naprawdę fajna przygoda.
Mamy tu okrutną zbrodnię na nastolatce w Grodzisku Wlkp i dwóch milicyjnych wysłanników z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu, aby ją zbadali. Wywiązuje się z tego większa afera niż mogłoby się na początku zdawać.
Ryszard Ćwirlej umiejętnie łączy grozę sytuacji związanej z morderstwem, kryminalną intrygę, sensacyjne akcje i...
2016-12-25
Świadectwo, które poraża swoją prostotą i sugestywnością w opisywaniu historii dla nas niepojętych.
Książka napisana w 1946 roku. Można powiedzieć, że „na świeżo”, tuż po wyzwoleniu. Relacja z pierwszej ręki. Trzeba ją znać.
Świadectwo, które poraża swoją prostotą i sugestywnością w opisywaniu historii dla nas niepojętych.
Książka napisana w 1946 roku. Można powiedzieć, że „na świeżo”, tuż po wyzwoleniu. Relacja z pierwszej ręki. Trzeba ją znać.
2016-12-19
Nie ma w tej książce nic o Bogu i ojczyźnie. Jest bardzo dużo o człowieku. Do czego jest zdolny w czynieniu dobra i czynieniu zła. Autorka przeżyła getto warszawskie i Oświęcim. W tej książce opisuje pobyt w getcie i życie po ucieczce z niego. Są również opisane losy niektórych osób, z którymi się zetknęła. Na przykład oficera niemieckiego, który z lwowskiego więzienia wyprowadził dwie Żydówki i zdezerterował. Albo o niezwykłym odnalezieniu i przeszmuglowaniu przez mury getta zagubionego dwulatka. Brzmi optymistycznie, ale dezerter zostaje po pewnym czasie powieszony, a dwulatek z ojcem zagazowany w Oświęcimiu.
Niezwykle sugestywnie pisze Krystyna Żywulska. I historie, które przytacza nie są tu chyba najważniejsze. To na co zwraca szczególną uwagę w tych historiach, to zachowanie ludzi w ekstremalnych sytuacjach.
Nie ma w tej książce nic o Bogu i ojczyźnie. Jest bardzo dużo o człowieku. Do czego jest zdolny w czynieniu dobra i czynieniu zła. Autorka przeżyła getto warszawskie i Oświęcim. W tej książce opisuje pobyt w getcie i życie po ucieczce z niego. Są również opisane losy niektórych osób, z którymi się zetknęła. Na przykład oficera niemieckiego, który z lwowskiego więzienia...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-17
Jedna z lepszych książek Krajewskiego. Prosta historia, realne motywy, zaskakujące rozwiązania. Czytałem z przyjemnością.
Już gdzieś pisałem, że wolę Popielskiego od Mocka. Facet jest bardziej wiarygodny literacko. Być może dlatego, że na Mocku odbiły się niedociągnięcia debiutanckie.
W tej powieści obaj - już byli – policjanci, próbują w powojennym Wrocławiu dorwać pedofila, który kiedyś we Lwowie umknął Popielskiemu.
Naprawdę świetny, zgrabny kryminał.
Jedna z lepszych książek Krajewskiego. Prosta historia, realne motywy, zaskakujące rozwiązania. Czytałem z przyjemnością.
Już gdzieś pisałem, że wolę Popielskiego od Mocka. Facet jest bardziej wiarygodny literacko. Być może dlatego, że na Mocku odbiły się niedociągnięcia debiutanckie.
W tej powieści obaj - już byli – policjanci, próbują w powojennym Wrocławiu dorwać...
2016-12-07
Troszkę czegoś innego się spodziewałem. Myślałem, że więcej będzie o samych Bieszczadach, natomiast połowa książki to wspomnienia autora z młodości w PRL-u. Ale nie szkodzi. Potocki operuje takim językiem, że aż chce się czytać, a że dodatkowo ma nietuzinkową osobowość, więc jego wspomnienia nie są nudne.
To co dotyczy samych Bieszczadów też jest ciekawe. Reportaże są bardzo zróżnicowane tematycznie. Opowiadają m. in. historię życia mieszkańca jednej z wsi, opisują działania UPA i niechlubne działania Wojska Polskiego w jej zwalczaniu. Są tu też reportaże o bieszczadzkich szlakach Karola Wojtyły, solińskiej „plaży nieboszczyków", czy też historie wyburzonych cerkwi.
Mimo, iż książka jest tematycznie bardzo zróżnicowana, to czytałem ją z zainteresowaniem.
Troszkę czegoś innego się spodziewałem. Myślałem, że więcej będzie o samych Bieszczadach, natomiast połowa książki to wspomnienia autora z młodości w PRL-u. Ale nie szkodzi. Potocki operuje takim językiem, że aż chce się czytać, a że dodatkowo ma nietuzinkową osobowość, więc jego wspomnienia nie są nudne.
To co dotyczy samych Bieszczadów też jest ciekawe. Reportaże są...
2016-12-03
Dobry, mocny kryminał/thriller. James Ellroy w formie. To jeszcze nie jest, co prawda, „Tajemnice Los Angeles”, ale druga część z Lloydem Hopkinsem bije na głowę pierwszą; jest bardziej spójna, klarowniejsza i zwarta.
Rzecz się dzieje w 1984 roku w Los Angeles. Ciekawy to okres dla kryminału noir. Taki nieoczywisty. Nie kojarzę innych tego typu, które działy by się w tych latach.
Dobry, mocny kryminał/thriller. James Ellroy w formie. To jeszcze nie jest, co prawda, „Tajemnice Los Angeles”, ale druga część z Lloydem Hopkinsem bije na głowę pierwszą; jest bardziej spójna, klarowniejsza i zwarta.
Rzecz się dzieje w 1984 roku w Los Angeles. Ciekawy to okres dla kryminału noir. Taki nieoczywisty. Nie kojarzę innych tego typu, które działy by się w...
2016-11-25
Film kiedyś oglądałem, ale pamiętam tylko fragmenty. Pomyślałem sobie, że z chęcią bym jeszcze raz obejrzał, ale może wcześniej przeczytam książkę. No i tak też się stało.
To była ciekawa przygoda. Wiele refleksji mi się nasuwa, ale wszystko sprowadza się do jednego: Reymont to był gość.
A tak poza tym, to świat idzie do przodu, historia się zmienia, nastają nowe pokolenia, nowe porządki, ale my – ludzie – jesteśmy tacy sami. Ani lepsi, ani gorsi od wcześniejszych pokoleń, identyczni.
Film kiedyś oglądałem, ale pamiętam tylko fragmenty. Pomyślałem sobie, że z chęcią bym jeszcze raz obejrzał, ale może wcześniej przeczytam książkę. No i tak też się stało.
To była ciekawa przygoda. Wiele refleksji mi się nasuwa, ale wszystko sprowadza się do jednego: Reymont to był gość.
A tak poza tym, to świat idzie do przodu, historia się zmienia, nastają nowe...
2016-11-24
Niezwykła książka. Nie tylko dla tych co lubią sport. Opisywane osiągniecia sportowe to lata 50. i 60. ubiegłego wieku. Wtedy sportowiec nie był zawodowcem, zwłaszcza w krajach socjalistycznych. Ota Pavel opisuje czechosłowackich sportowców jako zwykłych ludzi; urzędników, robotników, meteorologów, którzy osiągają szczyty ludzkich możliwości i swoją pasją wywołują u nas nieprawdopodobne emocje. Tak się żegnają hokeiści z rodziną na lotnisku przed wylotem na igrzyska:
„- Tylko uważaj na dzieciaki.
- Gdyby dach przeciekał, dzwoń do Karla, załatwi fachowca.
- Żebyś się tylko nie przeziębiła…”
Mamy tu skoczka narciarskiego, kolarzy, alpinistów, hokeistów, gimnastyczkę, pilota, szczypiornistów i biegacza. Ich sukcesy, porażki i determinacja w dążeniu do celu zarażają Autora i opowiadając nam o nich, również robi to z pasją.
To nie są zwykłe historie. Każda z nich nosi nie tylko emocje sportowe. Jest tam też przemycony jakiś niewypowiedziany smutek. Być może bierze on się stąd, ze jest bardzo cienka linia między uwielbieniem a pogardą; poświęcenie, które sportowcy ponoszą aby być najlepszym, nie zawsze jest rozumiane i należycie doceniane szczególnie w przypadku porażki.
No i jeszcze jedno. „Bajka o Rašce”. Ten utwór literacki zawiera około 60. stron i jest arcydziełem.
Niezwykła książka. Nie tylko dla tych co lubią sport. Opisywane osiągniecia sportowe to lata 50. i 60. ubiegłego wieku. Wtedy sportowiec nie był zawodowcem, zwłaszcza w krajach socjalistycznych. Ota Pavel opisuje czechosłowackich sportowców jako zwykłych ludzi; urzędników, robotników, meteorologów, którzy osiągają szczyty ludzkich możliwości i swoją pasją wywołują u nas...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-16
WIELKI SKOK
Niezła sytuacja. Napad na dwa sąsiadujące ze sobą banki w liczbie 150 gangsterów. Na ulicy robi się jatka; parunastu policjantów zabitych, tak samo przypadkowych przechodniów, no i złodziei rzecz jasna. Continental Op ma zatem co robić, ponieważ firma ubezpieczająca banki jest klientem jego Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej. Jak sam powiedział: „Przez najbliższe sześć godzin byłem bardziej zajęty niż małpa wyłapująca sobie pchły.”
Hammett potrafi wymyśleć taką intrygę i tak pokierować śledztwem, że nie ma się bladego pojęcia co się będzie dziać za najbliższym zakrętem. A dzieje się dużo, zwłaszcza w tekście, np.:
„Kiedy Szef mówił, że coś wygląda tak a nie inaczej, to zapewne tak właśnie było, ponieważ należał do tych ostrożnych osób, które widząc przez okno oberwanie chmury, mówią: „- Zdaje się, że pada”, ponieważ liczą się z możliwością, że ktoś może lać wodę z dachu.”
Albo:
„Pokój był ciemny jak perspektywy kariery uczciwego polityka.”
Czyta się wyśmienicie.
106000 DOLARÓW NAGRODY ZA…
Nieoczekiwana kontynuacja poprzedniego opowiadania. Trwa wyłapywanie prowodyrów tego wielkiego skoku na banki. Jako nagroda za ich dostarczenie przewidziana jest ta kasa co w tytule. Nasz bezimienny detektyw dwoi się i troi, aby móc odnaleźć tych ludzi, na domiar złego z aresztu ucieka dodatkowych parę osób zamieszanych w tę sprawę. To opowiadanie słabsze od poprzedniego. Fabuła trochę naciągana.
OSMALONA TWARZ
Opowiadanie to zostało już wydane w 1988 r. przez Iskry w serii wydawniczej „Zeszyty Dashiella Hammetta” pod innym tytułem: „Osmalona fotografia”. Tamto przeczytałem jako pierwsze, to przekartkowałem czytając najciekawsze fragmenty. I to, i to jest fajnie przetłumaczone, chociaż skłaniałbym się lekko, ku Iskrom.
A opowiadanie samo w sobie ciekawe. Dwie kobitki znikają, a C.O. poszukując ich wpada razem z kolegą policjantem na niezłą aferę. Najfajniejsze jest tutaj drobiazgowe śledztwo.
„Wielki skok” i „106000 dolarów nagrody za…” ukazało się w innym tłumaczeniu jako całość w jednej książce zatytułowanej „Nagroda za morderstwo” w 2013 roku w Wydawnictwie Damidos. Porównałem najciekawsze fragmenty i skłaniałbym się ku niniejszemu tłumaczeniu. Tłumaczenie z 2013 r. mniej mi się podoba. Dla przykładu podam fragment, który zacytowałem wyżej:
„Jeżeli Stary stwierdził, że coś jest tak, to najpewniej tak było, ponieważ należał do tych rozkosznych bobasków, które widząc przez okno oberwanie chmury mówią: „Coś mi się wydaje, że będzie deszcz”, biorąc pod uwagę, że ktoś mógł przecież chlusnąć wiadrem wody z dachu”.
WIELKI SKOK
Niezła sytuacja. Napad na dwa sąsiadujące ze sobą banki w liczbie 150 gangsterów. Na ulicy robi się jatka; parunastu policjantów zabitych, tak samo przypadkowych przechodniów, no i złodziei rzecz jasna. Continental Op ma zatem co robić, ponieważ firma ubezpieczająca banki jest klientem jego Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej. Jak sam powiedział: „Przez...
2016-11-12
OSMALONA FOTOGRAFIA
Continental Op ma odnaleźć dwie córki pewnego milionera, które znikły jak kamień w wodę. Zabiera się do pracy i pierwsze co robi to zapytuje się znajomych tych panien, czy może mieli z nimi niedawno kontakt. Jeden z tych znajomych przedstawiony był tak:
„Stamtąd poszedłem na Van Ness Avenue i odnalazłem niejakiego Wayne’a Ferrisa w salonie samochodowym: młodego człowieka z przylizanymi włosami, którego wspaniałe maniery i ubiór całkowicie zakrywały wszystko inne, co mógł posiadać – na przykład rozum.”
Jakie było zdziwienie naszego detektywa, gdy na drugi dzień okazuje się, że jedna ze znajomych, z niewiadomych przyczyn, w nocy popełniła samobójstwo. No i się zaczyna. Bardzo fajna intryga z bardzo szczegółowym śledztwem i mrówczą robotą detektywa. Końcówka świetna; ze strzelaniną, przekrętem i ostatnim zdaniem jak Dzwon Zygmunta.
IDIOTYCZNA SPRAWA
Tym razem jest jedna córka milionera, która również znika, tylko że wiadomo, że została porwana za okup. Świetne drobiazgowe śledztwo z całą akcją przekazania okupu, odnalezienia porwanej i co z tego odnalezienia wynikło.
Opowiadanie „Osmalona fotografia” ukazało się również w zbiorze „Wielki skok” w 1992 r. jako „Osmalona twarz”. Oczywiście w innym tłumaczeniu. Przejrzałem najciekawsze fragmenty i chyba jednak wolę niniejsze tłumaczenie.
OSMALONA FOTOGRAFIA
Continental Op ma odnaleźć dwie córki pewnego milionera, które znikły jak kamień w wodę. Zabiera się do pracy i pierwsze co robi to zapytuje się znajomych tych panien, czy może mieli z nimi niedawno kontakt. Jeden z tych znajomych przedstawiony był tak:
„Stamtąd poszedłem na Van Ness Avenue i odnalazłem niejakiego Wayne’a Ferrisa w salonie samochodowym:...
2016-11-13
MAIN NIE ŻYJE
Bezimienny detektyw Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej bada śmierć pana Maina, któremu przy okazji zginęło 20 tys. dolarów. Przy okazji ratuje skórę dwóm ślicznotkom. Ciekawe.
LEP NA MUCHY
Arszenik w akcji. Intryga trochę grubymi nićmi szyta, ale akcja wartka, ciekawa, czytało się fajnie.
Opowiadania be fajerwerków, ale nie ma mowy o zaniżaniu poziomu.
MAIN NIE ŻYJE
Bezimienny detektyw Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej bada śmierć pana Maina, któremu przy okazji zginęło 20 tys. dolarów. Przy okazji ratuje skórę dwóm ślicznotkom. Ciekawe.
LEP NA MUCHY
Arszenik w akcji. Intryga trochę grubymi nićmi szyta, ale akcja wartka, ciekawa, czytało się fajnie.
Opowiadania be fajerwerków, ale nie ma mowy o zaniżaniu poziomu.
2016-11-11
Continental Op wkracza do Chinatown. Zamordowano dwie chińskie służące w pewnym domu, który po opuszczeniu właścicielki służył komuś do jakichś dziwnych celów. Nasz detektyw ma rozwikłać co i jak.
Hammett wymyślił tu dosyć skomplikowaną intrygę i chyba tylko on do końca wiedział jakie przyczyny kryją się za pewnymi działaniami. Ale rekompensuje nam to świetnymi dialogami oraz ciekawymi refleksjami głównego bohatera. Np.:
Po ostrej rozróbie z Chińczykami:
„Gdy zabrakło mi nabojów, a w płucach powietrza, zostałem sam. Byłem bardzo zadowolony. Zrozumiałem, dlaczego mężczyźni odchodzą i żyją samotnie w jaskiniach.”
Albo:
„Doszedłem do Stockton Street, skręciłem w kierunku biura i idąc powoli znęcałem się nad swoim mózgiem”.
No i sztandar, kiedy prosi swojego szefa:
„Idę teraz z wizytą do Chinatown. Jeśli nie odezwę się przez parę dni, zechce pan poprosić zamiataczy ulic, żeby zwrócili uwagę na to, co sprzątają?”
Continental Op wkracza do Chinatown. Zamordowano dwie chińskie służące w pewnym domu, który po opuszczeniu właścicielki służył komuś do jakichś dziwnych celów. Nasz detektyw ma rozwikłać co i jak.
Hammett wymyślił tu dosyć skomplikowaną intrygę i chyba tylko on do końca wiedział jakie przyczyny kryją się za pewnymi działaniami. Ale rekompensuje nam to świetnymi dialogami...
2016-11-09
DOM PRZY TURK STREET
Bezimienny detektyw z Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej, poszukując pewnego chłopaka, trafia do domu dwojga przeuroczych staruszków. I się zaczyna. I się dzieje. Zwroty akcji co chwila. Całe opowiadanie w scenerii jednorodzinnego domku. Opowiadanko na 20 stron. Niektórzy współcześni pisarze kryminałów chowają się i cichutko piszczą za kanapą.
DZIEWCZYNA O SREBRNYCH OCZACH
Okazuje się, że to drugie opowiadanie ładnie wiąże się z poprzednim. Autor miał ciekawy pomysł, aby swojego bohatera zapędzić do szukania pewnej ślicznotki, w której zakochał się pewien poeta. Continental Op dwoi i się i troi aby nie wpaść w sidła pięknej femme fatale.
Całość pozostawia bardzo dobre wrażenie.
DOM PRZY TURK STREET
Bezimienny detektyw z Kontynentalnej Agencji Detektywistycznej, poszukując pewnego chłopaka, trafia do domu dwojga przeuroczych staruszków. I się zaczyna. I się dzieje. Zwroty akcji co chwila. Całe opowiadanie w scenerii jednorodzinnego domku. Opowiadanko na 20 stron. Niektórzy współcześni pisarze kryminałów chowają się i cichutko piszczą za...
2016-11-06
Czy tak już będzie cały czas? Co kolejna część, to mi się bardziej podoba. Jak tak dalej pójdzie, to skończy mi się zakres gwiazdek.
Czy tak już będzie cały czas? Co kolejna część, to mi się bardziej podoba. Jak tak dalej pójdzie, to skończy mi się zakres gwiazdek.
Pokaż mimo to2016-10-14
Mam problem z tą książką. Bo jest świetna, ale jednocześnie jestem skonsternowany, bo mój umysł analityczny stwierdza, że są luki w zagadce kryminalnej. Nienawidzę tego uczucia, kiedy od samego początku coś mi nie gra, oczekuję, iż autor to wyjaśni, a tego wyjaśnienia nie ma, albo inaczej: są dwa wyjaśnienia, zupełnie sprzeczne. Cholera jasna. Nie chcę spojlerować, więc tylko zwrócę uwagę na sam początek książki: jest akcja rabowania nyski policyjnej; ilu jest rabusiów? Otóż dwaj stoją na ulicy, a potem nadjeżdża ciężarówka, która taranuje milicyjną nyskę i wysiada z niej kolo z automatem, a zza tej ciężarówki wyłania się nyska, do której przenoszone są później zrabowane pieniądze. Ilu było rabusiów? No czterech, dwaj na ulicy, jeden w ciężarówce, a drugi w nysce. Więcej nic nie powiem, tylko proszę to zestawić z późniejszymi wyjaśnieniami śledztwa.
Ryszard Ćwirlej pisze świetnie. Samo się czyta. Ale pewne wątki mi umykają w tej książce, albo są zupełnie nie potrzebne, przynajmniej tak mi się wydaje. Szkoda, że nie można dyskutować w LC pod taką książką, bo jeżeli ktoś by miał inne zdanie niż moje, to z chęcią bym się o tym dowiedział, może coś mi umknęło, albo diabli wiedzą co. Piszcie na priv, gdybyście mieli inne odczucia, co do intrygi w tej książce.
Mam problem z tą książką. Bo jest świetna, ale jednocześnie jestem skonsternowany, bo mój umysł analityczny stwierdza, że są luki w zagadce kryminalnej. Nienawidzę tego uczucia, kiedy od samego początku coś mi nie gra, oczekuję, iż autor to wyjaśni, a tego wyjaśnienia nie ma, albo inaczej: są dwa wyjaśnienia, zupełnie sprzeczne. Cholera jasna. Nie chcę spojlerować, więc...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-04
Takiej książki nie ocenia się tylko pod kątem walorów literackich. Ta książka to również świadectwo, historia Polskiego Państwa Podziemnego z pierwszej ręki, przewodnik po ludzkiej godności i ludzkiej podłości, podręcznik nauki patriotyzmu, sensacja, przygoda, thriller, lektura obowiązkowa. Zbyt małe słowa.
Takiej książki nie ocenia się tylko pod kątem walorów literackich. Ta książka to również świadectwo, historia Polskiego Państwa Podziemnego z pierwszej ręki, przewodnik po ludzkiej godności i ludzkiej podłości, podręcznik nauki patriotyzmu, sensacja, przygoda, thriller, lektura obowiązkowa. Zbyt małe słowa.
Pokaż mimo to
O, takie „thorgale” lubię. Jest wyspa, historia nie rozwleka się poza jej ramy, można się skupić na zagadce, powyłapywać wszelkie szczegóły, itp. Takimi częściami były np. „Alinoe”, czy „Władca gór”. Co prawda ten tom jakościowo trudno z nimi porównywać, chociażby ze względu na kultowość tamtejszych, ale wstydu nie ma.
Komiks grubszy niż poprzednie. Nowy rysownik Kriss nie dał plamy, chociaż jest ona zupełnie inna niż gdy rysował ją De Vita. Poziom utrzymany, nie jest źle. I, sądząc po zakończeniu, zaczyna się robić ciekawie w całym tym thorgalowskim uniwersum.
O, takie „thorgale” lubię. Jest wyspa, historia nie rozwleka się poza jej ramy, można się skupić na zagadce, powyłapywać wszelkie szczegóły, itp. Takimi częściami były np. „Alinoe”, czy „Władca gór”. Co prawda ten tom jakościowo trudno z nimi porównywać, chociażby ze względu na kultowość tamtejszych, ale wstydu nie ma.
więcej Pokaż mimo toKomiks grubszy niż poprzednie. Nowy rysownik Kriss nie...