-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-02-04
2024-02-08
"Thorgal" jest ze mną od szczyla i mam do niego stosunek niemal nabożny. Pierwszy tom trafił do mnie chyba w wieku 10 lat i tak przez niemal kolejne 40 kupuję każdą nową pojawiającą się część. Jego wartość sentymentalna nie maleje, a wartość opowieści i owszem. Odkąd za pisanie i rysowanie wzięli się autorzy inni niż Rosiński i Van Hamme komiks podupadł. Mimo to kupuję i czytam wszystko co się pojawia.
Rok temu pojawiła się kolejna część przygód Thorgala, jako zupełna osobna część niż główny nurt, dodatkowo dziejąca się u schyłku życia głównego bohatera. I jest całkiem spoko fajną opowieścią, cholernie smutną, ale mającą w sobie to coś, co nie pozwala o niej tak szybko zapomnieć.
Tylko jest tutaj jeden aspekt, z którym nie mogę się pogodzić. W tej części kolejny raz, biorąc pod uwagę całą sagę, pojawia się motyw podróży w czasie. Zawsze przy takich okazjach wydarzenia z przeszłości mogły zostać zmienione tylko przy ingerencji z zewnątrz, czyli przy ingerencji osoby przeniesionej w tę przeszłość. Tymczasem tu po prostu przenosimy się w przeszłość z głównym bohaterem i już zastajemy tę przeszłość zmienioną. Kompletny bezsens. Nie rozumiem tego. Burzy to całą ideę związaną ze zmianą wydarzeń w wyniku podróży w czasie, która w "Thorgalu" była dotychczas zachowana. No i męczy mnie to. Nie mogę spać. Dajcie mi jakieś dobre piwo, kutwa.
Oprócz tego nie mogę się przyzwyczaić do brązowego koloru oczu Thorgala, wcześniej miał niebieskie!
Albo dwa mi dajcie.
"Thorgal" jest ze mną od szczyla i mam do niego stosunek niemal nabożny. Pierwszy tom trafił do mnie chyba w wieku 10 lat i tak przez niemal kolejne 40 kupuję każdą nową pojawiającą się część. Jego wartość sentymentalna nie maleje, a wartość opowieści i owszem. Odkąd za pisanie i rysowanie wzięli się autorzy inni niż Rosiński i Van Hamme komiks podupadł. Mimo to kupuję i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów", fajna książka, pisana obrazowym językiem i z sercem, ale deczko męcząca i długo ją czytałem. Autora cenię za jego "Kiczery", które bardzo mi się podobały, jednak tutaj trochę jest większy misz masz, bardziej od sasa do lasa, trochę się gubiłem w miejscach, dygresjach i wśród dużej ilości nazwisk. Ale chyba tak trzeba było, bo to nie książka tylko przyrodnicza, ale przede wszystkim reportaż. Mimo wszystko warto przeczytać, aby bardziej z bobrami się oswoić.
"Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów", fajna książka, pisana obrazowym językiem i z sercem, ale deczko męcząca i długo ją czytałem. Autora cenię za jego "Kiczery", które bardzo mi się podobały, jednak tutaj trochę jest większy misz masz, bardziej od sasa do lasa, trochę się gubiłem w miejscach, dygresjach i wśród dużej ilości nazwisk. Ale chyba tak trzeba było, bo to...
więcej Pokaż mimo to