-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2024-05-07
2024-04-30
Witam i przybijam piąteczkę wszystkim, którzy dalej tkwią w ciemnej trąbce. Drugi tom dziwnej, szalonej, wiercącej w mózgu trylogii przyniósł minimalne wyjaśnienia, kolejną porcję pytań i nowe wątki. Nie ma odpoczynku dla dociekliwych, nie ma nudy dla romantycznych.
Podczas lektury żonglowałam różnymi możliwymi rozwiązaniami w głowie, aż w końcu się poddałam, złapałam wszystkie i ugotowałam w jednej zupie. Czy Mara jest naprawdę chora psychicznie, czy ma supermoce, czy jest wynikiem eksperymentu, czy jest nawiedzona, czy porusza się pomiędzy różnymi rzeczywistościami, czy w ogóle jest wiarygodnym narratorem... można tak bez końca.
"Przemianę", tak samo jak poprzednią część, czyta się błyskawicznie i myśli o niej w każdej wolnej chwili. Fabuła jest zakręcona jak sto pięćdziesiąt, każdy z krótkich rozdziałów przynosi coś nowego - jak autorce uda się w finale te wszystkie okruszki pozbierać i zrobić z nich chleb, to będę bić brawo. Dla co wrażliwszych czytelników autorka oferuje wyznania dozgonnej miłości (tak!) i turlanie się po powierzchniach wszelakich w uściskach (tak!!). Tylko spokojnie, wciąż pozostajemy na poziomie bezpiecznym dla młodych odbiorców.
Wam polecam, a sama oczekuję na ostatni tom i dobre zakończenie. Najlepiej takie, które wyrzuca z kapci z okrzykiem "AHA!".
Witam i przybijam piąteczkę wszystkim, którzy dalej tkwią w ciemnej trąbce. Drugi tom dziwnej, szalonej, wiercącej w mózgu trylogii przyniósł minimalne wyjaśnienia, kolejną porcję pytań i nowe wątki. Nie ma odpoczynku dla dociekliwych, nie ma nudy dla romantycznych.
Podczas lektury żonglowałam różnymi możliwymi rozwiązaniami w głowie, aż w końcu się poddałam, złapałam...
2024-04-28
O co tu chodziło? Co to miało być?! Jeszcze raz, jak to było? Tylko mówcie do mnie powoli i po kolei, bo mam dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi.
Autorce udało się stworzyć chaotyczną i trochę oniryczną atmosferę. Czytelnik gubi się w przedstawionym świecie i, tak samo jak główna bohaterka, nie jest w stanie orzec, co zdarzyło się naprawdę, a co było halucynacją. Czy halucynacje w ogóle są wyłącznie tym, czy...? Nie oszukujmy się, to dopiero początek trylogii, więc to oczywiste, że na razie będziemy niczym dzieci we mgle.
A jaka jest powieść, poza tym, że zostawia nas z otwartą buzią i wielką niewiadomą w głowie? Wciągająca i bardzo młodzieżowa. Jeżeli lubisz podchody na szkolnym korytarzu, pierwsze miłości i ogólnie nastoletnią huśtawkę uczuć, to "Mara Dyer" będzie idealnym wyborem.
Zabieram się od razu za tom drugi, żeby dłużej nie siedzieć w niewiedzy.
O co tu chodziło? Co to miało być?! Jeszcze raz, jak to było? Tylko mówcie do mnie powoli i po kolei, bo mam dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi.
Autorce udało się stworzyć chaotyczną i trochę oniryczną atmosferę. Czytelnik gubi się w przedstawionym świecie i, tak samo jak główna bohaterka, nie jest w stanie orzec, co zdarzyło się naprawdę, a co było halucynacją. Czy...
2024-04-17
Robiłam dwa podejścia i dwa razy się odbiłam. Nudziłam się, miałam wrażenie, że jednocześnie jest za dużo akcji i zbyt monotonnie. Czegoś mi brakowało. Kiedy zauważyłam, że coraz częściej pomijam akapity, żeby tylko brnąć dalej, to odpuściłam, aby się dłużej nie męczyć.
Robiłam dwa podejścia i dwa razy się odbiłam. Nudziłam się, miałam wrażenie, że jednocześnie jest za dużo akcji i zbyt monotonnie. Czegoś mi brakowało. Kiedy zauważyłam, że coraz częściej pomijam akapity, żeby tylko brnąć dalej, to odpuściłam, aby się dłużej nie męczyć.
Pokaż mimo to2024-04-15
Dawno nie czytałam prawdziwego kryminału i bardzo się cieszę, że trafiłam akurat na taki dobry! Dosłownie tylko pierwsze parę stron wywołały we mnie wątpliwości czy mi to podejdzie, ale później, jak już poznałam Starską i gwiazdora Niemiłkę, to przepadłam. Powieść trzyma wysoki poziom do końca, ale za te zwroty akcji, za te zawieszenia, to pani autorko, to tak się nie robi! Człowiek chce sobie przerwę zrobić, a nie może, bo musi się dowiedzieć, co będzie dalej!
Zagadka wcale nie jest taka prosta, jakby się mogło wydawać. Kawałki nie chcą się ze sobą dopasować, nawet gdy już zostaje niewiele stron do końca, a przecież to wszystko musi się jakoś połączyć, prawda? Osadzenie akcji w polskiej rzeczywistości, imiona i charaktery bohaterów, ciekawostki na temat pracy różnych służb - wszystko na duży plus.
Było realistycznie, bez przesady, trzymało w napięciu. Warto przeczytać tę książkę, szczerze polecam.
PS: Czekam na wydłubywanie rodzynek z sernika we Wrocławiu. Tego wątku nie można ot tak zostawić.
Dawno nie czytałam prawdziwego kryminału i bardzo się cieszę, że trafiłam akurat na taki dobry! Dosłownie tylko pierwsze parę stron wywołały we mnie wątpliwości czy mi to podejdzie, ale później, jak już poznałam Starską i gwiazdora Niemiłkę, to przepadłam. Powieść trzyma wysoki poziom do końca, ale za te zwroty akcji, za te zawieszenia, to pani autorko, to tak się nie robi!...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-10
"Czarownica i jej przyjaciółka" - dosyć krótkie, ale przybliża fascynującą postać, która znana była do tej pory tylko z jednego powodu. Trzeba przyznać, że autorka potrafi w budowanie osobowości.
"Nie tylko krew" - dobrze było poprzebywać więcej z Lanem, chociaż to opowiadanie chyba najbardziej rozmywa mi się w pamięci.
"Lepsze niż jadeit" - moje ulubione! Opisuje początek związku Wen z Hilem. Jest wzruszająco i rozczulająco. Wen to kawał cwaniary, dużo zyskała w moich oczach. Już się tak nie boję, że może jej się coś stać w drugim tomie (jakby co to proszę mnie nie uświadamiać!).
"Wnuczka kormoran" - epizod z życia Shae, pozwala lepiej zrozumieć jej postawę. Od początku jej nie lubiłam, teraz nie lubię jej troszkę mniej.
"Szlifierz z Janloonu" - porywające, fascynujące, wciągające.
Jak pisała sama autorka, ona może skończyła z Kaulami, ale oni z nią nie. To uniwersum potrafi oczarować czytelnika nawet w tak krótkich formach. Wspaniała okazja dla pragnących dowiedzieć się więcej. Wystarczy znać "Miasto jadeitu", żeby móc przeczytać i dobrze zrozumieć opisywane tu historie. Polecam, dla fanów Lee must read.
"Czarownica i jej przyjaciółka" - dosyć krótkie, ale przybliża fascynującą postać, która znana była do tej pory tylko z jednego powodu. Trzeba przyznać, że autorka potrafi w budowanie osobowości.
"Nie tylko krew" - dobrze było poprzebywać więcej z Lanem, chociaż to opowiadanie chyba najbardziej rozmywa mi się w pamięci.
"Lepsze niż jadeit" - moje ulubione! Opisuje początek...
2024-04-07
Ta antologia to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie! Chyba jeszcze nie spotkałam się z tyloma dobrymi tekstami w jednym miejscu. Pomimo wspólnego akademickiego motywu każde opowiadanie ma swój unikalny charakter. Warto.
"Pytia" Olivie Blake - Nadejdzie koniec świata! Dzisiaj, jutro i pojutrze. Przepowiednie Pytii jak nigdy budzą niepokój z uwagi na to, jak nieprawdziwie zaczęły brzmieć. Czyżby superkomputer do przepowiadania przyszłości się zepsuł? "Pytia" to połączenie motywów ze starożytnej Grecji, współczesnych problemów ze sztuczną inteligencją i wywiadu-śledztwa, z którego będziemy musieli zdecydować, w co uwierzyć, a w co nie. Wow, co za pomysł! Bywały fragmenty trudne, ale ogólnie jestem pod wrażeniem.
"Fobos" Tori Bolivano - Jeszcze tylko jedno zadanie, ostatnia próba, dzieli bohaterkę od wstąpienia do tajnej akademickiej organizacji. Zdanie na kartce brzmi jak żart, ale nikomu nie jest do śmiechu. Kto wyjdzie z tej chorej rozgrywki zwycięsko i czy zwycięstwo na pewno będzie tego warte? To opowiadanie przeczytałam jako pierwsze, udało mi się trafić na mocny początek. Atmosfera jest gęsta, intensywna, od początku do końca trzyma czytelnika w napięciu. Dobrze skonstruowane mrok i brutalność w szkolnych murach sprawiły, że chętnie przeczytałabym rozbudowaną wersję takiej historii.
"Pies i królik" Kelly Andrew - To mój kolejny zachwyt! Jest motyw pogoni za białym królikiem, ale to nie następna wariacja na temat "Alicji w krainie czarów", tylko sięgnięcie po coś dużo starszego. Główny bohater nie uwierzył w przepowiednię swojej śmierci, ale czy jego wiara cokolwiek zmienia w tym zakresie? Nie oszukasz przeznaczenia, tym bardziej gdy twój przeciwnik sięga po mroczne i mityczne środki. Pod koniec wszyscy balansują tutaj na granicy szaleństwa.
„Tysiąc okrętów” Kate Weinberg - Atrakcyjny i wymagający profesor literatury angielskiej oraz zdolna i ambitna studentka, to brzmi jak początek gorącego romansu i nie ma co ukrywać, że tak nie jest. Opowiadanie jest wypełnione drapieżnym erotycznym napięciem i niejednoznacznymi bohaterami. „Tysiąc…” ma ciekawy pomysł, który wedle zapowiedzi autorki jest wstępem do jej nowej powieści. Czytałabym dalej.
Ta antologia to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie! Chyba jeszcze nie spotkałam się z tyloma dobrymi tekstami w jednym miejscu. Pomimo wspólnego akademickiego motywu każde opowiadanie ma swój unikalny charakter. Warto.
"Pytia" Olivie Blake - Nadejdzie koniec świata! Dzisiaj, jutro i pojutrze. Przepowiednie Pytii jak nigdy budzą niepokój z uwagi na to, jak nieprawdziwie...
2024-04-06
Pierwszy tom Stowarzyszenia rozbudził mój apetyt, poznałam już dobrze główne bohaterki i niebezpieczną zagadkę, którą starały się rozwikłać. Od razu po odłożeniu jednej powieści, sięgnęłam po jej kontynuację, bo faktycznie autorki mocno mnie zaciekawiły, chciałam jak najszybciej dopaść mordercę i poznać prawdę o tytułowych srokach. Drugi tom był... zaskakujący to mało powiedziane.
Moja ocena jest trochę niższa od tej wystawionej poprzedniej książce, bo mam wrażenie, że w natłoku wydarzeń zapomniano o ważnej cesze, która wyróżniała tę historię. Dalej prowadzona jest narracja z dwóch punktów widzenia, rozdziały głównych bohaterek przeplatają się ze sobą, ale tak jak kiedyś widziałam wyraźną różnicę pomiędzy Ivy a Audrey, tak tutaj kilka razy musiałam się upewniać, kogo w tej chwili śledzę. Nie wiem, czy to autorki przestały dbać o rozróżnianie dziewczyn, czy może mnie samej ciężko było dostosować się do nowego tłumaczenia (różne osoby tłumaczyły poszczególne tomy). Im dalej zakończenia, tym więcej też drobnych potknięć, na które musiałam przymykać oko.
Nic z tego nie odebrało mi jednak przyjemności z lektury. Czytałam w każdej wolnej chwili, nie czułam upływu czasu, zrelaksowałam się, do końca nie byłam pewna zakończenia. Jestem ciekawa, co o nim myślą inni czytelnicy. Autorki wielokrotnie podkładały mylne tropy, ale czy dotyczące TEJ OSOBY były na tyle wiarygodne, żeby w ogóle brać jej udział pod uwagę?
Ta dylogia udowodniła mi, że nawet bez fantastyki i przy pozycji typowo dla młodzieży mogę się dobrze bawić. Polecam szczególnie fanom dark academia.
Pierwszy tom Stowarzyszenia rozbudził mój apetyt, poznałam już dobrze główne bohaterki i niebezpieczną zagadkę, którą starały się rozwikłać. Od razu po odłożeniu jednej powieści, sięgnęłam po jej kontynuację, bo faktycznie autorki mocno mnie zaciekawiły, chciałam jak najszybciej dopaść mordercę i poznać prawdę o tytułowych srokach. Drugi tom był... zaskakujący to mało...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-02
"One for sorrow" to całkiem przyjemna, lekka młodzieżówka bez fantastyki, ale za to z trupem w tle. Wyobraźcie sobie elitarną szkołę z internatem, stare mroczne gmaszysko z bogatą historią, pełne tajemnic i ukrytych przejść, a w nim dwie zupełnie różne od siebie uczennice, które chcąc nie chcąc zostają wplątane w niebezpieczną grę.
Akcja rozgrywała się dosyć powoli, ale intryga wciągnęła mnie na tyle, że chętnie wracałam do książki i poznawałam kolejne tropy w amatorskim śledztwie. Książka jest mocno nakierowana na młodego odbiorcę, jednak nawet mnie jako dorosłej aż tak to nie przeszkadzało. Mogłam się szczerze wyluzować przy lekturze i poczuć jak jedna z opisywanych nastolatek.
Polecam wszystkim czytelnikom, którzy lubią zabawić się w detektywa. Jestem ciekawa ciągu dalszego i bez zbędnej zwłoki zabieram się za tom drugi.
"One for sorrow" to całkiem przyjemna, lekka młodzieżówka bez fantastyki, ale za to z trupem w tle. Wyobraźcie sobie elitarną szkołę z internatem, stare mroczne gmaszysko z bogatą historią, pełne tajemnic i ukrytych przejść, a w nim dwie zupełnie różne od siebie uczennice, które chcąc nie chcąc zostają wplątane w niebezpieczną grę.
Akcja rozgrywała się dosyć powoli, ale...
2024-02-19
Nowy świat, nowe prawa, nowi ludzie... Na samym początku było mi ciężko się wdrożyć, nie rozróżniałam kto jest kim, ale szybko się udało. Autorka ma lekkie pióro, "Miasto jadeitu" dobrze się czyta, przez historię z łatwością się płynie i cały czas chce się wiedzieć więcej. Ciekawość nie opuszcza czytelnika nawet w pozornie spokojnych momentach. Pozornie, bo napięcie można wyczuć cały czas - Janloon jest niebezpiecznym miastem, w którym zielone kości zawsze muszą spodziewać się śmierci.
Łatwo zapomnieć, że Kaulowie są tylko tworem wyobraźni, Kekon tak naprawdę nie istnieje i próżno szukać magii w znanym nam jadeicie. Autorka stworzyła fascynujący świat i pełnokrwistych bohaterów. Obserwujemy, jak postacie tworzą między sobą relacje, dialogi są tylko czubkiem góry lodowej, bo jeszcze ważniejsze jest to, co można wyczytać pomiędzy wersami. Honor, zasady, pozycja społeczna, bogactwo, rodzina, miłość - to wszystko miesza się w zabójczym dalekowschodnim kotle.
Wydawało mi się, że opowieść pokroju "Ojca chrzestnego" albo "Sukcesji" nie będzie dla mnie, a skończyło się na tym, że aktualnie czytam inną książkę, a oko i tak mi ucieka w stronę tomu drugiego "Miasta...". Polecam zaplątać się w tę sieć, jest duża szansa, że się nie zawiedziecie.
Nowy świat, nowe prawa, nowi ludzie... Na samym początku było mi ciężko się wdrożyć, nie rozróżniałam kto jest kim, ale szybko się udało. Autorka ma lekkie pióro, "Miasto jadeitu" dobrze się czyta, przez historię z łatwością się płynie i cały czas chce się wiedzieć więcej. Ciekawość nie opuszcza czytelnika nawet w pozornie spokojnych momentach. Pozornie, bo napięcie można...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-03
Seria gier paragrafowych Choose Cthulhu jest dopieszczona w każdym miejscu. Od okładki stylizowanej na stary i zniszczony wolumin pokryty pajęczynami, poprzez lovecraftowską miłość do okultyzmu w treści, aż do ilustracji, które wyglądają, jakby ktoś każdą stronę kreślił ręcznie - ta książka robi, co może, abyś czytelniku mógł wpaść w rozpacz, uwierzył w swoje szaleństwo albo zginął tragicznie na środku oceanu. Jednym słowem skończysz tak, jak wszystkie mroczne tygryski lubią najbardziej.
W "Cieniu spoza czasu" wcielimy się w Nathaniela Wingate'a Peasley'a, profesora, która stracił 5 lat z życia. Któregoś dnia zasłabł, ale obudził się zupełnie odmieniony, stracił zainteresowanie rodziną, dziwnie się zachowywał, czegoś poszukiwał. Akcja gry rozpoczyna się w momencie odzyskania świadomości już po tym tajemniczym stanie, w którym bohater funkcjonował. Zrozumiałym jest chęć poznania, co nim wtedy kierowało (albo kto?), tylko pytanie, czy to na pewno bezpieczne, bo w końcu wszyscy wiedzą, że nadmierna ciekawość prowadzi do piekła.
Nie łudźmy się, to jest H.P. Lovecraft, oczywiście, że wszystko skończy się źle. W mojej rozgrywce dowiedziałam się troszkę więcej o potworach spoza czasu, ale niestety dotarłam do momentu, z którego nie było już ucieczki i tak mój Nathaniel skończył żywot na współrzędnych 47°9’S i 126°43'W. Mąż miał mniej szczęścia, dosyć szybko zawinęli go w kaftan bezpieczeństwa i umieścili w szpitalu psychiatrycznym w Arkham. Nauka na przyszłość - trzeba lepiej ukrywać fakt, że traci się zmysły.
Co mi się szczególnie podobało i co wyróżnia tę część, to możliwość wpadnięcia w wizję. Bohater przez swój dziwny stan psychiczny potrafi zobaczyć przeszłość tudzież przyszłość, odzyskać świadomość w swoim ciele albo takim o większej ilości macek... Taka szczypta szaleństwa dodaje grze dodatkowego dreszczyku emocji, bo nie wiemy, jaka sceneria nam się wylosuje i czego więcej się z tego nauczymy.
Polecam fanom grozy. To 12. tom, ale nie ma widzę żadnych przeszkód, żeby zacząć właśnie od niego.
(współpraca barterowa z serwisem nakanapie i wydawnictwem)
Seria gier paragrafowych Choose Cthulhu jest dopieszczona w każdym miejscu. Od okładki stylizowanej na stary i zniszczony wolumin pokryty pajęczynami, poprzez lovecraftowską miłość do okultyzmu w treści, aż do ilustracji, które wyglądają, jakby ktoś każdą stronę kreślił ręcznie - ta książka robi, co może, abyś czytelniku mógł wpaść w rozpacz, uwierzył w swoje szaleństwo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-02
Małe amerykańskie miasteczko na Południu, w którym wszyscy się znają i o siebie troszczą. Zasłony muszą być odkurzone, porcelana po prababci regularnie myta, dzieci przyszykowane do szkoły, a wszystkie pozory utrzymane. Obserwowanie dyskryminacji i psychicznego znęcania się w "idealnych" rodzinach podnosiło mi ciśnienie mocniej niż jakakolwiek kawa. Aha, no i w okolicy grasuje seryjny morderca, niby wszyscy o tym wiedzą, ale kto by się przejmował.
"Poradnik…" to sprawiedliwość oddana "kurom domowym", kobietom lekceważonym i niejednokrotnie poniżanym, tym wolącym czytać romanse i true crime od literatury pięknej albo wojennej. Tak jak autor napisał we wstępie, chciał pokazać, jakby to wyglądało, gdyby jego mama spotkała Draculę - moim zdaniem wyszło znakomicie. Ta książka, podobnie jak "Moja przyjaciółka opętana", przenosi nas w czasie, tym razem trochę bliżej, do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
Przed lekturą trochę mnie przerażała objętość powieści, ale szybko wciągnęłam się w tę historię i ostatecznie nie czuję, żeby to było aż tak dużo stron. Polecam fanom horrorów i wszystkiego co mroczne, mam nadzieję, że to będzie dla was coś nowego i świeżego, i że tak jak ja zakochacie się w luzackim podejściu do grozy w wykonaniu Hendrixa.
Małe amerykańskie miasteczko na Południu, w którym wszyscy się znają i o siebie troszczą. Zasłony muszą być odkurzone, porcelana po prababci regularnie myta, dzieci przyszykowane do szkoły, a wszystkie pozory utrzymane. Obserwowanie dyskryminacji i psychicznego znęcania się w "idealnych" rodzinach podnosiło mi ciśnienie mocniej niż jakakolwiek kawa. Aha, no i w okolicy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-23
Drużyno! Będzie krótko, bo nie mamy dużo czasu, plan jest opracowany co do minuty. Jutro (24.01) premiera książki, a od tej daty pozostaje tylko kilka dni na czytanie, bo już za tydzień (02.02) będzie premiera filmu. Książkę czyta się jak film, a, wnioskując po trailerze, film będzie tak jakby kolejną książką... Bo okazuje się, że bohaterowie są prawdziwi, żyją w tym samym świecie, co pisarka, starają się do niej dostać (czyt. uprowadzić), żeby tylko dowiedzieć się, co dalej z nimi będzie. Wow, to dopiero eksperyment!
"Argylle" jest sensacyjny, zagadkowy, polityczno-historyczny, międzynarodowy, szpiegowski, rozrywkowy. Zapomnijcie o Robercie Langdonie i Jamesie Bondzie, teraz waszym agentem numer 1 będzie Aubrey Argylle o wdzięcznej twarzy Henry'ego Cavilla. Masz ochotę na pościgi, strzelanki, piękne widoki i walkę ze złym rosyjskim antagonistą, wszystko totalnie w amerykańskim sprawdzonym stylu? Proszę bardzo, znalazłeś/aś odpowiednią lekturę.
Najbardziej podobało mi się, że tak naprawdę nie chodzi wyłącznie o tytułowego bohatera. Argylle działa w zespole, możemy obserwować jego współpracę z kolegami i koleżankami. Nie zawsze wszystko idzie jak po maśle, czasami wpada się do krypty pełnej starych kości greckich mnichów, z której próżno szukać wyjścia, no ale z reguły dają radę! Fabuła potrafi być i zabawna, i wzruszająca.
Polecam, bo bardzo dobrze bawiłam się podczas lektury. Nie mogę się doczekać filmu, który obiecuje przebicie czwartej ściany. Czy będą pokazane jakieś retrospekcje, które będą scenami z książki? Jak się zaprezentują poszczególni bohaterowie? Nie pogniewałabym się, gdyby takich literacko-filmowych eksperymentów było więcej!
Drużyno! Będzie krótko, bo nie mamy dużo czasu, plan jest opracowany co do minuty. Jutro (24.01) premiera książki, a od tej daty pozostaje tylko kilka dni na czytanie, bo już za tydzień (02.02) będzie premiera filmu. Książkę czyta się jak film, a, wnioskując po trailerze, film będzie tak jakby kolejną książką... Bo okazuje się, że bohaterowie są prawdziwi, żyją w tym samym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-12
"You know, I never realized the end of the world would be kept to such a tight, regimented TV Guide schedule".
"Chata na krańcu świata" to teatr siedmiu aktorów na jednej scenie. Czterech napastników i trzy ofiary. Miejsce - tytułowa chata. Na końcu dowiemy się, czy udało im się uratować świat. Ale... czy na pewno?
Już wiem, do czego można by porównać tę powieść, ona była jak drzemka! Wciąga cię i wciąga, nie możesz się oprzeć, to miała być tylko chwilka, a połknęła cię na kilka godzin, budzisz się zły i wymiętoszony, nie do końca wiesz, gdzie jesteś i co się stało. No bo poważnie, co tam się stało? Skąd, jak, czemu, co w końcu było, a co nie?!
Parę godzin po lekturze zaczęłam się zastanawiać, czy coś mi nie umknęło. Pierwsze sceny z dziewczynką łapiącą koniki polne mogą być symboliczne, gdy spojrzymy na nie znając już ciąg dalszy. A może doszukuję się ukrytych znaczeń tam, gdzie ich nie ma, dokładnie tak jak "jeźdźcy"?
Autor sprawił, że czytelnik zaczyna zadawać pytania, ale wcale nie obiecał, że poda nam odpowiedzi. "Chata..." potrafi solidnie zdenerwować, ale nie jest złą książką. Zakończenie nie przynosi żadnej satysfakcji, bo też chyba nie o to chodziło. Mieliśmy się zgubić, pozostając w miejscu, jakkolwiek irracjonalnie to brzmi. Ciekawe.
"You know, I never realized the end of the world would be kept to such a tight, regimented TV Guide schedule".
"Chata na krańcu świata" to teatr siedmiu aktorów na jednej scenie. Czterech napastników i trzy ofiary. Miejsce - tytułowa chata. Na końcu dowiemy się, czy udało im się uratować świat. Ale... czy na pewno?
Już wiem, do czego można by porównać tę powieść, ona była...
2022-09-21
Tak jak "Strażnik" miał mocne zakończenie, tak w "Tropicielu" najbardziej podobał mi się jego początek. Czytałam książkę zaraz po pierwszym tomie, więc silne emocje jeszcze długo się mnie trzymały. Czytelnik obserwuje niesamowity kontrast pomiędzy pewnym siebie Hubertem, który już zna przyszłość, a jego rodziną, która dopiero teraz przeżywa szok związany ze wszystkimi światowymi tragediami. Nie wyobrażam sobie być na miejscu głównego bohatera, który musi całą tę grozę przeżywać jeszcze raz i w dodatku patrzeć na swoim przerażonych bliskich. Uważam, że jego bezsilność i frustracja zostały dobrze oddane.
Dalej powieść toczy się podobnym niespiesznym rytmem, co poprzednia część. Poznajemy nowych bohaterów, jestem bardzo ciekawa Zuzy i tego, w jakim kierunku rozwinie się jej wątek. Polubiłam też dziadka Alberta, mam wrażenie, że każdy z nas zna taką personę jak on, człowieka, który aż się po cichu cieszy na ten nowy koniec świata i powrót do świata chłopskiej mądrości. Podobała mi się relacja Huberta z Ernestem, gdyby nie ten drugi, to główny bohater chyba byłby nie do zniesienia, a tak bardzo dobrze się dopełniają.
Chociaż momentami książka była bardzo bliska do nazwania jej nudną, a przeskoczenie kilku rozdziałów nie zrobiłoby wielkiego zamieszania, to i tak coś sprawiło, że poświęciłam godziny na czytanie i nie czułam się tym zmęczona. Być może chodziło o styl autorki, który po prostu pozwolił mi się spokojnie oderwać od rzeczywistości.
Mam nadzieję, że główny wątek jakoś logicznie się potoczy i pojawi się jeszcze więcej mitologicznych stworzeń. Póki co, "Tropiciel" dostarczył rozrywki pod tym względem i podobało mi się, w jaki sposób zostały demony zobrazowane. Wydaje mi się tylko, że poza oczywistymi wrogami człowieka, jak strzyga, powinno się pojawić również mnóstwo demonów przynoszących ludziom korzyści, gdzie one są? Dawne wierzenia to przecież nie wiedza tajemna, a większość przedstawionych bohaterów mieszka na wsi, czemu w takiej sytuacji nie powrócono do różnych przesądów i obyczajów?
Pytań mam więcej, ale wstrzymam się i po prostu zabiorę za kolejny tom.
Tak jak "Strażnik" miał mocne zakończenie, tak w "Tropicielu" najbardziej podobał mi się jego początek. Czytałam książkę zaraz po pierwszym tomie, więc silne emocje jeszcze długo się mnie trzymały. Czytelnik obserwuje niesamowity kontrast pomiędzy pewnym siebie Hubertem, który już zna przyszłość, a jego rodziną, która dopiero teraz przeżywa szok związany ze wszystkimi...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-02
Zostawiam ocenę niższą od poprzednich dwóch części, bo trochę mnie "Łowca" wymęczył. Kto mniej więcej rozgryzł schemat, na jakim zbudowana jest ta seria, tego w żaden sposób kolejny tom nie zaskoczy. Spokój-wyjście z wioski-atak-powrót do wioski - w pewnym momencie ta powtarzalność stała się dla mnie mocno nużąca.
Wątki, które miały potencjał, żeby stać się czymś ważniejszym niż tylko kolejną przeszkodą do pokonania, za szybko się kończyły i w ogóle nie wybrzmiewały tak jak powinny. Dla przykładu świetnym pomysłem było stworzenie bazy wojskowej, w której ambitna antagonistka zmuszała wojskowych do eksperymentowania na demonach. Kurczę, jak to daje do myślenia! Przyzwyczailiśmy się, że demony słowiańskie należą stricte do prymitywnego myślenia ludzi, którzy nie rozumieli pewnych zjawisk, dlatego tłumaczyli je magicznie, a tutaj wyrosły na współczesności człowiek spotyka nowy gatunek zwierzęcia/jakiejś istoty i ośmiela się go badać i wykorzystać. Wszyscy przedstawieni jak dotąd bohaterowie za bardzo bali się demonów, żeby nawet pomyśleć o takich krokach. I co się dzieje z tym wątkiem? Hubert aka Gary Stu jak zwykle wychodzi zwycięsko z sytuacji, a na następnej stronie już o wszystkim zapomniano. Że nie wspomnę o szczerej rozmowie na temat "resetu", w której bohaterowie, według mnie, kompletnie nie zareagowali tak jak powinni i aż mnie zabolało, że ten wątek został tak olany.
Mimo wszystko po przebrnięciu przez tyle stron czuję już przywiązanie do bohaterów. Wzruszyła mnie scena, w której odnajduje się członek rodziny jednego z nich. Również podoba mi się przedstawienie demonów, szczególnie gdy nie są tylko kolejnym obiektem do zabicia, ale zachowują się nieprzewidywalnie (scena z leszym roztopiła moje serce!).
Dalej widzę dziury w kreacji świata przedstawionego (dopiero pod koniec tego tomu wspomniano, że w opuszczonych domach bohaterowie znajdowali czyjeś kości! wcześniej była mowa wyłącznie o jednych zwłokach, reszta ludzi zwyczajnie wyparowała), które sama muszę wypełniać, a jednocześnie jest coś uspokajającego i relaksującego w obserwowaniu po prostu życia codziennego garści ocalałych. Tyle, zabieram się z nadzieją za kolejny tom.
Zostawiam ocenę niższą od poprzednich dwóch części, bo trochę mnie "Łowca" wymęczył. Kto mniej więcej rozgryzł schemat, na jakim zbudowana jest ta seria, tego w żaden sposób kolejny tom nie zaskoczy. Spokój-wyjście z wioski-atak-powrót do wioski - w pewnym momencie ta powtarzalność stała się dla mnie mocno nużąca.
Wątki, które miały potencjał, żeby stać się czymś...
2022-10-15
"Demon" skończony! Seria "Zapomniana księga" skończona! Wolność! Czytałam te pięć książek jedna po drugiej, więc z jednej strony czuję ulgę, że w końcu będę mogła oderwać się od tego świata i skoczyć w inny, a z drugiej, pomimo paru wad, które mnie drażniły, czuję, że będę tę serię wspominać pozytywnie.
Finał "Zapomnianej księgi", w porównaniu do poprzednich tomów, wydał mi się przede wszystkim szybszy. Szybciej bohaterowie podróżują z miejsca na miejsce, relacja ludzi z potworami szybciej ewoluuje, dochodzimy wreszcie do wyczekiwanego rozwiązania kilku wątków. Czy to znaczy, że po przewróceniu ostatniej strony będziemy już znać odpowiedzi na wszystkie pytania? Nie. Od początku historii jesteśmy towarzyszami Huberta, obserwujemy świat z jego perspektywy i to w pewien sposób nasze postrzeganie ogranicza, np. inni bohaterowie nie mają aż tak rozwiniętych charakterów, bo Hubert przecież nie słyszy ich myśli. Bohater musi sam czegoś doświadczyć, nauczyć się lub usłyszeć o tym od kogoś innego, żebyśmy my też o tym wiedzieli. Jest zwykłym człowiekiem, nie jest wszechwiedzący. Akurat w tym przypadku zaliczam ten zabieg na plus, bo wszelkie niewiadome są dobrym początkiem do dyskusji pomiędzy czytelnikami.
Podobały mi się bardzo demony w tej części i to, w którą stronę pokierowano Zuzą. Scena, w której wypowiada dziecięcą wyliczankę, przyprawiła mnie o ciarki! Również jestem bardzo zadowolona z "morału", który wychodzi na ostatnich stronach, z decyzji ludzi, jak mają dalej żyć. Według mnie to była najrozsądniejsza opcja. Nie podobała mi się konfrontacja z największym antagonistą (a w zasadzie dwoma), bo w ogóle nie czułam powagi sytuacji, a na następny dzień bohaterowie przeszli nad tym do porządku dziennego. Takie sytuacje już niestety występowały w poprzednich tomach, więc w sumie nie czułam się tym zaskoczona.
Moim zdaniem serię spokojnie można było skondensować do trzech tomów. Podsumowując całość, może nie było idealnie, ale pomysł był i tak świetny, oryginalny, dający do myślenia. Jeśli ktoś lubi fantastykę - warto sięgnąć i chociaż spróbować.
"Demon" skończony! Seria "Zapomniana księga" skończona! Wolność! Czytałam te pięć książek jedna po drugiej, więc z jednej strony czuję ulgę, że w końcu będę mogła oderwać się od tego świata i skoczyć w inny, a z drugiej, pomimo paru wad, które mnie drażniły, czuję, że będę tę serię wspominać pozytywnie.
Finał "Zapomnianej księgi", w porównaniu do poprzednich tomów, wydał...
2023-12-22
Wciąga tak samo mocno i konsekwentnie jak tom poprzedni. Czyta się bardzo dobrze, chociaż jest taką typową przejściówką pomiędzy wprowadzeniem a wielkim finałem. Bohaterowie głównie się szkolą, dowiadują więcej o sobie i świecie, przechodzą różne metamorfozy. Przemieszczamy się pomiędzy lokacjami, ale ze świadomością, że po tej książce wciąż będzie więcej pytań niż odpowiedzi.
Po tym, co spotkało jedną z postaci w tomie pierwszym, zaczęłam się obawiać o pozostałych członków załogi. Serce stanęło mi jakieś trzy razy, proszę państwa, tak się nie robi! Za tyle plot twistów też powinny być wystawiane jakieś mandaty, przecież czytelnik ani iść spać spokojnie nie może pod koniec rozdziału. Były zaskoczenia, chwile wzruszenia, przestrachu, zażenowania, śmiechu. Jednym słowem powieść wzbudza mnóstwo emocji, a to cenię sobie w książkach najbardziej. Ja. Chcę. Jeszcze.
Wciąga tak samo mocno i konsekwentnie jak tom poprzedni. Czyta się bardzo dobrze, chociaż jest taką typową przejściówką pomiędzy wprowadzeniem a wielkim finałem. Bohaterowie głównie się szkolą, dowiadują więcej o sobie i świecie, przechodzą różne metamorfozy. Przemieszczamy się pomiędzy lokacjami, ale ze świadomością, że po tej książce wciąż będzie więcej pytań niż...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-19
Szczypta tego, szczypta tamtego, dobrze wymieszać, rzucić jakąś... (kurczę, Kaufman, Kristoff, ale to nieletni będą czytać...) motylą nogą, et voila, mamy nowe danie. Pyszne, chichoczące, czytelnicy zjedzą szybko, aż im się uszy będą trząść. Czemu mają takie wielkie oczy? Już krzyczą, że chcą więcej!
"Kto chce być normalny, kiedy może być interesujący?".
Dobra, będzie szybko, bo muszę czytać drugą część, muszę, bo się uduszę. "Aurora" wciąga jak czarna dziura, skutecznie odwraca twój wzrok od wszelkich niedoskonałości i raduje akcją, zagadką oraz dinozaurami w kosmosie. Autorzy uszczypnęli po trochu z wielu popkulturowych wątków i stworzyli z tego nową historię, która zwyczajnie dostarcza świetnej zabawy.
Trylogia powstała z myślą o młodzieży i ta jej "młodzieżowatość" może czasami dorosłego czytelnika trochę drażnić (Kapitan Przystojniak), ale udało mi się do tego przywyknąć. Chcę już wiedzieć, co będzie dalej, pokochałam każdego członka drużyny 312. W tym uniwersum jeszcze nie spotkałam szopa z giwerą, ale wszystko się może zdarzyć.
Polecam, no chyba, że wolicie czytać same nudne książki, to wtedy nie.
Szczypta tego, szczypta tamtego, dobrze wymieszać, rzucić jakąś... (kurczę, Kaufman, Kristoff, ale to nieletni będą czytać...) motylą nogą, et voila, mamy nowe danie. Pyszne, chichoczące, czytelnicy zjedzą szybko, aż im się uszy będą trząść. Czemu mają takie wielkie oczy? Już krzyczą, że chcą więcej!
"Kto chce być normalny, kiedy może być interesujący?".
Dobra, będzie...
2023-12-16
Wyobraź sobie, że wracasz do miasteczka, w którym się wychowałeś. Jesteś już dorosły, ożeniłeś się, masz małego synka, chcesz odnowić dawne kontakty i osiąść z rodziną w spokojnym miejscu. Ojciec twojego przyjaciela z dzieciństwa odwiedza cię, jest mocno zaniepokojony, opowiada o swoim synu, który padł ofiarą bardzo podejrzanej młodej kobiety. Asenath Waite, o której mowa, pochodzi z rodziny, o której raczej nie mówi się pochlebnie, jej ojciec ponoć był niebezpiecznym czarownikiem! Uwierzysz w to? Zdecydujesz się pomóc w odseparowaniu przyjaciela od tajemniczej Asenath? Porozmawiasz z nim, a może najpierw pójdziesz poznać ją? A może postawisz na dystans, w końcu niedawno powróciłeś do tego miasteczka, czemu tak od razu masz się wtrącać w czyjeś prywatne sprawy...? Tyle opcji!
Zagraliśmy w najnowszą część z serii gier paragrafowych "Choose Cthulhu" od wydawnictwa Black Monk. Tom 11 "Coś na progu" tradycyjnie nawiązuje do opowiadania H.P. Lovecrafta o tym samym tytule. Ja starałam się po prostu słuchać, co podpowiada mi intuicja i własne przekonania, mąż myślał jak najbardziej strategicznie i trzymał się zasady "byle nie zginąć". Tak jakby mu się udało, ale... co to za życie w szpitalu psychiatrycznym z koszmarami nawiedzającymi cię każdej nocy? A ja, no cóż, ocaliłam wiele osób, niestety nie siebie.
Książka jest niesamowicie wydana, jakościowo to pierwsza klasa i nie odbiega w niczym w porównaniu do poprzednich tomików. Kto jeszcze nie oglądał albo nawet nie słyszał o "Choose Cthulhu", niech się przygotuje na wolumin stylizowany na stare, wytarte wydania, takie, które aż się proszą o znalezienie ich w zakurzonej skrzyni w najciemniejszym kącie na strychu. Strony wewnątrz są bogato i pięknie ilustrowane, każdy tekst otula macka Przedwiecznego. Format gry paragrafowej sprawia, że możemy "wejść" do środka uniwersum Lovecrafta, samemu zmierzyć się z grozą mistrza horroru. Zakończeń jest oczywiście więcej niż dwa, na innych ścieżkach na pewno czeka jeszcze mnóstwo innych informacji do odkrycia.
Polecam fanom horrorów i klasycznej mrocznej fantastyki, paragrafówka to fajna odskocznia od standardowego czytania.
(współpraca barterowa)
Wyobraź sobie, że wracasz do miasteczka, w którym się wychowałeś. Jesteś już dorosły, ożeniłeś się, masz małego synka, chcesz odnowić dawne kontakty i osiąść z rodziną w spokojnym miejscu. Ojciec twojego przyjaciela z dzieciństwa odwiedza cię, jest mocno zaniepokojony, opowiada o swoim synu, który padł ofiarą bardzo podejrzanej młodej kobiety. Asenath Waite, o której mowa,...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Szóstka wron" to dla mnie taka historia do przełknięcia i zapomnienia. Relacja Inej i Kaza to najlepszy (i chyba jedyny taki dobry) element. Cała reszta wydała mi się nijaka, a wątek z Niną i Matthiasem szczególnie irytujący. Serial oglądałam już jakiś czas temu, podobał mi się, trochę zatęskniłam, dlatego sięgnęłam po książkę. Przypomniało mi się kilka fajnych scen, to na plus. Nie planuję czytać drugiego tomu, chyba że nie będzie już żadnych innych książek na świecie.
"Szóstka wron" to dla mnie taka historia do przełknięcia i zapomnienia. Relacja Inej i Kaza to najlepszy (i chyba jedyny taki dobry) element. Cała reszta wydała mi się nijaka, a wątek z Niną i Matthiasem szczególnie irytujący. Serial oglądałam już jakiś czas temu, podobał mi się, trochę zatęskniłam, dlatego sięgnęłam po książkę. Przypomniało mi się kilka fajnych scen, to na...
więcej Pokaż mimo to