Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , , ,

Witam i przybijam piąteczkę wszystkim, którzy dalej tkwią w ciemnej trąbce. Drugi tom dziwnej, szalonej, wiercącej w mózgu trylogii przyniósł minimalne wyjaśnienia, kolejną porcję pytań i nowe wątki. Nie ma odpoczynku dla dociekliwych, nie ma nudy dla romantycznych.

Podczas lektury żonglowałam różnymi możliwymi rozwiązaniami w głowie, aż w końcu się poddałam, złapałam wszystkie i ugotowałam w jednej zupie. Czy Mara jest naprawdę chora psychicznie, czy ma supermoce, czy jest wynikiem eksperymentu, czy jest nawiedzona, czy porusza się pomiędzy różnymi rzeczywistościami, czy w ogóle jest wiarygodnym narratorem... można tak bez końca.

"Przemianę", tak samo jak poprzednią część, czyta się błyskawicznie i myśli o niej w każdej wolnej chwili. Fabuła jest zakręcona jak sto pięćdziesiąt, każdy z krótkich rozdziałów przynosi coś nowego - jak autorce uda się w finale te wszystkie okruszki pozbierać i zrobić z nich chleb, to będę bić brawo. Dla co wrażliwszych czytelników autorka oferuje wyznania dozgonnej miłości (tak!) i turlanie się po powierzchniach wszelakich w uściskach (tak!!). Tylko spokojnie, wciąż pozostajemy na poziomie bezpiecznym dla młodych odbiorców.

Wam polecam, a sama oczekuję na ostatni tom i dobre zakończenie. Najlepiej takie, które wyrzuca z kapci z okrzykiem "AHA!".

Witam i przybijam piąteczkę wszystkim, którzy dalej tkwią w ciemnej trąbce. Drugi tom dziwnej, szalonej, wiercącej w mózgu trylogii przyniósł minimalne wyjaśnienia, kolejną porcję pytań i nowe wątki. Nie ma odpoczynku dla dociekliwych, nie ma nudy dla romantycznych.

Podczas lektury żonglowałam różnymi możliwymi rozwiązaniami w głowie, aż w końcu się poddałam, złapałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

O co tu chodziło? Co to miało być?! Jeszcze raz, jak to było? Tylko mówcie do mnie powoli i po kolei, bo mam dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi.

Autorce udało się stworzyć chaotyczną i trochę oniryczną atmosferę. Czytelnik gubi się w przedstawionym świecie i, tak samo jak główna bohaterka, nie jest w stanie orzec, co zdarzyło się naprawdę, a co było halucynacją. Czy halucynacje w ogóle są wyłącznie tym, czy...? Nie oszukujmy się, to dopiero początek trylogii, więc to oczywiste, że na razie będziemy niczym dzieci we mgle.

A jaka jest powieść, poza tym, że zostawia nas z otwartą buzią i wielką niewiadomą w głowie? Wciągająca i bardzo młodzieżowa. Jeżeli lubisz podchody na szkolnym korytarzu, pierwsze miłości i ogólnie nastoletnią huśtawkę uczuć, to "Mara Dyer" będzie idealnym wyborem.

Zabieram się od razu za tom drugi, żeby dłużej nie siedzieć w niewiedzy.

O co tu chodziło? Co to miało być?! Jeszcze raz, jak to było? Tylko mówcie do mnie powoli i po kolei, bo mam dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi.

Autorce udało się stworzyć chaotyczną i trochę oniryczną atmosferę. Czytelnik gubi się w przedstawionym świecie i, tak samo jak główna bohaterka, nie jest w stanie orzec, co zdarzyło się naprawdę, a co było halucynacją. Czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie jest to może najszybsza i najłatwiejsza lektura jaką można znaleźć, ale zdecydowanie warta poświęcenia jej czasu. Ilość faktów, liczb i zaskakujących wniosków upakowane na tych 400 stronach potrafi zawrócić w głowie. Dla znawców tematu to kolejny ważny głos w dyskusji, a dla laików skarbnica wiedzy na temat funkcjonowania dzisiejszego świata. Poruszane tematy to m.in. paliwa i elektryczność, wytwarzanie żywności, środowisko, globalizacja i rozważania, co przyniesie przyszłość.

Autor posiada wiedzę i doświadczenie, da się to odczuć na każdej stronie. Ode mnie tylko jedna drobna uwaga - pomimo zapewnień o obiektywności i "realistycznym spojrzeniu", wydawało mi się, że nie zawsze tego się trzymał, np. za szybko kończył jakiś temat, ale też wiem, że nie sposób całej książki poświęcić jednemu zjawisku, nie taki był jej koncept. Wszystkie wiadomości na pewno dają do myślenia, inspirują do dalszych poszukiwań wiedzy i przede wszystkim są aktualne - poruszają problemy naszego współczesnego świata.

Jeśli ktoś lubi literaturę popularnonaukową i chciałby żyć bardziej świadomie, jak najbardziej polecam.

Nie jest to może najszybsza i najłatwiejsza lektura jaką można znaleźć, ale zdecydowanie warta poświęcenia jej czasu. Ilość faktów, liczb i zaskakujących wniosków upakowane na tych 400 stronach potrafi zawrócić w głowie. Dla znawców tematu to kolejny ważny głos w dyskusji, a dla laików skarbnica wiedzy na temat funkcjonowania dzisiejszego świata. Poruszane tematy to m.in....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Wow. To powinna być znana wszystkim klasyczna opowieść o księżniczce uwięzionej w wieży, ale coś się mocno pokiełbasiło. Wszystko tu jest odwrotnie, a przez to oryginalnie i niesamowicie. Nie wiem, jakich słów użyć, aby opisać wam tę magię wypływającą z każdej strony. Szkoda też trwonić czas nad recenzjami, skoro można "Cierń" błyskawicznie przeczytać, w wersji elektronicznej zajmuje ledwie 100 stron. Warto poświęcić książce każdą minutę, bo to fantastyczna i zaskakująca historia, zarówno jej warstwa dosłowna jak i metaforyczna. Myślę, że zapamiętam ją na długo, bo jestem pod ogromnym wrażeniem i czuję też w tej chwili dużą motywację, by zapoznać się z innymi dziełami Kingfisher. Takiego powiewu świeżości, wzruszenia i błotno-wodnej magii potrzebowałam do szczęścia.

Wow. To powinna być znana wszystkim klasyczna opowieść o księżniczce uwięzionej w wieży, ale coś się mocno pokiełbasiło. Wszystko tu jest odwrotnie, a przez to oryginalnie i niesamowicie. Nie wiem, jakich słów użyć, aby opisać wam tę magię wypływającą z każdej strony. Szkoda też trwonić czas nad recenzjami, skoro można "Cierń" błyskawicznie przeczytać, w wersji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Robiłam dwa podejścia i dwa razy się odbiłam. Nudziłam się, miałam wrażenie, że jednocześnie jest za dużo akcji i zbyt monotonnie. Czegoś mi brakowało. Kiedy zauważyłam, że coraz częściej pomijam akapity, żeby tylko brnąć dalej, to odpuściłam, aby się dłużej nie męczyć.

Robiłam dwa podejścia i dwa razy się odbiłam. Nudziłam się, miałam wrażenie, że jednocześnie jest za dużo akcji i zbyt monotonnie. Czegoś mi brakowało. Kiedy zauważyłam, że coraz częściej pomijam akapity, żeby tylko brnąć dalej, to odpuściłam, aby się dłużej nie męczyć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałam prawdziwego kryminału i bardzo się cieszę, że trafiłam akurat na taki dobry! Dosłownie tylko pierwsze parę stron wywołały we mnie wątpliwości czy mi to podejdzie, ale później, jak już poznałam Starską i gwiazdora Niemiłkę, to przepadłam. Powieść trzyma wysoki poziom do końca, ale za te zwroty akcji, za te zawieszenia, to pani autorko, to tak się nie robi! Człowiek chce sobie przerwę zrobić, a nie może, bo musi się dowiedzieć, co będzie dalej!

Zagadka wcale nie jest taka prosta, jakby się mogło wydawać. Kawałki nie chcą się ze sobą dopasować, nawet gdy już zostaje niewiele stron do końca, a przecież to wszystko musi się jakoś połączyć, prawda? Osadzenie akcji w polskiej rzeczywistości, imiona i charaktery bohaterów, ciekawostki na temat pracy różnych służb - wszystko na duży plus.

Było realistycznie, bez przesady, trzymało w napięciu. Warto przeczytać tę książkę, szczerze polecam.

PS: Czekam na wydłubywanie rodzynek z sernika we Wrocławiu. Tego wątku nie można ot tak zostawić.

Dawno nie czytałam prawdziwego kryminału i bardzo się cieszę, że trafiłam akurat na taki dobry! Dosłownie tylko pierwsze parę stron wywołały we mnie wątpliwości czy mi to podejdzie, ale później, jak już poznałam Starską i gwiazdora Niemiłkę, to przepadłam. Powieść trzyma wysoki poziom do końca, ale za te zwroty akcji, za te zawieszenia, to pani autorko, to tak się nie robi!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Czarownica i jej przyjaciółka" - dosyć krótkie, ale przybliża fascynującą postać, która znana była do tej pory tylko z jednego powodu. Trzeba przyznać, że autorka potrafi w budowanie osobowości.
"Nie tylko krew" - dobrze było poprzebywać więcej z Lanem, chociaż to opowiadanie chyba najbardziej rozmywa mi się w pamięci.
"Lepsze niż jadeit" - moje ulubione! Opisuje początek związku Wen z Hilem. Jest wzruszająco i rozczulająco. Wen to kawał cwaniary, dużo zyskała w moich oczach. Już się tak nie boję, że może jej się coś stać w drugim tomie (jakby co to proszę mnie nie uświadamiać!).
"Wnuczka kormoran" - epizod z życia Shae, pozwala lepiej zrozumieć jej postawę. Od początku jej nie lubiłam, teraz nie lubię jej troszkę mniej.
"Szlifierz z Janloonu" - porywające, fascynujące, wciągające.

Jak pisała sama autorka, ona może skończyła z Kaulami, ale oni z nią nie. To uniwersum potrafi oczarować czytelnika nawet w tak krótkich formach. Wspaniała okazja dla pragnących dowiedzieć się więcej. Wystarczy znać "Miasto jadeitu", żeby móc przeczytać i dobrze zrozumieć opisywane tu historie. Polecam, dla fanów Lee must read.

"Czarownica i jej przyjaciółka" - dosyć krótkie, ale przybliża fascynującą postać, która znana była do tej pory tylko z jednego powodu. Trzeba przyznać, że autorka potrafi w budowanie osobowości.
"Nie tylko krew" - dobrze było poprzebywać więcej z Lanem, chociaż to opowiadanie chyba najbardziej rozmywa mi się w pamięci.
"Lepsze niż jadeit" - moje ulubione! Opisuje początek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Nie, nie, po trzykroć nie. Samo guilty, zero pleasure. Gdyby były zawody w byciu najbardziej irytującą heroiną, główna bohaterka by je wygrała. Gwałt na mózgu. Porzucam, póki jestem jeszcze w stanie samodzielnie myśleć.

Nie, nie, po trzykroć nie. Samo guilty, zero pleasure. Gdyby były zawody w byciu najbardziej irytującą heroiną, główna bohaterka by je wygrała. Gwałt na mózgu. Porzucam, póki jestem jeszcze w stanie samodzielnie myśleć.

Pokaż mimo to

Okładka książki W tych szacownych murach Kelly Andrew, David Bell, Olivie Blake, Tori Bovalino, J.T. Ellison, Layne Fargo, James Tate Hill, M. L. Rio, Kate Weinberg, Susie Yang
Ocena 7,3
W tych szacown... Kelly Andrew, David...

Na półkach: , , , ,

Ta antologia to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie! Chyba jeszcze nie spotkałam się z tyloma dobrymi tekstami w jednym miejscu. Pomimo wspólnego akademickiego motywu każde opowiadanie ma swój unikalny charakter. Warto.

"Pytia" Olivie Blake - Nadejdzie koniec świata! Dzisiaj, jutro i pojutrze. Przepowiednie Pytii jak nigdy budzą niepokój z uwagi na to, jak nieprawdziwie zaczęły brzmieć. Czyżby superkomputer do przepowiadania przyszłości się zepsuł? "Pytia" to połączenie motywów ze starożytnej Grecji, współczesnych problemów ze sztuczną inteligencją i wywiadu-śledztwa, z którego będziemy musieli zdecydować, w co uwierzyć, a w co nie. Wow, co za pomysł! Bywały fragmenty trudne, ale ogólnie jestem pod wrażeniem.

"Fobos" Tori Bolivano - Jeszcze tylko jedno zadanie, ostatnia próba, dzieli bohaterkę od wstąpienia do tajnej akademickiej organizacji. Zdanie na kartce brzmi jak żart, ale nikomu nie jest do śmiechu. Kto wyjdzie z tej chorej rozgrywki zwycięsko i czy zwycięstwo na pewno będzie tego warte? To opowiadanie przeczytałam jako pierwsze, udało mi się trafić na mocny początek. Atmosfera jest gęsta, intensywna, od początku do końca trzyma czytelnika w napięciu. Dobrze skonstruowane mrok i brutalność w szkolnych murach sprawiły, że chętnie przeczytałabym rozbudowaną wersję takiej historii.

"Pies i królik" Kelly Andrew - To mój kolejny zachwyt! Jest motyw pogoni za białym królikiem, ale to nie następna wariacja na temat "Alicji w krainie czarów", tylko sięgnięcie po coś dużo starszego. Główny bohater nie uwierzył w przepowiednię swojej śmierci, ale czy jego wiara cokolwiek zmienia w tym zakresie? Nie oszukasz przeznaczenia, tym bardziej gdy twój przeciwnik sięga po mroczne i mityczne środki. Pod koniec wszyscy balansują tutaj na granicy szaleństwa.

„Tysiąc okrętów” Kate Weinberg - Atrakcyjny i wymagający profesor literatury angielskiej oraz zdolna i ambitna studentka, to brzmi jak początek gorącego romansu i nie ma co ukrywać, że tak nie jest. Opowiadanie jest wypełnione drapieżnym erotycznym napięciem i niejednoznacznymi bohaterami. „Tysiąc…” ma ciekawy pomysł, który wedle zapowiedzi autorki jest wstępem do jej nowej powieści. Czytałabym dalej.

Ta antologia to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie! Chyba jeszcze nie spotkałam się z tyloma dobrymi tekstami w jednym miejscu. Pomimo wspólnego akademickiego motywu każde opowiadanie ma swój unikalny charakter. Warto.

"Pytia" Olivie Blake - Nadejdzie koniec świata! Dzisiaj, jutro i pojutrze. Przepowiednie Pytii jak nigdy budzą niepokój z uwagi na to, jak nieprawdziwie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Stowarzyszenie Srok: Two for Joy Amy McCulloch, Zoe Sugg
Ocena 7,4
Stowarzyszenie... Amy McCulloch, Zoe ...

Na półkach: , , ,

Pierwszy tom Stowarzyszenia rozbudził mój apetyt, poznałam już dobrze główne bohaterki i niebezpieczną zagadkę, którą starały się rozwikłać. Od razu po odłożeniu jednej powieści, sięgnęłam po jej kontynuację, bo faktycznie autorki mocno mnie zaciekawiły, chciałam jak najszybciej dopaść mordercę i poznać prawdę o tytułowych srokach. Drugi tom był... zaskakujący to mało powiedziane.

Moja ocena jest trochę niższa od tej wystawionej poprzedniej książce, bo mam wrażenie, że w natłoku wydarzeń zapomniano o ważnej cesze, która wyróżniała tę historię. Dalej prowadzona jest narracja z dwóch punktów widzenia, rozdziały głównych bohaterek przeplatają się ze sobą, ale tak jak kiedyś widziałam wyraźną różnicę pomiędzy Ivy a Audrey, tak tutaj kilka razy musiałam się upewniać, kogo w tej chwili śledzę. Nie wiem, czy to autorki przestały dbać o rozróżnianie dziewczyn, czy może mnie samej ciężko było dostosować się do nowego tłumaczenia (różne osoby tłumaczyły poszczególne tomy). Im dalej zakończenia, tym więcej też drobnych potknięć, na które musiałam przymykać oko.

Nic z tego nie odebrało mi jednak przyjemności z lektury. Czytałam w każdej wolnej chwili, nie czułam upływu czasu, zrelaksowałam się, do końca nie byłam pewna zakończenia. Jestem ciekawa, co o nim myślą inni czytelnicy. Autorki wielokrotnie podkładały mylne tropy, ale czy dotyczące TEJ OSOBY były na tyle wiarygodne, żeby w ogóle brać jej udział pod uwagę?

Ta dylogia udowodniła mi, że nawet bez fantastyki i przy pozycji typowo dla młodzieży mogę się dobrze bawić. Polecam szczególnie fanom dark academia.

Pierwszy tom Stowarzyszenia rozbudził mój apetyt, poznałam już dobrze główne bohaterki i niebezpieczną zagadkę, którą starały się rozwikłać. Od razu po odłożeniu jednej powieści, sięgnęłam po jej kontynuację, bo faktycznie autorki mocno mnie zaciekawiły, chciałam jak najszybciej dopaść mordercę i poznać prawdę o tytułowych srokach. Drugi tom był... zaskakujący to mało...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Stowarzyszenie Srok: One for Sorrow Amy McCulloch, Zoe Sugg
Ocena 7,0
Stowarzyszenie... Amy McCulloch, Zoe ...

Na półkach: , , ,

"One for sorrow" to całkiem przyjemna, lekka młodzieżówka bez fantastyki, ale za to z trupem w tle. Wyobraźcie sobie elitarną szkołę z internatem, stare mroczne gmaszysko z bogatą historią, pełne tajemnic i ukrytych przejść, a w nim dwie zupełnie różne od siebie uczennice, które chcąc nie chcąc zostają wplątane w niebezpieczną grę.

Akcja rozgrywała się dosyć powoli, ale intryga wciągnęła mnie na tyle, że chętnie wracałam do książki i poznawałam kolejne tropy w amatorskim śledztwie. Książka jest mocno nakierowana na młodego odbiorcę, jednak nawet mnie jako dorosłej aż tak to nie przeszkadzało. Mogłam się szczerze wyluzować przy lekturze i poczuć jak jedna z opisywanych nastolatek.

Polecam wszystkim czytelnikom, którzy lubią zabawić się w detektywa. Jestem ciekawa ciągu dalszego i bez zbędnej zwłoki zabieram się za tom drugi.

"One for sorrow" to całkiem przyjemna, lekka młodzieżówka bez fantastyki, ale za to z trupem w tle. Wyobraźcie sobie elitarną szkołę z internatem, stare mroczne gmaszysko z bogatą historią, pełne tajemnic i ukrytych przejść, a w nim dwie zupełnie różne od siebie uczennice, które chcąc nie chcąc zostają wplątane w niebezpieczną grę.

Akcja rozgrywała się dosyć powoli, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ta książka wpędziła mnie w zastój czytelniczy. Nie zdołałam jej dokończyć nawet w audiobooku. W teorii pomysł wydawał się ciekawy, ale w praktyce wolałabym nawet napisać jeszcze raz maturę, niż brnąć w tę powieść dalej. Była nużąca, męcząca, a bohater był totalnie odpychający. Może po prostu trafiłam na nią w nieodpowiednim czasie. Nie straciłam wiary w Kinga, ale do "Ręki..." już raczej nie wrócę.

Ta książka wpędziła mnie w zastój czytelniczy. Nie zdołałam jej dokończyć nawet w audiobooku. W teorii pomysł wydawał się ciekawy, ale w praktyce wolałabym nawet napisać jeszcze raz maturę, niż brnąć w tę powieść dalej. Była nużąca, męcząca, a bohater był totalnie odpychający. Może po prostu trafiłam na nią w nieodpowiednim czasie. Nie straciłam wiary w Kinga, ale do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Paryż: Lewy Brzeg" to książka brutalna, surowa, nieprzyjemna tak samo jak życie w paryskim metrze. Po latach przebywania pod ziemią ludzie zapomnieli już, jak wyglądał kiedyś świat zewnętrzny. Część z nich ewoluowała w nietypowy sposób - widzą w ciemnościach, mają wyostrzony słuch - natura zrobiła wszystko by tylko lepiej dostosować ich organizmy do warunków panujących w tunelach.

Osobiście trochę męczyłam się przy tej książce. Ciężko mi było znaleźć chociaż jednego bohatera, któremu mogłabym kibicować. Ostatecznie skupiłam się na Madonnie, bo spodobała mi się jej nieustraszoność w dążeniu do celu. Nie do końca pasowało mi, że ludzie tak szybko i tak mocno ewoluowali, odbierało mi to trochę realizmu całej historii.

Powieść ma w sobie wszystko, co fani Metra lubią najbardziej, czyli m.in. skomplikowane relacje pomiędzy różnymi stacjami-nacjami oraz oddech mutantów na karku. Myślę, że warto dać jej szansę, szczególnie jeśli lubi się to uniwersum.

"Paryż: Lewy Brzeg" to książka brutalna, surowa, nieprzyjemna tak samo jak życie w paryskim metrze. Po latach przebywania pod ziemią ludzie zapomnieli już, jak wyglądał kiedyś świat zewnętrzny. Część z nich ewoluowała w nietypowy sposób - widzą w ciemnościach, mają wyostrzony słuch - natura zrobiła wszystko by tylko lepiej dostosować ich organizmy do warunków panujących w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Modlitwa za nieśmiały korony drzew" może nie robi takiego dużego wrażenia jak "Psalm dla zbudowanych w dziczy", bo już mniej więcej wiemy, czego się spodziewać, ale jest równie kojącą i dającą przyjemność lekturą. Dalej uderza mnie, jak cudownie wygląda świat, w którym ludzie są dla siebie dobrzy i pełni empatii. W tej części już nie skupiamy się wyłącznie na relacji Dexa i Mszaczka, tym razem wychodzimy "do ludzi" - nasi bohaterowie wyruszają w podróż po innych osadach.

Bez obaw, znajdą się fragmenty poruszające, dające do myślenia, zabawne oraz sporo takich, które aż chciałoby się podkreślić i zapamiętać. Poznamy bliżej świat przyszłości, w którym przyszło żyć naszym bohaterom. Utrwalimy w głowie prawdę, że obce nie znaczy gorsze. Osobiście marzy mi się kolejna część, w której odkrylibyśmy tereny opanowane przez roboty.

To książka pełna pozytywnego myślenia, otulająca, a jednocześnie doskonale wykorzystująca dobroci fantastycznego gatunku. Polecam, mam nadzieję, że wam również się spodoba.

"Modlitwa za nieśmiały korony drzew" może nie robi takiego dużego wrażenia jak "Psalm dla zbudowanych w dziczy", bo już mniej więcej wiemy, czego się spodziewać, ale jest równie kojącą i dającą przyjemność lekturą. Dalej uderza mnie, jak cudownie wygląda świat, w którym ludzie są dla siebie dobrzy i pełni empatii. W tej części już nie skupiamy się wyłącznie na relacji Dexa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ta książka jest wyjątkowa, bo z tematu, który zwykle rozwija się w mroczną i sensacyjną cyberpunkową apokalipsę, rozkwitła spokojna i piękna róża o zapachu gorącego ziołowego naparu. Roboty zyskały świadomość! A ludzie, o dziwo, zamiast się z nimi bić, doszli do porozumienia i pozwolili im w pokoju odejść. Oto historia pierwszego spotkania po latach, pierwszych długich rozmów i przede wszystkim serdecznego zadziwienia.

Wszystko w tej opowieści wydaje się obce, zarówno dla czytelnika (odległa przyszłość, inkluzywny język) jak i dla samych bohaterów (zetknięcie się dwóch różnych gatunków). "Psalm dla zbudowanych w dziczy" jest przykładem tego, co może się stać, gdy na obcość otworzymy się z uśmiechem, ciekawością i okazując zaufanie.

Widziałam już zachwyty innych czytelników nad tą powieścią, ale sama do końca byłam sceptyczna. Nie planowałam płakać pod koniec książki, a jednak wzruszenie roztopiło mi serce. Uwielbiam morał, który z niej płynie, a długość (mniej niż 200 stron) uważam za idealną. Polecam nie tylko osobom czytającym science fiction, bo prawdy zawarte na stronach są uniwersalne. Wystarczy otworzyć się na pozytywne emocje i może też zaparzyć sobie jakąś ciepłą herbatkę.

Ta książka jest wyjątkowa, bo z tematu, który zwykle rozwija się w mroczną i sensacyjną cyberpunkową apokalipsę, rozkwitła spokojna i piękna róża o zapachu gorącego ziołowego naparu. Roboty zyskały świadomość! A ludzie, o dziwo, zamiast się z nimi bić, doszli do porozumienia i pozwolili im w pokoju odejść. Oto historia pierwszego spotkania po latach, pierwszych długich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ospa, cholera, franca, dżuma, trąd, tyfus, grypa i jeszcze kilka innych - oto najświetniejszy arsenał jednego z jeźdźców apokalipsy. Choroby, których nie rozumiano, z którymi walczono z różnym skutkiem, metodami prób i błędów, które wykorzystywano do różnorakich celów, które były karami za grzechy albo efektem rzuconych klątw. Oto ich urocza, wypełniona łuszczącą się, ropiejącą skórą, odchodami, wymiotami i gniciem, historia. Czytajcie na zdrowie!

Autorce udało się stworzyć szalenie ciekawą lekturę. Mimo, że w tytule jest słowo "krótka", to jednocześnie treść jest jak najbardziej wystarczająca. Duża ilość ciekawostek i nakreślenie szerokiego obrazu pozwalają z łatwością wyobrazić sobie, jak ciężkie musiało być życie w czasach epidemii. Kiedy już wydawało mi się, że nic nie jest w stanie mnie zdziwić albo obrzydzić, dowiadywałam się, że np. na ospę oczną polecano przemywać oczy krwią gołębia, a na ból brzucha łykać pokruszoną porcelaną. Widzę wasz grymas na twarzy, mam dokładnie taki sam, kiedy tylko o tym myślę!

Wydawałoby się, że informacje będą się powtarzać, w końcu dawniej choroby mylono ze sobą albo opisywano je innymi nazwami niż dzisiaj. Jednak każdy rozdział to trochę inna historia i warto poznać je wszystkie. Sama nie wiem, co wywoływało u mnie większe dreszcze - opisywane objawy, ludowe sposoby "leczenia" czy reakcje społeczności na epidemie. Podróżowanie z paszportami, kwarantanny, szybki pochówek bez świadków, nieufność wobec lekarzy, ignorowanie nałożonych obostrzeń, powszechna dezynfekcja i położenie nacisku na utrzymywanie odpowiedniej higieny - o takich sprawach się dowiadywałam, kiedy jeszcze wcale nie dotarłam do rozdziału o koronawirusie!

Która z zakaźnych chorób wywołuje potworne wymioty i biegunki, które nawet w kilka godzin mogą doprowadzić do śmierci z odwodnienia? Niby znamy ich nazwy, ale nierzadko nie wiemy dokładnie, co ze sobą niosły. Życie, wierzenia, sztuka, historia, to wszystko przesiąknięte było chorobami, o których mowa w tej książce. Nadchodzącej epidemii wypatrywano w zmianach pogody albo ilości rodzonych dzieci. Polecam czytelnikom ciekawym świata.

Ospa, cholera, franca, dżuma, trąd, tyfus, grypa i jeszcze kilka innych - oto najświetniejszy arsenał jednego z jeźdźców apokalipsy. Choroby, których nie rozumiano, z którymi walczono z różnym skutkiem, metodami prób i błędów, które wykorzystywano do różnorakich celów, które były karami za grzechy albo efektem rzuconych klątw. Oto ich urocza, wypełniona łuszczącą się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Wessała mnie ta książka całkowicie i jeszcze zrobiła dźwięczne PLUP na końcu. Czytałam bez ustanku, aż czytnik się zarumienił i ogłosił nowy rekord. Było aż tak dobrze? Cóż. Porównania do "Zmierzchu" są uzasadnione? Ba. Od nadmiaru romantyzmu aż w zębach zgrzytało i oczy się przewracały? Żeby to raz. "Całe szczęście już koniec" i "ale co się będzie działo dalej" jednocześnie, tego typu to historia.

Można by wymieniać, co sprawia, że ta książka jest "niedoskonała", ale nic nie zmieni faktu, że po prostu fantastycznie się przy niej bawiłam. Zaciekawiła mnie, zirytowała, wzruszała i żenowała, rozśmieszała i szokowała - wywoływanie silnych emocji w czytelniku to według mnie najlepsze, co może zaoferować beletrystyka.

Bardzo podobało mi się przedstawienie wampirów, trochę inne niż zazwyczaj. Bliżej im było do wilkołaków np. pod względem polowania czy hierarchii w rodzinie. Nie spodziewałam się też, że w jednym zdaniu zobaczę słowa "czarownica" i "DNA". Zaczarowany nawiedzony dom, który ma swoje humory skradł moje serce najbardziej.

Polecam do czytania i przeżywania. Powieść o wykształconej kobiecie, która ma w sobie magię i w ogromnej uniwersyteckiej bibliotece poznaje zabójczo przystojnego wampira? Dziękuję, poproszę.

Wessała mnie ta książka całkowicie i jeszcze zrobiła dźwięczne PLUP na końcu. Czytałam bez ustanku, aż czytnik się zarumienił i ogłosił nowy rekord. Było aż tak dobrze? Cóż. Porównania do "Zmierzchu" są uzasadnione? Ba. Od nadmiaru romantyzmu aż w zębach zgrzytało i oczy się przewracały? Żeby to raz. "Całe szczęście już koniec" i "ale co się będzie działo dalej"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy w kalendarzu zima, a do wczasów zostało ci jeszcze ze 100 lat, całe szczęście są książki, które mogą cię przenieść do rajskich krain. Jeśli myślisz sobie "Korfu? A co tam może być takiego specjalnego?", nawet taki krótki przewodnik turystyczny będzie w stanie cię zaskoczyć.

Nie planowałam powrotu do Grecji akurat w to miejsce, ale po lekturze już wiem, że koniecznie muszę się tam kiedyś wybrać. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, np. że na tak małym obszarze (85 km od jednego do drugiego końca) jest około 4 mln drzewek oliwnych - jak to w ogóle możliwe?!

Bardzo mi się podoba seria przewodników Pascal Lajt, bo jest lekka (nomen omen), wygodna, bogato ilustrowana, a jednocześnie zawiera w sobie dużo przydatnych informacji. Aż się prosi, żeby po niej pisać, zaznaczać, planować.

Kiedy w kalendarzu zima, a do wczasów zostało ci jeszcze ze 100 lat, całe szczęście są książki, które mogą cię przenieść do rajskich krain. Jeśli myślisz sobie "Korfu? A co tam może być takiego specjalnego?", nawet taki krótki przewodnik turystyczny będzie w stanie cię zaskoczyć.

Nie planowałam powrotu do Grecji akurat w to miejsce, ale po lekturze już wiem, że koniecznie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Cienie Nocnego Targu Cassandra Clare, Maureen Johnson, Kelly Link, Sarah Rees Brennan, Robin Wasserman
Ocena 7,8
Cienie Nocnego... Cassandra Clare, Ma...

Na półkach: , , , , ,

Książkę poleciłabym tylko i wyłącznie fanom twórczości Clare i to takim, którzy aktualnie są w stanie zachwytu wykreowanym przez nią światem. Jeśli łakniesz jakiejkolwiek nowej historii z tego uniwersum i nie przeszkadza ci, że niektóre teksty będą gorzej napisane od innych, to prawdopodobnie spodobają ci się "Cienie...". Jeśli jeszcze nie wiesz kompletnie nic o świecie Łowców, podejrzewam, że niewiele zrozumiesz z tej książki i być może tylko cię niepotrzebnie zniechęci.

Ja do autorki wróciłam po latach, o niektórych bohaterach i wydarzeniach zdążyłam już zapomnieć. Miałam nadzieję, że powrót będzie miły, ale przeczytane opowiadania wyłącznie mnie znużyły. Jakościowo kojarzyły mi się z fanfikami, które poza "ukojeniem fanowskiego głodu" nie dostarczają niczego więcej. Odkładam niedokończony zbiór na półkę jako część kolekcji, może jeszcze kiedyś nabiorę ochoty, by do niego wrócić.

Książkę poleciłabym tylko i wyłącznie fanom twórczości Clare i to takim, którzy aktualnie są w stanie zachwytu wykreowanym przez nią światem. Jeśli łakniesz jakiejkolwiek nowej historii z tego uniwersum i nie przeszkadza ci, że niektóre teksty będą gorzej napisane od innych, to prawdopodobnie spodobają ci się "Cienie...". Jeśli jeszcze nie wiesz kompletnie nic o świecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z serii "Krótka historia" wydawnictwa RM poznałam już jakiś czas temu "Krótką historię informatyki", która bardzo mi się podobała. Książka zawierała w sobie dużo ciekawych informacji, wiele z nich przywoływało moje własne wspomnienia i doświadczenia z komputerami, treść pomysłowo uzupełniały obrazy w formie kodów QR. To była taka godna polecenia pigułka wiedzy połączona z dobrą rozrywką. Mając tę lekturę w pamięci, bez większego zastanowienia, zdecydowałam się na "Krótką historię nauki", a tutaj niestety sprawa ma się nieco inaczej.

Przede wszystkim tytuł powinien już trochę ochłodzić mój entuzjazm, bo jak na tak niewielu stronach opisać tak szerokie pojęcie? Sam spis treści daje nam do zrozumienia, że zetkniemy się tutaj praktycznie ze wszystkim, co tylko autorowi przyszło na myśl - "Błyskawice", "Nowa chemia", "Skąd pochodzimy?", "Kaszel, kichanie i choroby", "Świat dinozaurów" itd. W doborze tematów nie ma reguły, tak jakby pisarz wyszedł z jeszcze nieświadomym świata dzieckiem na spacer i ten maluch pokazywał różne rzeczy i pytał "co to jest? a co było wcześniej? a tamto to co?"...

...sama treść również takie odpowiedzi kierowane do dziecka mi przypomina. Jeżeli otwieram książkę i już w pierwszym rozdziale narrator tłumaczy mi, że w Egipcie jest taka potężna rzeka, dzięki której rozwijała się starożytna cywilizacja, to moją pierwszą myślą jest, czy na pewno jestem w odpowiedniej sali na odpowiednim wykładzie. Ba, czy jestem w odpowiedniej szkole! Książka prezentuje się jak lekka popularnonaukowa pozycja dla dorosłych (przynajmniej ja ją tak odczytałam), ale prędzej podarowałabym ją w prezencie nastolatkom albo starszym dzieciom. Wątpię, żeby ktokolwiek po skończeniu wszystkich obowiązkowych szkół, znalazł tutaj jakieś nowe wiadomości, no chyba że totalnie nie uważał na lekcjach.

"Krótka historia nauki" nie jest złą książką, wydaje mi się po prostu skierowana do konkretnej grupy wiekowej, do czytelników dopiero poznających świat, takich, którym nie będzie przeszkadzał infantylny ton narratora i duże uogólnienia. Polecam odbiorcom, którzy są naprawdę na samym początku poznawania się z literaturą popularnonaukową.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Z serii "Krótka historia" wydawnictwa RM poznałam już jakiś czas temu "Krótką historię informatyki", która bardzo mi się podobała. Książka zawierała w sobie dużo ciekawych informacji, wiele z nich przywoływało moje własne wspomnienia i doświadczenia z komputerami, treść pomysłowo uzupełniały obrazy w formie kodów QR. To była taka godna polecenia pigułka wiedzy połączona z...

więcej Pokaż mimo to