-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-05-20
2024-02-19
Nowy świat, nowe prawa, nowi ludzie... Na samym początku było mi ciężko się wdrożyć, nie rozróżniałam kto jest kim, ale szybko się udało. Autorka ma lekkie pióro, "Miasto jadeitu" dobrze się czyta, przez historię z łatwością się płynie i cały czas chce się wiedzieć więcej. Ciekawość nie opuszcza czytelnika nawet w pozornie spokojnych momentach. Pozornie, bo napięcie można wyczuć cały czas - Janloon jest niebezpiecznym miastem, w którym zielone kości zawsze muszą spodziewać się śmierci.
Łatwo zapomnieć, że Kaulowie są tylko tworem wyobraźni, Kekon tak naprawdę nie istnieje i próżno szukać magii w znanym nam jadeicie. Autorka stworzyła fascynujący świat i pełnokrwistych bohaterów. Obserwujemy, jak postacie tworzą między sobą relacje, dialogi są tylko czubkiem góry lodowej, bo jeszcze ważniejsze jest to, co można wyczytać pomiędzy wersami. Honor, zasady, pozycja społeczna, bogactwo, rodzina, miłość - to wszystko miesza się w zabójczym dalekowschodnim kotle.
Wydawało mi się, że opowieść pokroju "Ojca chrzestnego" albo "Sukcesji" nie będzie dla mnie, a skończyło się na tym, że aktualnie czytam inną książkę, a oko i tak mi ucieka w stronę tomu drugiego "Miasta...". Polecam zaplątać się w tę sieć, jest duża szansa, że się nie zawiedziecie.
Nowy świat, nowe prawa, nowi ludzie... Na samym początku było mi ciężko się wdrożyć, nie rozróżniałam kto jest kim, ale szybko się udało. Autorka ma lekkie pióro, "Miasto jadeitu" dobrze się czyta, przez historię z łatwością się płynie i cały czas chce się wiedzieć więcej. Ciekawość nie opuszcza czytelnika nawet w pozornie spokojnych momentach. Pozornie, bo napięcie można...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-26
Podobał mi się Kontynent Przeciwwagi, cały wątek ze Srebrną Ordą, bawiły mnie żarty na zasadzie zderzenia barbarzyństwa z cywilizacją, szczególnie Cohen świetnie się popisywał. Gdyby tylko nie było tutaj Rincewinda i tych wszystkich uniwersyteckich zawikłanych do granic możliwości bzdetów... Mój mózg zaczyna się wyłączać, kiedy tylko widzi słowo "mag".
Podobał mi się Kontynent Przeciwwagi, cały wątek ze Srebrną Ordą, bawiły mnie żarty na zasadzie zderzenia barbarzyństwa z cywilizacją, szczególnie Cohen świetnie się popisywał. Gdyby tylko nie było tutaj Rincewinda i tych wszystkich uniwersyteckich zawikłanych do granic możliwości bzdetów... Mój mózg zaczyna się wyłączać, kiedy tylko widzi słowo "mag".
Pokaż mimo to2022-12-07
Minęły prawie 2 lata odkąd czytałam poprzednią część tego cyklu, a jednak wystarczyło tylko kilka stron "Otchłani. Księgi II", żebym znowu poczuła się jak ryba w wodzie. Świat stworzony przez Petera V. Bretta jest tak charakterystyczny, że momentalnie cała historia i jej bohaterowie do mnie wrócili.
Według mnie to było bardzo dobre zakończenie cyklu z wieloma furtkami otwartymi na kontynuację, tylko może poprowadzoną oczami innych postaci. Tak zresztą sam autor postąpił, o czym już wiemy (Cykl Zmroku). Nie wszystkie wątki zostały rozwiązane, nie wszystkie miały jakiś szczególny wpływ na główną potyczkę, ale to tylko sprawia, że demoniczne uniwersum jest bardziej wiarygodne, rozległe, pozwala snuć własne fantazje w jego obrębie. Osobiście po lekturze mam wrażenie, że nie było żadnego początku ani końca, tylko ten świat dalej gdzieś sobie trwa.
Nie podobało mi się tylko, że tak dużą różnicę widać pomiędzy Księgą I a II jeżeli chodzi o tempo akcji. Pamiętam, że początek "Otchłani" ogromnie mi się dłużył, za to od połowy (czyli w polskim wydaniu właśnie Księga II) wszystko się odpowiednio rozkręciło - czemu nie mogło tak być cały czas?
Podsumowując całość, widać jak na przestrzeni lat udoskonalał się warsztat pisarski Bretta. Zaczynamy od samych podstaw, a kończymy na rozbudowanym skomplikowanym fantastycznym świecie - "Malowany człowiek" to zupełnie inny poziom lektury w porównaniu do "Otchłani". Cieszę się, że udało mi się poznać ten cykl, na pewno jest wart polecenia.
Minęły prawie 2 lata odkąd czytałam poprzednią część tego cyklu, a jednak wystarczyło tylko kilka stron "Otchłani. Księgi II", żebym znowu poczuła się jak ryba w wodzie. Świat stworzony przez Petera V. Bretta jest tak charakterystyczny, że momentalnie cała historia i jej bohaterowie do mnie wrócili.
Według mnie to było bardzo dobre zakończenie cyklu z wieloma furtkami...
2022-09-15
Zrobiło się niebezpiecznie! Wrócił brat Amiry, którego uwielbiam, razem ze swoim klanem. Mają ciężką sytuację, stoją pod ścianą, jeżeli nie wywalczą sobie jakiś terenów w szybkim czasie, to może ich spotkać najgorsze. Przygotujcie się więc na pożegnanie z sielanką i naostrzcie broń.
Jest dużo akcji, dużo walki, postacie śmigają z jednego okienka na drugie i autorka świetnie ten wszechobecny ruch przedstawia. Konie, które Mori uwielbia rysować, możemy podziwiać w chyba każdej możliwej formie.
Podoba mi się, jak została poprowadzona fabuła i przed jakimi dylematami moralnymi stają w zasadzie wszyscy bohaterowie. Klimat znany od początku został utrzymany, kreska niezmiennie robi ogromne wrażenie - polecam, a sama lecę szukać kolejnego tomu.
Zrobiło się niebezpiecznie! Wrócił brat Amiry, którego uwielbiam, razem ze swoim klanem. Mają ciężką sytuację, stoją pod ścianą, jeżeli nie wywalczą sobie jakiś terenów w szybkim czasie, to może ich spotkać najgorsze. Przygotujcie się więc na pożegnanie z sielanką i naostrzcie broń.
Jest dużo akcji, dużo walki, postacie śmigają z jednego okienka na drugie i autorka...
2022-09-13
Spełnia się marzenie bliźniaczek, w końcu doczekały się najważniejszej w życiu uroczystości. Czy potrafią spokojnie i z powagą usiedzieć w miejscu? Oczywiście, że nie. Czy ich przyszli mężowie już żałują podjętej decyzji? Byyyć moooże...
Ten tomik jest jednocześnie zabawny i poważny, wypełniony różnymi emocjami od ekscytacji do łez wzruszenia. Rysunki są jak zwykle zachwycające, autorka postarała się o ukazanie wszelkich detali w strojach, wystrojach pomieszczeń, jedzeniu.
Ogólnie mam wrażenie, że Kaoru Mori mogłaby tworzyć mangę o niczym, a ja i tak byłabym zachwycona. Jest coś uspokajającego i hipnotyzującego w jej stylu. Kiedy zaczynam czytać tę serię, to odrywam się od rzeczywistości i aż czuję ten gorący pustynny klimat.
Polecam!
Spełnia się marzenie bliźniaczek, w końcu doczekały się najważniejszej w życiu uroczystości. Czy potrafią spokojnie i z powagą usiedzieć w miejscu? Oczywiście, że nie. Czy ich przyszli mężowie już żałują podjętej decyzji? Byyyć moooże...
Ten tomik jest jednocześnie zabawny i poważny, wypełniony różnymi emocjami od ekscytacji do łez wzruszenia. Rysunki są jak zwykle...
2022-09-13
Po miesiącach przerwy wróciłam do przepięknej serii od Kaoru Mori. W czwartym tomie główny wątek tytułowej panny młodej odchodzi na bok, a zatrzymujemy się w niewielkim rybackim miasteczku razem z Henrym, który od razu zostaje okrzyknięty medykiem-cudotwórcą. Bliźniaczki widoczne na okładce są bardzo energiczne, biegają i rozrabiają, ale też ciężko pracują i pomagają rodzinie. Marzy im się książę z bajki, wielka miłość i równie wielkie bogactwo, ale rzeczywistość trochę im te plany pozmienia. Czy to znaczy, że będą nieszczęśliwe? Bynajmniej.
Dalej jestem zachwycona stylem autorki, chociaż mam wrażenie, że niektóre kadry nie posiadały już tak wielu misternie kreślonych szczegółów, jak to miało miejsce we wcześniejszych tomikach. Być może w ten sposób chciano zaakcentować zmianę miejsca akcji, odrębność tej wioski, wykorzystywanie innych tkanin itd. Tak czy siak, jest pięknie, a każdy obrazek to małe dzieło sztuki.
W parze razem z pięknymi ilustracjami idzie interesująca historia, która pozwala czytelnikowi poznać prawdziwie egzotyczny bliskowschodni świat. Historia bliźniaczek jest zabawna, ciekawa, a ostatecznie bardzo wzruszająca i rozczulająca. Nie mogę się doczekać kolejnego tomiku i zapowiadanej wielkiej fety!
Polecam w zasadzie wszystkim czytelnikom. Gdybym musiała w życiu wybrać tylko jedną mangę, którą mogłabym komuś polecić, to byłaby właśnie ta.
Po miesiącach przerwy wróciłam do przepięknej serii od Kaoru Mori. W czwartym tomie główny wątek tytułowej panny młodej odchodzi na bok, a zatrzymujemy się w niewielkim rybackim miasteczku razem z Henrym, który od razu zostaje okrzyknięty medykiem-cudotwórcą. Bliźniaczki widoczne na okładce są bardzo energiczne, biegają i rozrabiają, ale też ciężko pracują i pomagają...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-27
"Perska wytrwałość" to już ósmy tom cyklu "Perska miłość", ale bez obaw, powieści są tak skonstruowane, że co prawda tworzą chronologiczny ciąg wydarzeń w życiu głównej bohaterki, to jednak łatwo jest się odnaleźć w ich świecie. Ważne wydarzenia z przeszłości są przypominane albo tak przedstawione, że jesteśmy w stanie domyśleć się, co wcześniej zaszło, dlatego można sięgnąć po dowolną część.
Książka sprawdzi się dla czytelników, którzy szukają lekkiej lektury z dramatyczną historią miłosną w tle. Nowe interesujące ciekawostki, fascynująca egzotyka, możliwość podejrzenia życia najbogatszych tego świata - to niewątpliwe zalety. Dużą część powieści stanowią dialogi, dzięki czemu czyta się szybko. Kuleje za to trochę realizm, bo ile razy jakaś postać będzie popisywała się znajomością kultury czy historii przed drugą? Takie przykłady: po tym jak bohaterowie zachwycają się pięknem jakiegoś kwiatu, jeden z nich zaczyna opisywać jego symbolikę; Joanna mówi w gniewie, że ma ochotę zabić męża, a jej przyjaciółka próbuje to obrócić w żart przytaczając na kilka stron autentyczne wydarzenie ze świata, gdzie żona zabiła męża i zrobiła z niego gulasz itp. Przez to książka rozciąga się i rozciąga, a faktyczna fabuła niewiele posuwa się do przodu.
Bardzo nie podobał mi się Ali, mąż głównej bohaterki. Według mnie został fatalnie skonstruowany, ma być wielkim czarnym charakterem w tym cyklu, a zachowuje się jak przygłup bez grama charakteru.
Czytałam już kiedyś książki tej autorki, więc mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. Warstwa obyczajowa, w tym wypadku rozpadające się małżeństwo Polki z muzułmańskim milionerem, przeplata się z mnóstwem ciekawostek, akurat tutaj dotyczących Malediwów, klimatu i Dalekiego Wschodu. Czy warto? To co jedni wskażą jako plus, inni mogą odebrać jako minus i odwrotnie. W moim odczuciu powieść trochę dłużyła, ale jednocześnie byłam bardzo ciekawa zakończenia, więc czytałam (nomen omen) wytrwale i cierpliwie.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.
"Perska wytrwałość" to już ósmy tom cyklu "Perska miłość", ale bez obaw, powieści są tak skonstruowane, że co prawda tworzą chronologiczny ciąg wydarzeń w życiu głównej bohaterki, to jednak łatwo jest się odnaleźć w ich świecie. Ważne wydarzenia z przeszłości są przypominane albo tak przedstawione, że jesteśmy w stanie domyśleć się, co wcześniej zaszło, dlatego można...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-19
Autorka razem z trójką znajomych wyruszyła w swoją niesamowitą podróż na wschód pod koniec lata 2016 roku. Na początku książki pisała o długim okresie niezdecydowania, a snucie planów mających spełnić jej wielkie marzenie pozostawało wyłącznie na papierze. Całe szczęście pomysł doszedł do skutku przed burzliwymi czasami pandemii, a obecnie wojny. Dzięki temu teraz wszyscy, jako czytelnicy, możemy tytułową trasę "Przez Rosję aż do Chin" odbyć ponownie we wspomnieniach pisarki.
Oczywiście jak do każdej podróży, musimy się najpierw przygotować. Wyobraźmy więc sobie, że mamy już spakowaną walizkę z podręcznymi rzeczami, nauczyliśmy się języka rosyjskiego dla lepszej komunikacji, w portfelu trzymamy pieniądze w kilku różnych walutach, z jednej kieszeni wystaje nam paszport, a z drugiej krótki przewodnik turystyczny. Wycieczkę zaczynamy w Warszawie od wejścia do pociągu...
Książkę można przeczytać od deski do deski z niesłabnącym zaangażowaniem. Jest napisana prostym, potocznym językiem przez młodą osobę o otwartym umyśle, ciekawą świata. Relację z kolejnych etapów podróży uzupełniają krótkie ciekawostki historyczne, które przybliżają czytelnikowi nieraz zupełnie egzotyczne miejsca. Nasi bohaterowie są przyjaźnie nastawieni do napotykanych ludzi, a i lokalni mieszkańcy chętnie nawiązują kontakt z turystami, opowiadają o swojej kulturze, częstują niespotykanymi nigdzie indziej potrawami.
Tekst uzupełniają fotografie i mapy, więc łatwiej nam sobie wyobrazić odwiedzane miejsca. Trasa w skrócie prowadzi z Warszawy do Moskwy, nad jezioro Bajkał i dalej na wschód, przez Mongolię aż do Pekinu. Poza kilkoma miejscami, gdzie trzeba było dojechać innym środkiem transportu, podróżujemy głównie koleją. Nie idziemy na łatwiznę, zapomnijcie o samolotach! Inaczej ominąłby nas wielogodzinny stukot kół po torach i niezapowiedziani goście w przedziale oferujący pęta kiełbasy i swojski bimber.
Polecam lekturę, to jedna z lepszych książek podróżniczych, które miałam okazję czytać.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Autorka razem z trójką znajomych wyruszyła w swoją niesamowitą podróż na wschód pod koniec lata 2016 roku. Na początku książki pisała o długim okresie niezdecydowania, a snucie planów mających spełnić jej wielkie marzenie pozostawało wyłącznie na papierze. Całe szczęście pomysł doszedł do skutku przed burzliwymi czasami pandemii, a obecnie wojny. Dzięki temu teraz wszyscy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-05
Wyobraź sobie, że po ciężkim pracującym tygodniu dzwoni do ciebie przyjaciółka i pewna siebie oznajmia "kochana, idziemy w tango!". Wychodzisz z nią na miasto, jest piątek wieczór, pijecie, tańczycie i zawieracie nowe znajomości. Zapominasz o byciu tą poważną i odpowiedzialną, zniknęły wszystkie obowiązki. Gdyby ktoś ten stan spróbował przedstawić w formie książki, to założę się, że miałaby tytuł "Ostatnia prawdziwa singielka".
Andrea Tang żyje w Singapurze i totalnie nie spełnia wymagań stawianych przez swoją rodzinę. Nie ma męża, co dla jej matki, wrednej ciotki, a w zasadzie większości kobiet z tego rejonu świata, oznacza, że poniosła życiową porażkę. Jak ona urodzi dziecko, skoro skończyła już trzydziestkę? Przez ten sflaczały kanał rodny?! (Omg, tak, taki tekst naprawdę był w tej książce).
Jesteśmy w świecie BBA (Bajecznie Bogatych Azjatów), gdzie małże popija się Dom Perignon na śniadanie, a jeżeli pracujesz, to znaczy, że jesteś biedny, bo... musisz pracować. Naszymi oczami jest Andrea, jesteśmy z nią naprawdę blisko, bo powieść jest pisana w formie pamiętnika albo raczej dziennika, skoro pojawiają się daty i godziny. Polubiłam ją, chociaż rozumiem, czemu ktoś mógłby uznać ją za osobę trochę irytującą. Jej żarcików jest dużo, może czasami nawet za dużo, ale mnie to nie przeszkadzało. Byłam ciekawa, kto ostatecznie podbije jej serce, a może książka skończy się w jakiś inny sposób?
Andrea jest naszą przewodniczką nie tylko po swoim życiu uczuciowym, ale też po egzotycznym dla nas kraju. Podobało mi się, że tłumaczyła czytelnikowi to, czego ktoś spoza Azji mógłby nie zrozumieć (tradycje, obchodzenie świąt, charakter różnych miejsc w mieście itp.). Oprócz komedii romantycznej samej w sobie dostajemy też możliwość podróży do Singapuru, możemy poczuć klimat tego miejsca.
"Ostatnia..." to przyjemna, lekka, taka "babska" powieść idealna do zrelaksowania się. Jest zabawna na wielu poziomach (narratorka pojawia się nawet w przypisach). Polecam, nie zauważycie kiedy zaczniecie się uśmiechać i kibicować głównej bohaterce.
Wyobraź sobie, że po ciężkim pracującym tygodniu dzwoni do ciebie przyjaciółka i pewna siebie oznajmia "kochana, idziemy w tango!". Wychodzisz z nią na miasto, jest piątek wieczór, pijecie, tańczycie i zawieracie nowe znajomości. Zapominasz o byciu tą poważną i odpowiedzialną, zniknęły wszystkie obowiązki. Gdyby ktoś ten stan spróbował przedstawić w formie książki, to...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-21
Maia jako jedyna może ocalić rodzinę przed głodem i ubóstwem, ale jako dziewczyna nie ma prawa wystartować w konkursie na stanowisko cesarskiego krawca. Postanawia zaryzykować, udaje swojego brata i rusza do pałacu pełnego sekretów i ciężkiej atmosfery rywalizacji. Chyba nikt nie podejrzewał, że szycie strojów może być ekscytujące i magiczne, a jednak Elizabeth Lim udowodniła, że może tak się stać.
Po 1/3 książki zaczęłam rozumieć, dlaczego powieść reklamuje hasło - "Project Runway" skrzyżowany z "Mulan". Przebieg książkowych zawodów krawieckich faktycznie przypomina popularne obecnie amerykańskie programy rozrywkowe, a jednocześnie akcja osadzona jest w fantastycznym azjatyckim cesarstwie. Jednak dzięki dodaniu magii do tej opowieści, klimat według mnie zmienia się na bardziej baśniowy.
Wbrew pozorom konkurs nie zajmuje wszystkich stron i akcja szybko zmienia swoje miejsce. Naprawdę wciągnęłam się w powieść dopiero od czasu opuszczenia przez bohaterów pałacu, kiedy Maia staje przed jeszcze niebezpieczniejszymi wyzwaniami. Wydarzenia śledziłam z ciekawością, czytałam w każdej wolnej chwili i bardzo spodobał mi się wątek romantyczny, który mnie zaskoczył i rozwinął się bardzo naturalnie. Widziałam po recenzjach, że zdania na ten temat są podzielone, ja naprawdę byłam przekonana, że fabuła ruszy inną drogą!
Nie ma co ukrywać, że to raczej lekka młodzieżowa fantastyka zbudowana z najpopularniejszych schematów, dedykowana niewymagającemu wiele czytelnikowi. Niemniej, bardzo dobrze się przy niej bawiłam, kiedy przymknęłam oko na kilka spraw. Magia jest według mnie największą zaletą tej historii. Mniej więcej po połowie książki dowiadujemy się więcej na jej temat i zaraz do głowy wróciły mi sceny z Haku z filmu "Spirited Away".
Moim zdaniem Maia mogłaby być lepiej skonstruowana. Gdyby teraz ktoś spytał mnie o nią, to powiedziałabym tylko, że potrafiła szyć i tyle. Nadrabia za to Lord Czarodziej, który mnie oczarował (i chyba nie tylko mnie ;)).
Z chęcią dowiem się, co wydarzy się w kolejnej części.
Maia jako jedyna może ocalić rodzinę przed głodem i ubóstwem, ale jako dziewczyna nie ma prawa wystartować w konkursie na stanowisko cesarskiego krawca. Postanawia zaryzykować, udaje swojego brata i rusza do pałacu pełnego sekretów i ciężkiej atmosfery rywalizacji. Chyba nikt nie podejrzewał, że szycie strojów może być ekscytujące i magiczne, a jednak Elizabeth Lim...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-07
Inna, świeża, wciągająca. Powinno być o niej głośniej.
Inna, świeża, wciągająca. Powinno być o niej głośniej.
Pokaż mimo to2021-01-25
Wydarzenia w książce nie są ułożone chronologicznie, to mnie zaskoczyło. Zaczęłam czytać i już zbierała się ekipa na pierwszy zimowy podbój K2, po paru stronach byłam pod górą razem z bohaterami! Czytając to, zastanawiałam się, jak do tego doszło, skąd w tych ludziach tyle pasji do wspinaczki. W drugim rozdziale poznajemy rodziców Macieja Berbeki, historię jego ojca taternika. To stąd ta miłość do gór! Ale co się działo dalej po tym niebezpiecznym zejściu z Broad Peak? Taki miszmasz wydarzeń wyjątkowo nie przeszkadzał mi, a tylko zachęcał do dalszej lektury.
Ta sama trasa wspinaczkowa, którą latem można pokonać w kilka dni, zimą ciągnie się miesiącami. Taki wyjazd to zawarcie nowych przyjaźni. Kilka osób jest praktycznie odciętych od świata, porozumiewać można się krótko i sporadycznie. Trzeba być przygotowanym na głodówkę, odmrożenia, nudę i poczucie bezsilności. Możesz kierować się bazy, której już tam nie będzie, bo wiatr okazał się zbyt silny. Czytanie o takich wydarzeniach przypominało mi czytanie horroru albo dobrego thrillera - ciągły niepokój i silne emocje udzielają się też czytelnikowi.
Ale ta książka to nie tylko góry. Jest tutaj również opisany czas pomiędzy wyprawami, realia Polski lat ’80. Ciekawa podróż w przeszłość. Autorzy wielokrotnie przytaczają rozmowy, zapiski z dzienników i ilustrują swój tekst dobrej jakości zdjęciami, więc naprawdę można się wczuć w tę opowieść.
Książka jest pięknie wydana, zdjęcia są duże, czasem obejmują dwie strony, ale żadne nie jest rozpikselowane, z czym już się spotkałam nawet w książkach podróżniczych National Geographic. Cały układ jest przemyślany. Strony numerowane są na bokach na środku, a obok każdej liczby widnieje miniaturowa grafika góry. Do tego rozmiar trochę większy niż standardowy tom i zintegrowana okładka. Widać, że ktoś się naprawdę postarał, żeby ta pozycja cieszyła oczy.
Skłamię, jeśli powiem, że góry są mi bliskie i marzę o wspinaczce. Tak naprawdę nigdy mnie to nie fascynowało, ale tę książkę czytałam i oglądałam z zaciekawieniem, także polecam każdemu, nawet laikom. Warto poznać kawałek tego świata.
Wydarzenia w książce nie są ułożone chronologicznie, to mnie zaskoczyło. Zaczęłam czytać i już zbierała się ekipa na pierwszy zimowy podbój K2, po paru stronach byłam pod górą razem z bohaterami! Czytając to, zastanawiałam się, jak do tego doszło, skąd w tych ludziach tyle pasji do wspinaczki. W drugim rozdziale poznajemy rodziców Macieja Berbeki, historię jego ojca...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-27
Tom drugi "Opowieści panny młodej" w niczym nie ustępuje pierwszej części. Zaczynamy od dokończenia burzliwego spotkania z rodziną Amiry. Jej ojciec zmienił plany co do przyszłości córki i nie przedstawiają się one za różowo... Jej starszy brat ma ją zabrać nawet siłą z wioski, jeśli będzie trzeba.
Spodobała mi się ta nowa postać. Starszy brat Azel wydaje się bardzo poważny i pozbawiony uczuć, ale mam wrażenie, że kocha siostrę i rozumie całą tę sytuację, tylko musi dojrzeć do tego, żeby sprzeciwić się ojcu. W odpowiednim czasie podejmie właściwą decyzję, wierzę w niego. Razem z nim w historii pojawili się dwaj kuzyni, z czego jeden ciągle jest głodny i wprowadza wątek komediowy (kwestie w rodzaju - może najpierw wprosimy się na obiad, a dopiero potem powiemy im, po co przyszliśmy? 😅).
A propos komedii, moją ulubioną postacią jest pan Smith. To takie alter ego nas samych w tych okolicznościach. To badacz z Wielkiej Brytanii, który w różnych momentach historii pojawia się bezszelestnie jak Filip z konopi, zawsze z notatnikiem w ręce, zapisuje wszystkie ważne rzeczy dotyczące kultury i zwyczajów panujących w plemieniu Amiry i Karluka. Przy okazji czasem dopytuje bohaterów o to, co robią, co jest świetnym sposobem na przedstawienie czytelnikowi informacji o otaczającym świecie. Można było wstawiać suche plansze z objaśnieniami albo długie przypisy, a tak mamy zabawne scenki - brawa za to.
Dużo czasu poświęcono też haftowaniu i ogólnie przygotowywaniu posagu kobiet. To wiąże się z przepięknymi wzorami kwiatów i zwierząt na tkaninach. Te kadry nie przestają zachwycać! Manga jest po prostu piękna, nie znam innego określenia, które mogłoby ją opisać. Dzięki tak starannemu wykonaniu przyjemnie się ją czyta nawet komuś, kogo dotąd zupełnie nie interesowała zawarta w niej tematyka (mimo że w drugim tomie znajdziemy mniej rozkładówek). Bardzo podobało mi się też posłowie, w którym autorka podaje trochę ciekawostek.
Główna bohaterka wciąż jest nad wyraz dobra, pogodna, momentami trochę naiwna. Chce się całkowicie dopasować do nowego otoczenia, być pociechą dla rodziny i przede wszystkim oddaną żoną. Do męża, który jest dużo młodszy od niej, podchodzi nie z lekceważeniem, ale szacunkiem, co skutkuje wieloma rozczulającymi obrazami.
Tom drugi "Opowieści panny młodej" w niczym nie ustępuje pierwszej części. Zaczynamy od dokończenia burzliwego spotkania z rodziną Amiry. Jej ojciec zmienił plany co do przyszłości córki i nie przedstawiają się one za różowo... Jej starszy brat ma ją zabrać nawet siłą z wioski, jeśli będzie trzeba.
Spodobała mi się ta nowa postać. Starszy brat Azel wydaje się bardzo...
2020-12-27
Przepiękna historia narysowana w przepiękny sposób. Jeszcze nigdy nie zachwycałam się tak nad rysunkami w mandze. Ależ się cieszę, że trafiłam na ten tomik! Nie ma opcji, żebym nie przeczytała tej serii do końca.
„Opowieść Panny Młodej” to uczta dla oczu i duszy. W kwestii mang, jestem przyzwyczajona do shōnenów, przygodówek, w których ciągle się coś dzieje, a bohaterowie często posiadają supermoce i ratują świat. A tutaj? To zupełnie inna historia... wzruszająca, tkliwa, ale jednocześnie pełna pasji i z silnymi kobiecymi postaciami 🏜
Amira, główna bohaterka, niedawno wprowadziła się do rodziny swojego męża. Poznaje nowych ludzi, nowe obyczaje, nawet ubiór dwóch plemion różni się od siebie. Pomiędzy nią a Karlukiem jest spora różnica wieku, on ma 12 lat, a ona 20. Mimo to, relacja pary młodej jest bardzo udana, dopiero się poznają i zaprzyjaźniają ze sobą. Widać, że Amirze bardzo zależy na zrobieniu dobrego wrażenia, dla każdego stara się być miła i uczynna 🐑
Każdy rozdział jest drobnym epizodem w ich nowym wspólnym życiu. To ciepłe opowieści, sytuacje, w czasie których młodzi poznają się coraz lepiej. Jest już też wprowadzony wątek, który na pewno rozrośnie się w kolejnych tomach i będzie determinował dalszą akcję - rodzina Amiry zmieniła plany co do jej przyszłości 🗡
Akcja umieszczona jest w XIX w., w Azji Środkowej, w okolicach Morza Kaspijskiego, wszystko tutaj jest dla czytelnika egzotyczne i tak pięknie przedstawione. Autorka sama na końcu przyznaje, że urzekają ją te zdobienia, biżuteria, wzory na dywanach, to wszystko postarała się wiernie odtworzyć na kartach komiksu. To nie są na szybko nakreślone ujęcia, które potem wypełnia się gotowym tłem. Kiedy bohaterowie się poruszają, to te wszystkie bogato zdobione tkaniny wirują razem z nimi, nie ma uproszczeń. Tutaj każdy kadr można oprawić w ramkę i powiesić na ścianie, naprawdę jestem pod wrażeniem 🥻
Polecam gorąco wszystkim czytelnikom, którzy choćby w najmniejszym stopniu doceniają tę wyjątkową formę, jaką jest komiks - będziecie zachwyceni 💝
Przepiękna historia narysowana w przepiękny sposób. Jeszcze nigdy nie zachwycałam się tak nad rysunkami w mandze. Ależ się cieszę, że trafiłam na ten tomik! Nie ma opcji, żebym nie przeczytała tej serii do końca.
„Opowieść Panny Młodej” to uczta dla oczu i duszy. W kwestii mang, jestem przyzwyczajona do shōnenów, przygodówek, w których ciągle się coś dzieje, a bohaterowie...
2019-06-09
Dużo faktów powtarza się też w innych książkach tej autorki. Chwilami powieść wydaje się bardzo sztuczna, akcja przerywana jest długimi wyjaśnieniami dotyczącymi kultury Bliskiego Wschodu.
Dużo faktów powtarza się też w innych książkach tej autorki. Chwilami powieść wydaje się bardzo sztuczna, akcja przerywana jest długimi wyjaśnieniami dotyczącymi kultury Bliskiego Wschodu.
Pokaż mimo to2018-10-22
2017-08-29
2017-12-26
2017-11-28
Książka, która wciąga jak morski wir. Po piratach oczekiwałam dobrej przygody i taką tutaj dostałam. Jak miło w końcu odetchnąć od nastoletnich bohaterów i "pobujać się" trochę ze starszymi postaciami. Uwaga, piszę trochę chaotycznie, jak po butelce rumu.
Amina jest kapitanką, która odeszła na emeryturę. Jeżeli takie założenie widzimy na początku książki, to oczywiście wiemy już, że nie będziemy czytać o dalszym spokojnym życiu bohaterki i podlewaniu kwiatków w ogródku, tylko coś ją z tej emerytury ściągnie. Coś, a może więcej cosiów, taki milion brzęczących na przykład.
Najbardziej w powieści zachwycił mnie świat przedstawiony. Uważacie, że wydanie jest ładne i kolorowe, a malowane brzegi robią wrażenie? Potwierdzam, że środek jest jeszcze piękniejszy. Szum morza, kolory pustyni i magiczno-mityczne stworzenia tylko czekają, żeby ożyć w wyobraźni czytelnika.
Przedstawione w książce kraje są tak egzotyczne, że aż wydają się fantazją, a jednak da się je odnaleźć na mapach. Amina ciągnie swoją opowieść niczym nieustraszona Szeherezada. To była bardzo przyjemna lektura. Po takim doświadczeniu chętnie jeszcze kiedyś przeczytam inne dzieła autorki.
Książka, która wciąga jak morski wir. Po piratach oczekiwałam dobrej przygody i taką tutaj dostałam. Jak miło w końcu odetchnąć od nastoletnich bohaterów i "pobujać się" trochę ze starszymi postaciami. Uwaga, piszę trochę chaotycznie, jak po butelce rumu.
więcej Pokaż mimo toAmina jest kapitanką, która odeszła na emeryturę. Jeżeli takie założenie widzimy na początku książki, to oczywiście...