-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2015-10-23
2015-12-31
2015-12-21
2015-12-14
2015-12-09
2015-07-31
2015-10-27
2015-12-01
2015-11-29
2015-11-25
2015-11-20
2015-11-15
2015-11-12
2015-10-21
2015-10-12
2015-10-09
2015-10-17
2015-10-15
Płynąc pod prąd fali entuzjastycznych opinii, jaka zalała sieć, muszę niestety stwierdzić, że dla mnie „Dygot” to stracona szansa na doskonałą powieść.
Założenia były zacne, napisać powieść o wykluczeniu, inności i próbie odnalezienia się w pełnym zabobonów wiejskim środowisku, ale taka książka już kiedyś powstała, mam na myśli „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego, dlatego wyzwanie, jakie przed sobą postawił Jakub Małecki było gigantyczne. Niestety mierzenie się z taką legendą, jest poza zasięgiem młodego autora, pomimo niewątpliwego talentu.
Czytając „Dygot” miałam nieodparte wrażenie déjà vu, wszystko już gdzieś kiedyś wybrzmiało: na stronach Olgi Tokarczuk, w powieściach Wiesława Myśliwskiego, filmach Jana Jakuba Kolskiego, zamiast mrocznej, hipnotycznej baśni dostałam zlepek niedopracowanych, poszarpanych skrawków życia dwóch rodzin. I jeszcze najpoważniejszy zarzut wobec tej prozy, odnoszę wrażenie, że autorowi zabrakło pomysłu i cierpliwości do poszczególnych bohaterów, ten swoisty brak empatii wyraża się w tym, że w najbardziej fascynujących momentach pojawia się nagle śmierć, która uwalnia pisarza od konieczności kontynuowania wątku a akcja kangurzym skokiem przenosi się do przyszłości, do nowych bohaterów, pozostawiając czytelniku niedosyt.
Płynąc pod prąd fali entuzjastycznych opinii, jaka zalała sieć, muszę niestety stwierdzić, że dla mnie „Dygot” to stracona szansa na doskonałą powieść.
Założenia były zacne, napisać powieść o wykluczeniu, inności i próbie odnalezienia się w pełnym zabobonów wiejskim środowisku, ale taka książka już kiedyś powstała, mam na myśli „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego,...
2015-10-09
2015-10-01
Przeczytałam wszystkie, poza fantastyką, książki Wita Szostaka i nie sądziłam, że potrafi mnie jeszcze czymś zaskoczyć, a jednak mam wrażenie, że żadna z poprzednich książek nie miała takiego ładunku łagodności i subtelności jak „Wróżenie z wnętrzności”, bo choć porusza ważkie tematy czyni to za pośrednictwem szczególnego przewodnika, dorosłego mężczyzny, który zatrzymał bieg życia i zaszył się we własnym wnętrzu, skąd obserwuje otaczający go PoŚwiat. Ta historia toczy się niespiesznie, półgłosem, sotto voce, z wielkim szacunkiem i empatią dla bohaterów.
I jeszcze jedno, jest w naszej filmografii obraz, który na zawsze oczarował mnie swoją atmosferą, to „Żywot Mateusza”, będący adaptacją powieści Tarjei Vesaasa, "Ptaki", czytając „Wróżenie…” wciąż wracały do mnie tamte kadry, może i ta powieść doczeka się wielkiego ekranu, na razie wiem, że warto było czekać na tę książkę, bo od dziś to moje nowe olśnienie, zakochanie…
Przeczytałam wszystkie, poza fantastyką, książki Wita Szostaka i nie sądziłam, że potrafi mnie jeszcze czymś zaskoczyć, a jednak mam wrażenie, że żadna z poprzednich książek nie miała takiego ładunku łagodności i subtelności jak „Wróżenie z wnętrzności”, bo choć porusza ważkie tematy czyni to za pośrednictwem szczególnego przewodnika, dorosłego mężczyzny, który zatrzymał...
więcej Pokaż mimo to