-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant5
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz2
-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-22
2018-02-11
Po raz kolejny proza pani Krysi podbiła moje czytelnicze serduszko. Tylko ona potrafi tak pięknie pisać o wszystkim i o niczym! Nie zabrakło tutaj humoru, wątków miłosnych, a nawet zagadki, niejako kryminalnej!
Mieszane uczucia miałam jedynie wobec nietypowego zabiegu, jakim było uczynienie narratorki (notabene mojej imienniczki i swoistego alter ego autorki) głosem zarówno pierwszo- jak trzecioosobowym, obserwatorką, jak też kreatorką zdarzeń, obecną raz ciałem, a raz duchem, czytającą w myślach bohaterom, choć sama była jednym z nich. Po czasie doszłam jednak do wniosku, że manewr ten dodaje historii smaczku, potęgując panującą w tej opowieści atmosferę absurdu. Najbardziej urzekło mnie wyjaśnianie, czym jest ryps. Coś 'mrożkowego' unosiło się tutaj w powietrzu...
Jeszcze długo po zakończeniu czytania uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Dawno nie miałam w łapkach czegoś tak nieoczywiście pięknego.
Po raz kolejny proza pani Krysi podbiła moje czytelnicze serduszko. Tylko ona potrafi tak pięknie pisać o wszystkim i o niczym! Nie zabrakło tutaj humoru, wątków miłosnych, a nawet zagadki, niejako kryminalnej!
Mieszane uczucia miałam jedynie wobec nietypowego zabiegu, jakim było uczynienie narratorki (notabene mojej imienniczki i swoistego alter ego autorki) głosem zarówno...
2024-03-06
2023-09-24
Jak na osobę zainteresowaną astronomią/astrofizyką przystało, zagadnienia mechaniki kwantowej są mi nieobce. Miałam styczność z tą dziedziną już kilkukrotnie, ale po lekturze tego rodzaju książek w mojej głowie panował raczej chaos. Kiedy jednak dowiedziałam się, że ta pozycja ukaże się na rynku, postanowiłam dać jej szansę, bo a nuż tym razem będzie inaczej? I owszem, było, bo to co tutaj znalazłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Książka niby o mechanice kwantowej, a tymczasem okazała się na wskroś... humanistyczna. Wiele uwagi poświęcono tu chociażby polityce edukacyjnej, kwestiom etycznym i prawnym. Same zagadnienia dotyczące kwantów przedstawione zostały bardzo przystępnie. Autor kreśli prosty model i stopniowo dodaje do niego kolejne elementy. Do tego ma fenomenalne poczucie humoru, więc lektura stanowi świetną zabawę, ale nie można tutaj mówić o przeroście formy nad treścią - ilość żartów jest idealnie wyważona. Ostatni rozdział poświęcony jest sztucznej inteligencji i napisany został w już bardziej poważnym tonie.
Brawa należą się również tłumaczowi i redakcji - przez książkę się płynie. Wyłapałam co prawda kilka literówek, ale można przymknąć na nie oko. Można mieć zastrzeżenia do stylu autora, że miejscami za bardzo się powtarza lub używa zbyt potocznego, może nawet nieco dosadnego słownictwa, ale mi to raczej nie przeszkadzało.
Będę wypatrywać kolejnych książek tego autora (mam nadzieję, że napisze coś jeszcze), bo jest to niestety jego debiut i nic więcej na razie nie ma na rynku. A szkoda, bo czytałabym jak szalona :) Czysta intelektualna uczta!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu. Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej. Bardzo mi miło, że zostałam zauważona :)
PS. Jak mogłam nie wspomnieć o okładce! Jestem nią oczarowana!
Jak na osobę zainteresowaną astronomią/astrofizyką przystało, zagadnienia mechaniki kwantowej są mi nieobce. Miałam styczność z tą dziedziną już kilkukrotnie, ale po lekturze tego rodzaju książek w mojej głowie panował raczej chaos. Kiedy jednak dowiedziałam się, że ta pozycja ukaże się na rynku, postanowiłam dać jej szansę, bo a nuż tym razem będzie inaczej? I owszem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-16
Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak. Chyba dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu emocji (momentami miałam na plecach ciarki, to znów ocierałam się o wzruszenie lub byłam rozbawiona przekomarzankami bohaterów). Nieduża objętość, a ile treści, ile wątków! A zarazem wciąż w centrum pozostaje główny bohater (nie cierpię, kiedy w powieściach w pewnym momencie akcji protagonista zostaje zepchnięty na drugi plan), więc chyba nie można mieć pretensji o to, że pewne kwestie (dotyczące pobocznych postaci) nie zostały rozbudowane bardziej. Szalenie podoba mi się styl autora, a dialogi są mistrzowskie. Jestem oczarowana i zdecydowanie chciałabym przeczytać więcej utworów spod pióra pana Lusińskiego. Książka zresztą trafiła u mnie na "dobry moment" - ostatnio znacznie pogorszył mi się wzrok i choć moje problemy są niczym w porównaniu z doświadczeniami Kacpra to jakoś łatwiej było mi się z nim identyfikować.
Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak. Chyba dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu emocji (momentami miałam na plecach ciarki, to znów ocierałam się o wzruszenie lub byłam rozbawiona przekomarzankami bohaterów). Nieduża objętość, a ile treści, ile wątków! A zarazem wciąż w centrum pozostaje główny bohater (nie cierpię, kiedy w powieściach w pewnym momencie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011
Przypomniałam sobie dziś o tej książce :) Czytałam ją dosyć dawno temu, ale za to dwa razy - z 5 lat temu i ze 2 lata temu. Nie rozumiem, czemu ma tak niską ocenę... Bardzo mi się podobała :) Owszem, ambitna lektura to nie jest, ale rozrywkowa - jak najbardziej. Uśmiałam się przy niej setnie. Zwłaszcza za pierwszym podejściem, bo później już wiedziałam, czego się spodziewać. Najlepszy aspekt? Dzieje Zenka :D Dla mnie mistrzostwo :D
Przeczytana po raz trzeci początkiem stycznia 2023 roku, tuż po skończeniu 1 tomu, więc pewne aspekty tej historii nabrały więcej sensu. Wbrew moim obawom książka przeszła próbę czasu - nadal niezmiernie mnie bawi :)
Przypomniałam sobie dziś o tej książce :) Czytałam ją dosyć dawno temu, ale za to dwa razy - z 5 lat temu i ze 2 lata temu. Nie rozumiem, czemu ma tak niską ocenę... Bardzo mi się podobała :) Owszem, ambitna lektura to nie jest, ale rozrywkowa - jak najbardziej. Uśmiałam się przy niej setnie. Zwłaszcza za pierwszym podejściem, bo później już wiedziałam, czego się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-07
Doprawdy, jedna z najpiękniejszych (jeśli nie najpiękniejsza) opowieści, z jakimi się zetknęłam. Przecudowny klimat, niesamowity język (co drugie zdanie tej książki mogłoby stanowić złotą myśl)... Jak dobrze rozumiałam emocje i przeżycia bohaterki! Pani Brontë stworzyła wspaniałe psychologiczne studium postaci, z którymi czytelnik się utożsamia. Płakałam rzewnymi łzami (i nie mogłam się uspokoić) nad losem Heleny Burns, uwielbialam pannę Temple, polubiłam Jane i Pana Rochestera. Akcja toczyła się baaaardzo powoli (jedni uznają to za wadę, inni za zaletę, ja mam mieszane uczucia), co chwilami przyprawialo mnie o lekką irytację, poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Dla każdej romantyczki - pozycja obowiązkowa!
Doprawdy, jedna z najpiękniejszych (jeśli nie najpiękniejsza) opowieści, z jakimi się zetknęłam. Przecudowny klimat, niesamowity język (co drugie zdanie tej książki mogłoby stanowić złotą myśl)... Jak dobrze rozumiałam emocje i przeżycia bohaterki! Pani Brontë stworzyła wspaniałe psychologiczne studium postaci, z którymi czytelnik się utożsamia. Płakałam rzewnymi łzami (i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-11
2023-06-22
Już dawno nic nie zrobiło mi tak ciepło w serduszko! Szalenie podobała mi się kreska, historia również (Da się stworzyć mangę bez sztucznie generowanych konfliktów? Da się!). Sporo scen łóżkowych, ale ich ilość nie dominuje w fabule, widać też, że bohaterów łączy znacznie więcej niż pożądanie. Są momenty wzruszeń, ale momentami jest też zabawnie - jak to w życiu :) Ciekawe wątki poboczne, urocze zakończenie - naprawdę nie mam się do czego przyczepić. A przy tym jaki to grubasek! Niby jednotomówka, ale aż 450 stron, co dało autorce sporo przestrzeni do rozwinięcia opowieści. Oby więcej takich tytułów na naszym rynku :)
Już dawno nic nie zrobiło mi tak ciepło w serduszko! Szalenie podobała mi się kreska, historia również (Da się stworzyć mangę bez sztucznie generowanych konfliktów? Da się!). Sporo scen łóżkowych, ale ich ilość nie dominuje w fabule, widać też, że bohaterów łączy znacznie więcej niż pożądanie. Są momenty wzruszeń, ale momentami jest też zabawnie - jak to w życiu :) Ciekawe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-05
2023-07-12
2014-11-24
Ach, jaka cudowna książka!
Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia, kiedy ujrzałam na LC zapowiedź jej wydania. Nomen omen, miało to nastąpić dopiero za dwa miesiące. Rzadko kupuję książki za cenę okładkową, ale o tej pomyślałam "za nią byłabym w stanie tyle zapłacić". I kiedy w miesiąc po tym, jak pojawiła się na sklepowych półkach, znalazłam się w Empiku, moje marzenie miało szansę się ziścić.
Zwykle książka po kupieniu musi u mnie swoje odleżeć. Tak było i w tym przypadku, jednak niespełna 3 miesiące to niemal ewenement. Przeważnie książki czekają rok, dwa, pięć... Nie tym razem.
Już od strony fizycznej ta pozycja jest doskonała. Przepiękna okładka, wspaniały, kremowy papier, dość sympatyczny druk (choć czcionka mogłaby być ciut większa jak na mój okularniczy gust)...
Narracja porwała mnie od pierwszej strony. Autorka ma niezwykle lekkie pióro. Udało jej się stworzyć powieść, z której kart wylewa się poczucie humoru, niemniej jednak skapują z nich także łzy smutku... Wendy Welch jest doskonałą obserwatorką rzeczywistości i ma prawdziwy talent do ubierania myśli w słowa. Gdybym miała przepisać te partie tekstu, które szczególnie przypadły mi do serca, cóż, musiałabym chyba wkleić tutaj 3/4 książki...
"Księgarenka..." obfituje w przezabawne anegdotki. Autorka opisuje szczegółowo, jak zrodził się plan otwarcia własnej księgarni, jakie trudności wraz z mężem musiała pokonać, aby zdobyć serca klientów, szereg przygód z tym związanych. Zabiera także głos w dyskusji "książka papierowa czy e-book?", komentuje sytuację małych księgarenek w starciu z takimi wielkimi graczami jak choćby Amazon, charakteryzuje te spośród książkowych pozycji, które wywarły szczególny wpływ na jej życie, ba, nawet tworzy (wraz z przyjaciółmi) listę klasyków, które ich zdaniem nigdy nie powinny powstać! Wiele z tych tytułów nie zostało jednak wydanych w Polsce, więc chyba na próżno możemy ich szukać... Choć kto wie?
Welch jest osobą oczytaną, prawdziwą pasjonatką tego, czym się zawodowo zajmuje. To księgarz z powołania, nie z przypadku, a przy tym niezwykle sympatyczna osoba. Gdybyście kiedyś przypadkiem odwiedzali stan Virginia, zajrzyjcie do miasteczka Big Stone Gap i odwiedźcie jej wspaniałą księgarenkę... I nie zapomnijcie pozdrowić jej ode mnie ;)
Ciekawym akcentem są, często związane z czytaniem, a jakże, cytaty poprzedzające każdy kolejny rozdział. W treści zresztą również nie brakuje literackich nawiązań... I tu moja mała uwaga. Traf chciał, że zaledwie kilka dni wcześniej miałam przyjemność zapoznania się z "Rokiem 1984" Orwella. W "Księgarence..." znalazła się bezpośrednia aluzja to tegoż dzieła. Niestety, pan tłumacz schrzanił sprawę... Najwidoczniej nie miał pojęcia o zasadach nowomowy i przetłumaczył stosowne stwierdzenie zbyt dosłownie... To troszeczkę razi. Gdzie zawodowy profesjonalizm?
Powieść polecam wszystkim, którzy, podobnie jak ja, kochają książki całym sercem. Ich fakturę, zapach, wizyty w bibliotece, powroty z naręczami woluminów z outletowych wyprzedaży. Tym, którzy cenią sobie książki nowe, ale i (przede wszystkim) tym, według których używane książki mają duszę, a każda z nich - swoją własną historię...
Niewątpliwie do niej powrócę. I nikomu nie oddam :) No, może pożyczę, jeśli bardzo ładnie poprosi...
Ach, jaka cudowna książka!
Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia, kiedy ujrzałam na LC zapowiedź jej wydania. Nomen omen, miało to nastąpić dopiero za dwa miesiące. Rzadko kupuję książki za cenę okładkową, ale o tej pomyślałam "za nią byłabym w stanie tyle zapłacić". I kiedy w miesiąc po tym, jak pojawiła się na sklepowych półkach, znalazłam się w Empiku, moje marzenie...
2016-11-05
Nareszcie udało mi się przeczytać tę trylogię w komplecie!
Z "Falbankami", będącymi jedną z moich absolutnie ulubionych książek, miałam do czynienia dwa razy, z "Woalkami" wcale, natomiast z "Wachlarzami" w wersji audio, osiem miesięcy po ostatniej lekturze "Falbanek", przez co fabuła niezupełnie składała mi się w całość. (Nie)znajomość drugiego tomu okazała się jednak kluczowa. Choć poszczególne części można w zasadzie czytać osobno, są one ze sobą tak ściśle powiązane, że tylko razem ich lektura ma prawdziwy sens.
Kocham te książki całym serduszkiem. Mało które powieści potrafią tak pięknie grać na wszystkich strunach mojej duszy jak one. Są pełne ciepła i humoru, a zarazem skłaniają do refleksji. I nie sposób się od nich oderwać.
Jak dobrze, że mam ten tryptyk na własność, bo będę chciała regularnie powracać do tego wspaniałego świata wykreowanego przez panią Krysię!
Nareszcie udało mi się przeczytać tę trylogię w komplecie!
Z "Falbankami", będącymi jedną z moich absolutnie ulubionych książek, miałam do czynienia dwa razy, z "Woalkami" wcale, natomiast z "Wachlarzami" w wersji audio, osiem miesięcy po ostatniej lekturze "Falbanek", przez co fabuła niezupełnie składała mi się w całość. (Nie)znajomość drugiego tomu okazała się jednak...
2021-05-19
Książkę wygrałam w rozdaniu u Pauli z Instagrama Rude Recenzuje, ale ostatecznie sięgnęłam po wersję audio, bo Elżbieta Kijowska pasuje do roli Zośki jak nikt :)
I wygłoszę chyba niezbyt popularną opinię, ale... ta część podobała mi się najbardziej. Świetnie się bawiłam łowiąc wszystkie smaczki ze świata naszej zgniłej polityki i jej okolic (jak "słynny" projektant mody, skłonność pewnej osoby do podpisywania wszystkiego, tematy zastępcze, przegłosowywanie ustaw po nocach czy dopisywanie do projektów (pozornie?) niezwiązanych z daną sprawą punktów, dodajmy do tego postać Szeregowego i wróżbę dotyczącą pandemii, a skompletujemy bingo). Zofia totalnie pasuje do tego świata, a zakończenie książki zwala z nóg. I choć mogłoby się wydawać, że to już koniec... To posłowie od autora sugeruje, że o Wilkońskiej jeszcze usłyszymy. No, mam nadzieję, panie Galiński!
Część czytelników jej nienawidzi, ale ja z każdym kolejnym tomem coraz bardziej pałam sympatią do tej zadziornej emerytki :D
Książkę wygrałam w rozdaniu u Pauli z Instagrama Rude Recenzuje, ale ostatecznie sięgnęłam po wersję audio, bo Elżbieta Kijowska pasuje do roli Zośki jak nikt :)
I wygłoszę chyba niezbyt popularną opinię, ale... ta część podobała mi się najbardziej. Świetnie się bawiłam łowiąc wszystkie smaczki ze świata naszej zgniłej polityki i jej okolic (jak "słynny" projektant mody,...
2019-03-22
2022-08-08
Bocek znów/wciąż w formie! (Trzeci tom nie zachwycił mnie tak jak dwa pierwsze, w przypadku czwartego jestem całkowicie ukontentowana.) Nie dość, że te książki totalnie trafiają w moje poczucie humoru, to jeszcze tak miło dla odmiany, po tych wszystkich przegadanych książkach, sięgnąć po tytuł z tak misternie skonstruowaną fabułą. Czytelnik nie nudzi się ani przez minutę. I aż szkoda, że przyjemność czytania trwa tak krótko, wszak książka ma zaledwie 169 stron. Na półce czeka na mnie piąta część, w przygotowaniu ponoć jest szósta, ale zamierzam sobie ostrożnie dawkować wrażenia :)
P.S. Co najmniej ćwierć książki przeczytałam mężowi na głos, żeby podzielić się z nim moją radością :D
Bocek znów/wciąż w formie! (Trzeci tom nie zachwycił mnie tak jak dwa pierwsze, w przypadku czwartego jestem całkowicie ukontentowana.) Nie dość, że te książki totalnie trafiają w moje poczucie humoru, to jeszcze tak miło dla odmiany, po tych wszystkich przegadanych książkach, sięgnąć po tytuł z tak misternie skonstruowaną fabułą. Czytelnik nie nudzi się ani przez minutę. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-07
Ojej, co za książka!
Napatoczyłam się na nią wręcz przypadkiem... Dziwna sprawa: przegrzebałam wszystkie kosze z tanimi książkami w Carrefourze, a gdy postanowiłam zrobić drugi obchód dookoła, 'Dziennik samobójców' leżał na samym wierzchu (jakim cudem?)... I całe szczęście!
Obok takiego tytułu nie mogłam przejść obojętnie i zaryzykowałam te 7zł, żeby zapoznać się z jej treścią. Było warto!
Niby cienka, a tyle różnych uczuć we mnie wywołała, od śmiechu po łzy, o kacu książkowym nie wspominając.
Szczególnie przypadł mi do gustu język: zręcznie skonstruowane gry słowne, komizm na granicy groteski i absurdu, celność spostrzeżeń, a przy tym jego przystępność w odbiorze. Bardzo fajne jest też wplecenie w fabułę krótkich opowieści luźno powiązanych z ogólną treścią, takich obrazków z codziennego życia.
Głównym bohaterem tejże książki jest Koks, 30-kilkuletni kawaler, (wieczny) student socjologii. W przeważającej części jest on narratorem powieści, choć momentami obserwujemy sytuację z boku, jakby oglądając film. To człowiek, który spogląda na życie z przymrużeniem oka. Akcja toczy się we Wrocławiu na początku XXI wieku, choć bohater powraca we wspomnieniach do lat swojej młodości.
Treść jak i zakończenie są dosyć enigmatyczne. Trudno określić, co jest prawdą, a co nie, co snem, a co jawą. Pozwala to na mnogość interpretacji.
Spodobała mi się nawet okładka, choć trudno ją określić w ramach jakiegoś kanonu piękna ;) Szczególnie odpowiada mi font, jakim napisany jest tytuł - bardzo ładnie się dzięki temu prezentuje na półce.
Minusy? Pewne opisy są nieco obsceniczne/odrażające. Przyuważyłam też kilka błędów w przytoczeniach zwrotów z języka angielskiego, np. 'hod dog' (o, zgrozo!). (Może to celowe?)
Takie książki lubię. Zabawne, podejmujące ciekawe tematy w niebanalny sposób, skłaniające do przemyśleń, lecz nie moralizujące. Chętnie przeczytałabym inne książki spod pióra autora, jednak jego dorobek jest niestety bardzo skromny (a 'Krajobraz po uczcie', wnioskując po przytoczonym cytacie i opisie znalezionym w sieci, to ta sama książka, tylko wydana pod innym tytułem. Jaka szkoda!).
Podsumowując jednym słowem - polecam! ;)
Ojej, co za książka!
Napatoczyłam się na nią wręcz przypadkiem... Dziwna sprawa: przegrzebałam wszystkie kosze z tanimi książkami w Carrefourze, a gdy postanowiłam zrobić drugi obchód dookoła, 'Dziennik samobójców' leżał na samym wierzchu (jakim cudem?)... I całe szczęście!
Obok takiego tytułu nie mogłam przejść obojętnie i zaryzykowałam te 7zł, żeby zapoznać się z jej...
Ubóstwiam tą książkę! Przepłakałam czytając 20 stron z rzędu. Coś niesamowitego. Najlepsza z tej serii. I to zakończenie... The best!
Ubóstwiam tą książkę! Przepłakałam czytając 20 stron z rzędu. Coś niesamowitego. Najlepsza z tej serii. I to zakończenie... The best!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-15
UWIELBIAM tę książkę! Niewyobrażalnie cieszę się, że dzięki zimowej odsłonie akcji CzytajPL mogłam nareszcie poznać pierwszy tom tej historii. Niestety, tym samym lista moich planowanych zakupów spęczniała, chcę bowiem mieć w swojej biblioteczce zarówno fizyczny egzemplarz "Ostatniej arystokratki", jak i kolejnych części rozpoczętego przez nią cyklu.
Można by się tutaj czepiać jakichś drobiazgów, że miejscami książka balansuje na granicy dobrego smaku, no i odjąć jej za to jedną gwiazdkę... Ale dawno się już tak nie ubawiłam podczas lektury, a zresztą takie zastrzeżenia można by mieć chociaż wobec "Dziennika Bridget Jones", któremu także przyznałam najwyższą notę - więc czemu nie zrobić tego i w tym przypadku? Czeski humor jest genialny i zdecydowanie mi odpowiada!
Mamy tutaj do czynienia z plejadą niesamowicie komicznych i charakterystycznych postaci:
- Maria - główna bohaterka, "narratorka" - 18/19-letnia dziewczyna, nad którą ciąży fatum - dwie imienniczki z jej rodu zakończyły swe żywoty jeszcze przed 20 urodzinami. Głos rozsądku. Wielu rzeczy nie wie i nie rozumie, ale stara się uzupełnić te braki.
- Matka Marii - zafascynowana księżną Dianą i zjawiskami paranormalnymi.
- Ojciec Marii - postać na swój sposób tragiczna - chce kultywować tradycje przodków, ale brak pieniędzy, na których punkcie jest totalnie zafiksowany, zdecydowanie mu tego nie ułatwia.
- Pani Cicha - gosposia, która nie wylewa za kołnierz, a jej najpiękniejszym wspomnieniem jest wesele Helenki Vondraczkowej, które odbyło się w zamku Kostka.
- Józef - kasztelan zamku. Całymi dniami paraduje w szlafroku lub czyta gazetę. Nienawidzi turystów. Jest negatywnie nastawiony do wszelkich pomysłów, które mają na celu poprawę budżetu rodziny. Najchętniej zamknąłby zamek na cztery spusty. Mój faworyt!
- Pan Spock - ogrodnik, miłośnik gry na fortepianie, hipochondryk, którego największą obawą jest utrata włosów.
- Milada - znienawidzona przez mieszkańców pobliskiego zamku (Gwiazdy), dość radykalnymi metodami usiłuje wprowadzić plan naprawczy, dzięki któremu zamek odzyska swą świetność, a rodzina Kostków będzie mogła się utrzymać.
- Deniska - córka przyjaciela rodziny/ich krewnego (lekko się w tym pogubiłam) - posługuje się bardzo nowoczesnym językiem, uwielbia kolczyki, ma anorektyczną sylwetkę. Nikt za nią nie przepada, bo jej towarzystwo jest okropnie męczące.
Polecam z całego serducha!
UWIELBIAM tę książkę! Niewyobrażalnie cieszę się, że dzięki zimowej odsłonie akcji CzytajPL mogłam nareszcie poznać pierwszy tom tej historii. Niestety, tym samym lista moich planowanych zakupów spęczniała, chcę bowiem mieć w swojej biblioteczce zarówno fizyczny egzemplarz "Ostatniej arystokratki", jak i kolejnych części rozpoczętego przez nią cyklu.
Można by się tutaj...
2014-01-26
Ojej, co za książka!
Czegoś tak wspaniałego zupełnie się nie spodziewałam.
Tuzin nietuzinkowych bohaterek ;) podbił moje serce od pierwszej strony.
Rzadko kiedy czytając książkę przeżywam tyle emocji, tak skrajnych i tak silnych, że nie opuszczają mnie nawet po zakończeniu lektury, a myśl o tym, że nieuchronnie zbliżam się do końca, doprowadza mnie do rozpaczy i fizycznego wręcz bólu. Tak się zżyłam z tymi kobietami, iż mam wrażenie, że znam je całe życie, a nie od zaledwie czterech dni. Ile tu zawirowań i perypetii, ile nieoczekiwanych zwrotów akcji i zagadek, ile pomieszanych gatunków literackich, ile ludzkich charakterów! Jestem absolutnie urzeczona.
Nie zmienia to faktu, że do dwóch rzeczy po prostu muszę się przyczepić.
Po pierwsze, autorka nieustannie stosuje te same zwroty, co przy którymś z kolei powtórzeniu przyprawia co najmniej o irytację, a zwłaszcza to jej 'zmysłowe pożądanie', uchhh! Ale to jeszcze dałoby się znieść.
Bo już drugi błąd jest niewybaczalny. No przyłożyłabym temu komuś, kto tworząc opis na okładkę zdradził rozwiązania aż 4 tajemnic z lektury!!! Takiego spojlera jak żyję nie widziałam! Jeśli ktoś chce po nią sięgnąć, niech pozostanie przy:
'Czego tu nie ma! Jest przeprawa przez całą Amerykę, a więc przygody, dzikie żywioły i niebezpieczeństwa. Są silne kobiety, z których każda ma swoją tajemnicę. Wraz z konwojem amunicji jadą do Oregonu, by tam poślubić mężczyzn, których nie znają. Jest wreszcie miłość, i to zakazana, więc tym bardziej namiętna!'
i na Boga, niech nie czyta reszty. Bo inaczej straci kilkadziesiąt stron świetnej lektury.
Nie mam jednak serca obniżyć za to książce oceny. Toż to nie jej wina, że jakiś pacan (żeby nie użyć brzydszego słowa) się zagalopował.
Książka grubsza o ok.65 stron niż standardowe z Da Capo, ale tym lepiej, bo i najlepsza z jaką miałam do czynienia!
Dodatkowym atutem jest zakończenie, przedstawiające w kilku zdaniach losy każdej z kobiet aż do dnia jej śmierci (choć czytanie o tym, w jaki sposób zmarła każda z nich było na swój sposób bolesne. Całe szczęście, że mojej ulubionej bohaterce dane było żyć najdłużej!).
Całym sercem polecam!
Ojej, co za książka!
Czegoś tak wspaniałego zupełnie się nie spodziewałam.
Tuzin nietuzinkowych bohaterek ;) podbił moje serce od pierwszej strony.
Rzadko kiedy czytając książkę przeżywam tyle emocji, tak skrajnych i tak silnych, że nie opuszczają mnie nawet po zakończeniu lektury, a myśl o tym, że nieuchronnie zbliżam się do końca, doprowadza mnie do rozpaczy i fizycznego...
Zachwyt <3 Trafiło do mnie poczucie humoru autora, wzbudziła wiele emocji (przez większość książki parskałam śmiechem, by pod koniec się popłakać), do tego ma wartość edukacyjną. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze :)
Zachwyt <3 Trafiło do mnie poczucie humoru autora, wzbudziła wiele emocji (przez większość książki parskałam śmiechem, by pod koniec się popłakać), do tego ma wartość edukacyjną. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to