Starszy Pan i Kot. Tom 1 Umi Sakurai 7,7
Pierwsza w życiu manga. Czego oczekiwać, jak się za nią zabrać? Zachęciła mnie i pomogła koleżanka z LC, dziękuję Madziu.
Było dziwnie, ale orzeźwiająco i ekscytująco od samego początku. Bo czyta się inaczej. Od końca do początku, a w ramach strony ani od lewej do prawej, ani od prawej do lewej, tylko jakoś tak na okrągło. Przy pierwszych stroniczkach trzeba się zastanawiać, potem już leci. Ponoć w mangach i komiksach na grafikę mówi się kreska. Nie znam się na tym, nie mam artystycznych talentów ani zapędów, więc nie potrafię ocenić tej kreski. Wiem tyle, że podobało mi się i po raz pierwszy w wydawnictwie graficznym ( wcześnie przeczytałam kilka komiksów) obraz był dla mnie dopełnieniem słowa. No taka to była fajna kreska.
A treść? Cudowna i zabawna, zakochałam się w tej historii. O samotnym starszym panu, który przygarnia równie samotną, żałośnie wyglądającą kocinę. I o uczuciu, które połączyło te dwie pokiereszowane przez życie istoty. To musiało się udać. Kot był zdesperowany, by być kochanym, pan - by kogoś pokochać.
Do tej pory manga kojarzyła mi się z jakimś dziwadłem, postaciami o oczach na pół twarzy, gdzie bohaterowie to młodzi ludzie uprawiający łubudubu lub waleczni herosi nie z tego świata. A tu - proszę: romantyczna historia, starszy pan, okazuje się, że bardzo przystojny i wcale nie taki staruszek. Miłość, przyjaźń, wzruszenia, piękna sprawa. Uroczo! A może Madzia mi poleciła wyjątkową mangę? Muszę to sprawdzić na innych tytułach, ale przede wszystkim przeczytać o kolejnych perypetiach pana Fuyuku Kandy i kota Fukumaru. Zanim jednak kupię kolejne 10 tomów - zapytam nieśmiało: może u kogoś się kurzą na półce i zechciałby je pożyczyć? Przeczytam migiem i odeślę.