-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant21
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2024-02-18
2020-03-24
2023-11-05
2023-01-16
Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak. Chyba dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu emocji (momentami miałam na plecach ciarki, to znów ocierałam się o wzruszenie lub byłam rozbawiona przekomarzankami bohaterów). Nieduża objętość, a ile treści, ile wątków! A zarazem wciąż w centrum pozostaje główny bohater (nie cierpię, kiedy w powieściach w pewnym momencie akcji protagonista zostaje zepchnięty na drugi plan), więc chyba nie można mieć pretensji o to, że pewne kwestie (dotyczące pobocznych postaci) nie zostały rozbudowane bardziej. Szalenie podoba mi się styl autora, a dialogi są mistrzowskie. Jestem oczarowana i zdecydowanie chciałabym przeczytać więcej utworów spod pióra pana Lusińskiego. Książka zresztą trafiła u mnie na "dobry moment" - ostatnio znacznie pogorszył mi się wzrok i choć moje problemy są niczym w porównaniu z doświadczeniami Kacpra to jakoś łatwiej było mi się z nim identyfikować.
Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak. Chyba dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu emocji (momentami miałam na plecach ciarki, to znów ocierałam się o wzruszenie lub byłam rozbawiona przekomarzankami bohaterów). Nieduża objętość, a ile treści, ile wątków! A zarazem wciąż w centrum pozostaje główny bohater (nie cierpię, kiedy w powieściach w pewnym momencie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-26
2022-11-06
2022-11-20
Mam mieszane wrażenia. Początek był dość nużący i nie mogłam się wciągnąć. Książka rozkręca się dopiero, gdy na scenę wkracza panna Henri. To część poświęconą opisowi uczuć i rozterek głównego bohatera względem obiektu westchnień uważam za najciekawszą - w tym Ch. Bronte nie ma sobie równych. Choć podobały mi się też przekomarzanki z panem Hunsdenem, zwłaszcza fragment, w którym ów dżentelmen usiłował wymóc na Williamie wyrazy wdzięczności, a ten konsekwentnie udawał, że nie rozumie, o co chodzi :D Zaskoczyło mnie też zakończenie. Bazując na ogromie przeczytanych książek czekałam na jakieś dramatyczne wydarzenie, które przerwie sielankowe życie bohaterów, tymczasem... nic takiego się nie wydarzyło. I poczytuję to na plus, bo takie pozbawione tragedii i dram zwieńczenie historii jest zdecydowanie bardziej życiowe. Może i bez fajerwerków, ale tak się jakoś cieplej robi na serduszku :) Zresztą relacja Frances i Williama bardzo mi się podobała - to, że byli dla siebie nie tylko przyjaciółmi i kochankami, ale i partnerami w interesach. Zawsze to fajnie, kiedy bohaterów łączy coś więcej niż porywy serca.
Moja opinia jest zapewne dość chaotyczna, ale piszę ją bardziej dla siebie, żeby po latach móc sobie przypomnieć, co sądziłam o tej pozycji po lekturze,
Mam mieszane wrażenia. Początek był dość nużący i nie mogłam się wciągnąć. Książka rozkręca się dopiero, gdy na scenę wkracza panna Henri. To część poświęconą opisowi uczuć i rozterek głównego bohatera względem obiektu westchnień uważam za najciekawszą - w tym Ch. Bronte nie ma sobie równych. Choć podobały mi się też przekomarzanki z panem Hunsdenem, zwłaszcza fragment, w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-06
A mi się tam podobała, choć kontynuacja bawi mnie bardziej. A żart o byciu "głupim jak sanki" kradnę do prywatnego słownika :D
A mi się tam podobała, choć kontynuacja bawi mnie bardziej. A żart o byciu "głupim jak sanki" kradnę do prywatnego słownika :D
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-28
Faktycznie, trochę nużąca i chaotyczna ta pozycja, ale przynajmniej dowiedziałam się paru nowych rzeczy.
Faktycznie, trochę nużąca i chaotyczna ta pozycja, ale przynajmniej dowiedziałam się paru nowych rzeczy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011
Przypomniałam sobie dziś o tej książce :) Czytałam ją dosyć dawno temu, ale za to dwa razy - z 5 lat temu i ze 2 lata temu. Nie rozumiem, czemu ma tak niską ocenę... Bardzo mi się podobała :) Owszem, ambitna lektura to nie jest, ale rozrywkowa - jak najbardziej. Uśmiałam się przy niej setnie. Zwłaszcza za pierwszym podejściem, bo później już wiedziałam, czego się spodziewać. Najlepszy aspekt? Dzieje Zenka :D Dla mnie mistrzostwo :D
Przeczytana po raz trzeci początkiem stycznia 2023 roku, tuż po skończeniu 1 tomu, więc pewne aspekty tej historii nabrały więcej sensu. Wbrew moim obawom książka przeszła próbę czasu - nadal niezmiernie mnie bawi :)
Przypomniałam sobie dziś o tej książce :) Czytałam ją dosyć dawno temu, ale za to dwa razy - z 5 lat temu i ze 2 lata temu. Nie rozumiem, czemu ma tak niską ocenę... Bardzo mi się podobała :) Owszem, ambitna lektura to nie jest, ale rozrywkowa - jak najbardziej. Uśmiałam się przy niej setnie. Zwłaszcza za pierwszym podejściem, bo później już wiedziałam, czego się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-08
2018-01-04
Taki thriller, że wręcz horror.
Rzadko zdarza mi się przeczytać całą książkę naraz, a z tą powieścią tak się stało (z kilkuminutową przerwą w połowie).
Takiego psychopaty jeszcze nie widziałam. Książki o stalkerach mogą się przy niej schować!
Trzyma w napięciu od pierwszej strony. Pod koniec minimalnie ono opada, można się domyśleć, jaki będzie finał.
I te szczegóły i podteksty, z których każdy ma znaczenie...
Taki thriller, że wręcz horror.
Rzadko zdarza mi się przeczytać całą książkę naraz, a z tą powieścią tak się stało (z kilkuminutową przerwą w połowie).
Takiego psychopaty jeszcze nie widziałam. Książki o stalkerach mogą się przy niej schować!
Trzyma w napięciu od pierwszej strony. Pod koniec minimalnie ono opada, można się domyśleć, jaki będzie finał.
I te szczegóły i...
Niemal tak dobra jak "Rzeczy, których nie wyrzuciłem", bardzo wyraźnie czuć, że napisała to ta sama osoba, nawet treściowo widzę różne podobieństwa (w "Rzeczach..." Wicha pisał o matce, tutaj - nieco o ojcu, no i oczywiście opowiadanie o przedmiotach). Uwielbiam styl tego pana - w jakiś magiczny sposób łączy krótkie, zwięźle zdania z pewną poetyckością. Pod tym względem przypomina mi Jakuba Małeckiego w "Nikt nie idzie". Taka forma pisarstwa - zarazem pięknego, jak i wyważonego pod względem liczby użytych słów, bez zbędnego lania wody - bardzo mi odpowiada. Cóż, jest to zbiór esejów, chociaż słuchając tej książki w formie audio jak ją można tego trochę nie zauważyć. Pewne fragmenty były trochę bardziej nużące i myśli mi odpływały (szczególnie gdy licznie padały nazwiska artystów i projektantów, których zupełnie nie kojarzę), ale nie da się zaprzeczyć, że proza Wichy otwiera mi oczy na pewne sprawy. Nie brakuje mu lekko ciętego poczucia humoru (czasem wręcz czarnego), więc niejednokrotnie uśmiechnęłam się podczas słuchania. Generalnie podoba mi się to, co twórczość Wichy robi z moimi emocjami i myślami. No i co tu dużo mówić, niby przesłuchałam, a i tak będę potrzebowała papierowego egzemplarza... :)
Niemal tak dobra jak "Rzeczy, których nie wyrzuciłem", bardzo wyraźnie czuć, że napisała to ta sama osoba, nawet treściowo widzę różne podobieństwa (w "Rzeczach..." Wicha pisał o matce, tutaj - nieco o ojcu, no i oczywiście opowiadanie o przedmiotach). Uwielbiam styl tego pana - w jakiś magiczny sposób łączy krótkie, zwięźle zdania z pewną poetyckością. Pod tym względem...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to