-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać410
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2015-11-29
2015-02-22
O "Katedrze w Barcelonie" słyszałam, że jest książką, którą muszę przeczytać. Klimaty katalońskie w literaturze do tej pory mi pasowały, a fakt, że udało mi się wykopać na promocji "Katedrę" za niespełna 10 zł szybko spowodowały, że po tę pozycję Falconesa sięgnęłam.
Średniowieczna Katalonia miejscem do życia łatwym nie była. Szczególnie dla chłopów pańszczyźnianych. Mieli oni jednak swoją lokalną Mekkę i była nią Barcelona, gdzie mogli uzyskać status ludzi wolnych. W poszukiwaniu wolności trafia tam Bernat Estanyol ze swym maleńkim synem, Arnauem. Historia życia tego drugiego stanowi kanwę powieści. W tle tego obfitującego w wydarzenia żywota powstaje kościół - Santa Maria del Mar, który nijako "rośnie" wraz z bohaterem.
Powieść napisana jest niewątpliwie z wielkim rozmachem i nosi znamiona epopei. Wplecione są w nią rozliczne fakty historyczno - socjologiczne tamtych czasów, co zdecydowanie, przynajmniej w moich oczach, podnosi jej wartość. Sama jednak historia nie porwała mnie do tego stopnia, by się nad tą książką rozpływać. Owszem, losy Arnaua były zazwyczaj interesujące. Wiele jednak wątków oraz postaci irytowało mnie potwornie i zmuszało do odłożenia lektury na bok.
Myślałam, że po przeczytaniu całości, przemyśleniu na spokojnie moja opinia odnośnie "Katedry..." zmieni się na korzyść, niestety nic takiego miejsca nie miało. Czasem książki "chodzą mi po głowie" jeszcze przez tygodnie po ich skończeniu. Historia Falconesa już po paru dniach zaciera się w mojej pamięci. Nie mówię, że jest to powieść zła. Absolutnie nie jest. Uważam jednak, że nie jest wybitna.
O "Katedrze w Barcelonie" słyszałam, że jest książką, którą muszę przeczytać. Klimaty katalońskie w literaturze do tej pory mi pasowały, a fakt, że udało mi się wykopać na promocji "Katedrę" za niespełna 10 zł szybko spowodowały, że po tę pozycję Falconesa sięgnęłam.
Średniowieczna Katalonia miejscem do życia łatwym nie była. Szczególnie dla chłopów pańszczyźnianych. Mieli...
2015-10-12
2015-11-28
2015-12-19
2015-08-18
2015-09-22
Po "Ptasznika" sięgnęłam właściwie tylko dlatego, że kolejne wydane książki z serii - Rytuał i Skórę nabyłam w bardzo okazyjnej cenie. I tak jak pierwsza część cyklu Mo Hayder niespecjalnie przypadła mi do gustu, tak "Rytuał" uważam za książkę dobrą. Dopiero w nim poczułam gęsty, mroczny, angielski klimat, również dopiero tutaj zaczęła podobać mi się kreacja Jacka Caffery'ego, jako bohatera pełnego skaz i żyjącego w mroku własnych wspomnień. Rozumiem jednak, że dla wielu osób będzie to książka ciężka do przebrnięcia, bowiem autorka nie stroni od makabrycznych opisów. Mimo to fabuła osnuta wokół wierzeń i rytuałów afrykańskich moim zdaniem się broni, a rozwiązanie, jak na kryminał przystało, jest zaskakujące.
Po "Ptasznika" sięgnęłam właściwie tylko dlatego, że kolejne wydane książki z serii - Rytuał i Skórę nabyłam w bardzo okazyjnej cenie. I tak jak pierwsza część cyklu Mo Hayder niespecjalnie przypadła mi do gustu, tak "Rytuał" uważam za książkę dobrą. Dopiero w nim poczułam gęsty, mroczny, angielski klimat, również dopiero tutaj zaczęła podobać mi się kreacja Jacka...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-27
2015-12-22
2015-12-14
2015-12-10
2015-12-09
2015-12-03
2015-11-20
2015-11-19
2015-11-13
2015-11-10
2015-05-16
2015-11-01
2015-10-23
Jestem wielką fanką horrorów wszelkiej maści, w dodatku poprzednie spotkanie z Panem Mortką uważam za bardzo udane, stąd sięgnęłam w końcu po Miasteczko Nonstead. Zdecydowanie było warto, była to bowiem powieść, której nie mogłam odłożyć na bok przed skończeniem. Ciekawa, wciągająca historia, bohaterowie wyraziści. To jednak co wyróżnia dla mnie tę pozycję to nawiązania zarówno do prozy Kinga, Carolla jak i do seriali takich jak Miasteczko Twin Peaks czy Archiwum X. Autor nie próbuje na siłę być drugim Kingiem, ale bardzo zgrabnie żongluje motywami z wykorzystanych inspiracji.
Wiele osób spiera się, czy tytuł ten należy zaliczyć do horroru czy raczej do thrillera. Moim zdaniem z horrorem mamy do czynienia w przypadku gdy przyczyna grozy wynika z czynnik nadnaturalnego, poza ludzkiego. Jeśli trzymać się tej definicji, Miasteczko Nonstead do horroru zaliczyć należy. Nie ma tam grozy wynikającej z wielkich potworów, litrów krwi czy znacznej dozy brutalności, jednak zdecydowanie bliżej mi do podejścia pana Marcina Mortki niż Mastertona. Moim zdaniem pozycja godna uwagi na leniwy, jesienny wieczór.
Jestem wielką fanką horrorów wszelkiej maści, w dodatku poprzednie spotkanie z Panem Mortką uważam za bardzo udane, stąd sięgnęłam w końcu po Miasteczko Nonstead. Zdecydowanie było warto, była to bowiem powieść, której nie mogłam odłożyć na bok przed skończeniem. Ciekawa, wciągająca historia, bohaterowie wyraziści. To jednak co wyróżnia dla mnie tę pozycję to nawiązania...
więcej Pokaż mimo to