Inna trochę niż pozostałe pozycja Dicka, przypominająca nieco "Rok 1984". Tutaj w jednej rzeczywistości żyją podludzie, w drugiej - kasta panów. Autor dość zręcznie przedstawił swoją wizję świata, a gdy wydaje się, że już nic więcej nie może się wydarzyć - pojawia się dość zręczna intryga kryminalna, w której w pewien sposób łączą się losy najważniejszych osób w społeczeństwie i losy "gorszych".

W tym momencie trochę zaczyna to przypominać losy wczesnego chrześcijaństwa, gdy Jezus przychodzi do tych maluczkich, a w konsekwencji - to oni mają szansę na przetrwanie tej walki. Nie wiem, czy nawiązanie do Sienkiewicza ("Quo vadis") było zamierzone, ale dość nieźle losy bohaterów obu powieści odpowiadają sobie nawzajem. I tu i tu jest dekadencka grupa, która w końcu musi przegrać, zajęta zwalczaniem samych siebie.

Podobieństwo tych wizyj dość mocno mnie uderzyło i może w jakiś sposób świadczyć o powtarzaniu się historii ludzkości i wciąż popełnianych tych samych błędach.

Więcej nawiązań (lub może podobieństw) pominę - bo za dużo bym już chyba zdradził...

Generalnie warto przeczytać, choć w pewnym momencie wydaje się, że już nic nie może się wydarzyć, ale po przewróceniu kolejnej kartki nie byłem w stanie przerwać.

Inna trochę niż pozostałe pozycja Dicka, przypominająca nieco "Rok 1984". Tutaj w jednej rzeczywistości żyją podludzie, w drugiej - kasta panów. Autor dość zręcznie przedstawił swoją wizję świata, a gdy wydaje się, że już nic więcej nie może się wydarzyć - pojawia się dość zręczna intryga kryminalna, w której w pewien sposób łączą się losy najważniejszych osób w...